Jakoś trudno mi uwierzyć, że kobieta, która mocno chce się rozwijać zawodowo nie wraca do pracy po macierzyńskim, bo musi zostać z dzieckiem. Kto jej to "musi" narzuca? I ona , taka ambitna, ulega temu "musi"?
Ja widzę plusy takiego rozwiązania. Wyjazdy dla młodych w celu też podreperowania zdrowia psychicznego.
Skoro dla starszych są sanatoria to czemu nie tu) może nie tak długie bo pracować trzeba ale dwudniowe połączone z jakimś ciekawym szkoleniem, myślę że wracaliby podbudowani z nowymi znajomościami) W szczególności że psychiatria młodzieży rozłożona na łopatki Wszechstronne zastosowanie takiego programu mogłoby być. Program tylko dla młodych żeby inni nie zabierali miejsc.
To może lepiej te pieniądze włożyć w psychiatrię ogólnie? Może dofinansować leki.
Może w ogóle sprawić, ze leki będą dostępne. Bo dzień wielu przewlekłe chorych nie ma dostępu do leków.
Usprawnić dostęp do lekarza, skoro płacimy składki ZUS, bo żeby dostać się do specjalisty na NFZ to jest cud. Może pora coś zrobić, żeby społeczeństwo mogło normalnie funkcjonować. Nie każdego stać na prywatna wizytę! Ludzie rezygnują z leczenia zębów j decydują się na usunięcie zęba, bo to jest tańsze!
A Ty o plusach na randki piszesz?
Jak młody idzie do pracy i ciężko pracuje a co i rusz musi oddawać więcej bo powstaje nowy plus, to on już nie ma z czego utrzymać swojego potencjalnego dziecka. Dlatego tez się jie decyduje na powiększenie rodziny .
Idzie trudno (może i wojna) i wszystko się wyreguluje. Bierni i słabi wymrą, przeżyją zdeterminowani i 'biorący się w garść'. Przyjdą ludy bardziej pierwotne, i znowu obrosną w tłuszcz... Ale róbmy co możemy, w czasach jakie mamy - to taki trochę cytat z tolkienowskiego Gandalfa. I tutaj rzeczywiście obserwuję przewagę wielodzietnych - lepiej radzimy sobie w warunkach trudów, ograniczeń i niedoborów, bo mamy zwykle większe doświadczenie na takim polu życia. Ale co z tego: chcecie przekonywać żyjących w wygodniejszych, przyjemniejszych warunkach, że trud i wyrzeczenia są lepsze???? Albo życie ich przekona albo nic. I dlatego wg mnie szkoda słów.
Ze tez zawsze ludzie tak chętnie chcą pozbywać wygody i przyjemności. Innych.
@hipolit, jeśli to do mnie - to przeciwnie. Nikogo nie chce niczego pozbawiać, nie chcę by mnie pozbawiano, bo zarówno siebie jak i innych podejrzewam w sporej części o zazdrość (uświadomioną lub nie).
Ba, jako ekonomista uważam że wygoda i przyjemność są niezwykle istotną motywacją - dzięki nim mamy pralkę, zmywarkę i samolot. Bieda nie w tym, że ludzie kierują się wygodą i przyjemnością - ale w tym, kierują się nimi WYŁĄCZNIE oraz że obiektywne dobro (o ile jeszcze ktoś tak je definiuje) zostało z tego odarte, a przyklejono do niego wyłącznie skojarzenia z trudem i cierpieniem. I niby jak ma to być atrakcyjne i wybierane? Postuluję: - przestać potępiać ludzi za wybór wygody i przyjemności; - ukazywać dobro (także np. wielodzietność) jako również wygodne i przyjemne (w nieco inny sposób niż "bezczynne leżenie i popijanie drinków", ale jednak!!!) - i tutaj popieram społeczną akceptację i pochwałę wielodzietności jako służbę społecznie użyteczną; to coś jak traktowanie żołnierzy w USA - szkolenie mordercze, można zginąć, ale za to potem słyszysz: dziękuję Ci za Twoją służbę.
sorki @hipolit znowu wyszło długo, mam nadzieję że jakoś zmęczysz
Ze tez zawsze ludzie tak chętnie chcą pozbywać wygody i przyjemności. Innych.
@hipolit, jeśli to do mnie - to przeciwnie. Nikogo nie chce niczego pozbawiać, nie chcę by mnie pozbawiano, bo zarówno siebie jak i innych podejrzewam w sporej części o zazdrość (uświadomioną lub nie).
Ba, jako ekonomista uważam że wygoda i przyjemność są niezwykle istotną motywacją - dzięki nim mamy pralkę, zmywarkę i samolot. Bieda nie w tym, że ludzie kierują się wygodą i przyjemnością - ale w tym, kierują się nimi WYŁĄCZNIE oraz że obiektywne dobro (o ile jeszcze ktoś tak je definiuje) zostało z tego odarte, a przyklejono do niego wyłącznie skojarzenia z trudem i cierpieniem. I niby jak ma to być atrakcyjne i wybierane? Postuluję: - przestać potępiać ludzi za wybór wygody i przyjemności; - ukazywać dobro (także np. wielodzietność) jako również wygodne i przyjemne (w nieco inny sposób niż "bezczynne leżenie i popijanie drinków", ale jednak!!!) - i tutaj popieram społeczną akceptację i pochwałę wielodzietności jako służbę społecznie użyteczną; to coś jak traktowanie żołnierzy w USA - szkolenie mordercze, można zginąć, ale za to potem słyszysz: dziękuję Ci za Twoją służbę.
sorki @hipolit znowu wyszło długo, mam nadzieję że jakoś zmęczysz
Zdecydowanie wole takie wypowiedzi aniżeli „yhy” „tak, nie” „bo tak”
napisze tak: kazde rodzicielstwo to trudy, troski ale i radości.
To rezygnacja (czasowa) z czegoś ale w zamian otrzymujemy coś innego.
Wielu moich Wielo znajomych nie uważa swojego rodzicielstwa jakoś czegoś co ich znokautowało.
Zreszta rodzicielstwo ma być świadome, wszak bierzemy odpowiedzialność za żywego człowieka.
A jeśli świadomie się na coś decydujemy, to bierzemy i plusy i minusy. ja się bardzo zgadzam z Twoimi postulatami.
Aczkolwiek nie uważam, ze każda wielodzietność zasługuje na pochwale. Tak jak nie każdy żołnierz zasługuje na podziękowanie za służbę.
Świadomość, odpowiedzialność i decyzyjność jest bardzo istotna. W przypadku świadomości i odpowiedzialności nie może być mowy o aborcji. Wręcz przeciwnie. Ona najczęściej jest wynikiem przypadkowych bądź pochopnie podjętych decyzji.
Monia, świat jest na głowie postawiony, pojawienie się dziecka w małżeństwie to ewenement, z którego trzeba się tłumaczyć, czy się chciało, czy się planowało, starało...
Monia, świat jest na głowie postawiony, pojawienie się dziecka w małżeństwie to ewenement, z którego trzeba się tłumaczyć, czy się chciało, czy się planowało, starało...
Wymagasz tłumaczenia od innych?
Sama się tłumaczyć powinnaś?
Nigdy się z taka postawa nie spotkałam, trochę mnie ona zadziwia wręcz.
No jakoś nie koniecznie te słowa są dobrze dobrane bo sugerują postawę antykoncepcyjna a może i aborcyjna lub że ktoś jest gorszy jak nie zdecydował się sam a Bóg za niego.
Nie podoba mi się. Takie słowa wywołują u nie podane skojarzenia jak "wszystkie dzieci powinny być chciane" gdzie w tych słowach zawsze widzę drugie dno.
No i oczywiście wzmianka że nie każda wielodzietność zasługuje na pochwalę ą i ę Nie można o tym nie wspomnieć. Trzeba bardzo wysoko postawić poprzeczkę.
Dołóż do tego aborcje, wegetarianizm i coś dołóż do kompletu, żeby dramatycznej brzmiało.
Jeśli nie rozumiesz czym jest odpowiedzialność za życie bezbronnego człowieka jakim jest dziecko. Czym jest świadome rodzicielstwo, to ciężko jest dyskutować.
Sama mi kiedyś wytknelas że moje ostatnie nieplanowane, wielodzietność z przypadku. Coś mi się kojarzy że ktoś tu to robił. Może nie Ty
Słownictwo jednak masz takie że mi się zle to kojarzy
Nie odpowiadam za Twoje skojarzenia.
Choć one chyba najczęściej pojawiają się w kontekście tego co nam najbliższe także
nie przypominam sobie żebym Ci wytykała liczbe dzieci i czy one planowane czy nie. Bo mnie czyjeś rodzicielstwo nie zajmuje.
Ale napomknąłam kiedyś, ze Twoje zachowanie przypomina mi takie sytuacje, kiedy komuś coś niespodziewanego, nie zawsze fajnego, się przytrafia i chciałby żeby innym tez było tak samo.
Bo nie jestem w stanie pojąć tego Twojego dążenia do tego, żeby wszyscy mieli Wielo rodziny. Tego dzielenia na dobrych Wielo i złych bezdziet, jednodziet.
Tej pogardy dla nich momentami. Tego przekonania ze tylko wielodzietność jest najlepszym wyborem dla każdego.
Wiesz, ja już stara jestem. Teraz to ja mogę na wnuki czekać a nie na dzieci. Ale tu są młodzi, inni mogą przyjść. I obstawiam, ze raczej im się odechce niż zachce. Bo mnie byś do wielodzietności nie przekonała.
Niefajnego no tak. W kontekście wielodzietniaci Wszystko jasne Hipolit
Nie chce żeby wszyscy byli wielo. Nie chcę żeby ludziom się trafiały nieplanowane czy niechciane dzieci. No co ty, bo nie wiem już o co chodzi.
A jeśli chodzi wielodzietnisc to zawsze stawiałam to wyżej. Jak miałam jedno to tez. Jak myślałam ze ja nigdy wielo nie będę i nie planuje tego to dokładnie tak samo. Musisz z tym się pogodzić.
Jesssu jakie musisz się z tym pogodzić?!
Ja nie zaglądam ludziom do łóżek, nie wyliczam dzieci, nie nazywam egoistami jeśli maja ich mniej bądź wcale i w druga stone tak samo.
Uważam, ze skoro dorośli zakładają rodziny to i oni sami wiedza co dla nich najlepsze. I nikt nie ma prawa oceniać czyichś wyborów.
Jak ktoś nie chce być oceniany, to niech samodzielnie ponosi konsekwencje swoich wyborów. Gdy ktoś oczekuje pomocy, to tym samym pozwala, by innioceniali słuszność decyzji, która doprowadziła do sytuacji, że trzeba mu pomagać.
Pomoc powinna być zarezerwowana dla tych, którym przytafiło się jakieś nieszczęście. Zdrowe dziecko, zdrowych rodziców nie jest takim nieszczęściem, by rodzice wymagali pomocy społecznej.
Ale my chcemy żeby ludzie chcieli dzieci, bo od tego zależy nasza przyszłość, przyszłość Polski to oferujemy to czy tamto, żeby ten kto się waha się zdecydował
Na tych którzy definitywnie nie zechcą ich wola.
Ale kto to jest „my”?
Ja nie oczekuje od innych, ze będą się rozmnażać dla dobra ojczyzny.
Jak ktoś się waha, tzn ze nie do końca jest -z jakichś powodów, przekonany o słuszności tego wyboru.
I to on ma chcieć sam, a nie ze ktoś xos mu w zamian da. Na tym polega odpowiedzialność.
@M_Monia to spójrz sobie na tabelkę na początku tego wątku, czemu Polacy nie chcą dzieci. Jaki procent badanych powstrzymują finanse? Jaki procent przymus macierzyńskiego albo brak przymusu tacierzyńskiego? Działania żeby były sensowne muszą być odpowiedzią na rzeczywistość a nie brane z kapelusza.
Odpowiedzi są mocno skupione na sobie. Ja nie chce tracić wolności, za duża odpowiedzialność, chce skupić się na sobie. Prawie wszystkie są związane z uwiązaniem i odpowiedzialnością i utratą beztroski.
Może zdjąć z matek trochę odpowiedzialności i braku wolności i np przekazać tacie?
I myślisz, ze jak zrobią obowiązkowy tacierzyński to dzietność wzrośnie?
Wróciłam do tabelki. Wysoko jest nie chce dziecka, dziecko to brak wolności, brak czasu, niechęć do brania odpowiedzialności, za duża odpowiedzialność 14% i czas dla siebie, chce skupić się na sobie prawie 11%. To są te najwyżej punktowane. Finanse niżej, tylko 6%, ale dlatego że już 500+jest. W takim razie można nie podwyższać tego świadczenia skoro tylko 6%.
Nie, nie dlatego, ze już 500 jest a tylko dlatego, ze ludzie nie chcą być zależni od czyjegoś datku.
Bo ludzie wiedza skąd się biora te pieniądze i zdają sobie sprawę, ze jak nie będzie z czego dawać, to będzie znaczyło, ze im już tez nie ma czego zabierać.
I jak dobrze widać - bo to oddają liczby, 500 nie przekonało. 800 tez nie przekona.
Emerytura 1000 za czwórkę dzieci tez nie przekonuje.
Świadomość, odpowiedzialność i decyzyjność jest bardzo istotna. W przypadku świadomości i odpowiedzialności nie może być mowy o aborcji. Wręcz przeciwnie. Ona najczęściej jest wynikiem przypadkowych bądź pochopnie podjętych decyzji.
Skatarzyna, ja wiem oczywiście o co Ci chodzi. Natomiast dokładnie takich samych argumentów używa zwolennicy aborcji. Którzy rozumieją dpowiedzialnosc i świadomość jako "planowanie", również to post factum... W sensie człowiek odpowidzialnu nie urodzi dziecka jeśli go nie stac/ teraz nie planował/ ma za małe mieszkanie/ dziecko może być chore... itd
Ale taka prawda. Na dziecko trzeba się decydować będąc w pełni świadomym praw i obowiązków. I nie zmienisz tego ustawą, która ogłosi rodzisz, a państwo się wszystkim zajmie.
A już to co piszesz o ojcach, to jest już bardzo smutne, dobry ojciec jest dobrym ojcem dlatego, że kocha swoich najbliższych i będzie o nich dbał tak jak umie i chce. Nie sądzę, by mój mąż mógłby być jeszcze lepszym ojcem, gdyby miał jakieś urlopy w czasie gdy my wcale tego nie potrzebowaliśmy.
Ludzie nie dlatego nie chcą mieć więcej dzieci albo wcale, bo mają za chudy portfel, tylko to sobie przemyśleli i mają inny pomysł na wydawanie swoich pieniędzy.
Pokaż im, jak to dobrze mieć dzieci!
Mój niezięć jest bardzo pozytywnie zdziwiony- patrząc na nasze.
Monia, świat jest na głowie postawiony, pojawienie się dziecka w małżeństwie to ewenement, z którego trzeba się tłumaczyć, czy się chciało, czy się planowało, starało...
Jeszcze jedna strona medalu takiego sliwnictwa, która dużo mówi o takich osobach. Mnie to tak strasznie drazni Bo nie raz słyszałam od matek najczesciej jedynakow. Matek przez duże M na 200%, który najczęściej nikt nie pomagał, takie slownictwo Nie koniecznie do mnie tylko ogólnie do ludzi. Najczęściej bardziej dzietnych.
-Świadome rodzicielstwo -Skoro się na to zdecydiwaliscie -Trzeba ponosić konsekwencje swoich wyborów -Dziecko to odpowiedzialnosc -Wszystkie dzieci powinny być chciane -Dzieci to odpowiedzialnosc rodziców i tylko rodziców -Planując dziecko
No i od razu zapala mi się czerwona lampka.
Te osoby są bardzo asekurujace, najczęściej z mocno antykoncepcyjnym myśleniem, nie uwzględniając przypadkowosci i pilnujące żeby ktoś chociaż czegoś nie dostał.
A nawet pilnują czy czyjaś babcia nie pomaga przy dzieciach -"Babcie swoje dzieci już wychowały" - trzeba było sobie dziecka nie robić skoro ktoś sobie nie radzi bez pomocy, albo ma za mało pieniedzy, ja wiedziałam że jedno to już ciężka praca
Strazniczni samodzielności i planowania
Jak Ty dobrze wiesz co w głowach innych ludzi siedzi.
Jak Ty doskonale znasz ich poglądy.
Jak Ty doskonale ludzi szufladkujesz.
Ale broń Boże, żeby o Tobie ktoś tak napisał, Ciebie ocenił, założył z góry jakie Ty masz poglądy.
Nie znam nikogo, kto wobec innych ludzi się tak nieładnie zachowuje. Ani jednej osoby. Nawet z poglądami z drugiego bieguna.
Ale taka prawda. Na dziecko trzeba się decydować będąc w pełni świadomym praw i obowiązków. I nie zmienisz tego ustawą, która ogłosi rodzisz, a państwo się wszystkim zajmie.
A już to co piszesz o ojcach, to jest już bardzo smutne, dobry ojciec jest dobrym ojcem dlatego, że kocha swoich najbliższych i będzie o nich dbał tak jak umie i chce. Nie sądzę, by mój mąż mógłby być jeszcze lepszym ojcem, gdyby miał jakieś urlopy w czasie gdy my wcale tego nie potrzebowaliśmy.
Ludzie nie dlatego nie chcą mieć więcej dzieci albo wcale, bo mają za chudy portfel, tylko to sobie przemyśleli i mają inny pomysł na wydawanie swoich pieniędzy.
Pokaż im, jak to dobrze mieć dzieci!
Mój niezięć jest bardzo pozytywnie zdziwiony- patrząc na nasze.
Monia, świat jest na głowie postawiony, pojawienie się dziecka w małżeństwie to ewenement, z którego trzeba się tłumaczyć, czy się chciało, czy się planowało, starało...
Wymagasz tłumaczenia od innych?
Sama się tłumaczyć powinnaś?
Nigdy się z taka postawa nie spotkałam, trochę mnie ona zadziwia wręcz.
Komentarz
proponuje Program Plus + plus + niespodzianka +
A co się będą rozdrabniać
Ale róbmy co możemy, w czasach jakie mamy - to taki trochę cytat z tolkienowskiego Gandalfa.
I tutaj rzeczywiście obserwuję przewagę wielodzietnych - lepiej radzimy sobie w warunkach trudów, ograniczeń i niedoborów, bo mamy zwykle większe doświadczenie na takim polu życia. Ale co z tego: chcecie przekonywać żyjących w wygodniejszych, przyjemniejszych warunkach, że trud i wyrzeczenia są lepsze???? Albo życie ich przekona albo nic. I dlatego wg mnie szkoda słów.
Nikogo nie chce niczego pozbawiać, nie chcę by mnie pozbawiano, bo zarówno siebie jak i innych podejrzewam w sporej części o zazdrość (uświadomioną lub nie).
Ba, jako ekonomista uważam że wygoda i przyjemność są niezwykle istotną motywacją - dzięki nim mamy pralkę, zmywarkę i samolot. Bieda nie w tym, że ludzie kierują się wygodą i przyjemnością - ale w tym, kierują się nimi WYŁĄCZNIE oraz że obiektywne dobro (o ile jeszcze ktoś tak je definiuje) zostało z tego odarte, a przyklejono do niego wyłącznie skojarzenia z trudem i cierpieniem. I niby jak ma to być atrakcyjne i wybierane?
Postuluję:
- przestać potępiać ludzi za wybór wygody i przyjemności;
- ukazywać dobro (także np. wielodzietność) jako również wygodne i przyjemne (w nieco inny sposób niż "bezczynne leżenie i popijanie drinków", ale jednak!!!) - i tutaj popieram społeczną akceptację i pochwałę wielodzietności jako służbę społecznie użyteczną; to coś jak traktowanie żołnierzy w USA - szkolenie mordercze, można zginąć, ale za to potem słyszysz: dziękuję Ci za Twoją służbę.
sorki @hipolit znowu wyszło długo, mam nadzieję że jakoś zmęczysz
napisze tak:
kazde rodzicielstwo to trudy, troski ale i radości.
ja się bardzo zgadzam z Twoimi postulatami.
W przypadku świadomości i odpowiedzialności nie może być mowy o aborcji.
Wręcz przeciwnie. Ona najczęściej jest wynikiem przypadkowych bądź pochopnie podjętych decyzji.
nie przypominam sobie żebym Ci wytykała liczbe dzieci i czy one planowane czy nie. Bo mnie czyjeś rodzicielstwo nie zajmuje.
Działania żeby były sensowne muszą być odpowiedzią na rzeczywistość a nie brane z kapelusza.
Eksperci wymyślili... I nie ważne, że te ich wymysły mają się nijak do rzeczywistości, a koszty tych wymysłów obciążają społeczeństwo?
W sensie człowiek odpowidzialnu nie urodzi dziecka jeśli go nie stac/ teraz nie planował/ ma za małe mieszkanie/ dziecko może być chore... itd
I nie zmienisz tego ustawą, która ogłosi rodzisz, a państwo się wszystkim zajmie.
A już to co piszesz o ojcach, to jest już bardzo smutne, dobry ojciec jest dobrym ojcem dlatego, że kocha swoich najbliższych i będzie o nich dbał tak jak umie i chce. Nie sądzę, by mój mąż mógłby być jeszcze lepszym ojcem, gdyby miał jakieś urlopy w czasie gdy my wcale tego nie potrzebowaliśmy.
Ludzie nie dlatego nie chcą mieć więcej dzieci albo wcale, bo mają za chudy portfel, tylko to sobie przemyśleli i mają inny pomysł na wydawanie swoich pieniędzy.
Pokaż im, jak to dobrze mieć dzieci!
Mój niezięć jest bardzo pozytywnie zdziwiony- patrząc na nasze.
Planować to można wydatki na wrzesień.