@Aga - ja czasem mam wrażenie, że polscy lekarze (generalizuję, choć są wyjątki) to się najlepiej wykazują strasząc. Bo żeby się wykazać w czymś innym, to trzeba coś reprezentować - jakiś poziom aktualnej wiedzy, czy szczególne umiejętności. A straszyć można nawet jak się jest kompletnym beztalenciem i leniem do tego. A jakie poczucie władzy!
[cite] Arletta:
To dlaczego ja i parę innych kobiet z tego forum mamy więcej cc ?
Widzę trzy opcje:
1. Trafiłyście na mądrych lekarzy
2. Nie dałyście się zastraszyć.
3. Tak wam się przypadkowo w życiu zdarzyło.
Ewentualnie wszystkiego po trosze
[cite] ruda megi:[/cite]Ale my jesteśmy kwalifikowane jako samobójczynie o skłonnościach masochistycznych.
A ja uważam, że moje macierzyństwo jest po prostu możliwe, tylko troszkę nie w taki sposób jaki ja sobie zaplanowałam.Jest to dobra okazja na działanie samego Boga.
[cite] Katarzyna:[/cite]
[cite] Arletta:
To dlaczego ja i parę innych kobiet z tego forum mamy więcej cc ?
Widzę trzy opcje:
1. Trafiłyście na mądrych lekarzy
2. Nie dałyście się zastraszyć.
3. Tak wam się przypadkowo w życiu zdarzyło.
Ewentualnie wszystkiego po trosze
Ja doświadczyłam zwątpienia lekarzy, zastraszenia, braku przypadku i nade wszystko łaski,a co będzie dalej Bóg jeden wie, ale dzieci pragnę przyjać dalej jak Bóg da.Pro mamo nie martw sie na zapas.
Katarzyna, jak sie wglebic w temat, to bycie leniem i beztalenciem nawet predestynuje do straszenia.
Jak taki medyk miesza pojecia tak, ze nawet najbystrzejszy pacjent odpada, to tylko zostaje troche dostraszyc i od razu mamy konfliktowego pacjenta z glowy, przestanie sie dopominac o swoje. A wtedy nie trzeba myslec, kombinowac, odswiezac wiedzy itd. Jaki od razu dyzur sie prosty robi (a od lekarza na kilku etatach trudno w koncu wymagac, zeby na ktorymkolwiek zechcial sie przemeczac). I to pewnie wcale nie jest smieszne, ale za to calkiem logiczne.
Nie na zapas, jestem chwila po mega traumie szpitalnej, nawet panie od zmeniania bielizny pozwalaly sobie na komentarze NIE PYTANE !!!
Mnie zastaszano przy 2 ciazy... naprawde... przeszlam juz wiele. Jak zaszlam w 2 ciaze, to pani gin straszyla mnie spektakularnym peknieciem macicy na poczatku ciazy...
Zastraszanie takie mam gdzies... ale to co uslyszalam teraz i jakos i czestotliwosc, byly juz calkwicie ponad moje sily...
Jednak nie oni daja Zycie !!! i jeszcze bedac w szpitalu otworzylismy sie na kolejne dziecko psychicznie ... maz mi obiecal, ze nie damy sie zastraszyc i ze bedziemy chcieli znow podjac to zadanie i przezyc te niesamowita radosc...
Niesamowita dla mnie byla postawa meza... jeszcze nigdy nie bylo tak, by mowil o kolejnych dzieciach chwile po porodzie.
oni maja bronic zycia
wczoraj sie rozbeczalam jak bobr... byla mowa na tv trvam o Ks Popieluszce, ze ponoc zwykl mawiac pielegniarkom by przede wszystkim chronily kobiety spodziewajace sie dziecka...
a teraz... teraz mnie nie malo zjadly... doslownie!
ochrona zycia... to sie nazywa!
Mowiac mi po imieniu z dzika satysfakcja - "Wystarczy ci"
Panie od zmieniania bielizny lubią sobie pozwalać na komentarze i lubią narzucać się ze zmianą bielizny osobom, które potrafią przebrać się same i pójsć do toalety z cewnikiem i stojakiem z kroplówkami. A im bardziej ktoś jest wstydliwy tym bardziej będą ucierać mu nosa.Najgorzej jak złapią kobitę w gorsecie albo pasie, że śmiga po korytarzu i jeszcze śmie robić sobie makijaż. O dziwo nie chcą pomagać kobietom które są zbyt słabe , zeby same o siebie zadbać ( ja nie należałam do takich ale czasem musiałam wyręczyć bezlitosną pielęgniarkę i pomóc koleżance się ubrać czy zaprowadzić do toalety lub rozchodzić ją po korytarzu ).
Ale Ty ProMamo te koszmarne wspomnienia schowaj gdzieś bo dzieci pewnie na Ciebie i małego czekały a teraz wszyscy w domu są już szczęśliwi, że mama i dzidziuś wrócili ze szpitala. Najgorsze za Tobą , jesteś bardzo dzielna.
Nie myśl o tym jak dokuczały ci te fałszywe zdziry, bo szkoda nerwów.
Ruda tez mam je ochote tak nazwac! A juz nie bede pisac jak lekarzy... co w zyciu nie rodzili, a wiedza lepiej i lekarke ktora mi chciala pokazac jak boli badanie do porodu, zebym wiedziala co mnie omija :devil::devil::devil:
Nie denerwuj się bo szkoda mleka.
Tam pracują ludzie , którzy zapomnieli co przysięgali no i tyle, szkoda słów po prostu.
Zrobią wszystko aby kobiety tam nie wracały, jak nie przymierzając w zakładzie karnym...I to nękanie , nie dadzą się wyspać , a jak ktoś sobie nieźle radzi to też źle...
Jedynie fajne to są jeszcze studentki.
Zapomnisz szybciej niż myślisz złośliwość jaką otrzymałaś, Twoje porody niech będą na chwałę Pana, a nie by komuś udowodnić coś-to nie ma sensu najmniejszego, do tego szkoda zdrowia.Dzis bede się modliła w intencji tych ludzi, których spotkałaś Pro mamo i od których doznałaś cierpienia.O pokój dla Ciebie też będę prosiła.
Pro mamo, to przykre co piszesz o swoim pobycie w szpitalu, o tych ludziach, którzy powinni pomagać, a wszystko utrudniają... Mam ochotę Cię uściskać! Naprawdę najważniejsze jest to, że masz już swojego dzidziusia po drugiej stronie brzuszka i że mąż jest dla Ciebie takim wsparciem
Pro Mamo jesteś bardzo dzielna:grouphug:
nie przejmuj się tymi głupimi komentarzami w szpitalu, bardzo mi przykro, że trafiły Ci się takie nieżyczliwe osoby:sad:
jak sobie pomyślę o swoich porodach i personelu w szpitalu to normalnie miałam cót mniót
Masz niunia przy sobie już i wspaniałego męża i wspaniałe dzieci - to najważniejsze.
I nie trać nadziei na kolejne dzieciątka - przy następnym dzidziusiu od początku będziemy działać, żeby się udało urodzić przede wszystkim w godziwych warunkach i z normalnymi ludźmi.
Ściskam mocno i +++
A ja rozumiem Promamę, bo mimo, że nigdy cc nie miałam i moje zdrowie nigdy nie było zagrożone (choć raz dziecka), to miałam okazję być źle traktowana w szpitalu przy pierwszym dziecku.
To zależy od ludzi, atmosfery szpitala itp. Nie wymagałabym specjalnego traktowania, ale tylko tego, by pracownicy wykonywali swoją pracę, a nie wylewali swoje żale i frustracje na pacjentów.
Bezcenna byla sytuacja dzien przed wyjsciem do domu.
Jest wieczor - obchod - godzina ok 21.00
Wchodzi lekarz i 3 polozne!
Lekarz do mnie "Prosze pani, maz jest u pani non stop, co nie przyjde to on jest."
Ja na to "Powaznie? Przeciez dopiero przyjechal"
Lekarz "Jak dopiero, jak mijalem was 3 godziny temu i wlasnie przyjechal"
westchnelam i mowie "Panie doktorze, szczerze - to ja tak kocham mojego meza, ze nie czuje jak mi czas z nim biegnie. Moglabym z nim byc caly czas":bigsmile:
Jedna polozna powiedziala "o Jezu [czy matko]" I WSZYSCY BEZ SLOWA WYSZLI 111
Szczurzysko, ale gdybysmy narzekaly na dziecko, meza, na zycie to natychmiast mozna liczyc na milsze traktowanie, a jak pokazujesz ze kochasz dziecko, meza i nie daj Boze jeszcze chcesz wiecej dzieci, nienawisc gwarantowana.
[cite] ProMama:[/cite]
Lekarz do mnie "Prosze pani, maz jest u pani non stop, co nie przyjde to on jest."
Ale co go to w ogóle obchodzi, czy mąż jest przy Tobie cały czas czy nie?!
Jak Alę urodziłam to Marcin był od 10 rano do 21 i tylko wychodził na godzinę na obiad. Personel powinien być zadowolony, bo wtedy taka pacjentka nic od niego nie chce - we wszystkim pomaga mąż.
Wg mnie powinno się raczej zająć osobami, które są w szpitalu odwiedzane przez caaaałą rodzinę i to dzień w dzień. Byłam na sali z taką osobą. Punkt 8 wchodziła jej mama, potem docierał mąż, potem babcia, kuzyni, kuzynki, koleżanki no proszę ja was... cały dzień młyn.
ProMamo - współczuję wszystkiego, przez co przeszłaś - jesteś bardzo, bardzo dzielna. Z radością czytam, że masz takie wsparcie Męża. Masz też cudowne dzieci - i o tym myśl i tym się ciesz. Rodziny nie zabierze Ci najbardziej zazdrosna i wredna salowa ani nikt inny. Wierzę, że Bóg nie zostanie głuchy na Twoje pragnienia...i naszą modlitwę. Pamiętam codziennie. :iq::iq::iq:
[cite] Monika73:[/cite]Też po urodzeniu Majki leżałam z taką
A do mnie mąż wpadał tylko na chwilę , bo miał pod opieką dwie małe dziewczynki.
o paczcie, też miałam taką panienkę:crazy:
normalnie najazd u niej był, codziennie pielgrzymki były:tooth:
i też mój mąż przyjeżdżał do mnie tylko na chwilę bo dwa maluchy w domu pod opieką miał.
Pro Mamo- jestes b dzielna kobieta!!!!
Wiecie- nie potrafie zrozumiec,ze w PL jeszcze personel pozwala sobie na takie komentarze i mowi po imieniu (skoro w j.polskim forma Pan i Pani jest obowiazujaca)...brak mi slow.Gdyby choc jedna z pacjentek nagrala to co mowi personel i zalozyla sprawe z powodztwa cywilnego i wygrala to moze by sie sie ludzie zastanowili nad swoimi slowami. Moze ktoras z Was to zrobi?Pisze naprawde bo gdybym sama rodzila w Polsce to pewnie bym sie na cos takiego zdecydowala,ale na to sie nie zanosi.Tutaj w Irlandii jednak zawsze spotkalam sie tylko z szacunkiem i zyczliwoscia.
Asiu, witaj. Wyobrażam sobie przez co przechodzisz, byłam w takiej sytuacji. Jestem z Dolnego Śląska nie wiem kto na Górnym podejmuje się prowadzenia trudnych ciąż, ale jest tu wiele kobiet z tych okolic, może Cię do kogoś podeślą. Głowa do góry , nie martw się na zapas- 4 cesarka to nie tragedia. Jeżeli znalazłaś się w sytuacji, ze nie jesteś akceptowana przez ludzi idących z ,, duchem czasu " to zdaj się na Boga , On Cię nie zostawi na pastwę losu. Chociaż licz się z tym , że nie raz spotkasz się z przykrym komentarzem ale nie poddawaj się, lekarz na pewno się jakiś znajdzie.
Asia, trzymaj się kobieto...z dala od tak "kompetentnych" lekarzy. Mam nadzieję, że znajdzie się t ktoś, kto doradzi dobrego lekarza na miejscu, jak nie, to spróbuję się dowiedzieć przez położną z Opola, w końcu powinna cos wiedzieć o Śląsku.
Kurcze, ja też mam problem ze znalezieniem "kompetentnego" lekarza. I chociaż (dzięki Bogu) do tej pory wszystkie porody miałam naturalne to aktualnie nie mam lekarza, który by poprowadził moją ciążę.
Problem jest o tyle złożony, że mieszkam tu, dgzie mieszkam...
I jednej strony bariera językowa. Po drugie cięzko o lekarza naprawdę kompetentnego- zwykle mam zdanie na ten temat już po pierwszej wizycie...
Moją ostatnią ciążę prowadziła pewna kobieta- Polka i na dodatek dość kompetentna. Ale jej podejście do wielodzietności, promowanie i wciskanie antykoncepcji sprawiło, że nie mam najmniejszej ochoty być jej pacjentką... Na dodatek jest prawie nieuchwytna "pod telefonem" i zwylke, gdy coś się dzieje pozostaje dyżur w szpitalu...
Tak więc jestem bezradna... I póki co korzystam z opieki prof Chazana- tym bardziej, że ciąża jest zagrożona. Tylko, że- nie ukrywając- jest to problem co jakiś czas latać do Polski. Nie wiem, jak będzie w kolejnych miesiącach...
Nie mam też zupełnie pomysłu, co do ewentualnego porodu...
@Asia i Jaś
znalazłam na stronie lmm.pl, to lekarz nie zapisuj antykoncepcji, więc można liczyć na to, że w innych kwestiach też jest pro life:
Bielsko-Biała: lek. med. Monika Małecka-Holerek, ginekolog â?? położnik; tel. 033 818 05 52
może to daleko, ale może chociaż kogoś sensownego zna z Twojego miasta, albo z Katowic i może polecić?
Wiecie mi 4 ciążę poprowadziła w końcu lekarka, która przepisuje antykoncepcję, tyle, że ja poinformowałam ją o tym, ze jestem katoliczką i dziecko zamierzam urodzić., zresztą niepotrzebnie bo ona mi nie próbowała wspominać nic o moim prawie do aborcji tylko wzięła się za usg i była dosyć rzeczowa.
Blagam ... to ta kobieta z Krakowa po 7 cc nie wiem jak przetrwala.
Pisalam Wam o ukraince ktora miala w Lublinie 9 cc - i powiedziala ze to nie koniec :bigsmile:
Jas i Asia - moge Ci podac lekarza ktory poprowadzi ciaze po 3 cc i po 4 cc i po 5 cc ale drogi jest - cesarka tez kosztuje, ale podejmie sie tego bo ma doswiadczenie, w razie czego pisz.
Poza tym w Wawie sa lekarze ktorzy tez maja dswiadczenie w licznych cieciach
Komentarz
To dlaczego ja i parę innych kobiet z tego forum mamy więcęj cc ?
Widzę trzy opcje:
1. Trafiłyście na mądrych lekarzy
2. Nie dałyście się zastraszyć.
3. Tak wam się przypadkowo w życiu zdarzyło.
Ewentualnie wszystkiego po trosze
A ja uważam, że moje macierzyństwo jest po prostu możliwe, tylko troszkę nie w taki sposób jaki ja sobie zaplanowałam.Jest to dobra okazja na działanie samego Boga.
Ja doświadczyłam zwątpienia lekarzy, zastraszenia, braku przypadku i nade wszystko łaski,a co będzie dalej Bóg jeden wie, ale dzieci pragnę przyjać dalej jak Bóg da.Pro mamo nie martw sie na zapas.
Jak taki medyk miesza pojecia tak, ze nawet najbystrzejszy pacjent odpada, to tylko zostaje troche dostraszyc i od razu mamy konfliktowego pacjenta z glowy, przestanie sie dopominac o swoje. A wtedy nie trzeba myslec, kombinowac, odswiezac wiedzy itd. Jaki od razu dyzur sie prosty robi (a od lekarza na kilku etatach trudno w koncu wymagac, zeby na ktorymkolwiek zechcial sie przemeczac). I to pewnie wcale nie jest smieszne, ale za to calkiem logiczne.
Mnie zastaszano przy 2 ciazy... naprawde... przeszlam juz wiele. Jak zaszlam w 2 ciaze, to pani gin straszyla mnie spektakularnym peknieciem macicy na poczatku ciazy...
Zastraszanie takie mam gdzies... ale to co uslyszalam teraz i jakos i czestotliwosc, byly juz calkwicie ponad moje sily...
Jednak nie oni daja Zycie !!! i jeszcze bedac w szpitalu otworzylismy sie na kolejne dziecko psychicznie ... maz mi obiecal, ze nie damy sie zastraszyc i ze bedziemy chcieli znow podjac to zadanie i przezyc te niesamowita radosc...
Niesamowita dla mnie byla postawa meza... jeszcze nigdy nie bylo tak, by mowil o kolejnych dzieciach chwile po porodzie.
oni maja bronic zycia
wczoraj sie rozbeczalam jak bobr... byla mowa na tv trvam o Ks Popieluszce, ze ponoc zwykl mawiac pielegniarkom by przede wszystkim chronily kobiety spodziewajace sie dziecka...
a teraz... teraz mnie nie malo zjadly... doslownie!
ochrona zycia... to sie nazywa!
Mowiac mi po imieniu z dzika satysfakcja - "Wystarczy ci"
Nie myśl o tym jak dokuczały ci te fałszywe zdziry, bo szkoda nerwów.
Tam pracują ludzie , którzy zapomnieli co przysięgali no i tyle, szkoda słów po prostu.
Zrobią wszystko aby kobiety tam nie wracały, jak nie przymierzając w zakładzie karnym...I to nękanie , nie dadzą się wyspać , a jak ktoś sobie nieźle radzi to też źle...
Jedynie fajne to są jeszcze studentki.
nie przejmuj się tymi głupimi komentarzami w szpitalu, bardzo mi przykro, że trafiły Ci się takie nieżyczliwe osoby:sad:
jak sobie pomyślę o swoich porodach i personelu w szpitalu to normalnie miałam cót mniót
Masz niunia przy sobie już i wspaniałego męża i wspaniałe dzieci - to najważniejsze.
I nie trać nadziei na kolejne dzieciątka - przy następnym dzidziusiu od początku będziemy działać, żeby się udało urodzić przede wszystkim w godziwych warunkach i z normalnymi ludźmi.
Ściskam mocno i +++
To zależy od ludzi, atmosfery szpitala itp. Nie wymagałabym specjalnego traktowania, ale tylko tego, by pracownicy wykonywali swoją pracę, a nie wylewali swoje żale i frustracje na pacjentów.
Jest wieczor - obchod - godzina ok 21.00
Wchodzi lekarz i 3 polozne!
Lekarz do mnie "Prosze pani, maz jest u pani non stop, co nie przyjde to on jest."
Ja na to "Powaznie? Przeciez dopiero przyjechal"
Lekarz "Jak dopiero, jak mijalem was 3 godziny temu i wlasnie przyjechal"
westchnelam i mowie "Panie doktorze, szczerze - to ja tak kocham mojego meza, ze nie czuje jak mi czas z nim biegnie. Moglabym z nim byc caly czas":bigsmile:
Jedna polozna powiedziala "o Jezu [czy matko]" I WSZYSCY BEZ SLOWA WYSZLI 111
SATYSFAKCJA GWARANTOWANA:bigsmile:
Ale co go to w ogóle obchodzi, czy mąż jest przy Tobie cały czas czy nie?!
Jak Alę urodziłam to Marcin był od 10 rano do 21 i tylko wychodził na godzinę na obiad. Personel powinien być zadowolony, bo wtedy taka pacjentka nic od niego nie chce - we wszystkim pomaga mąż.
Wg mnie powinno się raczej zająć osobami, które są w szpitalu odwiedzane przez caaaałą rodzinę i to dzień w dzień. Byłam na sali z taką osobą. Punkt 8 wchodziła jej mama, potem docierał mąż, potem babcia, kuzyni, kuzynki, koleżanki no proszę ja was... cały dzień młyn.
A do mnie mąż wpadał tylko na chwilę , bo miał pod opieką dwie małe dziewczynki.
o paczcie, też miałam taką panienkę:crazy:
normalnie najazd u niej był, codziennie pielgrzymki były:tooth:
i też mój mąż przyjeżdżał do mnie tylko na chwilę bo dwa maluchy w domu pod opieką miał.
Wiecie- nie potrafie zrozumiec,ze w PL jeszcze personel pozwala sobie na takie komentarze i mowi po imieniu (skoro w j.polskim forma Pan i Pani jest obowiazujaca)...brak mi slow.Gdyby choc jedna z pacjentek nagrala to co mowi personel i zalozyla sprawe z powodztwa cywilnego i wygrala to moze by sie sie ludzie zastanowili nad swoimi slowami. Moze ktoras z Was to zrobi?Pisze naprawde bo gdybym sama rodzila w Polsce to pewnie bym sie na cos takiego zdecydowala,ale na to sie nie zanosi.Tutaj w Irlandii jednak zawsze spotkalam sie tylko z szacunkiem i zyczliwoscia.
potem dopiszcie się w wątku nasze dzieci i przy nadziei
i na mapie wielodzietnych
Problem jest o tyle złożony, że mieszkam tu, dgzie mieszkam...
I jednej strony bariera językowa. Po drugie cięzko o lekarza naprawdę kompetentnego- zwykle mam zdanie na ten temat już po pierwszej wizycie...
Moją ostatnią ciążę prowadziła pewna kobieta- Polka i na dodatek dość kompetentna. Ale jej podejście do wielodzietności, promowanie i wciskanie antykoncepcji sprawiło, że nie mam najmniejszej ochoty być jej pacjentką... Na dodatek jest prawie nieuchwytna "pod telefonem" i zwylke, gdy coś się dzieje pozostaje dyżur w szpitalu...
Tak więc jestem bezradna... I póki co korzystam z opieki prof Chazana- tym bardziej, że ciąża jest zagrożona. Tylko, że- nie ukrywając- jest to problem co jakiś czas latać do Polski. Nie wiem, jak będzie w kolejnych miesiącach...
Nie mam też zupełnie pomysłu, co do ewentualnego porodu...
Wszystko wydaje mi się takie trudne
znalazłam na stronie lmm.pl, to lekarz nie zapisuj antykoncepcji, więc można liczyć na to, że w innych kwestiach też jest pro life:
Bielsko-Biała: lek. med. Monika Małecka-Holerek, ginekolog â?? położnik; tel. 033 818 05 52
może to daleko, ale może chociaż kogoś sensownego zna z Twojego miasta, albo z Katowic i może polecić?
Pisalam Wam o ukraince ktora miala w Lublinie 9 cc - i powiedziala ze to nie koniec :bigsmile:
Jas i Asia - moge Ci podac lekarza ktory poprowadzi ciaze po 3 cc i po 4 cc i po 5 cc ale drogi jest - cesarka tez kosztuje, ale podejmie sie tego bo ma doswiadczenie, w razie czego pisz.
Poza tym w Wawie sa lekarze ktorzy tez maja dswiadczenie w licznych cieciach