Tak szczerze mówiąc to sam mam ogromne poczucie winy, z tego powodu, że nie udało mi się pogodzić pracy zawodowej z udzieleniem dzieciom odpowiedniego wsparcia, gdy tego potrzebowali.
Czasy dla rodzin są ciężkie. A wystarczy pech, czy ze zdrowiem, czy spotkanie niedpowiednich ludzi i rodzina jest w tarapatach. A wtedy ujawnia się cała prawda o ludziach, którzy nas otaczają. Że tak powiem: cała ta otaczająca nas zgnilizna moralna, którą człowiek nie zauważa, jak mu się dobrze wiedzie
Najgorsze to jest to, że istotnie są naprawdę złe warunki do zawierania małżeństw i wychowania potomstwa. To dotyczy wszystkich rodzin. Trudno się o tym fakcie mówi, nie tylko rodzinom małodzietnym. Wielodzietni mają polityczne 'wsparcie' w postaci 500+, co jakby przyczepia im łatkę roszczeniowych niewdzięczników.
Dlatego aby nam wszystkim lepiej się żyło, trzeba delikatnie i precyzyjnie mówić o swoich problemach. Przy okazji warto też słuchać i starać się zrozumieć innych. Bo tak naprawdę prawie wszyscy jesteśmy w czarnej dziurze. Pozwolę sobie tak ogólnie nazwać sytuację rodzin
Najgorsze to jest to, że istotnie są naprawdę złe warunki do zawierania małżeństw i wychowania potomstwa. To dotyczy wszystkich rodzin. Trudno się o tym fakcie mówi, nie tylko rodzinom małodzietnym. Wielodzietni mają polityczne 'wsparcie' w postaci 500+, co jakby przyczepia im łatkę roszczeniowych niewdzięczników.
Dlatego aby nam wszystkim lepiej się żyło, trzeba delikatnie i precyzyjnie mówić o swoich problemach. Przy okazji warto też słuchać i starać się zrozumieć innych. Bo tak naprawdę prawie wszyscy jesteśmy w czarnej dziurze. Pozwolę sobie tak ogólnie nazwać sytuację rodzin
Z dyzurami? Obecnie pracuje miedzy 250 a 260 godzin miesiecznie, zaleznie od ilosci dyzurow Dodatkowo praca naukowa ale to nie jest praca zarobkowa wiec jej w to nie wliczam.
Etat to 160 godzin ale sa jeszcze dyzury, lacznie wychodzi mniej wiecej tyle ile napisalam, sa lepsze i gorsze miesiace. I uprzedzajac- nie biore dyzurow zeby sie kasy nachapac, ja bym chciala mniej, chcialabym ze 2 dyzury w miesiacu, ale sie nie da bo po prostu grafik sie nie dopnie i nie bedzie nikogo, NIKOGO.
Ale przeciez to jest standard w specjalizacjach zabiegowych i intensywnej terapii. Nic wyjatkowego, praca jest dzielona po rowno, dyzury rowniez. Nie jestem nikim na tyle specjalnym zeby mnie traktowano inaczej niz kolezanki.
Edit: podpisujesz opt out (bez tego nie ma mowy o umowie) i wtedy dyrektor moze Cie zmusic do czego chce. Masz swiadomosc ze zawod lekarza nie podlega pod prawo pracy? Tylko pod ustawe o zawodzie lekarza, gdzie jak sie dyrektor uprze to wszystko moze podciagnac pod "wyjatkowe okolicznosci" i wydac Ci polecenie pracy.
To jest bardzo dużo. Dla Twojego 5 latka ciąża była wybawieniem. Wreszcie mama znalazlaby trochę dla niego czasu
No i toz Ci mowie ze ja sie ciazy nie boje tylko tego co jest potem. A potem jest dwojka dzieci i wieczny brak czasu dla nich, o calej reszcie nie wspominajac
Jako młoda mama po macierzyńskim pewnie wróciłabyś już na innych zasadach. Będą musieli kogoś zatrudnić.
A są korzyści tu i teraz. W czesie ciąży więcej czasu dla dziecka które szykuje sie do zerówki a później dzieci będą mieć siebie. Nawet jak będziesz zapracowana to oni będą mieć choć siebie
Ale ja juz raz wracalam do tej pracy jako mloda mama po macierzynskim. W tej pracy nie obowiazuja zadne inne zasady.
A niemowlak nie zastapi 6-7latkowi matki... no i w druga strone tak samo.
No nic, dzieki ze moglam przegadac temat, zobaczyc inny punkt widzenia.
Juz pisałam. Dwójka dzieci nie wymaga tyle czasu co "jedynak razy dwa". Nie wiem jak spedzasz czas teraz z dzieckiem i jak sobie wyobrażasz poświecenie mu każdej swojej wolnej chwili za 3 lata, ale zapewniam Cię, że dziecko z czasem potrzebuje coraz mniej zajmowania się nim.
A niemowlak nie zastapi 6-7latkowi matki... no i w druga strone tak samo.
Rodzeństwo to zupełnie inna relacja. Nie ma zastępować rodziców. To że starszak będzie bawił się w akuku z małym to nie znaczy, że zastępuje rodzica. On bawiąc się buduje własną więź z bratem/siostrą. Mając dwójkę dzieci nie spedzasz z nimi czasu w taki sposób: najpierw jedno dziecko, potem drugie, potem znowu pierwsze itd. Spędzasz czas RAZEM z dwójką dzieci. Idziesz na spacer- bierzesz nie tylko wózek z niemowlakiem ale i tego 6-7 latka. Grając w coś ze starszym, niemowlak jest obok i się bawi na macie, słucha Was Itd.
Jako młoda mama po macierzyńskim pewnie wróciłabyś już na innych zasadach. Będą musieli kogoś zatrudnić.
A są korzyści tu i teraz. W czesie ciąży więcej czasu dla dziecka które szykuje sie do zerówki a później dzieci będą mieć siebie. Nawet jak będziesz zapracowana to oni będą mieć choć siebie
Ale ja juz raz wracalam do tej pracy jako mloda mama po macierzynskim. W tej pracy nie obowiazuja zadne inne zasady.
A niemowlak nie zastapi 6-7latkowi matki... no i w druga strone tak samo.
No nic, dzieki ze moglam przegadac temat, zobaczyc inny punkt widzenia.
No nie zastąpi ale lepiej dla 6-7 latka w tej sytuacji kogoś mieć niż nie miec ani matki ani rodzeństwa. Przecież teraz dużo pracujesz to in i tak Cię za bardzo nie ma.
No ale sami w domu przeciez nie zostaja Teraz z synem jestem albo ja, albo maz, czasem razem. W ciagu dnia przedszkole.
I sprostuje- ja nie pracuje duzo, to sa normalne godziny pracy w tym zawodzie. Co wiecej, wiekszosc moich kolezanek poza tym jednym miejscem pracy dorabia jeszcze na dyzurach w pogotowiu czy w prywacie. No ale one maja armie babc itd Wiec to wcale nie jest duzo pracy, ale rozumiem ze moze dziwic kogos spoza tej banki. Plus jeszcze przygotowywanie habilitacji czego nie wliczam w czas pracy bo robie po nocach.
Tylko habilitacja by się trochę opuznila ale to niewielki koszt chyba
No habilitacja by sie wlasnie przyspieszyla, bo w ciazy spokojnie moglabym publikowac i sfinalizowac tytul po porodzie ale to nie jest moj cel, tylko efekt poboczny pracy naukowej
@malagala No ja znam małżeństwo, które ma 4 dziadków i prababcie na jedno dziecko i to jednak jest wygoda, a dla dziecka relacja z dziadkami raczej tez jest niezastąpiona. A pani po prostu nie chce miec więcej dzieci i nic oburzającego w jej wypowiedzi nie widzę… Może tylko za dużo razy podkreśla to samo.
@M_Monia Pewnie się da. Ja swoich babć prawie nie znałam. Ale pani myśle, ze nie da się przekonać. Finalnie jedynak czy osoba z gromadą rodzeństwa i tak może być tak samo samotna.
Tak tylko dodam swoje trzy grosze w temacie dzietności lekarzy....mamy znajomych lekarzy, mają piątkę dzieci, żadnej pomocy rodziny. Ona ma aż 3 specjalizacje, bo czas urlopów macierzyńskich wykorzystywała na pilną naukę. Najmłodsze dziecko z nianią, przedszkolaki w państwowym przedszkolu, podstawówka społeczna. Bardzo zawsze podziwiałam, bo ja na macierzyńskim nie miałam siły na nic innego niż zajmowanie się dzieckiem i rodziną, a gdzie tu jeszcze się uczyć.
Finalnie jedynak czy osoba z gromadą rodzeństwa i tak może być tak samo samotna.
@paulaarose czy fakt, że bogaty może stracic majątek oznacza, że nie ma znaczenia czy ktoś jest biedny czy bogaty? Do majątku biedny teoretycznie może dojść. Jedynak nie ma ŻADNEJ szansy, że będzie miał kiedyś wsparcie rodzeństwa.
Powoli taki system pracy staje się normą nie tylko u lekarzy. I powoli inne branże też zaczynają kuleć, nie tylko służba zdrowia. Do niektórych ludzi zaczyna docierać, że taką rzeczywistość budują ci, którzy zarządzają kasą. Nie politycy, bo ci mają za zadanie skłócać ludzi ze sobą i robią to dobrze. Nie kierownicy i prezesi, bo oni też mają konkretne wytyczne za co dostają kasę. Ale właśnie banki.
Wiem że to dziwnie brzmi. Sam to zrozumiałem, jak zacząłem interesować się wdrożeniem waluty cyfrowej. Ta waluta będzie miała jeszcze większą władzę nad ludźmi. Będzie np określone które produkty za nią można kupić, a które nie. Albo określony czas po którym straci wartość. I w systemie pracy ludzie będą jeszcze większymi trybikami niż są do tej pory. I to nie jest tak, że Polacy nie chcą mieć dzieci. Polacy są trybikami w maszynie, która niszczy całe rodziny. Bardzo dobrze to było widać u @AyEma, widać też u @Sandyesa. Takim samym trybikiem jestem też ja, tylko że w branży it.
Tylko że ja wierzyłem w to, że jeżeli będę miał więcej dzieci, to one będą się wzajemnie wspierały. I będzie im lepiej, będą zdrowo funkcjonowały. Rodzina będzie zdrowa. Jednak tak nie jest. Lepiej jest dzieciom np takich lekarzy, czy dyrektorów. One żyją bardziej z prądem. Ten cały niewolniczy system nie dotyczy tylko pracy, ale też szkół oraz socjal mediów.
Osobiście to wierzę już tylko w interwencję Bożą. Bo jako naród jesteśmy zniewoleni przez tą całą inżynierię społeczną. Większość ludzi nawet tego nie zauważa. Niektóre objawienia mówią, że Bóg pragnie z Polakami współpracować. Mamy być tym drugim narodem, któremu zostanie przekazane Królestwo Boże. Ale aby to było możliwe, najpierw Bóg wyprowadzi nas z naszego zniewolenia.
Tylko że ja wierzyłem w to, że jeżeli będę miał więcej dzieci, to one będą się wzajemnie wspierały. I będzie im lepiej, będą zdrowo funkcjonowały. Rodzina będzie zdrowa. Jednak tak nie jest.
Przykro mi. Moje dzieci są jeszcze młode, ale wierzę, że będą się wspierały. Jest to dla mnie priorytet wychowawczy.
Finalnie jedynak czy osoba z gromadą rodzeństwa i tak może być tak samo samotna.
@paulaarose czy fakt, że bogaty może stracic majątek oznacza, że nie ma znaczenia czy ktoś jest biedny czy bogaty? Do majątku biedny teoretycznie może dojść. Jedynak nie ma ŻADNEJ szansy, że będzie miał kiedyś wsparcie rodzeństwa.
Może się okazać, ze jedynakiem jest w teorii, bo na boku ojciec kogoś ma . A tak serio, tu się zgadzam, ale życie pokazuje nieraz, że można się przejechać nawet na rodzeństwie. A czasami można mieć super relacje. Ja mam wrażenie, ze finalnie w dzisiejszych czasach żyjemy głównie dla samych siebie, niestety…
Komentarz
Czasy dla rodzin są ciężkie. A wystarczy pech, czy ze zdrowiem, czy spotkanie niedpowiednich ludzi i rodzina jest w tarapatach. A wtedy ujawnia się cała prawda o ludziach, którzy nas otaczają. Że tak powiem: cała ta otaczająca nas zgnilizna moralna, którą człowiek nie zauważa, jak mu się dobrze wiedzie
Dlatego aby nam wszystkim lepiej się żyło, trzeba delikatnie i precyzyjnie mówić o swoich problemach. Przy okazji warto też słuchać i starać się zrozumieć innych. Bo tak naprawdę prawie wszyscy jesteśmy w czarnej dziurze. Pozwolę sobie tak ogólnie nazwać sytuację rodzin
Dlatego aby nam wszystkim lepiej się żyło, trzeba delikatnie i precyzyjnie mówić o swoich problemach. Przy okazji warto też słuchać i starać się zrozumieć innych. Bo tak naprawdę prawie wszyscy jesteśmy w czarnej dziurze. Pozwolę sobie tak ogólnie nazwać sytuację rodzin
Obecnie pracuje miedzy 250 a 260 godzin miesiecznie, zaleznie od ilosci dyzurow
Dodatkowo praca naukowa ale to nie jest praca zarobkowa wiec jej w to nie wliczam.
Edit- w jednym miejscu pracy, szpital kliniczny.
Edit: podpisujesz opt out (bez tego nie ma mowy o umowie) i wtedy dyrektor moze Cie zmusic do czego chce. Masz swiadomosc ze zawod lekarza nie podlega pod prawo pracy? Tylko pod ustawe o zawodzie lekarza, gdzie jak sie dyrektor uprze to wszystko moze podciagnac pod "wyjatkowe okolicznosci" i wydac Ci polecenie pracy.
A niemowlak nie zastapi 6-7latkowi matki... no i w druga strone tak samo.
No nic, dzieki ze moglam przegadac temat, zobaczyc inny punkt widzenia.
Nie wiem jak spedzasz czas teraz z dzieckiem i jak sobie wyobrażasz poświecenie mu każdej swojej wolnej chwili za 3 lata, ale zapewniam Cię, że dziecko z czasem potrzebuje coraz mniej zajmowania się nim.
Mając dwójkę dzieci nie spedzasz z nimi czasu w taki sposób: najpierw jedno dziecko, potem drugie, potem znowu pierwsze itd. Spędzasz czas RAZEM z dwójką dzieci. Idziesz na spacer- bierzesz nie tylko wózek z niemowlakiem ale i tego 6-7 latka. Grając w coś ze starszym, niemowlak jest obok i się bawi na macie, słucha Was Itd.
Teraz z synem jestem albo ja, albo maz, czasem razem. W ciagu dnia przedszkole.
I sprostuje- ja nie pracuje duzo, to sa normalne godziny pracy w tym zawodzie. Co wiecej, wiekszosc moich kolezanek poza tym jednym miejscem pracy dorabia jeszcze na dyzurach w pogotowiu czy w prywacie. No ale one maja armie babc itd
Wiec to wcale nie jest duzo pracy, ale rozumiem ze moze dziwic kogos spoza tej banki.
Plus jeszcze przygotowywanie habilitacji czego nie wliczam w czas pracy bo robie po nocach.
Armia babć
ARMIA BABĆ
A pani po prostu nie chce miec więcej dzieci i nic oburzającego w jej wypowiedzi nie widzę… Może tylko za dużo razy podkreśla to samo.
Najmłodsze dziecko z nianią, przedszkolaki w państwowym przedszkolu, podstawówka społeczna.
Bardzo zawsze podziwiałam, bo ja na macierzyńskim nie miałam siły na nic innego niż zajmowanie się dzieckiem i rodziną, a gdzie tu jeszcze się uczyć.
@paulaarose czy fakt, że bogaty może stracic majątek oznacza, że nie ma znaczenia czy ktoś jest biedny czy bogaty?
Do majątku biedny teoretycznie może dojść. Jedynak nie ma ŻADNEJ szansy, że będzie miał kiedyś wsparcie rodzeństwa.
Wiem że to dziwnie brzmi. Sam to zrozumiałem, jak zacząłem interesować się wdrożeniem waluty cyfrowej. Ta waluta będzie miała jeszcze większą władzę nad ludźmi. Będzie np określone które produkty za nią można kupić, a które nie. Albo określony czas po którym straci wartość. I w systemie pracy ludzie będą jeszcze większymi trybikami niż są do tej pory. I to nie jest tak, że Polacy nie chcą mieć dzieci. Polacy są trybikami w maszynie, która niszczy całe rodziny. Bardzo dobrze to było widać u @AyEma, widać też u @Sandyesa. Takim samym trybikiem jestem też ja, tylko że w branży it.
Tylko że ja wierzyłem w to, że jeżeli będę miał więcej dzieci, to one będą się wzajemnie wspierały. I będzie im lepiej, będą zdrowo funkcjonowały. Rodzina będzie zdrowa. Jednak tak nie jest. Lepiej jest dzieciom np takich lekarzy, czy dyrektorów. One żyją bardziej z prądem. Ten cały niewolniczy system nie dotyczy tylko pracy, ale też szkół oraz socjal mediów.
Osobiście to wierzę już tylko w interwencję Bożą. Bo jako naród jesteśmy zniewoleni przez tą całą inżynierię społeczną. Większość ludzi nawet tego nie zauważa. Niektóre objawienia mówią, że Bóg pragnie z Polakami współpracować. Mamy być tym drugim narodem, któremu zostanie przekazane Królestwo Boże. Ale aby to było możliwe, najpierw Bóg wyprowadzi nas z naszego zniewolenia.
Nie rozumiem. Jak praca rodziców wpływa na to czy dzieci żyją bardziej z prądem?
Może się okazać, ze jedynakiem jest w teorii, bo na boku ojciec kogoś ma .
A tak serio, tu się zgadzam, ale życie pokazuje nieraz, że można się przejechać nawet na rodzeństwie. A czasami można mieć super relacje. Ja mam wrażenie, ze finalnie w dzisiejszych czasach żyjemy głównie dla samych siebie, niestety…