[cite] Aśka:[/cite]
Jeśli w swoim sumieniu, po przemodleniu tej sprawy, decydują, że teraz nie jest dobry czas na to, aby poczęło się kolejne maleństwo
Wspólnie decydują: znaczy żona się podporządkowuje mężowi czy na odwrót?
[cite] Aśka:[/cite]
Jeśli w swoim sumieniu, po przemodleniu tej sprawy, decydują, że teraz nie jest dobry czas na to, aby poczęło się kolejne maleństwo
Wspólnie decydują: znaczy żona się podporządkowuje mężowi czy na odwrót?
@Greg: Bo w normalnym NPR, wstrzemięźliwość jest za wspólną zgodą i zamiast seksu można np. się dłużej wspólnie pomodlić, Biblię poczytać, różaniec zmówić. Więc cytat jest podparciem dla normalnego NPRu.
[cite] Aśka:[/cite]
Jeśli w swoim sumieniu, po przemodleniu tej sprawy, decydują, że teraz nie jest dobry czas na to, aby poczęło się kolejne maleństwo
Wspólnie decydują: znaczy żona się podporządkowuje mężowi czy na odwrót?
Jeśli żona seksu nie chce, a mąż na to, że ma się mu podporządkować, po czym jest seks, to możemy mówić nawet i o gwałcie.
I to jest właśnie to, co napisała Marynia: NPR wzmacnia relacje małżeńskie, uczy szacunku dla współmałżonka i jego płodności
no ale dalej nie rozumiem... w aki sposób brak współżycia w okresie płodnym uczy szacunku do współmałżonka?
[cite] Malgorzata:[/cite]
i nie bardzo rozumiem, dlaczego mąż ma proponować żonie seks w dni płodne, skoro akurat żona , ma podwyższone "chcenie", w sposób bardzo naturalny przecież, a w ogóle co to za małżeństwo , gdzie tylko mąż proponuje, a żona - postawa bierna
masakra jakaś
:cu::av::an:
Z przekory się czepię nawet Malgorzaty:
Hipolibidemia - słyszałaś o czymś takim? Ponoć 20-30% kobiet na to cierpi.
[cite] Gregorius:[/cite]Ile znasz par w których wstrzemięźliwość jest na prawdę za obopólna zgodą?
Nie znam wielu par stosujących NPR. Z dwoma takimi małżeństwami się przyjaźnimy. Tam jest obopólna zgoda.
[cite]Gutka[/cite]O matko, to był tylko przykład wziety sobie ot tak z powietrza, może dzałać zarówno w jedną jak i w druga stronę... Wiadomo, że w dobrym małżeństwie mąż wię kiedy żona ma dni plodne, a jeśli jej, lub jemu akurat wtedy się chce to co mają zrobić? Czekać cierpliwie i modlić się? masakra jakaś.
I wiadomo, że żona też może zaproponować.
Cytat z Doroty Kornas-Biela:
"Dojrzała psychicznie osoba jest zdolna do panowania nad pobudkami instynktownymi, do sterowania popędami, do odraczania w czasie zaspokojenia potrzeb lub rezygnacji z nich w imię zinternalizowanych wartości. NPR wymaga, by oboje partnerzy rozwinęli w sobie zdolność do panowania nad sobą i dostosowania się do potrzeb współmałżonka. Samosterowność w dziedzinie seksualnej związana z podporządkowaniem działania seksualnego realizacji wyższej wartości jest szansą ich osobistego rozwoju, podwyższa poczucie samodzielności w radzeniu sobie z własną płodnością i osobistej autonomii. Oboje uzyskują poczucie wewnętrznej wolności od doznań seksualnych (nie są od nich uzależnieni), przeciwnie potrafią sobą sterować nawet w tak popędowej sferze życia"
@Juka
myślę, że ta różnica nie odnosi się do "seksujących się na okrągło", tylko do stosowania anty.
Jedna z moich koleżanek jako zaletę mireny podała, że nie ma okresu (swoją drogą, zdrowa trzydziestoletnia kobieta, nie miesiączkuje kilka lat i się nie boi, że taka przewałka hormonalna się zemści...), więc mogą uprawiać seks, kiedy chcą. Inna sprawa, że po kieliszku skarżyła się, że ma libido w piwnicy. Więc jak rozumiem, cieszy się, że jest dla męża zawsze dostępna, za to seks jej nie sprawia przyjemności. Naprawdę wielkie porozumienie mają, bliskość i szacunek
Cytat z Doroty Kornas-Biela:
"Dojrzała psychicznie osoba jest zdolna do panowania nad pobudkami instynktownymi, do sterowania popędami, do odraczania w czasie zaspokojenia potrzeb lub rezygnacji z nich w imię zinternalizowanych wartości. NPR wymaga, by oboje partnerzy rozwinęli w sobie zdolność do panowania nad sobą i dostosowania się do potrzeb współmałżonka. Samosterowność w dziedzinie seksualnej związana z podporządkowaniem działania seksualnego realizacji wyższej wartości jest szansą ich osobistego rozwoju, podwyższa poczucie samodzielności w radzeniu sobie z własną płodnością i osobistej autonomii. Oboje uzyskują poczucie wewnętrznej wolności od doznań seksualnych (nie są od nich uzależnieni), przeciwnie potrafią sobą sterować nawet w tak popędowej sferze życia"
No nadal przebija przekonanie, ze ludzie, którzy npr-u nie stosują, to seksoholicy. Którzy sobie nic nie zinternalizowali i nad niczym nie panują. Norki/króliczki czy inne futerkowce. Pani Kornas-bieli wysmiewać nie zamierzam, znam ją dobrze, miałam z nią wykłady przez dwa lata, i wiem, ze jest kapitalną pro-liferką również w sensie wielodzietności. NPR przedstawiała nam w zestawieniu z antykoncepcją, wykazując, czym się różni. Niekoniecznie jako jeden-jedyny-słuszny sposób na życie katolickiego malżeństwa. Stanowila chlubny wyjątek, bo pozostali "specjaliści" od NPR-u byli już lekko obsesyjni i tłumaczyli mi niewypowiedziane piękno śluzu w kształcie liści paproci.
[cite] staranowakowa:[/cite]Zawsze jak nie ma kontrargumentów, można wyśmiać przeciwnika...
z Tobą nie dyskutuję, nie jesteś wiarygodną wyznawczynią argumentów NPR-u
u Ciebie nieskuteczność metody wynosi 75%,
więc daruj sobie złośliwości
A co to znaczy wiarygodna wyznawczyni argumentów npru, bo nie kapuję? Jestem zbyt otwarta na dzieci, czy zbyt zamknięta? Wg ciebie npr-owiec ma tylko planowane dzieci z założenia? A jeśli sytosuje npr, ale nie boi się panicznie zajścia w kolejną ciążę, wspóżyje też w okresach o potencjalnie niewielkiej płodności? Albo tak jak ja choruje? To co? Wali się definicja zaciętego i zamkniętego nprowca i brakuje argumentów w dyskusji?
PS. Skuteczność tudzież nieskuteczność metody można ewentualnie zmierzyć biorąc pod uwagę stosunek współżycia zakończonego ciążą do wszystkich współżyć. Ja ewidentnie mam drugi parametr powyżej 4.
PPS. Nie zauważyłam Małgorzato abyś ze mną dyskutowała. Raczej opieprzasz mnie z punktu widzenia osoby wszechwiedzącej.
Komentarz
nie rozumiem
nikt się nikomu nie podporządkowuje
no ale dalej nie rozumiem... w aki sposób brak współżycia w okresie płodnym uczy szacunku do współmałżonka?
Z przekory się czepię nawet Malgorzaty:
Hipolibidemia - słyszałaś o czymś takim? Ponoć 20-30% kobiet na to cierpi.
Dla jednych masakra, dla drugich nie.
Hehe, ale niech nie pisze facet na lapku bo przegrzeje jajka.
"Dojrzała psychicznie osoba jest zdolna do panowania nad pobudkami instynktownymi, do sterowania popędami, do odraczania w czasie zaspokojenia potrzeb lub rezygnacji z nich w imię zinternalizowanych wartości. NPR wymaga, by oboje partnerzy rozwinęli w sobie zdolność do panowania nad sobą i dostosowania się do potrzeb współmałżonka. Samosterowność w dziedzinie seksualnej związana z podporządkowaniem działania seksualnego realizacji wyższej wartości jest szansą ich osobistego rozwoju, podwyższa poczucie samodzielności w radzeniu sobie z własną płodnością i osobistej autonomii. Oboje uzyskują poczucie wewnętrznej wolności od doznań seksualnych (nie są od nich uzależnieni), przeciwnie potrafią sobą sterować nawet w tak popędowej sferze życia"
myślę, że ta różnica nie odnosi się do "seksujących się na okrągło", tylko do stosowania anty.
Jedna z moich koleżanek jako zaletę mireny podała, że nie ma okresu (swoją drogą, zdrowa trzydziestoletnia kobieta, nie miesiączkuje kilka lat i się nie boi, że taka przewałka hormonalna się zemści...), więc mogą uprawiać seks, kiedy chcą. Inna sprawa, że po kieliszku skarżyła się, że ma libido w piwnicy. Więc jak rozumiem, cieszy się, że jest dla męża zawsze dostępna, za to seks jej nie sprawia przyjemności. Naprawdę wielkie porozumienie mają, bliskość i szacunek
Można robic jedno i drugie...
"Dojrzała psychicznie osoba jest zdolna do panowania nad pobudkami instynktownymi, do sterowania popędami, do odraczania w czasie zaspokojenia potrzeb lub rezygnacji z nich w imię zinternalizowanych wartości. NPR wymaga, by oboje partnerzy rozwinęli w sobie zdolność do panowania nad sobą i dostosowania się do potrzeb współmałżonka. Samosterowność w dziedzinie seksualnej związana z podporządkowaniem działania seksualnego realizacji wyższej wartości jest szansą ich osobistego rozwoju, podwyższa poczucie samodzielności w radzeniu sobie z własną płodnością i osobistej autonomii. Oboje uzyskują poczucie wewnętrznej wolności od doznań seksualnych (nie są od nich uzależnieni), przeciwnie potrafią sobą sterować nawet w tak popędowej sferze życia"
---------------------------
tzn?
Nic nie chcę nikomu udowadniać
o mogliby mi zrobić zdjęcie? Walnąłbym se na tapetę w biurze:bigsmile:
PS. Skuteczność tudzież nieskuteczność metody można ewentualnie zmierzyć biorąc pod uwagę stosunek współżycia zakończonego ciążą do wszystkich współżyć. Ja ewidentnie mam drugi parametr powyżej 4.
PPS. Nie zauważyłam Małgorzato abyś ze mną dyskutowała. Raczej opieprzasz mnie z punktu widzenia osoby wszechwiedzącej.