[cite] Monia6:[/cite]Unikac karmienia dziecka zeby nie musiec go potem dusic.....
Taaaaa, ciągnijmy to dalej.......
To też obecnie się robi... Np. jak aborcja się nie uda...
Nie rozumiem tego "ciągnijmy tak dalej". Nie rozumiem też dlaczego porównujesz zagłodzenie dziecka do NPRu. Jak dla mnie porównanie trochę zbyt drastyczne.
Uciekanie od Bozego błogosławieństwa można nazwać głupotą jak ktoś ma potrzebę naklejania etykiety.
Sumienie mam jakie mam, jedno jest pewne, boję sie osądzać (naklejać etykiety itp), bo nie znam sytuacji z Góry tak jak Bóg.
Polemiki o cudzych grzechach mnie nie rajcują, bo dość mam własnych grzechów.
Np. grzech lenistwa (niemożnośc oderwania tyłka od stołka teraz, kiedy brud w domu)...
Pozwolisz wiec, ze się wycofam, możesz dorobić mi inne motywy jak musisz, ale ufam, że założysz iż nie wiesz jak jest.
[cite] Monia6:[/cite]Unikac karmienia dziecka zeby nie musiec go potem dusic.....
Taaaaa, ciągnijmy to dalej.......
To też obecnie się robi... Np. jak aborcja się nie uda...
Nie rozumiem tego "ciągnijmy tak dalej". Nie rozumiem też dlaczego porównujesz zagłodzenie dziecka do NPRu. Jak dla mnie porównanie trochę zbyt drastyczne.
Pokazałam tylko że można mnożyć i naciągać przykłady do niemożliwości, ale to nie o to szło.
Nie wiem jak jest. Nie chcę ludzi oceniać. Wiem, że potomstwo to oznaka Bożego błogosławieństwa (co potwierdza zarówno Pismo Święte jak i Kościół Katolicki). Zatem dla mnie logiczną konsekwencją jest twierdzenie, iż unikanie posiadania potomstwa (z powodów błahych) to unikanie Bożego błogosławieństwa.
nie przeczytalam jeszcze calego hv, ale ten fragment, moim zdaniem, jednak troche pozwala "poszerzyc" te "Wasze 3% usprawiedliwionych", ze tak to ujme:
"Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych, które dopiero co wyłożyliśmy."
tymka: problem w tym co papież Paweł VI uważał za "słuszne powody" Te "warunki fizyczne" moim zdaniem odnoszą się właśnie do sytuacji gdy ciąża miałaby zagrażać życiu matki.
poza tym, chyba po to mamy wlasnie sumienie i mozliwosc "pogadania" z Bogiem (modlitwa + spowiednik, chociazby), zeby rozeznać indywidualnie, czy mam słuszne powody.
@tymka: oczywiście. Ale znów powrócę do tego co już kilka razy tu mówiłem. Wątek zaczął się z powodu jawnie antykoncepcyjnego sformułowania wydrukowanego w tygodniku wydawanym przez kurię częstochowską. Potem jeszcze wiele razy w tej dyskusji wyłuszczone zostało iż problemem nie są ci którzy mają ważne powody do stosowania NPR tylko postawa hierarchii wobec tej formy zapobiegania ciąży.
przepraszam bardzo znam bardzo wiele małżeństw z dwójką dzieci chodzących regularnie do spowiedzi.:devil:. I odrotnie takie wielodzietne, które kaplana dawno nie widziały
jelśli zaczniecie wartościować ludzi ze wzgledu na ilość dzieci to przepraszam, ale spowiedź by się przydała . Trochę więcej pokory
Mnie też wkurzają ludzie z dwójeczką, i "barierami nie do przekroczenia", ale nie czuję się lepsza przez to że Pan pobłogosławił nas czwórką dzieci. Raczej staram się modlić za tamtych o otwartość i wiem, że jak nawiążą żywą więź z Jezusem to mogą się otworzyć na życie . a na siłę nic nie zrobimy
[cite] Namor:[/cite]@tymka: oczywiście. Ale znów powrócę do tego co już kilka razy tu mówiłem. Wątek zaczął się z powodu jawnie antykoncepcyjnego sformułowania wydrukowanego w tygodniku wydawanym przez kurię częstochowską. Potem jeszcze wiele razy w tej dyskusji wyłuszczone zostało iż problemem nie są ci którzy mają ważne powody do stosowania NPR tylko postawa hierarchii wobec tej formy zapobiegania ciąży.
z tym się zgadzam, co tez wiele razy tu pisalam. ale nie zgadzam sie ze stwierdzeniem, ktore sie przewijalo tez wiele razy przez watek, ze wazne powody ma tylko te rzekome 3% malzenstw, ktore maja powazne problemy zdrowotne.
[cite] Lila:[/cite]A rozeznajesz indywidualnie?
A ci, co mają jedno, max dwoje dzieci - też wierzysz w to, że biegają co miesiąc do spowiedzi i rozeznają ze swoim spowiednikiem, a później ze współmałżonkiem?
Szczerze mówiąc, rzadko słyszę o tym, a też rozmawiam z małżeństwami katolikami (choć może to tak indywidualna sprawa, że nie mówią o tym głośno?)
Za to małżeństwa deklarujące się katolikami trafiają czasem raz, czasem dwa razy w roku do spowiedzi, co niektórzy od chrztu do komunii dziecka potrafią tak wytrwać, (wystarczy popatrzeć, ile w parafialnym kosciele na zwykłej niedzielnej Mszy św. przystepuje do Komunii).
Czy naprawdę myślisz, że wszyscy oni praktykują rozeznawanie tych spraw ze spowiednikiem? Podczas spowiedzi raz w roku?
I co, przez to, ze wiekszosc tzw. katolikow, ktorzy dodatkowo stosuja npr, robia to "antykoncepcyjnie" nalezy zakazac stosowac npr tym, ktorzy rozeznali, ze "moga", mimo, ze nie maja powaznych problemow zdrowotnych? bo nie zrozumialam.
byc moze rzeczywiscie wiele osob nie rozeznaje "regularnie", "czy moze". byc moze.
przydalaby sie lepsza propaganda "zdrowego" npru, nie antykoncepcyjnego, tylko takiego "przemadlanego", stosowanego raczej jako, powiedzmy, srodek do celu, a nie cel sam w sobie. na kursie przedmalzenskim bylismy rok temu, w poradni jeszcze nie - zdam relacje, jak tam nam zareklamuja npr.
i btw, knotz w ostatniej ksiazce "seks jest boski" wyraznie podkresla potrzebe ciaglego weryfikowania "czy na pewno npr jest dla nas", ze tak to ujme.
edit: co prawda zostalam przescignieta, ale nie zmieniam, ino dziekuje za "wyprzedzona" odpowiedz poniekad na tego posta tez
wyraznie podkresla potrzebe ciaglego weryfikowania "czy na pewno npr jest dla nas"
To tak jak socjalizm, który bohatersko zwalczał problemy, które sam powodował. Ale jeżeli kogoś to bawi, jeżeli mu nie szkoda czasu na te weryfikacje, rozeznawanie itp., to proszę bardzo. Dla mnie to jednak zawracanie głowy. Jeżeli Bóg chce dać nam dziecko, to da, a jeżeli nie chce, to nie da. Proste.
[cite] tymka:[/cite]
przydalaby sie lepsza propaganda "zdrowego" npru, nie antykoncepcyjnego, tylko takiego "przemadlanego", stosowanego raczej jako, powiedzmy, srodek do celu, a nie cel sam w sobie.
Zasada brzmi: cel nie uświęca środków. Jestem skłonny przychylić sie do pomysłu aby propagować NPR jako narzędzie pro-dzieciowe a nie jako antykoncepcję
[cite] Maciek:[/cite]Jeżeli Bóg chce dać nam dziecko, to da, a jeżeli nie chce, to nie da. Proste.
niby tak a jednak nie. Przykładowo jadąc samochodem mógłbym puścić kierownicę w imię zasady : "Jeśli Bóg chce abym się rozbił to się rozbije, jeśli nie to nie" (to jeden z licznych argumentów NPRowców)
Ostatnio stwierdziłem że problemem jest "uderz w stół a nożyce się odezwą".
Chodzi o to, iż ludzie stosujący NPR czują się obrażani, gdy ktoś nawołuje do nieograniczania Bożych planów. I to bardzo dobrze.
Niech to forum będzie takim wyrzutem sumienia: "uważasz że robisz dla Boga dużo? - możesz jeszcze więcej".
Motywacji do pójścia za Chrystusem nigdy za wiele.
Namor: problem w tym, że wraz z erą kremówkową ludzie zapomnieli iż katolicyzm=radykalizm (aż do bólu, do zaprzeczenia samemu sobie i bezgranicznego pójścia za Jezusem Chrystusem, bez żadnych granic)
Przykładowo jadąc samochodem mógłbym puścić kierownicę w imię zasady : "Jeśli Bóg chce abym się rozbił to się rozbije, jeśli nie to nie" (to jeden z licznych argumentów NPRowców)
Argument, który ujawnia ich podejście do potomstwa. Skoro traktują dzieci jak przekleństwo, to niech się wypiszą z Kościoła. U katolików dzieci są błogosławieństwem i największym dobrem rodziny.
Maciek ty taki niedzisiejszy jesteś. Już niedługo "katolicyzm nie będzie utożsamiany z wielodzietnością, ponieważ skuteczność NPR jest bardzo wysoka".
A BTW ponieważ ostatnio ciągle spotykam jakieś dzieci neo w różnych miejscach, stwierdziłem że przy takiej tendencji to za 50 lat większość społeczeństwa będą stanowić dzieci bądź to neo bądź tradsów. Może coś z tego będzie wtedy:bigsmile:
Może wtedy kowniwencje będzie kończyła Tridentina w bocznej nawie w małej wspólnocie?
wraz z erą kremówkową ludzie zapomnieli iż katolicyzm=radykalizm
Tak, ale nie oszukujmy się, że to dotyczy pontyfikatu Jana Pawła II. Już w latach 50. rozwijały się ruchy w Kościele, które domagały się zdeprecjonowania rodzicielstwa, jako głównego celu małżeństwa. O ich sile świadczy fakt, że na Soborze taka zmiana została dokonana.
Namor, a żebyś wiedział :bigsmile: I jeszcze bijmy czółkiem o podłogę prosząc o liczne i święte powołania z grona tych neońskich i tradsowskich dzieci, to jakoś to będzie.
Przeczytałam ostatnio (w ZW) rozważania autorstwa bł. Kardynała Newmana. I on tam pyta: Co dla Boga zaryzykowałeś? Co zrobiłeś inaczej, niż byś zrobił nie będąc chrześcijaninem?
I mnie wyszło, że tylko te dzieci... Moja jedyna szansa.
A, i jeszcze co do tych powołań: oczywiście modlimy się, żeby wszyscy poszli do seminarium Dobrego Pasterza :cool:
Moja Ola czyta Humanae Vitae i wnioski z lektury ma inne niż tu powszechne 3-procentowe NPR i full wypas 365 dni seksu w roku. Przeczytam i podzielę się swoimi refleksyami.
Komentarz
Unikac karmienia dziecka zeby nie musiec go potem dusic.....
Taaaaa, ciągnijmy to dalej.......
"Pitu pitu".... to doskonałe określenie :bigsmile:
To też obecnie się robi... Np. jak aborcja się nie uda...
Nie rozumiem tego "ciągnijmy tak dalej". Nie rozumiem też dlaczego porównujesz zagłodzenie dziecka do NPRu. Jak dla mnie porównanie trochę zbyt drastyczne.
Sumienie mam jakie mam, jedno jest pewne, boję sie osądzać (naklejać etykiety itp), bo nie znam sytuacji z Góry tak jak Bóg.
Polemiki o cudzych grzechach mnie nie rajcują, bo dość mam własnych grzechów.
Np. grzech lenistwa (niemożnośc oderwania tyłka od stołka teraz, kiedy brud w domu)...
Pozwolisz wiec, ze się wycofam, możesz dorobić mi inne motywy jak musisz, ale ufam, że założysz iż nie wiesz jak jest.
Pokazałam tylko że można mnożyć i naciągać przykłady do niemożliwości, ale to nie o to szło.
"Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych, które dopiero co wyłożyliśmy."
jelśli zaczniecie wartościować ludzi ze wzgledu na ilość dzieci to przepraszam, ale spowiedź by się przydała . Trochę więcej pokory
a na siłę nic nie zrobimy
byc moze rzeczywiscie wiele osob nie rozeznaje "regularnie", "czy moze". byc moze.
przydalaby sie lepsza propaganda "zdrowego" npru, nie antykoncepcyjnego, tylko takiego "przemadlanego", stosowanego raczej jako, powiedzmy, srodek do celu, a nie cel sam w sobie. na kursie przedmalzenskim bylismy rok temu, w poradni jeszcze nie - zdam relacje, jak tam nam zareklamuja npr.
i btw, knotz w ostatniej ksiazce "seks jest boski" wyraznie podkresla potrzebe ciaglego weryfikowania "czy na pewno npr jest dla nas", ze tak to ujme.
edit: co prawda zostalam przescignieta, ale nie zmieniam, ino dziekuje za "wyprzedzona" odpowiedz poniekad na tego posta tez
To tak jak socjalizm, który bohatersko zwalczał problemy, które sam powodował. Ale jeżeli kogoś to bawi, jeżeli mu nie szkoda czasu na te weryfikacje, rozeznawanie itp., to proszę bardzo. Dla mnie to jednak zawracanie głowy. Jeżeli Bóg chce dać nam dziecko, to da, a jeżeli nie chce, to nie da. Proste.
Zasada brzmi: cel nie uświęca środków. Jestem skłonny przychylić sie do pomysłu aby propagować NPR jako narzędzie pro-dzieciowe a nie jako antykoncepcję
niby tak a jednak nie. Przykładowo jadąc samochodem mógłbym puścić kierownicę w imię zasady : "Jeśli Bóg chce abym się rozbił to się rozbije, jeśli nie to nie" (to jeden z licznych argumentów NPRowców)
Chodzi o to, iż ludzie stosujący NPR czują się obrażani, gdy ktoś nawołuje do nieograniczania Bożych planów. I to bardzo dobrze.
Niech to forum będzie takim wyrzutem sumienia: "uważasz że robisz dla Boga dużo? - możesz jeszcze więcej".
Motywacji do pójścia za Chrystusem nigdy za wiele.
Argument, który ujawnia ich podejście do potomstwa. Skoro traktują dzieci jak przekleństwo, to niech się wypiszą z Kościoła. U katolików dzieci są błogosławieństwem i największym dobrem rodziny.
A BTW ponieważ ostatnio ciągle spotykam jakieś dzieci neo w różnych miejscach, stwierdziłem że przy takiej tendencji to za 50 lat większość społeczeństwa będą stanowić dzieci bądź to neo bądź tradsów. Może coś z tego będzie wtedy:bigsmile:
Może wtedy kowniwencje będzie kończyła Tridentina w bocznej nawie w małej wspólnocie?
Tak, ale nie oszukujmy się, że to dotyczy pontyfikatu Jana Pawła II. Już w latach 50. rozwijały się ruchy w Kościele, które domagały się zdeprecjonowania rodzicielstwa, jako głównego celu małżeństwa. O ich sile świadczy fakt, że na Soborze taka zmiana została dokonana.
Przeczytałam ostatnio (w ZW) rozważania autorstwa bł. Kardynała Newmana. I on tam pyta: Co dla Boga zaryzykowałeś? Co zrobiłeś inaczej, niż byś zrobił nie będąc chrześcijaninem?
I mnie wyszło, że tylko te dzieci... Moja jedyna szansa.
A, i jeszcze co do tych powołań: oczywiście modlimy się, żeby wszyscy poszli do seminarium Dobrego Pasterza :cool:
Ja bardzo lubię gregorianki (od daaaawna), a jestem w NEO. :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Pius_XI/casti_connubii/