Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

KOBIETY PO CESARSKIM CIĘCIU

178101213117

Komentarz

  • nie w sciane brzucha raczej nie, bo mialam robione badanie przed ciaza i teraz ... a juz koncze ciaze.
  • Jak już kończysz ciążę to najgorsze za Tobą:bigsmile:
  • Co ta gin prolife Ci zrobiła, że tak to przeżyłaś?
  • Pro Mama,
    tak na chłopski rozum, to właśnie teraz, w III trymestrze macica, a więc i rana, najbardziej się rozciąga, bo maleństwo najbardziej intensywnie przybiera na wadze.
    Ile ważyły Twoje starsze maluchy? Jakie miałaś wskazania do cc? Teraz szans na sn brak? :sad:
  • [cite] Irkub:[/cite]Czy któraś z was robiła sobie tzw. ocenę blizny po cięciu? Zastanawiam się nad tym,chodzi oczywiście o bliznę na macicy tą zewnętrzną sama widzę.

    Na macicy to są ponoć blizny, każda gdzie indziej - lekarz mi mówił, ze macica ma taką budowę, że nie jest możliwe ciąć w tym samym miejscu - tak wiec mam swoją już poszatkowana :tongue:
  • [cite] ruda megi:[/cite]Może Ci macica wrosła w ścianę brzucha ? Ja tak mam dlatego boli mnie przy ćwiczeniach oraz jakiejkolwiek aktywności fizycznej chociaż od ostatniej cesarki minęło już 3 lata. Zrosty to są jak rany na macicy zrastają się z ranami wewnątrz brzucha ale jeszcze nie wrasta macica w mięśnie.
    zrostom można zabobiec to już chyba pisała Arletta przez wszycie jakiejś zakładki izolującej.

    nie no, coś ty..... moze to sie zdarza, ale nie normalnie..... Bo jak niby miałaby rozciągać się macica w trakcie kolejnych ciąż?
  • Mona, badala mnie jak krowe - doslownie. Rozmawiajac ze mna o sprawach intymnych, byla zszokowana, ze w poczuciu odpowiedzialnosci za siebie i dzieci zrezygnowalismy z bliskoci na jakis czas - poniewaz karmilam i npr byl bardzo trudny i kolejna ciaza duzym ryzykiem.

    Kerima mam duze szanse na sn wlasnie i w zasadzie nie mysle o cc. Jestem nastawiona na sn, tyle ze musze sie liczyc, ze moze byc inaczej.
    Dzieci mialam duze, ponad 4 kg a kolejne prawie 4, jednak waga spadala a nie rosla :wink: odstep mam ksiazkowy, po 1 cc nie bylo sladu, wiec ponoc idealnie. Problem z postepem porodu! Chyba kupie liscie malin. Nie wiem czy cos przegapilam.
    W tej ciazy mam wszystko inaczej - ksiazkowo! Dziecko odwrocone, wymiarowe.
    Zobaczymy
  • Pro Mama, to obiecuję modlitwę.
    Polecam te maliny i wiesiołek. Czytałaś Chołuj?? Ona bardzo dużo mądrych rzeczy pisze.
    Jakie masz odstępy między porodami?
    Mój Ignac ma roczek, a ja jestem w 6 tc. Modlę się, żeby dzieciak nie był wielki (Ignaś - 4392 g, choć nie miałam żadnych przesłanek ku makrosomii).
  • no wlasnie u mojego J. tez makro byla... tzn tak wpisali !!! Twierdzili ze ma wazyc 5 kg, a wazyl lekko ponad 4.

    mam odstep 1-2 = 16 miesiecy
    2-3 = 24 miesiace

    Chołuj wlasnie nie czytalam, bo po 2 porodzie sie niepotrzebnie zalamalam i poddalam.
  • Monia, jestem jakimś popieprzonym przypadkiem i może to nie jest normalne ale u mnie tak jest. miałam jakieś makabryczne zrosty po po 2 cc, a na 4 cesarce laekarz przeraził się bo racjonalnie nie miałam ŻADNYCH szans donoszenia Justynki ( 4 ciąża)- macica wrośnięta w brzuch tak , że nie wiedzieli jak dostać się do dziecka i jak zaszyć. Powiedział, ze jakby chciał podwiązanie ale do jajowodów nie mógłby się dostać dlatego zaszył tak jak było. jak dostałam skierowanie na cesarkę, prowadząca pani dr. miała minę jakby wysyłała mnie na śmierć. Trafiłam jakimś fuksem na dyzur ordynatora, podobno jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych połozników we Wrocławiu. Dziwowali nad moim otwartym brzuchem aż było mi głupio jakby operowali kosmitę a nie człowieka.
    Straszyli, że tym razem zabije mnie wyrostek a macicy nawet nie potrafiliby wyciąć jakby było trzeba..
    Dlatego mam dylemat ryzykować z zajściem w jeszcze jedną ciążą czy darować sobie.
  • [cite] ruda megi:[/cite]Trafiłam jakimś fuksem na dyzur ordynatora, podobno jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych połozników we Wrocławiu.
    Czy to dr Jan K. przy ul. Chałubińskiego może? pytam z ciekawości, bo on nas 3x ciął...
  • Dokładnie ten
  • Rzeczywiście, dobrze trafiłaś, świetny fachowiec!
  • Podobno operował panią z większą liczbą cesarek.
  • Na nas najpierw sie obraził jak usłyszał że 4. cesarka będzie; jednak w trakcie t??j nasz??j ciąży uspokoił się (on nam już 3. ciążę prowadził) i raz w przypływie dobrego humoru przyznał się, że operował już kiedyś bodaj 7. cesarkę (nie 7. w ogóle, ale że 7. u jednej kobi??ty) :cool:
  • Mi też się przyznał ale jego zdaniem sa kobiety, które jeszcze mogą rodzić ale mi zabronił. Potem zjechała mnie lekarka na oddziale i wszyscy oni mi poradzili, żebym się spytała księdza jak jestem taka wierząca, czy jestem ,,zwolniona" z rodzenia.Bo samobójstwo to też grzech.
    Co do tej lekarki, u której była Twoja żona to dziwię się, że proponowała spiralę bo pomijając aspekt moralny, to urządzenie jest niebezpieczne dla życia samej kobiety po tylu cięciach.:devil:
  • Właśnie że to miała być nie-spirala ale jakaś "wkładka".
    Się człowiek nie interesuje to nie zna postępu przemysłu a-konc:shocked:
  • Wkładka domaciczna i spirala to to samo - synonimy.
  • Jak czytam Wasze komentarze, nie ludzkie traktowanie,itp. to aż mnie nerw bierze.Nie ma tutaj, w tym systemie pomocy, porady tylko od razu czarnowidztwo i śmierć.Współczuje i tylko tyle.Wam i sobie.
  • O ile mnie pamięć nie myli to lekarz kiedy odmawia prowadzenia ciąży np. ze względu na ilość cesarek ( znam przypadek że ze wzgl. na to iż mama pali papierosy) ma obowiązek wskazać innego lekarza. z tym że nie wiadomo czy się nie trafi z deszczu pod rynnę.
  • Zamiast narzekać i straszyć mogliby po prostu zrezygnować z pacjentki i przekazać ją osobie która ma pod tym względem przyjazne podejście.
  • [cite] ruda megi:[/cite]Monia, jestem jakimś popieprzonym przypadkiem i może to nie jest normalne ale u mnie tak jest. miałam jakieś makabryczne zrosty po po 2 cc, a na 4 cesarce laekarz przeraził się bo racjonalnie nie miałam ŻADNYCH szans donoszenia Justynki ( 4 ciąża)- macica wrośnięta w brzuch tak , że nie wiedzieli jak dostać się do dziecka i jak zaszyć. Powiedział, ze jakby chciał podwiązanie ale do jajowodów nie mógłby się dostać dlatego zaszył tak jak było. jak dostałam skierowanie na cesarkę, prowadząca pani dr. miała minę jakby wysyłała mnie na śmierć. Trafiłam jakimś fuksem na dyzur ordynatora, podobno jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych połozników we Wrocławiu. Dziwowali nad moim otwartym brzuchem aż było mi głupio jakby operowali kosmitę a nie człowieka.
    Straszyli, że tym razem zabije mnie wyrostek a macicy nawet nie potrafiliby wyciąć jakby chcieli.
    Dlatego mam dylemat ryzykować z zajściem w jeszcze jedną ciążą czy darować sobie.

    No to rzeczywiscie...

    Zawsze myślałam, że zrosty to normalny zrost górnej częsci skóry brzucha z dolną, normalna blizna...
    Przy mnie nie było komentarzy takich, tylko mówili że mam strasznie dużą macicę (córka ostatnia wazyła 4850g i 62cm), ale to chyba normalne po takim Dzidziuchu...

    Powiem Ci szczerze, ze na Twoim miejscu zrobiłabym dodatkowe badania..... Tak rozsądnie myśląc.... - a tak po chrześcijańsku..... to chyba .... sama nie wiem jeszcze dokładnie czy to Pan Bóg daje życie czy biologia..... Niby to proste, ale jakbym miała być otwarta na życie łykając psychotropy to nie wiem, czy to takie chrześcijańskie......

    No i oczywiście pytali czy podwiązywać.... chyba rutynowo.
    Nie było komentarzy na szczęście, ani nadmiernej agitacji
  • [cite] Arletta:[/cite]Jak czytam Wasze komentarze, nie ludzkie traktowanie,itp. to aż mnie nerw bierze.Nie ma tutaj, w tym systemie pomocy, porady tylko od razu czarnowidztwo i śmierć.Współczuje i tylko tyle.Wam i sobie.

    Ja ich trochę rozumiem... jak mi dziecko na ulice wybiega to tez jestem taka niedelikatna. Oni po prostu za dużo wiedza i sie boją :tongue:
  • No to mi pani dr. z rejonowej przychodni - czyli p. Iwona H ( przy 3 ciąży ). napisała skierowanie do szpitala i powiedziała, ze jak mnie nie podwiązali to niech się teraz oni martwią. Ona takiego ryzyka się nie podejmie.
    W szpitalu uswiadomiono mnie , że musiałabym natychmiast położyć się na oddział i kto wie czy nie zostać do końca ciązy...A to był sam początek Wyobrażacie sobie - zostawić 2 małych dzieci- syn 4 latka córka 3, maż w pracy- g zarabiał dosłownie a ja musiałabym pójść na urlop. Odmówiłam przyjęcia i wysłuchałam na temat, że wydałam na siebie wyrok i na to maleństwo w brzuchu. Miałam syt. materialną tak nieciekawą, że nie stać mnie było na prywatnego gina ( każda wizyta min. 100 zł.+ badania oczywiście płatne).
    Trafiłam do corfamedu- gdzie trzeba było płacić wtedy trochę mniej ale przynajmniej znalazła się fajna dziewczyna Agnieszka Z, która to poprowadziła.
    Przy 4 c to wolę nie wspominać - od Annasza do Kajfasza- w państwowych przychodniach jak miałam się zjawić lekarki szły na urlop w końcu znowu poszłam do corfamedu i wzięła mnie inna lekarka Iza K. ale zażądała comiesięcznych badań, których ja oczywiście nie robiłam z braku kasy. Gdyby ta ciąża była teraz pewnie miałabym jakieś naloty policji i opieki społecznej- że jest baba w ciązy i jej ,,nie prowadzi "regularnie więc cholera wie co chce z tym dzieckiem zrobić...Z tym , że teraz z kasą jest u nas trochę lepiej a zauważyłam, że tak w życiu jest - pacjentka kasiasta to więcej ,,da się zrobić".
  • [cite] Monia6:[/cite]
    [cite] Arletta:[/cite]Jak czytam Wasze komentarze, nie ludzkie traktowanie,itp. to aż mnie nerw bierze.Nie ma tutaj, w tym systemie pomocy, porady tylko od razu czarnowidztwo i śmierć.Współczuje i tylko tyle.Wam i sobie.

    Ja ich trochę rozumiem... jak mi dziecko na ulice wybiega to tez jestem taka niedelikatna. Oni po prostu za dużo wiedza i sie boją :tongue:

    Ja też ich rozumiem.Szkoda, że rutynowo podchodzą do pacjętki, dużo wiedzą, ale nie dzielą się doświadczeniem i jakoś nie próbują nas zrozumieć.A obawiają się nie osierocenia, ale najbardziej własnej porażki.Trudno jest mi rozumieć myślenie lekarzy, bo po ostatniej cc i mojemu skarżeniu po cc, że mnie strasznie głowa boli, bo byłam podziębiona, z zatokami zawalonymi- nikt mi nie pomógł.Powiedzieli, że oni zajmują się tylko "dołem".A jeszcze spytali czy nic sobie nie wziełam na zatoki.:tooth:
  • I jeszcze jedna myśl mi się nasuwa: dlaczego nie ma aż takiej paniki za granicą?Gdzie kolejne cięcie nie jest jakimś totalnym odlotem?Tylko jak sami piszecie prawie normą?
  • Bo za granicą lekarze więcej zarabiają.
  • Eee tam. To kwestia takiego nauczania na akademiach medycznych - beton, którego nic i nikt nie przebije. U wielu to też lata dokonywania aborcji w prl-u. Jak potem cenić życie i rozumieć kobietę, która pragnie dziecka, mimo iż sama ryzykuje zdrowiem?
    Zauważcie, że najbardziej liberalni w kwestiach np. porodów sn po cc są lekarze tzw. pro-life... Czyli co - Ci, którzy najbardziej bronią życia, jednocześnie są gotowi je ryzykować? A może po prostu traktują swój zawód jak misję, może nie boją się występować przeciw schematom, może są gotowi szukać informacji gdzieś poza kursami w Tunezji sponsorowanymi przez koncerny farmaceutyczne?
    Owszem, brak pieniędzy może zniechęcać i frustrować... Ale, do choroby, każdy człowiek może się w ten sposób usprawiedliwiać. Poza tym, bądźmy szczerzy, lekarze to nie jest grupa społeczna cierpiąca największą biedę w tym kraju.
    Znam takich, którzy się nie dorobili (np. moja teściowa), ale oni wybrali świadomie służbę człowiekowi a nie mamonie...
    Co nie znaczy wcale, że w tym zawodzie nie można żyć na przyzwoitym poziomie i służyć ludziom.
  • [cite] Arletta:[/cite]
    [cite] Monia6:[/cite]
    [cite] Arletta:[/cite]Jak czytam Wasze komentarze, nie ludzkie traktowanie,itp. to aż mnie nerw bierze.Nie ma tutaj, w tym systemie pomocy, porady tylko od razu czarnowidztwo i śmierć.Współczuje i tylko tyle.Wam i sobie.

    Ja ich trochę rozumiem... jak mi dziecko na ulice wybiega to tez jestem taka niedelikatna. Oni po prostu za dużo wiedza i sie boją :tongue:

    Ja też ich rozumiem.Szkoda, że rutynowo podchodzą do pacjętki, dużo wiedzą, ale nie dzielą się doświadczeniem i jakoś nie próbują nas zrozumieć.A obawiają się nie osierocenia, ale najbardziej własnej porażki.Trudno jest mi rozumieć myślenie lekarzy, bo po ostatniej cc i mojemu skarżeniu po cc, że mnie strasznie głowa boli, bo byłam podziębiona, z zatokami zawalonymi- nikt mi nie pomógł.Powiedzieli, że oni zajmują się tylko "dołem".A jeszcze spytali czy nic sobie nie wziełam na zatoki.:tooth:

    Czyli rozumiemy ich tak samo - trochę tak, a troche nie...

    Kiedy mówiłam, że bardzo boli mnie brzuch to słyszałam wciąż "co sie pani dziwi - trzecia cesarka" - a macica rosła mi z nadmiaru krwi..... po tygodniu na jaw wyszło
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.