Bierzmowanie to nie jest doktorat potwierdzający kompetencje, tylko sakrament - źródło łaski, pomocy, wzmocnienie na ten trudny czas, kiedy człowiek staje przed licznymi wyborami, kiedy właśnie ma się określić.
Uważam, że 14-16 lat to jak najbardziej dobry czas na to.
I to było jednym z elementów przygotowań do bierzmowania? Nikt nie miał problemu z takim narzucaniem młodzieży abstynencji?
Ale jaki problem? przecież alkohol jest dla dorosłych, nieletni nie mogą go kupować w sklepie, nie powinni go też spożywać.
Picie alkoholu przez małoletnich jest zabronione. Młody człowiek, który
zostanie przyłapany na spożywaniu alkoholu musi liczyć się z
konsekwencjami, że odbędzie się sprawa w sądzie dla nieletnich i zarówno
on jak i jego rodzice mogą otrzymać karę. źródło
@Beta Dostaliśmy deklaracje, że nie będziemy pić alkoholu do 18 roku życia.
my składaliśmy taką obietnicę przy okazji I Komunii św. - alkoholu do 18, papierosów do 21 a narkotyków nigdy w życiu
miałam liczne okazje nie dotrzymać, ale wstrzymałam się właśnie ze względu na tę obietnicę
nie upieram się, że to dobra rzecz wymagać takich obietnic od dzieci, ale w moim przypadku to dobrze zadziałało
A ja Dowiedzialam sie w wieku nastoletnim, ze moja kolezanka na I Komunie cos takiego podpisywala, powiedziała, że wszyscy coś takiego mieli. Stwierdziłam, że ja pewnie też, przecież nie pamiętam, co podpisywałam jako 8-latka (byliśmy z innych parafii) Więc nie piłam do osiemnastki Te deklaracje miały więc wpływ też na tych, co nie podpisali (później się dowiedziałam dopiero, że to zależało od parafii... Więc myślę, że jednak nie składałam takiej deklaracji)
@Joannna Nie powinni, ale wiadomo jak jest. Moi rodzice nie chcieli abym za bardzo piła, ale jak była impreza rodzinna, to mi czy kuzynowi normalnie ciotki nalewały i tata czy mama nic nie mówili. Chociaż była w głowie myśl o tej deklaracji.
Słyszałam, że w niektórych parafiach były deklarację abstynencji do 21. roku życia. A może ktoś coś pokręcił jak ja, i chodziło o papierosy Chyba do tego wieku spożycie jest faktycznie niebezpieczne, chodziło o rozwój płatów czołowych... Jak jestem przeciwna takim deklaracjom dzieci, zwłaszcza pod przymusem - tak tutaj uważam, że przymus deklaracji to w gruncie rzeczy równowaga dla innego przymusu, społecznego przymusu picia... jakoś taka deklaracja ratowała przed różnymi dylematami. Podpisałam (chcoiaz ja akurat nie, ale myślałam, ze tak), więc się tego trzymam i nie roztrząsam.
No podobno w innych krajach nie ma spowiedzi dzieci. Mi chodzi bardziej o rozumienie sakramentu niż o samą spowiedź, która może być dobra lub zła, zależy kto prowadzi.
W jakich innych krajach nie ma spowiedzi dzieci? @malagala tak spowiedź powszechna i komunia gładzą grzechy lekkie. Niemniej nagromadzenie grzechów lekkich to już nie jest takie proste. Mnie uczono że często popełniany grzech lekki to już jest cięższa materia.
Ciekawe. A mi mówiono, że grzech ciężki nałogowy to czasem może być lekki, bo nałóg obniża dobrowolność. W sumie wychodziłoby na to, że przy dużej częstotliwości ważne jest rozróżnienie - czy to nałóg, czy bylejakosc postawy. I waga konkretnego czynu, w sensie winy, zmienia się w zależności od tego.
@saga dzięki Ja próbuje zgłębić temat Generalnie z grzechem w ogóle nie idziemy do Komunii. Podczas Mszy otrzymujemy odpuszczenie grzechów lekkich. To regularne sprzątanie,o którym piszesz, można wykonać nawet codziennie podczas rachunku sumienia. I już. Grzechy lekkie nie są odpuszczone warunkowo do kolejnej spowiedzi. Nie trzeba ich już potem wyznawać. Tak rozumiem nauczanie naszego Kościoła.
Ja też je tak rozumiem. Różni nas chyba tylko to, że ja sądzę, że wcale nie tak trudno popełnić grzech ciężki. I nie uważam, że dzieci w wieku pierwszokominijnym są tak mało świadome swoich czynów, że nie popełniają grzechów ciężkich.
Jako społeczeństwo pozwalamy dzieciom ponosić konsekwencje swoich czynów do pewnego stopnia. Aż sprawdziłam - żeby iść do poprawczaka trzeba mieć 13 lat. I też raczej nie idzie się tam za obmowę albo kłamanie mamie o zębach. Nie wiem, czy to dobrze. Ale samo to, że każemy dzieciom myć zęby oznacza, że uznajemy, że nie są w stanie samodzielnie podjąć decyzji, czy je myć. Nikt nie mówi 10-latkowi: "wiesz, jesteś juz swiadomy. Znasz konsekwncje swoich czynow. Zrobilam Ci 5 pogadanek o prochnicy. Od dzisiaj sam decydujesz, czy myc zęby. Coz, najwyzej je sobie zepsujesz" Ma myć i tyle. Z drugiej strony dorosłemu dziecku nikt myc zębów nie każe. Dzieje się po drodze coś takiego, że oddajemy mu odpowiedzialność za stan swojej jamy ustnej. Trudno mi w takim kontekście przyjąć odpowiedzialność dziecka 9-letniego za własną duszę do tego stopnia, że może zostać potępione wiecznie. Nawet w przypadku zębów stoimy na straży i nie oddajemy dziecku tej odpowiedzialności!
A może tutaj są osoby, które oddają ważne życiowe decyzje dzieciom? Piszę o dzieciach. Do wczesnego nastolęctwa.
I to było jednym z elementów przygotowań do bierzmowania? Nikt nie miał problemu z takim narzucaniem młodzieży abstynencji?
Ale jaki problem? przecież alkohol jest dla dorosłych, nieletni nie mogą go kupować w sklepie, nie powinni go też spożywać.
Picie alkoholu przez małoletnich jest zabronione. Młody człowiek, który
zostanie przyłapany na spożywaniu alkoholu musi liczyć się z
konsekwencjami, że odbędzie się sprawa w sądzie dla nieletnich i zarówno
on jak i jego rodzice mogą otrzymać karę. źródło
I tyle powinno wystarczyć. Skoro prawo zakazuje, to po co jeszcze jakieś wymuszone deklaracje przy okazji sakramentu?
@Beta I tak przynajmniej część nastolatków wypije, bo to jest w tym wieku raczej zwyczajne w tych czasach. Ani dla mnie ani dla kolegów ta deklaracja nie była wiążąca. Taki wiek.
@saga dzięki Ja próbuje zgłębić temat Generalnie z grzechem w ogóle nie idziemy do Komunii. Podczas Mszy otrzymujemy odpuszczenie grzechów lekkich. To regularne sprzątanie,o którym piszesz, można wykonać nawet codziennie podczas rachunku sumienia. I już. Grzechy lekkie nie są odpuszczone warunkowo do kolejnej spowiedzi. Nie trzeba ich już potem wyznawać. Tak rozumiem nauczanie naszego Kościoła.
Ja też je tak rozumiem. Różni nas chyba tylko to, że ja sądzę, że wcale nie tak trudno popełnić grzech ciężki. I nie uważam, że dzieci w wieku pierwszokominijnym są tak mało świadome swoich czynów, że nie popełniają grzechów ciężkich.
Jako społeczeństwo pozwalamy dzieciom ponosić konsekwencje swoich czynów do pewnego stopnia. Aż sprawdziłam - żeby iść do poprawczaka trzeba mieć 13 lat. I też raczej nie idzie się tam za obmowę albo kłamanie mamie o zębach. Nie wiem, czy to dobrze. Ale samo to, że każemy dzieciom myć zęby oznacza, że uznajemy, że nie są w stanie samodzielnie podjąć decyzji, czy je myć. Nikt nie mówi 10-latkowi: "wiesz, jesteś juz swiadomy. Znasz konsekwncje swoich czynow. Zrobilam Ci 5 pogadanek o prochnicy. Od dzisiaj sam decydujesz, czy myc zęby. Coz, najwyzej je sobie zepsujesz" Ma myć i tyle. Z drugiej strony dorosłemu dziecku nikt myc zębów nie każe. Dzieje się po drodze coś takiego, że oddajemy mu odpowiedzialność za stan swojej jamy ustnej. Trudno mi w takim kontekście przyjąć odpowiedzialność dziecka 9-letniego za własną duszę do tego stopnia, że może zostać potępione wiecznie. Nawet w przypadku zębów stoimy na straży i nie oddajemy dziecku tej odpowiedzialności!
A może tutaj są osoby, które oddają ważne życiowe decyzje dzieciom? Piszę o dzieciach. Do wczesnego nastolęctwa.
Ja nie twierdzę, że nie umycie zębów to jest ciężka materia dla dziecka. Ale już kłamstwo wynikające z oślego uporu albo lenistwa, brnięcie w grzech dalej oznacza, że dziecko, tak samo jak dorosły, jest w stanie oblepić się tym złem i świadomie je wybierać. A to już głębszy problem duchowy.
Widzisz, mam wrażenie, że między nami jest istotna różnica w rozumieniu spowiedzi. Dla Ciebie spowiedź, to jest kara za grzechy, dla mnie szansa na ich oddanie i zrzucenie z siebie ich ciężaru.
Widzisz, mam wrażenie, że między nami jest istotna różnica w rozumieniu spowiedzi. Dla Ciebie spowiedź, to jest kara za grzechy, dla mnie szansa na ich oddanie i zrzucenie z siebie ich ciężaru.
Hmm wydaje mi się, że skoro spowiedź jest dobrowolna, tak jak wszystkie pozostałe sakramenty, to w ogóle nie podlega dyskusji czy zakazywać czy nie. W pełnej wolności. Można posłać, można odsunąć w czasie, można zabronić, a można pozwolić zdecydować dziecku.
Nasza najstarsza przystąpiła do spowiedzi w wieku 7lat. Bardzo pragnęła móc przyjmować Komunię Świętą. Ta pierwsza miała miejsce w sobotę. Niedzielę spędziliśmy już zwyczajnie. Wyobraźcie sobie, że wieczorem przychodzi do mnie z nietęgą miną i mówi, że musi iść do spowiedzi. Więc rozmawiamy. Początkowo nie powiedziała dokladniebo co chodzi, więc tłumaczę, że to raczej niemożliwe aby popełniła ciężki grzech... omawiamy jeszcze raz przykazania, ciężar grzechu itp. Pocieszam, ze pewnie wyolbrzymia. Na co ona mi wytłumaczyła co zrobiła... i musiałam przyznać jej rację! Rozeznała wszystko prawidłowo. Uzasadnienie podparła przykazaniem: Czcij ojca swego i matkę swoją. Nie chcę pisać o szczegółach ale chodziło o nieposłuszeństwo i kłamstwo. Celowe i naumyślnie. Gdzie mogło być zagrożone jej bezpieczeństwo. Więc w poniedziałek, pierwszy dzień białego tygodnia, w białej sukience, pomaszerowała do konfesjonału.
Zmierzam do tego, że dzieci są mądre. Bystre. Coraz wcześniej otrzymują telefon czy dostęp do internetu...
I już chyba wiem, o co mi chodzi - do 18. roku życia człowiek ponosi w swietle prawa ograniczoną odpowiedzialność za swoje czyny, zdaje się, że w wieku lat 9 nie ponosi żadnej. Trudno mi przyjąć, że nawet gdy robi coś świadomie, dobrowolnie itd, miałby zostać wiecznie potępiony
Chyba że
Uznamy, że piekło nie jest żadną kara, co raczej naturalną konsekwncją życia wbrew Bogu. Wówczas dziecko na ziemi ponosi naturalne konsekwencje swoich zachowań- parzy się ogniem itd. Choć nadal rolą rodziców jest w gruncie rzeczy to, by poparzyło się bardzo lekko, a nie śmiertelnie. W ogień skacze dziecko zaburzone. Albo nieupilnowane. Trudno mi sobie wyibrazic inny scenariusz...? Stąd znowu trudno mi przyjąć naturalną konsekwencję piekła dla dziecka.
Hmm jak tak teraz myślę, to tez trudno mi sobie wyobrazić dziecko w piekle... ale w czyśćcu już tak. To raczej taki czas na naukę, własciwe rozeznawanie. Wszystkiego musimy się nauczyć. Uważam, że nie powinniśmy dzieciom zabierać tej możliwości. Tylko wspierać i pomagać jak umiemy, możemy. Przecież celem nadrzędnym jest niebo. Kto nie chce wszystkiego co najlepsze dla swojego dziecka?
"Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie". Także po oczyszczenie, przebaczenie, pojednanie.
Komentarz
Dowiedzialam sie w wieku nastoletnim, ze moja kolezanka na I Komunie cos takiego podpisywala, powiedziała, że wszyscy coś takiego mieli.
Stwierdziłam, że ja pewnie też, przecież nie pamiętam, co podpisywałam jako 8-latka (byliśmy z innych parafii)
Więc nie piłam do osiemnastki
Te deklaracje miały więc wpływ też na tych, co nie podpisali (później się dowiedziałam dopiero, że to zależało od parafii... Więc myślę, że jednak nie składałam takiej deklaracji)
Chyba do tego wieku spożycie jest faktycznie niebezpieczne, chodziło o rozwój płatów czołowych...
Jak jestem przeciwna takim deklaracjom dzieci, zwłaszcza pod przymusem - tak tutaj uważam, że przymus deklaracji to w gruncie rzeczy równowaga dla innego przymusu, społecznego przymusu picia... jakoś taka deklaracja ratowała przed różnymi dylematami. Podpisałam (chcoiaz ja akurat nie, ale myślałam, ze tak), więc się tego trzymam i nie roztrząsam.
W sumie wychodziłoby na to, że przy dużej częstotliwości ważne jest rozróżnienie - czy to nałóg, czy bylejakosc postawy. I waga konkretnego czynu, w sensie winy, zmienia się w zależności od tego.
A może tutaj są osoby, które oddają ważne życiowe decyzje dzieciom? Piszę o dzieciach. Do wczesnego nastolęctwa.
Nasza najstarsza przystąpiła do spowiedzi w wieku 7lat. Bardzo pragnęła móc przyjmować Komunię Świętą. Ta pierwsza miała miejsce w sobotę. Niedzielę spędziliśmy już zwyczajnie. Wyobraźcie sobie, że wieczorem przychodzi do mnie z nietęgą miną i mówi, że musi iść do spowiedzi. Więc rozmawiamy. Początkowo nie powiedziała dokladniebo co chodzi, więc tłumaczę, że to raczej niemożliwe aby popełniła ciężki grzech... omawiamy jeszcze raz przykazania, ciężar grzechu itp. Pocieszam, ze pewnie wyolbrzymia. Na co ona mi wytłumaczyła co zrobiła... i musiałam przyznać jej rację! Rozeznała wszystko prawidłowo. Uzasadnienie podparła przykazaniem: Czcij ojca swego i matkę swoją. Nie chcę pisać o szczegółach ale chodziło o nieposłuszeństwo i kłamstwo. Celowe i naumyślnie. Gdzie mogło być zagrożone jej bezpieczeństwo.
Więc w poniedziałek, pierwszy dzień białego tygodnia, w białej sukience, pomaszerowała do konfesjonału.
Zmierzam do tego, że dzieci są mądre. Bystre. Coraz wcześniej otrzymują telefon czy dostęp do internetu...
W wierze przecież dojrzewamy całe życie.
Jest to dla mnie trudną do wyczucia granica - traktować dziecko poważnie, ale stosownie do jego wieku.
Trudno mi przyjąć, że nawet gdy robi coś świadomie, dobrowolnie itd, miałby zostać wiecznie potępiony
Chyba że
Uznamy, że piekło nie jest żadną kara, co raczej naturalną konsekwncją życia wbrew Bogu. Wówczas dziecko na ziemi ponosi naturalne konsekwencje swoich zachowań- parzy się ogniem itd. Choć nadal rolą rodziców jest w gruncie rzeczy to, by poparzyło się bardzo lekko, a nie śmiertelnie. W ogień skacze dziecko zaburzone. Albo nieupilnowane. Trudno mi sobie wyibrazic inny scenariusz...? Stąd znowu trudno mi przyjąć naturalną konsekwencję piekła dla dziecka.
"Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie". Także po oczyszczenie, przebaczenie, pojednanie.