To może zależy od tego z jakiego powodu były cesarki. Ja nie mam szans na sn i nawet boję się o skutkach myśleć, ale leżała ze mną pani po cc , drugie dziecko miała sn i kolejne było przewidywane na sn.
Myslę, że powód cc to jedna rzecz, a druga odległość czasowa pomiędzy cc( koleżanka 4,5 roku po cc i zgodzili się na poród sn-oczywiście wzięto pod uwagę bliznę i lekarze caly cas towarzyszyli jej podczas porodu, istotny stan obecnej ciązy.
U mojej przyjaciółki, pierwsze cc z powodu utknięcia dziecka w kanale rodnym i brak postępu porodu, dziecko urodzone w zamartwicy, następna z powodu pierwszej i odległości czasowej rok i 2 mies, a teraz podobno ma być z powodu tych dwóch pierwszych - opinia Chazana
[cite] Anka:[/cite]U mojej przyjaciółki, pierwsze cc z powodu utknięcia dziecka w kanale rodnym i brak postępu porodu, dziecko urodzone w zamartwicy, następna z powodu pierwszej i odległości czasowej rok i 2 mies, a teraz podobno ma być z powodu tych dwóch pierwszych - opinia Chazana
Moim zdaniem ta druga cesarka była niepotrzebnie robiona.
1 cc nie jest wskazaniem do kolejnego cięcia. Chyba, że zaistnieją powody, dla których trzeba zrobić drugie cięcie (np. wąska miednica u matki, chroby wyklczające sn, złe ułożenie dziecka w kanale rodnym spadające tętno itp.). Jeśli z matką i dzieckiem byó wszystko w porządku, to druga cesarka była niepotrzebna.
Ja po pierwszym cięciu do następnej ciąży miałam odstęp rok i miesiąc. Poród był rok i 11 miesięcy po cc. I rodziłam sn parę dobrych godzin (mój lekarz powiedział, że cesarkę można zrobić w każdym momencie). Ale zakończony został cc, gdyż dziecku bardzo spadło tętno i trzeba było je ratować.
W przypadku koleżanki Anki musieli stwierdzić niewpsółmierność, a wtedy rzadko pozwalają na próbę sn nawet ci najbardziej liberalni, zwłaszcza jeśli do tego dochodzi mała odległość miedzy porodami albo inne czynniki... @Anka, a wiesz, czy dzieci rodziły się szczególnie duże?
Myślę, że druga cesarka była trochę też po myśli przyjaciólki, ona miała straszną traumę po I porodzie, gdzie przez kilka godzin trwała w zasadzie faza parta, położna błagała lekarza o cc, a on twierdził, że jeszcze nie ma podstaw. Córeczka jak pisałam urodziła się w zamartwicy - 2 pkt Apgar. ProMamo, chyba już nie będzie zmieniałą lekarza, zresztą Chazana same wielokrotnie polecałyście. Przekażę jej jednak co od was wyczytałam, może niech jeszcze raz z nim pogada, bo bardzo by chciała wreszcie urodzić sn. No, ale nic na siłę...
ProMama, ściema nie ściema, moim zdaniem, niewspółmierność to w większości przypadków też ściema, ale wiadomo, że dla lekarzy to blizna i odległość między porodami to świętość... A jak wszyscy wokół straszą, to nie tak łatwo wziąć to na swoje barki i podpisać cyrograf, że na własną odpowiedzialność itp... Zresztą wiesz o tym lepiej ode mnie
Nie wiem dziewczyny, ja się spotkałam z przypadkami , że właśnie nie zrobili cesarki, szczególnie w poradni neurologicznej. Napatrzyłam się na te nieszczęścia gdy poszłam rehabilitować Justynkę ( o się okazało niepotrzebne) tam większość dzieci była uszkodzona bo matka- np. biedna kobieta ze wsi nie miała odpowiednich pleców w szpitalu albo była ode mnie wyższa o 20 cm i bardziej rozłożysta więc nie było widać niewspólmierności.
Mi też wcale tych cc zbyt chętnie nie robili, tylko, ze jakby wydusili ze mnie martwe i pokiereszowane dziecko mój mąż by ich pozabijał.
Cała rodzina jest na mnie obrażona , że nie rodziłam ani razu sn, w związku z czym nie godnam się nazywać matką.
Nie było widać niewspółmierności? Mnie lekarz pod koniec ciąży zmierzył szerokość miednicy. A obwód główki dziecka jest standardowo badana podczas USG.
Niestety, ja też doświadczyłam ze strony swojej teściowej napiętnowania z powodu cesarek...
Znam te teksty, że ja nie wiem co to znaczy urodzić dziecko, bo nigdy nie urodziłam sn itp., itd. ... nie to co jej córka (siostra męża), która urodziła 2 dzieci sn.
Mnie też mierzyli, choć przy pierwszym dziecku lekarz idiota od USG się pomylił i zaniżył wagę syna o prawie kilogram oraz obwód głowy. I tak mi wyszła niewspólmierność nawet przy tej pomyłce, choć jeden stary profesor stwierdził to na oko. Na co młodsi lekarze przeklinali bo chcieli mieć spokojny dyżur i zwalić wszystko na położną.
Ja myślę, że po prostu to jest wina trochę mody- gdy rodziłam 1,2 i 3 dziecko była moda na naturalizm za wszelką cenę , przy 4 już bardziej byli przyzwyczajeni do cesarek.
A teraz jak sądzę po licznych procesach za spowodowanie kalectwa lub zgonu ,wpadli w histerię i drugą skrajność - robiąc cesarki na wszelki wypadek nawet kobietom, które tego nie chcą.
[cite] marynia:[/cite]Nie było widać niewspółmierności? Mnie lekarz pod koniec ciąży zmierzył szerokość miednicy. A obwód główki dziecka jest standardowo badana podczas USG.
Niestety, ja też doświadczyłam ze strony swojej teściowej napiętnowania z powodu cesarek...
Znam te teksty, że ja nie wiem co to znaczy urodzić dziecko, bo nigdy nie urodziłam sn itp., itd. ... nie to co jej córka (siostra męża), która urodziła 2 dzieci sn.
No to ja mam szczęście, nie słyszałam takich komentarzy.
To musiało być przykre
Właściwie to ja mam to w nosie aczkolwiek przykre jest gdy się zostaje wyrzuconym po za nawias prawdziwych matek tak jakby się dziecko wyskrobało co najmniej albo utopiło.
Tak sobie nieraz myślałam dlaczego kobiety są złośliwe dla cesarkowych i chyba one same tak musiały być nieszczęśliwe i zdołowane swoim ciężkim porodem, że muszą komuś dokuczać aby się poczuć lepiej. Może to jest ProMamo nasz krzyż , takie ludzkie zniewagi ?
Wiem, że ludzie bywają okrutni... I bezmyślni... Współczuję z całego serca wysłuchiwania takich komentarzy...
A tak naprawdę - co te osoby wiedzą o Twojej ciąży, o porodzie, o Twoich uczuciach i przeżyciach...??? Jakim prawem ktokolwiek zabiera głos w taki sposób...?
Sama rodziłam 7 razy naturalnie ( śp. Marcinka też), więc nic nie wiem o cc, ale nie odważyłabym się na jakikolwiek komentarz tego typu...
Nie mam słów...:sad:
Poza tym, owszem, ważne jest jak się rodzi, dobrze... Ale ważne, jeśli nie ważniejsze, jest kto nosił dzieciątko pod sercem przez całe 9 miesięcy, ile miłości ma w sercu, że je po porodzie wychowuje i kocha...
Ja myślę, że często wypływa to z bezmyślności, naprawdę... Jakby się takie "paniusie" zastanowiły, to by bzdur nie gadały... Chyba że świadomie chcą dokuczyć i wiedzą, że im się to uda... Wrrrr... Nóż mi się w kieszeni otwiera...
Oczywiście, że świadomie. Dlatego w tym momencie jak ona tak do Ciebie gada lub obgadują w trzy a Ty siedzisz z nimi przy stole znajdujesz sobie na ścianie krzyż lub wizerunek Matki Boskiej i odmawiasz zdrowaśki, coby Najświętsza Panienka powstrzymała twój kłótliwy jęzor ( bo kobiety zaczepiają do kłótni aby potem udawać , że zostały zaatakowane potem na świadków wezwać wszystkich facetów) i nici z przyjęcia. Oczywiście przez ciebie...
... dla mnie cc bylo trauma ledwo do przejscia. Trzy razy walczylam o porod sn.
Poddalam sie jak baran wielu badaniom. Wymeczona po wielu godzinach boli i skurczy szlam na cc - naprawde blagajac o porod mimo tego.
Raz zapytalam jedna taka, czy lepiej wg niej by moje dziecko umarlo rodzac sie sn, czy zylo przez cc...
rodzilam swoje dzieci. Tez mi wody odchodzily, macica miala skurcze itd... nikt mi nie podarowal dziecka w kolysce ot tak
nawet nie umiem opisac jaki bol mi sprawia cos takiego, ile godzin przeplakalam przez to.
Tylko ja mam jedno i najwazniejsze pytanie. W czym mam sie czuc gorsza? W tym ze urodzilam wlasne dziecko ? Bo ja czasami naprawde nie rozumiem o co ta gra?
Urodzilam wlasnie dziecko. I kropka.
Pro Mamo nie ma to sensu,proś o przebaczenie.Nastaw sie, chcąc rodzić jeszcze, łatwiej nie będzie, ale jak to bedzie innym dawało do myślenia...ja zawsze mam nadzieje ze przez to moje świadome cierpienie, i to, że tego nie da sie rozumem wytłumaczyć(znowu zgodziła sie na ciąze i cc), ktos się nawróci, a może przede wszystkim ja sama.Pewnie znowu będzie mi trudno zaakceptować to cierpienie, ale nie mogę buntować się tak długim pragnieniom ukrytym w sercu.Jak mi jedna siostra powiedziala ze wspólnoty:słuchaj Boga a nie rodziny.Zresztą nie wiem czy Bog zechce mi jeszcze raz zaufać, albo czy ja zechce otworzyć sie na Jego głos.
Dokładnie Ty ProMamo je nosiłaś, Ciebie kroili i Cię bolało, na dodatek jeszcze karmiłaś tak samo jak po sn, Ty wychowujesz swoje dzieci i jak się komuś nie podoba to niech spada na drzewo.
Arlettko, tak, tyle ze mi chodzi o sam sens tego tematu. Zwyczajnie dlatego, ze ja nie umiem tego pojac.
1 czy 2 cc - to jestes paniusia, a jak masz juz 4 czy 5 to samobojczyni, bo te co rodza sn to chyla czola nagle. Jakas mega granica jest ?
Totalny bezsens.
Nie mam zamiaru sie nikomu tlumaczyc jak rodzilam i ile rodzic jeszcze bede.
A tym bardziej prosic o pozwolenie
Komentarz
Moim zdaniem ta druga cesarka była niepotrzebnie robiona.
1 cc nie jest wskazaniem do kolejnego cięcia. Chyba, że zaistnieją powody, dla których trzeba zrobić drugie cięcie (np. wąska miednica u matki, chroby wyklczające sn, złe ułożenie dziecka w kanale rodnym spadające tętno itp.). Jeśli z matką i dzieckiem byó wszystko w porządku, to druga cesarka była niepotrzebna.
Ja po pierwszym cięciu do następnej ciąży miałam odstęp rok i miesiąc. Poród był rok i 11 miesięcy po cc. I rodziłam sn parę dobrych godzin (mój lekarz powiedział, że cesarkę można zrobić w każdym momencie). Ale zakończony został cc, gdyż dziecku bardzo spadło tętno i trzeba było je ratować.
Jak chcesz info, pisz na priva. Warszawa ma duze mozliwosci!
@Anka,
a wiesz, czy dzieci rodziły się szczególnie duże?
Kerima sama wiesz, ze ta odleglosc to pol sciema, jak i grubosc blizny
ProMamo, chyba już nie będzie zmieniałą lekarza, zresztą Chazana same wielokrotnie polecałyście. Przekażę jej jednak co od was wyczytałam, może niech jeszcze raz z nim pogada, bo bardzo by chciała wreszcie urodzić sn. No, ale nic na siłę...
ściema nie ściema, moim zdaniem, niewspółmierność to w większości przypadków też ściema, ale wiadomo, że dla lekarzy to blizna i odległość między porodami to świętość... A jak wszyscy wokół straszą, to nie tak łatwo wziąć to na swoje barki i podpisać cyrograf, że na własną odpowiedzialność itp... Zresztą wiesz o tym lepiej ode mnie
Dlatego zawsze trzeba konsultowac w 3 miesjcach - takie zycie, taka Kerima!
Mi też wcale tych cc zbyt chętnie nie robili, tylko, ze jakby wydusili ze mnie martwe i pokiereszowane dziecko mój mąż by ich pozabijał.
Cała rodzina jest na mnie obrażona , że nie rodziłam ani razu sn, w związku z czym nie godnam się nazywać matką.
Niestety, ja też doświadczyłam ze strony swojej teściowej napiętnowania z powodu cesarek...
Znam te teksty, że ja nie wiem co to znaczy urodzić dziecko, bo nigdy nie urodziłam sn itp., itd. ... nie to co jej córka (siostra męża), która urodziła 2 dzieci sn.
Ja myślę, że po prostu to jest wina trochę mody- gdy rodziłam 1,2 i 3 dziecko była moda na naturalizm za wszelką cenę , przy 4 już bardziej byli przyzwyczajeni do cesarek.
A teraz jak sądzę po licznych procesach za spowodowanie kalectwa lub zgonu ,wpadli w histerię i drugą skrajność - robiąc cesarki na wszelki wypadek nawet kobietom, które tego nie chcą.
No to ja mam szczęście, nie słyszałam takich komentarzy.
To musiało być przykre
... nigdy nie poznasz tego uczucia, jak to jest urodzic wlasne dziecko...
dalej pisac nie bede... to sa dobre slowa od naj naj naj blizszej rodziny
Tak sobie nieraz myślałam dlaczego kobiety są złośliwe dla cesarkowych i chyba one same tak musiały być nieszczęśliwe i zdołowane swoim ciężkim porodem, że muszą komuś dokuczać aby się poczuć lepiej. Może to jest ProMamo nasz krzyż , takie ludzkie zniewagi ?
A tak naprawdę - co te osoby wiedzą o Twojej ciąży, o porodzie, o Twoich uczuciach i przeżyciach...??? Jakim prawem ktokolwiek zabiera głos w taki sposób...?
Sama rodziłam 7 razy naturalnie ( śp. Marcinka też), więc nic nie wiem o cc, ale nie odważyłabym się na jakikolwiek komentarz tego typu...
Nie mam słów...:sad:
Poddalam sie jak baran wielu badaniom. Wymeczona po wielu godzinach boli i skurczy szlam na cc - naprawde blagajac o porod mimo tego.
Raz zapytalam jedna taka, czy lepiej wg niej by moje dziecko umarlo rodzac sie sn, czy zylo przez cc...
rodzilam swoje dzieci. Tez mi wody odchodzily, macica miala skurcze itd... nikt mi nie podarowal dziecka w kolysce ot tak
nawet nie umiem opisac jaki bol mi sprawia cos takiego, ile godzin przeplakalam przez to.
Tylko ja mam jedno i najwazniejsze pytanie. W czym mam sie czuc gorsza? W tym ze urodzilam wlasne dziecko ? Bo ja czasami naprawde nie rozumiem o co ta gra?
Urodzilam wlasnie dziecko. I kropka.
To nie są prawdziwi ludzie. To ludzie bez serca, za grosz empatii. :sad:
1 czy 2 cc - to jestes paniusia, a jak masz juz 4 czy 5 to samobojczyni, bo te co rodza sn to chyla czola nagle. Jakas mega granica jest ?
Totalny bezsens.
Nie mam zamiaru sie nikomu tlumaczyc jak rodzilam i ile rodzic jeszcze bede.
A tym bardziej prosic o pozwolenie