Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

zamienię pełne półki na PRL

17810121318

Komentarz

  • Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Wygląda na to że ja mająca 4 córki, wychowuje 4 przyszłe bezrobotne a nie 4 przyszłych podatników. Uogólniając założenia będą generować tylko koszty, bo wykształca się na koszt podatników, przepracują około 5 lat a następnie wyjdą za mąż i z bożą pomocą będą rodzić dzieci które będą wychowywać. 

    Jeśli będą miały takie szczęście jak ja urodzą kolejne córki które powiela ich schemat. Słabe zasilenie państwowej kasy. 

    (Uogólniam i pisze na swoim przykładzie aby nikt nie czuł się urażony).
    uważasz, że Twoja praca nauczycielki jest bezwartościowa?
    Jestem jedną z tych która kocha swoją pracę, naprawdę. Jest to dla mnie jedna z form realizacji siebie jako człowieka. A przy tym zarabiam jakieś pieniądze i daje mi to poczucie bezpieczeństwa i niezależności.

    Kiedyś nie byłam nauczycielka, pracowałam w korporacji międzynarodowej. Miałam już wtedy 2-3 dzieci. Ale ta praca nie dawała mi satysfakcji poza  finansowa oczywiście.

    Uważam,że każda praca jest wartościową, ale nie uważam za pracę dobrowolne siedzenie w domu z dziećmi. Jeśli ktoś ma taką ochotę i się przy tym spełnia, proszę bardzo. Obecnie rynek pracy daje naprawdę wiele możliwości zarabiania na swoją emeryturę wielodzietnym mamom. Praca zdalna, w niepełnym wymiarze. Naprawdę jest wiele możliwości.
     
    Uprzedzając  Monikę, nie mam bólu dupy o te emerytury dla mam 4+, naprawdę. Jest to tylk zwyczajnie nieuczciwe. Tak jak deputat prądowy dla pracowników elektrowni, czy węglowy dla górników. Nie lubię faworyzowania żadnych grup społecznych. 
    I jeszcze uprzedzając jako nauczyciel też może siedzieć od 7.00-15.00 w pracy tylko obecnie ten czas spędziłabym na podłodze na korytarzu. Chętnie nie będę odbierać też telefonów od rodziców przebywają w szpitalu na diagnostyce. Po prostu i tak poświęcam swojej pracy pełen etat i chętnie to usankcjonuje (jak by mi tu ktoś przywilejami nauczycielskim chciał udowodnić hipokryzję).

    Wolałabym układ emerytury gwarantowanej i resztę niech sobie każdy zarobi według własnego pomysłu.


    przyjmijmy, że jesteś dobrą nauczycielką, potrafiącą zainteresować uczniów przedmiotem, 
    i teraz każdy przeciętnie rozgarnięty rodzic Twoich uczniów jest wstanie, praktycznie bez wysiłku, osiągnąć w edukacji rezultaty o niebo lepsze od Twoich - sprawdziłem to na czwórce swoich dzieci
    Przyjmijmy zatem, że mój zawód jest w 70% zbędny. 30% zostawiam dla rodziców którzy nie czują się przeciętnie rozgarnięci. 

    Pioszo54 możesz mówić że mój zawód jest całkowicie zbędny, że nie jestem wystarczająco dobra. Chcesz mi teraz udowodnić, że każda mama która uczy swoje dzieci w domu jest lepsza od każdego nauczyciela. Nie mam zamiaru z tym dyskutować. W dodatku mam uznać że skoro poświęciła się dla dzieci to teraz jej się coś należy. A może niech w ramach swoich umiejętności pedagogicznych spróbuje szkolić innych i zarabiać na tym pieniądze na swoją emeryturę. Ma przecież taka możliwość.
  • M_Monia powiedział(a):
    Spoleczenstwo ma ogromny zysk z matki 4 dzieci która nie pójdzie do pracy ale za to wychowa aż 4 lub więcej dzieci. 
    Bez względu na to czy to będą chłopcy czy dziewczynki czy obie plcie


    A jakie to korzyści na państwo z niepracujących obywateli? 
  • M_Monia powiedział(a):
    Spoleczenstwo ma ogromny zysk z matki 4 dzieci która nie pójdzie do pracy ale za to wychowa aż 4 lub więcej dzieci. 
    Bez względu na to czy to będą chłopcy czy dziewczynki czy obie plcie



    Jakie? W porównaniu do matki 4+, która pracuje. Konkretnie proszę.
  • edytowano styczeń 2023
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Wygląda na to że ja mająca 4 córki, wychowuje 4 przyszłe bezrobotne a nie 4 przyszłych podatników. Uogólniając założenia będą generować tylko koszty, bo wykształca się na koszt podatników, przepracują około 5 lat a następnie wyjdą za mąż i z bożą pomocą będą rodzić dzieci które będą wychowywać. 

    Jeśli będą miały takie szczęście jak ja urodzą kolejne córki które powiela ich schemat. Słabe zasilenie państwowej kasy. 

    (Uogólniam i pisze na swoim przykładzie aby nikt nie czuł się urażony).
    uważasz, że Twoja praca nauczycielki jest bezwartościowa?
    Jestem jedną z tych która kocha swoją pracę, naprawdę. Jest to dla mnie jedna z form realizacji siebie jako człowieka. A przy tym zarabiam jakieś pieniądze i daje mi to poczucie bezpieczeństwa i niezależności.

    Kiedyś nie byłam nauczycielka, pracowałam w korporacji międzynarodowej. Miałam już wtedy 2-3 dzieci. Ale ta praca nie dawała mi satysfakcji poza  finansowa oczywiście.

    Uważam,że każda praca jest wartościową, ale nie uważam za pracę dobrowolne siedzenie w domu z dziećmi. Jeśli ktoś ma taką ochotę i się przy tym spełnia, proszę bardzo. Obecnie rynek pracy daje naprawdę wiele możliwości zarabiania na swoją emeryturę wielodzietnym mamom. Praca zdalna, w niepełnym wymiarze. Naprawdę jest wiele możliwości.
     
    Uprzedzając  Monikę, nie mam bólu dupy o te emerytury dla mam 4+, naprawdę. Jest to tylk zwyczajnie nieuczciwe. Tak jak deputat prądowy dla pracowników elektrowni, czy węglowy dla górników. Nie lubię faworyzowania żadnych grup społecznych. 
    I jeszcze uprzedzając jako nauczyciel też może siedzieć od 7.00-15.00 w pracy tylko obecnie ten czas spędziłabym na podłodze na korytarzu. Chętnie nie będę odbierać też telefonów od rodziców przebywają w szpitalu na diagnostyce. Po prostu i tak poświęcam swojej pracy pełen etat i chętnie to usankcjonuje (jak by mi tu ktoś przywilejami nauczycielskim chciał udowodnić hipokryzję).

    Wolałabym układ emerytury gwarantowanej i resztę niech sobie każdy zarobi według własnego pomysłu.


    przyjmijmy, że jesteś dobrą nauczycielką, potrafiącą zainteresować uczniów przedmiotem, 
    i teraz każdy przeciętnie rozgarnięty rodzic Twoich uczniów jest wstanie, praktycznie bez wysiłku, osiągnąć w edukacji rezultaty o niebo lepsze od Twoich - sprawdziłem to na czwórce swoich dzieci
    Przyjmijmy zatem, że mój zawód jest w 70% zbędny. 30% zostawiam dla rodziców którzy nie czują się przeciętnie rozgarnięci. 

    Pioszo54 możesz mówić że mój zawód jest całkowicie zbędny, że nie jestem wystarczająco dobra. Chcesz mi teraz udowodnić, że każda mama która uczy swoje dzieci w domu jest lepsza od każdego nauczyciela. Nie mam zamiaru z tym dyskutować. W dodatku mam uznać że skoro poświęciła się dla dzieci to teraz jej się coś należy. A może niech w ramach swoich umiejętności pedagogicznych spróbuje szkolić innych i zarabiać na tym pieniądze na swoją emeryturę. Ma przecież taka możliwość.
    nie mówię, że jest całkowicie zbędny, te 70% to może być dobry strzał

    i nie mówię, że jesteś kiepską nauczycielką,

    rzecz jest w czym innym

    otóż z mojej wiedzy, obserwacji i doświadczenia, wynika, że edukacja zaczyna się z chwilą narodzin dziecka a pewnie i wcześniej;

    rodzimy się z przemożną chęcią poznania świata i stania się samodzielnymi
    i w edukacji domowej chodzi o to, by tego potencjału nie zmarnować;

    największą przeszkodą w jego wykorzystaniu, jest bezbronność dziecka, która sprawia, że świat bez opieki rodziców jawi się małemu człowiekowi, jako śmiertelne niebezpieczeństwo;

    tak więc pierwszą powinnością w wychowaniu dziecka jest zapewnienie mu poczucia bezpieczeństwa,
    dopiero wtedy wszystkie wysiłki może poświęcić poznaniu świata, rozwojowi;

    i tak, w wieku 2-3 lat dochodzimy do momentu gdy można dziecko zainteresować nauką czytania, w wieku 5-7 lat mamy to za sobą
    i dalej należy podążać za zainteresowaniami dziecka, podsuwać mu ciekawe książki, programy i miejsca w sieci 

    i to wszystko

    dalej dzieci uczą się same


  • przyjmijmy, że jesteś dobrą nauczycielką, potrafiącą zainteresować uczniów przedmiotem, 
    i teraz każdy przeciętnie rozgarnięty rodzic Twoich uczniów jest w stanie, praktycznie bez wysiłku, osiągnąć w edukacji rezultaty o niebo lepsze od Twoich - sprawdziłem to na czwórce swoich dzieci
    Chciałam zacytować, a podziękowałam ;)
    Szczerze podziwiam, ale to jeden jednostkowy przykład. Wiem, że takich jak Wy jest więcej, ale nie czyni to reguły z udanej edukacji domowej.  Nie każdy jest w stanie uczyć, zwłaszcza swoje dzieci. 
    Po pierwsze, nie każdy ogarnia wszystkie przedmioty. Po drugie, nie każdy ma umiejętności pedagogiczne.
    Ja może i jestem średnio rozgarniętym rodzicem, ale słabo sprawdzam się jako nauczycielka moich dzieci. Nauka zdalna tylko to potwierdziła. 
    Dzieci nie tylko uczą się od nauczycieli, ale też od rówieśników - czy to w przypadku języków (dialogi, praca w parach) czy wszelkich innych lekcji, na których pracuje się zespołowo. Tego nie da się osiągnąć w tym samym stopniu w domu z dziećmi z różnych klas i na różnych poziomach. Już nie mówiąc o pomocach naukowych typu sprzęt laboratoryjny itd.
    Dochodzi jeszcze kwestia wspierania dzieci z trudnościami w nauce. Jestem bardzo wdzięczna nauczycielom wspierającym w szkole, robią świetną robotę dzięki swojemu przygotowaniu pedagogicznemu i wieloletniemu doświadczeniu. Tego my, jako rodzice, niestety, nie mamy. W okresie nauki zdalnej nasze dziecko z problemami niestety cierpiało z powodu braku tego fachowego wsparcia.

    Podziękowali 1Beta
  • Moniu odwiesz jakie korzyści płyną z niepracującego obywatela? 
  • Naprawdę czas abyśmy zaczęły się wzajemnie doceniać, a nie sobie dowalać! 
    @Beta to jest przykre, że jeśli naprawde jesteś matka kilkorga dzieci, nie dostrzegasz wartości tej pracy, ktora przede wszystkim służy rodzinie, natomiast pośrednio także społeczeństwu!
  • M_Monia powiedział(a):
    Jeśli nie wychowuje dzieci nie ma ale sa ogromne jeśli wychowuje gromadkę dzieci zwłaszcza gdy jest niż demograficzny. 
    No ale jakie to korzyści. 
    Bo to czy to będą przyszli płatnicy, to tego niewiadomo. 
    Wiec ten argument odpada 
  • M_Monia powiedział(a):
    Sama sobie odpowiedź jakie. 
    Ale to Ty pisałaś  o korzyściach.  Nie ja. 

  • Aga85 powiedział(a):
    Naprawdę czas abyśmy zaczęły się wzajemnie doceniać, a nie sobie dowalać! 
    @Beta to jest przykre, że jeśli naprawde jesteś matka kilkorga dzieci, nie dostrzegasz wartości tej pracy, ktora przede wszystkim służy rodzinie, natomiast pośrednio także społeczeństwu!

    Dostrzegam wartość swojej pracy w domu.  Ale rezygnacja z pracy na rzecz bycia w domu moze dawać korzyść co najwyżej jej rodzinie. Dla społeczeństwa jednak to nic nie wnosi. Tak samo wyrośnie podatnik gdy matka będzie w domu, jak wtedy, gdy będzie w pracy. A dodatkowo pracująca matka może być przykladem, że da się to pogodzić.
  • hipolit powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Jeśli nie wychowuje dzieci nie ma ale sa ogromne jeśli wychowuje gromadkę dzieci zwłaszcza gdy jest niż demograficzny. 
    No ale jakie to korzyści. 
    Bo to czy to będą przyszli płatnicy, to tego niewiadomo. 
    Wiec ten argument odpada 

    Np mama będąca w domu z dzieckiem, nie korzysta ze żłobka, wykonuje pracę, która w innej sytuacji musiałoby sfinansować państwo (koszt państwowego żłobka)
    Ogarniając dom i dzieci stwarza przestrzeń dla rozwoju zawodowego swojego męża, który może pracować efektywniej dzięki skupieniu się na swoich obowiązkach zarabiać więcej (płaci większe pidatki)
    Łatwiej jej dopilnowac dzieci- ich zdrowie, rozwój emocjonalny i intelektualny.
    Pamiętajmy, że ilość obowiązków wzrasta z każdym dzieckiem.
  • edytowano styczeń 2023
    Aga85 powiedział(a):
    hipolit powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Jeśli nie wychowuje dzieci nie ma ale sa ogromne jeśli wychowuje gromadkę dzieci zwłaszcza gdy jest niż demograficzny. 
    No ale jakie to korzyści. 
    Bo to czy to będą przyszli płatnicy, to tego niewiadomo. 
    Wiec ten argument odpada 

    Np mama będąca w domu z dzieckiem, nie korzysta ze żłobka, wykonuje pracę, która w innej sytuacji musiałoby sfinansować państwo (koszt państwowego żłobka)
    Ogarniając dom i dzieci stwarza przestrzeń dla rozwoju zawodowego swojego męża, który może pracować efektywniej dzięki skupieniu się na swoich obowiązkach zarabiać więcej (płaci większe pidatki)
    Łatwiej jej dopilnowac dzieci- ich zdrowie, rozwój emocjonalny i intelektualny.
    Pamiętajmy, że ilość obowiązków wzrasta z każdym dzieckiem.
    Z tym niekorzystaniem z insynuacji to nie do końca tak jest. 
    Znam wiele mam niepracujących a dzieci posyłają do przedszkoli. 

    Mama pracująca tez zajmuje się domem i dziećmi. 
    Tez stwarza dobre warunki dla rozwoju, pracy meza. 
    Dzieci są zdrowie i nie są zaniedbane. 
    Ba, to siedzenie nie zawsze daje gwarancje, ze dziecko nie nawywija. Bo w pełnym wieku nie da się upilnować, nawet jak się siedzi w domu. 
    Pracuje wiec wypracowuje sobie świadczenia na czas, kiedy przyjdzie czas odpoczynku po latach pracy. 
    I pracuje na dwa etaty- zawodowo i w domu. 
    Dlaczego nie miałaby taka mama dostawać extra dodatku za podwójna prace? 
    Dzieci rosną, mama mająca nastolatków może pravoeac, nie musi niańczyć. 
    Daje tez przykład dziecim, ze praca opłaca. 
    Nie wiem czemu w naszym kraju zamiast wspierać ludzi pracy, wspomagać najbadziej potrzebujących (niezdolnych do pracy, ich opiekunow) to robi się na odwrot. 


    Ilość obowiązków wzrasta z każdym dzieckiem 

    czekaj, czekaj 
    ileż tutaj było współczucia dla rodzin jedynaków, ze rodzice musza niańczyć dziecko, ze trzeba wszytko robić w domu samemu, znikąd pomocy a w rodzinach Wielo mama palcem wskaże dzieciom co maja robić i może sobie leżeć ;) 
    starsze zajmuje się młodszymi i wszyscy maja luz ;) 

    to jak to w końcu jest. 
    Bo mam wrażenie ze to jednak zmienne jest, w zależności od kontekstu dyskusji raz jest cudownie i lekko a raz ciężko ;) 
  • @M_Monia Ale wielokrotnie wspominałaś o jedynakach z wyboru
  • M_Monia powiedział(a):
    Czego ma współczuć? No może jest jedną rzecz. Nuda dziecka. 
    A po czym wnosisz, ze jedynacy się nudzą?

    masz racje, nie wspolczulas , za to nazwałaś ich egoistami ;) 
  • Ta dyskusja zrobiła się już mocno patologiczna.

    Podziękowali 2Skatarzyna malagala
  • To czy jedynak się nudzi zalezy od tego jakich ma rodzicow, jakie zapewniają mu rozrywki… Od obecności kuzynów, kolegów… Pewnie z rodzeństwem jest ciekawiej ale tez jak jest duża różnica wieku miedzy bratem a siostra np to tez mogą woleć inne towarzystwo niż swoje 
  • hipolit powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Czego ma współczuć? No może jest jedną rzecz. Nuda dziecka. 
    A po czym wnosisz, ze jedynacy się nudzą?

    masz racje, nie wspolczulas , za to nazwałaś ich egoistami ;) 
    Bzdura. Mam tylko siostrę starszą o 16 lat która się wyprowadziła w wieku 20 nigdy się nie nudziłem. 
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • edytowano styczeń 2023
    Prayboy powiedział(a):
    hipolit powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Czego ma współczuć? No może jest jedną rzecz. Nuda dziecka. 
    A po czym wnosisz, ze jedynacy się nudzą?

    masz racje, nie wspolczulas , za to nazwałaś ich egoistami ;) 
    Bzdura. Mam tylko siostrę starszą o 16 lat która się wyprowadziła w wieku 20 nigdy się nie nudziłem. 
    Ale to nie ja twierdze, ze jedynacy się nudzą. 
    Nudzi się leniwy człowiek, brz znaczenia jest tutaj ilość rodzeństwa 
    Podziękowali 2Prayboy Skatarzyna
  • hipolit powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    hipolit powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Jeśli nie wychowuje dzieci nie ma ale sa ogromne jeśli wychowuje gromadkę dzieci zwłaszcza gdy jest niż demograficzny. 
    No ale jakie to korzyści. 
    Bo to czy to będą przyszli płatnicy, to tego niewiadomo. 
    Wiec ten argument odpada 

    Np mama będąca w domu z dzieckiem, nie korzysta ze żłobka, wykonuje pracę, która w innej sytuacji musiałoby sfinansować państwo (koszt państwowego żłobka)
    Ogarniając dom i dzieci stwarza przestrzeń dla rozwoju zawodowego swojego męża, który może pracować efektywniej dzięki skupieniu się na swoich obowiązkach zarabiać więcej (płaci większe pidatki)
    Łatwiej jej dopilnowac dzieci- ich zdrowie, rozwój emocjonalny i intelektualny.
    Pamiętajmy, że ilość obowiązków wzrasta z każdym dzieckiem.
    Z tym niekorzystaniem z insynuacji to nie do końca tak jest. 
    Znam wiele mam niepracujących a dzieci posyłają do przedszkoli. 

    Mama pracująca tez zajmuje się domem i dziećmi. 
    Tez stwarza dobre warunki dla rozwoju, pracy meza. 
    Dzieci są zdrowie i nie są zaniedbane. 
    Ba, to siedzenie nie zawsze daje gwarancje, ze dziecko nie nawywija. Bo w pełnym wieku nie da się upilnować, nawet jak się siedzi w domu. 
    Pracuje wiec wypracowuje sobie świadczenia na czas, kiedy przyjdzie czas odpoczynku po latach pracy. 
    I pracuje na dwa etaty- zawodowo i w domu. 
    Dlaczego nie miałaby taka mama dostawać extra dodatku za podwójna prace? 
    Dzieci rosną, mama mająca nastolatków może pravoeac, nie musi niańczyć. 
    Daje tez przykład dziecim, ze praca opłaca. 
    Nie wiem czemu w naszym kraju zamiast wspierać ludzi pracy, wspomagać najbadziej potrzebujących (niezdolnych do pracy, ich opiekunow) to robi się na odwrot. 


    Ilość obowiązków wzrasta z każdym dzieckiem 

    czekaj, czekaj 
    ileż tutaj było współczucia dla rodzin jedynaków, ze rodzice musza niańczyć dziecko, ze trzeba wszytko robić w domu samemu, znikąd pomocy a w rodzinach Wielo mama palcem wskaże dzieciom co maja robić i może sobie leżeć ;) 
    starsze zajmuje się młodszymi i wszyscy maja luz ;) 

    to jak to w końcu jest. 
    Bo mam wrażenie ze to jednak zmienne jest, w zależności od kontekstu dyskusji raz jest cudownie i lekko a raz ciężko ;) 
    Przede wszystkim nie podoba mi się takie umniejszanie pracy innych. Są już dość konkretne badania, zktórych wynika, że nieodpłatna praca kobiet ma wymierne korzyści dla społeczeństwa. I nie jest to wcale takie nic. Dotyczy to również kobiet pracujących, bo statystycznie to wciąż one wykonują większość prac opiekuńczych i porządkowych! 
    Z własnego doświadczenia widzę, że moim dzieciom służyło, gdy byłam z nimi w domu, pod wieloma względami. Doba nie jest z gumy, a ilość obowiązków mamy kilkorga dzieci jest proporcjonalnie większa, każde z dzieci potrzebuje uwagi i czasu dla siebie. Myślę, że jeśli dzieci jest więcej nie jest łatwo łączyć wszystkie obowiązki.
  • M_Monia powiedził(a):
    Są też badania, że dzueci w zlobku wychowują się gorzej. W szczególności oddane do żłobka przed upływem 2 kat. Są później bardziej agresywne na przykład. 
    Dziecko które później poszło do placowki ma większe szanse być stabilne emocjonalnie 

    Moje dzieci były w żłobku nigdy nie miały problemu z agresją (do tego momentu). Źródło danych poprosze.
  • Zona kuzyna musiała wrócić do pracy i syn młodszy poszedł do żłobka, corka do przedszkola. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Jak zwykle to samo. Prosisz mnie o zrodlo

    https://mamotoja.pl/male-dziecko/rozwoj-dziecka/dlaczego-w-zlobku-dziecko-lepiej-sie-rozwija-15816-r1/

    Bo ja też potrafię wyszukać artykuły pod swoją tezę.
    Podziękowali 1Biznes Info
  • Mnóstwo dzieci radzi sobie jakoś w żłobku. Ja byłam oddana mając trzy miesiące.
    Za to siostra zapadła na chorobę sierocą i trzeba było znaleźć jej nianię.
    Dowiodłam czegoś?
    Podziękowali 1avija
  • edytowano styczeń 2023
    M_Monia powiedział(a):
    Niczego bo to nie są badania tylko jednostkowy przypadek.
    Ale sama widzisz. Siostra zapadła na chorobę sieroca. To straszne
    M_Monia zawsze wyciągasz z rękawa jakieś badania, dlatego proszę o źródła. Badania które ja podeszłam też są robione przez jakichś naukowców (USA, Szwecja,Wielka Brytania). Żłobek nie musi być trauma dla dziecka jeśli nie jest traktowany jako przechowalnia co również jest wskazane w artykułach które podeslalas. 

    M_Monia pisałaś że zostałaś mama po 30, nie pracowałaś wtedy?. Nie myślała że jak odchowasz dzieci możesz wrócić do pracy?. Nie pytam zlosliwie. 

     Edit.
    Ja w swoich odpowiedziach często opieram się na swoich doświadczeniach, albo doświadczeniach osób z mojego otoczenia. Moze dlatego tak trudno mi się z Tobą dyskutuje bo Ty odwrotnie opierasz się na artykułach, statystykach, opiniach. Ja jako ekonomista patrzę trochę na to tak że wszystko zależy od tego kto te badania zlecił i jaki miał w tym interes. Albo nie jakim celu jest napisany.artykul o takiej nie innej treści.

  • Dzieci są różne. Żłobek uważam za wybawienie w sytuacji dramatycznie trudnej.
    Za to już przedszkole zupełnie inaczej.
    Moje przedszkolaki uwielbiają. Są natychmiast gotowi i chętni.
     Za to dużo chorują odkąd przedszkolakami zostali. Coś za coś.
    Jako że jestem tym aspołecznym bytem w domu, moje dzieci mogą zostać w domu tak długo, aż będą całkiem zdrowe.
    Ja byłam przy każdej infekcji natychmiast faszerowana antybiotykiem i umieszczana w placówce jak tylko wyglądało, że dziecko się nie przewraca.
    Nadal wielu rodziców oddaje dzieci do placówek nie dlatego, że już są wystarczająco zdrowe, ale pod presją.
    I to jest przykre.
  • M_Monia powiedział(a):
    Ale ja pracuje tylko w niepełnym wymiarze. Myślisz że po co była mi niania. 

    Monia jest czasem potrzebna z różnych powodów, np z powodu złego stanu zdrowia mamy, z powodu złego stanu zdrowia dziecka/ci, z powodu braku taty na miejscu (bo pracuje po 14 godzin) a mama potrzebuje pomocy aby wyjąć do lekarza lub w innym celu. Szczerze nigdy nie zastanawiałem się po co komu niania to jego prywatna sprawa. Sama jej nie miałam, ale miałam pomoc babci.
    I są pokazujesz że można pogodzić pracę z wychowanie 4 dzieci, w dodatku bardzo małych z tego co kojarzę.


  • Zdaje sobie sprawę ale później jest z tego coraz większą korzyść finansowe. 
  • Pracowałam w przedszkolu i w sumie było tak, ze dzieciaki przychodziły chore zarażały się wkoło i tak z 25 zdarzało się ze było ich z 8 nieraz 
  • Ja w sumie przeznaczylabym np środki na pomoc rodzicom dzieci niepełnosprawnych. Oni potrzebują realnej pomocy, a są pomijani. Zamiast dodatków do węgla, 14 emerytur, emerytur dla matek niepracujących, pomoc garstce najvardziej potrzebującym.
    Podziękowali 1hipolit
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.