Butny jestes w swojej postawie i zycze Ci zeby zycie nie musialo weryfikowac twoich pogladow. Bo jakos rodzice dzieci ktore u nas leza na instensywnej terapii szybciutko pokornieja, majac swiadomosc ze ich zycie lezy w naszych rekach i umiejetnosciach. I ze to jest nasza decyzja czy te dzieci moga zobaczyc czy nie. Bo jak sie rodzic awanturuje to dostaje zakaz wstepu na oddzial bo takie emocje nie sprzyjaja zdrowieniu dziecka. I chocby na glownie stanal to jest moja decyzja czy to dziecko zobaczy czy nie. I sad rodzinny w 100% staje po stronie lekarzy w takich sytuacjach. Wiec Hamal, zalecam ciut pokory wobec medycyny, mimo wszystko
Mylisz się, to nie ja jestem butny. To że ktoś nie traktuje lekarza z uniżonością jako boga to dla Ciebie nowość i sprowadza na ziemię ? To przez Ciebie przemawia pycha. Tobie należy życzyć pokory. Przypominam ze pokora to właściwa ocena swojej osoby, nie uniżona, tylko właściwa, natomiast Ty próbujesz się wywyższać, jak typowy lekarz.
@asiao Ale o czym teraz mówisz? Nie chce naskakiwać, ale zgubiłam wątek. To, ze jest wolnosc i równouprawnienie to jest raczej dobra sprawa.
I żyjemy w Polsce. To, ze @Sandyesa jest lekarzem to oznacza, ze długo pracowała na swoj sukces i pewnie jest w innej sytuacji, niż cześć polek. Czasem nie ma wyboru i oboje rodziców jest przymuszonych do tego czego nie chce. Co nie wyklucza wolności, ale za coś po prostu trzeba żyć.
To co piszesz to wybory podszyte strachem . Jedni próbują ten strach pokonywać inni wzmacniają go wizją nieszczęść, które mogą się wydarzyć i dlatego nie wydarzy się nic wiecej ponad utarty schemat
@Beta tak, dobrze myslisz, ale szefostwo sie nie zgadza, pare lat temu byly osoby pracujace na pol etatu (nomen omen mezczyzni) ale dostali ultimatum ze albo full albo nic. I odeszli.
I ja sie nie boje przerwy zwiazanej z ciaza (bo pracowac nie moge od pierwszego dnia) i macierzynskim, absolutnie, ja sie boje tego co bedzie potem- ze juz w ogole braknie czasu dla dzieci, zwlaszcza tego 1:1 ktory jest tak wazny, ze braknie energii i dostepnosci emocjonalnej, ze nie poradzimy sobie w przypadku chorob i innych problemow (l4 na dziecko to jest jednorozec w naszym zawodzie, niby wolno a jednak nie wolno). Nie wspominajac juz o wydatkach, ktore w kombinacji z sytuacja ekonomiczna w kraju w dlugiej perspektywie doprowadza do tego ze pracy bedzie jeszcze wiecej.
@asiao Ale o czym teraz mówisz? Nie chce naskakiwać, ale zgubiłam wątek. To, ze jest wolnosc i równouprawnienie to jest raczej dobra sprawa.
I żyjemy w Polsce. To, ze @Sandyesa jest lekarzem to oznacza, ze długo pracowała na swoj sukces i pewnie jest w innej sytuacji, niż cześć polek. Czasem nie ma wyboru i oboje rodziców jest przymuszonych do tego czego nie chce. Co nie wyklucza wolności, ale za coś po prostu trzeba żyć.
To co piszesz to wybory podszyte strachem . Jedni próbują ten strach pokonywać inni wzmacniają go wizją nieszczęść, które mogą się wydarzyć i dlatego nie wydarzy się nic wiecej ponad utarty schemat
No pewnie ze strachem, ja tu wprost pisze czego sie boje, strach to wazna emocja bo informuje o ryzyku i zagrozeniu ktore nalezy dostrzegac. Takze tak, wybory podszyte strachem ale tez odpowiedzialnoscia za dziecko ktore juz sie na swiat sprowadzilo, innych rolach spolecznych nie wspominajac.
Rozumiem, że ktoś nie chce mieć więcej dzieci niż jedno, bo uważa, że tak jest najlepiej dla dziecka, dla rodziny. Widocznie ma takie doświadczenie, obserwacje. Ok.
Natomiast gdy matka jedynaka pisze, że boli ją, że jej dziecko jest samo, że mają pragnienie kolejnego dziecka, to spodziewałabym, że konsekwencją będzie dążenie do posiadania kolejnego dziecka. Skoro jest inaczej i jest rezygnacja z kolejnego dziecka to ten ból i pragnienie kolejnego dziecka są wątpliwe.
Zawsze zaczyna się od jedynaka. Moja kuzynka lekarz psychiatra urodziła pierwsze dziecko w wieku 35 lat. Teraz jest w drugiej ciąży i na dniach rodzi. Pracy ma mnóstwo. Cały czas się też dokształca. Mówi o tym, że zawsze chciała mieć trójkę dzieci i tyle pewnie będzie miała. Ma pomoc , bo matka jej pomaga i mąż mocno angażuje się w opiekę nad dzieckiem. Faktem jest, że gdy ktoś chce mieć dzieci, to będzie je miał. A gdy ktoś nie chce, znajdzie mnóstwo powodów.
@Sandyesa Dla dziecka, które już jest lepiej będzie jak będzie miało rodzeństwo.
Masz konkretne lęki. Rozumiem. Ale można poszukać rozwiązań. Skoro ktoś chciał pół etatu i odszedł, to znaczy że gdzieś indziej taką pracę znalazł. Czemu Ty miałabyś mieć problem zatrudnić się gdzieś indziej ma dogodnych dla siebie warunkach? A może utrata kolejnego pracownika nie będzie już taka łatwa i Tobie pozwolą mieć mniejszy wymiar?
Czy mając pragnienie kolejnego dziecka będziesz szczęśliwa rezygnując z niego przez pracę?
Mojej mamie też mówili wszystko albo nic a i tak jak mogła już odejść to zgodzili się na 3/4 a później pół etatu. W służbie zdrowia jest pielęgniarką, których tez bardzo brakuje. Młode lekarki i pielęgniarki zachodzą w kolejne ciążę, rodzą i wracają najczęściej w to samo miejsce.
Rozumiem że z powodu chorób dzieci musiałabyś pójść od razu na L4? Wiele kobiet w innej pracy biurowej, lekkiej fizycznie i mniej zagrożonej chorobami pracuje nadal w ciąży. A w szczególności juz teraz gdy niektóre mogą zdalnie. Oczywiście trzeba się oszczędzać.
I szanuje bardzo pracę lekarza ale trzeba szanować każdą, bo praktycznie każda praca (łącznie oczywiście z wychowaniem przyszłych pokolon) jest też na rzecz społeczeństwa. Nawet ta najprostsza jak np sprzątanie.
Mialam na mysli L4 na choroby dzieci, a jesli chodzi o ciaze to tez musze byc na l4 od pierwszego dnia bo nie mozna pracowac na bloku operacyjnym w ciazy ze wzgledu na gazy anestetyczne i promieniowanie ktore sa poronne i teratogenne.
Ale to nie okres nieobecnosci w ciazy i na macierzynskim mnie powstrzymuje, tylko to co jest pozniej.
@Sandyesa Dla dziecka, które już jest lepiej będzie jak będzie miało rodzeństwo.
Masz konkretne lęki. Rozumiem. Ale można poszukać rozwiązań. Skoro ktoś chciał pół etatu i odszedł, to znaczy że gdzieś indziej taką pracę znalazł. Czemu Ty miałabyś mieć problem zatrudnić się gdzieś indziej ma dogodnych dla siebie warunkach? A może utrata kolejnego pracownika nie będzie już taka łatwa i Tobie pozwolą mieć mniejszy wymiar?
Czy mając pragnienie kolejnego dziecka będziesz szczęśliwa rezygnując z niego przez pracę?
Czy mamy pewnosc ze rodzenstwo jest dla dziecka wieksza wartoscia niz uwaga/czas rodzica i zaspokajanie jego potrzeb? Ja juz teraz zyje w permanentnym poczuciu winy wobec dziecka ze chcialabym mu dac wiecej czasu i uwagi, wiecej z nim robic, byc bardziej obecna, mimo ze daje z siebie wszystko. A co dopiero gdyby dzieci bylo wiecej?
Nie wiem czy bede szczesliwa, prawdopodobnie ta tesknota pozostanie na zawsze. Wiem tez ze nie bylabym szczesliwa rezygnujac z pracy i na pewno moja frustracja z tym zwiazana odbilaby sie na dzieciach. Wiec na razie staram sie kierowac bardziej odpowiedzialnoscia niz szczesciem czy nieszczesciem, ale mozliwe ze tego bardzo pozaluje.
Czyli wychowanie? Z kolejnym jest łatwiej. I moja niania właśnie po nas odeszła do rodziny lekarzy. I da się bez babc. Niania to fajna ciocia na zasadach rodziców. A babcia to jednak super rozwiązanie i emocjonalnie z wnukami dobrze ale są też wady, zazwyczaj nie jest już na zasadach rodziców a jej zasadach. Łatwiej o konflikt.
Tak, o wychowanie, przede wszystkim o czas dla dzieci i zasoby dla nich, emocjonalne i materialne. Niania jest rozwiazaniem ale na krotko, potem czas przedszkola, choroby itd, a znalezienie zaufanej i dyspozycyjnej niani ktora przyjedzie w 15 minut jak sie nagle okaze rano ze dziecko jest przeziebione i nie moze isc do przedszkola jest niemozliwe- wiem bo probowalam, naprawde probowalam, oferujac zlote gory.
@asiao Ale o czym teraz mówisz? Nie chce naskakiwać, ale zgubiłam wątek. To, ze jest wolnosc i równouprawnienie to jest raczej dobra sprawa.
I żyjemy w Polsce. To, ze @Sandyesa jest lekarzem to oznacza, ze długo pracowała na swoj sukces i pewnie jest w innej sytuacji, niż cześć polek. Czasem nie ma wyboru i oboje rodziców jest przymuszonych do tego czego nie chce. Co nie wyklucza wolności, ale za coś po prostu trzeba żyć.
To co piszesz to wybory podszyte strachem . Jedni próbują ten strach pokonywać inni wzmacniają go wizją nieszczęść, które mogą się wydarzyć i dlatego nie wydarzy się nic wiecej ponad utarty schemat
Czasami sytuacja zmusza do tego, że nie ma rodzica za bardzo dla siebie, mało pieniędzy, śmierć rodzica. Inne wybory, w wolności, jak kto chce. Bać przesadnie nie ma się co, ale też życie jest jakie jest, jak dla mnie oczywiście.
Ale z babciami i dziadkami jest dokładnie tak samo. Moja teściowa i mama pracowały na cały etat gdy moje dzieci były maleńkie. I nadal pracują ale w mniejszym wymiarze godzin. A jak dzieci widocznie chore np z gorączka to i tak spadało to na nas. 3 dzieci małych i pomoc potrzebowałam nawet bez pracy i z pracą na kawałek etatu. Moja mama bała się ze się zarazi bo już wiek, a jutro np dyżur. Więc i tak odpadało. Przy małym katarku i gdy wolna to brała. Ale była tak niedyspozycyjna że musiałam szukać niani i tak.
A jest taka funkcja teraz jak niania na godziny przez agencje niań. Płaci się 2x nawet drożej ale właśnie za dyspozycyjność. Można mieć swoją nianie której płaci się za dyspozycyjność. A macie pewnie dobre pensje to byłoby Was stać.
Mogę jakieś rozwiązania podsyłać ale tak jest, że kto nie chce znajdzie powód. No i to jest ok. Nie musisz mieć drugiego dziecka na siłę.
No ale nie zostawie przeciez dziecka z niania z agencji, ktorej nie zna, z ktora nie ma zbudowanej relacji, do ktorej ja nie mam zaufania. A za dyspozycyjnosc trzeba zaplacic niani pelny etat czyli ok 3500-4000zl, to w polaczeniu z czesnym za przedszkole nawet przy dobrych pensjach lekko mnie przerasta finansowo. Choc w pierwszym roku przedszkola, kiedy chorob bylo wiecej tak wlasnie zrobilismy, przez co kazde z nas musialo brac dodatkowy dyzur w miesiacu a nie o to nam chodzi
@Sandyesa Nie musisz mieć drugiego dziecka. I tak życie pokazuje, że można się przeliczyć nawet na rodzicach, rodzeństwie a nie tylko będąc obojętną reszcie. Warto mieć na uwadze, że czasem lepiej się żyje z rodzeństwem, nierzadko pewnie, ale jak nie chcesz to nie przymuszają siebie ani tez nie musisz prezentować innym tej samej opinii cały czas .
Czy mamy pewnosc ze rodzenstwo jest dla dziecka wieksza wartoscia niz uwaga/czas rodzica i zaspokajanie jego potrzeb? Ja juz teraz zyje w permanentnym poczuciu winy wobec dziecka ze chcialabym mu dac wiecej czasu i uwagi, wiecej z nim robic, byc bardziej obecna, mimo ze daje z siebie wszystko.
Twoje dziecko nie ma alternatywy- albo będzie samotne albo Wy musicie mu towarzyszyć. Dla dziecka rodzic nigdy będzie w zabawie czy rozmowie jak inne dziecko, nie jest istotne ile czasu mu poświęcisz, rodzeństwa mu nie zastąpisz.
@M_Monia Lekarzy pewnie stać a są ludzie, którzy nie chcą dzieci i nie będą chcieli mieć, a przynajmniej nie więcej niż jedno. Przekonywanie wieczne jest męczące, bo już wiemy, ale co z tego. @Skatarzyna Oderwanie od rutyny . Uroki internetu.
Często spotykam się ze zdziwieniem rodziców jedynaków, że jak my mamy czas na tyle dzieci. Bo oni swój czas na dziecko mnożą przez ilość moich dzieci. A przecież dzieci spędzają czas z sobą i moje dzieci rodziców nie potrzebują w takim wymiarze jak ten ich jedynak.
Czyli wychowanie? Z kolejnym jest łatwiej. I moja niania właśnie po nas odeszła do rodziny lekarzy. I da się bez babc. Niania to fajna ciocia na zasadach rodziców. A babcia to jednak super rozwiązanie i emocjonalnie z wnukami dobrze ale są też wady, zazwyczaj nie jest już na zasadach rodziców a jej zasadach. Łatwiej o konflikt.
Tak, o wychowanie, przede wszystkim o czas dla dzieci i zasoby dla nich, emocjonalne i materialne. Niania jest rozwiazaniem ale na krotko, potem czas przedszkola, choroby itd, a znalezienie zaufanej i dyspozycyjnej niani ktora przyjedzie w 15 minut jak sie nagle okaze rano ze dziecko jest przeziebione i nie moze isc do przedszkola jest niemozliwe- wiem bo probowalam, naprawde probowalam, oferujac zlote gory.
No tak. Jakby się tak zastanowić to lepiej wogole nic nie mieć bo potem trzeba to ogarniać
@Beta Rodzeństwa nie da się zastąpić, to fakt. Jeśli chodzi o czas, to w sumie nie jest to nic dziwnego, ze rodzice jedynaków czy dwójki czy trójki go maja mniej lub więcej. Rodzeństwo może zająć się sobą etc… Ale życie jest jakie jest i finalnie ludzie mówią, ze czuja się coraz bardziej samotni, nawet mimo brata, siostry, matki, ojca, przyjaciół… Sami dla siebie.
Sama piszesz tak, że jasno widać, że ta samotność to nie jest sukces, ale raczej porażka. Jasne, że rodzeństwo nie wyeliminuje tego ryzyka samotności, ale brak rodzeństwa je istotnie zwiększa. To jasno pokazuje czy lepsze dla dziecka jest mieć czy nie mieć rodzeństwa.
@Beta Samotność bywa w rodzinie. Lepiej jest mieć wsparcie brata czy siostry, ale życie wszystko weryfikuje. Mi brakuje tego, ze nikt poza rodzicami nie uważa mnie za część jego życia, ale nic z tym nie zrobię . Finalnie umieramy sami.
A decyzja tej pani, jest jej decyzją. Dla dziecka lepiej jest bawić się z siostra i kuzynami niż samemu. Dla dorosłego tez lepiej jest mieć kogoś z najbliższej rodziny, ale życie bywa przewrotne.
@M_Monia Mało kto dużo zarabia. Nawet jak się zarabia mniej, to rodziny z większą ilością dzieci są czymś normalnym. I może to i lepiej, bo monolit jedynaków nie jest czymś pożądanym. Jak dla mnie najlepiej jest być zamożnym, wtedy żyje się lepiej, ale wiadomo, ze często tak nie da się.
@M_Monia dajesz się wkręcić. To jest dokładnie taka sama prowokacja jak kreacja AyEm.
Chyba naiwniak ze mnie. @Sandyesa, podobnie jak @AyEm nie wyglądają dla mnie na prowokację. Znam takich co mają podobne priorytety i są to realne osoby
@Biznes Info Ale takie jest życie, mało kto chce być biedniejszym, rezygnować z robienia tego co lubi. Jej poglądy nie wyglądają mi na jakieś złe, ale tez zależy kto je prezentuje, jak kiedy.
Matka jak dla mnie ma prawo pracować, spełniać się tak jak chce. Wiadomo, kolejne dziecko to nie jest problem, ubogaca, to łaska. Ale żyjemy w Polsce, w 21 wieku i ze świecą szukać zaangażowanych katolików, którzy chcą świadomie miec duża rodzine. Prywatnie znam może z 2-3 takie rodziny, z młodszego pokolenia.
Co nie znaczy, ze takich ludzi nie ma, ale nie poznałam wielu osób z poglądami podobnymi do forumowych.
@M_Monia dajesz się wkręcić. To jest dokładnie taka sama prowokacja jak kreacja AyEm.
Chyba naiwniak ze mnie. @Sandyesa, podobnie jak @AyEm nie wyglądają dla mnie na prowokację. Znam takich co mają podobne priorytety i są to realne osoby
Bo takie osoby rzeczywiście istnieją, ale jaki by miały powód logować się na forum wielodzietnych?
@Skatarzyna, taki ze czytam to forum od dawna i chcialam tylko pokazac ze malodzietnosc niekoniecznie wynika z wygodnictwa i tego ze matki wola biegac na paznokcie, wysypiac sie i zwiedzac swiat. Ze czasem taka decyzyja jest podjeta w sprzecznosci ze soba ale z rozsadku i dla dobra dziecka juz istniejacego.
@Skatarzyna, taki ze czytam to forum od dawna i chcialam tylko pokazac ze malodzietnosc niekoniecznie wynika z wygodnictwa i tego ze matki wola biegac na paznokcie, wysypiac sie i zwiedzac swiat. Ze czasem taka decyzyja jest podjeta w sprzecznosci ze soba ale z rozsadku i dla dobra dziecka juz istniejacego.
To nie jest kwestia rozsądku, tylko priorytetów. Małodzietni, czy bezdzietni, znani mi osobiście wcale nie leżą na kanapie całymi dniami, robią wiele rzeczy, czesto ciekawych, rozwijających, czy ważnych społecznie. Bo tak chcą i te rzeczy są dla nich najważniejsze. Nie ma tam miejsca na dziecko pierwsze, czy kolejne. Podobnie u Was, jest wiele możliwości aby zrealizowac plan "drugie dziecko" (wiem z doświadczenia ), ale wiązałoby się to że zmianami lub rezygnacja (przynajmniej czesciowa) z innych życiowych aktywności. Jeśli naprawde chcesz, to się da. Czasem łatwiej, czasem z problemami. Moim zdaniem warto jeszcze raz przeanalizować (Jeśli faktycznie chcecie), jeśli zaś nie, to po prostu nie. Przymusu nie ma
Komentarz
Mylisz się, to nie ja jestem butny. To że ktoś nie traktuje lekarza z uniżonością jako boga to dla Ciebie nowość i sprowadza na ziemię ? To przez Ciebie przemawia pycha. Tobie należy życzyć pokory. Przypominam ze pokora to właściwa ocena swojej osoby, nie uniżona, tylko właściwa, natomiast Ty próbujesz się wywyższać, jak typowy lekarz.
Jedni próbują ten strach pokonywać inni wzmacniają go wizją nieszczęść, które mogą się wydarzyć i dlatego nie wydarzy się nic wiecej ponad utarty schemat
I ja sie nie boje przerwy zwiazanej z ciaza (bo pracowac nie moge od pierwszego dnia) i macierzynskim, absolutnie, ja sie boje tego co bedzie potem- ze juz w ogole braknie czasu dla dzieci, zwlaszcza tego 1:1 ktory jest tak wazny, ze braknie energii i dostepnosci emocjonalnej, ze nie poradzimy sobie w przypadku chorob i innych problemow (l4 na dziecko to jest jednorozec w naszym zawodzie, niby wolno a jednak nie wolno). Nie wspominajac juz o wydatkach, ktore w kombinacji z sytuacja ekonomiczna w kraju w dlugiej perspektywie doprowadza do tego ze pracy bedzie jeszcze wiecej.
Natomiast gdy matka jedynaka pisze, że boli ją, że jej dziecko jest samo, że mają pragnienie kolejnego dziecka, to spodziewałabym, że konsekwencją będzie dążenie do posiadania kolejnego dziecka. Skoro jest inaczej i jest rezygnacja z kolejnego dziecka to ten ból i pragnienie kolejnego dziecka są wątpliwe.
Moja kuzynka lekarz psychiatra urodziła pierwsze dziecko w wieku 35 lat.
Teraz jest w drugiej ciąży i na dniach rodzi. Pracy ma mnóstwo. Cały czas się też dokształca. Mówi o tym, że zawsze chciała mieć trójkę dzieci i tyle pewnie będzie miała. Ma pomoc , bo matka jej pomaga i mąż mocno angażuje się w opiekę nad dzieckiem. Faktem jest, że gdy ktoś chce mieć dzieci, to będzie je miał. A gdy ktoś nie chce, znajdzie mnóstwo powodów.
Masz konkretne lęki. Rozumiem. Ale można poszukać rozwiązań. Skoro ktoś chciał pół etatu i odszedł, to znaczy że gdzieś indziej taką pracę znalazł. Czemu Ty miałabyś mieć problem zatrudnić się gdzieś indziej ma dogodnych dla siebie warunkach? A może utrata kolejnego pracownika nie będzie już taka łatwa i Tobie pozwolą mieć mniejszy wymiar?
Czy mając pragnienie kolejnego dziecka będziesz szczęśliwa rezygnując z niego przez pracę?
Ale to nie okres nieobecnosci w ciazy i na macierzynskim mnie powstrzymuje, tylko to co jest pozniej.
Ja juz teraz zyje w permanentnym poczuciu winy wobec dziecka ze chcialabym mu dac wiecej czasu i uwagi, wiecej z nim robic, byc bardziej obecna, mimo ze daje z siebie wszystko.
A co dopiero gdyby dzieci bylo wiecej?
Nie wiem czy bede szczesliwa, prawdopodobnie ta tesknota pozostanie na zawsze. Wiem tez ze nie bylabym szczesliwa rezygnujac z pracy i na pewno moja frustracja z tym zwiazana odbilaby sie na dzieciach.
Wiec na razie staram sie kierowac bardziej odpowiedzialnoscia niz szczesciem czy nieszczesciem, ale mozliwe ze tego bardzo pozaluje.
Niania jest rozwiazaniem ale na krotko, potem czas przedszkola, choroby itd, a znalezienie zaufanej i dyspozycyjnej niani ktora przyjedzie w 15 minut jak sie nagle okaze rano ze dziecko jest przeziebione i nie moze isc do przedszkola jest niemozliwe- wiem bo probowalam, naprawde probowalam, oferujac zlote gory.
A za dyspozycyjnosc trzeba zaplacic niani pelny etat czyli ok 3500-4000zl, to w polaczeniu z czesnym za przedszkole nawet przy dobrych pensjach lekko mnie przerasta finansowo. Choc w pierwszym roku przedszkola, kiedy chorob bylo wiecej tak wlasnie zrobilismy, przez co kazde z nas musialo brac dodatkowy dyzur w miesiacu a nie o to nam chodzi
Dla dziecka rodzic nigdy będzie w zabawie czy rozmowie jak inne dziecko, nie jest istotne ile czasu mu poświęcisz, rodzeństwa mu nie zastąpisz.
@Skatarzyna Oderwanie od rutyny . Uroki internetu.
Jasne, że rodzeństwo nie wyeliminuje tego ryzyka samotności, ale brak rodzeństwa je istotnie zwiększa. To jasno pokazuje czy lepsze dla dziecka jest mieć czy nie mieć rodzeństwa.
Ze czasem taka decyzyja jest podjeta w sprzecznosci ze soba ale z rozsadku i dla dobra dziecka juz istniejacego.
Małodzietni, czy bezdzietni, znani mi osobiście wcale nie leżą na kanapie całymi dniami, robią wiele rzeczy, czesto ciekawych, rozwijających, czy ważnych społecznie. Bo tak chcą i te rzeczy są dla nich najważniejsze. Nie ma tam miejsca na dziecko pierwsze, czy kolejne.
Podobnie u Was, jest wiele możliwości aby zrealizowac plan "drugie dziecko" (wiem z doświadczenia ), ale wiązałoby się to że zmianami lub rezygnacja (przynajmniej czesciowa) z innych życiowych aktywności.
Jeśli naprawde chcesz, to się da. Czasem łatwiej, czasem z problemami. Moim zdaniem warto jeszcze raz przeanalizować (Jeśli faktycznie chcecie), jeśli zaś nie, to po prostu nie. Przymusu nie ma