Krzywdzący to jest przede wszystkim obecny system służby zdrowia ale dla pacjentów.
A jeśli chodzi o szacunek to ja do Ciebie nic nie mam , ale dobrze pamiętam gdy anestezjolog zrobił focha i nie chciał przyjść do rodzącej mojej żony i trzeba było go namawiać. I to nie jest w końcu jakaś topowa specjalizacja w porównaniu np. do chirurgii.
Co do znieczulenia porodu- jestes pewny ze to anestezjolog nie chcial przyjsc?
to było w nocy i był jedyny w szpitalu, położna kilka razy po niego chodziła i nie chciał przyjść mimo że nawet dostał pieniądze, dopiero jak zagroziłem ze z nim pogadam po męsku to przyszedł. Cóż taka rola ojca żeby zrobić co się da w krytycznej sytuacji. Najważniejsze to nie padać na kolana przed ludżmi przeświadczonymi o swojej wyższości. Moim zdaniem na studiach wykładowcy wpajają im przekonanie że są elitą. I to jest błąd.
Nie rozumiem manifestowania swoich wyborów jednodzietnosci w wielodzietnym środowisku. Nie chcesz wiecej dzieci to nie masz. Ja nie chodzę po forach mam jedynaków i nie opowiadam o tym że mam kilkoro dzieci bo to i tamto Chociaż może to nie głupi pomysł promować kilkudzietnosc ...może kogoś zacheci U wielodzietnych nikt sobie dzieci nagle nie odejmie
Ale też życie pokazuje, że poza internetem monolitów nie ma i ja nie widzę w postach tej pani nic złego w większości. Można promować wielodzietność, są przecież różne instagramy, FB, ruchy społeczne, we wspólnotach ludzie raczej dążą ku rodzicielstwu, nierzadko temu większemu.
Nie rozumiem manifestowania swoich wyborów jednodzietnosci w wielodzietnym środowisku. Nie chcesz wiecej dzieci to nie masz. Ja nie chodzę po forach mam jedynaków i nie opowiadam o tym że mam kilkoro dzieci bo to i tamto Chociaż może to nie głupi pomysł promować kilkudzietnosc ...może kogoś zacheci U wielodzietnych nikt sobie dzieci nagle nie odejmie
Alez ja nic nie manifestuje, ja wam zazdroszcze. Chcialam tylko przedstawic sytuacje ktorej tutaj, czytajac was od dawna, nie widzialam. I zaprzeczyc temu ze malodzietnosc to wygodnictwo. Bo cale moje zycie mozna okreslic jak sie chce ale wygodnictwo i lenistwo to to za cholere nie jest.
A ja chyba gdzież czytałam że to właśnie lekarki statystycznie więcej dzieci. Ale co Cię skłoniło pisać na forum wielodzietnych? Na prawdę?
Miedzy innymi to co Ty pisalas, ze kobiety maja jedno dziecko z wygodnictwa i egoizmu - no nie czuje sie tak, zasuwam dniami i nocami ratujac czyjes dzieci a kazda wolna chwile poswiecam wlasnemu dziecku.
No i dobra, nie zmienisz cudzego podejścia. Jeśli jesteś lekarką, ciężko pracujesz, kochasz swoje dziecko to gdzie tu wygodnictwo?
To nie chodzi o wygonictwo tylko naturalnie pojawiąjace się u kobiety wewnętrzne rozdarcie i to jest niezależne czy ma jedno dziecko czy troje czy pięcioro. Bo z jednej strony chce być w służbie ktorą sobie wybrała np. bycie lekarzem lub kimkolwiek innym, a z drugiej chce kochac swoje dziecko. To jest bardzo trudne do pogodzenia na poziomie emocjonalnym.
@Sandyesa Nie przejmuj się, serio. Nie jesteś wygodna mając jedno dziecko, bo tez jesteś rodzicem, pracujesz. To twoje życie, krytycy twojej postawy ani ja nie przeżyjemy go za Ciebie. A od osądów jest Bóg, a nie internet.
Krzywdzący to jest przede wszystkim obecny system służby zdrowia ale dla pacjentów.
A jeśli chodzi o szacunek to ja do Ciebie nic nie mam , ale dobrze pamiętam gdy anestezjolog zrobił focha i nie chciał przyjść do rodzącej mojej żony i trzeba było go namawiać. I to nie jest w końcu jakaś topowa specjalizacja w porównaniu np. do chirurgii.
Co do znieczulenia porodu- jestes pewny ze to anestezjolog nie chcial przyjsc?
to było w nocy i był jedyny w szpitalu, położna kilka razy po niego chodziła i nie chciał przyjść mimo że nawet dostał pieniądze, dopiero jak zagroziłem ze z nim pogadam po męsku to przyszedł. Cóż taka rola ojca żeby zrobić co się da w krytycznej sytuacji. Najważniejsze to nie padać na kolana przed ludżmi przeświadczonymi o swojej wyższości. Moim zdaniem na studiach wykładowcy wpajają im przekonanie że są elitą. I to jest błąd.
Butny jestes w swojej postawie i zycze Ci zeby zycie nie musialo weryfikowac twoich pogladow. Bo jakos rodzice dzieci ktore u nas leza na instensywnej terapii szybciutko pokornieja, majac swiadomosc ze ich zycie lezy w naszych rekach i umiejetnosciach. I ze to jest nasza decyzja czy te dzieci moga zobaczyc czy nie. Bo jak sie rodzic awanturuje to dostaje zakaz wstepu na oddzial bo takie emocje nie sprzyjaja zdrowieniu dziecka. I chocby na glownie stanal to jest moja decyzja czy to dziecko zobaczy czy nie. I sad rodzinny w 100% staje po stronie lekarzy w takich sytuacjach. Wiec Hamal, zalecam ciut pokory wobec medycyny, mimo wszystko
@asiao Ale kochanie swojego dziecka raczej jest naturalne. Znam babkę, która dużo pracuje, a syna kocha nad życie, wiec może nie chodzi o miłość, a raczej o możliwości spędzania z nim czasu, ilośc tego czasu, konkretne czynności przy nim? Tak myśle, ale nie wiem, wiec pytam.
@Sandyesa Fakt faktem, najwiecej zależy od medyków. Czasem jednak i wśród medyków zdarzają się osoby, które mogą skrzywdzić. Sytuacji Hamala nie znam, bo tam nie byłam, ale mam świadomość, ze czasem nawet medyk, może zachować się nie w porządku
Nie rozumiem manifestowania swoich wyborów jednodzietnosci w wielodzietnym środowisku. Nie chcesz wiecej dzieci to nie masz. Ja nie chodzę po forach mam jedynaków i nie opowiadam o tym że mam kilkoro dzieci bo to i tamto Chociaż może to nie głupi pomysł promować kilkudzietnosc ...może kogoś zacheci U wielodzietnych nikt sobie dzieci nagle nie odejmie
Alez ja nic nie manifestuje, ja wam zazdroszcze. Chcialam tylko przedstawic sytuacje ktorej tutaj, czytajac was od dawna, nie widzialam. I zaprzeczyc temu ze malodzietnosc to wygodnictwo. Bo cale moje zycie mozna okreslic jak sie chce ale wygodnictwo i lenistwo to to za cholere nie jest.
Wg mnie chcesz sobie zracjonalizowac swój wybór.Dla.mnie to ok Ludzie z różnych powodów mają dużo dzieci lub nie mają. Ważne, żeby być prawdziwym bez dorabiania ideologii. Ja np. wogole nikomu nie zazdroszczę wielu dzieci bo to duży trud, a ja np mam malo energii i nie lubie zbyt dużego trudu. Kolejnego dziecka nie mam bo nie miałam na to siły..poprostu
@asiao Ale kochanie swojego dziecka raczej jest naturalne. Znam babkę, która dużo pracuje, a syna kocha nad życie, wiec może nie chodzi o miłość, a raczej o możliwości spędzania z nim czasu, ilośc tego czasu, konkretne czynności przy nim? Tak myśle, ale nie wiem, wiec pytam.
Tak. Kochanie to głównie bycie, obecność..tylko to jest potrzebne małym dzieciom.
@asiao Ale kochanie swojego dziecka raczej jest naturalne. Znam babkę, która dużo pracuje, a syna kocha nad życie, wiec może nie chodzi o miłość, a raczej o możliwości spędzania z nim czasu, ilośc tego czasu, konkretne czynności przy nim? Tak myśle, ale nie wiem, wiec pytam.
Tak. Kochanie to głównie bycie, obecność..tylko to jest potrzebne małym dzieciom.
Lepiej jest dla dziecka miec matkę obok cały dzień, ale naprawdę, znam dzieci dwojga pracujących rodzicow, którzy maja z nimi super relację. Ale wiem, ze brak obecności może być bolesny.
Zauważyłam tez, ze nieraz mówi się o czasie w kontekście pracy matki właśnie. Ojciec może pracować, nawet długo i okej, ale matka jak nie chce rezygnować z aktywności zawodowej, to ocenia się ja inaczej. A tata tez może się poświecić i posiedzieć z dzieckiem jak chce…
Bo matka to nie ojciec Nie lubię okreslenia "poświęcanie się dla dzieci" Od razu sugeruje jakiś dodatkowy wysiłek i stratę. Małe dziecko to poprostu pewien etap zycia Potem jest duże dziecko, dorosłe dziecko Etapy do przeżycia. Ważne jest jak chcemy przeżyć te etapy, żeby przyniosły korzyści w przyszłości dla dziecka i dla nas.
@asiao Ale kochanie swojego dziecka raczej jest naturalne. Znam babkę, która dużo pracuje, a syna kocha nad życie, wiec może nie chodzi o miłość, a raczej o możliwości spędzania z nim czasu, ilośc tego czasu, konkretne czynności przy nim? Tak myśle, ale nie wiem, wiec pytam.
Tak. Kochanie to głównie bycie, obecność..tylko to jest potrzebne małym dzieciom.
Lepiej jest dla dziecka miec matkę obok cały dzień, ale naprawdę, znam dzieci dwojga pracujących rodzicow, którzy maja z nimi super relację. Ale wiem, ze brak obecności może być bolesny.
No nie wiem. Jak mam cały dzień to go mogę różnie spędzić, a jak mam pół dnia albo 1/4 dnia to jest jakaś sztucznie wytworzona presja ze coś muszę nadrobić i w rezultacie wogole nie ma czasu dla siebie. Pojawią się frustracja i patologiczna nadopiekuńczość
@asiao Tylko czasem rodzina jest biedna i oboje musza pracować. A czasem trzeba po prostu przy tym dziecku być i tyle i tu się kłócić nie będę. Miałam jednak wrażenie, ze niektórzy którzy mieli rodziców dla siebie mniej, wyszli bardziej „na ludzi” niż ci, którzy mieli tej obecności więcej. A tata to nie mama, ale jest równouprawnienie i czasem ojciec zostaje w domu, gdy jest potrzeba a matka zarabia.
@asiao Ale kochanie swojego dziecka raczej jest naturalne. Znam babkę, która dużo pracuje, a syna kocha nad życie, wiec może nie chodzi o miłość, a raczej o możliwości spędzania z nim czasu, ilośc tego czasu, konkretne czynności przy nim? Tak myśle, ale nie wiem, wiec pytam.
Tak. Kochanie to głównie bycie, obecność..tylko to jest potrzebne małym dzieciom.
Lepiej jest dla dziecka miec matkę obok cały dzień, ale naprawdę, znam dzieci dwojga pracujących rodzicow, którzy maja z nimi super relację. Ale wiem, ze brak obecności może być bolesny.
No nie wiem. Jak mam cały dzień to go mogę różnie spędzić, a jak mam pół dnia albo 1/4 dnia to jest jakaś sztucznie wytworzona presja ze coś muszę nadrobić i w rezultacie wogole nie ma czasu dla siebie. Pojawią się frustracja i patologiczna nadopiekuńczość
Ale Ty jesteś w takiej sytuacji, gdzie możesz sobie pozwolić na bycie z dziećmi cały dzień. Moje ciotki musiały pracować, nie były z tego w 100% zadowolone, ale za coś trzeba żyć. I to jest fajne, ze Ty masz ten wybór. Pani Sandyesa tez pewnie ma, ale inni nie mają. Nadopiekuńczość o której wspomniałaś, jest problemem, ale to już wiesz lepiej niż ja, ale tez widzę, że nie jest to błaha sprawa.
@asiao Ale kochanie swojego dziecka raczej jest naturalne. Znam babkę, która dużo pracuje, a syna kocha nad życie, wiec może nie chodzi o miłość, a raczej o możliwości spędzania z nim czasu, ilośc tego czasu, konkretne czynności przy nim? Tak myśle, ale nie wiem, wiec pytam.
Tak. Kochanie to głównie bycie, obecność..tylko to jest potrzebne małym dzieciom.
Lepiej jest dla dziecka miec matkę obok cały dzień, ale naprawdę, znam dzieci dwojga pracujących rodzicow, którzy maja z nimi super relację. Ale wiem, ze brak obecności może być bolesny.
No nie wiem. Jak mam cały dzień to go mogę różnie spędzić, a jak mam pół dnia albo 1/4 dnia to jest jakaś sztucznie wytworzona presja ze coś muszę nadrobić i w rezultacie wogole nie ma czasu dla siebie. Pojawią się frustracja i patologiczna nadopiekuńczość
Ale Ty jesteś w takiej sytuacji, gdzie możesz sobie pozwolić na bycie z dziećmi cały dzień. Moje ciotki musiały pracować, nie były z tego w 100% zadowolone, ale za coś trzeba żyć. I to jest fajne, ze Ty masz ten wybór. Pani Sandyesa tez pewnie ma, ale inni nie mają. Nadopiekuńczość o której wspomniałaś, jest problemem, ale to już wiesz lepiej niż ja, ale tez widzę, że nie jest to błaha sprawa.
No przecież samemu sobie nikt dzieci nie zrobi. Czasem kobietom się wydaje się, że coś muszą a ich mężom wtedy wydaje się, że nie muszą. A wybór na starcie każdy ma taki sam ..no chyba że rozmawiamy o niewolnictwie.
@asiao Tak, ale czasem sytuacja jest taka, ze jak oboje rodzicow pracuje, to rodzinie finansowo jest lżej. Wybór na starcie to wybór na starcie, a sama wiesz, ze potem zawsze coś się zmienia. Maz może odejść, umrzeć. Zona może zrobić to samo. A czasem naprawdę, poznałam rodzeństwo z domu, gdzie matka z ojcem oboje byli w pracy a relacje w zyciu dorosłym maja świetna… Ale i znam kobietę, która została w domu, dzieciaki rosną super. Nie każdy może sobie pozwolić na to samo.
Moj wujek pracował, mogl utrzymac 4 osoby i spoko. Tylko, ze wujka już nie ma. Dzieci już dorosłe, ale ich przykład uświadomił mi, ze nie ma na swiecie niczego stabilnego, gwarantu. Był mąż, męża nie ma, a nie był osobą wiekową.
@M_Monia Na lekarzy owszem, ale może ona nie chce, ma tez głębsze powody, o których nie mówi? Sami ludzie narzekają, ze czuja presję społeczna, bo maja jedno dziecko, dwoje, nie maja wcale.
Skoro są takie szerokie możliwości wyboru to dlaczego z nich nie korzystać? Z jednej strony wolność, równouprawnienie a z drugiej jednak ograniczone te wybory
@asiao Ale o czym teraz mówisz? Nie chce naskakiwać, ale zgubiłam wątek. To, ze jest wolnosc i równouprawnienie to jest raczej dobra sprawa.
I żyjemy w Polsce. To, ze @Sandyesa jest lekarzem to oznacza, ze długo pracowała na swoj sukces i pewnie jest w innej sytuacji, niż cześć polek. Czasem nie ma wyboru i oboje rodziców jest przymuszonych do tego czego nie chce. Co nie wyklucza wolności, ale za coś po prostu trzeba żyć.
I wybór może tez być taki, ze matka idzie na etat, tata siedzi z dziećmi, oboje małżonków pracuje, ma tyle dzieci ile uznało. Ale życie pokazuje, ze nierzadko nie mamy na nie pełnego wpływu. Półsierotą, wdową można zostać wcześnie.
@Sandyesa i nie żal Wam własnego dziecka? Piszesz, że Wam jest trudno, bo nie macie nikogo, kto mógłby Was wesprzeć w codzienności. A Twój syn nie będzie miał nikogo nawet w sytuacjach trudnych.
Skoro macie 33 lata i 5 letnie dziecko, to znaczy, że ani ciąża, ani małe dziecko nie utrudniło Wam rozwoju. Dlaczego drugie dziecko miałoby w tym względzie wszystko zaprzepaścić? Piszesz, że Twoja praca to wszystko albo nic, a jednocześnie, że brakuje 5 osób w zespole. Nie mam pojęcia o pracy lekarza, ale tak na rozum- to przy brakach kadrowych lepiej mieć pracownika na mniej godzin niż nie mieć go wcale.
Komentarz
położna kilka razy po niego chodziła i nie chciał przyjść mimo że nawet dostał pieniądze, dopiero jak zagroziłem ze z nim pogadam po męsku to przyszedł. Cóż taka rola ojca żeby zrobić co się da w krytycznej sytuacji. Najważniejsze to nie padać na kolana przed ludżmi przeświadczonymi o swojej wyższości. Moim zdaniem na studiach wykładowcy wpajają im przekonanie że są elitą. I to jest błąd.
Nie chcesz wiecej dzieci to nie masz. Ja nie chodzę po forach mam jedynaków i nie opowiadam o tym że mam kilkoro dzieci bo to i tamto
Chociaż może to nie głupi pomysł promować kilkudzietnosc ...może kogoś zacheci
U wielodzietnych nikt sobie dzieci nagle nie odejmie
Można promować wielodzietność, są przecież różne instagramy, FB, ruchy społeczne, we wspólnotach ludzie raczej dążą ku rodzicielstwu, nierzadko temu większemu.
Bo cale moje zycie mozna okreslic jak sie chce ale wygodnictwo i lenistwo to to za cholere nie jest.
Bo jakos rodzice dzieci ktore u nas leza na instensywnej terapii szybciutko pokornieja, majac swiadomosc ze ich zycie lezy w naszych rekach i umiejetnosciach. I ze to jest nasza decyzja czy te dzieci moga zobaczyc czy nie. Bo jak sie rodzic awanturuje to dostaje zakaz wstepu na oddzial bo takie emocje nie sprzyjaja zdrowieniu dziecka. I chocby na glownie stanal to jest moja decyzja czy to dziecko zobaczy czy nie. I sad rodzinny w 100% staje po stronie lekarzy w takich sytuacjach.
Wiec Hamal, zalecam ciut pokory wobec medycyny, mimo wszystko
Ludzie z różnych powodów mają dużo dzieci lub nie mają. Ważne, żeby być prawdziwym bez dorabiania ideologii.
Ja np. wogole nikomu nie zazdroszczę wielu dzieci bo to duży trud, a ja np mam malo energii i nie lubie zbyt dużego trudu. Kolejnego dziecka nie mam bo nie miałam na to siły..poprostu
Nie lubię okreslenia "poświęcanie się dla dzieci"
Od razu sugeruje jakiś dodatkowy wysiłek i stratę.
Małe dziecko to poprostu pewien etap zycia
Potem jest duże dziecko, dorosłe dziecko
Etapy do przeżycia. Ważne jest jak chcemy przeżyć te etapy, żeby przyniosły korzyści w przyszłości dla dziecka i dla nas.
A wybór na starcie każdy ma taki sam ..no chyba że rozmawiamy o niewolnictwie.
Z jednej strony wolność, równouprawnienie a z drugiej jednak ograniczone te wybory
Skoro macie 33 lata i 5 letnie dziecko, to znaczy, że ani ciąża, ani małe dziecko nie utrudniło Wam rozwoju. Dlaczego drugie dziecko miałoby w tym względzie wszystko zaprzepaścić?
Piszesz, że Twoja praca to wszystko albo nic, a jednocześnie, że brakuje 5 osób w zespole. Nie mam pojęcia o pracy lekarza, ale tak na rozum- to przy brakach kadrowych lepiej mieć pracownika na mniej godzin niż nie mieć go wcale.