Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci?

1161719212237

Komentarz

  • Aga85 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Nie chce Ci sie wierzyc, ale tak jest. Trzeba byc bardzo odwaznym zeby w takiej kwestii jak wychowanie dzieci isc pod prad. Ja tej odwagi nie mam. 
    Jak rozgladam sie po swojej bance spolecznej w ktorej zyje na codzien, i widze wlasnie te wszystkie dzieci ktore maja zapewnione prywatne szkoly/jezyki/sporty/zajecia plastyczne/ wyjazdy itd (wiadomo ze nie wszyscy wszystko na raz) to przyznaje szczerze ze nie mam odwagi swiadomie sie postawic, powiedziec ze jestem ponad to i swiadomie pozbawic mojego dziecka tego wszystkiego na start. 
    Ale wcale nie musisz się przeciwstawiać, jeśli nie chcesz B)
    Moje dzieci chodzą do prywatnej szkoły, jeżdżą na nartach, na wyjazdy itd. 
    Mam ich troje, spokojnie sie da, jesli to dla Ciebie ważne :)
    Dwojka, czy nawet trójka dzieci to chyba nie jest jeszcze aż taka awangarda :p 
    Są szkoły i szkoły.
    Narty i narty

    Ale i tak największym kosztem wychowania w takim myśleniu jest odpowiednia posiadłość w odpowiedniej lokalizacji
  • beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Dlaczego? Myślisz, że jak się jest inteligentynm albo wykształconym, to znika potrzeba przynależności do grupy, wpisania się w oczekiwania itd?
  • @beatak, na pewno można żyć bez tego. Zgadzam się. 
    Jednak moje własne doświadczenia i to co sama otrzymałam od rodziców, czy dziadkow-  wspólne wyjazdy wakacyjne, narty, czy dodatkowe zajęcia rozwijające zainteresowania są moim kapitałem. Dlatego ciesze się, że moje dzieci tez mogą tego spróbować :) 

    Podziękowali 1Sandyesa
  • Ale absolutnie nie uważam że chodzenie do publicznej szkoły komukolwiek umniejsza! 
    Zresztą w naszym przypadku, wybór szkoły, wynikał bardziej z tego, że chciałam dzieciom zapewnić przyjazne, kameralne  środowisko. Bynajmniej nie chodziło nie wpisanie się do "elit" :D
  • Aga85 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Nie chce Ci sie wierzyc, ale tak jest. Trzeba byc bardzo odwaznym zeby w takiej kwestii jak wychowanie dzieci isc pod prad. Ja tej odwagi nie mam. 
    Jak rozgladam sie po swojej bance spolecznej w ktorej zyje na codzien, i widze wlasnie te wszystkie dzieci ktore maja zapewnione prywatne szkoly/jezyki/sporty/zajecia plastyczne/ wyjazdy itd (wiadomo ze nie wszyscy wszystko na raz) to przyznaje szczerze ze nie mam odwagi swiadomie sie postawic, powiedziec ze jestem ponad to i swiadomie pozbawic mojego dziecka tego wszystkiego na start. 
    Ale wcale nie musisz się przeciwstawiać, jeśli nie chcesz B)
    Moje dzieci chodzą do prywatnej szkoły, jeżdżą na nartach, na wyjazdy itd. 
    Mam ich troje, spokojnie sie da, jesli to dla Ciebie ważne :)
    Dwojka, czy nawet trójka dzieci to chyba nie jest jeszcze aż taka awangarda :p 
    No to kurde nie wiem jak to robisz :D na korki wpadne ;) 
    Caly czas ktorego nie spedzam w pracy (wiec tez nie za wiele, przyznajmy) poswiecam dziecku. Nie chodze na silownie/pazury/fryzjery itd. I ledwo wyrabiam na zakretach, a on mi marudzi o kolejne zajecia na ktore przysiegam nie mam czasu juz go wozic bo dom widywalabym juz tylko od strony sypialni ;) 
  • beatak powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Nie chce Ci sie wierzyc, ale tak jest. Trzeba byc bardzo odwaznym zeby w takiej kwestii jak wychowanie dzieci isc pod prad. Ja tej odwagi nie mam. 
    Jak rozgladam sie po swojej bance spolecznej w ktorej zyje na codzien, i widze wlasnie te wszystkie dzieci ktore maja zapewnione prywatne szkoly/jezyki/sporty/zajecia plastyczne/ wyjazdy itd (wiadomo ze nie wszyscy wszystko na raz) to przyznaje szczerze ze nie mam odwagi swiadomie sie postawic, powiedziec ze jestem ponad to i swiadomie pozbawic mojego dziecka tego wszystkiego na start. 
    No widzisz, a ja te wszystkie dzieci z zapewnionymi prywatnymi szkołami/językami/itp widzę na co dzień. Jako dostawca tychże. Żadne z dzieci,  które mam na korkach u siebie ,ich nie potrzebuje. Żadne. I żeby było jasne - mówię to rodzicom. Bez skutku. Mają z mózgach wzór, że ich dzieci mają mieć korki/konie/itp. A dzieci wcale tego nie chcą i NIE POTRZEBUJĄ. Wszystkie są na terapiach, lekach i mają dość.  Nie tego potrzebują dzieci, co wymieniłaś. 
    Naprawde uwazasz ze dzieci nie potrzebuja zajec dodatkowych? Ze nie nalezy ich uczyc bardziej wymagajacych sportow? Ze maja nie chodzic na lekcje jezyka, ze maja nie rozwijac talentow artystycznych jesli takowe sie pojawia? 
  • Są różne dzieci. Nawet w tym samym domu. Jednym lepiej się przydają zajęcia poza domem, a innym niekoniecznie.
    A nadmiar mało któremu służy.
  • Aga85 powiedział(a):
    @beatak, na pewno można żyć bez tego. Zgadzam się. 
    Jednak moje własne doświadczenia i to co sama otrzymałam od rodziców, czy dziadkow-  wspólne wyjazdy wakacyjne, narty, czy dodatkowe zajęcia rozwijające zainteresowania są moim kapitałem. Dlatego ciesze się, że moje dzieci tez mogą tego spróbować :) 

    Ale jednak masz więcej niż jedno, prawda? 
  • malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Dlaczego? Myślisz, że jak się jest inteligentynm albo wykształconym, to znika potrzeba przynależności do grupy, wpisania się w oczekiwania itd?
    Uważam, że dojrzały człowiek nie będzie się kierował zdaniem innych w kwestii tego, ile dzieci mieć i co im zapewnić
  • beatak powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    @beatak, na pewno można żyć bez tego. Zgadzam się. 
    Jednak moje własne doświadczenia i to co sama otrzymałam od rodziców, czy dziadkow-  wspólne wyjazdy wakacyjne, narty, czy dodatkowe zajęcia rozwijające zainteresowania są moim kapitałem. Dlatego ciesze się, że moje dzieci tez mogą tego spróbować :) 

    Ale jednak masz więcej niż jedno, prawda? 
    Otóż właśnie o tym pisałam, że jeśli dla kogoś jest to istotne, to jak najbardziej możliwe.
    Co więcej, sama jestem również z rodziny 2+3 :)

  • Ja nie widzę problemu. Kto może, kogo stać, kto chce może mieć 5 dzieci i zapewniać to co chce i może jednemu. Jaki problem?
  • beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Dlaczego? Myślisz, że jak się jest inteligentynm albo wykształconym, to znika potrzeba przynależności do grupy, wpisania się w oczekiwania itd?
    Uważam, że dojrzały człowiek nie będzie się kierował zdaniem innych w kwestii tego, ile dzieci mieć i co im zapewnić
    To tak nie działa. Nie jesteśmy wolnymi elektronami. Żyjemy wszyscy w społeczeństwie i opinia społeczna ma ogromny wpływ na nasze decyzje. Zobacz chociażby na wspolne mieszkanie przed ślubem, w czasach młodości mojej mamy niedopuszczalne, obecnie powszechne... Dlaczego?

    Podziękowali 2malagala Pioszo54
  • M_Monia powiedział(a):
    hipolit powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Dla mnie nie ma problemu ze ktoś ma wugurowane wymagania. Ale problem pojawia się gdy nie jest elastyczny. Warto mieć wymagania ale czasami z nich trochę schodzić. 
    Ale to jest dla Ciebie problem, nie dla  innych. 

    Tak na prawdę poniekąd problem jest dla całego społeczeństwa.

    Dopisek:, Jak już będziemy syci i pzezarci, będziemy mieć piękny dom, armię babc, armię niań, awans w pracy to może zdecydujemy się na dziecko. Przerysowuje ale tak myśli coraz więcej osób.
    Gdy tak myślały poprzednie pokolenia to ludzi by już nie było. 
    A to źle, że ludzie chcą się czegoś dorobić własna pracą? 
    Kto ma ich utrzymywać? Kto ma im dawać na życie? 
    Dzieci to ogromna odpowiedzialność, która leży w rękach rodzica a nie obcych ludzi. 

  • malagala powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Nie chce Ci sie wierzyc, ale tak jest. Trzeba byc bardzo odwaznym zeby w takiej kwestii jak wychowanie dzieci isc pod prad. Ja tej odwagi nie mam. 
    Jak rozgladam sie po swojej bance spolecznej w ktorej zyje na codzien, i widze wlasnie te wszystkie dzieci ktore maja zapewnione prywatne szkoly/jezyki/sporty/zajecia plastyczne/ wyjazdy itd (wiadomo ze nie wszyscy wszystko na raz) to przyznaje szczerze ze nie mam odwagi swiadomie sie postawic, powiedziec ze jestem ponad to i swiadomie pozbawic mojego dziecka tego wszystkiego na start. 
    Ale wcale nie musisz się przeciwstawiać, jeśli nie chcesz B)
    Moje dzieci chodzą do prywatnej szkoły, jeżdżą na nartach, na wyjazdy itd. 
    Mam ich troje, spokojnie sie da, jesli to dla Ciebie ważne :)
    Dwojka, czy nawet trójka dzieci to chyba nie jest jeszcze aż taka awangarda :p 
    Są szkoły i szkoły.
    Narty i narty

    Ale i tak największym kosztem wychowania w takim myśleniu jest odpowiednia posiadłość w odpowiedniej lokalizacji
    @malagala, ja się nie upieram, że to jedyny słuszny model. 
    Pisałam w sumie do Sunday, która póki co myśli o 2 gim dziecku. Że jeśli to dla niej ważne, to jak najbardziej możliwe. 
  • Nie ma nic złego, w tym, że ludzie chcą się dorobić własną pracą. Wręcz jest to chwalebne  :)
    Niepokojące jest coraz powszechniejsze przekonanie, młodych, zdrowych ludzi z potencjałem, że nie dadzą rady wychować jednego, czy dwojga dzieci...
  • M_Monia powiedział(a):
    Hipolit nie bardzo rozumiem co ma piernik do wiatraka. 
    Ano ma tyle, ze dziwnie się patrzy na ludzi chcą mieć coś- dom, dobre auto, pare gr na koncie, zobaczyć kawałek świata a potem dopiero zakładać rodzine. Ale kiedy nie chcą drugiego, bo nie czuja spokoju pod wzg finansów. 
    Zobacz ile tutaj razy padło, ze nie ważny stan posiadania, bo ważniejszym żeby dzieci było więcej (taki mój skrót, żeby nie było)
    a jednak wielu zamieniło mieszkania na domy i jakoś nie chce wracać do ciasnoty, wielu - jak tylko dzieci podrosły, i rodzice zaczęli żyć pełniejsza piersią, to już do „pieluch” wracać nie chce. 
    Niby dzieci nie potrzebują tak wiele ale co i rusz ktoś pisze „moje dzieci maja zajęcia/prywatne szkoły”
    to trzeba mieć czy nie trzeba? 
    Sama zamienialas mieszkanie na dom? 
    Po co? W mieszkaniu tak samo się mieszka jak w domu. 



  • beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Dlaczego? Myślisz, że jak się jest inteligentynm albo wykształconym, to znika potrzeba przynależności do grupy, wpisania się w oczekiwania itd?
    Uważam, że dojrzały człowiek nie będzie się kierował zdaniem innych w kwestii tego, ile dzieci mieć i co im zapewnić
    Coś w tym jest. Z drugiej strony tego typu dojrzałość nabywa się często później niż wcześniej. Np koło czterdziestki.
    Podziękowali 1Pioszo54
  • edytowano sierpnia 2023
    .
  • malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Dlaczego? Myślisz, że jak się jest inteligentynm albo wykształconym, to znika potrzeba przynależności do grupy, wpisania się w oczekiwania itd?
    Uważam, że dojrzały człowiek nie będzie się kierował zdaniem innych w kwestii tego, ile dzieci mieć i co im zapewnić
    Coś w tym jest. Z drugiej strony tego typu dojrzałość nabywa się często później niż wcześniej. Np koło czterdziestki.
    Powiem tak: jeśli ktoś w swych planach rozrodczych kieruje się zdaniem innych oraz poprzeczkami stawianymi przez innych, może faktycznie nie powinien mieć dzieci?
    Podziękowali 1hipolit
  • beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Dlaczego? Myślisz, że jak się jest inteligentynm albo wykształconym, to znika potrzeba przynależności do grupy, wpisania się w oczekiwania itd?
    Uważam, że dojrzały człowiek nie będzie się kierował zdaniem innych w kwestii tego, ile dzieci mieć i co im zapewnić
    Coś w tym jest. Z drugiej strony tego typu dojrzałość nabywa się często później niż wcześniej. Np koło czterdziestki.
    Powiem tak: jeśli ktoś w swych planach rozrodczych kieruje się zdaniem innych oraz poprzeczkami stawianymi przez innych, może faktycznie nie powinien mieć dzieci?
    To zdecydowana większość społeczeństwo nie powinna mieć dzieci :)
    Czytałam nie tak dawno ciekawy artykuł, jak się zmienilo postrzeganie społeczne kobiet bezdzietnych na przestrzeni lat. I jak wielki miało to wpływ na decyzję prokreacyjne. 
  • Aga85 powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    @beatak te wymagania nakłada społeczeństwo. Albo środowisko. Rodzina. Można być w awangardzie, ja całe życie jestem, tylko ma to okreslony koszt.
    Moje pytanie było pytaniem retorycznym. Dorosła, wykształcona, bardzo inteligentna osoba i niezależna finansowo patrzy na wymagania społeczeństwa? Nie chce mi się wierzyć.
    Dlaczego? Myślisz, że jak się jest inteligentynm albo wykształconym, to znika potrzeba przynależności do grupy, wpisania się w oczekiwania itd?
    Uważam, że dojrzały człowiek nie będzie się kierował zdaniem innych w kwestii tego, ile dzieci mieć i co im zapewnić
    Coś w tym jest. Z drugiej strony tego typu dojrzałość nabywa się często później niż wcześniej. Np koło czterdziestki.
    Powiem tak: jeśli ktoś w swych planach rozrodczych kieruje się zdaniem innych oraz poprzeczkami stawianymi przez innych, może faktycznie nie powinien mieć dzieci?
    To zdecydowana większość społeczeństwo nie powinna mieć dzieci :)
    Czytałam nie tak dawno ciekawy artykuł, jak się zmienilo postrzeganie społeczne kobiet bezdzietnych na przestrzeni lat. I jak wielki miało to wpływ na decyzję prokreacyjne. 
    Serio? Nie rozumiem tego. 
  • Podejmując decyzję, nawet pewnie trochę nieświadomie kierujemy się panującymi trendami i opinia społeczna. 
    I tak w latach 80 tych, poza patologia, konkubinaty prawie nie istniały. Od lat około 15 lat, jest to zjawisko powszechne.
    W opini publicznej, życie w konkubinacie było czymś poniżającym, zarezerwowanym dla nizin społecznych, więc ludzie z klasy powiedzmy średniej nie chcieli byc tak postrzegani, wiec nie podejmowali decyzji o wspólnym mieszkaniu bez ślubu.
    Kobiety bezdzietne przez wiele lat uważano za gorsze, mniej wartościowe i niespełnione. Taki był przekaz społeczny, więc Kobiety w niego wierzyły, a jeśli nawet nie wierzyły to nie chciały uchodzić za te gorsze i niespełnione...

    Podziękowali 1malagala
  • M_Monia powiedział(a):
    Hipolit. Nic złego że ktoś ma wysokie wymagania dom, awans itd. ale jest już jednak niepokojące że ludzie są coraz mniej elastyczni. Dopiero jak będą przezarci to wtedy może dziecko. Czyli te x rzeczy jest aż tyle wazniejsze, że nie można tego robić nawet równocześnie (zdobywać te rzeczy rodząc dzieci) tylko najpierw wszystko z x mieć odhaczone. 
    Nie nie w trakcie tylko najpierw x rzeczy a dopiero potem może dziecko, a potem jest lat 40 i problemy z poczęciem, lub już nie chce się zupelnie. To doprowadza do tego że tak wysoko jest postawiona poprzeczka że bogatych ludzi stać tylko co najwyżej na jedynaka (dopisek stać rozumiane szeroko: czasowo, emocjonalnie, finansowo itd) .
    To już się robi chore. 

    Elastycznie to może pracować ktoś, komu praca (połączona z wykształceniem) pozwala na elastyczny system pracy. 
    Młode dziewczyny pracujące w odzieżowych  sieciówkach noe maja takiej możliwości. 
    A ze praca kiepsko płatna, to pracują światek, piątek, żeby zapłacić za wynajem albo spłacać kredyt. 
    I jeszce często brak umowy, wiec potem, po ciąży powrotu nie ma 
    i jak myślą o tym, żeby pójść na film do kina, na wino z koleżankami albo nie daj pojechać raz w roku na wakacje, to słyszą, ze to egoistyczne z ich strony, bi myślą o sobie 

    Niewiele znam mam, które łączyły, łącza, prace z wielodzietnoscia. Każda która znam, jest na tyle dobrze sytuowana, ze stać ja na nianie, pomoc domowa. Ogromnej rzeszy na to nie stać, wiec zrezygnowały z pracy zawodowej. 
    Także tak ta cała elastyczność wyglada. 

    Dzis bogactwem jest czas wolny, który można poświecić najbliższym. Co z tego, ze mama jest w domu z dziećmi, skoro one ojca prawie nie widują, bo ten pracuje (często na więcej niż jeden etat) 
    Nie jest to tutaj „popularne” ale dzieci potrzebują rodziców, ich czasu, miłości. Potrzebują tez mieć mozliwsc uprawiania spotów, hobby. I choćby tutaj padło po wielokroć, ze można z dzieckiem kopać piłkę darmo na boisku, to jednak but na stopie musi być, piłka tez, a i wiele innych. A to z nieba nie spada. 


    Podziękowali 3Pioszo54 Laf2011 Coralgol
  • Dziś panuje trend, że nie ważna ilość, ale jakość (jakkolwiek to brzmi :# ). 
    Czyli, że dzieci powinny mieć zapewnione jak najlepsze warunki materialne i edukacyjne. Panuje np.  powszechne przekonanie, Że dzieci powinny chodzić na dodatkowy angielski. I zdecydowana większość chodzi.  
    A naprzyklad w takich latach 60 tych i 70 tych, kiedy mój tata byl dzieckiem/ nastolatkiem i chodził na dodatkowy angielski, było to uważane za ekstrawagancję i dosłownie garstka dzieci chodziła na takie zajecia.
  • edytowano sierpnia 2023
    @M_Monia Nie każdy chce być biedny a tym bardziej żyć za ostatnie pieniądze. Dzieci też muszą za coś żyć, mieć zapewnione coś więcej niż chleb i podwórko. Ciebie stać na dzieci, pewnie  jesteś bogata, ale wielu osób nie stać na więcej niż jedno, albo wcale. Nie jesteśmy narodem bogaczy… 
  • @M_Monia Bo ogólnie nie o to chodzi, bo można nawet w biedzie mieć kilkoro dzieci, ale jak ktoś zarabia naprawdę mało to po co ma fundować ciężkie życie komuś kto jeszcze nie istnieje? 
  • @M_Monia No ciekawe co piszesz bo znam rodziny z dwójką dzieci, gdzie oboje ma własne mieszkania, a ich rodzice nie wyglądają na pierwszy rzut oka na kogoś bogatego. Nie wyliczaj komuś co kto kupuje, typowe narodowe podejście… 
    Podziękowali 1hipolit
  • @M_Monia Nawet jeśli koleżanka mało nie zarabia to już czasem jest lepiej być kochającym rodzicem jedynaka niż faworyzować jedno z dwójki. Polska ma dużo innych problemów.
  • M_Monia powiedział(a):
    Bez przesady,
    Nie stać to w ludzkiej głowie 
    tylko temu jednakowi często kupują już mieszkania gdy się wyprowadzi. 
    Znaczy że stać byłoby ich na drugie ale nie chcieli 


    Oli Kwaśniewskiej też nie stać. Dlatego głośno krzyczy że jest bezdzietna z wyboru ;) .

    Zresztą  pisałaś wcześniej że najczęściej to nie chodzi oto że nie stać.

    Tych co na prawdę jest nie stać (w szczególności przy dzisiejszych 500+i innych zapomogach) jest raczej mniejszość niż większość. 
    Nie stać to w ludzkiej głowie? 
    Serio? 
    Wystarczy chcieć i będzie się mieć? 
    A ja głupia pracuje, ehhh 
  • @M_Monia To może wywalcz w wyborach, aby w Polsce w końcu nie było drogo i biednie? Aby psychiatria dziecięca i dorosła była w lepszym stanie, to może ludzie zaczną wychodzić z kompleksów i depresji?
    A poza tym, najlepsze co możesz zrobić to kochać i dbać o swoje dzieci. Nie przekonasz kogoś innego aby zmienił zdanie. Dzieci to wartość, ale chcieć tez jest w głowie, poza portfelem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.