Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

KOBIETY PO CESARSKIM CIĘCIU

16364666869117

Komentarz

  • [cite] prowincjuszka:[/cite]ProMamo błagam, lekarze naprawdę nie lubią robić cc i rzadko robią rutynowo, chyba wygodniej jest im kimać w dyżurce i niech kobieta radzi sobie sama ewentualnie z położną.
    Cesarka to dla nich nic przyjemnego.Wątpię, żeby Tobie robili rutynowo ( no chyba, żebyś zapłaciła za cc na żądanie) to może tak i zrobiliby z pocałowaniem ręki. Nigdy nie miej do siebie pretensji, widocznie tak miało być.Na pewno chcieli dobrze dla Ciebie i przede wszystkim dla Twojego dziecka
    Mnie za każdym razem wyklinano i kręcono nosem, że znowu ta baba o nie już nic gorszego nie mogło się na dyżurze trafić. Na pewno na moje miejsce woleli by 10 rodzących dołem bez komplikacji. Dlatego nie sądzę aby lekarze robili zawsze cesarki bez medycznego uzasadnienia. Pomijam celebrytki ( chociaż też nie wiadomo czy na pewno nie miały wskazań).
    Eee tam, ja takam - Rutyna
  • Tak? To dlaczego ciągle musiałam wysłuchiwać kazań na temat,, że gdyby Bóg chciał to kobiety by miały zamki ? " I dlaczego nikt praktycznie nie chciał mi prowadzić ciąż ?
    Już mam do tego takie obrzydzenie, że jak zajdę w następną ciążę to nie wiem chyba sama sobie to dziecko wytnę bo lekarzom na oczy boje się pokazywać. Chyba, że dacie mi tutaj namiar na ginów, którzy z nudów lubią robić operacje.
  • Bo my, pocesarki, mamy zakaz zachodzenia w wiecej jak dwie ciąże
  • prowincjuszko, lekarze obecnie - nie wiem jak bylo za Twoich porodow - uwielbiaja cesarki. 20-30 minut i po robocie.

    a taka rodzaca naturalnie, to cholera wie, ile bedzie rodzic. moze 2 godziny, a moze 20. i dogladaj tu takiej co chwile, i pilnuj czy wszystko idzie po ich mysli...

    dlatego sie tak oburzam na cesarki - bo obecnie bardzo czesto sa skutkiem wygodnictwa lekarzy, a nie wynikiem rzeczywistej potrzeby.

    napisalam jakas 1h temu posta, ale mi komp padl...

    w kazdym razie ja tez bylabym absolutnie szczesliwa z powodu koniecznej cesarki ratujacej zycie mi i dziecku.
    tylko takich cesarek jest tak naprawde odsetek.

    i te niepotrzebnie wykonane cesarki to po prostu przykra sprawa, bo jednak i dla kobiety i dla dziecka lepszy naturalny porod :confused:

    Mam tutaj bardzo duzo znajomych ktore padly ofiara tak podlego traktowania w szpitalu i potem bezsensownego odsylania pod skalpel, ze kilka lat zajmuje im dojscie do siebie po porodzie - glownie psychicznie.

    czesc z nich zawalczyla o drugi porod naturalny i przewaznie sie udaje.

    ale okropne jest tez to o czym pisze ProMama - ze jak juz sie mialo 1lub cc, to jest sie poniekad juz do konca zycia skazanym na taki sposob porodu. A tak byc wcale nie musi.
  • Prowincjuszko, napisalas mi prywate, ale tak naprawde nie wiesz, czy mialam cc, ile jesli juz i z jakiego powodu ;-) no chyba ze to ktos nicka zmienil. Nie mam i nigdy nie mialam wskazan prawdziwych do cc!!!
  • Katarzyno ja do ciebie odnośnie tej endometriozy w bliźnie. Miałam to dziadostwo w 2 albo 3 cc , nie pamietam dokładnie ale zostało wycięte. Myślisz że mogłoby się znowy przyplątać i w ogóle od czego to się robi ?? No i z tego co pamiętam to właśnie tez miałam takie objawy jak teraz tylko było bardziej wyczuwalne jak kulka taka ( muszę dziś pomacać blizne akurat jestem przed okresem może coś wynajdę ) .

    A co do porodu cc i sn to przecież tak czy siak to wielkie szczęście bo pozwala nam zostać matkami. Nie wiem czy lekarze kierują na cc z nudów czy nie ale napewno ten czynnik wzrasta i wzrasta i wzrasta.Nie podoba mi się to że w mediach jest to lansowane jak takie hop siup i masz dziecko bez bólu ... Napewno są cc konieczne , ratujące życie mamy i dziecka ale i takie które są zrobione przez błąd lekarski ...
    Moje 3 cc spowodowane były wcześniejszą operacją oczu i dużą wadą wzroku więc za dużego pola do dyskusji w tej kwestii nie miałam , czasami żałuję że nie dane mi było rodzić naturalnie (szczególnie jak przeczytam jakiś artykuł gdzie mama opisuje jakie to cudowne i intymne przeżycie) bo ja zostałam całkowiecie obdarta z intymności , radości z okazji pojawienia się potomka i za każdym razem mówiłam NIGDY WIĘCEJ nie dam się potraktować jak mięso ....a mimo to jak patrzę na moich synów to myślę że jednak jeszcze CHCĘ ... ( rodzić nie dawać traktować się jak mięso ;) )
  • @D-ska - endometrioza, to MSZ kolejna w ginekologi-położnictwie "puszka z Pandorą" :wink: Tak naprawdę, nikt nie wie, dlaczego to się robi. Niby są dwie wiodące koncepcje:
    * transplantacji (że niby endometrium z jamy macicy ulega autotransplantacji w inne miejsca w ciele kobiety)
    * metaplazji (że niby inne tkanki w ciele przemieniają się w endometrium)
    Żadna jednak z tych teorii nie wyjaśnia, dlaczego u jednych kobiet roziwja się endometrioza a u innych nie. Prof. Evers (wybitny spec od endometriozy) popełnił kiedyś artykuł pod znamiennym tytułem: "Endometrioza nie istnieje; wszystkie kobiety mają endometriozę" (niestety pod linkiem tylko pierwsza strona). Paskudna ta przypadłość ma tendencje do nawracania, więc skoro już kiedyś to miałaś, to istnieje spore ryzyko, że to znowu endometrioza.
    Do mnie najbardziej trafiają koncepcje rozwoju endometriozy związane z nieprawidłowym funkcjonowaniem układu odpornościowego. To by wyjaśniało zarówno nawracający charakter przypadłości jak i fakt, że może ona ulec samoistnej remisji.
    Terapie oferowane przez konwencjonalną medycynę są dość mało skuteczne a mogą być niebezpieczne. Terapie hormonalne (wychodzące z założenia, że skoro problemy są związane z cyklem miesiączkowym, to najporściej będzie wyłączyć miesiączkowanie :confused:) to duże ryzyko dla zdrowia (przyjmowanie hormonów ma wiele skutków ubocznych) i urody (można się zmienić w zarośniętego babochłopa). Terapie chirurgiczne wprawdzie dają doraźną poprawę (usuwa się ogniska endometriozy) ale jeśli są oszczędzające (bez wycięcia macicy), to nie dają gwarancji wyleczenia (duże ryzyko nawrotów) a wycięcie macicy nie każdemu odpowiada :wink:
    Ja jestem zdania, że najskuteczniejsza mogłaby tu być medycyna alternatywna, szczególnie radykalna zmiana diety i trybu życia. Wiem, wiem, nudne i upierdliwe... :wink: Ania D. podawała onegdaj na forum namiar do bardzo dobrego lekarza TMC, którego podejrzewam o duże sukcesy w nieinwazyjnym leczeniu tego rodzaju przypadłości.
    A tutaj strona z kompendium wiedzy o endometriozie. W lengłydżu, niestety.

    A w kwestii inklinacji lekarzy do robienia cc - nie podejrzewam ich o to, że robią to z nudów. Raczej ze strachu. Nie słyszałam jeszcze o tym, by w Pl ktokolwiek pozwał lekarza za błąd w sztuce z powodu niepotrzebnie wykonanego cc. Za to przypadków spraw sądowych, gdy, zdaniem pozywających, lekarze zbyt długo zwlekali z decyzji o cc jest na pęczki. Z tego punktu widzenia, dla lekarza bezpieczniej jest zrobić cięcie "na wszelki wypadek" (najwyżej kobieta przypłaci to boleściami i depresją, jedkan każdy sąd uzna, że działał on w celu ratowania zdrowia i życia) niż przyjmować postawę wyczekującą i ryzykować, że w razie jakichkolwiek komplikacji może trafić przed sąd z zarzutem błędu w sztuce. To trudny temat jest. Najsmutniejsze w tym wszystkim, że rodącej nie daje się prawa głosu - przedstawia się jej sprawę jak z góry przesądzoną, gdy faktycznie zazwyczaj bywa mocno niejednoznaczna.
  • Otóż to właśnie. Chyba lepiej zrobić jakieś jedno cięcie niepotrzebnie niż pozwolić na niepotrzebną śmierć lub ciężkie kalectwo.
    Ja też utyskiwałam na mój pocesarkowy brzuch i zazdrościłam kobietom , które po 2 dniach wychodziły sobie jakby nigdy nic do domu. Do czasu aż wylądowałam z najmłodszą córką w poradni neurologicznej ( profilaktycznie została tam skierowana) i poznałam dzieci, których matkom nie zrobiono cc lub zrobiono za późno.Bo położnym nie wydawało się , że są one za wąskie. Gdybym nie zobaczyła tego na własne oczy i w takiej ilości też bym nie przypuszczała, że w XX lub XXI wieku można było dziecko wyduszać i odwlekać operację. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę , że jednak miałam za każdym razem szczęście.
    Przed każdą cesarką byłam mierzona, bo położne nie bardzo się zgadzały z tym , że stan po kilku cięciach to wskazanie do cc.Zresztą też mnie straszyły, żebym sobie nie robiła nadziei na cc bo tak i że kto wie może doktor każe rodzić normalnie. I za każdym razem przy pomiarach, komentowały, były zaskoczone, że któraś ciaża z kolei, ja też niezbyt młodziutka a miednica w ogóle się nie rozciąga i to po odejściu wód.Czego nie widać na pierwszy rzut oka bo niestety mam dosyć odstający, gruby tyłek. Wołały jedna drugą i pytały ,, widziałaś coś takiego " ?
    Nie wiem , może ja się zetknęłam w szpitalach z podejściem zupełnie odwrotnym niż ProMama.
    Może to zależy od regionu i aktualnej mody ?
  • ja tam rozumiem lekarzy, którzy robią cc ze strachu i tak jak prowincjuszka uważam, że lepsza nadgorliwość w tę stronę niż odwrotnie. Inną kwestią jest sugerowanie, że jak jedna cc, to już następne też. Ale tu pewnie też chodzi o to, żeby zmniejszyć ryzyko. Poza tym mnie się naprawdę wydaje, że lekarze sądzą iż robią kobiecie przysługę(po co ma się męczyć), zwłaszcza jak się posłucha Polek i ich mentalności nt porodu sn.
  • Z tym męczeniem i niemęczeniem to też bujda. Po cesarce brzuch boli dłużej i podwójnie bo to nie jest tylko obkurczanie macicy ale obkurczanie pociętej macicy i pociętych mięśni.
    Dlatego mi nie było miło gdy rodzina wtrącała swoje 3 grosze, że jestem patentowanym leniem skoro nie urodziłam normalnie, nie wiem co to bóle porodowe i co ja wiem o byciu matką:confused:Ale i tak sie cieszyłam , że mam dziecko całe.
  • [cite] prowincjuszka:[/cite]Chyba lepiej zrobić jakieś jedno cięcie niepotrzebnie niż pozwolić na niepotrzebną śmierć lub ciężkie kalectwo.
    Otóż to! Może warto jedno niepotrzebne zrobić... Obecnie cc to ok. 30% porodów. WHO szacuje, że nie powinno ich być więcej niż 10%. Michael Odent, który uważa, że cc jest obecnie na tyle bezpieczne, że nie warto się wahać jęśli przebieg porodu wskazuje na to, że psn może być ryzykowny dla matki lub dziecka miał w swoim szpitalu 6-7% cc, przy rodzących "z rejonu", czyli bez żadnej wstępnej kwalifikacji do porodu sn.
    Cc nie jest optymalną dla dziecka drogą narodzin. Skutki długofalowe masowych porodów przez cc mogą się jeszcze ludzkości odbić czkawką :sad:
  • Chodzi Ci w ostatnim zdaniu o dziedziczną budowę miednicy ?
  • Nie! Chodzi mi np. o różne choroby przewlekłe (z udowodnionych to np. astma i cukrzyca I typu), do których usposabia poród drogą brzuszną.
  • [cite] Katarzyna:[/cite]Skutki długofalowe masowych porodów przez cc mogą się jeszcze ludzkości odbić czkawką :sad:
    ?
    [cite] Katarzyna:[/cite]Nie! Chodzi mi np. o różne choroby przewlekłe (z udowodnionych to np. astma i cukrzyca I typu), do których usposabia poród drogą brzuszną.
    ?
  • @AB - "brak postępu" i "zagrażająca zamartwica" to taka jedna wielka podwójna puszka z wielką Pandorą :wink: W zasadzie prawie każde cc (poza planowymi) można podciągnąć pod jedno z tych dwóch haseł. Pole do nadużyć jak ode mnie do Krakowa... :confused:
  • @Nika8 - poczytaj sobie trochę na ten temat. Na początek polecam może "Cesarskie cięcia a poród naturalny..." Michaela Odenta.
  • [cite] prowincjuszka:[/cite].Zresztą też mnie straszyły, żebym sobie nie robiła nadziei na cc bo tak i że kto wie może doktor każe rodzić normalnie.?
    i o to wlasnie chodzi panbuk dohtor kaze. tak jakby nie mogl przedstawic realnych szans i zaghrozen i dac kobiecie wyboru. nie. to on decyduje ze cc bo juz raz bylo, ze cc bo juz 13 godzin a on nie lubi jak mu kobieta dluzej niz 12 godzin rodzi i tak dalej i tak dalej.
  • Tam gdzie rodziłam ostatnio było dużo matek z cukrzycą ( bo w szpitalu jest poradnia dla ciężarnych z cukrzycą ) i one też zwykle rodzą przez cc, żeby nie zeszły przy porodzie?. A ponieważ skłonność do cukrzycy jest dziedziczna to automatycznie dzieci też mogą mieć tą chorobę. No i w statystykach wyjdzie co wyjdzie.
    Co do astmy to pewnie chodzi o to, że jak dziecko się nie przeciska podczas porodu to nie pozbywa się wydzieliny z płuc. I dlatego może mieć astmę. Ja się z Katarzyną zgadzam.
    Ale znam cukrzyków , astmatyków i alergików, którzy urodzili się sn, więc te choroby nie wiadomo do końca skąd się biorą ( może bardziej z genów i złego odżywiania).....
    Co do zamartwicy...no cóż moja najmłodsza urodziła się z wrodzonym zapaleniem płuc i była wyciagnięta w stanie ciężkim ( w zamartwicy) i to nie wina cesarki tylko moja, bo byłam chora i ja zaraziłam podczas ciąży a nie chciałam brać antybiotyków :sad: oraz tego, że po odejściu wód musiałam sobie poczekać, przejść różne procedury zanim mnie wzięto na stół.
    Natomiast nie rozumiem trochę kobiet, które są w stanie zapłacić kilka tysięcy, żeby im zrobiono cesarkę ,, bez powodu" bo za tydzień mają spotkanie biznesowe. ale nie mnie to oceniać.
  • Hmmm, czytam teraz książkę "Polityka karmienia piersią". Jest tam opisany przypadek dziecka, które porzuciła/ lub któremu zmarła matka, ktoś je przygarnął i przez całe niemowlęctwo był karmiony... piwem. Dożył w zdrowiu sędziwego wieku. Czy to oznacza, że pojenie piwem jest optymalnym sposobem karmienia niemowląt? Jasne, że nie... Tak samo jak fakt, że dzieci po cesarkach są zupełnie zdrowiutkie nie oznacza, że jest to optymalny sposób przychodzenia dzieci na świat (oczywiście, abstrahując od wszystkich przypadków, kiedy cc musi być wykonane). Inna sprawa, że w Polsce niewiele jest miejsc, w których dzieci faktycznie mają warunki, by rodzić się w najlepszy dla nich i ich matek sposób.
  • Piwem ? Eeee, chyba ktoś sobie pofantazjował. Albo chociaż przez pierwszy okres niemowlęctwa ktoś brał mleko od krowy, kozy albo mamki...Już prędzej by pojono dziecko zwykłą wodą niż alkoholem.
  • [cite] prowincjuszka:[/cite] A ponieważ skłonność do cukrzycy jest dziedziczna to automatycznie dzieci też mogą mieć tą chorobę. No i w statystykach wyjdzie co wyjdzie.
    Skłonności dziedziczne nie warunkują tego, że dzieci muszą i będą mieć daną chorobę. Choroby mogą się rozwinąć, bo dostały dobre warunki do tego, by zaistniały - zwłaszcza przez powielanie sposobu zycia rodziców. I to jest właśnie ten czynnik "dziedziczny".
  • A no piwem. Nie sądzę, żeby to była fantazja. Pojenie mieszanką wina, mleka i rozdrobnionego chleba było powszechne wśród wyższych sfer. Dziwiono się tylko, że te dzieci częściej umierają niż karmione piersią dzieci wieśniaczek.
  • [cite] prowincjuszka:[/cite]Tam gdzie rodziłam ostatnio było dużo matek z cukrzycą ( bo w szpitalu jest poradnia dla ciężarnych z cukrzycą ) i one też zwykle rodzą przez cc, żeby nie zeszły przy porodzie?.
    :shocked:
    To dla kobiety z cukrzycą poród drogą naturalną jest zagrożeniem życia? Chyba jakieś nowe badania...
  • Ja czytałam kiedyś o przypadku niemowlęcia karmionego wyłącznie rosołem z kury, ale przecież to nie reguła na karmienie niemowląt...
  • @Olesiu - miło Cię tu widzeć :bigsmile:
  • Nie żadne badania. Tam gdzie rodziłam było właśnie wiele kobiet chorych na cukrzyce i one były kierowane do cięcia tylko z tego powodu. Nie wiem dlaczego lekarze tak decydowali czy mieli rację czy nie.Dlatego dałam znak zapytania. Tylko piszę co widziałam.
    Co prawda moja babcia też miała cukrzycę a urodziła 4 dzieci ( takie ok. 5 kg) normalnie i do tego w domu a nie żadnym szpitalu.
  • Katarzyno, przyznam, że moim marzeniem jest podjęcie próby porodu sn po 3 cc. Dwie pierwsze cc rzeczywiście miały wskazanie, ale poprzednie - nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to możliwe.

    Czy w Polsce znajdzie się jakikolwiek lekarz, który zechciałby mnie w tej sprawie skonsultować? Bo mój gin, pomimo wielkiego wsparcia jakim mnie darzy, nie widzi takiej możliwości "bo nie!" i nie chce z tym dyskutować.
  • Oj, Katarzyno, nawet nie wiesz, jak bardzo... :wink:
    Dziewczyny śpią, ja przy śniadaniu (późnym bardzo...) zaglądam na org.
    Spokój i cisza...
    Ach...

    :cool:
  • [cite] Olesia:[/cite]Spokój i cisza...
    Ach...
    :cool:
    I oby tak jak najdłużej :bigsmile:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.