może też być, że taki ma, trudny dla Was, charakter, taka się urodziła a może to już 2-letnie zaszłości. Jak to było zaraz po urodzeniu, czy zostawialiście ją gdzieś samą, znaczy bez Was?
nie tylko emocjami, możesz się kierować płaczem, który jest wołaniem o ratunek
Wiec właśnie tak robiliśmy. Dziecko płacze w wózku - nie zabieramy do wózka. Dziecko płacze w samochodzie - nie jeździmy nią samochodem. Płacze jak śpi w łóżeczku - śpi z nami. Płacze jak jej nie zabawiamy - zabawiamy cały czas. Płacze jak usiądziemy we dwoje do stołu z żona - nie siadamy nigdy oboje razem. Itd... Reaguje płaczem na wszystko czego nie może zrobić, więc robimy za nią - albo płacze jak czegoś nie chce robić, wiec jej nie zmuszamy.
Psycholog mówiła po wizycie u nas w domu, że to nie jest dobre podejście... to ja już nic nie rozumiem.
no z całego tego wpisu, zdaje się wynikać, że potrzebuje Waszej obecności, bliskości, pewnie dla poczucia bezpieczeństwa...
@Skatarzyna i @kika0 - właśnie o to rozróżnianie chodzi, że ja kompletnie nie mam pojęcia co jest co... dużo osób mi mówi, ze to widać albo słuchać, ale dla mnie to jest wszystko takie samo. Tak, nawet po dwóch latach nie umiem rozróżnić. Wiadomo, ze jak płacze na jakieś ewidentne głupoty to się nie zgadzamy, ale mamy wyrzuty sumienia i staramy się to jej szybko wynagrodzić.
@Pioszo54 - nie, córka była ciagle przy nas. Żona to dopiero praktycznie dopiero po pół roku mogła zostawic mnie z córką i pójść sama do sklepu na trochę, bo jak się oddalała to ona płakała, wiec się nie oddalała i praktycznie żyły jak jeden organizm. Myśle, ze przez to żona od razu zaczęła szukać żłobka jak najszybciej, bo już nie dawała rady.
@Modest1989 a żona też nic nie rozróżnia? Jeśli masz zespół aspergera to musisz to skonsultować, gdy już będzie diagnoza. Mam znajomego z tym zaburzeniem i niestety ma zachowania bardzo irytujące. Jeśli to co piszesz to nie b8 to powodzenia
nie tylko emocjami, możesz się kierować płaczem, który jest wołaniem o ratunek
Wiec właśnie tak robiliśmy. Dziecko płacze w wózku - nie zabieramy do wózka. Dziecko płacze w samochodzie - nie jeździmy nią samochodem. Płacze jak śpi w łóżeczku - śpi z nami. Płacze jak jej nie zabawiamy - zabawiamy cały czas. Płacze jak usiądziemy we dwoje do stołu z żona - nie siadamy nigdy oboje razem. Itd... Reaguje płaczem na wszystko czego nie może zrobić, więc robimy za nią - albo płacze jak czegoś nie chce robić, wiec jej nie zmuszamy.
Psycholog mówiła po wizycie u nas w domu, że to nie jest dobre podejście... to ja już nic nie rozumiem.
no z całego tego wpisu, zdaje się wynikać, że potrzebuje Waszej obecności, bliskości, pewnie dla poczucia bezpieczeństwa...
Właśnie opinia psycholog była, ze nie jest nauczona samodzielności i mówiąc krótko ja rozpiescilismy będąc na każde zawołanie i podporzadkowujac całe życie dwojga dorosłych osób tylko pod potrzeby dziecka.
@Modest1989 a żona też nic nie rozróżnia? Jeśli masz zespół aspergera to musisz to skonsultować, gdy już będzie diagnoza. Mam znajomego z tym zaburzeniem i niestety ma zachowania bardzo irytujące. Jeśli to co piszesz to nie b8 to powodzenia
moja najstarsza też nie dawała się nikomu obcemu wziąć na ręce (z wyjątkiem dziadka), ani nigdzie zostawić, z czasem to złagodniało. Żłobek to kiepskie wyjście, szczególnie dla wrażliwego dziecka. Więc jeśli była zostawiana w żłobku, to są to też, poza charakterem, zaszłości, które pewnie będzie ciężko odrobić.
moja najstarsza też nie dawała się nikomu wziąć na ręce (z wyjątkiem dziadka), ani nigdzie zostawić, z czasem to złagodniało. Żłobek to kiepskie wyjście, szczególnie dla wrażliwego dziecka.
Póki co jedyne ze względu na sytuację rodzinną i finansową. Ale muszę z ręka na sercu przyznac, ze odkąd poszła do żłobka na stałe w wieku około 16 miesięcy to się mocno rozwinęła i znacznie uspokoiła w stosunku do tego, co było wcześniej.
Bo płacz jest inny, ten którym niemowlę wyraża potrzeby. I inny, którym mowlę manipuluje rodzicami.
każdy płacz jest wołaniem o ratunek, znaczy dziecko dość często sprawdza, czy może na ten ratunek liczyć...
To ja już nic nie rozumiem... czyli jak reagować na płacz? Sytuacja, która się czasami zdarza to wchodzenie na krzesło i potem na stół. My wtedy ściągamy i tłumaczymy, że nie wolno, na stole się je albo rysuje itd., to ona w ryk. Czy ona wtedy oczekuje od nas ratunku? Powinnismy jej pozwolić wejść na stol, aby nie płakała?
@Modest nie ma się co boksować Nasz Młody jest identyczny, przechodzi, dopiero teraz łapiemy oddech, ale on ma za chwilę 5 lat. Odpoczywam w pracy, chociaż praca tez wymagająca cierpliwości i wewnętrznego poukładania. ale dziecko musi być w Waszym życiu, musicie się zżyć, im więcej żłobka tym gorzej dla Waszej relacji, przecież to Was niczego nie nauczy, taki substytut Owszem jak konieczne pn- pt to ok, ale nic więcej
@Modest189 a Wy jakiś sport uprawiacie, nie wiem jakąkolwiek aktywność ruchową???? Gdybym nic nie robiła to wariatkowo pewne, złota godzina dziennie, chociaż pół godziny samotności My oboje z mężem tak praktykowaliśmy, potrzebne do życia jak tlen
@Modest189 a Wy jakiś sport uprawiacie, nie wiem jakąkolwiek aktywność ruchową???? Gdybym nic nie robiła to wariatkowo pewne, złota godzina dziennie, chociaż pół godziny samotności My oboje z mężem tak praktykowaliśmy, potrzebne do życia jak tlen
Nie, my nie uprawiamy niczego. Od razu z pracy do żłobka, potem do domu i się tak zajmujemy. Bardzo rzadko udaje nam się mieć chwile odosobnienia, bo jednak staramy się być lub raczej my czujemy się stabilniej jeśli opiekujemy się córka we dwoje jednocześnie.
Jednak czasem może warto dać sobie chwilę samotności, poukładać w głowie, zatrzymać się, złapać oddech. Nie jest to komfortowe bycie samemu z dzieckiem i rozumiem to, ale może czasem być potrzebne drugiemu by nie popaść w właśnie w deprechę, z autopsji też o depresji piszę
Może nie pędzić od razu do żłobka tylko najpierw spacer z żonką, chociaż krótki, o Waszą relację też musicie dbać, przede wszystkim
Mam tylko jedna radę. Wyluzujcie troszkę. Dzieci płaczą i z jakoś powodów i bez powodu. Zacznijcie żyć normalnie. Wyjdźcie gdzieć. Rozdzielcie się co któreś popolidnoe żeby złapać dystans. I nie myśl o ZA jako o przeszkodzie w zrozumieniu świata.
Jednak czasem może warto dać sobie chwilę samotności, poukładać w głowie, zatrzymać się, złapać oddech. Nie jest to komfortowe bycie samemu z dzieckiem i rozumiem to, ale może czasem być potrzebne drugiemu by nie popaść w właśnie w deprechę, z autopsji też o depresji piszę
Może nie pędzić od razu do żłobka tylko najpierw spacer z żonką, chociaż krótki, o Waszą relację też musicie dbać, przede wszystkim
Na pewno masz dużo racji. Nasza relacja praktycznie ogranicza się do bycia rodzicami głównie, bo na resztę nie ma sił, możliwości czy po prostu nie umiemy sobie tego zorganizować. Jak jedno wychodzi, to drugie odlicza minuty do powrotu
Ja bym nie wyrobiła, serio. Wprowadziłabym twarde zasady czy się to podoba dziecku czy nie. Po żłobku wkładam do wózka i idę na spacer na bezludzia i tak codziennie aż się przyzwyczai. Dziecko musi mieć jakieś granice, inaczej nie czuje się bezpiecznie. Druga połowa wtedy odpoczywa.
Ja bym nie wyrobiła, serio. Wprowadziłabym twarde zasady czy się to podoba dziecku czy nie. Po żłobku wkładam do wózka i idę na spacer na bezludzia i tak codziennie aż się przyzwyczai. Dziecko musi mieć jakieś granice, inaczej nie czuje się bezpiecznie. Druga połowa wtedy odpoczywa.
To samo powiedziała psycholog. Staramy się to wprowadzać. Dopiero po dwóch latach nam ktoś powiedział, że to tak trzeba...
Ech, Modest.... Noworodek potrzebuje aby na każdy jego płacz ktos przysięgał i reagowal. To jest jego wołanie o ratunek i ono nie chce nikim manipulować. Im dziecko starsze, tym bardziej jest w stanie zrozumieć, że trzeba na cos chwilkę poczekać, że czegoś nie wolno.... To sie dzieje stopniowo. A nie, ze tak trzeba traktować noworodka a Tobie przez dwa lata nikt nie powiedział.... Dwa lata to kawal czasu i dziecko jest w stanie sie tego nauczyć, ze płaczem noe wszystko osiągnie. Skad to wiem...? Ano z tego, ze poszła kiedyś po raz pierwszy do żłobka i na pewno wtedy płakała. A potem, jak piszesz polubiła żłobek. Czyli DA SIĘ.
Da się. Ale naprawdę nie wpadliśmy na to, że dziecko mniej płacze im ma więcej ,,dyscypliny”. Wydawało nam się go zupełnie nielogiczne. Skoro robi co chce i my jej robimy wszystko czego chce, to czemu płacze. To nas doprowadzało do tej całej sytuacji.
Ułóżcie mniej więcej stały plan dnia i tego się trzymajcie. Z czasem dziecko się przyzwyczai, będzie się czuło bezpiecznie i sytuacja się uspokoi. Nie chodzi o trzymanie się godzin co do minuty tylko określoną kolejność, np.żłobek, potem spacer, podwieczorek, zabawa, kąpiel, kolacja, czytanie , spanie. Żeby dziecko wiedziało jaka czynność będzie następna. To sporo powinno ułatwić. Będę dni że coś wypadnie, ale to nie szkodzi.
Komentarz
ale na ZA się nie znam, może to rzeczywiście przyczyna
a może to już 2-letnie zaszłości.
Jak to było zaraz po urodzeniu, czy zostawialiście ją gdzieś samą, znaczy bez Was?
Żłobek to kiepskie wyjście, szczególnie dla wrażliwego dziecka.
Więc jeśli była zostawiana w żłobku, to są to też, poza charakterem, zaszłości, które pewnie będzie ciężko odrobić.
Nasz Młody jest identyczny, przechodzi, dopiero teraz łapiemy oddech, ale on ma za chwilę 5 lat. Odpoczywam w pracy, chociaż praca tez wymagająca cierpliwości i wewnętrznego poukładania.
ale dziecko musi być w Waszym życiu, musicie się zżyć, im więcej żłobka tym gorzej dla Waszej relacji, przecież to Was niczego nie nauczy, taki substytut
Owszem jak konieczne pn- pt to ok, ale nic więcej
My oboje z mężem tak praktykowaliśmy, potrzebne do życia jak tlen
Nie, my nie uprawiamy niczego. Od razu z pracy do żłobka, potem do domu i się tak zajmujemy. Bardzo rzadko udaje nam się mieć chwile odosobnienia, bo jednak staramy się być lub raczej my czujemy się stabilniej jeśli opiekujemy się córka we dwoje jednocześnie.
Jednak czasem może warto dać sobie chwilę samotności, poukładać w głowie, zatrzymać się, złapać oddech. Nie jest to komfortowe bycie samemu z dzieckiem i rozumiem to, ale może czasem być potrzebne drugiemu by nie popaść w właśnie w deprechę, z autopsji też o depresji piszę
Może nie pędzić od razu do żłobka tylko najpierw spacer z żonką, chociaż krótki, o Waszą relację też musicie dbać, przede wszystkim
Wyluzujcie troszkę.
Dzieci płaczą i z jakoś powodów i bez powodu.
Zacznijcie żyć normalnie.
Wyjdźcie gdzieć.
Rozdzielcie się co któreś popolidnoe żeby złapać dystans.
I nie myśl o ZA jako o przeszkodzie w zrozumieniu świata.
a można też usiąść z nią na podłodze