Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

KOBIETY PO CESARSKIM CIĘCIU

11819212324117

Komentarz

  • czyli czekasz jeszcze Iguska? Nie było jeszcze cc...?
    Ja na kilka dni się wyłączyłam - jestem już po wszystkim :cry:
    Zostały formalności...

    Bardzo liczę na to, że Tobie się uda, myślałam o Tobie w moich ciężkich chwilach.
    ++
  • @Katarzyna,
    Jestem po 1 cc. Wylądowałam na Madalińskiego z porodu domowego i od razu mnie ciachnęli. Tam mam lekarkę, do której mam zaufanie, ale wiem, że bez położnej ani rusz. Nadgorliwie zadzwoniłam do Ani S. kilka tygodni temu (jestem ok 16 tc) i trochę mnie przestraszyło to, że powiedziała ok, ale po pierwszej niewspółmierności raczej i tak będzie cc :/ Kurde, dla mnie to jakiś absurd. Wspomnienia z tego szpitala mam średnie, ale opcja szpitalna z cc to było dla mnie spełnienie nocnych koszmarów + miałam straszne problemy z karmieniem, płaczące dziecko i do tego coś jeszcze do powiedzenia - krótko mówiąc, wymarzona pacjentka. Plus Madal. po cc - dostałam dziecko po niecałych 2 h do normalnej opieki.
    Może powinnam nastawić się na Żelazną raczej, ale boję się, że jak Madalem wzgardzę, Zośka mnie nie przyjmie, to będzie szpital-rzeźnia.
    Tak naprawdę liczę na domowy, bo boję się, że w szpitalu stres mnie zje, że będzie oksy, ciągłe ktg (tamten poród byłam cały czas na nogach, nie wyobrażam sobie leżeć) zniweczą szansę. Ale jeśli usg będzie pokazywać jakąś zawrotną wagę dziecka, to nawet moje dzielne położne mogą doradzać szpital albo cc. No i zawsze może tak być, że z innych powodów domowy się nie uda, a poza tymi dwiema, raczej żadna położna na dom po cc się nie skusi.
  • @Kerima - na położne do domu po cc teraz jest wyjątkowo trudny czas. Trudny głównie ze względów politycznych - nie żebym uważała, że po cc to się w domu rodzić nie powinno. Jak znalazłaś kogoś, kto się zgodzi przyjąć dziecię w domu po cc, to super.
    Na Madalu Ania S. to wybór najlepszy z możliwych - można się z nią nawet umawiać, żeby nikogo innego do porodu nie wpuszczała :smile: A, że na Madalu na połogach jest marna opieka, to nie tajemnica :sad:
    A jakby tak się na dwa fronty zabezpieczyć i umowy podpisać z położnymi i w Zośce i na Madalu? Spotykałam już kobiety, które tak robiły i nikt do nich żalu nie miał. I tak płaci się przecież z dołu, nie?
    Jedyny problem, żeby doktory się zgodziły na próbę porodu sn.
    A z tym dużym wzrostem dziecia, to ja bym się tej kwestii przyjrzała dokładnie. Jeśli u Was w rodzinie nie ma takiego zwyczaju, że się dzieci duże rodzą (bo tak czasem bywa nawet jak w dorosłości ludzie w rodzinie niewielcy) to ten Twój dzieć musiał mieć jakiś inny powód, żeby taki duży urosnąć. Ten powód nie musi się powtórzyć tym razem. Ale jakby wyśledzić, co to było, to większe są szanse świadomego uniknięcia tego problemu. Moje dzieci też się duże rodzą (rekordzisata prawie 4400g) ale ja duża baba jestem więc mnie to nie rusza. I rosną takie chociaż cukier mam OK, witamin i innych prochów nie jem i jakoś szczególnie się ich hodować nie staram. U mnie jest bardzo wyraźna korelacja między wielkością a tygodniem ciąży, w którym następuje poród. Jedyny delikwent urodzony przed wyliczonym terminem był małym okruszkiem poniżej 3 i pół kilo. Pozostałe, urodzone po wyliczonym terminie, tym większe, im dłużej siedziały w brzuchu.
    A hemoglobinę glikowaną polecam jak nie robiłaś w tej ciąży - będziesz wiedziała jak wyglądały w ostatnim czasie Twoje cukry - czy te niskie poziomy, które odczuwasz, to chwilowe spadki, czy stale masz niski poziom.
  • @Kasia,
    W rodzinie dzieci o standardowej wadze (ja sama 3120 g), nie słyszałam też, żeby ktoś miał cc. Żeby było zabawniej, to Ignaś urodził się z wagą 4392 g na początku 39 tc. Strach pomyśleć, do ilu dobiłby w 42.
    Dzięki za radę z hemoglobiną, zrobię przy następnej okazji. Jeśli okaże się, że cukry się wahają, to pewnie przejdę na dietę cukrzycową.
  • Paula... :cry:
    dla Maluszka ...

    Mocno Cie sciskam!
  • @Kerima - a ile ci się w ciąży kilogramów przybrało, jeśli to nie tajemnica?
  • Na początku spadek o 2 kg, potem ok. 15 in plus. Pod koniec trochę spuchłam (mam w ogóle tendencje do zatrzymywania wody w organizmie). Więc chyba jakoś nie tragicznie?
    Teraz też widzę, że po początkowym spadku, od 4 miesiąca waga powoli idzie w górę, chociaż nie zmieniam diety, nie jem dużo, a 14-miesięczny Ignac daje mi nieźle w kość.

    @palusia,
    +++
  • Palusia+++++++++++++++ Za Was
  • @Kerima - to niby w normie (jeśli przed ciążą nie miałaś nadwagi), ale IMHO dość sporo jak na małą kobietkę. Mam takie podejrzenie (ale to moje prywatne przemyślenia, więc nie pytaj o źródło), że są kobiety, u których ciąża oznacza nastawienie się organizmu na bardzo intensywne gromadzenie zapasów. Ja przybieram od 4-5 miesiąca niezależnie od tego ile jem. Na początku zazwyczaj chudnę bo ma jadłowstręt okropny i prawie nie jadam. Ale potem, nawet jak się bardzo staram pilnować i nie podjadać słodyczy to i tak waga idzie bezlitośnie w górę. W ciąży z najmłodszą miałam na koniec 30 kg na plus (ale bardzo się nie pilnowałam z dietą, mówiąc uczciwie) i to nie były obrzęki.
    Cukru we krwi to na pewno trzeba pilnować, bo to jednak podstawowy czynnik związany z masą urodzeniową. Poza wiekiem ciążowym, oczywiście. Jak masz dostęp do glukometru (teraz często kobiety w ciąży ze zdiagnozowaną cukrzycą dostają albo kupują za niewielkie pieniądze, może jakaś Twoja koleżanka ma niepotrzebny?), to można pobadać przez cały dzień np. co godzinę i zrobić sobie krzywą cukrową. Warto też i w nocy sprawdzić jak to wygląda, bo mogą się wtedy uwalniać rezerwy wątrobowe. Rozumiem, że w ciąży z Ignacem test obciążenie glukozą wyszedł Ci OK i cukrzycy nikt u Ciebie nie podejrzewał?
    No, ciekawa zagadka... Lubię takie :wink:
  • [cite] Mikuś:[/cite]Przez cala ciażę zjadlam dwa listki Vitaralu(póżniej nie bylo juz kasy)lekarz mi powiedział,że następny(mam nadzieję-NASTĘPNA) bedzie 7kg.
    Joasiu,nic nie bralam .Sama jestem "duża",to i dzieci są większe(na szczęście nie w ta strone,co ja)...
    mam dola,ide sie wyryczeć...

    :hugging:
  • @Katarzyna,
    moja mama (160 cm, 48-50 kg), w pierwszej ciąży przybrała prawie 30 kg (dzieciak 3150 g), które straciła w 6 miesięcy, w drugiej 7 kg (ja, 3120 g). I bądź to mądry...
    U nie chyba 2 kg na miesiąc to standard od 4 miesiąca. A z Ignasiem bardzo się cukrzycy bałam, ale było ok, miałam nawet robione obciążenie 75 g, żeby być pewnym, wszystko git. A może jednak te badania nie wszystko pokazują....
    Obawiam się trochę tego, że teraz, przy usg, wszyscy się będą próbowali makrosomii dopatrzeć, coby na pewno mnię na rychłe pęknięcie macicy nie wystawić... Przy Ignasiu za bardzo nikt się wskazaniami wagowymi na usg nie przejmował, wyliczyli mi 3500 (prawie 1 kg różnicy)...
  • [cite] Kerima:[/cite] A może jednak te badania nie wszystko pokazują....
    Oj, nie wszystko, nie wszystko... Czasem pokazują coś, czego nie ma (i mamy epidemię cukrzycy ciążowej), a czasem nie pokazują czegoś, co jest... Moim zdaniem załadowanie kobiecie jednorazowo 50g lub 75g glukozy i badanie jej reakcji na to po godzinie i dwóch ma się trochę nijak do tego jak ona na co dzień funkcjonuje po normalnych posiłkach i normalnych przekąskach. Ale ja jestem "naturalistka" i różne "laboratoryjne" testy zawsze wzbudzają moją nieufność. Dlatego sama nigdy nie robiłam sobie obciążenia glukozą ale za to przeprowadzam w każdej ciąży badanie krzywej cukrowej na naturalnym posiłku - bardziej wierzę w takiej wyniki. Na punkcie cukrzycy miałam w pierwszej ciąży drobnego świra, bo mam brata z cukrzycą I typu a to siedzi gdzieś w genach i w ciąży lubi się ujawnić.
    A, i jeszcze mi się przypomniało - dziewczynki są zazwyczaj mniejsze - może tym razem u Ciebie dziewczynka, to ryzyko makrosomii będzie mniejsze :wink:
    A tymi wynikami z USG to się nie ma co za bardzo przejmować - zależą głównie od wielkości głowy, obwodu brzucha i długości kości udowej (i jeszcze od precyzji i doświadczenia badającego i jego motywacji do tego, co ma wyjść :wink:). Wystarczy, że dziecko ma krótkie nóżki i już wygląda na znacznie drobniejsze. No, i one, te dzieci, czasami bardzo rosną w ostatnich tygodniach - potrafią nawet i ćwierć kilo na tydzień przybrać, wiec szacowanie masy np. w 36 tygodniu jeśli poród odbędzie się w 40 ma się trochę nijak do rzeczywistości...
  • Kochane ja w 1 ciazy +38 :cool::cool::cool:
    znam takie co po +40, a czytalam w 9 miesiacach wywiad z dziewczyna +60
  • @ProMamo, ale, przyznasz sama, że to nie brzmi zdrowo? Przybrać tyle kilo w tak krótkim czasie...
    @Kerima - jeszcze mi w kwestii wielkości dzieci chodzi po głowie poziom wydzielania insuliny i insulinopodobnego czynnika wzrostu... Na razie to "chodzenie po głowie" tak całkiem mi się nie krystalizuje w konkrety, ale tak mi się poczuwa, że coś by u Ciebie mogło być na rzeczy...
  • zdrowo nie! ale smieszy mnie telepanie sie nad tym...
    moja ulubiona gin mowi by skupic sie na tym co najwazniejsze, waga zajmiemy sie po...
    gdybym mogla wybierac to bym chetnie max +6 kg ... ale kazdy ma inny organizm, kazdy ma inna genetyke itd itd
    Jeden jest rudy a drugi szatyn:wink: ot zycie
  • Jedna jest Ruda, druga jest Megi... ;)
  • Palusia +++
  • Katarzyno - problem polega na tym, ze jak sobie poczytam o innych warszawskich szpitalach, ktore mam w miare blisko, to wszystkie mi sie nie podobaja z jakis powodow, no a tego Kasprzaka i Zelazna juz jednak zaliczylam i mniej wiecej wiem, czego sie spodzewac. Na Kasprzaka nawet te prawie 15 lat temu mnie nie nacinali, zaden z moich porodow nie wymagal naciecia, dzieci byly kladzione na brzuchu, i czekano az pepowina skonczy pracowac, i na Kasprzaka przy pierwszym i na Zelaznej przy drugim mialam oksy, zas trzeci i czwarty byly blyskawiczne, wiec nic nie bylo potrzebne, tylko lapanie dziecka ;) jakims pokoikiem itp. nawet nie zdarzylabym sie nacieszyc. Ostatnim razem potrzebny byl lekarz i usypianie, bo nie cale lozysko wyszlo, ale nikt mnie nie chcial czyscic na zywca, jak to sie podobno zdarza. Po prostu obawiam sie, ze jestem troche nieczula i nei musze miec maksimum intymnosci, zeby sie nei stresowac porodem, moim glownym zmartwieniem jest w tej chwili, zeby wogole zdarzyc do szpitala, po dwoch ostatnich porodach, choc teraz przerwa jest juz na tyle duza, ze nie bedzie to mialo znacenia?
  • Zostać w domu :):thumbup:
  • @Ula, jak Ci nie zależy na intymności, to Kasprzaka może być o tyle dobrym wyborem, że tłoku tam raczej nie będzie.
    Co do niekompletnego łożyska - nie wiem jak konkretnie było w Twoim przypadku ale większość takich komplikacji wynika z nieprawidłowego postępowania personelu (pociąganie za pępowinę, uciskanie brzucha), które jest częstsze na Kasprzaka niż na Żelaznej.
    A Kasprzaka 15 lat temu to był zupełnie inny szpital. Wtedy rządził tam profesor Chazan i panowały inne zwyczaje niż teraz.
    Tak, czy inaczej, decyzja należy do Ciebie :smile:
  • Jak napisalam porod nastapil bardzo szybko, mozliwe, ze za szybko i dlatego tak sie stalo. Bylo troche nerwowo, bo nagle jak zaczely odchodzic wody pojawila sie krew, momentalnie pelne rozwarcie, prawie urodzilam w windzie miedzy IP a porodowka ;)
    Nie pamietam, zeby ktos ciagnal, albo uciskal, ale zasadniczo moglam nie zanotowac czegos takiego.
  • [cite] _Joanna _:[/cite]Trochę obok tematu (ale tylko trochę):
    Jak Wy to robicie, że rodzicie takie duże dzieci? bierzecie w ciąży jakieś witaminy, albo suplementy, czy co?

    Hehe, ważymy ponad 100kg i mamy podobno cukrzycę ciężarnych :bigsmile::wink: Bardzo nie polecam. Chociaż w sumie dwoje moich Potworów było w mniej więcej normie - pierwsza Julcia (cesarka, ale poród zaczęty ze skurczów naturalnych) 3kg620g, trzeci Tobiasz (planowana cesarka, oczywiście) 3kg780gr (ale myślę, że gdyby się później rodził, to byłby większy, hyhy, tylko ja bym już dłużej nie zdzierzyła wtedy). Mateusz był drugi, poród zaczęty skurczami z natury, ale tydzień po terminie - miał 4kg i 390 g.

    Promama, wiesz, to nie jest do końca tak, że jak się dzieć sam nie rodzi, to jest niedojrzały. Zobacz, jak wiele jest ciąż przenoszonych, gdzie dojrzałość łożyska jest maksymalna (a wiadomo, że stare łożysko, to ogromne niebezpieczeństwo dla dziecka). Dzieci rodzą się wyraźnie zmęczone tak długim przebywaniem w macicy - skora się łuszczy, pazury zawijają, problemy oddechowe przy porodzie, itp.
    Ja nie wiem jak jest u Ciebie, ale jeśli nie ma patologii, stwierdzonej choroby czy ewidentnych wad, to myślę, że nie masz co się martwić :smile: Myślę o Tobie ciepło, a który to dzieć? :)

    Jeśli chodzi o 5 cesarkę, to nie wiem czy się u mnie nie doczekasz, bo właśnie baaardzo mi pachnie ciążą, chociaż to jeszcze wyjątkowo wcześnie, ale... Nic, dziś zrobię test strumieniowy, ale jeśli nawet wyjdzie negative, to i tak jeszcze nie będzie miarodajne.
    Nie powiem, że się nie boję :(
  • [cite] Mikuś:[/cite]Przez cala ciażę zjadlam dwa listki Vitaralu(póżniej nie bylo juz kasy)lekarz mi powiedział,że następny(mam nadzieję-NASTĘPNA) bedzie 7kg.
    Joasiu,nic nie bralam .Sama jestem "duża",to i dzieci są większe(na szczęście nie w ta strone,co ja)...
    mam dola,ide sie wyryczeć...

    Ale chyba nie z powodu "wielkości"? ;)
  • [cite] Sun:[/cite]
    Promama, wiesz, to nie jest do końca tak, że jak się dzieć sam nie rodzi, to jest niedojrzały. Zobacz, jak wiele jest ciąż przenoszonych, gdzie dojrzałość łożyska jest maksymalna (a wiadomo, że stare łożysko, to ogromne niebezpieczeństwo dla dziecka). Dzieci rodzą się wyraźnie zmęczone tak długim przebywaniem w macicy - skora się łuszczy, pazury zawijają, problemy oddechowe przy porodzie, itp.
    Ja nie wiem jak jest u Ciebie, ale jeśli nie ma patologii, stwierdzonej choroby czy ewidentnych wad, to myślę, że nie masz co się martwić :smile: Myślę o Tobie ciepło, a który to dzieć? :)
    Nie potraktuj tego jak atak z mojej strony, ale chciałabym wiedzieć, po czym poznajesz "stare łożysko" i ile zdarzyło Ci się widzieć dzieci "wyraźnie zmęczonych długim przebywaniem w macicy"? To co piszesz pachnie mi najpaskudniejszym straszeniem lekarzy, które stosują wobec kobiet w ciąży 40 tygodni +
    W kwestii łożyska, należałoby oceniać jego wydolność a nie "starość" (którą się w Polsce utożsamia z obecnością złogów a z badań jasno wynika, że złogi nie mają wiele wspólnego z wydolnością a raczej są wynikiem dobrego (nawet zbyt dobrego) odżywiania matki). Na podstawie badania wydolności można faktycznie ocenić, czy warunki dziecka w macicy są jeszcze odpowiednie, czy już niekomfortowe. Ważna po terminie jest również kontrola dobrostanu dziecka poprzez regularne badania KTG i ewentualnie USG. Pomysł, że przebywanie w macicy powyżej 40 tygodni jest dla dziecka męczący jest tak samo uzasadniony jak przyspieszanie porodu, bo zbyt długi poród jest dla dziecka męczący :confused: Jedyne z moich dzieci, które urodziło się przed ukończonym 40 tygodniem (pełne 39 tygodni i to bez wątpliwości co do czasu trwania ciąży) miało cechy niedonoszenia. Za to rekordzista urodzony pod koniec 43 tygodnia (też pewne obliczenia) wcale nie wyglądał na "zmęczonego długim przebywaniem w macicy" (chociaż ja byłam tą ciążą zmęczona ekstremalnie) i nie miał żadnych cech dziecka przenoszonego ani problemów, które mogłyby się wiązać ze "starym łożyskiem". A już w 34 tygodniu na USG specjalista doradzał, że jak poród nie zacznie się spontanicznie odpowiednio wcześnie, to najpóźniej w 39 tygodniu konieczne będzie wywołania, bo łożysko już jest bardzo dojrzałe i ma dużo złogów. Złogów miało istotnie dużo - sama widziałam po porodzie, ale dziecku to nie przeszkadzało w najmniejszym stopniu.
    Lekarz, oczywiście, woli mieć choćby i setkę dzieci wyciągniętych przedwcześnie (jakby miały jakieś problemy, to przecież w szpitalu będzie się je ratować i leczyć) niż jedno, które miałoby mieć jakiekolwiek komplikacje z powodu zbyt długiego przebywania w macicy. Dlaczego - bo w pierwszej sytuacji nikt mu nadgorliwości nie zarzuci (w końcu chciał ratować, a że nie było takiej potrzeby - no, cóż, kto mógł o tym wiedzieć?) a w drugiej ma duże szanse trafić do sądu z oskarżeniem o błąd w sztuce, czy inne zaniedbanie. Ja w tym logiki nie widzę i rozumiem ProMamę - jeśli ma jakiekolwiek wątpliwości, czy jej maluch jest już gotowy do porodu a jednocześnie brak obiektywnych wskazań do ukończenia ciąży już na tym etapie, to może warto poczekać zamiast poddawać się nieuzasadnionym lękom lekarzy?
  • Nie jestem po medycynie, ale jedynie z obserwacji wiem i z tego co podpowiada mi serce, lepiej by bylo dziecko we mnie ciut dluzej, niz chwile za krotko.
    Poza tym w moim przypadku jednoznacznie widac, ze dziecko bylo poczete pozniej.
  • Maleńki OT co do daty poczęcia dziecka i przewidywań lekarzy. W mojej pierwszej ciąży dokładnie WIEDZIAŁAM kiedy doszło do poczęcia. A lekarz zastartował do mnie z tekstem "Proszę pani, poczęcie dziecka w 20 dniu cyklu jest fizycznie NIEMOŻLIWE". :bj::fm::bj::fm:
  • @E.milia - bo lekarz zawsze wie lepiej - nie wiedziałaś o tym?:wink: Swoją drogą, ten to chyba spał na wykładach z ginekologii :confused:
  • Wiem że wie. Dlatego zostawiłam go z jego wiedzą i nie uświadamiałam. W następnej ciąży testowo podałam - zmieniając lekarza i nie pokazując dokumentacji z poprzedniej ciąży - termin miesiączki o tydzień późniejszy, żeby mi termin porodu wypadł później i dali mi spokój. I wiesz co? Wszystko im się zgadzało :fm:
  • Bożesz, ja myślałam, że lekarze już zrozumieli, że zdarzają się poczęcia poza 14 dniem cyklu i cyklami odbiegającymi od 28 dni, skoro nawet internetowe kalkulatory dnia porodu to uwzględniają... :/
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.