no ja chciałam, żeby było uczciwie i czekałam na rozmówcę :-)
ale musiałam kończyć, bo moja dziatwa biega w piżamach i domaga się śniadania
ProMamo - czekam :-)
Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej - Grudzien 2009
Dzieci, ani szklanek w domu nigdy za duzoMikołaj Żdan
W naszym domu kipi szczescie
Tymoteusza - najmlodszego synka sposrod czworki dzieci malzenstwa Dominika i Marty z Rzeszowa chrzcilem w Noc Paschalna. Marta powiedziala slowa, ktore pamietam do dzis: kiedy patrze na moja czworke, to widze jak w naszym domu kipi szczescie. Moze nasze dzieci nie maja wszystkiego, ale maja to, co dzieciom najbardziej potrzeba - nasza milosc!
To Bog obdarza potomstwem, gdyz On jest Panem zycia. Nie kazde malzenstwo Bog obdarza potomstwem, ale nie kazde tez ptomstwo mozemy zoaczyc. Sa malzenstwa, ktorych dzieci odeszly do Boga.
Czesto malzonkowie tlumacza mala ilosc potomstwa trudnymi warunkami materialnymi. Owszem jest trudno, ale zycie potwierdza, ze dziecko rodzi sie z przyslowiowym bochenkiem chleba! Mysle, ze "warunki" sa przede wszystkim w sercu czlowieka- jak swiadcza o tym rodziny wielodzietne.
Jeden z midraszy, ktory ma wzbudzic wiare, mowi jak to Zydzi podczas pobytu w niewoli egipskiej, byli przesladowani przez faraona, ktory nakazal zabijac wszystkich nowonarodzonych chlopcow. Wtedy rodziny zydowskie postanowily nie miec dzieci. Ale Bog poslal wowoczas prorokinie Miriam, ktora powiedziala do nawyzszego kaplana i do starszyzny zydowkiej:
Wy jestescie gorsi od Faraona, bo on wprawdzie zabija dzieci, ale zabiera im tylko zycie ziemskie, nie zabiera im nieba. Wy natomiast, nie pozwalacie zeby sie rodzily, zamykacie przed nimi bramy nieba.
Jest pewna kwestia, która w tej całej dyskusji daje mi do myślenia...
Otóż, spotykamy się tu na tym forum i na sąsiednim ze świadectwami ludzi, którzy kiedyś byli zagorzałymi fanami NPR-u, ale pod wpływem doświadczeń, przemyśleń, poszukiwań porzucili ową metodę na rzecz pełnej otwartości...I tej swojej decyzji nie żałują...
A jakoś nigdzie nie spotkałam się z sytuacją odwrotną- gdzie "otwarci" nawracają się na NPR... Ciekawe dlaczego???
[cite] Maciek:[/cite]A ja znam takie przypadki i te osoby... już tutaj nie piszą. Oto wyjaśnienie.
Maćku, zaciekawiłeś mnie...
Sama naprawdę nie znam takich przypadków. A konkretnie chodzi mi o wyjaśnienie, co stoi za taką decyzją...
Moge odpowiedzieć..... Co przypuszczam sądząc po sobie.
Wiele razy chcialam otworzyc sie na maksa, zawsze stopowalo mnie to:
Kiedy obserwuję niektóre osoby wielodzietne z mojego otoczenia...... cieszę sie, że moje dzieci sie zjawiły dopiero wtedy, kiedy byłam na to gotowa psychicznie.....
Kiedy sie "otwierałam"..... Kiedy musiałam na nie długo czekać......... Tęsknić.......
Nie umiałabym znaleźć argumentów za tym, że "chciałam dziecka" natychmiast po porodzie, w trakcie łykania prochów... w trakcie kryzysu....
Dzieci powinny czuć, że były chciane - jeśli ktoś decyduje sie na otwartość (bo tak trzeba) a nie decyduje sie na te wszystkie dzieci, które przyjdą (bo ma nadzieję że "jeszcze nie", że nie będzie ich "mnóstwo")....
Znam dwie rodziny, które tak z obowiązku..... Z pokory...
I cos, czego nie zapomne, tego zdziwienia: "Jak mozna tak sie cieszyc z ciąży???".
Ona sie cieszyla, ale nie jak wariatka.
Nie podoba mi sie to :sad:
Ale to jest tylko mój punkt widzenia. A ja jestem strasznie uczuciowa.
I jesli mam trudnosc kochac dzieci wyczekane i wytesknione..... to co dopiero dzieci na ktore nie bylam wytęskniona..... :sad:
Ale łapka! :cool: Rozczulająca . I pomyśleć - możeto dłoń przyszłej pianistki... albo będzie nią obsługiwała super nowoczesne komputery... składała do modlitwy...dotykała nią swoje dziecko???
Komentarz
Aś-ka!
Czuwaj!
I pomyśleć, że miałam czekać do 5000 wpisu, żeby pochwalić się moją Tereską
Różnymi drogami prowadzi nas Pan......
Ale teraz by było uczciwie, popraw swoje posty 97-99 i napisz tam coś sensownego ;-)
ale musiałam kończyć, bo moja dziatwa biega w piżamach i domaga się śniadania
ProMamo - czekam :-)
Dzieci, ani szklanek w domu nigdy za duzoMikołaj Żdan
W naszym domu kipi szczescie
Tymoteusza - najmlodszego synka sposrod czworki dzieci malzenstwa Dominika i Marty z Rzeszowa chrzcilem w Noc Paschalna. Marta powiedziala slowa, ktore pamietam do dzis: kiedy patrze na moja czworke, to widze jak w naszym domu kipi szczescie. Moze nasze dzieci nie maja wszystkiego, ale maja to, co dzieciom najbardziej potrzeba - nasza milosc!
To Bog obdarza potomstwem, gdyz On jest Panem zycia. Nie kazde malzenstwo Bog obdarza potomstwem, ale nie kazde tez ptomstwo mozemy zoaczyc. Sa malzenstwa, ktorych dzieci odeszly do Boga.
Czesto malzonkowie tlumacza mala ilosc potomstwa trudnymi warunkami materialnymi. Owszem jest trudno, ale zycie potwierdza, ze dziecko rodzi sie z przyslowiowym bochenkiem chleba! Mysle, ze "warunki" sa przede wszystkim w sercu czlowieka- jak swiadcza o tym rodziny wielodzietne.
Jeden z midraszy, ktory ma wzbudzic wiare, mowi jak to Zydzi podczas pobytu w niewoli egipskiej, byli przesladowani przez faraona, ktory nakazal zabijac wszystkich nowonarodzonych chlopcow. Wtedy rodziny zydowskie postanowily nie miec dzieci. Ale Bog poslal wowoczas prorokinie Miriam, ktora powiedziala do nawyzszego kaplana i do starszyzny zydowkiej:
Wy jestescie gorsi od Faraona, bo on wprawdzie zabija dzieci, ale zabiera im tylko zycie ziemskie, nie zabiera im nieba. Wy natomiast, nie pozwalacie zeby sie rodzily, zamykacie przed nimi bramy nieba.
[...] Ks. Bohdan Dutko MS
Aśka - GRATULACJE !!!!!!!!! :bigsmile:
I to właśnie o to ma chodzić w tym mierzeniu temperatury o 5 rano
wieczór
we dnie
w nocy...
jakieś totalnie patologiczne rozpasanie...
Wiadomość prywatna już została wysłana.
Otóż, spotykamy się tu na tym forum i na sąsiednim ze świadectwami ludzi, którzy kiedyś byli zagorzałymi fanami NPR-u, ale pod wpływem doświadczeń, przemyśleń, poszukiwań porzucili ową metodę na rzecz pełnej otwartości...I tej swojej decyzji nie żałują...
A jakoś nigdzie nie spotkałam się z sytuacją odwrotną- gdzie "otwarci" nawracają się na NPR... Ciekawe dlaczego???
Maćku, zaciekawiłeś mnie...
Sama naprawdę nie znam takich przypadków. A konkretnie chodzi mi o wyjaśnienie, co stoi za taką decyzją...
To taki kwiatuszek dla mam, które jeszcze sie wahają... :da:
Moge odpowiedzieć..... Co przypuszczam sądząc po sobie.
Wiele razy chcialam otworzyc sie na maksa, zawsze stopowalo mnie to:
Kiedy obserwuję niektóre osoby wielodzietne z mojego otoczenia...... cieszę sie, że moje dzieci sie zjawiły dopiero wtedy, kiedy byłam na to gotowa psychicznie.....
Kiedy sie "otwierałam"..... Kiedy musiałam na nie długo czekać......... Tęsknić.......
Nie umiałabym znaleźć argumentów za tym, że "chciałam dziecka" natychmiast po porodzie, w trakcie łykania prochów... w trakcie kryzysu....
Dzieci powinny czuć, że były chciane - jeśli ktoś decyduje sie na otwartość (bo tak trzeba) a nie decyduje sie na te wszystkie dzieci, które przyjdą (bo ma nadzieję że "jeszcze nie", że nie będzie ich "mnóstwo")....
Znam dwie rodziny, które tak z obowiązku..... Z pokory...
I cos, czego nie zapomne, tego zdziwienia: "Jak mozna tak sie cieszyc z ciąży???".
Ona sie cieszyla, ale nie jak wariatka.
Nie podoba mi sie to :sad:
Ale to jest tylko mój punkt widzenia. A ja jestem strasznie uczuciowa.
I jesli mam trudnosc kochac dzieci wyczekane i wytesknione..... to co dopiero dzieci na ktore nie bylam wytęskniona..... :sad: