Dzięki Aleksandro!nie mam żadnego doświadczenia w rodzeniu, bo oczekujemy pierwszego potomka ciaza póki co w porzadku, mam na razie wybor: maly szpital w malej miejscowosci albo jakisis w Pozn, no i sie waham
@Marleństwo - a jaką małą miejscowość rozważasz? No, i czego oczekujesz od szpitala? Podstawa w tym "biznesie", to być świadomą klientką. Żeby znaleźć optymalny dla siebie szpital musisz zacząć od określenia swoich oczekiwań.
[cite] Katarzyna:[/cite]@Marleństwo - a jaką małą miejscowość rozważasz? No, i czego oczekujesz od szpitala? Podstawa w tym "biznesie", to być świadomą klientką. Żeby znaleźć optymalny dla siebie szpital musisz zacząć od określenia swoich oczekiwań.
Dobrze powiedziane. Tylko jak pierworódka ma określić swoje oczekiwania?
:bigsmile:
Piszę tak ze swoich doświadczeń tylko, bo jak sobie pomyślę jaka byłam ciemna masa przed pierwszym porodem:shamed: a miałam kilka sióstr wspólnotowych z gromadką dzieci, które mi setki wskazówek i wytycznych dały. a ja i tak nic z tego nie załapałam :bigsmile:
@Madika - mam poczucie, ze pierwo- czy wielorodność nie musi tu mieć nic do rzeczy. Po prostu, różne osoby mają różne oczekiwania. Dla jednej kobiety ważne jest, żeby rodzić w intymnej, spokojnej atmosferze, a dla innej bardziej istotne, by szpital miał najlepszy sprzęt; dla jednych ważne jest, by po porodzie położna życzliwie się nimi zajęła i pomogła w opiece nad dzieckiem a dla innych, by dali im spokój i się nie wtrącali; jedne chcą (jak ja ), by pozwolono im rodzić naturalnie i po prostu nie przeszkadzano, a inne oczekują ciągłego nadzoru i gotowości sali operacyjnej i kompletu specjalistów itp. Myślę, że większość kobiet ma przynajmniej jakąś intuicję, co może być dla nich ważne w tak istotnym momencie ich życia. Trudno jest doradzić komuś szpital do porodu, bo nie ma placówek dla każdego idealnych - każdy szpital ma jakieś zalety i jakieś wady.
Coz tak intuicyjnie oczekuje ze pielegniarki i lekarze beda wiedzieli co maja robic,bo ja nie wiem jak to bedzie bo nie mam zadnych doswiadczen. Poza tym oczekuje na pewno szacunku a z tym, jak wszyscy wiemy, bywa roznie. Nie jestem raczej pyskatym dziewczeciem,ktore sie o wszystko wykloci... ale nie oczekuje ze wszyscy beda dokola mnie biegac,po prostu profesjonalnie i z szacunkiem. A maly szpital to w Szamotulach...zaslynal z historii male Rózy,ktora odebrano rodzicom po porodzie a matce podwiazano jajniki bez pytania. Ot co
Marlenstwo, przestań się przejmować do 4 dzieci nie grozi Ci raczej ani podwiązywanie jajników ani wizyta psychiatry a tym bardziej odebranie praw rodzicielskich.
Jeśli jeszcze nie masz wskazań do cc i planujesz na pewno karmić piersią to żaden szpital nie będzie Cię gnębił.
Marleństwo, to zapomnij definitywnie o Polnej. Tam Cię wciągną w tryby szpitalnych procedur, przeżują i wyplują. Bez troszczenia się czy radzisz sobie ze sobą i z dzieckiem. W małym szpitalu jest jednak większa szansa że potraktują Cię z szacunkiem.
Ze swojego doświadczenia wiem, że przy pierwszym porodzie często trzeba pomóc przystawić do piersi, rozwiać lęki i wątpliwości. Na Polnej nie będą mieli na to czasu.
Uważam też, że szkoła rodzenia jest przydatna. Ja nie chodziłam i w czasie porodu (kiedy dziecko już pchało się na świat a nie było pełnego rozwarcia) położna dopiero tłumaczyła mi jak oddychać żeby powstrzymać parcie.
Dzieki Aleksandro za porade, mysle ze to dobry trop, ten szpital na Polnej to rzeczywiscie jest moloch, zachodze tam w sprawie zwolnienia i widze ze zbyt milo nie jest,raczej czuje sie jak intruz,ktory przeszkadza w piciu kawy...ale oczywiscie sprzet maja dobry
@Marleństwo - pomyśl sobie, tak na spokojnie, co jest dla Ciebie ważne a co najważniejsze. W kwestii porodu, to nie personel będzie rodził tylko Ty, więc nastawianie się na to, że to oni mają być kompetentni, to lekkie nieporozumienie. Ważniejsze jest z ich strony życzliwe wsparcie, bo za Ciebie nikt nie urodzi (choćby świetnie umiał). No, chyba, że oczekujesz cc na życzenie...
A tak bardziej merytorycznie o szpitalach w Twojej okolicy - na stronach Fundacji "Rodzić po Ludzku" jest informator zawierający informacje i wypowiedzi kobiet o prawie wszystkich szpitalach w Polsce. Możesz sobie poczytać:
* o Szamotułach
* o Polnej
* o Świętej Rodzinie
* o Raszei
* o Lutyckiej
Więcej szpitali położniczych w Poznaniu chyba nie ma. No, może jakieś prywatne.
Ze swojej strony mogę doradzić wizytę w szpitalu i spotkanie z kimś z personelu, żeby porozmawiać o tym, na co należy się w związku z porodem nastawić. Jeśli możesz sobie na to pozwolić finansowo, to świetnym pomysłem jest też indywidualna opieka położnej, z którą możesz się przed porodem zapoznać i omówić szczegóły.
@Agnieszko Barbaro - to zależy od szpitala i od konkretnej położnej. Musisz się dowiadywać w wybranym przez Ciebie szpitalu. Rozpiętość cenowa jest ogromna - znany mi zakres to od 300 zł do 3 000 zł. Ale nie wykluczam, że mogą być ceny spoza tego zakresu.
Dzięki Katarzyno,pewnie że nikt za mnie nie urodzi,ale mam wiele obaw...i chcialabym sie czuc zaopiekowana w takim szpitalu.Dziekuje za wskazowki, chyba sie przejde do tego szamotulskiego szpitala na wywiad.
@Monia6 - KTG jest wszędzie obowiązkowe jak się zaczyna indukować poród albo podłącza kroplówkę z oksytocyną dla stymulacji czynności skurczowej. Tyle, że w różnych szpitalach są różne zwyczaje - w niektórych robią 20 minut zapisu co 2 godziny a między tym dają wolność (bywa nawet i tak, że ten zapis jest robiony nie na leżąco, jak sobie kobieta życzy np. siedzieć na piłce albo stać przy łóżku) a w innych kładą na ciągły monitoring i nie ma dyskusji, ewentualnie na moment do ubikacji wypuszczą.
Przy ostatniej ciąży mi zdjęli KTG- bo wyglądało na to , że się uspokoiło i poszli, leżałam tak kilka godzin, dopiero jak poszłam do cesarki okazało się, że powinni zrobić ją tych kilka godzin wcześniej...Jakbym miała podłączone, od razu było by wiadomo, że trzeba się pośpieszyć z krojeniem.
[cite] ProMama:[/cite]... a dziecko placze. Zabraly mi polozne syna - chociaz prosilam by go zostawily, pomimo tego ze jeszcze mialam cewnik i nie podnosilam jeszcze glowy.
Maz naszykowal mu pieluchy, kremy itp
W nocy slyszalam jak placze, obiecalam sobie ze 3 raz nie chce tego przechodzic. Nie moglam spac, on mnie potrzebowal, a ja nie moglam sie ruszyc, zeby mu pomoc, a jak pytalam czy to moje dziecko placze, to wmawiano mi ze nie!
Tylko on byl tam sam jeden! Ku***********
Rano maz pobiegl po niego, a syn mial to samo ubranko, ta sama pieluche, kupa za kupa, pupa purpurowa...
Pomoc :bigsmile: Dziekuje za taka pomoc!
Wstawanie do dziecka po cesarce? Opanowałam technike zwlekania sie z lozka bez udzialu miesni brzucha...
A w domu to mi małżonek dzidziusiów podaje za każdym razem, kochany chłop!
he, he.. ja też opanowałam technikę wstawania po cc bez użycia mięśni brzucha ))))
Po pierwszej cc nie potrafiłam się ruszyć. Następnego dnia rano przyszła pielęgniarka i przyniosła midrabinkę mówiąc, żebym ćwiczyła wstawanie. Wróciła za godzinę czy dwie i wielce zdziwiona wykrzyknęła: "Pani jeszcze lęży???!!!"
A ja nie wiedziałam jak mam się podnieść. Zgoniła mnie z łóżka i kazała iść pod prysznic. POmimo ogromnego bólu zrobiłam to... szłam przez długi korytarz do łazienki (bo na sali nie było) trzymając się rękami ściany, żeby nie upaść. Pielęgniarka szał z tyłu za mną w ogóle mnie nie podtrzymując...
Po drugiej cc Podniosłam się z łóżka jak tylko pielęgniarka o to poprosiła, a po trzeciej wstałam z łózka zanim jeszcze pielęgniarka do mnie przyszła powiedzięć, żebym wstawała )) Była w szoku.
Połżne zajmowały się dziećmi troskliwie, i przywoziły mi je na karmienie, ale jak już wstałam to wolałam sama przejąć opiekę nad nimi, choć położne były zawsze w pogotowiu, żeby pomóc
[cite] Agnieszka Barbara:[/cite]@Katarzyno- nikt... tylko, że do najbliższych porodówek(poza nasza- do niej mam 20 minut spacerem) mam kilkadziesiąt kilometrów... Nikogo "na miejscu", brak samochodu i logistycznie to by było niewykonalne...
Więc wybór mam- w domu(czego jak pisałam- sie boje...tym bardziej, że u nas połoznej 'domowej" brak...), albo w naszym szpitalu...
A póki co miałam do niego pecha- cesarka na izolu i poród sn w trakcie remontu bloku porodowego, więc równiez na tymże izolu...
Ponoc teraz ma byc super, łącznie z porodem w wodzie i pojedynczymi salami- i porodowymi i na połozniczym...
A, no i juz mnie nie prowadzi lekarz ze szpitala... synka rodziłam ze 'swoim' lekarzem...
Ja wszystkie swoje dzieci rodziłam w Łodzi w Matce Polce (a mieszkam w Częstochowie), czyli musiałam dojechać na poród 130 km. A dojeżdżałam też przez 9 miesięcy co 3 tygodnie, a potem częściej, bo tam też prowadzone były moje ciąże (ze względu na schorzenie, które mam tylko tam mogłam być objęta fachową opieką w czasie ciąży i porodu). I przy dójce starszych dzieci nie mieliśmy samochodu. Jeżdziłam PKS-em, czasami kolega zabierał mnie służbowym samochodem jak akurat miał kurs do Łodzi lu okolic. Na poród mąż pożyczył samochód od znajomych, żeby mnie zawieźć, a potem zabrać dodomu z dzidziusiem...
Dopiero przy 3 dziecku mieliśmy już własny samochód i dojeżdżałam samochodem.
Przy pierwszej ciąży bałam się, czy zdążę dojechać taki kawał przed porodem. Ale dało się (zresztą jak tylko na KTG pojawił się zapis poważniejszych skurczów, to lekarz był czujny i wolał mnie wcześniej wziąć do szpitala, zresztą i tak tętno u dzieci spadało, więc od razu lądowałam na oddziale). Przy następnych ciążach byłam już spokojniejsza o to czy zdążę.
Marynia to Ty masz chyba świętą cierpliwość. Ja mam rodzic po raz pierwszy i strasznie to przeżywam,w ogóle zastanawiam sie czy rozpoznam ten własciwy moment:shocked:wiem...to zabawne, szczegolne dla wielodzietnych mam, które wszystko o porodach maja w malym palcu
[cite] Marleństwo:[/cite]Marynia to Ty masz chyba świętą cierpliwość. Ja mam rodzic po raz pierwszy i strasznie to przeżywam,w ogóle zastanawiam sie czy rozpoznam ten własciwy moment:shocked:wiem...to zabawne, szczegolne dla wielodzietnych mam, które wszystko o porodach maja w malym palcu
Wody niekoniecznie muszą odejść na początku. Miarodajne są skurcze, ale to się jakoś wie, że to już te skurcze. Porodu nie przeoczysz
Bardziej słuchaj siebie i swojego ciała niż tego co piszą w poradnikach i co doradzają inni.
Komentarz
I tak po kazdej kolejnej cesarce?
Czy odstep sie zwieksza?
Dobrze powiedziane. Tylko jak pierworódka ma określić swoje oczekiwania?
:bigsmile:
Piszę tak ze swoich doświadczeń tylko, bo jak sobie pomyślę jaka byłam ciemna masa przed pierwszym porodem:shamed: a miałam kilka sióstr wspólnotowych z gromadką dzieci, które mi setki wskazówek i wytycznych dały. a ja i tak nic z tego nie załapałam :bigsmile:
Jeśli jeszcze nie masz wskazań do cc i planujesz na pewno karmić piersią to żaden szpital nie będzie Cię gnębił.
Ze swojego doświadczenia wiem, że przy pierwszym porodzie często trzeba pomóc przystawić do piersi, rozwiać lęki i wątpliwości. Na Polnej nie będą mieli na to czasu.
Uważam też, że szkoła rodzenia jest przydatna. Ja nie chodziłam i w czasie porodu (kiedy dziecko już pchało się na świat a nie było pełnego rozwarcia) położna dopiero tłumaczyła mi jak oddychać żeby powstrzymać parcie.
A tak bardziej merytorycznie o szpitalach w Twojej okolicy - na stronach Fundacji "Rodzić po Ludzku" jest informator zawierający informacje i wypowiedzi kobiet o prawie wszystkich szpitalach w Polsce. Możesz sobie poczytać:
* o Szamotułach
* o Polnej
* o Świętej Rodzinie
* o Raszei
* o Lutyckiej
Więcej szpitali położniczych w Poznaniu chyba nie ma. No, może jakieś prywatne.
Ze swojej strony mogę doradzić wizytę w szpitalu i spotkanie z kimś z personelu, żeby porozmawiać o tym, na co należy się w związku z porodem nastawić. Jeśli możesz sobie na to pozwolić finansowo, to świetnym pomysłem jest też indywidualna opieka położnej, z którą możesz się przed porodem zapoznać i omówić szczegóły.
napisz to sobie w notesie- zrób porównanie.
Moj najstarszy zyje dzieki takiemu monitorowaniu.... źle bylo z nim i oni to wyłapali w porę
I wyleczyli mi go juz z padaczki.
Jestem cholernie wdzięczna
he, he.. ja też opanowałam technikę wstawania po cc bez użycia mięśni brzucha ))))
Po pierwszej cc nie potrafiłam się ruszyć. Następnego dnia rano przyszła pielęgniarka i przyniosła midrabinkę mówiąc, żebym ćwiczyła wstawanie. Wróciła za godzinę czy dwie i wielce zdziwiona wykrzyknęła: "Pani jeszcze lęży???!!!"
A ja nie wiedziałam jak mam się podnieść. Zgoniła mnie z łóżka i kazała iść pod prysznic. POmimo ogromnego bólu zrobiłam to... szłam przez długi korytarz do łazienki (bo na sali nie było) trzymając się rękami ściany, żeby nie upaść. Pielęgniarka szał z tyłu za mną w ogóle mnie nie podtrzymując...
Po drugiej cc Podniosłam się z łóżka jak tylko pielęgniarka o to poprosiła, a po trzeciej wstałam z łózka zanim jeszcze pielęgniarka do mnie przyszła powiedzięć, żebym wstawała )) Była w szoku.
Połżne zajmowały się dziećmi troskliwie, i przywoziły mi je na karmienie, ale jak już wstałam to wolałam sama przejąć opiekę nad nimi, choć położne były zawsze w pogotowiu, żeby pomóc
Dopiero przy 3 dziecku mieliśmy już własny samochód i dojeżdżałam samochodem.
Przy pierwszej ciąży bałam się, czy zdążę dojechać taki kawał przed porodem. Ale dało się (zresztą jak tylko na KTG pojawił się zapis poważniejszych skurczów, to lekarz był czujny i wolał mnie wcześniej wziąć do szpitala, zresztą i tak tętno u dzieci spadało, więc od razu lądowałam na oddziale). Przy następnych ciążach byłam już spokojniejsza o to czy zdążę.
Wody niekoniecznie muszą odejść na początku. Miarodajne są skurcze, ale to się jakoś wie, że to już te skurcze. Porodu nie przeoczysz
Bardziej słuchaj siebie i swojego ciała niż tego co piszą w poradnikach i co doradzają inni.