Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

KOBIETY PO CESARSKIM CIĘCIU

11011131516117

Komentarz

  • podnosze
  • miałam dwa cięcia, 17 mies. odstępu
  • 3 cięcia co dwa lata i 4 -2,5
  • [cite] Arletta:[/cite]3 cięcia co dwa lata i 4 -2,5

    Czyli 7 cieć??
  • nie Monia6 - w sumie cztery cięcia :bigsmile: o ile dobrze rozumiem - czwarte było 2,5 roku po trzecim. Tak, Arletta?
  • ja tez tak zrozumialam ze 4 ciecia
  • Ja miałam 4 cięcia. Między pierwszym a drugim półtora roku a między drugim i trzecim rok i trzy miesiące między trzecią a czwartą trzynaście lat.
    Rocznikowo pierwsza trójka jest rok po roku :bigsmile:
    Rodziłam w Katowicach, dziewięć miesięcy temu. Miałam duże powikłania już podczas ciąży, dlatego szukałam dobrego lekarza, którego znalazłam służę pomocą.
  • Jakie powikłania, jeśli możesz napisz coś więcej.

    Monia 6- 4 cięcia. Może 7 dożyję?Bóg jeden wie.:wink:
  • W moim szpitalu dr robil 5 ciecie - idealne ponoc.
  • Ja w szpitalu minęłam się z kobitką po piątej cesarce, ja operowała ta sama pani doktor, co mnie :)
    Ja miałam podejrzenie łożyska wrastającego w pęcherz moczowy, dla tego skierowano mnie do szpitala klinicznego, ponieważ groziła mi utrata macicy i pęcherza moczowego. Dlatego jak mi wytłumaczył lekarz prowadzący ważne, aby w szpitalu w którym będę rodzić był odpowiednio wyposażony i byli odpowiedni lekarze głównie chodziło o lekarz naczyniowca, urolog i na wszelki wypadek OIOM dla mnie.
    Dostałam skierowanie do kliniki. Poprzednie ciąże też były prowadzone w klinice, dla tego miałam cichą nadzieję, że uda mi się dostać do tego samego lekarza. Niestety tak się nie stało. Od pierwszej ciąży minęło 15 lat, to troszkę się pozmieniało.
    Pani doktor która mnie przyjęła ciągle mnie pytała co ma ze mną zrobić, że ona pierwszy raz spotyka się z takim przypadkiem â??â??. beznadzieja.
    Dla tego zaczęliśmy szukać dobrego lekarza z kliniki, prywatnie.
    Udało się, następnego dnia po wizycie byłam przyjęta do kliniki.
    Opiekę miałam super, przekonałam się, że faktycznie jestem ciekawym przypadkiem nawet dla lekarzy klinicznych, do tego stopnia, że wszystko, co mnie dotyczyło było pod szczególnym nadzorem profesora Sikory. Mimo dokładnych badań, nie udało im się ustalić czy łożysko wrasta w pęcherz moczowy, czy nie. Miało się to okazać dopiero na stole operacyjnym. Ponieważ do kliniki trafiłam pod koniec szóstego miesiąca, wypuścili mnie do domu.
    Do kliniki wróciłam w ósmym miesiącu, miałam wysokie ciśnienie i pobolewał mnie brzuch.
    Lekarze planowali zrobić mi cięcie na początku dziewiątego miesiąca. Po jakiś dwóch tygodniach w niedzielę spotkałam moja Pani doktor stwierdziła, że nie będziemy czekać- miałam wysokie ciśnienie, zaplanowała zabieg na środę, we wtorek stwierdziła, że coś jej się we mnie nie podoba i wysłała mnie na USG. Na badani okazało się, że są złe przepływy i bardzo mała ilość wód płodowych. Zanim wróciłam na oddział były już trzy telefony z bloku operacyjnego gdzie jestem.
    Jak było po operacji Pani doktor przyszła do nas( mąż zdążył dojechać) i wytłumaczyła co się stało. Okazało się, że pękła mi macica uratowało nas to, że pęknięcie oparło się o starą bliznę, co zadziałało jak plaster. Z drugiej strony łożysko było wrośnięte w macicę ale nie doszło do pęcherza moczowego (jak łożysko się wrasta to puszcza korzenie jak drzewo), macice trudem ale udało się uratować.
    Miało być źle ze mną, a z dzieckiem ok. Skończyło się odwrotnie, już kiedyś o tym pisałam
    Dziecko urodziło się z infekcją bakteryjną, zapaleniem płuc, wcześniactwem. To był koszmar. Dostała osiem punktów w skali apgara, a na drugi dzień przewieźli ją w stanie krytycznym do Kliniki w Zabrzu.
    Dzisiaj Marysia ma prawie dziesięć miesięcy, jest cudownym dzieckiem.
    Bogu chwała za jej życie i zdrowie.
    Patrząc na nią dzisiaj, nikt by nie pomyślał, że ledwo przeżyła.
  • Katka jak to dokladnie z tym peknieciem bylo? Ile czasu z nim chodzilas ? Jakie mialas tego objawy??? Czy monitorowano Ci blizne w szpitalu ???
  • [cite] ProMama:[/cite]W moim szpitalu dr robil 5 ciecie - idealne ponoc.

    Lekarz operujący pół sukcesu, predyspozycje mamy to inna sprawa.Wiadomo, że jak mama nie ma zrostów, to operacja przebiega sprawnie.
  • [cite] ProMama:[/cite]Katka jak to dokladnie z tym peknieciem bylo? Ile czasu z nim chodzilas ? Jakie mialas tego objawy??? Czy monitorowano Ci blizne w szpitalu ???

    Nie wiem ile chodziłam z pęknięciem, jak przyjmowali mnie do szpitala miałam robione USG i wszystko było porządku. Na oddziale co dwie godziny było sprawdzane tętno dziecka, a rano i wieczorem badanie KTG z początku wszystko było ok. potem dziecko troszkę tak jakby zwalniało, taki zapis wychodzi jak dziecko śpi, ale na wszelki wypadek podłączali mnie do aparatu częściej. Ogólni czułam się nie źle, tylko mimo zażywania leków zdarzało się wysokie ciśnienie, spuchłam i miałam takie bóle brzucha jak by mnie ktoś szpilką kłuł, krótkie, ale dość moce. Jak zrobili mi ponowne USG to wdzieli mnie na stół.
    Trochę z tym pęknięciem musiała chodzić, skoro u Marysi zdążyło rozwinąć się zapalenie płuc i infekcja bakteryjna bo z tym się już urodziła.
  • Pytam bo w zasadzie nie znam nikogo po rozejsciu sie blizny. Wiecznie tym strasza. I jak jest na dzis ? Z macica ?
  • po połogu poszłam na wizytę kontrolną i jednocześnie po wskazówki o NPR do lekarza - praktykującego katolika.
    po wskazówki możesz się zgłosic do mnie- też jestem praktykującym katolikiem
  • [cite] ProMama:[/cite]Pytam bo w zasadzie nie znam nikogo po rozejsciu sie blizny. Wiecznie tym strasza. I jak jest na dzis ? Z macica ?

    Gdyby stara blizna nie zadziałała, nie było by nas wśród żywych.
    Macice mam do wycięcia, ciągle plamie. Byłam w szpitalu na czyszczeniu nie za bardzo pomogło.
    Lekarz proponuję, abym na razie brała hormony na uspokojenie sytuacji, a potem do wycięcia. Ale póki, co karmie piersią, hormonów nie mogę brać, po za tym jakoś nie jestem przekonana, co do takiej perspektywy.

    Mnie w każdej kolejnej ciąży oszczegali przed rozejściem się blizny. W ciągu trzech lat miałam 3 ciecia. Wszystko kończyło się dobrze, a przy czwartej ciąży po trzynastoletniej przerwie blizny się rozeszły. Chyba nie ma reguły.
    Razem zemną leżały dziewczyny w drugiej ciąży, po pierwszym cieciu. Obie zaczęły rodzić siłami natury (tego samego dnia?Š) jedna urodziła bez problemu, drugiej zaczęła blizna się rozchodzić i ją cieli.
    Mi przy drugiej ciąży powiedzieli, że jak zacznę rodzić sama i poród będzie przebiegał bez zakłóceń to mi pozwolą rodzić siłami natury. Nie udało się, przy trzeciej już nawet nikt ze mną nie rozmawiała na temat porodu naturalnego.
    Z tego, co mi kiedyś tłumaczył lekarz, to ważne jest, w jakim szpitalu się rodzi.
    Jeśli jest to mały szpital nie najlepiej wyposażony to lekarze nie ryzykują, tylko wolą przeprowadzić od razu ciecie. Jeśli jest to duży szpital (chodzi głównie o liczbę pracujących anestezjologów), dobrze wyposażony wtedy mogą zaryzykować i pozwolić kobiecie rodzić, jak by coś się działo niepokojącego zawsze zdąża operować.
  • Katka moj ginekolog wlasnie opowiadal mi o takiej sytuacji - podobnej do Twojej, ale raczej nie mamy tego samego ginekologa.
    Generalnie nie da sie chyba przewidziec ... bo zastanawia mnie dlaczego ryzyko jest podjecia porodu w szpitalu, ale chodzenie w ciazy po 3 cc do 39 tc to nie ryzyko?
    Dziwne.
  • Ryzyko.
    Wydaje mi się, że kobieta po kilku cięciach powinna być skierowana do szpitala wcześniej (tak było w moim przypadku).
    W szpitalu można dokładnie monitorować stan blizny, jak i samopoczucie dziecka.
    Jak by się coś działo, jesteś na miejscu lekarze mogą działać.

    Jeśli mogę spytać, na kiedy masz termin
    :smile:
    Przede wszystkim trzeba mieć ufność w Panu, że wszystko będzie ok.
  • Z tym skierowaniem to roznie bywa, bo znam kobiety po 3 czy 4 cc ktore mialy termin kolejnych ciec w 39/40 tc - dziwne. Sama czasami nie wiem od czego to zalezy. Jedno jest pewne - straszenie nie pomaga, a niestety w tym personel jest genialny :bigsmile:
  • [cite] Katka:[/cite]Ja w szpitalu minęłam się z kobitką po piątej cesarce, ja operowała ta sama pani doktor, co mnie :)
    Ja miałam podejrzenie łożyska wrastającego w pęcherz moczowy, dla tego skierowano mnie do szpitala klinicznego, ponieważ groziła mi utrata macicy i pęcherza moczowego. Dlatego jak mi wytłumaczył lekarz prowadzący ważne, aby w szpitalu w którym będę rodzić był odpowiednio wyposażony i byli odpowiedni lekarze głównie chodziło o lekarz naczyniowca, urolog i na wszelki wypadek OIOM dla mnie.
    Dostałam skierowanie do kliniki. Poprzednie ciąże też były prowadzone w klinice, dla tego miałam cichą nadzieję, że uda mi się dostać do tego samego lekarza. Niestety tak się nie stało. Od pierwszej ciąży minęło 15 lat, to troszkę się pozmieniało.
    Pani doktor która mnie przyjęła ciągle mnie pytała co ma ze mną zrobić, że ona pierwszy raz spotyka się z takim przypadkiem â??â??. beznadzieja.
    Dla tego zaczęliśmy szukać dobrego lekarza z kliniki, prywatnie.
    Udało się, następnego dnia po wizycie byłam przyjęta do kliniki.
    Opiekę miałam super, przekonałam się, że faktycznie jestem ciekawym przypadkiem nawet dla lekarzy klinicznych, do tego stopnia, że wszystko, co mnie dotyczyło było pod szczególnym nadzorem profesora Sikory. Mimo dokładnych badań, nie udało im się ustalić czy łożysko wrasta w pęcherz moczowy, czy nie. Miało się to okazać dopiero na stole operacyjnym. Ponieważ do kliniki trafiłam pod koniec szóstego miesiąca, wypuścili mnie do domu.
    Do kliniki wróciłam w ósmym miesiącu, miałam wysokie ciśnienie i pobolewał mnie brzuch.
    Lekarze planowali zrobić mi cięcie na początku dziewiątego miesiąca. Po jakiś dwóch tygodniach w niedzielę spotkałam moja Pani doktor stwierdziła, że nie będziemy czekać- miałam wysokie ciśnienie, zaplanowała zabieg na środę, we wtorek stwierdziła, że coś jej się we mnie nie podoba i wysłała mnie na USG. Na badani okazało się, że są złe przepływy i bardzo mała ilość wód płodowych. Zanim wróciłam na oddział były już trzy telefony z bloku operacyjnego gdzie jestem.
    Jak było po operacji Pani doktor przyszła do nas( mąż zdarzył dojechać) i wytłumaczyła co się stało. Okazało się, że pękła mi macica uratowało nas to, że pęknięcie oparło się o starą bliznę, co zadziałało jak plaster. Z drugiej strony łożysko było wrośnięte w macicę ale nie doszło do pęcherza moczowego (jak łożysko się wrasta to puszcza korzenie jak drzewo), macice trudem ale udało się uratować.
    Miało być źle ze mną, a z dzieckiem ok. Skończyło się odwrotnie, już kiedyś o tym pisałam
    Dziecko urodziło się z infekcją bakteryjną, zapaleniem płuc, wcześniactwem. To był koszmar. Dostała osiem punktów w skali abgara, a na drugi dzień przewieźli ją w stanie krytycznym do Kliniki w Zabrzu.
    Dzisiaj Marysia ma prawie dziesięć miesięcy, jest cudownym dzieckiem.
    Bogu chwała za jej życie i zdrowie.
    Pacząc na nią dzisiaj, nikt by nie pomyślał, że ledwo przeżyła.

    Brrrr....
    Dzieki Bogu
  • [cite] ProMama:[/cite]Z tym skierowaniem to roznie bywa, bo znam kobiety po 3 czy 4 cc ktore mialy termin kolejnych ciec w 39/40 tc - dziwne. Sama czasami nie wiem od czego to zalezy. Jedno jest pewne - straszenie nie pomaga, a niestety w tym personel jest genialny :bigsmile:
    To zależy od lekarza... Proste nie? A tak trudno to wymyślić, bo rozsądnemu człowiekowi by się wydawało, że jakieś powinno być przyjęte postępowanie, skoro tak straszą...
    Większość lekarzy jest jednak zdania, że po kolejnym (nawet drugim cc) wskazane jest elektywne cc najlepiej już ok. 37 tc. Właśnie ze względu na zwiększone ryzyko rozejścia się blizny po cc pod koniec ciąży, gdy macica jest bardzo rozciągnięta i występują skurcze przepowiadające. Problem polega na tym, że po kolejnych cc ta blizna ma szanse być w coraz gorszym stanie, bo tnie się zazwyczaj kolejny raz w tym samym miejscu (choć nic mi nie wiadomo o tym, by się wycinało starą bliznę na macicy; na brzuchu, to i owszem). I taka bardzo osłabiona blizna może się w ciąży (nie koniecznie tylko w porodzie) z cicha pęk rozejść powodując tzw. "ciche pęknięcie macicy". Mięsień się wtedy trochę rozłazi ale otrzewna jest nienaruszona. Nie daje to takich gwałtownych objawów jak pęknięcie zupełne (wraz z otrzewną) środporodowe, które ma przebieg dramatyczny i kończy się usunięciem macicy. Taką macicę, co się rozeszła na bliźnie po cc zazwyczaj daje się bez większego problemu uratować, choć na pewno po takiej akcji każdy lekarz będzie odradzał kolejną ciążę strasząc, że historia na pewno powtórzy się następnym razem.
  • No wlasnie... tylko jakos kobietom upartym sie udaje urodzic. Po 2 czy 3 cc, nawet po 4 cc - to jak to sie dzieje? z metalu maja macice, czy lekarzy innych ?
  • Przypominam, ze znam kobietę po ośmiu, zdrowa jak koń :bigsmile:
  • rozumiem ze po 8 cc, ale nie rodzila po 8 naturalnie ?:wink:
  • hihihi.... Osiem cesarek i to nierzadko :tongue:
  • Oooo a co ile? Pamietasz? Gdzie ta kobieta odwazna mieszka?
  • Nie wiem dokładnie, nie wypytywałam. Ale wypytam przy okazji.
    Tylko ze ona daleko mieszka....
  • ma telefon?:wink:
  • Aż tak dobrego kontaktu z nią nie mam...
  • [cite] Monia6:[/cite]hihihi.... Osiem cesarek i to nierzadko :tongue:

    Nierzadko? nie znam osobiście kobiety po 8 cesarkach,ciekawi mnie jaki jest dziś jej stan zdrowia-czy ma wycięta macicę?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.