Megi, jak bedzie trzeba, to przecież chłopa wyrzucą.
Mój był przy mnie zawsze. W momencie, jak się okazało, że dziecko jest w stanie krytycznym, jego obecność była dla mnie naprawdę ważna.
Zresztą w czasie pierwszej cesarki, która przebiegła lajtowo, też. Od razu dali nam młodą i poród przez cc był dla nas pięknym wydarzeniem rodzinnym.
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego w PL w szpitalach publicznych zakazują obecności ojca przy cc.
[cite] Aga:[/cite]
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego w PL w szpitalach publicznych zakazują obecności ojca przy cc.
Nie ma żadnego odgórnego zakazu. Wszystko zależy od konkretnego szpitala. Są miejsca, gdzie mąż może towarzyszyć żonie przy cc. Oczywiście, musi się wystroić w stosowny, sterylny uniform, ale z tym można się jakoś pogodzić i zrozumieć, że na sali operacyjnej różne fajne mikroorganizmy z zewnątrz nie są pożądanymi gośćmi.
Tak, tak - u nas tak bylo przy 2 cc - maz nie mogl byc oczywiscie, ale ze wynikly pewne okolicznosci, zawolali ordynatora - przylecial z komnaty z drugiego konca oddzialu, przechodzac przez caly oddzial!!!!!!!!!!!!!!!! ale pewnie z tego powodu ze to ordynator to ma sterylnosc wrodzona ?
Mój mąż był przy cc, zraził do siebie pół personelu, bo domagał się przystawienia do piersi na sali i dania mi małego do przytulenia, niestety bezskutecznie...Ja się cieszę, że mógł być z małym, kiedy mnie nie było... No i personel na sali był niezbyt miły ("Co się Pani tak trzęsie, po co te histerie?"), więc z nim czułam się bezpieczniej...
[cite] Kerima:[/cite] ("Co się Pani tak trzęsie, po co te histerie?
Właściwie też sobie myślałam, że takie teksty na sali operacyjnej to jedno wielkie nieporozumienie.Żałuję, że nie doświadczyłam wsparcia-tyko ciągłe zdziwienie,(bo ryczę, boję się o dziecko, siebie itp.) jakby personel nie wiedział, że różnie przecież bywa.
a tekst "10 godzin po cieciu i lezy krolewna, niech wstaje i dziecko karmi i przewija, a nie ja tu bede latac - przeciez nie rodzila, to co sie rozczula"
Jestem zdania, że przy cc powinien być (od strony psychologicznej) dobrze przygotowany personel.Jestem po tylu cc a nadal nie czuję się bezpiecznie, bo nie mam wsparcia.
Ja nie czułam się bezpieczna przy zwykłym porodzie nawet... Nie wyobrażam sobie cc w takim lęku...
Dziewczyny, pamiętam w modlitwie, szczególnie o Tobie ProMamo! Bądź dobrej myśli!
@Arletta, Moim zdaniem, kwestia pomocy psychologicznej przed, w trakcie i po cc to w ogóle temat rzeka, w Polsce w ogóle nie poruszany (masz babo zdrowe dziecko, to czego jeszcze chcesz?)... A w Stanach np., gdzie jest podobny procent cc i identyczna niemal szkoła położnicza, coraz więcej jest organizacji wspierających kobiety, które przeszły przez cc, pomagających (nawet na drodze prawnej!!!) w uzyskaniu zgody na próbie porodu naturalnego... Są lokalne grupy wsparcie itp. @ProMama, plusem "mojego' szpitala jest to, że dostałam dziecko na cały czas jakieś 1-2 h po operacji. Minusem, że jakoś nikt na to nie wpadł, że podpięta do cewnika, kroplówki itp., kompletnie unieruchomiona, mogę mieć problem z przystawieniem do piersi 4,5 kg dziecka. A potem, przy nieudanych próbach karmienia, komentarze były takie, że już wole nie wspominać.
znam Kerimko znam to... tez mialam dzieci przy sobie, ale trzeba bylo po nie wstac do lozeczka i sobie je przyniesc... dla mnie 10 godzin po cc to za szybko na 1 podniesienie sie...
To ja jednak żyję w innym świecie, co piszę nie żeby się pochwalić, tylko taka smutna konstatacja. W świetle Waszych opisów miałam luksusowe porody, a wydawało mi się zawsze, że to standard i minimum przyzwoitości.
A najzabawniejsze jest to, że najważniejsza rzecz - czyli wsparcie albo odrobina zrozumienia to coś, co można kobiecie dać zupełnie za darmo. Ja rozumiem, że nie każdy szpital stać na zatrudnienie psychologa, a lekarze i położne mogą być przeciążeni pracą, ale chodzi czasem naprawdę o minimum zrozumienia, ba!, kultury... Żeby zamiast 'Co Pani histeryzuje!" usłyszeć "Wszystko będzie w porządku"... Naprawdę nie trzeba mieć doktoratu z psychologii, żeby wiedzieć, że poród i pierwsze chwile po nim są czasem trudne i że, np. po kilkunastu godzinach regularnego porodu i w obliczu nagłej decyzji o cc kobieta może czuć się nieco zaniepokojona i trochę "nieładnie' wtedy jeszcze się na nią wydzierać bez powodu. I chyba jestem idealistką, ale cały czas myślę, że bycie lekarzem to nie tylko sposób na zarabianie kasy, ale powołanie i jak ktoś utracił tę świadomość i traktuje pacjentów jak kawał mięsa do pocięcia, to powinien się nad sobą zastanowić.
Przy pierwszych 3 cesarkach mąż mógł być przy tym jak przygotowywali mnie do cięcia (cc pod narkozą), i był zaraz jak mnie wywozili z sali operacyjnej. Między czasie był wołany do dzieci zaraz jak zostały wyciągnięte z brzuszka, był przy mierzeniu, ważeniu.
Mąż zawsze widział dziewczyny pierwszy
Przy ostatniej cc, mąż był na sali operacyjnej.
Moim skromnym zdaniem wspólna przeżywanie porodu zbliża małżonków do siebie, :grouphug::ba::ax:
Kerima ale nic nie przebije tekstów z gatunku ,, a jak ci chłopak wsadzał to nie bolało ?"
lub ,,nie udawaj dziewicy, chłopaka się nie wstydziłaś a doktora tak ?" nawet nie dali się wytłumaczyć, że nie chłopak tylko mąż po slubie
Nie potrafie sobie wyobrazic takich tekstow na sali operacyjnej czy poza nia.Rodzilam I bede rodzic w Dublinie I tam pomimo bardzo dlugiego porodu zawsze personel odzywal sie kulturalnie I informowal o wszystkim,jak juz nie mowili dokladnie Bo czasu nie bylo to uslyszalam: your baby is happy don't worry.
Bżesz Ty mój...!
Czytam te Wasze wpisy i coraz bardziej włos mi się jeży na głowie...! To jeszcze takie chamskie odzywki funkcjonują w naszych polskich porodówkach...???:shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked:
Jestem w szoku... Bałam się zawsze ogromnie czegoś takiego... Ale widać Pan Bóg mi tego oszczędził... Naprawdę, w żadnej ciąży nic takiego nie usłyszałam ani przy porodzie... No, chyba bym pogryzła, albo do sądu podała... Trafiałam widać na w miarę kulturalny personel...
[cite] ProMama:[/cite]ale pewnie z tego powodu ze to ordynator to ma sterylnosc wrodzona ?
Proszę Pani, Pani nie ma medycznego wykształcenia, więc, o czym tu Pani dyskutuje? Jakby Pani skończyła medycynę, to byłoby dla Pani oczywiste, że ordynatora żaden brud ani smród się nie ima. Z resztą lekarza medycyny i jego prywatnego stetoskopu (na który wydał prywatne pieniądze!) też się nie bardzo ima więc nie wymagają oni tak częstej i dokładnej dezynfekcji jak ręce pielęgniarki czy położnej tudzież sprzęt państwowy.
Trudno mi w to uwierzyć... Współczuję z całego serca... Myślałam, że czasy się zmieniły, że kultura elementarna obowiązuje wszędzie, szczególnie na porodówce... :sad: U nas jest naprawde lepiej, zdecydowanie...
Widać naiwna jestem...
@ProMamo - po raz drugi strucle drożdżowe w piecu...! Mniam...! :flowers::flowers::flowers::flowers::flowers::flowers:
:hugging::hugging::hugging::hugging::hugging:
Komentarz
problem jest gdy nie ma akceptacji, ale jest zmuszanie i wymuszanie... na sile za wszelka cene.
Badz dzielna! ufam, ze nie ostatni raz ! :bigsmile:
Mój był przy mnie zawsze. W momencie, jak się okazało, że dziecko jest w stanie krytycznym, jego obecność była dla mnie naprawdę ważna.
Zresztą w czasie pierwszej cesarki, która przebiegła lajtowo, też. Od razu dali nam młodą i poród przez cc był dla nas pięknym wydarzeniem rodzinnym.
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego w PL w szpitalach publicznych zakazują obecności ojca przy cc.
Nie ma żadnego odgórnego zakazu. Wszystko zależy od konkretnego szpitala. Są miejsca, gdzie mąż może towarzyszyć żonie przy cc. Oczywiście, musi się wystroić w stosowny, sterylny uniform, ale z tym można się jakoś pogodzić i zrozumieć, że na sali operacyjnej różne fajne mikroorganizmy z zewnątrz nie są pożądanymi gośćmi.
Taaa... Zapewne... :ag:
Jezu ulituj sie nade mna
Dziewczyny, pamiętam w modlitwie, szczególnie o Tobie ProMamo! Bądź dobrej myśli!
Moim zdaniem, kwestia pomocy psychologicznej przed, w trakcie i po cc to w ogóle temat rzeka, w Polsce w ogóle nie poruszany (masz babo zdrowe dziecko, to czego jeszcze chcesz?)... A w Stanach np., gdzie jest podobny procent cc i identyczna niemal szkoła położnicza, coraz więcej jest organizacji wspierających kobiety, które przeszły przez cc, pomagających (nawet na drodze prawnej!!!) w uzyskaniu zgody na próbie porodu naturalnego... Są lokalne grupy wsparcie itp.
@ProMama,
plusem "mojego' szpitala jest to, że dostałam dziecko na cały czas jakieś 1-2 h po operacji. Minusem, że jakoś nikt na to nie wpadł, że podpięta do cewnika, kroplówki itp., kompletnie unieruchomiona, mogę mieć problem z przystawieniem do piersi 4,5 kg dziecka. A potem, przy nieudanych próbach karmienia, komentarze były takie, że już wole nie wspominać.
Olesiu mam nastawienie do walki!
I chyba jestem idealistką, ale cały czas myślę, że bycie lekarzem to nie tylko sposób na zarabianie kasy, ale powołanie i jak ktoś utracił tę świadomość i traktuje pacjentów jak kawał mięsa do pocięcia, to powinien się nad sobą zastanowić.
Mąż zawsze widział dziewczyny pierwszy
Przy ostatniej cc, mąż był na sali operacyjnej.
Moim skromnym zdaniem wspólna przeżywanie porodu zbliża małżonków do siebie, :grouphug::ba::ax:
lub ,,nie udawaj dziewicy, chłopaka się nie wstydziłaś a doktora tak ?" nawet nie dali się wytłumaczyć, że nie chłopak tylko mąż po slubie
Chyba nie jestes wiatropylna?"
pomijam ze na "ty" z pania dr nie bylam...
I tak trzymać!!! :bigsmile:
Czytam te Wasze wpisy i coraz bardziej włos mi się jeży na głowie...! To jeszcze takie chamskie odzywki funkcjonują w naszych polskich porodówkach...???:shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked:
Jestem w szoku... Bałam się zawsze ogromnie czegoś takiego... Ale widać Pan Bóg mi tego oszczędził... Naprawdę, w żadnej ciąży nic takiego nie usłyszałam ani przy porodzie... No, chyba bym pogryzła, albo do sądu podała... Trafiałam widać na w miarę kulturalny personel...
:sad:
Kasiu, przepraszam, masz racje zwykla rodzaca baba musi znac miejse w szeregu! i po rekach calowac! dywany rozkladac!
Widać naiwna jestem...
@ProMamo - po raz drugi strucle drożdżowe w piecu...! Mniam...! :flowers::flowers::flowers::flowers::flowers::flowers:
:hugging::hugging::hugging::hugging::hugging:
:whorship::whorship::whorship::whorship::whorship:
Ogromnie sie ciesze! Chyba na chrzciny Cie Olesiu wynajme - pomozesz mi szykowac