Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

1121122124126127141

Komentarz

  • "Jeżeli małżeństwo pojmuje się jako nieustanne szczęście we dwoje, to każda trudność pojawiająca się, zwłaszcza w związku z przyjściem dziecka na świat, może rodzić poważne problemy, zwłaszcza u mężczyzny, który czuje się wciąż jak niedopieszczone dziecko. Takiemu zjawisku wtórnego infantylizmowi mężczyzny można zapobiec jedynie przez takie przygotowanie do małżeństwa, które byłoby prawdziwym nowicjatem wprowadzającym w świadomość wspólnego powołania, którego centrum stanowi rodzicielstwo. Nie może być tak, że dziecko pojawia się jak niespodziewany meteor czy kometa, która zakłóca spokojne niebo małżeńskiego dialogu. Mężczyzna musi być w tym narzeczeńskim nowicjacie wprowadzony w sztukę czystości przedmałżeńskiej, aby był zdolny wyrażać swojej żonie miłość nie tylko przez <seks>, lecz także przez tysiączne sposoby, które składają się na całość życia rodzinnego. Jeżeli mężczyzna nie potrafi wczuć się osobiście w rolę św. Józefa adorującego Matkę i Jej Dzieciątko, to znaczy, że nie dorósł do ojcostwa."

    Dobrze powiedziane.
    Podziękowali 1Katia
  • "Małżonkowie (prawidłowo uformowani duchowo) wiedzą, że rodzicielstwo jest powołaniem a nie kaprysem, który można zadowolić zależnie od ochoty. Jest to służba, którą pełnią wobec Boga, Kościoła i Narodu. Kiedy zachodzą okoliczności, które moralnie zabraniają im podejmowanie ryzyka płodności, małżonkowie wiedzą, że nie powinni współżyć w dniach płodnych. Przez to samo jednak nie przestają być małżonkami i nie tracą prawa do przeżywania zjednoczenia małżeńskiego w dniach bezpłodnych. To nie jest w żaden sposób â?žmetodaâ?, lecz po prostu etyka i przejaw autentycznej odpowiedzialności rodzicielskiej. Pojęcie metody pojawia się logicznie tam, gdzie etykę zastępuje się techniką i do tego usilnie dążą ci, którzy mają zamiar zredukować życie seksualne (małżeństwo) do rzędu imprezy rozrywkowej, wolnej od relacji do człowieczeństwa. To wszystko rozumieją ci małżonkowie, którzy nie tylko â?žkochają Bogaâ?, ale także zdają sobie sprawę z tego, że przyjmując powołanie małżeńskie, biorą na siebie obowiązek wyrażony przez Boże Przykazanie: â?žBądźcie płodni i rozmnażajcie się i napełniajcie ziemięâ?. Tego przykazania nie wolno zamieniać na receptę wygodnego i przyjemnego życia."
    O. Z tym też sie zgadzam :bigsmile:
  • Można â?žtolerowaćâ? zło, które jest niezależne od naszej woli, ale w przypadku antykoncepcji z użyciem prezerwatywy ma miejsce zło, które się â?žczyniâ? własną wolą, a właśnie powiedziano, że â?žnigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn czynić zła, aby wynikło z niego dobroâ? (HV 14).
    Dzięki Ci Boże, za Światło w wątpliwościach :bigsmile:
  • [cite] Malgorzata:[/cite]trudno się nie zgadzać:shades:

    tylko łatwiej przyjąć od osoby duchownej, z tytułem niż od świeckich bez

    a wielu to pisało tutaj

    â?žBądźcie płodni i rozmnażajcie się i napełniajcie ziemięâ?.
    POminęłaś pierwszą część fragmentu czy mi sie wydaje?
  • Potwierdzam to, ze Knotz sie rozminął z istotą małżeństwa.

    Ale czy nie jste tak, ze osoba, która twierdzi, ze seks powinien być zawsze jako oznaka pełnego zaufania do Boga jest też "w prawdzie"?

    Napisał:
    "Małżonkowie (prawidłowo uformowani duchowo) wiedzą, że rodzicielstwo jest powołaniem a nie kaprysem, który można zadowolić zależnie od ochoty. Jest to służba, którą pełnią wobec Boga, Kościoła i Narodu. Kiedy zachodzą okoliczności, które moralnie zabraniają im podejmowanie ryzyka płodności, małżonkowie wiedzą, że nie powinni współżyć w dniach płodnych. Przez to samo jednak nie przestają być małżonkami i nie tracą prawa do przeżywania zjednoczenia małżeńskiego w dniach bezpłodnych. To nie jest w żaden sposób â?žmetodaâ?, lecz po prostu etyka i przejaw autentycznej odpowiedzialności rodzicielskiej."

    Opis granicy, Małgosiu.

    Ani Seks Bez Ograniczeń ani NPR Bez Końca - tu jest ukryta istota odpowiedzialnosci. Zgadzasz sie?
  • Papież napisał: â?žTajemnica Wcielenia, a wraz z nią również tajemnica Świętej Rodziny, zostaje gruntownie wpisana w oblubieńczą miłość mężczyzny i kobiety, a pośrednio w genealogię wszystkich ludzkich rodzin. To, co kiedyś Paweł nazwie <wielką tajemnicą>, znajduje w Świętej Rodzinie swój najwyższy, historyczny wyrazâ? (LdR 20). Maryja i Józef byli najdoskonalszym małżeństwem, mimo, że nie używali â?žseksuâ?. Byli żywym objawieniem Wielkiej Tajemnicy, ponieważ Chrystus nieskończonym bogactwem Swego Przyjścia i Swej Obecności napełnił ich życie do końca i rozszerzył ich serca, aby byli zdolni przyjąć do swego wnętrza niepojęty dar Miłości pochodzący od Ojca Niebieskiego. Zostali wyróżnieni przez Boga tym, że oni tylko sami mogli osobiście przyjąć Chrystusa i wzajemnie się Nim obdarowywać, zapowiadając profetycznie postać wiekuistego dialogu Miłości, do której zostaje powołane małżeństwo w Królestwie Chrystusa. Ta Wielka Tajemnica pełna niepojętej Miłości, zawiera w swoim centrum Krzyż i to jest ten znak charakterystyczny, po którym poznaje się prawdę Miłości: Caritas in Veritate. Chrystus umiłował Kościół, swoją Oblubienicę, ponieważ poświęcił się, aby ją uświęcić i uczynić bez zmazy. (por. Ef 5, 25). I to jest odtąd obowiązujący wzór Miłości oblubieńczej kształtującej się na gruncie Sakramentu. Dlatego Jan Paweł II napisał także: â?ž[Małżonkowie] albo stają się jej uczestnikami, albo też w ogóle nie wiedzą, co to znaczy miłośćâ? (LdR 19).
  • Istota Miłości - Krzyż.

    Bezinteresowny Dar z Siebie, w imię Miłości do Boga i Współmałżonka
  • Nie rozumiem, MAłgosiu.
    Ja Ciebie nie zmuszam do ograniczeń skoro nie ma oznak szargania Twojego zdrowia ani ryzyka dla dzieci w Waszym pożyciu.

    Ja podszczypuje takich jak Maciek, którzy każa współżyć z otwartością na życie w trakcie łykania psychotropów.

    Którzy każą współżyć z pełną otwartością na życie kobiecie chorej na raka
  • [cite] Malgorzata:[/cite]darem z siebie jest zarówno bycie w 3%
    jak i bycie w 97%, i dawanie życia kolejnym dzieciom , bez ograniczeń i NPR-u
    to jest jasne jak słońce


    tylko wkurza mnie niezmiernie, i nieodmiennie\
    że nadal i ciągle wyciąga się TYLKO przpadki 3%-owe

    a nie pozwala się dopuścić do głosu,
    tych 97%
    przeciez jest to miażdżąca więszkość
    zdrowych małżeństw,
    które głównie się jednak boją

    i próbują się chować za te "warunki"

    ja chcę żeby głośno wołać o te 97% zdrowych ludzi
    i pozwolić im mówić
    a nie za każdym razem wyciągać te 3?%

    męczące to jest


    no, chyba , że tylko jedna Małgorzata wyrabia te 97%:wink::wink:

    97% i Krzyż Wielodzietności
    â?žBądźcie płodni i rozmnażajcie się i napełniajcie ziemięâ?. Tego przykazania nie wolno zamieniać na receptę wygodnego i przyjemnego życia."

    3% i Krzyż NPRu

    "Kiedy zachodzą okoliczności, które moralnie zabraniają im podejmowanie ryzyka płodności, małżonkowie wiedzą, że nie powinni współżyć w dniach płodnych. Przez to samo jednak nie przestają być małżonkami i nie tracą prawa do przeżywania zjednoczenia małżeńskiego w dniach bezpłodnych."

    97/3 czy inne liczby - wsio ryba.
    Obie grupy są ważne
  • [cite] Ulga:[/cite]Ja tam nie słyszałam, żeby Maciek kazał:cool:
    Widzisz, a ja słyszałam. Nie tylko ja
  • [cite] Malgorzata:[/cite]"Kiedy zachodzą okoliczności, które moralnie zabraniają im podejmowanie ryzyka płodności, małżonkowie wiedzą, że nie powinni współżyć w dniach płodnych. Przez to samo jednak nie przestają być małżonkami i nie tracą prawa do przeżywania zjednoczenia małżeńskiego w dniach bezpłodnych."


    ale kiedy małżonkowie to wiedzą????
    jakie moralne zabronienia????
    No właśnie, to tez powinno byc tematem rozwazan NPRowych zeby nie bylo nieporozumien z kwotami kasy, tudziez studiami itp
  • [cite] Malgorzata:[/cite]
    [cite] Nika6 (Monia6):[/cite]
    [cite] Ulga:[/cite]Ja tam nie słyszałam, żeby Maciek kazał:cool:
    Widzisz, a ja słyszałam. Nie tylko ja


    błędna interperatcja czyjegoś wpisu, przez osobę czytającą i zaangażoaną w problem emocjonlanie
    nie oznacza, że autor wpisu coś każe
    MOze się Maciek o tym wypowie, bo ja już bezskutecznie wracam do tego trzeci raz a on milczy.
  • Nikt nikomu nic nie nakazuje, to raczej chodzi o to żeby stanąć z samym sobą w prawdzie i powiedziec jestem w tych 97% ale nie mam wiary "jak ziarnko gorczycy" i się boję, że nie dam rady, nie ufam Bogu, że da mi tylko tyle ile udźwignę, że on wie lepiej co jest dla mnie dobre ...
    I pewnie w tym tkwi problem jedni mówią "ufaj", a inni "planuj".
    Ale jeśli się ufa to już nie ma 3% i 97% ...
  • Krzyż jest darem.
    Słodkim i Lekkim, Małgorzata.

    To kwestia punktu widzenia, rozumiesz?
    Dla Ciebie to dar a dla innych cieżar nie do udźwignięcia.

    Istota Krzyża
  • Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. 29 Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie". Mt 11
  • W Tobie sie to objawiło.

    I w nas sie to objawia kiedy widzimy dobrodziejstwo NPRu kiedy nie mamy innego wyjscia....
  • Widzisz Małgosia, to Tyś podobna do mnie.

    Stoję często nad całym moim charmidrem, widzę ten cały chaos, mięśnie zmęczone całodzienną krzątaniną, głowa pęka od nadmiaru przemyśleń taktycznych..... a serce pęka ze szczęścia :bigsmile::bigsmile:
  • Nika6 dreczysz sie sama, zupelnie niepotrzebnie. Porownujesz sie z innymi - to naprawde nie ma sensu.
    Dlatego to wszystko.

    Zal Ci ze nie mozesz tak jakbys chciala... rozumiem.
    Nie wiem czemu tak jest, ze jedne kobiety maja cale zycie - lub czesc zycia pod gore, jelsi idzie o porody, psyche poporodowa itd a inne nie.
    Nie wiem!!!

    Watek naprawde nie dotyczy tego czy masz dac sie zamordowac zachodzac w ciaze w imie Jezusa Chrystusa. Serio!

    Nie czujesz - ok. Nikt Cie nie zmusza.
    Arletta czuje - pisala o tym, ale nie kazdy jest Arletta.

    Daj sobie czas. Na zupelnie spokojnie.
    Wiem cos o tym, naprawde. Mi tez jest bardzo ciezko.
  • Na szczęście w wielu rejonach świata dzieci ciągle są błogosławieństwem, tylko w kulturze zachodu uległo to wypaczeniu, patrząc globalnie jesteśmy w mniejszości, a zatem jest nadzieja dla tego świata :bigsmile:
  • "Bóg jest Miłością, nie krzyżem, nie cierpieniem, tylko Miłością. Nie wszyscy chrześcijanie o tym wiedzą, ale nie szkodzi - my już wiemy :) "

    /ks. Marek Dziewiecki - cytuję z pamięci/
  • No niezłe... a komu Bóg daje "krzyż nie do udźwignięcia" ??
  • Jezus Kochany jak wielodzietnosc jest Krzyzem nie do udzwigniecia, to ja naprawde dziekuje, pozamiatne wysiadam... Jak slysze takie rzeczy, to jakbym w morde dostala doslownie...:dc:
  • [cite] ProMama:[/cite]Nika6 dreczysz sie sama, zupelnie niepotrzebnie. Porownujesz sie z innymi - to naprawde nie ma sensu.
    Dlatego to wszystko.

    Zal Ci ze nie mozesz tak jakbys chciala... rozumiem.
    Nie wiem czemu tak jest, ze jedne kobiety maja cale zycie - lub czesc zycia pod gore, jelsi idzie o porody, psyche poporodowa itd a inne nie.
    Nie wiem!!!

    Watek naprawde nie dotyczy tego czy masz dac sie zamordowac zachodzac w ciaze w imie Jezusa Chrystusa. Serio!

    Nie czujesz - ok. Nikt Cie nie zmusza.
    Arletta czuje - pisala o tym, ale nie kazdy jest Arletta.

    Daj sobie czas. Na zupelnie spokojnie.
    Wiem cos o tym, naprawde. Mi tez jest bardzo ciezko.
    Nie dręczę się, szukam precyzyjnej granicy, szukam życia bez rozterek sumieniowych, nie spocznę póki nie znajdę...

    Wielodzietność odkrywam w rodzicielstwie zastępczym.
    Nie tak (biologicznie) to inaczej.

    Krzyż wielodzietności to dla mnie jak wędrówka po górach, uwielbiam to.
    Ta charówka mnie wypełnia po brzegi spełnieniem.

    Małgosia.
    Krzyż kojarzy Ci sie z cierpieniem, a mnie już ze szczęściem.
    Żadne męczeństwo, nie czuję sie męczennicą, jestem szcześliwa :bigsmile::bigsmile:

    Znasz to "Chwalebny Krzyż Zmartwychwstałego Pana jest drzewem mojego zbawienia....."
    Ja sie w tym odnajduję!
  • [cite] ProMama:[/cite]Jezus Kochany jak wielodzietnosc jest Krzyzem nie do udzwigniecia, to ja naprawde dziekuje, pozamiatne wysiadam... Jak slysze takie rzeczy, to jakbym w morde dostala doslownie...:dc:
    No ale przecież są tacy i stad to planowanie chore..... Są tacy
  • Właśnie Małgorzato, ludzie obowiązkowo powinni mieć już w podstawówce logikę, sami by wówczas rozumieli że "NPR" nie równa się "jestem otwary na życie".
    Podziękowali 1Katia
  • Nie dręczę się, szukam precyzyjnej granicy, szukam życia bez rozterek sumieniowych, nie spocznę póki nie znajdę...

    ________________________________________________________________

    Mowilam ze sie dreczysz... Rozsterki bedziesz miala zawsze, chociazby dlatego ze czlowiek rozwijajac sie duchowo [pomijam ze z wiekiem tez sie wiele zmienia] zwyczajnie patrzy inaczej na wiele spraw.
  • [cite] Lukasz:[/cite]"Bóg jest Miłością, nie krzyżem, nie cierpieniem, tylko Miłością. Nie wszyscy chrześcijanie o tym wiedzą, ale nie szkodzi - my już wiemy :) "

    /ks. Marek Dziewiecki - cytuję z pamięci/
    Krzyż jako przeciwieństwo Miłości?
    Ja stanowczo protestuję.

    W Krzyżu sie Miłość Boga objawiła. Ludzie :shocked:
  • [cite] ProMama:[/cite]Nie dręczę się, szukam precyzyjnej granicy, szukam życia bez rozterek sumieniowych, nie spocznę póki nie znajdę...

    ________________________________________________________________

    Mowilam ze sie dreczysz... Rozsterki bedziesz miala zawsze, chociazby dlatego ze czlowiek rozwijajac sie duchowo [pomijam ze z wiekiem tez sie wiele zmienia] zwyczajnie patrzy inaczej na wiele spraw.
    EEEE tam dręcze. Ale rację masz. Będę to rozważać wiecznie aż do śmierci.
    A co Pro Mamo, życie ma być pozbawione myślenia? No coś Ty....
  • Nika6 (#4712), czytaj ze zrozumieniem.
  • [cite] Lukasz:[/cite]No niezłe... a komu Bóg daje "krzyż nie do udźwignięcia" ??
    Odpowiedź jest: NIKOMU.

    W tej kwestii jest bardzo dobry fragment "Dzienniczka" św. Siostry Faustyny, może potem uda mi się znaleźć ten fragment.
Ta dyskusja została zamknięta.