Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

KOBIETY PO CESARSKIM CIĘCIU

13637394142117

Komentarz

  • Według naszych poprzednich - wystarczy do menopauzy ;-)
    Ale ogólnie słyszałem się że rok, a najlepiej 2 lata (od cc do zajścia)
  • Z badań naukowych (np. tu jest przegląd) wynika, że zwiększone ryzyko dotyczy przede wszystkim sytuacji, gdy kolejny poród (po wcześniejszym cc) następuje przed upływem 18-24 miesięcy. Czyli koncepcja powinna nastąpić raczej nie wcześniej niż 9-15 miesięcy po cc. Co nie znaczy, że jak komuś zdarzy się zajść w ciążę w krótszym czasie, to zaraz musi być z tego jakaś tragedia ale taka sytuacja zwiększa ryzyko powikłań ze strony operowanej macicy.
    A lekarze - jak to lekarze - każdy będzie mówił coś innego. Jak która mama z tych dociekliwych, to zawsze może doktora zahaczyć o wyniki badań. Większość z nich nie będzie się w stanie powołać na żadne źródła naukowe :sad:, bo ich "wiedza" często bazuje na tym, czego uczono ich na studiach oraz na ich własnych przekonaniach, intuicjach czy przesądach :confused:
  • Ta pani ginekolog u której byłam raczej była zdania ,że każda kolejna ciąza bezwzgledu na odstep czasowy ,z powodu wielkiego ryzyka to efekt totalnego braku nieodpowiedzialnosci.Nie uswiadamiała mnie ile trzeba odczekac ,ale co trzeba zrobic zeby juz nigdy nie byc w ciaży.Dodam ,że zarówno po pierwszym jak i drugim porodzie nie było zadnych komplikacji.Wszystko bylo w porzadku.Cesarskie ciecie było spowodowane duza wada wzroku.Ale gdybym ,wtedy wiedziala to, co teraz wiem, (ze to niekoniecznie jest przeciwskazaniem do porodu naturalnego)robiłabym wszystko, zeby urodzic naturalnie.I choc po 2 cc bedzie to bardziej ryzykowne ,to mimo wszystko spróbujemy dowiedziec sie czy jest to mozliwe.
  • No nie wiem, mi zabraniano zachodzenia w ciążę a ja i tak sobie zachodziłam tylko nie było chętnych do prowadzenia ,, państwowo". Prywatnie to i owszem ale chyba za koszt całego becikowego...Na ostatniej cesarce nie mogli się dogrzebać do dziecka i powiedzieli, że czegoś takiego nie widzieli jeszcze w swej karierze.
    Prawdę mówiąc obawiam się , ze jak znowu zajdę będę sobie musiała jeździć do jakiegoś prolife profesora na drugi koniec Polski, który mnie ukradkiem nie wyskrobie jednocześnie załatwiając mi polubownie z psychiatrą żółtych papierów. Nie jestem multimilionerką ani nie mam ochoty zostawiać starszych dzieci na pastwę losu, żeby się szwędać po wszystkich możliwych poradniach w kraju. Chyba w takiej sytuacji prowadziłabym sobie sama ciążę a do szpitala przyszła od razu do krojenia.
  • @Gielki - jeśli problemem była wada wzroku, to sugerowałabym poszukanie położnej, która podjęłaby się prowadzić II okres porodu w pozycji fizjologicznej (horyzontalnej) i bez aktywnego parcia. Na Madalu jest jedna, z którą pewnie można by się na coś takiego umówić, na Żelaznej to nawet kilka takich jest. Lekarze najprawdopodobniej będą postulowali skrócenie II okresu porodu poprzez użycie vacuum lub kleszczy - ja bym na to nie poszła.
    Oczywiście, bardzo istotne będą wyniki konsultacji okulistycznej. W szczególności ocena stanu siatkówki. Jeśli siatkówka nie grozi odklejeniem się przy wysiłku, to nawet duża wada wzroku nie jest przeciwwskazaniem do porodu drogami natury. A taki poród bez aktywnego (kierowanego) parcia w II okresie to wcale nie aż tak wielki wysiłek. Tylko trzeba znaleźć osobę, która rozumie fizjologię porodu i nie upiera się przy tym, że w II okresie kobieta musi na każdym skurczu wykonać trzy silne parcia "jak na kupę" z brodą przypartą do klatki piersiowej, z zamkniętą głośnią i oczami. Niestety, mało który lekarz uwierzy, że da się bez tego urodzić :sad:
  • [cite] gielki:[/cite]Przykro mi ,ale nic nie dostałam .Niewykluczone ,że nie wiem gdzie mam tej wiadomosci szukać:bigsmile:

    W swojej skrzynce emailowej - wiadomość przesłana przez forum przesyła się na maila podanego przy rejestracji. Jak nie doszło to napisz do mnie a ja Ci odpiszę :)

    edit:
    już odpisałam :)
  • [cite] Katarzyna:[/cite]@Gielki - jeśli problemem była wada wzroku, to sugerowałabym poszukanie położnej, która podjęłaby się prowadzić II okres porodu w pozycji fizjologicznej (horyzontalnej) i bez aktywnego parcia. Na Madalu jest jedna, z którą pewnie można by się na coś takiego umówić, na Żelaznej to nawet kilka takich jest. Lekarze najprawdopodobniej będą postulowali skrócenie II okresu porodu poprzez użycie vacuum lub kleszczy - ja bym na to nie poszła.
    Oczywiście, bardzo istotne będą wyniki konsultacji okulistycznej. W szczególności ocena stanu siatkówki. Jeśli siatkówka nie grozi odklejeniem się przy wysiłku, to nawet duża wada wzroku nie jest przeciwwskazaniem do porodu drogami natury. A taki poród bez aktywnego (kierowanego) parcia w II okresie to wcale nie aż tak wielki wysiłek. Tylko trzeba znaleźć osobę, która rozumie fizjologię porodu i nie upiera się przy tym, że w II okresie kobieta musi na każdym skurczu wykonać trzy silne parcia "jak na kupę" z brodą przypartą do klatki piersiowej, z zamkniętą głośnią i oczami. Niestety, mało który lekarz uwierzy, że da się bez tego urodzić :sad:

    wow nigdy o tym nie słyszałam, natomiast też mam problemy z oczami i stąd pierwsze CC i każda następna ciąża będzie zakończona CC, a chcielibyśmy więcej dzieci, na szczęście mieszkam pod Warszawą jak synek podrośnie będę szukać takiej położnej. Super:confused:
  • Tinylova.... +++

    Ciekawe to stwierdzenie ze "po cc tez mozna miec duzo dzieci":bigsmile: ... Ciekawe tylko ile on nazywa "dużo", bo z tym roznie bywa.... Dla wielu dużo to 3 :bigsmile:

    Promama - ja pytałam ostatnio mojego gina co to za paraliżujacy nogi ból w samym środku dołu, centralnie z przodu.... Czesto mnie chwyta a ja nie moge sie ruszyc z miejsca.... Podobno to od blizny..... bo sie macice szyje na samym dole... zaraz przy pęcherzu.... Wyciąga sie samiutenki dół i tam sie kroi......

    Teraz stoje przed dylematem rodzic w polowie 37 czy prawie w 40 tyg.....
    Mowilyscie cos o porodach cc w 37 tyg..... Czym to grozi?
    Przypominam ze moj synus mial 4200 w 38 tyg a corka 4800 w 39.... Boje sie ze kolo 40 tyg to to bedzie dziecko o wadze 5500.......
    W międzyczasie moj lekarz jest za granicą, a ja bym wolała zeby to on mnie ciął....
  • [cite] Wanda:[/cite]@Katarzyna:
    sorry za OT, ale nie mogę się powstrzymać: a czemu właściwie wszystkie kobiety nie mogą rodzić bez aktywnego parcia w II fazie?? Czyli bez tego nieszczęsnego parcia "na kupę"?

    Z mojej perspektywy? Nie widzę powodu, żeby w zasadzie wszystkie nie mogły! Aktywne parcie może być wskazane tylko w szczególnych sytuacjach, nad którymi nie będę się teraz rozwodzić, bo to nie miejsce i czas. W zindustraializowanym położnictwie zostało uznane za konieczność od kiedy kobiety wypierają swoje dzieci w pozycji na wznak. Muszą wtedy pokonać, poza oporem własnych tkanek także siły fizyki, więc są zmuszane przez personel, by do normalnej siły parcia spontanicznego i siły mięśnia macicy, który wypiera dziecko dołożyć siłę wolicjonalnego parcia przeponą. Dodatkowo, założenie jest takie, że aktywne parcie ma skrócić II okres porodu, który współczesna medycyna uważa za szczególnie niebezpieczny dla dziecka (czy słusznie?). Inna kwestia, to kobieta rodząca pod wpływem środków przeciwbólowych, która nie jest świadoma sygnałów napływających z wnętrza jej organizmu (bo są stłumione przez leki) - trudno wtedy przeć inaczej niż "na komendę".

    Wando, równie dobrze można by zapytać np. czemu wszystkie kobiety nie mogą rodzić w dowolnie wybranej przez siebie pozycji, czemu wszystkie nie mogą rodzić w poszanowaniu intymności, czemu wszystkie nie mogą doświadczyć niezaburzonego pierwszego kontaktu ze swoim nowonarodzonym dzieckiem... itp. Wszystkie te fatalne błędy w sztuce położniczej (i wiele innych) są wynikiem "zindustrialozowanego" i zmedykalizowanego podejścia do porodu. W szpitalu zadaniem personelu nie jest otoczyć kobietę i jej dziecko subtelną opieką i pozwolić im na poród w bezpiecznych warunkach zgodny z fizjologią tylko, czy trzeba, czy nie trzeba ratować ich życie i zdrowie. Stąd procedury mocno interwencyjne, zadające gwałt fizjologii porodu (niepotrzebne leki i zabiegi, ignorowanie potrzeb rodzącej, narzucanie woli personelu, brak intymności). Te procedury mogą być pomocne w sytuacjach patologicznych ale zastosowane dla ogółu rodzących przynoszą rezultaty takie, jak możemy obserwować na większości porodówek :sad:

    A dlaczego tak jest i przez wiele lat się nie zmienia? Cóż, mam swoje teorie ale to mocno wykracza poza ramy tego wątku :smile:
  • [cite] Monia6:
    Mowilyscie cos o porodach cc w 37 tyg..... Czym to grozi?

    Przede wszystkim tym, że dziecko urodzi się nie do końca przygotowane do życia poza macicą. Najczęściej takie maluchy miewają problemy z układem oddechowym, co często bywa przyczyną przedłużonej hospitalizacji zaraz po porodzie oraz różnych problemów w dalszym rozwoju (częste infekcje górnych dróg oddechowych, astma oskrzelowa).
    Paradoksalnie, lepiej przystosowany do życia często bywa wcześniak z 34 tc. urodzony spontanicznie naturalną drogą niż maluch z 37 tc. ("metrykalnie" donoszony) wyciągnięty bez akcji porodowej przez cc. Hormony wydzielające się w czasie naturalnego porodu bardzo silnie stymulują rozwój dziecka, szczególnie górnych dróg oddechowych. Dlatego, z perspektywy dojrzałości dziecka do życia poza macicą, optymalne jest wykonywanie cięcia cesarskiego dopiero po wystąpieniu spontanicznej czynności skurczowej związanej z rozpoczęciem porodu. Oczywiście, większość lekarzy tego nie lubi, bo trudno wtedy zaplanować wygodny termin operacji oraz, zawsze jest to sytuacja mniej komfortowa, gdy są już skurcze i trzeba bez większej zwłoki ciąć bez względu na to, co się akurat dzieje.
  • O.k. Czyli wezmą mnie za kompletną idiotkę, jak przypuśćmy(bedąc w 5 ciąży) pójdę do swojego lekarza prowadzącego, że czekam na akcje porodowa?On mi wysunie wiele powodów by mnie od tego zamiaru odwieżć, albo powie, że on sie na to nie pisze.I co wówczas?jakie na takie fakty mieć rozeznanie?
  • @Arletta - 99,9% lekarzy w Polsce potraktuje cię w takiej sytuacji jak kosmitę lub osobę nie w pełni władz umysłowych (nie wiem co lepsze) - to pewne :sad: Jak bardzo jest to przykre może Ci opowiedzieć ProMama.
    Co do rozeznania - nikt Ci nie zabroni zapoznać się z wynikami zagranicznych badań naukowych, ale zapewne lekarz w kluczowym momencie i tak nie będzie chciał z tobą dyskutować po partnersku tylko użyje argumentu, że niezależnie od tego ile byś nie przeczytała, to i tak to on studiował medycynę i ma doświadczenie w tej dziedzinie a nie Ty, więc nie ma z Tobą o czym rozmawiać. Ostatecznym argumentem będzie zapewne straszenie zagrożeniem życia lub zdrowia dla matki i dziecka, co będzie Ci trudno zweryfikować nie mając możliwości konsultacji z innym, bardziej życzliwie nastawionym lekazem.
    Pojawił się tu jednak niedawno na forum pewien chłopak (nie mogę znaleźć gdzie, niestety :sad: ale może ktoś z forumowiczów pamięta; przypominam sobie, że Małgorzata pytało go o to, co to jest "cięcie na zimno") który pisał, że jego żona rodzi tylko przez cc ale z cięciem czekają zawsze do rozpoczęcia spontanicznej czynności skurczowej charakterystycznej dla początku porodu. Czyli i u nas można znaleźć lekarza, który daje się na takie rozwiązanie namówić.
    Na pewno nie jest to łatwa droga i warto się w to angażować tylko w sytuacji, gdy ma się głębokie przekonanie do tego, że to najlepszy sposób. Jeśli ma się wątpliwości, to szkoda energii na walkę z systemem :sad:
  • Dziękuję Wam za wypowiedzi w tym temacie.

    Zastanawia mnie po pierwsze wpływ wagi dziecka na stopień jego rozwoju.
    Ostatnio rodziłam "na zimno" z powodu wagi (ponad 4 kilo) i złego mojego samopoczucia, zero objawów (tydzień przed).
    Córcia po porodzie wypijała 250ml mleka (zanim zaczelam stymulowac piersi do takiej produkcji) dowiedzialam sie tego od pielęgniarki karmiącej ją butelką bez mojej wiedzy i zgody :devil:
    A wiec nie ma mowy o braku apetytu

    Syna przed tą córą rodziłam w 38 tyg z "przebiegania" po akcji skurczowej 6 godzin trwającej (od co 5 min do co 3 min). Waga 4200.
    Jedyne trudności to nieumiejętność kroczenia u dziecka i senność, ale bez wpływu na przybieranie na wadze i brak innych trudności...

    Wiec jak? Mam sie rozruszać na maksa żeby wywołać skurcze skoro sie okaże na usg powiedzmy 5 grudnia ze dziecko jest duże? Bedzie wtedy lepiej przygotowane do narodzin?
    Przeciez moj syn z 38 tyg nie naturalnie mial sprowokowane skurcze, ale z przemęczenia i nadmiaru ruchu u mnie....

    Sorry za głupie pytania ale wciąż nie jest dla mnie jasne co mam zrobić...
    Wiele spraw ma wpływ na moją decyzje...
  • @Monia6 - skurcze wywoływane (czy to w szpitalu metodami medycznymi, czy "po domowemu") to nie całkiem to samo. Idea jest taka, że warto poczekać aż poród zacznie się spontanicznie, bo hormony dziecka mają istotny udział w inicjowaniu akcji porodowej - czyli, jak się zaczyna samo, znakiem, że dziecko w pewien sposób przygotowane. W ogóle procesy hormonalne są tu bardzo istotne i dość skomplikowane. BTW, akcja skurczowa, nawet 6 godzin co 5-3 min, wcale nie oznacza jeszcze, że rozpoczął się poród. Gdy rodził się mój jedyny "przyspieszany" syn (39 tygodni) to zanim poród się zaczął miałam takie skurcze (co ok. 3 min. i bardzo bolesne) przez jakieś 17 godzin. W szpitalu pewnie by mnie ścięli z powodu braku postępu. Inna rzecz, że to moje jedyne "wygonione" (domowymi metodami) dziecko jest najwątlejszego zdrowia i zdecydowanie słabe jeśli chodzi o układ oddechowy - jako jedyny miewał zapalenia płuc i obturacje oskrzeli. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że mu to zrobiłam :sad: Dałam się przekonać "mądrościom", że jak dziecko nie gotowe, to się domowymi metodami wygonić nie da - no, to się okazało, że jednak się da :confused:
  • Jasne Kasiu kojarzę chłopaka z tym czekaniem do skurczy-z jego wpisów po pierwsze czytam:
    - mają w dupie system
    - to ich trzecie cięcie
    - nie pisał o lekarzu-mam wrażenie, że jadą na spontana, jakiego lekarza zastana, tak będzie,
    jesli sie mylę-wypowiedz się drogi forumowiczu
    druga rzecz, na jakiej podstawie mam się upierać?opierając sie na moim widzimisię?
    bo na sucho myśląc, czy nie jest głupotą przy 5, 6 ,7 cc czekać na skurcze przynajmniej te pierwsze?czy jeśli tak, wcześniej przed skurczami można by ocenić stan blizny-wowczas świadoma decyzja czy ona to przetrzyma byłaby na miejscu?jeśli nie niech tną- w moim rejonie i prowadzącym lekarzu początek 39 tyg. bez komplikacji?
  • Zreszta jak się zachowuje macica w skurczach podczas cc?pewnie jest róznica cc na zimno a ze skurczami?
  • @Arletto - nie możesz oczekiwać, że ktokolwiek powie Ci, jakie masz podjąć decyzje, bo tu chodzi o życie Twoje i Twojego dziecka a nie kogokolwiek innego. Ważne, żebyś to Ty była przekonana do własnego wyboru. Nikt też Ci nie zagwarantuje, że cc wykonane w 39 tc będzie bez komplikacji, bo w przypadku żadnego porodu (czy operacyjnego, czy naturalnego), nie możesz mieć nigdy takiej gwarancji.
    A czy czekanie przy 5, 6, 7 cesarce do spontanicznego rozpoczęcia porodu jest głupotą... Cóż, jestem wielką przeciwniczką ustalania z góry jednej reguły obowiązującej dla wszystkich, w kwestiach tak indywidualnych jak ciąża i poród - czasem głupotą byłoby czekanie na rozpoczęcie się porodu także u kobiety, która nie ma za sobą żadnego cięcia a czasem zupełnie bezpieczne może okazać się oczekiwanie nawet u kobiety po kilku takich operacjach. Problem tylko w tym, kto miałby to bezpieczeństwo (w przypadku kobiety po wielu cc) kompetentnie ocenić i wziąć odpowiedzialność za podjęte decyzje. I myślę, że o to wszystko się rozbija :confused:
  • Strasznie sie boje rodzić u lekarza "z przypadku"....

    Jesli 6 godz skurczów co 5-3 min nie gwarantują że to juz "ten czas", jeśli waga tez nie ma znaczenia.... To ja juz nie wiem....

    Zwlaszcza ze pierwszy syn urodzony w 41 tyg wyciagniety byl "ledwo zywy" a ja akcji nie mialam pomimo wywolywania domowymi i szpitalnymi metodami....

    Ech....
  • @Monia6 - mam nadzieję, że nie jesteś skazana na lekarza "z przypadku", bo jeśli tego się boisz, to dla dobra Twojego i dziecka warto takiego ryzyka uniknąć.
    Z rozpoznawaniem początku porodu problem jest tego rodzaju, że jedynym pewnym wskaźnikiem, że to już pora jest... rozpoczęcie się porodu, czyli wystąpienie regularnej czynności skurczowej przynoszącej efekt w postaci skracania i rozwierania szyjki macicy. Inne wskaźniki są zawodne i dlatego to takie trudne.
    Zaciekawiłaś mnie tym Twoim "ledwo żywym" synem. Bez przyczyny dziecko nie rodzi się w złym stanie, a 41 tydzień ciąży nie jest sam w sobie dobrym powodem dla złego stanu dziecka (mój najmłodszy syn urodził się spontanicznie pod koniec 43 tygodnia w doskonałym stanie). Już prędzej szpitalne metody wywoływania. No, i "ledwożywość" to też pojęcie dość względne...
  • Widzisz ja po tych skurczach miałam rozwarcie "na opuszek".

    Co do syna z 41 tyg....
    Miał wahania tetna od 6 mies. ciąży... Od 100-160.
    CC było z powodu spadania tętna ponizej 70....

    Okazalo sie ze wody sa zielone, a dzieciatko było niedożywione (chude: skóra i kości) sporo przenoszone.... skóra pomarszczona jak po 18 godzinnym leżeniu w wannie..... obłaził ze skóry.... Pępowina owinięta wokół nogi
    Wszedzie było pełno wód.... w żołądku, w płucach...... nie chciał jesć przez kilka dni, odwodnienie... żółtaczka zbyt silna.... w efekcie padaczka wykryta w 3 r.ż. - takie subtelne objawy miał, ze nikt sie nie poznal tylko ja
  • Ciągnę dalej swój wątek i zadam proste pytanie:czy są osoby kompetentne, które są w stanie stwierdzić czy czekanie do skurczy będzie w moim przypadku mało ryzykowane?czy są sprzęty, metody i środki oceniające ten stan rzeczy?czy z góry zakładamy pęknięcie macicy i dlatego lepiej nie ryzykować?
    Ryzykiem jest zajście w kolejną ciąże i kolejne cc-reszta konsekwencją.
  • @Monia6 - "na opuszek" to nie jest rozwarcie, szczególnie jeśli szyjka nie była zgładzona (a tego się spodziewam). Czyli te skurcze, choć może bardzo męczące, to nie były skurcze porodowe :sad:
    Co do syna z 41 tc - trochę mało konkretów, ale, jak na moje, to tam niezłe zaniedbania były. Zmienność czynności serca w zakresie 100 do 160 uderzeń na minutę, sama w sobie, jakoś by mnie nie przerażała (fizjologiczna norma to 100-150, chwilowe akceleracje pow. 150 też są w normie), więcej o ewentualnym zagrożeniu dziecka mógłby powiedzieć dokładny zapis tych zmian. Natomiast niedożywienie dziecka powinno być stwierdzone na USG (jeśli nie na którymś standardowym, to przynajmniej na takim wykonanym po 40. tc. to już na pewno) - jak ktoś tego nie zauważył, to już błąd, jak nie zrobili USG, to też błąd, szczególnie, że od 6 mc obserwowane były niepokojące objawy (z tego, co piszesz, ktoś uznał to, co obserwował, za nieprawidłowe). Spadek czynności serca poniżej 70 ud. na minutę to faktycznie bardzo niepokojący objaw. Ciasne owinięcie pępowiny wokół nogi mogło być przyczyną zarówno nieprawidłowości w czynności serca (zaburzenia w dostawie krwi do dziecka przy wykonywaniu przez nie ruchów zamykających światło pępowiny), jak i wewnątrzmacicznego niedożywienia (ogólnie słaby przepływ krwi przez nie całkiem drożną pępowinę). Choć nie wiem, jak to owinięcie wyglądało, bo owinięcia różne pępowiną obserwuje się przy ok. 10% porodów i zazwyczaj nie mają wpływu na stan dziecka. Jeśli jednak pępowina była owinięta w sposób utrudniający przepływ krwi, to odpowiednio wcześniej powinny być możliwe do zaobserwowania różne nieprawidłowości - deceleracje zmienne w zapisie KTG, wewnątrzmaciczne zahamowanie wzrostu (albo nierównomierny wzrost), zaburzone przepływy w naczyniach pępowinowych lub mózgowych. Przy takich objawach czekanie do 41 tc. nie koniecznie jest dobrym pomysłem. Jeśli w ramach wywoływania porodu dostałaś oksytocynę, to jest bardzo prawdopodobne, że to pod jej wpływem tętno malucha tak radykalnie spadło. Z tego, co piszesz, to syn urodził się z ewidentnymi oznakami przenoszenia (sucha, zmacerowana skóra) ale także z oznakami przebytego niedotlenienia (obecność smółki w płynie owodniowym) i niedożywienia. To wszystko nie miało prawa wynikać wyłącznie z czasu trwania ciąży. Tam już wcześniej się działo coś niedobrego i nie zostało to w porę wykryte.
    A, co do obecności wód płodowych w żołądku i płucach - to raczej stan normalny, bo płód aspiruje otaczający go płyn zarówno do światła przewodu pokarmowego, jak i do płuc. Problemem mogło być to, że w płynie obecna była smółka.
    @Arletta - znam kompetentnego w takich sprawach lekarza, któremu ja gotowa byłabym zaufać, ale... w Wielkiej Brytanii. W Polsce nie spotkałam nikogo, kto powyżej 3 cc prezentowałby podejście inne niż cc na zimno i to najlepiej już w 37 tc. :sad: Nie można jednak wykluczyć, że ktoś taki jest i u nas. Co do metod oceny ryzyka - współcześnie jest pod tym względem tak komfortowo jak nigdy w przeszłości nie było - jest KTG do oceny czynności serca płodu i czynności skurczowej macicy oraz USG do oceny stanu dziecka i stanu blizny po cc, jest też możliwość prewencyjnego umieszczenia matki na oddziale patologii ciąży od 37 tc, żeby w razie potrzeby była stale blisko sali operacyjnej. Niestety, zazwyczaj z góry zakłada się pęknięcie macicy. Z badań wynika, że ryzyko takiego powikłania w sytuacji >3 cc wynosi aż ok. 10%. Wiele jednak zależy od czynników indywidualnych. Mądry i zaufany lekarz mógłby wiele powiedzieć o rokowaniach analizując szczegółowo Twoją dokumentację medyczną dotyczącą poprzednich operacji i zapoznając się z wynikami badań z aktualnej ciąży.
  • @Arletta podalam Ci naiar na gin, ktora w UK prowadzila porody po 2cc, 3cc chyba po 4 cc tez.
    Zadzon, zapytaj. Z gory powie, ze w Polsce sie nie da, zapewne.
  • Lila - Wrocław?
    dr Agrawal, nie po to by bawic sie w New Age, ale moze pogadac z nia, zapytac ... dla samego wycieszenia. Kobieta ma "dr" i praktyke!
  • Ps. Katarzyna ma naprawde super wiedze i polecam podpytywac!
  • Drogie mamy! 30lipca przez zaniedbania lekarzy urodziła się moj córeczka Laura Faustyna w 24tc przez cc. Walczyła dla nas 29dni. Była naszym pierwszym wymarzonym, wyczekiwanym dzieciątkiem. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niej. Codziennie jesteśmy wieczorami u malutkiej. Drogie mamy, jak najszybciej po cc można bezpiecznie zajść w ciąże? Ja wiem ,że żadne inne dziecko nie zastąpi nam córeczki, ale jest nam bardzo ciężko, tym bardziej, że przed nami 18listopada i właściwy termin jej porodu, a my przeżyliśmy pierwsze rozpaczliwe święta 1listopada. Proszę Was bardzo o pomoc:(
  • Mamo Laury Faustyny, bardzo mi przykro, chociaż słowa nie wyrażają współczucia, mogę wesprzeć modlitwą.
  • Mamo Laury Faustyny +++
  • Mamo Laury Faustyny,
    bardzo Ci wspolczuje...

    Napisz skad jestes? Czy masz wsparcie po stracie dziecka?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.