Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wątek Modesta

1192022242533

Komentarz

  • poza tym jakim cudem dziecko przewróciło świece. Jeśli tak sie stało to znaczy, że pozwoliliście mu za blisko podejść. Jak nasze oddalały się za bardzo od nas od razu ruszaliśmy i je przyprowadzlaiśmy z powrotem, nie wyobrażam sobie by dwultek był w kosciele kilka metrów od rodziców na dodatek w pobliżu świec.

    I nie, nasze dzieci aż tak nie robiły bo im na to nie pozwalaliśmy.
    Podziękowali 2kasha Rogalikowa
  • @Aneczka08 mam z moimi dokładnie takie same doświadczenia.
    Jak zaczynali być za głośno to ich na chwile wyprowadzaliśmy,ale chodziliśmy z dziećmi do kościoła od narodzin.
    Właśnie po to,żeby się nauczyli,że w kościele zachowujemy się inaczej niż w domu czy na placu zabaw.
    I odkąd tylko cokolwiek zaczynały rozumieć,gdy byliśmy w kościele , tłumaczyliśmy im szeptem i one też zaczynały szeptać.
    Poza tym zawsze starliśmy się umiejscowić na tyłach,żeby w razie czego szybko wyjść,ale też ,żeby za bardzo nie przeszkadzać.
    Nasze dzieci nie były jakoś specjalnie spokojne,normalne były,ciekawskie,wszędobylskie.
    Ale też zawsze staraliśmy się ,żeby miały czystą pieluchę/były "wysiusiane" ,nakarmione i napojone i niezmęczone.
    Nie mówię ,że to wszystko jest łatwe do ogarnięcia ,ale da się.
  • Nie każdedziecko da się wziąć na ręce i zagadać, u mnie była tak dwójka, co nic nie działało,  ktoś musiał wyjść. Kiedy podrosły umiały juz cicho wysiedzieć,  ale to były dla nich tortury,  żeby być cicho i spokojnie tak długo... Dla niektórych dzieci to niemożliwe,  muszą trochę dojrzeć. 
  • Aneczka08 powiedział(a):
    poza tym jakim cudem dziecko przewróciło świece. Jeśli tak sie stało to znaczy, że pozwoliliście mu za blisko podejść. Jak nasze oddalały się za bardzo od nas od razu ruszaliśmy i je przyprowadzlaiśmy z powrotem, nie wyobrażam sobie by dwultek był w kosciele kilka metrów od rodziców na dodatek w pobliżu świec.

    I nie, nasze dzieci aż tak nie robiły bo im na to nie pozwalaliśmy.
    No to właśnie jest wybór między tym, że albo jest cicho i chwila nieuwagi i świeczka przewrócona, albo łapiesz dziecko w momencie, kiedy się oddala i jest furia, wrzask i krzyk na cały kościół i trzeba wyjść, aby nie przedszkadzać innym. 
  • edytowano stycznia 2021
    Bambidu powiedział(a):
    O tak, u nas też jak sie zdarzyło, że któreś  nie poszło (ze dwa razy w sumie) to za karę! 
    Ja byłem wychowywany tzw. twardą ręką i nie wspominam tego dobrze. Córkę staramy się wychować w duchu bez nagród i kar. Polecam książkę:

    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/195358/wychowanie-bez-nagrod-i-kar-rodzicielstwo-bezwarunkowe

    Wiem, że nam to nie wychodzi, bo pewnie jest jeszcze zbyt małe. Ale w życiu bym nie potrafił dać mojej córce kary za cokolwiek. 
  • @Modest189 , nie uważasz, że dziecko - też takie z silnym charakterem (choleryk)- potrzebuje mieć granice i widzieć, że rządzi rodzic a nie ono? Dla poczucia bezpieczeństwa. 

  • Ostatni post wiele tłumaczy... 
  • O konsekwencjach słyszałeś?
  • Nie uważam, że niemowlaki powinny być o koniecznie karane, same konsekwencje powodują że się uczy właściwych zachowań. Ale jakoś dziwnie wygląda polecanie czegokolwiek przez osobę , która tak bardzo czuję się źle w swoim rodzicielstwie. No chyba, że po tej książce problemy się zmniejszyły choć trochę. Dwulatek to jest bystry mały człowiek , jest w stanie zrozumieć ciąg przyczynowo skutkowy w pewnym zakresie.
  • Rogalikowa powiedział(a):
    Słuchajcie: mamy już wątek Klarci, wątek Modesta, wątek Brawaria, może, tak jak proponowała @asiao, każdy założy sobie wlasny wątek na własne odloty  ;) To jest mega pomysł, polać asiao!  
    Tak. Jeszcze są traumy niektórych po kawałku w różnych wątkach..
    Podziękowali 1Odrobinka
  • Ja do wątku asiao  bym chciała się zapisać
    Myślę że nawet obrazkowe dowcipy by wymiótł ;)
    Podziękowali 1Rogalikowa
  • Eleonora powiedział(a):
    @Modest189 , nie uważasz, że dziecko - też takie z silnym charakterem (choleryk)- potrzebuje mieć granice i widzieć, że rządzi rodzic a nie ono? Dla poczucia bezpieczeństwa. 

    Stawianie granic tak, ale nie karanie... karać to można złodzieja, gwałciciela czy mordercę a nie własne dziecko...
  • Joanna36 powiedział(a):
    Nie uważam, że niemowlaki powinny być o koniecznie karane, same konsekwencje powodują że się uczy właściwych zachowań. Ale jakoś dziwnie wygląda polecanie czegokolwiek przez osobę , która tak bardzo czuję się źle w swoim rodzicielstwie. No chyba, że po tej książce problemy się zmniejszyły choć trochę. Dwulatek to jest bystry mały człowiek , jest w stanie zrozumieć ciąg przyczynowo skutkowy w pewnym zakresie.
    Tak, trochę się poprawiło po tej książce. Mam trudności ze stawianiem granic. Tutaj się zgodzę, ze trochę nie umiem rozróżnić co jest stawianiem granic a co karaniem. A jak napisałem, sam byłem wychowywany dość surowo i nie chce tego samego fundować córce.
  • agatak powiedział(a):
    Ja do wątku asiao  bym chciała się zapisać
    Myślę że nawet obrazkowe dowcipy by wymiótł ;)
    Eee u mnie nudy i przewidywalność.ostatnio
  • Modest189 powiedział(a):
    Eleonora powiedział(a):
    @Modest189 , nie uważasz, że dziecko - też takie z silnym charakterem (choleryk)- potrzebuje mieć granice i widzieć, że rządzi rodzic a nie ono? Dla poczucia bezpieczeństwa. 

    Stawianie granic tak, ale nie karanie... karać to można złodzieja, gwałciciela czy mordercę a nie własne dziecko...
    Zawsze można siebie ukarać zamiast dziecka

  • Dla dziecka każda nie-fajna czynność jest uznawana za karę. Można nie dawać stricte kar ale musi się uczyć konsekwencji złego postępowania. Kary to był sposób na to by dziecko miało od razu konsekwencję złego postępowania a nie za 20 lat, kiedy np już nie będzie żadnych zębów do umycia. 
  • Modest189 powiedział(a):
    Bambidu powiedział(a):
    O tak, u nas też jak sie zdarzyło, że któreś  nie poszło (ze dwa razy w sumie) to za karę! 
    Ja byłem wychowywany tzw. twardą ręką i nie wspominam tego dobrze. Córkę staramy się wychować w duchu bez nagród i kar. Polecam książkę:

    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/195358/wychowanie-bez-nagrod-i-kar-rodzicielstwo-bezwarunkowe

    Wiem, że nam to nie wychodzi, bo pewnie jest jeszcze zbyt małe. Ale w życiu bym nie potrafił dać mojej córce kary za cokolwiek. 

    @Modest189 jest ogromna różnica pomiędzy "bez kar i nagród" a "bez granic".
    Dziecko potrzebuje granic,które się mu poszerza w miarę jego rozwoju.
    Zostawianie decyzji dziecku,zgadzanie się na wszystko co ono chce,
    sprawia,że dziecko buduje sobie fałszywy obraz świata,
    nie jest w stanie zaakceptować norm społecznych.
    Dziecko któremu rodzic nie umie powiedzieć "nie",ma problem z budowaniem własnych wewnętrznych granic,
    utrudnia określenie własnej autonomii,ma  ogromny problem z odczuwaniem poczucia bezpieczeństwa.
    Najlepszy tego przykład-odkąd wasza córeczka poszła do żłobka,jej zachowanie się poprawiło.
    Dlaczego?Bo tam musi się dostosować do norm społecznych,nawet jeśli jej się nie podobają.Ale też czuje,że gdy ktoś stawia jej granice,mówi jej "nie", to jest silniejszy od niej,czyli czuwa na d sytuacją,czyli ona może poczuć się całkowicie bezpieczna.
    Rodzic ,który nie potrafi powiedzieć dziecku "nie" niestety nie jest dla dziecka oparciem.
    Dzieci intuicyjnie próbują i testują dorosłych,właśnie po to,żeby się przekonać dokąd mogą dojść,gdzie przestaje być bezpiecznie.
    Dobry rodzic,to rodzic,który panuje nad sytuacją,który daje dziecku wybór,ale w określonym zakresie.
  • Moje obserwacje w kościele są takie że dzieci wychowywane bez granic bez jasnego postawienia przez rodziców co wolno czy nie, czyli w duchu źle pojętego RB zachowują się koszmarnie po prostu. W późniejszym wieku też. A rodzice skaczą wokół nich łudząc się że zaspokajają ich potrzeby.
  • kasha powiedział(a):
    Modest189 powiedział(a):
    Bambidu powiedział(a):
    O tak, u nas też jak sie zdarzyło, że któreś  nie poszło (ze dwa razy w sumie) to za karę! 
    Ja byłem wychowywany tzw. twardą ręką i nie wspominam tego dobrze. Córkę staramy się wychować w duchu bez nagród i kar. Polecam książkę:

    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/195358/wychowanie-bez-nagrod-i-kar-rodzicielstwo-bezwarunkowe

    Wiem, że nam to nie wychodzi, bo pewnie jest jeszcze zbyt małe. Ale w życiu bym nie potrafił dać mojej córce kary za cokolwiek. 

    @Modest189 jest ogromna różnica pomiędzy "bez kar i nagród" a "bez granic".
    Dziecko potrzebuje granic,które się mu poszerza w miarę jego rozwoju.
    Zostawianie decyzji dziecku,zgadzanie się na wszystko co ono chce,
    sprawia,że dziecko buduje sobie fałszywy obraz świata,
    nie jest w stanie zaakceptować norm społecznych.
    Dziecko któremu rodzic nie umie powiedzieć "nie",ma problem z budowaniem własnych wewnętrznych granic,
    utrudnia określenie własnej autonomii,ma  ogromny problem z odczuwaniem poczucia bezpieczeństwa.
    Najlepszy tego przykład-odkąd wasza córeczka poszła do żłobka,jej zachowanie się poprawiło.
    Dlaczego?Bo tam musi się dostosować do norm społecznych,nawet jeśli jej się nie podobają.Ale też czuje,że gdy ktoś stawia jej granice,mówi jej "nie", to jest silniejszy od niej,czyli czuwa na d sytuacją,czyli ona może poczuć się całkowicie bezpieczna.
    Rodzic ,który nie potrafi powiedzieć dziecku "nie" niestety nie jest dla dziecka oparciem.
    Dzieci intuicyjnie próbują i testują dorosłych,właśnie po to,żeby się przekonać dokąd mogą dojść,gdzie przestaje być bezpiecznie.
    Dobry rodzic,to rodzic,który panuje nad sytuacją,który daje dziecku wybór,ale w określonym zakresie.
    Mądrze napisałaś. Dziękuje. 

    Skąd Wy to wszystko wiecie co trzeba, czego nie trzeba, na co pozwalać albo nie...? 
  • Modest189 powiedział(a):
    Bambidu powiedział(a):
    O tak, u nas też jak sie zdarzyło, że któreś  nie poszło (ze dwa razy w sumie) to za karę! 
    Ja byłem wychowywany tzw. twardą ręką i nie wspominam tego dobrze. Córkę staramy się wychować w duchu bez nagród i kar. Polecam książkę:

    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/195358/wychowanie-bez-nagrod-i-kar-rodzicielstwo-bezwarunkowe

    Wiem, że nam to nie wychodzi, bo pewnie jest jeszcze zbyt małe. Ale w życiu bym nie potrafił dać mojej córce kary za cokolwiek. 

    Powiedzenie małemu dziecku, że jeśli tak i tak się będzie zachowywać to ZA KARĘ nie bedzie mogło pójść do kościoła to dla niego informacja, że pójście tam jest czymś pożądanym, co może stracić. I jak @ganna4 napisała - potrafi to mieć cudowny wpływ na ambicję dziecka. :)
    Chyba nie bardzo rozumiesz jak różne znaczenia może mieć wyrażenie "za karę".
    Podziękowali 1ganna4
  • Ciekawa jestem Modest jak wg tej teorii bez kar i  nagród się postępuje jak np. dziecko lat 5 by regularnie wycinało dziury w ubraniach . Bierzesz kredyt i codziennie nowe mu zakładasz , non stop zaszywasz i do przedszkola chodzi w pocerowanych, chodzi w dziurawych? A potem zaczyna wycinać dziury w twoich?
  • @Wanda - trochę się zgodzę, że mogę mieć spaczone wyobraźnie tego, co się ukrywa pod pojęciem: ,,kary”. Jak sięgam pamięcią dla mnie jako dziecka kara była wymierzana dość surowo i stad reaguje niemal alergicznie jak ktoś w stosunku do dziecka używa słowa ,,kara”. Dla mnie kara dla dziecka ma jednoznaczny wymiar i w najlepszym wypadku kojarzy się z kablem od prodiża. 
  • To mi przypomniałaś.  Moje mi zrobiło dziecko taki kawał na prima aprilis... Pani im powiedziała, że jutro jest  taki dzień, że rodzicom można zrobić psikus,  moja córeczka powycinała mi dziury w kilkunastu ubraniach,  w tym w 2 ulubionych bluzkach.
    Podziękowali 1Joanna36
  • Nagrody też są w teorii tej zakazane. 
  • No w szczytowej formie mój syn pociął nożyczkami drugie nożyczki.
    Podziękowali 1Mle
  • Modest189 powiedział(a):
    kasha powiedział(a):
    Modest189 powiedział(a):
    Bambidu powiedział(a):
    O tak, u nas też jak sie zdarzyło, że któreś  nie poszło (ze dwa razy w sumie) to za karę! 
    Ja byłem wychowywany tzw. twardą ręką i nie wspominam tego dobrze. Córkę staramy się wychować w duchu bez nagród i kar. Polecam książkę:

    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/195358/wychowanie-bez-nagrod-i-kar-rodzicielstwo-bezwarunkowe

    Wiem, że nam to nie wychodzi, bo pewnie jest jeszcze zbyt małe. Ale w życiu bym nie potrafił dać mojej córce kary za cokolwiek. 

    @Modest189 jest ogromna różnica pomiędzy "bez kar i nagród" a "bez granic".
    Dziecko potrzebuje granic,które się mu poszerza w miarę jego rozwoju.
    Zostawianie decyzji dziecku,zgadzanie się na wszystko co ono chce,
    sprawia,że dziecko buduje sobie fałszywy obraz świata,
    nie jest w stanie zaakceptować norm społecznych.
    Dziecko któremu rodzic nie umie powiedzieć "nie",ma problem z budowaniem własnych wewnętrznych granic,
    utrudnia określenie własnej autonomii,ma  ogromny problem z odczuwaniem poczucia bezpieczeństwa.
    Najlepszy tego przykład-odkąd wasza córeczka poszła do żłobka,jej zachowanie się poprawiło.
    Dlaczego?Bo tam musi się dostosować do norm społecznych,nawet jeśli jej się nie podobają.Ale też czuje,że gdy ktoś stawia jej granice,mówi jej "nie", to jest silniejszy od niej,czyli czuwa na d sytuacją,czyli ona może poczuć się całkowicie bezpieczna.
    Rodzic ,który nie potrafi powiedzieć dziecku "nie" niestety nie jest dla dziecka oparciem.
    Dzieci intuicyjnie próbują i testują dorosłych,właśnie po to,żeby się przekonać dokąd mogą dojść,gdzie przestaje być bezpiecznie.
    Dobry rodzic,to rodzic,który panuje nad sytuacją,który daje dziecku wybór,ale w określonym zakresie.
    Mądrze napisałaś. Dziękuje. 

    Skąd Wy to wszystko wiecie co trzeba, czego nie trzeba, na co pozwalać albo nie...? 

    Intuicja i instynkt samozachowawczy - nie pozwalamy dzieciom włazić nam na głowę i przejmować pierwszych skrzypiec w domu. Życie nie może się kręcić tylko wokół dzieci.

    ale nowoczesne rodziny jedynaków oraz panie psycholożki z 1 dzieckiem wiedzą lepiej. I efekty są jakie są.

    Kiedyś przyszła do nas mama z córka jedynaczką, wychowywaną w takim duchu, dziecko miało z 8 lat myślę. Super się bawiła z naszymi,mama była zaskoczona, że mamy takie radosne i otwarte dzieci, że widzę ją pierwszy raz i tak się fajnie z nią bawią.

    Kiedy przyszedł czas wyjścia, dziewczynka mimo iluś próśb mamy nie chciała wyjść z pokoju naszych dzieci. Nasi mieli mieć już kolację, mamy swój rytm i po 10 minutach namawiania jej przez mamę efekt był zerowy. Mama usiłowała negocjować jej wyjście w duchu modnych technik psychologicznych do komunikacji z dziećmi.

    Ponieważ nasi udali się do kuchni na kolację, dalej mijał czas a dziewczynka twardo siedziała w ich pokoju, nie wytrzymał mój mąż poszedł to tego pokoju i zgasił światło :-) I powiedział do niej, że mama już wychodzi, i musi wyjść bo on gasi światło
    efekt dziecko wyszło w 10 sekund.

    potem ubierała ją matka (ośmiolatkę...) i dziecko bardzo chciało założyć szalik matki a nie swój. Mama powiedziała, że nie może, bo to jej szalik i że ma założyć swój.
    Na co dziewczynka wyciągnęła jej ten szalik spomiędzy kolan, którymi go przytrzymywała ubierając córkę i założyła sobie. Mama zamiast konsekwentnie zareagować i zabrać dziecku szalik powiedziała, acha chcesz mój szaliczek, dobrze to ja założę Twój, mimo, że chwilę wcześniej mówiła jej dokładnie coś innego.

    Wyszły a my staliśmy lekko przytkani, że tak można dawać sobą dziecku rządzić. No ale wychowanie bezstresowe bez kar i nagród, granic, RB i te sprawy. Ta akurat mama mocno lewicowa była do tego.
  • @Joanna36 - wg teorii bez nagród i kar powinno pójść w dziurawych ubraniach do szkoły. Ja jestem tez przeciwnikiem ocen w szkołach podstawowych. Od małego dzieci się uczą, że Kasia to piątkowa uczennica i wszyscy powinni wziąć z niej przykład, a Jasiu to kretyn i same jedynki ma, wiec i tak nie warto w niego inwestować. Uważam, że w podstawówce uczniowie powinni być opisywani, a w liceum oceny powinny być dostępne tylko dla uczniów i jego rodziców. 
    Podziękowali 1Eleonora
  • @Aneczka08 no i co ma do tego jedynactwo? Rodzice dwójki dzieci np też tacy mogą być. Kwestia kiepskiego wychowania rodziców a nie ilości dzieci. 
  • paulaarose powiedział(a):
    @Aneczka08 no i co ma do tego jedynactwo? Rodzice dwójki dzieci np też tacy mogą być. Kwestia kiepskiego wychowania rodziców a nie ilości dzieci. 

    może i tak być ale jakoś nie spotkałam rodziców 4 czy 6 dzieci prezentujących taką postawę
  • W dziurawych rzeczach ma iść..kurator gwarantowany...  a jak zacznie dziurawić innym w szkole ?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.