Akurat widzę związek między makijażem a zainteresowaniem płcią przeciwną. 15-latki niemalujące się są chyba tylko w ED albo w nielicznych szkołach, gdzie jest to zakazane.
Inne aspekty przerabiamy teraz na w-f, gdzie kadra kompletnie nie rozumie, dlaczego nie łączyć grup chłopców i dziewcząt w celu wspólnej gry w rugby albo koszykówkę. Albo wyjścia klasowe na filmy ze scenami rozbieranymi i dwuznaczne przedstawienia teatralne. Widzę szczere niezrozumienie wśród pedagogów i psychologów liceum.
Ja tam znałam 4 rodzeństwa gdzie każdy chodził do LO zwyczajnego i trochę im to dodało do socjalizacji. To byli zamknięci, cisi ludzie i nie wyobrażam sobie 4 nieśmiałych braci w edukacji domowej. Szkoły są trudne, ale przynajmniej trochę życia się poznaje, dostaje po głowie i uczy ze na tym swiecie trzeba ufać tylko sobie niestety
Bo ja też potrafię wyszukać artykuły pod swoją tezę.
Ech, ktoś napisał że ta dyskusja jest patologiczna. A jak jest patologia, to jest trójkąt karpmana. No i nikt nikogo nie słucha, bo poczucie krzywdy blokuje komunikacje. A przecież jest to technicznie dość proste by zacząć się dogadywać. Wystarczy nie być katem/ofiarą.
Widzę po sobie że dla zdrowia psychicznego muszę odpuścić sobie orga i inne podobne rozrywki. Przynajmniej do chwili jak poczuje się stabilniej. Samo życie też przecież dostarcza i urazów i obłudy innych w formie manipulacji poczuciem winy. A przecież nie można temu ulec, ale trzeba sobie poradzić. Idę na odwyk ;
Przykro mi że to właśnie mój komentarz doprowadził Cię do takich wniosków.
Absolutnie zły wniosek wysnułaś. Coś mnie tknęło, zajrzałem na chwilę i dzięki temu mogę sprostować. Uważam że dobrze że piszesz Nie czuje się winny ani pokrzywdzony twymi wpisami. Mimo że poglądy mam trochę inne od twoich
@M_Monia to pokaż kraj z dużą dzietnością bez aborcji, in vitro. Wcześniej wskazywałaś Izrael, teraz Czechy. W obu tych krajach jest aborcja, in vitro. Tego co te narzędzia dają kobietom w zakresie planowania rodziny nie osiągniesz większymi zasiłkami.
W Czechach 60% kobiet po 35 roku życia rodzi dzięki in vitro. Bez tego, by tych dzieci nie było. Skoro uważasz, że się mylę, że aborcja, in vitro nie mają znaczenia to pokaż kraj z dużą dzietnością bez finansowania in vitro, aborcji.
Tylko widzisz. Jak człowiek pracuje, płaci podatki, ale jak chce lekarza, to musi prywatnie, jak musi dziecku płacić za korki lub szkołę prywatną, bo brakuje kasy, by państwowe było na wysokim poziomie, to nie dziwne, że nie chce więcej płacić po to, by ktoś, kto nie pracuje dostawał kasę tylko dlatego, że ma dziecko. A kobieta, która chcialaby dziecko, ale nie może zajść, nie ma refundacji iv, bo to niemoralne, ale matki z dzieckiem nikt nie pyta czy otrzymaną kasę wydaje "słusznie". To są takie drobiazgi, które nie pomagają budować postawy dbania o innych.
Nikt nie ma pretensji o finansowanie placów zabaw, bezpłatne przedszkola, szkoły, opiekę medyczną dla dzieci. Ale gdy rodzice nie chcą z tego korzystać, to jest to ich wybór, czemu społeczeństwo ma matce za to płacić, że nie chce poslać dziecka do przedszkola i iść do pracy? Ja mam dzieci w prywatnej szkole. Możemy w publicznej bez kosztów, ale wolimy prywatną, bo uważamy, że to lepsza opcja edukacji. Nie oczekuję, że z tego tytułu społeczeństwo powinno nam dawać kasę, bo przecież lepiej wykształcony obywatel, to dla społeczeństwa korzyść. Tak jak nie rodziłam dla społeczeństwa, tak nie kształcę dla społeczeństwa.
Przydałoby się więcej przedszkoli i środków na ten cel, tylko jak wszystko pójdzie na rozdawnictwo to skąd?
Bo przyszły płatnik Twojej emerytury nie może soe męczyć. A mama ma dużo obowiązków w domu i nie może mieć dalej do przedszkola niż odległość do pokonania w kapciach
@M_Monia Matka wielo ma mieć pierwszeństwo do przedszkola, a potem dostac emeryturę, bo przecież zajmowała sie dziećmi i nie mogła pracować. Naprawdę nie rozumiesz czemu pracującym to nie pasuje?
Tak, ale musi być ciągle w gotowości. Zresztą często w tym czasie dalej pracuje na rzecz dzieci, jak nie zarobkowo, to robiąc obiad, idąc do sklepu, składając jego ubrania itd.
A w przupadku matki pracującej te czynności wykonują krasnoludki pod jej nieobecność?
Tak, ale musi być ciągle w gotowości. Zresztą często w tym czasie dalej pracuje na rzecz dzieci, jak nie zarobkowo, to robiąc obiad, idąc do sklepu, składając jego ubrania itd.
A w przupadku matki pracującej te czynności wykonują krasnoludki pod jej nieobecność?
W przypadku mamy dwójki - ok. W przypadku mamy większej liczby - może być różnie. Dzieci chorują. Przy czworgu, ciągle ktoś ma katar i nie idzie do placówki. Ilość prania, gotowania, obierania marchewek rośnie. No i są różne style. Jedne mamy odbierają dzieci po lekcjach (o 11.40), inne o 17.00
@Kacha, rozumiem. Tylko podejście, że matka nie mogła pracować bo zajmowała się dziećmi i dlatego nie mogła wypracować emerytury nie pasuje do sytuacji, gdy matka posyła dzieci do przedszkola. A tu jeszcze okazuje się, że jest oczekiwanie, żeby miała pierwszeństwo wyboru placówki, bo przeciez ona bardziej potrzebuje przedszkola blisko domu niż matka pracująca.
@M_Monia jak matka chce, może nie pracować zawodowo, nikt jej nie zmusza. Nikt też nie zakazuje matce pracy zawodowej. A więc każda matka ma wybór i może decydować. Matka pozostająca w domu robi to, bo pewnie widzi większą korzyść z tego wyboru niż w pójściu do pracy. Matka idąca do pracy widzi większą korzyść w pracy zawodowej. I każda z nich ponosi konsekwencje swojego wyboru. Matka w domu nie zarabia, a matka pracująca nie spędza tak dużo czasu z dziećmi. Jak matka w domu będzie nagradzana finansowo, to matka pracująca może powinna pracować 4h a dostawać pełnoetatowe wynagrodzenie? Tak by obie nie odczuwały negatywnych konsekwencji swojego wyboru. A kase na to będą podrzucać ufoludki.
A ojcowie? Oni też są przecież ważni dla dziecka. Też powinni móc być z dzieckiem i je wychowywać. Może w ogóle wprowadzić zawód-rodzic? Państwo zatrudni, zapłaci, ale oczywiście też narzuci jak rodzic- pracownik ma wykonywać swoją pracę, by w przyszłości dziecko bylo właściwym obywatelem.
@M_Monia Niepracowanie jest wyborem. Nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko. Jak pisałam wyżej, każdy wybiera co jest dla niego ważniejsze i gdzie widzi większą korzyść. *Jak kobieta posyła dziecko do przedszkola i ten czas wykorzystuje na ogarnianie spraw domowych, to mają oboje z mężem wolne popołudnia. Ale za to mają mniej kasy w budżecie i kobieta brak emerytury na starość. *Jak kobieta posyła dziecko do przedszkola i ten czas wykorzystuje na pracę, to sprawy domowe muszą oboje ogarniać po pracy. Mają mniej czasu wolnego, ale mają więcej kasy a ona emeryturę. Coś za coś.
Sytaucja, gdy matka z pierwszego przykladu ma być nagradzana za bycie w domu jest nie ok w stosunku do matki z drugiego przykładu.
@M_Monia Ty masz jakieś takie skrajnie infantylne podejście do rzeczywistości, chciałabyś mieć jabłko i zjeść jabłko a tak się nie da, życie to sztuka dokonywania wyborów.
Tak tak, jak się dowali wszelakich podatków ludowi pracującemu i dołoży plusow niepracujących to z cała pewnością zwiększy to dzietność.
Ludzie w ramach oszczędności zaczną się mnożyć.
@M_Monia tak Cię te Czechy rajcują, a jakby tak od jutra miałoby to wszytko u nas być - ale wszytko łącznie z aborcja dla chętnych i invitro, to ucieszyłoby Cię działanie rzadu? Wszak te działania spowodowałby wzrost dzietności.
Komentarz
Inne aspekty przerabiamy teraz na w-f, gdzie kadra kompletnie nie rozumie, dlaczego nie łączyć grup chłopców i dziewcząt w celu wspólnej gry w rugby albo koszykówkę.
Albo wyjścia klasowe na filmy ze scenami rozbieranymi i dwuznaczne przedstawienia teatralne. Widzę szczere niezrozumienie wśród pedagogów i psychologów liceum.
sobie Monia. Tu jest wszytko dobrze wyjaśnione .
Skoro uważasz, że się mylę, że aborcja, in vitro nie mają znaczenia to pokaż kraj z dużą dzietnością bez finansowania in vitro, aborcji.
A kobieta, która chcialaby dziecko, ale nie może zajść, nie ma refundacji iv, bo to niemoralne, ale matki z dzieckiem nikt nie pyta czy otrzymaną kasę wydaje "słusznie".
To są takie drobiazgi, które nie pomagają budować postawy dbania o innych.
Ja mam dzieci w prywatnej szkole. Możemy w publicznej bez kosztów, ale wolimy prywatną, bo uważamy, że to lepsza opcja edukacji. Nie oczekuję, że z tego tytułu społeczeństwo powinno nam dawać kasę, bo przecież lepiej wykształcony obywatel, to dla społeczeństwa korzyść. Tak jak nie rodziłam dla społeczeństwa, tak nie kształcę dla społeczeństwa.
Taka prawda
A w przupadku matki pracującej te czynności wykonują krasnoludki pod jej nieobecność?
Ilość prania, gotowania, obierania marchewek rośnie.
No i są różne style. Jedne mamy odbierają dzieci po lekcjach (o 11.40), inne o 17.00
A więc każda matka ma wybór i może decydować. Matka pozostająca w domu robi to, bo pewnie widzi większą korzyść z tego wyboru niż w pójściu do pracy. Matka idąca do pracy widzi większą korzyść w pracy zawodowej. I każda z nich ponosi konsekwencje swojego wyboru. Matka w domu nie zarabia, a matka pracująca nie spędza tak dużo czasu z dziećmi.
Jak matka w domu będzie nagradzana finansowo, to matka pracująca może powinna pracować 4h a dostawać pełnoetatowe wynagrodzenie? Tak by obie nie odczuwały negatywnych konsekwencji swojego wyboru. A kase na to będą podrzucać ufoludki.
A ojcowie? Oni też są przecież ważni dla dziecka. Też powinni móc być z dzieckiem i je wychowywać. Może w ogóle wprowadzić zawód-rodzic? Państwo zatrudni, zapłaci, ale oczywiście też narzuci jak rodzic- pracownik ma wykonywać swoją pracę, by w przyszłości dziecko bylo właściwym obywatelem.
*Jak kobieta posyła dziecko do przedszkola i ten czas wykorzystuje na ogarnianie spraw domowych, to mają oboje z mężem wolne popołudnia. Ale za to mają mniej kasy w budżecie i kobieta brak emerytury na starość.
*Jak kobieta posyła dziecko do przedszkola i ten czas wykorzystuje na pracę, to sprawy domowe muszą oboje ogarniać po pracy. Mają mniej czasu wolnego, ale mają więcej kasy a ona emeryturę.
Coś za coś.
Sytaucja, gdy matka z pierwszego przykladu ma być nagradzana za bycie w domu jest nie ok w stosunku do matki z drugiego przykładu.