Katarzyno a jaki wpływ na ciążę może mieć endometrioza w bliźnie ? Mi lekarz powiedział przy szyciu no tragedii nie ma ale nie wyobrażam sobie u pani kolejnej ciąży. I właśnie przez to mój mąż ma przekonanie że po kolejnej ciąży zostanie wdowcem ....
Dziewczyny, takimi historiami wlewacie miód na moje serce. Ja mialam 3 cc i szczegolnie moj maz boi sie kolejnego. Ja mam ochote na dzidziusia, ale strach jest. Po tym co czytam to az sie buzia smieje! Jak widac da sie, mozna etc! Dziekuje Wam, ze piszecie o tych kobietach. Moze kiedys odezwa sie na forum i opowiedza same o swoich doswiadczeniach z kolejnymi cesarkami.
@Diana - wiele zależy od tego jak ta endometrioza wygląda. Bardzo trudno mi coś pisać nie znając szczegółów. Dziewczyny po licznych cięciach - odradzam nadmierny optymizm i entuzjazm związany z tym, że ktoś miał tych cięć 8 czy 11. To nie znaczy, że każda może! Cięcie cesarskie to jest poważna operacja brzuszna. To nie jest fizjologia, do której każda z nas jest w naturalny sposób przystosowana. Jedna znoszą to lepiej, a inne gorzej. Podstawowy problem, to niemerytoryczne podejście lekarzy do kwestii ciąż po licznych cc. Zwykle w swoich opiniach, co do bezpieczeństwa kolejnej ciąży u danej kobiety, lekarze kierują się bardziej własnymi przesądami (czyli tym, co im wkładano do głów w trakcie edukacji, a co nie koniecznie ma potwierdzenie we współczesnych badaniach) niż stanem konkretnej kobiety. I to jest najsłabszy punkt tego planu. Są kobiety, u których ciąża po 2-3 cięciach jest realnym ryzykiem dla zdrowia i życia. Są też i takie, u których można bezpiecznie przeprowadzić kilkanaście takich operacji. Problem tkwi jedynie w kompetentnej diagnozie :-(
Mi lekarz powiedział, że nawet kompetentna diagnoza nic nie da w sensie "gwarancji". Oceni bliznę, stan macicy, ale mówi o "efekcie torebki foliowej", którą wynosimy przeładowaną ze sklepu - nie wiadomo, w którym miejscu cieżar w kolejnej ciąży się tak ułoży, że nie wytrzyma. No i wrastanie łożyska w bliznę - z każdą ciążą większe.
Poszłam do super speca, zabuliłam i sam powiedział, że dobry wynik, wygląd macicy, blizny, niczego nie gwarantuje jak chodzi o wspomniane wyże ryzyko. Jego obowiązkiem jest mnie uświadomić co do ryzyka, ale decyzja należy do mnie. (I że lekarze odradzają nam kolejne ciąże często ze strachu przed prawem. Prawo w Polsce jest tak skosntruowane, że nawet jeśli coś było decyzją pacjentki to i tak będą ścigać lekarza. Pytał komu chcę zrobić takie "kuku":)
leżąc na stole w lipcu usłyszałam jak lekarki wykonujące czwarte u mnie cięcie rozmawiały "no tu pani ma dopiero 39 lat (dopiero? he he), musimy ładnie wszystko zostawić bo nie wiadomo co jeszcze będzie"
Emilio, mi wczoraj hyliobarier w moim przypadku odradzono. A tak w niego wierzylam... ech....
Slyszalam od przyjaciol @Odrobinki z CH, ze w stanach jest taka specjalna siatka, ktora zaklada sie na macice po cc i ona wrasta w miesien , nadbudowuje , nie wiem jak to opisac. Cos jak preparat nadbudujacy kosci przy paradentozie. Zaluje, ze nie zawalczylam o ta siatke.
Ad wielokrotnych cc. Co jest Katarzyno tak naprawde realnym ryzykiem przed 35tc ? Wydaje mi sie, ze w Polsce na dzien dzisiejszy bylam u najlepszych lekarzy i tym czego oni sie bojq to powiklania w trakcie cesarki.
Z tego co opowiadala nasza wspolna kolezanka M. To lekarka wykonujaca u niej 2 cc powiedziala,ze powinni sie zdecydowanie ograniczac, a ona urodzila po 2 cc naturalnie.... Wiec juz czasami naprawde nie wiem jak to jest.
Z tego tez co mi mowiono w srolycy, to kobieta moze miec lepszy srodek po 5 cc niz po 2 cc, to sie tyczy tej samej kobiety. Z czego to moze wynikac?
@Tebach, celowo dawno temu nie odpisalam ad apeawy Magdy ktora zmarla przy 5cc. Nie chce sie klocic, nie podoba mi sie styl rozmowy ad tematu. Myslac w ten sposob, to sie z domu nie powinno wychodzic. Sa kobiety ktore moga przy 3 cc odejsc, znammtakie ktore ledwo odratowano, ale uwazam, ze to jest zaden argument, bo znam kilka pl 5 cc i kaxda w dobrej formie zapatruje sie na 6 cc...
Nie chce sie klocic, czy mozna miec duzo cc, czy nie mozna.... chodzi o to by sie wzajemnie nie zastrazac swojm strachem. Zamiast tego wspierac, badac, dzielic namiarami na dobrych lekarzy.
@Savio, gdzie Twoja siostra jezdzila do lekarki w celu oceny stanu macicy?
@Emilia_K - producenci piszą, że to świetne. Lekarze i pielęgniarki, z którymi rozmawiałam o tym utrzymują, że skuteczność to ma trochę jak placebo. Gdyby za darmo dawali, to pewnie bym sugerowała rozważenie ale to trzeba sobie samemu za ciężkie pieniądze kupić, a efekt mocno niepewny. @tebacha - w medycynie, podobnie jak i w życiu nikt nigdy Ci niczego nie zagwarantuje. Może być kobieta w pierwszej i całkiem prawidłowej ciąży i może jej się trafić jakieś nieszczęście i może być inna w ciąży po 8 cc, która szczęśliwie i bez powikłań donosi zdrowe dziecko. Toteż nie gwarancji bym od lekarza oczekiwała tylko kompetentnej i bezstronnej informacji o stanie macicy i wnętrza jamy brzusznej. Są kobiety, które przy czwartym cięciu mają w brzuchu "porządek" jakby to było pierwsze, a są i takie, u których nawet to pierwsze cięcie bywa trudne z powodu np. zrostów pozostałych po jakiś wcześniejszych operacjach nie koniecznie ginekologicznych.
@ProMama - grubość blizny ma się nijak do zrostów w brzuchu i o tyle kompletnie nie ma znaczenia dla operatora. Z badań prowadzonych w nurcie EBM wynika, że grubość blizny na macicy poniżej 2 mm wiąże się ze zwiększonym ryzykiem pęknięcia macicy. I tyle. Statystyka po prostu. Oczywiście można mieć bliznę > 2mm i pecha, że coś pęknie (szczególnie przy nieprawidłowym postępowaniu w szpitalu albo innych czynnikach ryzyka) i można mieć bliznę <2mm i szczęśliwie urodzić droga naturalną. Nasz koleżanka M. (myślę, że o tą samą mama na myśli) ma fatalne zrosty. Myślę, że dlatego lekarka odradzała jej kolejną ciążę. Jak każdy przeciętny ginekolog, zakładała kolejne porodu drogą brzuszną, a to, przy powiększających się zrostach, zwykle wiąże się z rosnącym ryzykiem. Owa koleżanka urodziła po tej 2. cesarce jeszcze dwoje dzieci drogą naturalną bez żadnego problemu. Nie wiadomo, czy cięcia u niej też byłyby bezproblemowe.
Dziekuje Katarzyno. Niestety mi nikt nigdy nie mowil nic o zrostach. Tzn nie dlatego zapewne, ze ich nie ma, ale zwyczajnie nikt nie trakrowal mnie jako partnera do rozmowy.
@ProMama - w jaki sposób ja myślę, że z domu strach mi wychodzić?
Świadomosć ryzyka też trzeba miec i że każdy organizm jest inny, a nie liczyć na plus tylko znajome, co miały tyle i tyle cięć. A poznanie z kolei ryzyka nie oznacza, że go nie podejmę, ale to już kwestia relacji z Chrystusem, a nie rozpisywania w tabelce procentów ryzyka niepowodzenia lub powodzenia.
@Tebach, ale to co piszesz jest zastraszaniem jak dla mnie.
Jestem przekonana, ze kazda kobieta po 2 cc slyszy wystarczajaco duzo, by sie bac i miec swiadomosc ryzyka. Tylko wiesz co to ryzyko robi z kobieta, gdyj juz zajdzie w ciaze?
Bo ja wiem. Moze doprowadzic do poronienia, ze strachu przed kolejna cc.
Nigdy nietwierszilam ze cesarki sa latwe,mile i przyjemne. Twierdze, ze potrzeba mowic o nich prawde, szukac dobrych lekarzy i wiadomosci. Medycyna sie rozwija. Kto wie, co bedzie za pare lat.
Jestem przekonana, ze kazda kobieta po 2 cc slyszy wystarczajaco duzo, by sie bac
Mialam 2 cc, a potem poronienie z komplikacjami. To tak na sucho opisujac.
I oczywiscie, ze pytalam, czy w takim razie jest cos nie tak, czy jestem w jakiejs grupie ryzyka i jak wyglada kwestia kolejnej ciazy, bo nie ukrywam, ze bardzo nie chcialabym przezywac tego po raz kolejny. I dostalam wiele slow otuchy oraz zapewnienia, ze to tak rzadka komplikacja, ze naprawde musialabym miec wyjatkowego pecha, zeby akurat mi sie powtorzyla. Jak zapytalam o prawdopodobienstwo liczbowe bardzo uznanego specjaliste, podrapal sie w glowe i powiedzial: nie wiem, jeden do 10.000?
A jak juz w ciaze zaszlam, to tez wszyscy lekarze, ktorzy mnie widzieli, gratulowali i oferowali swoja usluge rzeznicka Czulam od poczatku, ze ani mnie nikt nie straszy, ani nikt sie nie boi, rutyna, a ze pacjentka mowi, ze chce jeszcze, to tylko dodatkowe wyzwanie dla lekarzy. Teraz jestem umowiona na cc 2 dni przed terminem, ktory wychodzil z pierwszego usg, 5 dni przed terminem z om. Termin taki wyszedl nam tylko i wylacznie dlatego, ze moj lekarz ma dyzury w swieta, a urlop na Nowy Rok. Polozna powiedziala, ze nie doczekam (no, jeszcze nigdy tyle do terminu nie doczekalam)
Przy czym musze przyznac, ze ciaza super! Owszem, odczuwam bol spojenia, a wczesniej kregoslupa, ale to ortopedia. Ginekologicznie - podrecznikowo! Mdlosci najsilniejsze ze wszystkich dotychczasowych ciaz, ale jak przeszly, to zero innych dolegliwosci, zero infekcji. Utylam najmniej z dotychczasowych ciaz, nie odchudzajac sie ani wlasciwie specjalnie nie przejmujac sie dieta. Skora w porzadku, zadnych plam czy nie wiadomo, czego. Nie opuchlam, nie mam obrzekow. Miesiac temu wracalam sama do Niemiec, tzn. z dziecmi, bagazem i przesiadka. I luzik. Do tego kupa kreatywnej energii, az mnie rozpiera. Owszem, realnie teraz juz poleguje przez to spojenie i najwiekszy problem mamy z tym, ze mi bardzo ciezko jezdzic samochodem. Nie mieszcze sie juz w pozycji kierowcy, a jak sie upchne jakos, to po pierwsze nogi mi cierpna z miejsca i brak mi wyczucia, co robie, a po drugie, dziecie tak wali po zebrach i nerach, ze chyba znieczulenia bym potrzebowala do jazdy Takze chlop musial przejac czes logistyki, ale ile to? Gora miesiac niby, wszyscy mowia jednak o dwoch tygodniach. Co daje nadzieje, ze za miesiac bede jak nowa
I jeszcze rozmawialam wlasnie, fajna nowa mozliwosc na horyzoncie, tak po pologu (dobra, od wiosny) moglabym pracowac, jakies 6 godzin tygodniowo, dwa razy po trzy godziny, czesciowo z dzieckiem przy sobie. To sie naprawde daloby ogarnac!
Takze oczywiscie, zawsze jest jakis tam strach, przed kazda operacja, zabiegiem, nawet dentystycznym. Ale nieporownywanie bardziej bym sie bala, gdyby moj maz mial miec znowu krojone oko niz ja brzuch. Poza tym chyba wlasnie dlatego mniej sie boje, ze po pierwszej cc wszystkie nieprzyjemne aspekty byly nowe, po drugiej wiedzialam juz np. zeby patrzec gdzies na wprost, nie pod nogi, jak wstaje, zeby dac sobie ten pierwszy dzien wlasnie na "nauke" wstawania i chodzenie po kroczku, zeby wstajac podtrzymywac lekko brzuch, coby glowa nie slala sygmalu, ze pewnie zaraz sie rozleci po cieciu itd. No i mam nadzieje, ze tym razem bedzie bez komplikacji zdrowotnych, ze po tych 3 dniach wrocimy sobie wszyscy razem do domu, bedziemy cieszyc sie Swietami czy tam Nowym Rokiem, a poprzednio musialam najpierw siedziec przy inkubatorze na oiomie, a potem spac dwa tygodnie na szpitalnym lozku, zeby byc obok malego. Teraz licze na wlasne lozko, powolne spacerki, bez nerwow, latania po szpitalach i luuuuuuuuuuz.
Oczywiscie, jeszcze raz - pisze to z punktu widzenia zdrowego, wysportowanego czlowieka. Wiadomo, ze osoby z chorobami przewleklymi sa w innej sytuacji. Ale tez zdecydowana wiekszosc kobiet w naszym wieku jest zdrowa, takze tasmowe produkowanie paniki jest bez sensu.
Aga, nie spotkalam w moim miescie kobiety w 3 ciazy , po 2 cc, ktora by nie miala trudnych rozmow o nieodpowiedzialnosci. W moim przypadku nie wynika to z chorob itp, tylko z jakosci lekarzy. Bardzo dobre podejscie, takie czysto z Twojego wpisu ma 2 lekarzy jakich do tej pory spotkalam.
Dr Puzyna Dr Rodzen
Ten pierwszy zdecydowanie podkreslal, ze wykonanie dobrego kolejnego cc to zmartwienie operatora, a nie pacjentki. Naprawde bylam zachwycona podejsciem i warto inwestowac w dobrych lekarzy!
Niestety, malo kogo stac na dojazdy i wizyty prywatne + badania prywatnie. To jest jednak spore ograniczenie jednak. Po 3 cc znam sporo kobiet z neo i zadna nie byla wyluzowana, wlasnie po zetknieciu z lekarzami, jedynie te od dr Rodzenia.
Dlatego wlasnie napisalam, ze to tasmowe napedzanie strachu to idiotyzm.
"Cos" zawsze moze sie stac. Zaraz bede wchodzic po schodach na gore i tez nie mam gwarancji, ze strop mi na leb nie spadnie .
Plus dla tych lekarzy, ktorych wymienilas, bo nie sa idiotami. Pozostali narobia najwiecej problemow pacjentkom, ale i sobie i kolegom po fachu (anestezjologowi, poloznym itd.), bo w koncu nastawienie pacjenta tez ma wplyw na pomyslnosc zabiegu i dochodzenie do siebie po.
No trudno, najwazniejsze zdrowie Twoje i dziecka. A kwestii pobocznych nie przeskoczysz i nie ma sensu sie na nich spalac. Masz termin wyznaczony na zimno, czy czekacie na rozpoczecie akcji?
Jakby bylo naprawde zle, czyli naprawde by sie bali, a nie tylko glupio straszyli, to w 9 miesiacu bylabys tuz przed planowym cieciem, nikt by juz nie chcial ryzykowac przedluzania ciazy!
edit: w kregu znajomych, jak byly powazne problemy i zagrozenie, to sie nie cackali, 34-35-36 tc kladli na stol i juz, bo stwierdzano, ze ryzyko podtrzymywania jest wieksze niz ryzyka wynikajace z urodzenia miesiac wczesniej.
Komentarz
Dziewczyny po licznych cięciach - odradzam nadmierny optymizm i entuzjazm związany z tym, że ktoś miał tych cięć 8 czy 11. To nie znaczy, że każda może! Cięcie cesarskie to jest poważna operacja brzuszna. To nie jest fizjologia, do której każda z nas jest w naturalny sposób przystosowana. Jedna znoszą to lepiej, a inne gorzej. Podstawowy problem, to niemerytoryczne podejście lekarzy do kwestii ciąż po licznych cc. Zwykle w swoich opiniach, co do bezpieczeństwa kolejnej ciąży u danej kobiety, lekarze kierują się bardziej własnymi przesądami (czyli tym, co im wkładano do głów w trakcie edukacji, a co nie koniecznie ma potwierdzenie we współczesnych badaniach) niż stanem konkretnej kobiety. I to jest najsłabszy punkt tego planu. Są kobiety, u których ciąża po 2-3 cięciach jest realnym ryzykiem dla zdrowia i życia. Są też i takie, u których można bezpiecznie przeprowadzić kilkanaście takich operacji. Problem tkwi jedynie w kompetentnej diagnozie :-(
a ja się pochwalę
leżąc na stole w lipcu usłyszałam jak lekarki wykonujące czwarte u mnie cięcie rozmawiały "no tu pani ma dopiero 39 lat (dopiero? he he), musimy ładnie wszystko zostawić bo nie wiadomo co jeszcze będzie"
A tak w niego wierzylam... ech....
Slyszalam od przyjaciol @Odrobinki z CH, ze w stanach jest taka specjalna siatka, ktora zaklada sie na macice po cc i ona wrasta w miesien , nadbudowuje , nie wiem jak to opisac. Cos jak preparat nadbudujacy kosci przy paradentozie.
Zaluje, ze nie zawalczylam o ta siatke.
Ad wielokrotnych cc.
Co jest Katarzyno tak naprawde realnym ryzykiem przed 35tc ?
Wydaje mi sie, ze w Polsce na dzien dzisiejszy bylam u najlepszych lekarzy i tym czego oni sie bojq to powiklania w trakcie cesarki.
Z tego co opowiadala nasza wspolna kolezanka M. To lekarka wykonujaca u niej 2 cc powiedziala,ze powinni sie zdecydowanie ograniczac, a ona urodzila po 2 cc naturalnie....
Wiec juz czasami naprawde nie wiem jak to jest.
Z tego tez co mi mowiono w srolycy, to kobieta moze miec lepszy srodek po 5 cc niz po 2 cc, to sie tyczy tej samej kobiety. Z czego to moze wynikac?
@Tebach, celowo dawno temu nie odpisalam ad apeawy Magdy ktora zmarla przy 5cc. Nie chce sie klocic, nie podoba mi sie styl rozmowy ad tematu.
Myslac w ten sposob, to sie z domu nie powinno wychodzic.
Sa kobiety ktore moga przy 3 cc odejsc, znammtakie ktore ledwo odratowano, ale uwazam, ze to jest zaden argument, bo znam kilka pl 5 cc i kaxda w dobrej formie zapatruje sie na 6 cc...
Nie chce sie klocic, czy mozna miec duzo cc, czy nie mozna.... chodzi o to by sie wzajemnie nie zastrazac swojm strachem. Zamiast tego wspierac, badac, dzielic namiarami na dobrych lekarzy.
@Savio, gdzie Twoja siostra jezdzila do lekarki w celu oceny stanu macicy?
I co o tym myslec?
@tebacha - w medycynie, podobnie jak i w życiu nikt nigdy Ci niczego nie zagwarantuje. Może być kobieta w pierwszej i całkiem prawidłowej ciąży i może jej się trafić jakieś nieszczęście i może być inna w ciąży po 8 cc, która szczęśliwie i bez powikłań donosi zdrowe dziecko. Toteż nie gwarancji bym od lekarza oczekiwała tylko kompetentnej i bezstronnej informacji o stanie macicy i wnętrza jamy brzusznej. Są kobiety, które przy czwartym cięciu mają w brzuchu "porządek" jakby to było pierwsze, a są i takie, u których nawet to pierwsze cięcie bywa trudne z powodu np. zrostów pozostałych po jakiś wcześniejszych operacjach nie koniecznie ginekologicznych.
Nasz koleżanka M. (myślę, że o tą samą mama na myśli) ma fatalne zrosty. Myślę, że dlatego lekarka odradzała jej kolejną ciążę. Jak każdy przeciętny ginekolog, zakładała kolejne porodu drogą brzuszną, a to, przy powiększających się zrostach, zwykle wiąże się z rosnącym ryzykiem. Owa koleżanka urodziła po tej 2. cesarce jeszcze dwoje dzieci drogą naturalną bez żadnego problemu. Nie wiadomo, czy cięcia u niej też byłyby bezproblemowe.
Niestety mi nikt nigdy nie mowil nic o zrostach. Tzn nie dlatego zapewne, ze ich nie ma, ale zwyczajnie nikt nie trakrowal mnie jako partnera do rozmowy.
Jestem przekonana, ze kazda kobieta po 2 cc slyszy wystarczajaco duzo, by sie bac i miec swiadomosc ryzyka. Tylko wiesz co to ryzyko robi z kobieta, gdyj juz zajdzie w ciaze?
Bo ja wiem. Moze doprowadzic do poronienia, ze strachu przed kolejna cc.
Nigdy nietwierszilam ze cesarki sa latwe,mile i przyjemne. Twierdze, ze potrzeba mowic o nich prawde, szukac dobrych lekarzy i wiadomosci. Medycyna sie rozwija. Kto wie, co bedzie za pare lat.
Nie wiem, czy wiesz, co chce powiedziec...
W moim przypadku nie wynika to z chorob itp, tylko z jakosci lekarzy.
Bardzo dobre podejscie, takie czysto z Twojego wpisu ma 2 lekarzy jakich do tej pory spotkalam.
Dr Puzyna
Dr Rodzen
Ten pierwszy zdecydowanie podkreslal, ze wykonanie dobrego kolejnego cc to zmartwienie operatora, a nie pacjentki. Naprawde bylam zachwycona podejsciem i warto inwestowac w dobrych lekarzy!
Niestety, malo kogo stac na dojazdy i wizyty prywatne + badania prywatnie. To jest jednak spore ograniczenie jednak. Po 3 cc znam sporo kobiet z neo i zadna nie byla wyluzowana, wlasnie po zetknieciu z lekarzami, jedynie te od dr Rodzenia.
Trudno.