Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

KOBIETY PO CESARSKIM CIĘCIU

17071737576117

Komentarz

  • Dziękuję Ci Katarzyno za taką wyczerpującą odp.
    U nas to był "wypadek", żadnych przyczyn medycznych nie znaleziono.
    Część mnie chciałaby, żeby poród był szybki i żebym jak najszybciej mogła wziąć dziecko na ręce( cc), a z drugiej strony wiem, że to patrzenie krótkowzroczne, bo co z kolejnymi dziećmi, z moim organizmem. Myślę, że jest to głównie pytanie o moje zaufanie do Pana Boga. Do tamtego porodu szykowałam się czytając Fijałkowskiego, nie traktowałam tego jak dopustu bożego, zwł.że u nas wiadomo, że znieczuleń żadnych nie ma.
    Jeśli medycznie poród SN będzie możliwy,chciałabym znaleźć w sobie odwagę i zaufanie i nie dać się zastraszyć możliwością powtórki.
  • ps. Mój lekarz zaraz po moim cc na moje pytanie o kolejny poród powiedział tylko, że w moim przypadku "nikt mnie nie będzie zmuszał do rodzenia dołem", więc może nie jest aż taki betonowy, bo nie skazał mnie z góry na cc, a granicę minimalną do zajścia w kolejną ciążę podał 6 mscy, ja zaszłam po 8.
  • @agnieszkamama - "wypadek" jak dla mnie brzmi bardzo enigmatycznie... :confused: Z jakiegoś powodu ten poród zakończył się cc. Czy to był wypadek, że zrobili cc? Jakoś nie bardzo rozumiem... Zapewne masz wypis ze szpitala. Warto go wnikliwie przestudiować.
    Skoro piszesz, że chciałabyś znaleźć w sobie odwagę i zaufanie na poród sn (o ile będą do tego warunki), to musisz już teraz zacząć tej odwagi i tego zaufania szukać. To może być ciężka praca. Na pewno pomogłaby w tym znalezienie odpowiednich osób, które mogłyby Ci służyć wsparciem.
    EDIT: w kwestii postawy lekarza - z zacytowanej przez Ciebie wypowiedzi wynika, że lekarz uważa kolejne cc za lepsze rozwiązanie dla Ciebie. Lepsze ze względów psychologicznych, jak sądzę. Może warto mu uświadomić, że Ty nie koniecznie uważasz, że to byłoby lepsze pod każdym względem.
  • Napiszę na maila
  • Odpisałam.
  • Jak byłam rok temu w szpitalu, to przyjechała na naszą salę dziewczyna po 1 cesarce, zatrzymali ją na obserwację, bo miała w terminie porodu plamienie krwią. Zrobili jej cesarkę na trzeci dzień, ale wcześniej byłam świadkiem jak ją namawiali na poród naturalny, podkreślali zalety porodu naturalnego, ale ona sie nie zgodziła i zalanowali cesarkę. Może się już coś zmienia w tym względzie.
  • Obiecałam ,że opiszę swoje "doświadczenia" po mojej 3 CC. Minął miesiąc ( wczoraj), bardzo szybko doszłam do siebie, chyba najszybciej ze wszystkich. Zacznę od tego, że ja też obudziłam się w końcówce ciąży myśląc o porodzie sn. W ciąży miałam kontakt z trzema ginami ( w tym mój osobisty teść) i wszyscy kazali zapomnieć o takim rozwiązaniu. Jednocześnie nie spotkałam się z żadnym straszeniem czy szykanowaniem, wręcz miałam wrażenie że nikt nie pamięta że to moja 3 ciąża po 2 cc... Trochę nawet brakowało mi "nadopiekuńczości") Nie znalazłam żadnej osoby lekarza położnej którzy realnie w warszawie umożliwiliby mi podejście do porodu sn. Wiem że zbyt późno zaczęłam o tym myśleć, ale to przez fakt, że w szpitalu gdzie chciałam rodzić powiedziano, że czekają z cc na akcję i nie robią wcześniej... Zdziwił mnie ten paradoks, że z jednej strony niby czytałam o ryzyku, o bliźnie o pękaniu macicy więc myślałam,że cc zrobią tak gdzieś w 38 tyg, a oni tu kazali czekać do końca! Wtedy zaczęłam pytać w różnych szpitalach , czy jak przyjadę już np z akcją to podejmą się ze mną próby rodzenia sn. Po pytaniu ile waży dziecię, odmawiali... Wynikało bowiem, że maleńka może ważyć ok 4 kg:tongue:
    W efekcie miałam cesarkę dzień przed terminem bez akcji...lekarz prowadzący badał i stwierdził że ja to jeszcze mogę z tydzień przenosić
    :shocked: no ale tu dwójka maluchów w domku kilka dni przed Świętami, więc jakoś tam "zakombinowaliśmy"' by zrobili tę cc ... wiedziałam,że gdyby cięli mnie w trakcie "rodzenia" byłoby to dla mnie wiele bardziej "przykre" że było tak blisko...
    W szpitalu chcieliśmy by cc zrobiła znana w stolicy dr. o bardzo dobrej opinii, która robiła mi 2 cc. Odmówiła:shocked: ponoć się bała....dziwne, trochę mnie to przestraszyło, ale miałąm stąd takie wsparcie modlitewne i sama się dużo modliłam o spokój...
    CC zrobili raniutko Pan dr. Ordynator i młoda Pani Gin. Mąż był przy mnie. Sama operacja trwała dłużej niż tamte, ale lepiej ją zniosłam i szybciej wstałam i naprawdę bez problemów doszłam do siebie. I teraz najważniejsze! Podejście lekarzy i położnych w szpitalu! To były komentarze typu : Ale piękna córeczka...szkoda że to ostatnie dziecko!":shocked: położne też dawały do zrozumienia że już się nie spotkamy więcej...
    I tak naprawdę tylko lekarze, którzy mi wykonali to cięcie nie WYKLUCZYLI u mnie możliwości jeszcze dzidziusia, ale powiedziel konkretnie i wyraźnie,ze ciąża przed opłynięciem 2 lat u mnie to "WYROK" dla dziecka i dla mnie. osierocę trójkę dzieci, więc najlepiej spirala. :sad:
    Wróciłam z tego szpiitala i boję się dotknąć męża.....:sad:pozostał mi uraz po tych słowach i straszne dylematy w sercu....
    Ale w tym wszystkim najpiękniejsze były słowa mojego teścia w Wigilię " rozmawiałem z ordynatorem i powiedział ,że możecie jeszcze......:bigsmile:"

    I więcej mi nic do szczęścia nie brakowało, najpiękniejszy prezent wigilijny...co będzie nie wiem, czy dane nam będzie przechodzić jeszcze raz " ten stres" zakończony wielkim szczęściem?teraz o tym nie myślę...ale wiem,że kiedyś zatęsknię za tym dużym niewygodnym brzuchem:wink:
  • Z moich obserwacji wynika, że to co mówią położne(tudzież pielęgniarki)trzeba dzielić na 3. Nie wiem z czego to wynika, ale lekarze jedna bardziej ważą słowa. Przynajmniej takie jest moje doświadczenie.
  • Ludzie zawsze będą mieć skrajne opinie na ten temat. Znałam osobę, która stwierdziła, że popełniłam grzech zgadzając się na cc bo powinnam umrzeć razem z dzieckiem a cc jest nienaturalne i wbrew Bogu:shocked: na szczęście to nie była osoba z wykszt. medycznym ani teologicznym , więc jej a raczej jego gadaniem nie należało się przejmować. Strach pomyśleć co by było gdyby takie poglądy miał lekarz....
    Jednak w każdej ciąży spotykałam się z dezaprobatą personelu medycznego, gdyż oni wszyscy twierdzili, że cesarka jest wbrew naturze. Szczerze mówiąc bezpieczniej bym się poczuła gdyby nie mówili nic bo od ich ględzenia miednica się nie rozrosła. Czyli z tego wynika, że nie wszyscy gini chcą ciąć kobiety jak leci.
  • [cite] Kerima:[/cite]Annabe,
    a miałaś kiedykolwiek mierzoną miednicę?

    Miałam mierzoną przy pierwszym porodzie. I wymiary miałam idealne do rodzenia.
    I wiem na 80% że to moja wina że się nie udało. CC zrobili mi bo już o nie błagałam ze łzami w oczach po 3,5h skurczów partych. Ale zrobić nie chcieli od samego początku i przychodzili do mnie z 10 razy i tłumaczyli mi że to poważna operacja i że dam radę urodzić bo mimo wagi dziecka 4,5kg - mam na to warunki.
    Mój najwięszy błąd jaki zrobiłam to to, że (pomimo czytania mnóstwa książek, artykułów, szkoły rodzenia o aktywnym porodzie) przeleżałam prawie całe skurcze a później parte na łóżku.. :confused:
    Nie mam pojęcia czemu nie zwlokłam tyłka i nie pomogłam synkowi wyjść. Po prostu leżałam i zwijałam się z bólu.. i tyle. Położna na koniec kazała mi zmienić pozycję, ale po tylu godzinach nie mieliśmy juz z mężem siły na wielkie ćwiczenia :( Miałam do siebie wielki żal za to.
  • Annabe, dzięki, że tak szczerze napisałaś...
  • Dziewczyny a jak wyglądają wasze blizny.Moja jest okropnie twarda i na zmiane pogody szarpie i ciągnie:confused:

    edit:literówka
  • U mnie o.k. tzn bez objawów powyżej, niekiedy w końcówkach "uśmiechu" czuję ciągnięcie. Czy to zrosty?
  • Przy kichaniu i kaszlu, naglym wstawaniu - szarpanie..... Podobno zrosty.
    Norma :neutral:
  • "Szarpanie" wewnątrz brzucha przy działaniu mięśni tłoczni brzusznej (kaszel, kichanie, podźwignięcie czegoś, gwałtowne wstanie itp.) to ani chybi te słynne zrosty. Ból w obrębie samej blizny chyba by mnie mniej niepokoił.
  • [cite] annabe:[/cite]
    [cite] Kerima:[/cite]Annabe,
    a miałaś kiedykolwiek mierzoną miednicę?

    Miałam mierzoną przy pierwszym porodzie. I wymiary miałam idealne do rodzenia.
    I wiem na 80% że to moja wina że się nie udało. CC zrobili mi bo już o nie błagałam ze łzami w oczach po 3,5h skurczów partych. Ale zrobić nie chcieli od samego początku i przychodzili do mnie z 10 razy i tłumaczyli mi że to poważna operacja i że dam radę urodzić bo mimo wagi dziecka 4,5kg - mam na to warunki.
    Mój najwięszy błąd jaki zrobiłam to to, że (pomimo czytania mnóstwa książek, artykułów, szkoły rodzenia o aktywnym porodzie) przeleżałam prawie całe skurcze a później parte na łóżku.. :confused:
    Nie mam pojęcia czemu nie zwlokłam tyłka i nie pomogłam synkowi wyjść. Po prostu leżałam i zwijałam się z bólu.. i tyle. Położna na koniec kazała mi zmienić pozycję, ale po tylu godzinach nie mieliśmy juz z mężem siły na wielkie ćwiczenia :( Miałam do siebie wielki żal za to.

    Nie możesz się obwiniać! 3,5 godziny bólów partych?! Trudno o siły i trzeźwe myślenie.

    Ja też miałam dwie cesarki i nigdy nie traktowałam ich w kategoriach porażki. Jestem wdzięczna Bogu, że urodziłam zdrowych chłopców, bo różnie mogło być przy tak długim porodzie (18h) i owinięciu pępowiną (W tracił tętno na moich skurczach)

    Ale jestem zdziwiona, że piszecie, że poród sn jest problemem nawet po 1-szej cesarce. Dla mnie było oczywiste, że mam rodzić sn po 1-szej cesarce i nikt z lekarzy nie sugerował cesarki (było to co prawda 16 lat temu, ale teraz to powinno być tylko lepiej). Urodziłam normalnie (prawie normalnie - vacuum, bo mały się dusił, a ja nie miałam partych). Trzeci (10 lat temu) też miał być sn, gdyby nie to zanikające tętno. A więc trzeci poród to druga cesarka.

    Myślę też sobie, że teraz szpitale bardziej boją się ryzyka uszkodzeń okołoporodowych. Kiedy rodziłam 10 lat temu, 25% porodów na Żelaznej to były porody przez CC! Szok! Przecież to nie jest normalne.
  • Cięcie masz pionowe czy poziome?

    Po pionowym można prędzej sn rodzic, tak mi gadal lekarz
  • [cite] Katarzyna:[/cite]"Szarpanie" wewnątrz brzucha przy działaniu mięśni tłoczni brzusznej (kaszel, kichanie, podźwignięcie czegoś, gwałtowne wstanie itp.) to ani chybi te słynne zrosty. Ból w obrębie samej blizny chyba by mnie mniej niepokoił.

    No to ja na pewno mam zrosty po cesarkach. Właśnie przy gwałtownym ruchu czy kaszlnięciu mam ten nagły ból.

    Da lata temu miałam nieokreślony ból w lewym podbrzuszu. Nie mogli tego zdiagnozować. Ginekologicznie ok. Na USG (in i out) stwierdzono, że zrostów żadnych nie ma (Katarzyno, czy one muszą być widoczne na USG?). W końcu zrobiono kolonoskopię, która też nic nie wykazała. Ale po kolonoskopii przestało boleć. Zawsze myślałam, że jak już sprawdzili wszystko, to przestało boleć, bo od początku to miało podłoże psychosomatyczne (tak mam niestety, a wtedy to było zaraz po zdiagnozowaniu zaawansowanego raka jelita grubego u mojej przyjaciółki), ale może to jednak były zrosty, które "rozepchano" kolonoskopią?
    Chyba jednak głupoty wypisuję....
  • [cite] Nika6+2:[/cite]Cięcie masz pionowe czy poziome?

    Po pionowym można prędzej sn rodzic, tak mi gadal lekarz

    Oba poziome.
  • Kolonoskopia to ci mogla udroznic niedrozne jelita po cesarce......
    Taki tekst ponoc lekarze maja, pewnie juz mowilam "masz burdel jak kobieta po cesarce w brzuchu"
  • [cite] Nika6+2:[/cite]Kolonoskopia to ci mogla udroznic niedrozne jelita po cesarce......
    Taki tekst ponoc lekarze maja, pewnie juz mowilam "masz burdel jak kobieta po cesarce w brzuchu"
    :gz:
  • Serio.... mam wrazenie ze po ostatnim cieciu wątrobę mam jakby po lewej stronie bardziej


























    :bm:
  • A ja żałuję, że przy okazji tych cięć nie powycinali mi nadmiaru tego i owego....
  • Tez to przechodzilam, to zalowanie :ag:

    Sie nawet spytalam krojących czy by mi choć trochę nie oderżnęli sadła.....
  • Nie ma to jak posmiać się troszkę w miłym towarzystwie :cool:

    Dziecie mi cudem zasnęło, więc i ja mykam... Dobranoc!
  • [cite] Nika6+2:[/cite]Cięcie masz pionowe czy poziome?

    Po pionowym można prędzej sn rodzic, tak mi gadal lekarz

    Eeee, coś się komuś pomylić raczyło chyba. Przy pionowym cięciu macicy (stary typ operacji) nie wolno nawet podejmować prób porodu naturalną drogą. Ale takich cięć już od wieluuuuu lat się nie wykonuje. Czasem bywa pionowe cięcie powłok brzusznych ale w środku macica cięta poprzecznie w dolnym odcinku. To nic nie zmienia względem rokowań dla powodzenie psn.
  • Miałam mierzoną przy pierwszym porodzie. I wymiary miałam idealne do rodzenia.


    Teraz ja się powymądrzam. Przy pierwszym porodzie miałam mierzoną miednicę 2 razy bo nie mogli w to uwierzyć, że ktoś normalny może mieć takie wymiary. Czyli bym powiedziała byli nadgorliwy z tym mierzeniem. Połowę mniejsze niż wymagane a d... cyt,, jak szafa" .Ale chociaż położne wiedziały , że tak to się skończy to i tak mnie straszyły porodem sn. Jeden lekarz w 43 tyg. po odejściu całej wody wymyślił kroplówę z oxytocyną i wyduszanie, po za tym zaniżył wagę dziecka o kilogram, bo mu się USG pomyliło.:wink:
    Gdyby nie przypadkowo tam będący stary profesor ze studentami to chyba nikt by mi nie zrobił cesarki i byłabym bezdzietna może odwiedzałabym synka na cmentarzu....
    Dobra, zrobili i powiedzieli, że nigdy więcej dzieci, nie chcą mnie więcej kroić bo ja się nie nadaję na matkę. Mały miał na czaszce takie odgniecenie jakby mu ktoś twardym przedmiotem chciał przeciąć główkę na pół.
    Później na noworodkach położne traktowały mnie jak zgniłe jajo, dokuczając ile wlezie i ,że niektórzy nie muszą się namęczyć przy porodzie bo widocznie mają znajomości...i ciekawe gdzie ja jestem za wąska w biodrach.Traktowali mnie naprawdę chamsko, tak jakbym próbowała nie wiem zabić własne dziecko albo była pijaczką. Ale może cesarkowym mamom należy się łomot bo są niezgodne z naturą?
    No cóż jakoś nie zauważyłam ani w lekarzach ani w personelu entuzjazmu procesarkowego przy żadnym z moich 4 porodów, a cięli z łaską i wbrew sobie ale inaczej nie dało rady, więc dali mi zakaz zachodzenia w ciążę. Nawet chcieli przy ostatniej podwiązać bez mojej i mojego męża zgody dla tzw. ratowania życia ale nie można się tam było dostać.
    Gdzie są ci cudowni lekarze, którzy bez zbędnych uwag tną jak leci ? Dajcie mi ich adresy na wypadek gdybym jednak zaszła znowu.:wink::cool:
  • @prowincjuszka - zajrzyj do jakichkolwiek aktualnych statystyk - ponad 30 % porodów to w Polsce cięcia cesarskie.
  • Wiem, że to niepokojące zjawisko ale może gdyby nie te 30 % cc ( nie mówię o bogatych biznesswoman i celebrytkach , które kupują sobie cesarki na życzenie) to może było by więcej zgonów i uszkodzeń okołoporodowych albo nawet aborcji ?
    Naprawdę znam człowieka ( mojego rówieśnika) , którego matce nie zrobiono cc, tylko wyciągano kleszczami i jest on trochę zaburzony umysłowo i fizycznie co nie wynika z żadnej choroby genetycznej lecz jest właśnie wynikiem uszkodzenia podczas porodu.
    Po za tym wydaje mi się, że za komuny robiono mniej cesarek ( to naprawdę była rzadkość) bo cesarkowe mamy kończyły swoją karierę porodową na 1 góra 2 dzieci. I część z nich już nigdy nie zachodziła w ciążę bo bardzo uważały a część w np. 3 ciąży poddawała się aborcji bo wtedy nie było takiej świadomości , że to zabójstwo i też robiły to pod presją.
    Naprawdę byli kiedyś lekarze , którzy uważali, że dla kobiety lepiej się wyskrobać niż narażać na 2 czy 3 cc.
    A teraz przez takie jak ja i parę innych na forum ( np. po 6 cc), zwiększają się statystyki wykonywanych operacji.
    Nie piszę tego, żeby zaprzeczać, że 30 % to zastanawiająco dużo i droczyć się z Wami tylko tak sobie głośno myślę z czego to wynika i czy jest naprawdę złe.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.