Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

KOBIETY PO CESARSKIM CIĘCIU

13334363839117

Komentarz

  • [cite] Malgorzata:[/cite]Gdybyś widziała Monikę od Darka
    szacun dla urodzenia tylu dzieci przy takej figurce


    Aha.
    W takim razie szacun.
  • moja babcia ma 1.60 w kapeluszu [1.50 naprawde]
    malutka - malenka. Urodzila 1 dziecko 5 kg. Aaa no tak, rodzila w domu, wiec nie bylo jak cesarki zrobic...
  • ProMamo - przesyłka dotarła, dziękuję!!!:fi::fi::fi:
  • ja kilka godzin miałam pełne rozwarcie i mimo wszelkich podchodów główka dzieciątka wcale nie schodziła w dół...1 i 3 z kolei dzieci ważyły 3300 i szczególnie te 3 z kolei urodziłam bez problemu
  • Moniko, moze to nie wina wielkosci dziecka.
    Kazda ciaza inna, kazdy porod inny, kazde dziecko inne.
  • Jeśli o mnie chodzi - pierwsze dziecię rodziłam w znieczuleniu, drugie w narkozie....
    Drugi porod wspominalam duzo lepiej - szybko wrocilam do siebie, zadnych sensacji.....
    Po pierwszym i w trakcie nie było miło..... wiec trzecie chciałam w narkozie.

    Ale anestezjolog mnie namawiala i namawiała.... i dzięki Bogu - córcia była taka duża i mogliby ją uszkodzić przy wyjmowaniu.... albo zatrułaby się lekami.......

    Przy narkozie trzeba sie spieszyć... a tak, to nie musieli.
    Dzieki Bogu.

    No i dobrze poszło to znieczulenie, zero komlikacji.
  • A jeśli chodzi o to co sądze o znieczuleniach.... z tego co wiem - lepsze dla dziecka bez narkozy..... bezpieczniejsze.

    Wiec sie znow na nie teraz bede decydowac.
    Jak juz mam ryzykowac to lepiej swoje zdrowie
  • Po podpajeczynówkowym też się szybko do siebie dochodzi, mnie przecięli o 18:30, a już o 11 następnego dnia wstałam.
    Całe szczęście był ze mną wieczorem mąż do 22 i przestawiał mi co chwilę nogi, bo mi zaczęły drętwieć, ale więcej dolegliwości nie miałam.
    Bardzo ważne jest, żeby po tym znieczuleniu nie podnosić głowy.
  • Ja miałam cc z zzo około północy i wstałam następnego dnia rano, koło 8-9 i poszłam sama pod prysznic, bo myślałam, że to normalne i że każda wstaje i że tak trzeba (jestem trochę takim typem kujona ;) ). Ale wesoło nie było i w sumie to tylko ten jeden raz wtedy sama wstałam a potem to już bardzo z pomocy męża korzystałam przez kolejne kilka dni. Głowa ani kręgosłup mnie nie bolały, "tylko" brzuch.
  • [cite] ProMama:[/cite]Moniko, moze to nie wina wielkosci dziecka.
    Kazda ciaza inna, kazdy porod inny, kazde dziecko inne.
    może i tak, choć ja innego powodu jak do tej pory nie widzę...tym bardzie że dwójka "wielkoludków" przyszła na świat przez cc, a dwójka mniejszych sn...ciężko mówić o przypadku
  • Pytanie, ile takich niedoszłych babć umarło przy porodzie, bo jednak nie dały rady. Albo ile z tych, które jednak dały radę, do końca życia nie trzymało moczu. Niewspółmierność istnieje.
  • Niewspółmierność istnieje ponad wszelką wątpliwość! Kiedyś częściej była związana z deformacjami miednicy u matek (np. po przebytej w dzieciństwie krzywicy) a obecnie raczej z dużymi rozmiarami dzieci w związku z (zbyt) dobrym odżywieniem matki i suplementacją w czasie ciąży.
    Na obronę lekarza, który nie zdiagnozował odpowiednio wielkości dziecka w USG mogę powiedzieć tylko tyle, że USG to jednak nie waga i uzyskane wyniki są jedynie szacunkowe. Sama widziałam wyniki dwóch badań USG robionych na tym samym sprzęcie przez dwóch różnych lekarzy w odstępie ok. 2 godzin, gdzie oszacowanie masy dziecka różniło się o... kilogram - z pierwszego badania wychodziło 5 kg (i miało być cięcie) a z drugiego, zrobionego po zmianie dyżuru - 4 kg (i pani urodziła naturalnie bez większego wysiłku córeczkę o wadze 4500g). Mój pierworodny też miał być malutki - 3200g, maksymalnie 3500g, a urodził się 4010g.
  • Eeee tam, na płasko nie trzeba:wink: Oczywiście, że nie da się od razu wstać i sobie pójść w długą, ale łóżka szpitalne mają na szczęście regulowane oparcie, więc do prawie siadu można się podnieść (znaczy podnosząc pilotem oparcie:wink:, nie na własnych mięśniach). Jakoś nie chciałabym jeść obiadu na leżąco i karmić też wygodniej.

    co do wstawania, to w obu przypadkach po jakichś 10-12 godzinach pojawiały się dwie miłe pielęgniarki i zaczynała się zabawa, lol. Zapamiętałam jedną radę, czyli przy wstawaniu nie patrzeć w dół, tylko przed siebie, np. na drzwi, coś wiszącego na ścianie etc., wtedy się w głowie nie kręci. Po dobie byłam zawsze juz dość rozchodzona, następnego dnia spacerki do szpitalnego ogrodu w przypadku pierwszym (lato i dziecko zdrowe) lub samochodem do kliniki noworodkowej (zima i dziecko chore). W przypadku drugim zresztą trzeciego dnia rano kazałam się wypisać i poszłam koczować do małego na oiom (praktycznie spędziłam tam już cały drugi dzień). oczywiście nie życzę nikomu takiego stresu pooperacyjnego, ale dziwnie prędko się w takich warunkach dochodzi do siebie.
  • [cite] Aga:[/cite]ale łóżka szpitalne mają na szczęście regulowane oparcie, więc do prawie siadu można się podnieść (znaczy podnosząc pilotem oparcie:wink:, nie na własnych mięśniach).
    Uuuu, kóleżanka światowa i do luksusów nawykła - łóżka na pilota... U nas ponoć niektóre kliniki też takie cuda mają :wink:
  • Aleś mi przygadała:shamed:, nastęnym razem wezmę własną polówkę do szpitala. Oraz podpaski, menażkę, suszarkę... co jeszcze?:wink: Pewnie dziwnie się popatrzą, ale wytłumaczę, że inaczej się ze mnie nabijają po necie.
  • Aga - sztućce koniecznie :wink: Bez menażki da się przeżyć - jakiś kubek wyszczerbiony i talerzyk Ci wypożyczą - ale ze sztućcami może być gorzej, bo to chodliwy towar. I prowiant własny w wielu szpitalach bardzo wskazany, jak z głodu nie chcesz umrzeć...
    A podpaski w tej Twojej zagranicy to po porodzie w szpitalu za darmo dają? U nas, jak bez podpasek byś przyjechała, to w wielu szpitalach najwyżej na ligninę możesz liczyć ale częściej powiedzą Ci, gdzie jest sklepik, w którym możesz nabyć. A suszarka, to niby co, szpitalna ma być? Wolne żarty - u nas zaraz by ktoś ukradł albo przynajmniej zepsuł. Z resztą, co to basen, żeby suszarki instalować.
    BTW, choć nasza szpitalna rzeczywistość może nie razi przepychem, to po tym, co napisałaś o szpitalu węgierskim, zaczęłam doceniać to, co mamy :wink:
  • Podpaski dają. W pobliskim szpitalu nawet pieluchy i ubranka dla dziecka. A jak mój syn leżał 3 m-ce po urodzeniu, to nie tylko on miał wszystko zapewnione, ale ja dostawałam obiady, bo siedziałam u niego od rana do wieczora. I kawę nieraz mi pielęgniarka przyniosła jak małego karmiłam:smile:
  • Szczurzysko serio ??????????????????????????

    Rodze po Polsce gdzie sie da, ale nigdzie tak nie ma! :shocked:
  • Ja bym tam mogła pół domu przynieść do szpitala, jak trzeba, byle tylko te baby się nie darły i miały choć trochę życzliwości dla pacjentek...
  • Szczurzysko u mnie tez podobnie, jedzenie w szpitalu super, podpasek jak nie masz to daja a Na oddziale to tez pieluszki.Moj Maz w czasie mojego dlugiego porodu( byl Ze mna) to I sniadanie dostal, niepotrzebnie kanapki robilam.Ciekawe jak teraz w lutym bedzie;-)
  • mi pani doktor powiedziała przy ostatnim trzecim cięciu (a czwartej ciąży), ze mam cieńką macice i wogóle miałam łożysko przoduące, odebrałam to że ,,mam zapomnieć " o nastepnych ciązach, i boję się wpadki a stosujemy metody naturalne.
  • Kropka, ja teraz będę pytać lekarza jak tam moja macica.. Tego, do ktorego chodzę, bo mu ufam. Kazemu bym w takiej ocenie nie zaufała....

    Nie wydaje mi sie, zeby Bog chcial, bym zyla na full-spontan w sytuacji, kiedy jest zagrozone i moje i dziecka zycie.
    Jestem przekonana jak na razie, ze do zycia we wstrzemięźliwości mnie to wezwie.

    Bo kiedy ma sie jakąś chorobę to się człowiek stosuje do zalecen lekarza a nie zajada smazonkami przy chorej wątrobie z "wiarą" ze Pan Bog jest Panem choroby i zdrowia, wiec ja mu musze ufac a nie certolić się z dietą.
  • Dziewczyny,
    Dlaczego się tłumaczycie?Sprawa jest dosyć osobista,boicie sie, macie w tej kwestii lęk-nie trudno się tu dziwić-gratuluję co niektórym wstrzemiężliwości.Ale może przyjść taki czas, że nic nie pomoże, bo będziesz miała chęć na dziecko-Ducha Św. w jedności z mężem, albo Bóg przewidzi dla Was dzieciątko bez waszego niechciejstwa...i wasze gdybanie na nic będzie.Ufajmy naprawdę Jemu.
    szczurzysko-niezle zaplecze masz w tym szpitalu :wink:
    Kropko- szukałabym opinii innych lekarzy

    Jedno jest prawdziwe-chyba Pro mama to pisała-każdy kolejny poród inny i dzieciątko inne.
  • A jeśli czujecie, że macie kończyć wydawanie na świat dzieci, albo macie fakty przemawiające za tym, to na cholerę piszecie o wstrzemiżliwości i takich tam, to jest w końcu wątek o kobietach po cc ?
    Jestem za odkładaniem poczęcia po cc ale nie mnie decydować czy już skończyć bo umrę.
    Rozumiem Wasze lęki, ale nie rozumiem tego pisalstwa-za mało modlitwy w nas, co do się wyczuć,a te wszystkie paniczne leki od samego zlego oszoloma pochodzą.Kurde dziwczyny popatrzmy na wszystko z wielkim pozytywem Najwyższego
    .
  • a jeszcze jedno, ciągle planowanie w tych postach, a niby każdy nie planuje...
  • [cite] Arletta:[/cite]Dziewczyny,
    Dlaczego się tłumaczycie?Sprawa jest dosyć osobista,boicie sie, macie w tej kwestii lęk-nie trudno się tu dziwić-gratuluję co niektórym wstrzemiężliwości.Ale może przyjść taki czas, że nic nie pomoże, bo będziesz miała chęć na dziecko-Ducha Św. w jedności z mężem, albo Bóg przewidzi dla Was dzieciątko bez waszego niechciejstwa...i wasze gdybanie na nic będzie.Ufajmy naprawdę Jemu.
    szczurzysko-niezle zaplecze masz w tym szpitalu :wink:
    Kropko- szukałabym opinii innych lekarzy

    Jedno jest prawdziwe-chyba Pro mama to pisała-każdy kolejny poród inny i dzieciątko inne.

    Jeśli pomimo "diety" choroba sie pogłębi lub nastapi jakies ryzyko (tzn ciąża) to jak najbardziej wola Boga, ale zajadanie sie "smażonkami" (pozbawianie siebie rozsądku a powołanie sie na bezwzględną ufność) to już nasza też wina.

    I jak mi Pan Bóg mimo mojego unikania i najwiekszego ryzyka da Dzidzie to podejmę sie, jak najbardziej :bigsmile:
  • Pisałam wcześniej nie byłoby rozsądne być w ciązy zaraz po porodzie cc, na szczęście nie wszystko jesteś my w stanie kontrolować
  • [cite] Arletta:[/cite]A jeśli czujecie, że macie kończyć wydawanie na świat dzieci, albo macie fakty przemawiające za tym, to na cholerę piszecie o wstrzemiżliwości i takich tam, to jest w końcu wątek o kobietach po cc ?
    Jestem za odkładaniem poczęcia po cc ale nie mnie decydować czy już skończyć bo umrę.
    Rozumiem Wasze lęki, ale nie rozumiem tego pisalstwa-za mało modlitwy w nas, co do się wyczuć,a te wszystkie paniczne leki od samego zlego oszoloma pochodzą.Kurde dziwczyny popatrzmy na wszystko z wielkim pozytywem Najwyższego
    .

    Arletto - piszemy o tym bo dla nas - częsci kobiet po cc to jest problem kazdego dnia.
    Dla nas to wazne i nie ma co trzymac wody w ustach i udawac ze tematu nie ma albo że wstydliwy jest. My chcemy o tym rozmawiac tak samo jak Wy chcecie rozmawiać o Waszym bezgranicznym zaufaniu
  • Kropka skad jestes?

    Arletta zagrzewaj bo boju!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.