Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wątek Modesta

1141517192033

Komentarz

  • A i jeszcze zapomniałem napisać, że jestem w trakcie diagnozowania pod kątem zespołu Aspergera. Sporo by to w moim życiu wyjaśniało...
  • Bea powiedział(a):
    Czy to cos zmieni? 
    Nie wiem, ale póki co cieszę się, bo może jest powód dlaczego nie rozumiem emocji; nie wiem jak reagować w określonych sytuacjach a wychowanie dziecka traktuję na zasadzie działa-nie działa.
  • Ha! Pochwalę się. Pierwszy raz od dwóch lat dziś z żoną wypiliśmy razem kawę... Córka była w stanie pobawić się sama przez 10 minut! Nie myślałem, że jako ojciec kiedykolwiek tego doczekam... 
    Podziękowali 5mamababcia kika0 Izka Cart Mle
  • Czy ktoś posiada taką drabinkę albo podobną i może coś o niej się wypowiedzieć?

    https://malpiszon.pl/sklep/kategorie/drabinki-gimnastyczne/drabinki-gimnastyczne-metalowe/pegas-2/
  • To musi być strasznie drogie  :s
  • @palusia taka rehabilitacyjna pewnie tak, ale ta do zabawy to kosztuje coś koło 2 tys., więc nie jest jakoś zawrotnie droga. 
  • edytowano stycznia 2021
    Bea powiedział(a):
    Hmmm. Miesieczne utrzymanie mojej rodziny.... No, nietanie
    Ale takiej rzeczy nie kupujesz co miesiąc tylko raz na kilka lat... Amortyzuje się. Dla mnie to jest jedna rata kredytu, bez czynszu.
  • edytowano stycznia 2021
    AB powiedział(a):
    Czyli nie otrzymujecie rodziny z trudem,  jak pisałeś. 
    Czy ja wiem... na koniec miesiąca zostaje 100-200 złotych przy 3 osobach w rodzinie. To chyba nie jest dobra sytuacja ekonomiczna. Same ,,koszty stałe”, które płacimy co miesiąc to 5,5 tysiąca - bez jedzenia, ubrań, paliwa itd. 
  • I dlatego lekką ręką wydajesz duże pieniądze na, w sumie, gadżet.
    Podziękowali 1nowa
  • edytowano stycznia 2021
    Rogalikowa powiedział(a):
    I dlatego lekką ręką wydajesz duże pieniądze na, w sumie, gadżet.
    Psycholog poleciła, że to będzie dobre dla aktywnego dziecka... mieszamy w bloku, nie ma za bardzo gdzie wyjść i ją rozsadza energia, więc to ma być taka funkcja szersza niż tylko gadżet.
    Poza tym można wziąć trochę z oszczędności. Na kursie przedmałżeńskim na temacie o finansach zapamiętałem, że za minimalny poziom rezerwy finansowej uważa się oszczędności pozwalające pokryć koszty życia przez 6 miesięcy, w razie utraty źródła utrzymania. 

  • nie ma gdzie wyjść? są place zabaw, macie Konstancin z tężniami blisko, ogród botaniczny w Powsinie, Pałac w Wilanowie pod nosem. Miejsc jest multum, to nie jest centrum miasta.
  • @Aneczka08 - zupełnie nie nasze rejony. Do tych miejsc, których mówisz musimy podjeżdżać samochodem albo autobusem, wiec obie opcje odpadają. Koło nas jest tylko jeden plac zabaw dostępny. My bardziej z tego Wilanowa od strony Skarpy Ursynowskiej. 
  • a co za problem podjechać autem? ja z dziećmi ciągle jeździłam do lasu, do Kampinosu. Często po kilkanaście albo i ponad 20 km.
  • do pałacu w Wilanowie też jeździłam choć ode mnie to minimum 30 minut autem albo lepiej. To chodzicie tylko na plac zabaw pod blokiem?? to nudne jest. W lesie zawsze fajnie mi się dzieci bawiły, patyki, kamyki, drzewa i hulaj dusza.
    W Warszawie masz milion rzeczy do pokazania dziecku czasem, W Wilanowie  w parku to poł dnia można spędzić.

    W szoku jestem, że nie masz gdzie iśc bo nic nie ma w odległosci 200 m od domu tylko trzeba podjechać. W aucie z dzieckiem tez może być super, możecie śpiewać, bajki opowiadać, rozmawiać.


  • edytowano stycznia 2021
    8 godz  w pracy  plus dojazd i jest zmęczony  , a tak szczerze mówiąc to zazdroszczę  trochę miejsca skoro w domu taki plac zabaw się zmieści  energii  do pilnowania małej,  i uwierz tu dziewczynom  ten plac się małej znudzi  po kilku miesziacach  A za 2-3 lat z tego wyrośnie , moi w domu rowerykiem jeździli, piłki- pilnowałam  i były  duże  do turlania  banki mydlane puszczałam  skakali żeby je łapać 
  • Aneczka08 powiedział(a):
    do pałacu w Wilanowie też jeździłam choć ode mnie to minimum 30 minut autem albo lepiej. To chodzicie tylko na plac zabaw pod blokiem?? to nudne jest. W lesie zawsze fajnie mi się dzieci bawiły, patyki, kamyki, drzewa i hulaj dusza.
    W Warszawie masz milion rzeczy do pokazania dziecku czasem, W Wilanowie  w parku to poł dnia można spędzić.

    W szoku jestem, że nie masz gdzie iśc bo nic nie ma w odległosci 200 m od domu tylko trzeba podjechać. W aucie z dzieckiem tez może być super, możecie śpiewać, bajki opowiadać, rozmawiać.


    Chciałbym mieć takie dziecko, które lubi jeździć samochodem. U nas jak tylko słyszy, że będzemy jechać samochodem, to się chowa w mieszkaniu, nie chce się ubierać i trzeba niemal siłą ją wyciągać, a potem wpychać do fotelika. Zawsze jedziemy w pisku i krzyku, więc każda minuta jazdy jest udręką dla wszystkich. Według lekarza to początki choroby lokomocyjnej i czekamy aż będzie ją można przenieść na przednie siedzenie. Ja też mam bardzo poważną chorobę lokomocyjną, więc aviomarin u mnie przed jazdą jako pasażer łykam jak tik-taki. 

    A jak chodzisz po lesie, to dzieci chodziły po ścieżkach czy też musiałaś za nimi latać po całym lesie? 
  • no to w wózek i na spacer. Też bywało, że godzinę szłam z wózkiem na fajny plac zabaw, tam 2h i godzina powrót piechotą.

    dzieci chodzące w lesie po ścieżce?? serio?!
    łaziły po lesie a ja za nimi, a raczej z nimi, tu ciekawa szyszka, tu fajne patyki, tu żuczek tam ptaszek, przy okazji można o przyrodzie opowiadać ciekawe historie, ja to uwielbiam.

    Najlepiej było jak brałam 3 rowerki do bagaznika i jechałam na Młociny do lasu, tam jest długa prosta i szeroka droga leśna, uczyć ich jeżdzić na rowerze. Jedno trzeba było pchać cały czas uczyć jak się rusza pedałami, drugiego, startować i pomagać skręcać, trzeci najstarszy 5 latek jakoś jeździł w miarę sam, choć też miewał problemy. Do dziś nie wiem jak to ogarniałam sama z 3 rowerkami;-)
  • nowa powiedział(a):
    8 godz  w pracy  plus dojazd i jest zmęczony  , a tak szczerze mówiąc to zazdroszczę  trochę miejsca skoro w domu taki plac zabaw się zmieści  energii  do pilnowania małej,  i uwierz tu dziewczynom  ten plac się małej znudzi  po kilku miesziacach  A za 2-3 lat z tego wyrośnie , moi w domu rowerykiem jeździli, piłki- pilnowałam  i były  duże  do turlania  banki mydlane puszczałam  skakali żeby je łapać 

    u nas też były piłki, klocki, jeździk, dużo spacerów czy wypadów w fajne miejsca, teraz 3 latek lubi ciąć papier nożyczkami, albo lepić z plasteliny, czy rysować.
  • Aneczka08 powiedział(a):
    no to w wózek i na spacer. Też bywało, że godzinę szłam z wózkiem na fajny plac zabaw, tam 2h i godzina powrót piechotą.

    dzieci chodzące w lesie po ścieżce?? serio?!
    łaziły po lesie a ja za nimi, a raczej z nimi, tu ciekawa szyszka, tu fajne patyki, tu żuczek tam ptaszek, przy okazji można o przyrodzie opowiadać ciekawe historie, ja to uwielbiam.

    Najlepiej było jak brałam 3 rowerki do bagaznika i jechałam na Młociny do lasu, tam jest długa prosta i szeroka droga leśna, uczyć ich jeżdzić na rowerze. Jedno trzeba było pchać cały czas uczyć jak się rusza pedałami, drugiego, startować i pomagać skręcać, trzeci najstarszy 5 latek jakoś jeździł w miarę sam, choć też miewał problemy. Do dziś nie wiem jak to ogarniałam sama z 3 rowerkami;-)
    Są dzieci, które wytrzymują godzinę w wózku?! U nas maks. 10 minut i się sama nauczyła rozpinać już, więc sama decyduje, że np. na przejściu dla pieszych się nagle odepnie i wysunie dołem. Teraz mamy dodatkowe zabezpieczenie, to jest już trudniej. Kosztem krzyku, że sie nie może wypiąć oczywiście. 

    Też bym chciał mojej córce coś opowiedzieć czy pokazać, ale nie wiem czemu jak byliśmy w parku czy w lesie, to ciągle ucieka od nas i zamiast spaceru jest ganianie się po krzakach. Jak to robić, aby zainteresować dziecko na dłużej niż 30 sekund czymkolwiek?

  • ola_g powiedział(a):
    Jak nie pozwolisz dziecku spróbować i popełnić błędów, to jak ma się czegokolwiek nauczyć? 
    Co innego jest dać spróbować się dać wywalić na placu zabaw, a co innego jest ganiać po ulicy, aby nie weszło pod samochód. 
  • Jeźdźcie do lasu, tam nie ma samochodow, albo do parku w Wilanowie.
  • edytowano stycznia 2021
    Aneczka08 powiedział(a):
    Jeźdźcie do lasu, tam nie ma samochodow, albo do parku w Wilanowie.
    Najpierw trzeba się jakoś tam znaleźć, a już pisałem jak wygląda nasza podróż samochodem. Mamy już drugi samochód, trzeci fotelik, jeździła tyłem i przodem i zawsze było tak samo. Śpiewanie, bajki na telefonie, opowiadanie bajek - nic nie skutkuje. Po prostu jest wrzask i tyle, więc dla bezpieczeństwa wszystkich możliwie ograniczamy podróże samochodem z dzieckiem, bo trudno się skupić na drodze, jak w samochodzie masz 110 dB... 
    U Ciebie dzieci nie miały napadów złości przy pakowaniu się do samochodu?
  • Cóż mogę rzec, współczuję, moje aby auto zobaczyły już się do środka pchały, a Maciuś uwielbiał wypady po wertepach vitara
  • edytowano stycznia 2021
    @AgataZi - dlaczego?

    Teraz jest znacząca poprawa. Mamy tylko pewne trudności z animowaniem czasu, kiedy są wieczory albo weekendy. Staramy się budować koncentrację. Zmieniliśmy podejście, że zachowanie córki to jest nasza wina jako dorosłych kiepskich w byciu rodzicami. 
  • Agmar powiedział(a):
    Cóż mogę rzec, współczuję, moje aby auto zobaczyły już się do środka pchały, a Maciuś uwielbiał wypady po wertepach vitara
    Na wertepach to wymioty mamy jak w banku :) 
  • AB powiedział(a):
    Przesadziłam półtorarocznego syna na przód. To nie jest może optymalne miejsce, ale często jeżdżę z nim w długie trasy sama i nie mogę go mieć z tyłu bez możliwości kontaktu, nadzoru i choćby zagadania...
    Jaki masz fotelik, jeśli mogę spytać? 
  • @Modest189 wymioty i bez wertepów znam, sama mam chorobę lokomocyjna, u dziewczyn pojawiła się dopiero ok 7-8 roku życia, ale na szczęście pomaga pilnowanie ciśnienia w oponach i dobra wydajna klima. 
    Jeśli zaś chodzi o wertepy całkiem inaczej odczuwasz je w aucie normalnym a inaczej w terenówce 

  • Agmar powiedział(a):
    @Modest189 wymioty i bez wertepów znam, sama mam chorobę lokomocyjna, u dziewczyn pojawiła się dopiero ok 7-8 roku życia, ale na szczęście pomaga pilnowanie ciśnienia w oponach i dobra wydajna klima. 
    Jeśli zaś chodzi o wertepy całkiem inaczej odczuwasz je w aucie normalnym a inaczej w terenówce 

    U nas filtr powietrza i wszystko wymieniane częściej niż być powinno. My właśnie też słyszeliśmy o tym podejściu do odczuwania nierówności i dlatego przerzuciliśmy się na SUVa z kombi, ale problemy z niechęcią do aut pozostały... 
  • Ja bym jechała do lasu 15 minut z wrzeszczącym. Ale to ja. Znam takich co na wakacje też tak jechali. To już wyczyn.
  • Zamiast sprzętu za 2 tys bym kupiła materac piłkę  drabinkę do ściany a w suficie zamontowała linę. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.