Tylko tak patrzac z autopsji......
Jak szłam do poradni przed slubem to myslalam, ze wszystko wiem, npr mi sie przyda, bo bylam po poronieniu (tak, taka to ja bylam madra :bn:) no i myslalam ze takie swiadome rodzicielstwo to jakis kosmos (bo ja chcialam 3 razy dziennie a oni zalecali co 2 dni, zeby sluz płodny wyłapac :shocked:), no i wogole taka bylam zakochana, ze az glupia jak but prawie...... Kto by mi tam do rozsadku przemowil......
Wiedzialam, ze jeden slub a potem to juz do smierci... Tyle wiedzialam.
No i ze duzo dzieci chce.....
Ale ze w malzenstwie sa spory, problemy, wyzwania...... to, to nie....
Nauczona milosci z telewizji i harlequinow...... :ch: i z rozwiedzionego malzenstwa rodzicow :ac: ........
Dopiero neokatechumenat mnie zaczal ksztaltowac...... ale i to malo bylo..... Dna musialam siegnac, osobiscie sie z Bogiem rozprawiac, zeby to troche odkryc, ze to, co mowisz to prawda o malzenstwie.....
Jakby takie wymagania stawiac tym zakochanym, jak ja wtedy, osłom, to by nikt slubu nie dostal.
Jak rodzice nie dadza przykladu malzenskiego i nie oswieca... to nie ma szans.....
TV skrzywi.
Tu nasze odpowiedzialne rodzicielstwo - przyklad dawac :ab:
[cite] Maciek:[/cite]<b>Czy można odmówić mężowi w III fazie?</b>
No właśnie. Mam taki problem od jakiegoś czasu (organizm mi się przestawił czy co), że jak przychodzi III faza to ja kompletnie nie mam ochoty, jestem zmęczona wieczorami a na pytania męża "jak tam temperaturka?" reaguję prawie agresją, tak mi się strasznie nie chce. Mam niezbyt długie cykle, więc tylko III faza wchodzi w grę - i ona tez jest krótka oczywiście. No i juz przez jeden cykle było tak, że całą III fazę (kilka dni) nie miałam ochoty i mówiłam "nie", do tego byłam zmęczona dziećmi i całym dniem. Wiadomo, że potem trzeba było czekać do następnej III fazy czyli cały miesiąc prawie. Niestety potem było to samo. Najgorsze, że ochotę to ja mam - ale w fazie płodnej a wtedy nie wolno nic. Czy mam się zmuszać dla męża? On tam zbyt jurny nie jest, więc moje odmowy znosi dość lekko ale co w takiej sytuacji robić? Mnie się to zdarza od niedawna a stażu małżeńskiego mamy kilka lat. Zmuszać się czy nie??
[cite] Maciek:[/cite]<b>Czy można odmówić mężowi w III fazie?</b>
No właśnie. Mam taki problem od jakiegoś czasu (organizm mi się przestawił czy co), że jak przychodzi III faza to ja kompletnie nie mam ochoty, jestem zmęczona wieczorami a na pytania męża "jak tam temperaturka?" reaguję prawie agresją, tak mi się strasznie nie chce. Mam niezbyt długie cykle, więc tylko III faza wchodzi w grę - i ona tez jest krótka oczywiście. No i juz przez jeden cykle było tak, że całą III fazę (kilka dni) nie miałam ochoty i mówiłam "nie", do tego byłam zmęczona dziećmi i całym dniem. Wiadomo, że potem trzeba było czekać do następnej III fazy czyli cały miesiąc prawie. Niestety potem było to samo. Najgorsze, że ochotę to ja mam - ale w fazie płodnej a wtedy nie wolno nic. Czy mam się zmuszać dla męża? On tam zbyt jurny nie jest, więc moje odmowy znosi dość lekko ale co w takiej sytuacji robić? Mnie się to zdarza od niedawna a stażu małżeńskiego mamy kilka lat. Zmuszać się czy nie??
To taki dowcip
Małżeństwo poszło na spacer do zoo. Żona podeszła za blisko klatki z pawianami ten się na nią rzucił i zaczął rozbierać. Ona zbulwersowana w krzyk:
Zrób coś!!!
A mąż ze spokojem:
Powiedz, że cię głowa boli.
Wczoraj i dzis miałam dylemat...
Sytuacja była bardzo bardzo bardzo w stronę......
Oddawalam to Bogu.
W modlitwie "stałam" przed Nim z tym całym moim strachem przed cierpieniem ciążowym, z niewyleczonymi jeszcze nogami itp...... Pamietając o lękach męża.....
Trudno było ulec, trudno było sie przeciwstawić......
Bóg w odpowiedzi "wycofał" mego męza, mimo, ze nie stopowalam go.
Obudzil tez dzieci.... Zesłał sen...
A dzis dostrzegłam, ze mam okres płodny jak nic....
Mysle wiec, ze Bog daje wolnosc, mysle ze nie daje ponad sily i mysle, ze NPR naprawde nie musi byc zły.... choc byłam skłonna tak myślec.
Nie wiem jak to bedzie z nami..... ale mysle ze Bog znowu robi z nami "wielkie rzeczy", ale teraz w tym temacie.
Jesteśmy ograniczeni w sferze otwartosci.... Oddałam to Bogu dawno temu, zobaczymy co On z tym zrobi. Sama jestem ciekawa
Spoko Nika. Nie martw się. Takie dylematy ma każdy, ale czym to jest wobec uśmiechu kolejnego dziecka i całemu bogactwu, które ono za sobą niesie? To, co czujesz teraz to tylko chwila.
[cite] mona:[/cite]Spoko Nika. Nie martw się. Takie dylematy ma każdy, ale czym to jest wobec uśmiechu kolejnego dziecka i całemu bogactwu, które ono za sobą niesie? To, co czujesz teraz to tylko chwila.
Oj tak...... Jakby to chodziło tylko o dzieci to bym szła jak ćma......
:hl::hl::hl::hl::hl::hl::hl::hl::hl:.........
Każdy ma inne. Jeden ma zdrowotne, inny psychiczne, jeszcze inny obciążenia rodzinne, brak kasy. To normalne, że jesteśmy słabi, niedoskonali, borykamy się z wieloma problemami. Tylko, jeśli na tym się będziemy zatrzymywać to ucieknie nam to, co najistotniejsze. Każdy potrzebuje wsparcia, ale ważne jest, żeby iść naprzód i pokonywać z pomocą bożą to, co nam przeszkadza w drodze do zbawienia.
Pan Bóg nie jest jakimś sadystą i nie będzie robił nam na złość. Przecież powiedział, że "jarzmo Moje jest słodkie, a brzemię lekkie", tylko należy mu zaufać, a to często jest trudne.
Na poczatku krotko sie przedstawie, jako ze do tej pory tylko czytalam cala dyskusje, a sie nie odzywalam - jestem zona prawie 3 lata, mama 9 miesiecznej Ewy. Skonczylam Instytut Nauk o Rodzinie, uczestnicze w prowadzeniu kursow dla narzeczonych, prowadze tez spotkania dla narzeczonych w poradni.
I chcialam podziekowac wszystkim zaangazowanym w dyskusje. Przyznam, na poczatku bylo ciezko czytac argumenty przeciw NPR, szczegolnie ze do tej pory, na studiach, wlasnie te same argumenty byly wychwalane jako jedyne sluszne. Przez poczatkowe strony â??przebrnelamâ?? z ciekawosci, i dzieki znajomosci jednej z osob zaangazowanych w dyskusje w realu (nie ma to jak swiadectwo zycia:)
W miare wglebiania sie w lekture, po modlitwie, przemysleniach, porzucilam NPR po porodzie - maz raczej nigdy nie byl wielkim fanem NPR-u, mi osobiscie juz po porodzie tez zaczal coraz bardziej ciazyc, ale wlasne pomysly na zycie byly tu wazniejsze, zawsze znajdowal sie jakis, nawet niewielki powod, aby odkladac decyzje o otwarciu na dziecko.
Widze tez, ze wczesniej czytajac dokumenty Kosciola dotyczace plodnosci nie dostrzegalam tych czesci o otwartosci, ale bardziej skupialam sie na zaletach NPR, szukalam bardziej informacji za NPR, a przeciw antykoncepcji. Takie spojrzenie wynioslam ze studiow, takie tez przekazywalam dalej.
Dodam jeszcze, ze pochodze z rodziny wielodzietnej (jest nas piecioro), w ktorej nigdy nam nie brakowalo pieniedzy na zycie, ale brakowalo na pewne dodatkowe rzeczy. I chcialam, aby moim dzieciom nie brakowalo wlasnie na te rzeczy, ktore mialy inne dzieci, a my nie mielismy. Ale widze teraz, ze to tez byla kwestia przekazu jaki wynioslam z rodziny - czyli przez to, ze bylo nas kilkoro nie bylo za duzo pieniedzy. I widze, ze sa to kwestie do oddania Panu, do przemodlenia, przemyslenia. I jest tez to zadanie dla nas, rodzicow, jakie spojrzenie na pewne trudnosci dnia codziennego bedziemy przekazywac naszym dzieciom.
Ja napiszę tylko tyle
Gdybyśmy dalej stosowali NPR to na pewno nie zdecydowalibyśmy się teraz na Dzieciątko
więc raczej ominęłaby nas teraz ta tragedia
ale to pokazuje mi, że Pan Bóg jeśli odda Mu się swoje życie całkowicie, zaczyna działać w różny sposób, czasami dla nas bardzo bolesny i niezrozumiały, ale wierzę, że z najbardziej bolesnego doświadczenia, jeśli się przeżywa je razem z Nim wyprowadzi dobro.
Komentarz
Ale ja nie o tym.....
Jak najbardziej masz racje, Małgosia......
Tylko tak patrzac z autopsji......
Jak szłam do poradni przed slubem to myslalam, ze wszystko wiem, npr mi sie przyda, bo bylam po poronieniu (tak, taka to ja bylam madra :bn:) no i myslalam ze takie swiadome rodzicielstwo to jakis kosmos (bo ja chcialam 3 razy dziennie a oni zalecali co 2 dni, zeby sluz płodny wyłapac :shocked:), no i wogole taka bylam zakochana, ze az glupia jak but prawie...... Kto by mi tam do rozsadku przemowil......
Wiedzialam, ze jeden slub a potem to juz do smierci... Tyle wiedzialam.
No i ze duzo dzieci chce.....
Ale ze w malzenstwie sa spory, problemy, wyzwania...... to, to nie....
Nauczona milosci z telewizji i harlequinow...... :ch: i z rozwiedzionego malzenstwa rodzicow :ac: ........
Dopiero neokatechumenat mnie zaczal ksztaltowac...... ale i to malo bylo..... Dna musialam siegnac, osobiscie sie z Bogiem rozprawiac, zeby to troche odkryc, ze to, co mowisz to prawda o malzenstwie.....
Jakby takie wymagania stawiac tym zakochanym, jak ja wtedy, osłom, to by nikt slubu nie dostal.
Jak rodzice nie dadza przykladu malzenskiego i nie oswieca... to nie ma szans.....
TV skrzywi.
Tu nasze odpowiedzialne rodzicielstwo - przyklad dawac :ab:
Boze, oswiec...... :shocked:
Ale jakie tam maja podejscie do npru to nie wiem, nie bylam.
Na pewno otwieraja puszke ze swiadomoscia zyciowa.....
Pytalas o nauki przedslubne, to ja o tym pisalam
kolejna kandydatka do osławionych 80% jak mniemam
W ogóle, to fajnie by było Cie poznać osobiscie :bigsmile:
Mazury......? Chm..... Uwielbiam :bigsmile:
Nie liczac komarow-krów i much konskich :devil:
W tym roku jedziemy w góry na wakacje, ale moze kiedys wstapimy po drodze, dzieki :ab:
Nie pisz głośno bo to wbrew zarządzeniom Episkopatu:tooth:
Odmówić czy nie odmówić?- oto jest pytanie...
Małżeństwo poszło na spacer do zoo. Żona podeszła za blisko klatki z pawianami ten się na nią rzucił i zaczął rozbierać. Ona zbulwersowana w krzyk:
Zrób coś!!!
A mąż ze spokojem:
Powiedz, że cię głowa boli.
Wczoraj i dzis miałam dylemat...
Sytuacja była bardzo bardzo bardzo w stronę......
Oddawalam to Bogu.
W modlitwie "stałam" przed Nim z tym całym moim strachem przed cierpieniem ciążowym, z niewyleczonymi jeszcze nogami itp...... Pamietając o lękach męża.....
Trudno było ulec, trudno było sie przeciwstawić......
Bóg w odpowiedzi "wycofał" mego męza, mimo, ze nie stopowalam go.
Obudzil tez dzieci.... Zesłał sen...
A dzis dostrzegłam, ze mam okres płodny jak nic....
Mysle wiec, ze Bog daje wolnosc, mysle ze nie daje ponad sily i mysle, ze NPR naprawde nie musi byc zły.... choc byłam skłonna tak myślec.
Sprobujcie sie nie nabijac z mojego postu
Jesteśmy ograniczeni w sferze otwartosci.... Oddałam to Bogu dawno temu, zobaczymy co On z tym zrobi. Sama jestem ciekawa
Czyli, ze jak sie nabijac nie mozna to juz nikt nie pogada? :bh:
Wlasciwie to to sprawa gleboko duchowa do rozeznania prywatnego raczej....
To tylko zrozumie ktoś komu lekarze nie chcą robić kolejnych cesarek i krzyczą.
:hl::hl::hl::hl::hl::hl::hl::hl::hl:.........
Pan Bóg nie jest jakimś sadystą i nie będzie robił nam na złość. Przecież powiedział, że "jarzmo Moje jest słodkie, a brzemię lekkie", tylko należy mu zaufać, a to często jest trudne.
I chcialam podziekowac wszystkim zaangazowanym w dyskusje. Przyznam, na poczatku bylo ciezko czytac argumenty przeciw NPR, szczegolnie ze do tej pory, na studiach, wlasnie te same argumenty byly wychwalane jako jedyne sluszne. Przez poczatkowe strony â??przebrnelamâ?? z ciekawosci, i dzieki znajomosci jednej z osob zaangazowanych w dyskusje w realu (nie ma to jak swiadectwo zycia:)
W miare wglebiania sie w lekture, po modlitwie, przemysleniach, porzucilam NPR po porodzie - maz raczej nigdy nie byl wielkim fanem NPR-u, mi osobiscie juz po porodzie tez zaczal coraz bardziej ciazyc, ale wlasne pomysly na zycie byly tu wazniejsze, zawsze znajdowal sie jakis, nawet niewielki powod, aby odkladac decyzje o otwarciu na dziecko.
Widze tez, ze wczesniej czytajac dokumenty Kosciola dotyczace plodnosci nie dostrzegalam tych czesci o otwartosci, ale bardziej skupialam sie na zaletach NPR, szukalam bardziej informacji za NPR, a przeciw antykoncepcji. Takie spojrzenie wynioslam ze studiow, takie tez przekazywalam dalej.
Dodam jeszcze, ze pochodze z rodziny wielodzietnej (jest nas piecioro), w ktorej nigdy nam nie brakowalo pieniedzy na zycie, ale brakowalo na pewne dodatkowe rzeczy. I chcialam, aby moim dzieciom nie brakowalo wlasnie na te rzeczy, ktore mialy inne dzieci, a my nie mielismy. Ale widze teraz, ze to tez byla kwestia przekazu jaki wynioslam z rodziny - czyli przez to, ze bylo nas kilkoro nie bylo za duzo pieniedzy. I widze, ze sa to kwestie do oddania Panu, do przemodlenia, przemyslenia. I jest tez to zadanie dla nas, rodzicow, jakie spojrzenie na pewne trudnosci dnia codziennego bedziemy przekazywac naszym dzieciom.
Jeszcze raz dziekuje za wszystkie swiadectwa!
Gdybyśmy dalej stosowali NPR to na pewno nie zdecydowalibyśmy się teraz na Dzieciątko
więc raczej ominęłaby nas teraz ta tragedia
ale to pokazuje mi, że Pan Bóg jeśli odda Mu się swoje życie całkowicie, zaczyna działać w różny sposób, czasami dla nas bardzo bolesny i niezrozumiały, ale wierzę, że z najbardziej bolesnego doświadczenia, jeśli się przeżywa je razem z Nim wyprowadzi dobro.