Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

12324262829141

Komentarz

  • Eugenika nie musi wyrażać się przymusem. Może także być prowadzona poprzez poradnictwo. Na przykład w USA organizacje "planowania rodziny" prowadzą intensywną propagandę proaborcyjną wśród czarnych Amerykanów, aby ograniczyć ich populację.
    Podziękowali 1Katia
  • A tak z innej beczki. Jeśli matka jest lekko niepełnosprawna intelektualnie, a ojciec - mimo koniecznosci- nie chce sie zapisać do AA. To czy dalej powinien być pełen spontan? I kolejne - naste - dziecko w rynsztoku? Nie lepiej nauczyć prostych metod obserwacji (np. Billingsa, bez termometru)? Wtedy zamiast piętnastu wykolejonych mieszkańców ulicy albo domu dziecka, będzie pięcioosobowa rodzina z pewnymi dysfunkcjami.
    PS. To nie jest post za eugeniką. Ale opieka nad kilkunastoma dziećmi wymaga nie lada zdrowia i nerwów. Jeśli tego ewidentnie nie ma, to czy powinno się na siłę dalej psuć? Ta niepełnosprawna kobieta dałaby sobie lepiej radę ogarniając tylko trójkę dzieci. Zwłaszcza, że jak Ban Bóg zechce to mimo npru i tak się dzieci urodzą...

    Jeżeli chodzi o sprawy techniczne: skoro ojciec - mimo koniecznosci- nie chce sie zapisać do AA to nie wiem jakim cudem będzie stosował NPR:shocked: - badźmy realistami:cool:
    Podziękowali 1Katia
  • jak ojciec mimo koniecznosci- nie chce sie zapisać do AA to nie wiem jakim cudem będzie stosował NPR - badźmy realistami
    Właśnie! O tym samym pomyślałam...
    Przecież alkoholik to człowiek w jakimś stopniu zniewolony.
  • O tym samym pisałam. Jak się go nie zmusza do leczenia to jak go przymusić do współpracy z żoną? Wspomniałam że dzieci w takich rodzinach są częstokroć efektem gwałtu niż współpracy.
  • Pisałam o tym kiedyś...
    Rok po urodzeniu naszego 5-go dziecka, choroba z diagnozą- żadnych więcej dzieci, choroba do końca życia pod kontrolą ,jeśli pani oczywiście przeżyje itp, itd... ale był to też czas kiedy przyjęłam sakrament namaszczenia chorych i tak naprawdę oddałam wszystko Bogu - moją chorobę, męża, dzieci- to czy będę żyć, czy też nie... lekarze dziwnym wzrokiem mnie obserwowali- nie panikuje, nie ryczy (no może czasem mały szloch w nocy do poduszki) po prostu- jak ona może się uśmiechać!- a ja pełny spontan-po prostu zaufałam.
    Na chwilę obecną trójeczka nam jeszcze przybyła, wypisano mnie z poradni z dopiskiem- zdrowa. Choroba może jeszcze kiedyś się uaktywni albo i nie. Jeśli Bóg zechce pobłogosławi nam jeszcze dziećmi albo nie. Jego wola. I doła też czasami miewam, czasami sił brakuje i nic się nie chce... ale to są chwile... wtedy na kolana i dalej nie wyobrażam już sobie życia bez oddawania siebie i każdego dnia Bogu. Nawet jeśli mnie zabierze z tego świata wiem, że zaopiekuje się moim mężem i dziećmi. I tej pewności już mi nikt nie jest w stanie zabrać... kocham i ufam, robię swoje- jestem dzieckiem bożym, potem żoną i mamą i to staram się robić jak najlepiej.
    Planować też planuję- ile mogę kasy danego dnia wydać.

    To takie moje małe świadectwo na planowanie...
    K
    Podziękowali 1Katia
  • [cite] Piotr i Kasia:[/cite]Pisałam o tym kiedyś...
    Rok po urodzeniu naszego 5-go dziecka, choroba z diagnozą- żadnych więcej dzieci, choroba do końca życia pod kontrolą ,jeśli pani oczywiście przeżyje itp, itd... ale był to też czas kiedy przyjęłam sakrament namaszczenia chorych i tak naprawdę oddałam wszystko Bogu - moją chorobę, męża, dzieci- to czy będę żyć, czy też nie... lekarze dziwnym wzrokiem mnie obserwowali- nie panikuje, nie ryczy (no może czasem mały szloch w nocy do poduszki) po prostu- jak ona może się uśmiechać!- a ja pełny spontan-po prostu zaufałam.
    Na chwilę obecną trójeczka nam jeszcze przybyła, wypisano mnie z poradni z dopiskiem- zdrowa. Choroba może jeszcze kiedyś się uaktywni albo i nie. Jeśli Bóg zechce pobłogosławi nam jeszcze dziećmi albo nie. Jego wola. I doła też czasami miewam, czasami sił brakuje i nic się nie chce... ale to są chwile... wtedy na kolana i dalej nie wyobrażam już sobie życia bez oddawania siebie i każdego dnia Bogu. Nawet jeśli mnie zabierze z tego świata wiem, że zaopiekuje się moim mężem i dziećmi. I tej pewności już mi nikt nie jest w stanie zabrać... kocham i ufam, robię swoje- jestem dzieckiem bożym, potem żoną i mamą i to staram się robić jak najlepiej.
    Planować też planuję- ile mogę kasy danego dnia wydać.

    To takie moje małe świadectwo na planowanie...
    K


    Piękne świadectwo!
    Dziękuję...!:iq:
    I podpisuję się pod tymi słowami obiema rękami...!
  • [cite] Maciek:[/cite]Ja bym to nazwał dwójmyśleniem. Bo jak połączyć tezy:

    1. należy ograniczać rozmnażanie ludzi o niższej wartości
    2. nie jestem za eugeniką

    skoro eugenika znaczy dokładnie to, co teza 1?

    Nie wydaje mi sie zeby bylo wolą Boga rodzenie dzieci dla Domow Dziecka.
    Eugenika nie znaczy dokładnie to.

    eugenika [gr. eugená¸?s â??dobrze urodzonyâ??], system poglądów głoszący możliwość doskonalenia cech dziedzicznych człowieka jako gat. (w sferze biologii, cech psychicznych i moralności); termin e. wprowadził 1869 F. Galton.
    http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3899033

    Nikt tu nie zabrania alkoholikom leczącym się pomnażać swoje alkoholowe geny.
    Po prostu kobieta współuzależniona, żona czynnego alkoholika, może nie dać rady ogarnąć siebie i coraz większą liczbę dzieci. Zwłaszcza upośledzona. Ma prawo "ograniczyć Boga w tym względzie".
    W swojej wolności. Kościół ją za to nie potępi, myślę że Bog również.

    Upośledzenia są rózne a NPR nie jest taki trudny
  • [cite]Taw:[/cite]Pewnie że to nie jest post za eugeniką to jest kolejny post enpeerowca który ma nawalone we łbie...
    [cite]staranowakowa:[/cite] A to kolejny przykład na człowieka odnoszącego się z miłością chrześcijańską do bliźniego. Przykład człowieka, który skoczył w objęcia Boga. I który jest ogólnie miły i kulturalny.

    Przykład człowieka, który może i chciałby sie rozwijać, swoją kulturę na przykład..... ale boi się, że nikt go już wtedy tu nie zaakceptuje.
    Przypomina mi się mój syn - "mamo, ale kiedy ja zaczynam byc grzeczny to koledzy mnie już przestają lubić"
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]A tak z innej beczki. Jeśli matka jest lekko niepełnosprawna intelektualnie, a ojciec - mimo koniecznosci- nie chce sie zapisać do AA. To czy dalej powinien być pełen spontan? I kolejne - naste - dziecko w rynsztoku? Nie lepiej nauczyć prostych metod obserwacji (np. Billingsa, bez termometru)? Wtedy zamiast piętnastu wykolejonych mieszkańców ulicy albo domu dziecka, będzie pięcioosobowa rodzina z pewnymi dysfunkcjami.
    PS. To nie jest post za eugeniką. Ale opieka nad kilkunastoma dziećmi wymaga nie lada zdrowia i nerwów. Jeśli tego ewidentnie nie ma, to czy powinno się na siłę dalej psuć? Ta niepełnosprawna kobieta dałaby sobie lepiej radę ogarniając tylko trójkę dzieci. Zwłaszcza, że jak Ban Bóg zechce to mimo npru i tak się dzieci urodzą...

    Jeżeli chodzi o sprawy techniczne: skoro ojciec - mimo koniecznosci- nie chce sie zapisać do AA to nie wiem jakim cudem będzie stosował NPR:shocked: - badźmy realistami:cool:

    Żona już sobie da z nim rade - jesli jest na tyle rozsądna by myśleć o dobru dzieci to i do AlAnon sie wybierze i bedzie umiala postawic mu granice
  • Tylko wymaga współpracy za strony współmałżonka. Już to widzę: mąż na rauszu dobiera się do żony (współuzależnionej) a ona mu na to: nie możemy dziś bo mam płodne dni...:bigsmile:

    Ja nie mam zastrzeżeń co do osób z lekkim uposledzeniem, ze dałyby sobie radę z nprem, ale znam sytuację rodzin z problemem alkoholowym i myślę że nie ma takiej możliwości zeby zmusić alkoholika do takiej współpracy. Alkoholik nie uważający się za alkoholika nie widzi swojego problemu. On sobie po prostu lubi wypić. Taki któremu alkohol pobudza funkcje seksualne to już jest bardzo zaawansowany w piciu...
    Nie widzę w tym logiki. Po co ma stosować ta żona techniki npr? Uważam że powinna odmówić współżycia w ogóle póki mąż i ona sama nie zaczną się leczyć. O czym nie ma mowy jeśli jest współuzależniona.
    Podziękowali 1Katia
  • [cite] Piotr i Kasia:[/cite]Pisałam o tym kiedyś...
    Rok po urodzeniu naszego 5-go dziecka, choroba z diagnozą- żadnych więcej dzieci, choroba do końca życia pod kontrolą ,jeśli pani oczywiście przeżyje itp, itd... ale był to też czas kiedy przyjęłam sakrament namaszczenia chorych i tak naprawdę oddałam wszystko Bogu - moją chorobę, męża, dzieci- to czy będę żyć, czy też nie... lekarze dziwnym wzrokiem mnie obserwowali- nie panikuje, nie ryczy (no może czasem mały szloch w nocy do poduszki) po prostu- jak ona może się uśmiechać!- a ja pełny spontan-po prostu zaufałam.
    Na chwilę obecną trójeczka nam jeszcze przybyła, wypisano mnie z poradni z dopiskiem- zdrowa. Choroba może jeszcze kiedyś się uaktywni albo i nie. Jeśli Bóg zechce pobłogosławi nam jeszcze dziećmi albo nie. Jego wola. I doła też czasami miewam, czasami sił brakuje i nic się nie chce... ale to są chwile... wtedy na kolana i dalej nie wyobrażam już sobie życia bez oddawania siebie i każdego dnia Bogu. Nawet jeśli mnie zabierze z tego świata wiem, że zaopiekuje się moim mężem i dziećmi. I tej pewności już mi nikt nie jest w stanie zabrać... kocham i ufam, robię swoje- jestem dzieckiem bożym, potem żoną i mamą i to staram się robić jak najlepiej.
    Planować też planuję- ile mogę kasy danego dnia wydać.

    To takie moje małe świadectwo na planowanie...
    K

    O, jesteś kobieto dla mnie wzorem, naprawdę. Wzorem do którego zmierzam, ale obawy mnie jeszcze wstrzymują.
  • Współuzależnienie polega na tym że się właśnie granic nie umie stawiać. Nawet ze względu na dobro dzieci.
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Tylko wymaga współpracy za strony współmałżonka. Już to widzę: mąż na rauszu dobiera się do żony (współuzależnionej) a ona mu na to: nie możemy dziś bo mam płodne dni...:bigsmile:

    Ja nie mam zastrzeżeń co do osób z lekkim uposledzeniem, ze dałyby sobie radę z nprem, ale znam sytuację rodzin z problemem alkoholowym i myślę że nie ma takiej możliwości zeby zmusić alkoholika do takiej współpracy. Alkoholik nie uważający się za alkoholika nie widzi swojego problemu. On sobie po prostu lubi wypić. Taki któremu alkohol pobudza funkcje seksualne to już jest bardzo zaawansowany w piciu...
    Nie widzę w tym logiki. Po co ma stosować ta żona techniki npr? Uważam że powinna odmówić współżycia w ogóle póki mąż i ona sama nie zaczną się leczyć. O czym nie ma mowy jeśli jest współuzależniona.

    AlAnon nie wymaga współpracy ze strony męża.
    Propaguje taki styl życia i reakcji na alkoholowe wybryki alkoholika u osoby wspóluzależnionej, ze ten ma najlepsze szanse by dostrzec swoj problem.
    Ale jesli sie zaprze to i tak, wiadomo.

    Tymczasem zona da sobie radę mimo to czy alkoholik bedzie sie leczyl czy nie.
    Po to jest AlAnon, to styl życia który wspóluzależniona może stosować zawsze, bez względu na okoliczności
  • No to może weźcie się za ręce i idzcie na forum dla alkoholików...? Przekazac tą radosną nowinę.
  • Jasne. Piszesz z doświadczenia czy z tego co ci się wydaje? Żona powinna odmówić współżycia póki mąż nie zacznie się leczyć. Jasne że to żona powinna zacząć wychodzenie z problemu skoro go widzi, tylko ze to nie jest takie proste, wymaga wsparcia ze strony otoczenia, rodziny, sąsiadów... Czasami warto zgłosic po sąsiedzku odpowiednim służbom że za ściana dzieje sie coś niedobrego, a nie uczyć npr-u.
    Jakbym miała za męża alkoholika to pewnie uciekłabym do jakiegos domu opieki dla samotnej matki. Zagrażającego rodzinie alkoholika przede wszystkim nalezy najpierw odizolowac od rodziny, a nie zakładac że zacznie współpracować, bo on problemu nie ma. Dlatego istnieje coś takiego jak przymusowe leczenie.
    Strasznie to pokrętne co piszesz.
    Podziękowali 1Katia
  • Poza tym nie musisz mi tłumaczyć co to jest AlAnon i jak działa. Nie widzę tylko związku z npr-em.
    AlAnon może i nie wymaga współpracy współmałżonka, ale npr już tak.
  • [cite] Taw:[/cite]No to może weźcie się za ręce i idzcie na forum dla alkoholików...? Przekazac tą radosną nowinę.

    Miło mi, że w tak kulturalny sposób dajesz do zrozumienia ze działamy Ci na nerwy.....
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Poza tym nie musisz mi tłumaczyć co to jest AlAnon i jak działa. Nie widzę tylko związku z npr-em.
    AlAnon może i nie wymaga współpracy współmałżonka, ale npr już tak.

    Niekoniecznie.
    Mąż nie ma prawa gwałcić żony tak samo jak ją tłuc.
    Ona ma prawo wymagać od niego wstrzemięźliwości w pewnych okresach.
    Nie musi go "odstawić" na amen.
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Jasne. Piszesz z doświadczenia czy z tego co ci się wydaje? Żona powinna odmówić współżycia póki mąż nie zacznie się leczyć. Jasne że to żona powinna zacząć wychodzenie z problemu skoro go widzi, tylko ze to nie jest takie proste, wymaga wsparcia ze strony otoczenia, rodziny, sąsiadów... Czasami warto zgłosic po sąsiedzku odpowiednim służbom że za ściana dzieje sie coś niedobrego, a nie uczyć npr-u.
    Jakbym miała za męża alkoholika to pewnie uciekłabym do jakiegos domu opieki dla samotnej matki. Zagrażającego rodzinie alkoholika przede wszystkim nalezy najpierw odizolowac od rodziny, a nie zakładac że zacznie współpracować, bo on problemu nie ma. Dlatego istnieje coś takiego jak przymusowe leczenie.
    Strasznie to pokrętne co piszesz.

    Z tego co piszesz mało wiesz o AlAnon, a ja.... cóż, mam w dalszej rodzinie problem alkoholowy (leczony w AA i AlAnon), poza tym sama korzystam z książki "AlAnon dzień po dniu" bo jestem współuzależniona z racji uzależnienia męża od kompa
  • Oraz:
    150px-DoNotFeedTroll.svg.png
    Bo mimo wszystko zakładam, że ktoś kto tyle i tak elokwentnie pisze potrafi czytać ze zrozumieniem.
  • [cite] Monia6:[/cite]
    [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Poza tym nie musisz mi tłumaczyć co to jest AlAnon i jak działa. Nie widzę tylko związku z npr-em.
    AlAnon może i nie wymaga współpracy współmałżonka, ale npr już tak.

    Niekoniecznie.
    Mąż nie ma prawa gwałcić żony tak samo jak ją tłuc.
    Ona mam prawo wymagać od niego wstrzemięźliwości w pewnych okresach.
    Nie musi go "odstawić" na amen.
    Wiem bardzo dużo na temat AlAnon. To że ktoś nie ma prawa do robienia czegoś to wcale nie znaczy że tego nie robi. Nie piszę że na amen ma żona go odciąć od seksu, tylko dopóki nie zacznie się leczyć. Nie wiem jak ma wymagac wstrzemięźliwości od męża w pewnych okresach skoro on u siebie nie jest w stanie żadnej wstrzemięźliwości wypracować. Ty chyba nie bardzo wiesz kto to jest alkoholik i jak działa. Albo ci się wydaje że można dogadac sie z osobą czynną w piciu co do czegokolwiek, czy w ogóle uzależnioną. Taka osoba musi zacząć się leczyc albo być odcięta od osób którym zagraża.
  • W ostatnim stadium tak, ale nie zawsze.
    Jesli dopuszcza sie gwaltów to moze i tak.
    Decyzja żony.

    Nie trzeba sie dogadywac, wystarczy funkcjonowac inaczej i stawiac granice......

    Nie musi byc wstrzemieźliwy, mowilam o tym,z e zona nie musi pozwalac mu na gwalt...

    Bogna, mozesz wprost?
    Acha, czyli mamy isc na wątek o alkoholiźmie?
    Mnie sie zdaje że nadal krążę wokól NPR
  • [cite] staranowakowa:[/cite]To jeszcze mi wytłumaczcie, dlaczego zaufaniem nie jest postawa "Ja myślę Panie Boże, że narazie nie. Ale jeśli ty myślisz inaczej to ja się zgadzam". Z tego co wiem, to właśnie taka powinna być postawa npr-owca
    Oczywiście, że tak.
  • [cite] Piotr i Kasia:[/cite]Pisałam o tym kiedyś...
    Rok po urodzeniu naszego 5-go dziecka, choroba z diagnozą- żadnych więcej dzieci, choroba do końca życia pod kontrolą ,jeśli pani oczywiście przeżyje itp, itd... ale był to też czas kiedy przyjęłam sakrament namaszczenia chorych i tak naprawdę oddałam wszystko Bogu - moją chorobę, męża, dzieci- to czy będę żyć, czy też nie... lekarze dziwnym wzrokiem mnie obserwowali- nie panikuje, nie ryczy (no może czasem mały szloch w nocy do poduszki) po prostu- jak ona może się uśmiechać!- a ja pełny spontan-po prostu zaufałam.
    Na chwilę obecną trójeczka nam jeszcze przybyła, wypisano mnie z poradni z dopiskiem- zdrowa. Choroba może jeszcze kiedyś się uaktywni albo i nie. Jeśli Bóg zechce pobłogosławi nam jeszcze dziećmi albo nie. Jego wola. I doła też czasami miewam, czasami sił brakuje i nic się nie chce... ale to są chwile... wtedy na kolana i dalej nie wyobrażam już sobie życia bez oddawania siebie i każdego dnia Bogu. Nawet jeśli mnie zabierze z tego świata wiem, że zaopiekuje się moim mężem i dziećmi. I tej pewności już mi nikt nie jest w stanie zabrać... kocham i ufam, robię swoje- jestem dzieckiem bożym, potem żoną i mamą i to staram się robić jak najlepiej.
    Planować też planuję- ile mogę kasy danego dnia wydać.

    To takie moje małe świadectwo na planowanie...
    K
    Gratuluję Ci, że masz takiego męża, który ma taką samą postawę jak Ty.

    Ja niestety, nie mam takiego...

    I co z tego, że ja - tak samo ja Ty - ufam Bogu bezgranicznie, i Jemu zostawiam decyzję co do poczęcia kolejnych dzieci, kiedy mój mąż nie potrafi się zdobyć na taką ufonść i oddanie...
    On ma ludzkie obawy co do stanu mojego zdrowia, co do przebiegu kolejnej ciąży po 3 cc i wreszcie co do kwestii finansowej (utrzymujemy się tylko z jego pensji, bo ja nie pracuję).
    Muszę też i jego uszanować.

    Więc póki co, zostało nam NPR, a Pan Bóg wie, że pragnę mieć więcej dzieci, tyle ile On nam chce dać. I wie, że będę się cieszyć ogromnie z każdego dziecka. Wie, bo Mu to codziennie powtarzam przy modlitwie...
  • Alkoholik w każdym stadium picia zagraża rodzinie. I zawsze przede wszystkim trzeba go odizolować od rodziny jeśli nie chce się leczyć. Inaczej nie uwierzy że jest chory. Żaden npr tutaj nie pomoże, bo nie chodzi o to zeby alkoholika głaskać po głowie i się z nim dogadywać ale żeby mu pomóc. Uzależnienia zwłaszcza od środków chemicznych wymagają drastycznych cięć, bo tylko tak można uświadomić komuś że jest chory.
    Podziękowali 1Katia
  • Jeśli matka jest lekko niepełnosprawna 
    intelektualnie, a ojciec - mimo koniecznosci- nie chce 
    sie zapisać do AA. To czy dalej powinien być pełen spontan? 
    I kolejne - naste - dziecko w rynsztoku? 
    Nie lepiej nauczyć prostych metod obserwacji 
    (np. Billingsa, bez termometru)?
    

    Tego typu osób nie jesteśmy w stanie niczego nauczyć - jedynym wyjściem była by sterylizacja, na co się (z oczywistych względów) nie godzimy.
    Podziękowali 1Katia
  • upośledzenie w stopniu lekkim nie powoduje NIEMOŻNOŚCI NAUCZENIA SIĘ NICZEGO
  • Maryniu, widać skoro jesteś po 3 cc, to w Twoim przypadku sytuacja jest wyjątkowa ( miałam 4 ) i przez lekarzy byłam uważana za niepoczytalną ofiarę a mój mąż za perwersyjnego sadystę.
    Jednak większość kobiet nie ma takich problemów, że ciąża czy poród jest zagrożeniem zdrowia, więc po co narzucać im npr ?
Ta dyskusja została zamknięta.