My mamy wspólne marzenia, a że nie da się ich zrealizować przynajmniej na razie to nic, poczekamy. Chcemy popłynąć zobaczyć fiordy, myślę że w komplecie jest jakieś ciepłe futro, czy się mylę?
Joanno nie wiem, obgadywanie za plecami męża/ żony jest chamskie i infantylne ( jak skarżenie sie mamusi) ale to jeszcze nie jest fizyczna podła najobrzydliwsza zdrada. Nie wiem czy ja bym wybaczyła zdradę fizyczną ( może starałabym sie ale, szukała winy w sobie bo raczej 8 cudem świata nie jestem i brakuje mi pieniędzy wiecznie co może mojego męża trochę dołować, i nie umiem już sama ich zarobić, więc w dzisiejszych sfeminizowanych czasach pewnie jestem dla niego ciężarem ) ale zadra w sercu by została większa i do końca życia, łatwiej by mi było wtedy widzieć w nim już tylko człowieka, błądzącego bliźniego ale nie ukochanego mojego rycerza. I po takim czymś nawet jakby wrócił traktowany by był tylko jak brat któremu rodzina wybaczyła występek, ale nie był by już dla mnie atrakcyjny pod wiadomo jakim względem. No niestety. Jakbym się dowiedziała, że mnie np. z kolegami obgaduje czy się podśmiewa było by mi przykro i rozmówiłabym się ostro ale nie uważam tego za zdradę.
Zdrada jest szerokim pojęciem - wygadanie cudzych tajemnic np. jest w przyjaźni zdradą, a zdrada fizyczna to cudzołóstwo, poważny grzech i złamanie przysięgi małżeńskiej. Oczywiście, że to inny kaliber, ale trzeba pamiętać, że diabeł niszczy małżeństwo małymi kroczkami. Zaczyna się od np. złamania przysięgi małżeńskiej poprzez odmowę przyjęcia potomstwa, nieuczciwości (np. w kwestii finansów), odmowę miłości np. poprzez obrażanie się i krok po kroku jeśli nie ma spowiedzi i poprawy jest budowany grunt pod ostatni cios.
A ja uważam z własnego doświadczenia, że zamykanie się w sobie i nie mówienie o ważnych problemach z zainteresowanym jest zdadą. Jak ktos wymosi intymne sprawy poza zainteresowanych, czyli ja mężowe a on moje, to jest to forma zdrady. Jak mówię dookoła o problemie jaki mam z mężem, to go rozmywam, nie naprawiam małżeństwa, tylko obgaduję problem, pozbywam się ciężaru z nim związanego i nie mam motywacji żeby zmieniac cokolwiek w małżeństwie. Jeśli uczciwie rozmawiam i nawet w kłótni i ostrej wymianie zdań coś powiem, to i tak coś dotrze do obu stron. Jak nie robię nic i wolę z koleżankami poskarżyć się na mężów, to sama niejako się do ewentualnej fizycznej zdrady przyczyniam nieistotne czy swojej, czy męża.
@Odrobinka Nie wiem czy bym to tak radykalnie ujęła ale co do zasady się zgadzam. Nie ma nic gorszego niż nadawanie na współmałżonka osobom bliskim (albo i każdemu postronnemu, czy chce czy nie chce słuchać bo takie przypadki też znam). Co najmniej gruba nielojalność i do tego bardzo destrukcyjna. (wyjątek to ewentualnie szczere poszukiwanie rady u zaufanej osoby - ale to z natury ogranicza charakter i zasięg "zwierzeń")
@prowincjuszka, No nie wiem, co jest gorsze.... Naśmiewanie się ze współmałżonka za plecami, to jakaś masakra. Zdrada fizyczna, jak już dużo osob pisało, ma wiele przyczyn. Naprawdę strasznie sie przyczepilas prowinjuszko, do tej zaniedbanej zdradzanej zony i tych strasznych facetów, co tylko na ładne d sie oglądają .... Naprawdę można byc atrakcyjną i zdradzoną, niby świetnym facetem, a jednak zona moze chcieć czegoś więcej itp... Szatan nie śpi i każdego moze to spotkać, nie ma, więc nigdy za wiele modlitwy. Podoba mi się to co napisała @Joanna36, zeby nie oczekiwać, ze druga osoba moze zaspokoić wszystkie nasze potrzeby, zeby w tym zakresie przytulić się do Boga....
Warto jednak uczulac młodych na pewne rzeczy, bo tu tez jest wiele błędów i nie tylko dlatego, ze pomylono ogień z miłością, ale ze uznano tez, ze ogień, podobny temperament, wspólne pasje nie są konieczne....
Podoba mi się tez co napisała J36, o skupieniu sie na budowaniu i przebaczeniu:).
Poza tym też uważam wspólne zainteresowania za jakiś mit. Podobnie jak fakt czy kobieta pracuje w domu i poza nim nie ma wpływu na zdradę. Moim zdaniem to raczej zniechęca brak zainteresowań u żony/męża.
Moim zdaniem jesteśmy odpowiedzialni za rodzinę i wyrazem tej odpowiedzialnoci jest pozostanie o ile to możliwe kobiety w domu z małymi dziećmi. A męża zadaniem w tym czasie jest utrzymać rodzinę i nie chodzi tu o jakieś dorabianie się, bo w sumie niewiele potrzebujemy do życia i luksus bywa zbędny. Mnie wystarcza wynajmowany dom/ mieszkanie, pełny brzuch i rzeczy z odzysku. Ja się np cieszę kiedy mogę kupić coś ładnego za małe pieniądze.
A wspólnotę buduje sie inaczej niż wspólnymi zainteresowaniami, choć pewnie można i tak.
@Kotek pewnie że radykalnie to ujęłam, ale rozumiem przypadki oczywiste, bo czasem warto porozmawiać z kimś postronnym i zapytać o radę. I nie zawsze jest tu pomocny ksiądz w konfesjonale, ale i życzliwa osoba, ale nie ma to nic wspólnego z wyżalaniem się na współmałżonka i opowiadaniem jaki to on okropny wszem i wobec..
Równie złe są przypadki, kiedy ktoś zamyka się w sobie i udaje, że wszystko jest ok. Też uważam to za przejaw nielojalności co najmniej, a na pewno braku troski o małżonka, gdyż nie daje mu się wcale szansy na zmianę. Nie każdy zaś jest tak domyślny, że bez słów rozumie problem.
A diabeł moim skromnym zdaniem wcale nie jest cierpliwy. Wręcz przeciwnie. Po prostu kusi w rozmaity sposób jak nie sianem to owsem. Sama tego doświadczam.
@odrobinka, znam zbyt dużo par, którym totalnie rozjechalo sie w życiu ze względu na brak wspólnych zainteresowań. Nie mowię, ze wszystko musimy robić razem, ale najgorsze jest chyba jak jedna osoba ma pasję, a druga żadnych... Poza tym realizacja pasji, to tez wspólny czas. Nie twierdze, ze to chroni w 100 proc, na pewno nie, bo szatan moze uderzyć z innej strony, ale na pewno nie przeszkadza i wiele dobrego wnosi...
@Tomasz i Ewa, fajnie ze wspólnie jeździcie na motorze
Tak jak każda zdrowa kobieta, nie lubi flej, obtłuszczonych buraków.... Myśle, ze oboje małżonkowie powinni sie starać byc dla siebie atrakcyjni fizycznie i w ogóle o tę stronę życia dbać
@Anka no ale właśnie o tym pisałam, że nie jest problemem jeśli zainteresowania nie są wspólne, tylko jak któraś strona nie ma żadnych pasji.
Uważam, że o wspólny czas trzeba się z mężem starać. My raz w tygodniu wychodzimy razem, bez dzieci i nie na zakupy, tylko żeby sobie posiedzieć na kawie i spokojnie pogadać.
Mój mąż np w swoim systemie pracy nie jest w stanie realizować ze mną jakichś wspólnych pasji. Napisałam też, że wspóne zainteresowania są sposobem na budowanie więzi, ale nie jedynym.
Nie brałam męża ze względu na nasze wspólne zainteresowania, czy pasje. Choć lubimy podobne rzeczy, mamy podobny gust itp. Mojego męża pasją jest praca, którą wykonuje. Ja stolarzem nigdy nie będę, ale mogę się cieszyć i być wdzięczna za to jakie meble robi do domu i doceniac jego fachowość w tym względzie.
@Gregorius ale to znaczy że wcześniej coś zaszwankowało. Poza tym to zależy jakich efektów się spodziewasz. Bo mnie w tych rozmowach i kłótniach chodzi tylko o zrozumienie i docenienie.
Powiedz jej, że to głupie co robi, bo nie naprawi męża przez obgadywanie. Mimo wszystko jednak pół biedy, że wyżala się Tobie a nie wyrozumiałemu przyjacielowi z pracy, który ją rozumie i blabla utwierdzi w przekonaniu jakie to z niej biedactwo i jaki ten mąż beznadziejny, jeszcze nie daj Boże weźmie się za pocieszanie.
Myśle, ze oboje małżonkowie powinni sie starać byc dla siebie atrakcyjni fizycznie
Nie wiem jak jest w Warszawie ale większości ludzi nie stać na operacje plastyczne, zabiegi w SPA itd ani nie mają czasu ani siły na codzienną gimnastykę ( choć jakby się uprzeć to wystarczy dziennie po pół godziny) o ile ktoś nie oberwie od pozostałej rodziny, że staje na rzęsach i jest próżna dla męża a nie myśli wyłącznie o dzieciach. A po za tym zbrzydnięcie kogoś na skutek ciąży, choroby, wypadku nie usprawiedliwia zdrad.
@prowincjiszka, dbać o siebie, nie oznacza poddawać sie operacją plastycznym!!!!! W żadnym wypadku! Zdrowe żywienie, ruch, to naprawdę dużo nie kosztuje. Nie piszę o stytucjach ekstemalnych, ale zwykłym życiu.... Małgorzata ma 14 dzieci, a jak wyglada? Biega, jeździ na rowerze, jak sie chce to się da
Aniu to że jedna tak wygląda,( mam na myśli Małgorzatę z tego forum) nie znaczy, że każda musi. Jedna osoba będzie całe życie chuda jak szczapa, niezależnie co zje ani ile sie rusza inna będzie tyła i chudła . Jeden wcześniej siwieje drugi później. Czasem mężczyźni szybko się starzeją, łysieją niezależnie od dbania o siebie. To ,że ktoś jest ideałem naprawdę nie znaczy, że wszyscy muszą być tacy sami i po raz setny powtarzam- nie usprawiedliwia zdrad.
@prowincjuszka, to takie usprawiedliwianiw siebie, naprawdę znam kupę wielodzietnych zadbanych, swietnie wyglądających dziewczyn. Zresztą tusza to nie wszystko, kilka mi znanych dziewczyn do chudych nie należy, ale potrafi sie z pomysłem ubrać, fajne dodatki, fryzura, do tego sposób bycia i pomimo kilku dodatkowych kg wyglądają swietnie. I to samo dotyczy mężczyzn, można byc łysym i atrakcyjnym, ale uważam, ze fajnie sie dla siebie starać - rownież w tym zakresie.
Nie o to chodzi, ja np. mam cała ciążę właściwie zakaz robienia czegokolwiek nawet jazdy na rowerze, przez co czuję się źle i jestem uziemiona. Tak po za tym to już mnie wysyłali do szpitala na leżenie plackiem.Nie powiem już o ćwiczeniach skłon wyprost czy cokolwiek bo mi brzuch strzeli. Gdyby mój mąż był zboczoną świnią, może miałby pretekst do zdrady bo żona o siebie nie dba i jest nieatrakcyjna. Oczywiście to sytuacja ekstremalna, ale może się komuś trafić ładna żona jako młoda dziewczyna a po 20 latach wychodzi cukrzyca i parę innych chorób i co wtedy ? Również może być w drugą stronę - mężowie spracowani tyrający po 12 godzin a ledwo wiążący koniec z końcem aby wyżywić i wysłać do szkoły dzieci a żonie może się nudzić bo mąż nie ma czasu na adorację i obsypywanie jej upominkami, do tego posiwiał i wyłysiał, o sobie nie ma czasu pomyśleć, żeby był wysportowany, młody i atrakcyjny. Różnie w życiu bywa. Wierność się przysięga nie tylko dotąd dokąd partner jest atrakcyjny, szczupły, uczesany przez fryzjera itd. A w ogóle zdrady właśnie także zdarzają sie gdy obydwoje piękni, zamożni, dobrze ubrani i wydawało by sie bez problemów.... Pewnie, że dobrze jest dbać o siebie, uprawiać jakiś sport i starać się całe życie być dla małżonka atrakcyjnym ale przyczyną jest niestety wada charakteru tego zdradzającego, lub jak to mawiała moja babcia- brak Boga w sercu.
Co do tuszy i wyglądu innego niż ten wg współczesnego kanonu gazetowego - to jestem właśnie we Włoszech, w małej wsi, na taniej plaży, gdzie sa sami włosi tacy wiecie, normalne ludzie, rodziny z dziecmi, babcie i dziadkowie - i jestem totalnie porażona i wstrząśnięta tym, ile tu pięknych kobiet nawet babcie sa piękne! I uwaga: ŻADNA nie spełnia tych wymogów tzw modowych, ba, wiekszosc ma straszny cellulit i olbrzymi tyłek - a jednocześnie powalaja gracją, kobiecością i wdziękiem.
Tak wiec te poglądy, że gruba to musi byc brzydka i taka karma do mnie nie przemawiają. Nie mam tez poczucia, ze koniecznie trzeba byc wysportowanym i sprawnym, być umięśnionym, zeby byc zadbanym - to tez jest jakis dyktat ostatnich lat, a w dobie Chodakowskiej to mit sprawnego ciało jest juz jak karma dla ludu (mieszkańcy wsi i miast: ćwiczcie! )
Natomiast wiem jedno: trzeba byc czystym! Wieczorna toaleta włoszek i włochów (!) tu na kempingu trwa godzinami I najważniejsze: trzeba mieć to wewnętrzne poczucie, ze jest sie ładnym i fajnym to jest podstawa, i to robi w zasadzie wszystko. Ja nie wiem kto tym biednym kobietom nieustannie wmawia ze muszą spełniać jakies wymogi i kanony, zeby byc piękną... I nawe teraz kult fitnessu i sportu w ogóle jest tez takim kolejnym dyktatem, naciskiem na kobiety. Ostatnio czytałam wpis blogera Kominka o tytule: "Jesteś już brzydka, bo jeszcze nie ćwiczysz" - to na prawdę bardzo wymowne.
@Madika, zgoda, dlatego napisałam, ze nie chodzi o tusze, o muskularnosc itp, ale o nieflejowatosc - bo nie mam czasu, bo dzieci itp.... Co do wysportowania, to akurat uważam, ze jednak pomaga w utrzymaniu zdrowia. Włosi niestety do najzdrowszych narodów nie należą... Ale to prawda, ze ważne jest to wewnętrzne poczucie własnej kobiecości, męskości itp.
Pisząc o staraniu się bycia atrakcyjnym, chodziło mi o to, że to TEŻ jest ważne.
A podejście "w zdrowym ciele zdrowy duch", nie pochodzi z naszych czasów, tak samo pomysł by kształtować swój charakter, poprzez regularne ćwiczenie ciała.... A przesada nigdy nie jest dobra.
@Anka jasne, ja tez tak to rozumiem i żeby nie było, nie widzę nic złego w sporcie, nawet wręcz przeciwnie!
Przeczytawszy tylko tego Kominka i obserwując co sie dzieje na Instagramie w zakresie prezentacji własnego wycwiczonego ciała - dotarło do mnie, że ze słusznej idei zrobił sie kult. Kolejny, ktory bedzie dyskryminowal tych co nie ćwiczą, i dyktował jedyny słuszny model wyglądu.
Komentarz
Nie wiem czy bym to tak radykalnie ujęła ale co do zasady się zgadzam. Nie ma nic gorszego niż nadawanie na współmałżonka osobom bliskim (albo i każdemu postronnemu, czy chce czy nie chce słuchać bo takie przypadki też znam). Co najmniej gruba nielojalność i do tego bardzo destrukcyjna.
(wyjątek to ewentualnie szczere poszukiwanie rady u zaufanej osoby - ale to z natury ogranicza charakter i zasięg "zwierzeń")
No nie wiem, co jest gorsze.... Naśmiewanie się ze współmałżonka za plecami, to jakaś masakra. Zdrada fizyczna, jak już dużo osob pisało, ma wiele przyczyn. Naprawdę strasznie sie przyczepilas prowinjuszko, do tej zaniedbanej zdradzanej zony i tych strasznych facetów, co tylko na ładne d sie oglądają .... Naprawdę można byc atrakcyjną i zdradzoną, niby świetnym facetem, a jednak zona moze chcieć czegoś więcej itp...
Szatan nie śpi i każdego moze to spotkać, nie ma, więc nigdy za wiele modlitwy. Podoba mi się to co napisała @Joanna36, zeby nie oczekiwać, ze druga osoba moze zaspokoić wszystkie nasze potrzeby, zeby w tym zakresie przytulić się do Boga....
Warto jednak uczulac młodych na pewne rzeczy, bo tu tez jest wiele błędów i nie tylko dlatego, ze pomylono ogień z miłością, ale ze uznano tez, ze ogień, podobny temperament, wspólne pasje nie są konieczne....
Podoba mi się tez co napisała J36, o skupieniu sie na budowaniu i przebaczeniu:).
Nie mowię, ze wszystko musimy robić razem, ale najgorsze jest chyba jak jedna osoba ma pasję, a druga żadnych...
Poza tym realizacja pasji, to tez wspólny czas. Nie twierdze, ze to chroni w 100 proc, na pewno nie, bo szatan moze uderzyć z innej strony, ale na pewno nie przeszkadza i wiele dobrego wnosi...
@Tomasz i Ewa, fajnie ze wspólnie jeździcie na motorze
Myśle, ze oboje małżonkowie powinni sie starać byc dla siebie atrakcyjni fizycznie i w ogóle o tę stronę życia dbać
A co ja nie pisałam o tym ? Każdy może być zdradzony i wcale nie musi być w tym ani trochę jego winy. Po prostu diabeł jest podły i ludzie też.
------------
@Gregorius nie rozumiem Ciebie, bo Ty sam siebie nie rozumiesz...
Nie wiem jak jest w Warszawie ale większości ludzi nie stać na operacje plastyczne, zabiegi w SPA itd ani nie mają czasu ani siły na codzienną gimnastykę ( choć jakby się uprzeć to wystarczy dziennie po pół godziny) o ile ktoś nie oberwie od pozostałej rodziny, że staje na rzęsach i jest próżna dla męża a nie myśli wyłącznie o dzieciach. A po za tym zbrzydnięcie kogoś na skutek ciąży, choroby, wypadku nie usprawiedliwia zdrad.
Zdrowe żywienie, ruch, to naprawdę dużo nie kosztuje. Nie piszę o stytucjach ekstemalnych, ale zwykłym życiu.... Małgorzata ma 14 dzieci, a jak wyglada? Biega, jeździ na rowerze, jak sie chce to się da
I to samo dotyczy mężczyzn, można byc łysym i atrakcyjnym, ale uważam, ze fajnie sie dla siebie starać - rownież w tym zakresie.
Wierność się przysięga nie tylko dotąd dokąd partner jest atrakcyjny, szczupły, uczesany przez fryzjera itd.
A w ogóle zdrady właśnie także zdarzają sie gdy obydwoje piękni, zamożni, dobrze ubrani i wydawało by sie bez problemów....
Pewnie, że dobrze jest dbać o siebie, uprawiać jakiś sport i starać się całe życie być dla małżonka atrakcyjnym ale przyczyną jest niestety wada charakteru tego zdradzającego, lub jak to mawiała moja babcia- brak Boga w sercu.
Eee tam kupiłam 4 lata temu używaną niemiecką damkę szosową, z wielkimi kołami za niecałe 100 zł, to złom sprzed 30 lat a nie do zajechania.
Tak wiec te poglądy, że gruba to musi byc brzydka i taka karma do mnie nie przemawiają.
Nie mam tez poczucia, ze koniecznie trzeba byc wysportowanym i sprawnym, być umięśnionym, zeby byc zadbanym - to tez jest jakis dyktat ostatnich lat, a w dobie Chodakowskiej to mit sprawnego ciało jest juz jak karma dla ludu (mieszkańcy wsi i miast: ćwiczcie! )
Natomiast wiem jedno: trzeba byc czystym! Wieczorna toaleta włoszek i włochów (!) tu na kempingu trwa godzinami
I najważniejsze: trzeba mieć to wewnętrzne poczucie, ze jest sie ładnym i fajnym to jest podstawa, i to robi w zasadzie wszystko. Ja nie wiem kto tym biednym kobietom nieustannie wmawia ze muszą spełniać jakies wymogi i kanony, zeby byc piękną... I nawe teraz kult fitnessu i sportu w ogóle jest tez takim kolejnym dyktatem, naciskiem na kobiety. Ostatnio czytałam wpis blogera Kominka o tytule: "Jesteś już brzydka, bo jeszcze nie ćwiczysz" - to na prawdę bardzo wymowne.
Co do wysportowania, to akurat uważam, ze jednak pomaga w utrzymaniu zdrowia. Włosi niestety do najzdrowszych narodów nie należą...
Ale to prawda, ze ważne jest to wewnętrzne poczucie własnej kobiecości, męskości itp.
Pisząc o staraniu się bycia atrakcyjnym, chodziło mi o to, że to TEŻ jest ważne.
A podejście "w zdrowym ciele zdrowy duch", nie pochodzi z naszych czasów, tak samo pomysł by kształtować swój charakter, poprzez regularne ćwiczenie ciała....
A przesada nigdy nie jest dobra.
Przeczytawszy tylko tego Kominka i obserwując co sie dzieje na Instagramie w zakresie prezentacji własnego wycwiczonego ciała - dotarło do mnie, że ze słusznej idei zrobił sie kult. Kolejny, ktory bedzie dyskryminowal tych co nie ćwiczą, i dyktował jedyny słuszny model wyglądu.