Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

1123124126128129141

Komentarz

  • Bog mi uświadomił, ze krzyż też jest błogosławieństwem.

    I kiedy cierpię jak pies - otwieram sie na Boga - a on to moje cierpienie przemienia w szczęście
  • Dla ciekawskich - nie poszłam bo jem zupę :tongue:

    No i w ogóle, dobrze mi sie dzisiaj z Wami gada :fi:
  • Łukasz - kombinuj chłopie, kombinuj, bo się nam dyskusja rozkręca. 5000 padnie jak nic lada moment.:wink:
  • [cite] Nika6 (Monia6):[/cite]Bog mi uświadomił, ze krzyż też jest błogosławieństwem.

    Twoja logika brzmi następująco: Marcin jest dentystą. Franek tez jest dentystą. Więc Marcin to Franek.

    Wielodzietności Krzyż towarzyszy, owszem. Ale wielodzietność to nie tylko krzyż. Te słowa nie są równoznaczne. Nawet gdy człowiek potrafi siedząc na kiblu błogosławić Pana za to, że mu zesłał sraczkę.

    chciałem zauważyć że wątek NPRowy przekroczył wątek powitalny ilością postów.:bigsmile:
    Podziękowali 1Katia
  • To dlatego coraz dłużej się otwiera :bigsmile:
  • Długo się otwiera bo coraz więcej otwartych :wink:
  • dalej uważam, że wszystko zależy od tego jak definiujemy krzyż,

    dla jednego będzie to wstawanie w nocy do ząbkującego dziecka, dla drugiego ciężka choroba, a dla trzeciego ani jedno ani drugie.

    Nasze krzyże i nasze odczucia są subiektywne, dlatego każdy dostaje taki jaki jest w stanie unieść

    a i tak jeden będzie go niósł i narzekał
    a drugi będzie go niósł i dziękował
  • [cite] Nika6 (Monia6):[/cite][nie cierpię pracy, ale ona mnie uszczęśliwia bardziej niż lenistwo]
    To popieram :wink:
    Czasem jest tak, że to czego bardzo się nie chce człowiekowi zrobić to jest właśnie to co należy zrobić /p. J 21,18/.
  • Czy powiedzielibyście komuś kogo kochacie "jesteś moim krzyżem" ? :shocked:

    Wątpię czy dodanie "chwalebnym" i nawet powiedzenie tego do osoby uformowanej by pomogło. :wink:
    Podziękowali 1Katia
  • [cite] Lukasz:[/cite]Czy powiedzielibyście komuś kogo kochacie "jesteś moim krzyżem" ? :shocked:

    Mówimy tak sobie z żoną. Co nie zmienia faktu że nie jest to równoznaczne z powiedzeniem "jesteś moim błogosławieństwem"
    Podziękowali 1Katia
  • Hmm... OK, uformowani, kochający się małżonkowie do siebie nawzajem to może jeszcze być właściwie wyrażone i zrozumiane (chociaż "drogą do Nieba" moim zdaniem brzmi lepiej), natomiast w relacji asymetrycznej (np. rodzice - dzieci, wychowawca - wychowanek) to nie wchodzi w grę, bo byłoby krzywdą po prostu.
    Podziękowali 1Katia
  • Trafnie ujęte. Szkoda że inicjatorki zamieszania nie ma już chyba.
  • Uformowani małżonkowie to chyba sobie doskonale zdają sprawę z tego, że są dla siebie i krzyżem, i drogą do nieba. :bigsmile: Nie ma co udawać, że trudu nie ma. Jest. I nie byłoby dobrze, gdyby go nie było (czym różnilibyśmy się od wyznawców np. hedonizmu...?)
    Cały "widz" polega na tym, jak się go przeżywa.
  • Jednak trzeba to jeszcze raz dla jasności napisać:

    Osoba nie jest krzyżem, tylko jest darem - zawsze.
    Podziękowali 1Katia
  • To o czym piszecie to moge odnieśc do mojego karmienia piersią
    Nie jest to dla mnie nic wzniosłego i poetyckiego :)
    ale nie wyobrażam sobie z tego zrezygnować
    poprostu część życia do przeżycia i już
  • [cite] asiao:[/cite]To o czym piszecie to moge odnieśc do mojego karmienia piersią
    Nie jest to dla mnie nic wzniosłego i poetyckiego :)
    ale nie wyobrażam sobie z tego zrezygnować
    poprostu część życia do przeżycia i już

    Dla mnie ciąża jest takim stanem. Trzeba jakoś przecierpieć.
  • [cite] Namor:[/cite]
    [cite] Nika6 (Monia6):[/cite]Bog mi uświadomił, ze krzyż też jest błogosławieństwem.

    Twoja logika brzmi następująco: Marcin jest dentystą. Franek tez jest dentystą. Więc Marcin to Franek.

    Wielodzietności Krzyż towarzyszy, owszem. Ale wielodzietność to nie tylko krzyż. Te słowa nie są równoznaczne. Nawet gdy człowiek potrafi siedząc na kiblu błogosławić Pana za to, że mu zesłał sraczkę.

    chciałem zauważyć że wątek NPRowy przekroczył wątek powitalny ilością postów.:bigsmile:
    Przekonałeś mnie :wink:
    Ale to co do równania: "krzyż=błogosławieństwo"

    Jednak ja napisałam tutaj "też jest" a więc "nie tylko jest" błogosławieństwem.
    Wiem o czym mówię, tylko słowa nie te :wink:
  • [cite] Malgorzata:[/cite]a mnie się ten wpis Niki6 NIE PODOBA

    i dzięki Cart, wyręczyłaś mnie

    to było pisanie o 97 % zdrowych małżeństw


    Nika6 podsumowała, że te 97% to wielodzietne małżeństwa, zapisałaś dla 97% zdrowych małżeństw, które wielodzietne nie są w całości tych 97%, stanowią tylko częśc danych, z innego wątku, o krzyżu zresztą i ofierze,

    zapisałaś dla nich wszystkich , czyli tych 97%, 100% wielodzietności , i 100% krzyża

    Nika6 zrozum, bo pewnie nie czytałaś wątka draceny

    jest 3% małżeństw z problemami

    97% małżeństw razem , czyli i wielodzietni niewielodzietni

    a Ty napisałaś , że 97% wielodzietni i krzyż

    w ogóle , pwotórzę za Cart,
    co masz w głowie, tak piszesz
    a dodam od siebie,
    tak też się czujesz
    co można zresztą odczytać we wpisach
    Pisałam o powołaniu, a nie o rzeczywistości.

    Pisałam o powołaniu do duchowej wielodzietności (jeśli w rzeczywistości Bóg nie da, to duchowo mamy być otwarci).
    Coraz bardziej skomplikowane sie robi.

    Jakoś tak na siłe mi chcecie wmówić zem nieszczesliwa cierpiętnica.

    Żylaki mnie nie uszczesliwiają, ale bez przesady
  • [cite] Lukasz:[/cite]Jednak trzeba to jeszcze raz dla jasności napisać:

    Osoba nie jest krzyżem, tylko jest darem - zawsze.
    Patrząc obiektywnie - jest.
    Ale obiektywnie to nawet choroba rak jest darem.
    (... Tak rozpatrując krzyże)

    Tylko, ze Jezus mówił o naszych krzyżach, a nie o drewnie, o naszych cierpieniach i trudnościach. Subiektywnych. ("kto nie bierze swego krzyża a idzie za mną"...)

    Są ludzie dla których śmierć jest wiekszym błogosławieństwem niż dziecko. Samobójcy.
  • [cite] Lukasz:[/cite]Czy powiedzielibyście komuś kogo kochacie "jesteś moim krzyżem" ? :shocked:

    Wątpię czy dodanie "chwalebnym" i nawet powiedzenie tego do osoby uformowanej by pomogło. :wink:
    To my z mężem jesteśmy potyrpani bo my tak do siebie z tkliwością mówimy :tongue:
  • Nika6, z całym szacunkiem, ale chrzany opowiadasz :wink: .

    Osoba nigdy nie jest krzyżem, to tylko jakaś przypadłość może być dla nas trudna do przyjęcia.
  • Eee tam, on jest moim krzyżem a ja jego.
    Cholernie sie różnimy i cholernie sie kochamy.

    Agnieszka i Olesia rozumieją bardzo dobrze o czym mówiłam.

    Znikam do dzieci
  • Łukasz z całym szacunkiem, ale np. moi rodzice są dla siebie nawzajem krzyżem :cry:
  • Myślę, że ich konkretne cechy (wady) mogą być krzyżem dla nich nawzajem, ale osoba jako taka nie.

    Wątek robi się mocno filozoficzny, a ja nie chciałbym jakiegoś błędu chlapnąć :wink: . Sądzę, że np. Reakcjonista by zrozumiał o co mi chodzi.
  • Myślę, Lukasz, że Cię rozumiem, choć nie jestem Reakcjonistą (niestety...?). :bigsmile:
    Każdy człowiek jest dobry, bo jest stworzeniem Bożym, jest Jego dziełem, doskonałym w Jego zamyśle. Tylko człowiecze wady i to, co z nich na co dzień wynika w życiu małżonków staje się krzyżem.
    Jeśli nieporadnie napisałam, to wybaczcie.
    Zgadzam się z tym.
    I wolę na mojego Męża patrzeć jak na DAR. :bigsmile: Zdecydowanie. To wszystko ułatwia. :bigsmile:
  • Przeczytałam artykuł ks. prof. Bajdy.
    Nie rozumiem tylko, czemu pisze na końcu, że książka o. Knotza "jest pożyteczna dla ludzi naszego czasu"...
    Jak może być pożyteczne coś, co jednak robi wodę z mózgu i kieruje w stronę relatywizmu...?
    A dziś dostanę rzeczoną książkę i sama zrobię sobie wodę z mózgu...:confused:
  • [cite] Lukasz:[/cite]Myślę, że ich konkretne cechy (wady) mogą być krzyżem dla nich nawzajem, ale osoba jako taka nie.

    Ja właśnie też tak myślę, że należy odróżnić osobę od jej czynów. zachowań...
    Wchodząc w małżństwo każdy składa małżonkowi osobowy dar z siebie...

    Podobnie dzieci. Zawsze są darem! Bożym darem!
  • [cite] Małgorzata32:[/cite]należy odróżnić osobę od jej czynów. zachowań...
    To jest podobne, ale jednak trochę inne rozróżnienie :smile: .
    W każdym razie intuicja jest dobra.
  • Ja też nie jestem Reakcjonistą, a rozumiem. Dziwne. :shocked:
  • Macie rację, ale dla mnie osobiście krzyż nie jest az tak odpychającym słowem, zeby sie go wystrzegać jak ognia w relacjach dzieci-mąż-ja.....

    I nie tak, ze moje dzieci są dla mnie bolączką a mój mąż utrapieniem. Po prostu krzyż to dla mnie Łoże Miłości. Oswoiłam w sobie to słowo
Ta dyskusja została zamknięta.