Ja bym przyjęła, sądzę. Choć w przypadku tego konkretnego męża zastanawiałabym się, czy wrócił do mnie, czy do szansy na karierę na prawicy w roli męża marnotrawnego, co to zrozumiał rolę rodziny.-
przebaczyć można, ale nie ma obowiazku przyjecia meza.tymbardziej że to nie był jednorazowy skok a perfidia/wyrachowanie/niewdzieczność itp. mnie by obrzydzenie brało na sama myśl o nim(wszak ich miłość nie byla platoniczna). pozatym nie wierzylabym w jego szczerośc...ot mlódka go wyrzucila to chce wrócić na stare śmieci, gdzie wygoda itd.
Właśnie teraz podobno okazało się , że jednak nie wraca do żony a jeszcze Iza chce pozakładać sprawy sądowe tym co twierdzili, że Kazio od niej odchodzi i zamierza wrócić do poprzedniej.( żródło onet albo wp) Nie zdziwiło by mnie takie postępowanie ( choć wszyscy mogą popełniać błędy) u polityków TR, albo SLD, ale jeśli tak postępuje prawica to dla ludzi na dole płacących podatki na utrzymanki polityków to jest gorszące. Nie wiem co ja bym zrobiła gdyby mąż mnie zdradzał, rzucał ( mam nadzieję, że naprawdę mnie kocha i tego nigdy nie zrobi) tylko oczywiście na niego aż tak baby nie lecą bo ma on za duże wydatki a za małe dochody, tak więc siłą rzeczy blachary i utrzymanki odpadają same. :-)) Wybaczanie wybaczaniem ale czy obowiązkiem kobiety jest zgoda na przechodzenie znowu tego samego po jakimś czasie, przecież źycie z erotomanem pod jednym dachem i ponoszenie konsekwencji jego dewiacji to musi być straszne ( pisząc erotomani mam na myśli niewiernych mężów, którzy nie mogą sie powstrzymać przed kolejną zdradą) Rozumiem także kobiety, które gotowe są zrobić wszystko aby tylko mąż wrócił, gotowe są nawet na wyzbycie sie swojego ja, swoich praw na poświęcenie swojego zdrowia. Ale nie rozumiem postaw postronnych ludzi, którzy głośno manifestują , że obowiązkiem zdradzonej ( często niejednokrotnie ) żony jest wybaczenie, przyjęcie i tarzanie się ze szczęścia. Dlaczego tak się zabija w porządnych dziewczynach/ kobietach poczucie ich własnej wartości, że one mają być wdzięczne ,nie mają prawa do żalu, pretensji tylko mają uważać za wyjątkową łaskę że mąż/ chłopak być może chwilowo do nich wrócił ( bo pewnie nie ma nic innego na widoku) ?
Wara dobre sobie, może jeszcze wara od Kazia i Izy i innych celebrytów ? Jak się jest osobą publiczną ,to się trzeba liczyć z komentarzami ludu. Czasem nieprzychylnymi. Kochanica Heroda Antypasa też się złościła, że Św. Jan Chrzciciel komentował ich zachowanie.... A pani Kaziowa w takim razie świętą powinna zostać ( moim zdaniem ).
Prowincjuszka, nie mówię, że oni robią dobrze. Tylko, co ty robisz?
Masz rację. Tylko idź, to powiedz osobom zainteresowanym. Módl się za nich, zdrowiej będzie dla nich i dla ciebie. Samo gadanie i nakręcanie się nie podoba mi się.
Nie jestem osobą publiczną w sensie pana M., ale jestem osobą publiczną w naszej miejscowości i okolicy. Wiele razy dochodziły do mnie plotki, wiele razy za plecami ktoś się nade mną użalał, ale nie było takiech, którzy przyszli i chcieli pomóc.
Katarzyna mówiła dobrze, że trzeba się modlić o szansę dla ludzi, a nie opluwać ich jadem poza ich plecami.
czy czujesz się lepsza mówiąc to wszystko? czy porównując się z takimi ludźmi dopiero myślisz lepiej o sobie?
Pan Jezus za niego też umarł na krzyżu, tak jak za ciebie. Pomóż Mu więc modlitwą za tych, którzy błądzą.
Nie mamobabciu, ja jestem gorzej niż nikim, nie mam znaczenia, znajomości, pieniędzy a mnie to tak obgadują i tak potworne plotki i pomówienia mnie kiedyś doszły, że ręce opadają. Jakbym była złośliwa tak samo jak ludzie to bym sprawy po sądach zakładała. Ale generalnie mam to gdzieś. Nie chodzi tu jednak o zachowanie samego Kazia M ale ogólnie o narastajacą falę rozwodów i zdrad, poklepywania po plecach facetów, którzy po iluś latach porzucają żony bo nagle zachciało im się małolaty. Jeszcze psychoterapeuci oraz seksuolodzy utwierdzaja ich w przekonaniu, że to im sie zwyczajnie od życia należy i nie ma nic w tym złego. Często na to patrzą dzieci i też cierpią.
Jeśli ktoś z moich znajomych pakuje się w takie świństwo, to ja nie czekam, że oj tam nie mój interes a niech sobie zdradza. Delikwenta na bok i wygarnąć mu prosto w twarz. Najczęściej jednak są trzy rodzaje konsekwencji albo on niszczy ciebie bo za dużo wiesz albo...usiłuje ubabrać w coś twego męża/ żonę, żeby też nikt nie był taki święty i popsuć komuś idealną miłość, albo zrywa także z tobą znajomość, żeby nie słuchać ględzenia ani sumienia , bo świata po za kochanicą nie widzi.
mialam taki przypadek wsrod sasiadow gdzie maz w szale chcial nawet zone zabic- on lekarz - zdradzal zone kilkakrotnie,odszedl na 2 lata do innej, zostawil zone i 4 dzieci.Ona wtedy zaczela droge w neo, duzo sie modlila,codzienna msza swieta.Bardzo jej bylo ciezko,wrocila na caly etat do pracy w przychodni.I wiecie,ze maz po dwoch latach sie nawrocil- odszedl od kochanki, dlugo zone przekonywal by go przyjela- on byl gdzies na konferencji i trafil do jakiegos klasztoru i tam spotkal jakiegos zakonnika i tak sie zaczelo.Wspolnie sa do dzis w neo ,maja chyba jakos z 14 wnukow i dzieci wszystkie w neo.
Nie, żony zdrajców raczej nie są naiwne tylko tak bardzo wspaniałomyślne, że prymitywni mężczyźni nie potrafią tego docenić, tylko wykorzystują cynicznie.
Nieskończona dobroć, jednostronna niestety. Po za tym Monia czasem w tym wszystkim są dzieci i zdradzona kobieta musi schować gdzieś uraz i dumę , żeby one z powrotem miały ojca i jakotakie poczucie bezpieczeństwa.
Widziałam już w życiu wiele nieszczęść i przez to także nieszczęśliwych dzieci, których ojciec ulegając propagandzie, że mu się jakieś urozmaicenie i hedonistyczne przyjemności od życia należą, poleciał za jakąś przepraszam d. Najgorsze jest to, że zjawisko staje sie nagminne wręcz modne, i nie piętnuje sie zdradzających mężów, no bo każdy ma potrzeby i blabla. To z żon robi się zazdrośnice i zacofane kretynki, które nie zgodziły się na trójkąt a wiec zasługują na porzucenie. Celebryci z pierwszych stron przyczyniają sie do demoralizacji maluczkich. Również swoje dokładają seksuolodzy, psycholodzy i antropolodzy usilnie narzucając swój błędny pogląd jakoby mężczyzna z natury nie był monogamiczny i nie można od niego wierności i dozgonnej miłości wymagać bo taka jego natura i on ma prawo na skoki w boki.
znam tu taką parę która się właśnie rozstała. Od lat traktowali się jak seksualne zabawki. Na zasadzie dowolności: czworokatow trójkątów itp. rozmaitych konfiguracji. I z obu stron był nacisk na takie doświadczenia. I już nie chcą być razem. Ja bym chciała być tak heroiczna żeby umieć przyjąć męża po zdradzie. Nie z poczucia zakochania bym to zrobiła. Tylko z dużą ostrożnością.
@Monia A widzisz różnicę miedzy zgadzaniem się na kolejne zdrady i poniewieranie przez mężczyznę, który nie rokuje poprawy, a wielkodusznym wybaczeniem i przyjęciem z powrotem skruszonego i nawróconego grzesznika?
Ojciec syna marnotrawnego też nie miał poczucia własnej wartości?
Choc cos w tym jest, ze kobiety wybaczają częściej. Znam kilka przypadków, gdzie doszło do romansów, nazwijmy to symetrycznych (nie model, on po 40, ona siksa, tylko oboje w podobnym wieku z rodzinami) i we wszystkich tych przypadkach, kobiety przyjęły mężów z powrotem, czy raczej wybaczyły romans, bo nikt nie odszedł, a mężczyźni w tej samej sytuacji tego nie zrobili....
Niby tak, troszkę w tym racji. Myślę jednak, ze tez bardziej myślą o dzieciach, niż tylko o sobie. W przypadkach, o których myślę, wszystkie pracowały, w tym dwie na równi zarabiały z mężami (no prawie).
Cały paradoks jednej z tych sytuacji polegał na tym, ze zdradzający mąż nie odchodził tylko od zony dlatego, ze jego kochanka tego nie chciała, bo ciagle miała nadzieje, ze się z tego wykaraskają i wyjdą zwycięsko z upadku... Teraz ona jest sama (trafiła do jakiejs wspólnoty, która takich osób nie odrzuca), a on nadal z żoną....
No właśnie, totalnie nie fair . Niestety teza z uzależnieniem finansowym jest trudna do obalenia, tak jak teza o wyższym poczuciu własności u mężczyzn...
ja z bliskiego otoczenia znam jeden przypadek przyjecia meza spowrotem po obrzydliwych zdradach ale takich burdelowych ..nawet mial wykupione abonamenty w roznych miastach na panienki Troche sie chłopak nagimnastykował, zeby zechciała rozwazyc opcje ponownego bycia razem
i nie powiem ale na baaaaaaaardzo korzystnych dla niej warunkach no ale jest dobrze ..mają kolejne dziecko ...
Zanim wrocił to ona wyprowadziła się na dwa lata !!! To było juz jakis czas temu ..ich kolejne dziecko ma juz 3 lata i sa otwarci na kolejne Wiesz, to co w sercu jej w srodku siedzi to ja do konca nie wiem ..mowie z tego co widze i sami opowiadają
Ojciec syna marnotrawnego też nie miał poczucia własnej wartości?
Ale ojciec to ojciec a żona to żona. Niestety ale chyba nie ma ohydniejszej rzeczy niż lubieżność żonatego kolesia ( nie do żony) i zdrady łóżkowe. Nie wiem czy jest coś co bardziej boli zdradzoną / zdradzonego, wołałabym się nigdy sama nie przekonać.
Ja znam taki przypadek. Żona zostawiła faceta z niemowlęciem, po 7latach wróciła. Mają drugie dziecko, dziś już kilkuletnie. Facet nie brzydki,raczej zamożny, myślę, że było wiele chętnych.
Komentarz
Nie wiem co ja bym zrobiła gdyby mąż mnie zdradzał, rzucał ( mam nadzieję, że naprawdę mnie kocha i tego nigdy nie zrobi) tylko oczywiście na niego aż tak baby nie lecą bo ma on za duże wydatki a za małe dochody, tak więc siłą rzeczy blachary i utrzymanki odpadają same.
:-)) Wybaczanie wybaczaniem ale czy obowiązkiem kobiety jest zgoda na przechodzenie znowu tego samego po jakimś czasie, przecież źycie z erotomanem pod jednym dachem i ponoszenie konsekwencji jego dewiacji to musi być straszne ( pisząc erotomani mam na myśli niewiernych mężów, którzy nie mogą sie powstrzymać przed kolejną zdradą)
Rozumiem także kobiety, które gotowe są zrobić wszystko aby tylko mąż wrócił, gotowe są nawet na wyzbycie sie swojego ja, swoich praw na poświęcenie swojego zdrowia. Ale nie rozumiem postaw postronnych ludzi, którzy głośno manifestują , że obowiązkiem zdradzonej ( często niejednokrotnie ) żony jest wybaczenie, przyjęcie i tarzanie się ze szczęścia. Dlaczego tak się zabija w porządnych dziewczynach/ kobietach poczucie ich własnej wartości, że one mają być wdzięczne ,nie mają prawa do żalu, pretensji tylko mają uważać za wyjątkową łaskę że mąż/ chłopak być może chwilowo do nich wrócił ( bo pewnie nie ma nic innego na widoku) ?
Kochanica Heroda Antypasa też się złościła, że Św. Jan Chrzciciel komentował ich zachowanie....
A pani Kaziowa w takim razie świętą powinna zostać ( moim zdaniem ).
Nie chodzi tu jednak o zachowanie samego Kazia M ale ogólnie o narastajacą falę rozwodów i zdrad, poklepywania po plecach facetów, którzy po iluś latach porzucają żony bo nagle zachciało im się małolaty.
Jeszcze psychoterapeuci oraz seksuolodzy utwierdzaja ich w przekonaniu, że to im sie zwyczajnie od życia należy i nie ma nic w tym złego.
Często na to patrzą dzieci i też cierpią.
Widziałam już w życiu wiele nieszczęść i przez to także nieszczęśliwych dzieci, których ojciec ulegając propagandzie, że mu się jakieś urozmaicenie i hedonistyczne przyjemności od życia należą, poleciał za jakąś przepraszam d. Najgorsze jest to, że zjawisko staje sie nagminne wręcz modne, i nie piętnuje sie zdradzających mężów, no bo każdy ma potrzeby i blabla. To z żon robi się zazdrośnice i zacofane kretynki, które nie zgodziły się na trójkąt a wiec zasługują na porzucenie. Celebryci z pierwszych stron przyczyniają sie do demoralizacji maluczkich. Również swoje dokładają seksuolodzy, psycholodzy i antropolodzy usilnie narzucając swój błędny pogląd jakoby mężczyzna z natury nie był monogamiczny i nie można od niego wierności i dozgonnej miłości wymagać bo taka jego natura i on ma prawo na skoki w boki.
Ja bym chciała być tak heroiczna żeby umieć przyjąć męża po zdradzie.
Nie z poczucia zakochania bym to zrobiła. Tylko z dużą ostrożnością.
A widzisz różnicę miedzy zgadzaniem się na kolejne zdrady i poniewieranie przez mężczyznę, który nie rokuje poprawy, a wielkodusznym wybaczeniem i przyjęciem z powrotem skruszonego i nawróconego grzesznika?
Ojciec syna marnotrawnego też nie miał poczucia własnej wartości?
Cały paradoks jednej z tych sytuacji polegał na tym, ze zdradzający mąż nie odchodził tylko od zony dlatego, ze jego kochanka tego nie chciała, bo ciagle miała nadzieje, ze się z tego wykaraskają i wyjdą zwycięsko z upadku... Teraz ona jest sama (trafiła do jakiejs wspólnoty, która takich osób nie odrzuca), a on nadal z żoną....
Niestety teza z uzależnieniem finansowym jest trudna do obalenia, tak jak teza o wyższym poczuciu własności u mężczyzn...
Troche sie chłopak nagimnastykował, zeby zechciała rozwazyc opcje ponownego bycia razem
no ale jest dobrze ..mają kolejne dziecko ...
no ale maz to maz ..jeden na cale zycie
To było juz jakis czas temu ..ich kolejne dziecko ma juz 3 lata i sa otwarci na kolejne
Wiesz, to co w sercu jej w srodku siedzi to ja do konca nie wiem ..mowie z tego co widze i sami opowiadają
Ale ojciec to ojciec a żona to żona. Niestety ale chyba nie ma ohydniejszej rzeczy niż lubieżność żonatego kolesia ( nie do żony) i zdrady łóżkowe. Nie wiem czy jest coś co bardziej boli zdradzoną / zdradzonego, wołałabym się nigdy sama nie przekonać.