Lekarz proponuję, abym na razie brała hormony na uspokojenie sytuacji, a potem do wycięcia. Ale póki, co karmie piersią, hormonów nie mogę brać, po za tym jakoś nie jestem przekonana, co do takiej perspektywy.
wg. doradców laktacyjnych branie hormonów nie przeszkadza w karmieniu piersia. w sensie ze ilosc hormonów przedostajacych sie do mleka nie ma wpływu na dziecko, moze jedynie, a wcale nie musi, wpłynac na ilosc mleka, ale to chyba nie jest jakis dramat w przypadku prawie rocznego dziecka ktore juz stale jedzenie tez pochłania.
[cite] ProMama:[/cite]Arletta znalazlam kiedys opracowanie o kobiecie po 11 CC, zyjacej, majacej sie dobrze, z macica wciaz... ale nie wiem zy bym teraz to znalazla
Wiecie co, to wszystko indywidualna sprawa z tymi , kto ile miał cięć.Jakoś poprzestaje zapatrywać się na kobiety po wielu cięciach niż ja.Patrzę na swoją historię, próbując nabrać odwagi, skoro serce nie mówi dość.Może mnie Bóg wyprzedzi w moim zwątpieniu, by pokazać, że JEST naprawdę też w Tej sytuacji?Depcząc moją niewiarę?
Widziałam film.Żałuję, że nie przeżyję naturalnego porodu, patrząc na cc tej kobiety,to ja nigdy podczas cięcia nie byłam taka uśmiechnięta.Nie wiem, czy to dla filmu?czy dlatego, że był z nią jej mąż?
Czwarta to już był prawie mój koniec, z Justysią też było źle bo lekarz ( a zrządzeniem opatrzności był to ordynator podobno jeden z najlepszych chirurgów w mieście ) nie mógł się do niej dostać a ona się dusiła...
Ale słyszy jak żonie spada tętno , jak lekarze się denerwują,robią reanimacje, pompują tlen po co ma chłopak zejść na zawał przy porodzie własnego dziecka ? Tym bardziej gdy jest przekonany, że męka, którą musi przejść jego żona jest ,, jego winą "
[cite] Agnieszka Barbara:[/cite]ProMama- bo u nas są dzikie przepisy dot. "czystych sal operacyjnych"... I nie tylko cesarek to dotyczy... i samowolka szpitali. Nigdy nie pojme, dlaczego np. w bydgoskiej klinice mogłam odprowadzić dziecko na sale operacyjna i przytulac, aż zasnie, a w toruńskim szpitalu nie moge byc w gabinecie zabiegowym przy pobieraniu krwi...
@Agnieszka Barbara, bo u nas, jak za dawnych lat, panuje klasyczne polskie "sobiepaństwo" :-( Innymi słowy "ordynator na oddziale, równy wojewodzie" - parafrazując starą mądrość ludową. A nawet "oddziałowa na oddziale równa wojewodzie". A jak się postawisz, to jesteś "ta, co robi problemy" i nie ufa w kompetencję personelu. A do tego brak ogólnokrajowych wytycznych, więc można sobie na takie "sobiepaństwo" pozwalać.
Pamiętam, jak jako studentki dostałyśmy kiedyś na oddziale intensywnej opieki neonatologicznej wyraźną instrukcję, żeby z pewną mamą nie rozmawiać, bo ona robi problemy i jest trudna i każdemu patrzy na ręce. Mój niepokorny charakter zagonił mnie oczywiście zaraz do tej mamy i jej synka, który na przełomie szóstego i siódmego miesiąca ciąży niespodziewanie przyszedł na świat w domu i przed przybyciem karetki był resuscytowany przez swoich rodziców. Mama okazała się cudowną kobietą, tylko tyle, że miała potrzebę rozumienia tego, co personel robi z jej dzieckiem i wspólnego podejmowania ważnych decyzji. Dla personelu było to nie do przyjęcia :-(
Tak @ProMamo - paranoja
No właściwie macie rację. tylko, że to zależy od charakteru męża. Ja nie chcialam męża przy porodzie, nawet gdy jeszcze nie wiedziałam, że będę mieć cc. Dla jego dobra. Wolałam aby w tym czasie był w kościele i modlił się aby z naszym maleństwem było w porządku. Prz 1 operacji on jednak wrócił z kościoła i siedział na korytarzu, obgryzając paznokcie ktoś z personelu powiedział , ze on tam jest ale źle wygląda, rzeczywiście o mało mi się mąż nie przekręcił. Nabrał sił dopiero gdy pediatra wyniosła Dominika i Wojtek musiał się nim zająć.
U mnie tak bylo z 1cc, przeludnienie, kilka porodow na raz, kolejka do przyjecia... wiec pach, pach kilka cc po sobie poszlo tego dnia - bez szczegolnych wskazan. Ot brak postepu i tyle... nie wazne ze porod sam sie nie zaczal... wiec jaki brak postepu??? chyba brak postepu wywolywania!!!
Dzięki Promamo,potem zobaczę sobie filmy,teraz jestem takim duchem umysłu, że nie myślę o porodzie w ogóle, a co dopiero o porodzie naturalnym,za dużo mam za sobą, i powoli akceptuję te moje życie porodowe.
Komentarz
dla tych po 2 cc mam filmik - dla mnie niesamowite...
dlaczego ze mna nie byl?
czy dlaczego mialam poczucie porazki?
http://www.ican-online.org/
:shocked::shocked::shocked: paranoja:shocked::shocked::shocked:
Pamiętam, jak jako studentki dostałyśmy kiedyś na oddziale intensywnej opieki neonatologicznej wyraźną instrukcję, żeby z pewną mamą nie rozmawiać, bo ona robi problemy i jest trudna i każdemu patrzy na ręce. Mój niepokorny charakter zagonił mnie oczywiście zaraz do tej mamy i jej synka, który na przełomie szóstego i siódmego miesiąca ciąży niespodziewanie przyszedł na świat w domu i przed przybyciem karetki był resuscytowany przez swoich rodziców. Mama okazała się cudowną kobietą, tylko tyle, że miała potrzebę rozumienia tego, co personel robi z jej dzieckiem i wspólnego podejmowania ważnych decyzji. Dla personelu było to nie do przyjęcia :-(
Tak @ProMamo - paranoja
po 4 -