@malagala mi też z tym źle i staram się hamować. Coraz częściej decyzję o zakresie wolności dla dzieci zostawiam wyłącznie mężowi, on nadal ma ten dawny luz.
Bo nie masz rodzeństwa. Jakbyś nie miałam rodziców od małego to też nie odczuwalabys ich braku. Rodzeństwo jest ważniejsze niż by się zdawało. Naprawdę.
Tak, jest, jedli są poprawne relacje. Jąk ich ne ma, to nie ma rodzeństwa
nie o ilość chodzi a o jakosc i możesz zaklinać jako matka Wielo ale rzeczywistości nie zakłamiesz
Jaką jakość? To są dzieci lepszej i gorszej jakości
To od nas zależy czy lubimy się z naszym mężem, bratem, rodzicami. I większa szansa jest ze w razie choroby brat bratu odda nerkę. Nawet jak pozornie za nim nie przepada.
Nie lepsze i gorsze dzieci. Relacje. Mogą być wspaniałe, dobre, takie se, źle albo i żadne.
Jaka rzeczywistość zaklamuję @hipolit? Bo nie bardzo rozumiem Twój wpis. Ja się w ogóle do wielo nie odnoszę moim wpisem. Pisze o rodzeństwie i dałam przykład tego że mam jedną dużo młodszą siostrę. Lepiej mieć rodzeństwo niż go nie mieć i tyle w temacie. Relacje mogą się układać różnie. I zmieniać się w trakcie życia. A to że kompetencje jako rodzica wzrastają wraz z kolejnymi dziećmi też okrasilam dodaniem stwierdzenia że jeśli jesteś uważnym rodzicem i poważnie podchodzącym do swojego rodzicielstwa. Większość znanych mi jedynaków decyduje się na minimum dwoje dzieci, bo nie chcą by były samotne.
Bo nie masz rodzeństwa. Jakbyś nie miałam rodziców od małego to też nie odczuwalabys ich braku. Rodzeństwo jest ważniejsze niż by się zdawało. Naprawdę.
Tak, jest, jedli są poprawne relacje. Jąk ich ne ma, to nie ma rodzeństwa
nie o ilość chodzi a o jakosc i możesz zaklinać jako matka Wielo ale rzeczywistości nie zakłamiesz
Tutaj dobrze pasuje przyklad z małżeństwem, też może skończyć się rozwodem i rzeczywistości nie zaklamiesz, relacje nawet w małżeństwie bywają różne... Czy stąd wniosek, że lepiej zostać singlem, bo relacje mogą się źle ułożyć? No nie. Mimo wszystko co rodzina, to rodzina i sytuacjach trudnych kryzysowych, statystycznie to właśnie na rodzinę możemy liczyć.
@Aga85 Tak, ale tez bywa tak, ze rodzina nawet jak ci pomaga, to może nie czuć większych emocji do sytuacji i mówię tu już o dalszej rodzinie, jeśli ci nie żyli całe życie ze sobą. To pokazuje ludzką naturę .
Mnie na przyklad w zyciu wiecej bezinteresownego dobra spotkalo od znajomych i prawie obcych ludzi niz od rodziny, wrecz wlasnie wtedy kiedy potrzebowalam pomocy rodzina miala mnie w powazaniu. I wlasnie mi uswiadomiliscie ze to tez moze wplywac na moje decyzje.
Mnie na przyklad w zyciu wiecej bezinteresownego dobra spotkalo od znajomych i prawie obcych ludzi niz od rodziny, wrecz wlasnie wtedy kiedy potrzebowalam pomocy rodzina miala mnie w powazaniu. I wlasnie mi uswiadomiliscie ze to tez moze wplywac na moje decyzje.
Pewnie jednorazowo tak, natomiast jeśli chodzi o długotrwałą pomoc np. W przypadku choroby albo niepełnosprawności członka rodziny, statystycznie najczęściej można liczyć właśnie na rodzinę.
@Sandyesa Ja dostałam wsparcie i pomoc, ale często czułam, że reszta rodziny ma swoje życie i tyle i oczywiście są życzliwi, ale nie grzeje ich tak bardzo ta sprawa jak rodziców. Życie.
A i rodzina to tez dalsza rodzina, nie tylko mama tata i bracia. Tylko, ze mało kto dba o te relacje z dalsza rodzina, jeśli nie mieszka się blisko albo się nie chce .
Mnie na przyklad w zyciu wiecej bezinteresownego dobra spotkalo od znajomych i prawie obcych ludzi niz od rodziny, wrecz wlasnie wtedy kiedy potrzebowalam pomocy rodzina miala mnie w powazaniu. I wlasnie mi uswiadomiliscie ze to tez moze wplywac na moje decyzje.
Rodzeństwo odmówiło Ci pomocy w potrzebie czy dalsza rodzina?
@Beta O ile kojarze to @Sandyesa pisała ze nie ma rodzeństwa. Dalsza rodzina to tez rodzina, ale czuć, że w wielu rodzinach nie ma jakiegoś zaangażowania wśród kuzynów etc, a tez to jednak krewni..
@Beta Można zadbać o to aby dzieci rodzeństwa tez były ze sobą blisko, a rzadko kiedy o to się dba. Są zgrani kuzyni, ale to chyba rzadkość. Miłość do kogoś tylko dlatego, ze jest „jego” to kwintesencja ludzkiej natury.
A poza tym, z drugiej strony, rodzina to nie cały swiat i moim zdaniem w Kościele trochę na tym się zafiksowano. To boli, ze się olewa resztę rodziny, ale tez, życie to nie tylko dom i spędy. Boli, ze się niszczy relacje w dzisiejszych czasach, ale tez nie mogłam nieraz już sluchac o tym, ze familia jest najważniejsza.
Ciężko by mi było dbać o częste kontakty z moich dzieci kuzynami. Jedni mieszkają w Szwajcarii drudzy w Świnoujściu, trzecia w Zakopanem, już dorosła i zamężna zresztą. Może dlatego łatwiej o relacje między rodzeństwem niż kuzynostwem.
Ja ze swoim kuzynostwem spędzałam wspólnie wakacje u babci. Czasami nie widzimy się całe lata, przeważnie spotykamy się na weselach i pogrzebach ale rozmowy się toczą jakbyśmy wczoraj się widzieli. Cudowne uczucie. Nie chodzi wcale o stały kontakt ale o to poczucie, że są w świecie ludzie, którzy Cię rozumieją i są cząstką Twojego świata.
@monika5 Ja mam podobnie. My się znamy całe życie i nie musimy się pytać o swoje zdanie o sobie. Jak gadamy, to z grubej rury. Jednak czasem życie oddziela ludzi, niestety.
Ja sie w 100% zgadzam ze wychowywanie dzieck jest trudniejsze niz praca nawet w mojej wymagajacej specjalizacji. Zasmakowalam jednego i drugiego i mam porownanie, wychowywanie jest trudniejsze. Tu masz racje. Tylko kto ma ten zawod wykonywac w takim razie? W moim zespole 95% to kobiety, ponad polowa w wieku rozrodczym, jedna ma dwojke dzieci, reszta po jednym. Wszystkie mamy zrezygnowac z pracy? Kto wtedy zajmie sie Twoimi i naszymi dziecmi w stanie zagrozenia zycia?
Nie przesadzaj, zwykle 2 dzieci da się pogodzić z pracą zawodową, nawet dość obciążająca Dzieci rosną i jest z czasem łatwiej. Właśnie wyszła ode mnie koleżanka, lekarka, mama trójki, z dwoma specjalizacjami Jeśli naprawde chcesz mieć więcej dzieci, to da rade, zobaczysz wszyscy przezyja i swiat sie będzie nadal kręcil Natomiast, jeśli nie chcesz/ nie chcecie to chyba nie ma o czym gadać. Fajnie, że masz prace, która lubisz, dającą satysfskcje. Powodzenia !
Wśród naszych znajomych są 2 małżeństwa, w kazdym oboje rodziców aktywni zawodowo lekarze ze specjalizacjami. Jedni mają 4ro dzieci drudzy 6ro. Da się @Sandyesa. Nie dla każdego ale da się. Sama jestem aktywna zawodowo. Mąż też.
Jestem pod opieką kardiologa. Po zmianie lekarza, obecna Pani dr na pierwszych wizytach opowiedziała mi tę samą historię. Ma dwoje dzieci. Do dziś żałuje, że tylko dwoje. Zawsze marzyła o dużej rodzinie i wydawało jej się, że ze względu na pracę nie podoła. Teraz, z perspektywy czasu, widzi że można inaczej. Bije od niej ogromna tęsknota. Za kazdym razem dopytuje o godzenie obowiązków domowych z życiem rodzinnym. Jak sama mówi; niestety dla niej już jest za późno.
Jaką jakość? To są dzieci lepszej i gorszej jakości
To od nas zależy czy lubimy się z naszym mężem, bratem, rodzicami. I większa szansa jest ze w razie choroby brat bratu odda nerkę. Nawet jak pozornie za nim nie przepada.
Od Ciebie zależy czy lubisz a nie czy jesteś lubiana
Jaka rzeczywistość zaklamuję @hipolit? Bo nie bardzo rozumiem Twój wpis. Ja się w ogóle do wielo nie odnoszę moim wpisem. Pisze o rodzeństwie i dałam przykład tego że mam jedną dużo młodszą siostrę. Lepiej mieć rodzeństwo niż go nie mieć i tyle w temacie. Relacje mogą się układać różnie. I zmieniać się w trakcie życia. A to że kompetencje jako rodzica wzrastają wraz z kolejnymi dziećmi też okrasilam dodaniem stwierdzenia że jeśli jesteś uważnym rodzicem i poważnie podchodzącym do swojego rodzicielstwa. Większość znanych mi jedynaków decyduje się na minimum dwoje dzieci, bo nie chcą by były samotne.
Bo nie masz rodzeństwa. Jakbyś nie miałam rodziców od małego to też nie odczuwalabys ich braku. Rodzeństwo jest ważniejsze niż by się zdawało. Naprawdę.
Tak, jest, jedli są poprawne relacje. Jąk ich ne ma, to nie ma rodzeństwa
nie o ilość chodzi a o jakosc i możesz zaklinać jako matka Wielo ale rzeczywistości nie zakłamiesz
Tutaj dobrze pasuje przyklad z małżeństwem, też może skończyć się rozwodem i rzeczywistości nie zaklamiesz, relacje nawet w małżeństwie bywają różne... Czy stąd wniosek, że lepiej zostać singlem, bo relacje mogą się źle ułożyć? No nie. Mimo wszystko co rodzina, to rodzina i sytuacjach trudnych kryzysowych, statystycznie to właśnie na rodzinę możemy liczyć.
W rodzinie- dużej rodzinie, można być równie samotnym
Trochę już na tym świcie żyje. Już się i naoglądałam i nasluchalam o rodzinach.
Dziś wlanie usłyszałam zdalnie „czasem lepiej nie mieć rodzeństwa niż mieć, bo świadomość posiadania, nie mając kontaktu, jest bardziej bolesne”
Dziś wlanie usłyszałam zdalnie „czasem lepiej nie mieć rodzeństwa niż mieć, bo świadomość posiadania, nie mając kontaktu, jest bardziej bolesne”
I tak od maleńkości nie mieli tego kontaktu? Żadnych miłych wspomnień z rodzeństwem z dzieciństwa? Faktycznie przykre, ale to jest jakaś wyjątkowa sytuacja.
Monia jak sadzisz ze rodzice nie moga byc zagrozeniem dla dzieci to bardzo sie myslisz. Czasem sa zagrozeniem z glupoty czy niewiedzy, czasem celowo. Wiesz ile trafia do nas dzieci co najmniej skrajnie zaniedbanych? Co do ktorych mamy watpliwosci jesli chodzi o wlasciwa opieke i zamiary rodzicow? Ile trafia maltretowanych albo z podejrzanymi obrazeniami? Sama mialam noworodka na ktorego matka nadepnela ale przyznala sie dopiero po jego smierci. W zeszlym roku na porodowce w moim szpitalu matka udusila noworodka niecale dwie godziny po porodzie (polozna przystawila do piersi i poszla do kolejnego porodu).
Wiec jesli myslisz ze wszyscy rodzice maja zdrowe i dobre zamiary to bardzo, ale to bardzo sie mylisz. Z doswiadczenia powiedzialabym ze jest 50:50, ale intensywna terapia to specyficzny oddzial i po prostu widzimy duzo zlych rzeczy.
Komentarz
Do wieku "babciowego" sporo mi brakuje. Sporo.
ich ne ma, to nie ma rodzeństwa
i możesz zaklinać jako matka Wielo ale rzeczywistości nie zakłamiesz
Relacje.
Mogą być wspaniałe, dobre, takie se, źle albo i żadne.
A to że kompetencje jako rodzica wzrastają wraz z kolejnymi dziećmi też okrasilam dodaniem stwierdzenia że jeśli jesteś uważnym rodzicem i poważnie podchodzącym do swojego rodzicielstwa.
Większość znanych mi jedynaków decyduje się na minimum dwoje dzieci, bo nie chcą by były samotne.
Czy stąd wniosek, że lepiej zostać singlem, bo relacje mogą się źle ułożyć?
No nie.
Mimo wszystko co rodzina, to rodzina i sytuacjach trudnych kryzysowych, statystycznie to właśnie na rodzinę możemy liczyć.
Nie chodzi wcale o stały kontakt ale o to poczucie, że są w świecie ludzie, którzy Cię rozumieją i są cząstką Twojego świata.
Sama jestem aktywna zawodowo. Mąż też.
Trochę już na tym świcie żyje. Już się i naoglądałam i nasluchalam o rodzinach.
Sama mialam noworodka na ktorego matka nadepnela ale przyznala sie dopiero po jego smierci.
W zeszlym roku na porodowce w moim szpitalu matka udusila noworodka niecale dwie godziny po porodzie (polozna przystawila do piersi i poszla do kolejnego porodu).
Wiec jesli myslisz ze wszyscy rodzice maja zdrowe i dobre zamiary to bardzo, ale to bardzo sie mylisz. Z doswiadczenia powiedzialabym ze jest 50:50, ale intensywna terapia to specyficzny oddzial i po prostu widzimy duzo zlych rzeczy.