[cite] Gregorius:[/cite]Macku: ty się nie irytuj. Dla mnie to kolejny dowód, iż posoborowie to raczej jednak jakiś inny "Kościół"
Czyli że część z nas jest w "lepszym" Kościele, a część w "gorszym"?
A nie zauważyłaś wcześniej, że niektórzy tu są mądrzejści i bardziej święci od Papieża.
PS. Ciągle podkreślam, że wielodzietnosć z wyboru (w tym wielodzietnosć w wersji mega) jest bardzo ok. Prosze tylko o szacunek dla innych osób, działajacych zgodnie z nauczaniem Kościoła.
Naprawde nie moge zrozumiec czy Starankowa i Aska nie kapujecie tego?
Czy to tak na zlosc, czy naprawde strach czy zwyczajnie nie jest Wam to dane ... nie wiem juz...
Nie znam - pomino zawodu, pomimo od dziecka bedac wychowana we wspolnocie, sama bedac we wspolnocie - NIE ZNAM !!!!!!!!!! OSOB STOSUJACYCH NPR - OTWARTYCH NA ZYCIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja nie rozumiem dlaczego tak bardzo przeszkadza Wam w NPR-ze to planowanie?
Owszem, celem każdego małżeństwa jest to aby dzieci było jak najwięcej i NPR-u nie można traktować w sposób antykoncepcyjny i z góry zakładać liczbę dzieci bo to jest bez sensu. Ale każdy z nas jest inny, ma inną psychikę, inne warunki fizyczne, psychiczne, materialne. Czy to taki wielki grzech np.mieć kilkoro dzieci, kredyt na głowie, męża pracującego na półtora etatu, którego prawie nie ma w domu, pragnąć więcej dzieci, ale na pewien czas (pewien to nie znaczy długi) odłożyć decyzję o poczęciu kolejnego dziecka. Czy naprawdę w tym temacie nie wolno posłużyć się rozumem?
[cite] Paweł i Ola:[/cite]@ProMama: Czyli stosujący NPR byliby otwarci na życie gdyby chcieli przyjąć więcej niż 2-3 dzieci?
Byliby otwarci gdyby stosowali NPR po to aby trafić w okres płodny a nie odwlekać (nie wiadomo jak długo) poczęcie ("bo mieszkanie z a małe, bo samochodu, pracy, itp brak")
"Ciągle podkreślam, że wielodzietnosć z wyboru (w tym wielodzietnosć w wersji mega) jest bardzo ok. Prosze tylko o szacunek dla innych osób, działajacych zgodnie z nauczaniem Kościoła."
Moim zdaniem przyjmujesz zupełnie fałszywe kryteria. To nie wielodzietność taka czy siaka jest OK, tylko uczciwe wypełnianie zobowiązania deklarowanego w przysiędze małżeńskiej - otwartość na przyjmowanie potomstwa, jakim nas Bóg obdarzy. Wedle Bożej woli może to skutkować wielodzietnością, małodzietnością, ale też bezdzietnością - jeżeli taki jest plan Stwórcy.
Jeżeli natomiast ktoś cwaniakuje, chce korzystać z przyjemności małżeństwa, ale bez przyjmowania obowiązków, to na szacunek nie zasługuje.
@Aska, a kto Ci powiedzial, ze w malzenstwie chodzi o to by miec jak najwiecej dzieci ??????????????????????????????????????? :shocked::shocked::shocked:
Wielka bzdura! Chodzi o cos zueplnie innego, widac wlasnie tok myslenia NPRowkiego!
W MALZENSTWIE CHODZI O TO BY MIEC TYLE I TAKIE DZIECI - JAKIMI BOG CHCE OBDARZYC MALZONKOW !
[cite] Aśka:[/cite]Czy to taki wielki grzech np. mieć kilkoro dzieci, kredyt na głowie, męża pracującego na półtora etatu, którego prawie nie ma w domu, pragnąć więcej dzieci, ale na pewien czas odłożyć decyzję o poczęciu kolejnego dziecka. Czy naprawdę w tym temacie nie wolno posłużyć się rozumem?
Wiesz analogicznie można argumentować eutanazję: bo przecież teraz nie zarabiam dostatecznie dużo aby utrzymać chorych i starych rodziców.
[cite] Aśka:[/cite]Czy to taki wielki grzech np.mieć kilkoro dzieci, kredyt na głowie, męża pracującego na półtora etatu, którego prawie nie ma w domu, pragnąć więcej dzieci, ale na pewien czas (pewien to nie znaczy długi) odłożyć decyzję o poczęciu kolejnego dziecka. Czy naprawdę w tym temacie nie wolno posłużyć się rozumem?
Przepraszam, ale pisząc iż małżeństwo odkłada decyzję o poczęciu dziecka eliminujesz z tego procesu Pana Boga. Bo to on decyduje tak na prawdę czy kobieta zajdzie czy nie w ciążę.
niekoniecznie eliminuję
Jeśli jest to decyzja przemodlona i w zgodzie ze swoim sumieniem (które musi być dobrze uformowane, żeby nie była to decyzja egoistyczna)
Uderzyłem w stół i odezwały się nożyce. Niech tak będzie.
Różnica między naszymi sposobami myślenia polega na tym, że w mojej opinii żadne dziecko nie pojawia się przypadkiem, na złość, przez pomyłkę. Skoro jest, to znaczy, że tak jest dobrze. Oczywiście, z perspektywy dnia dzisiejszego, może to wydawać się uciążliwe. Ale nie wiemy, co niesie przyszłość. Nie wiemy, ile jeszcze będzie trwała nasza płodność. Nie wiemy, ile jeszcze będziemy żyć. Nie wiemy, co się stanie z naszymi dziećmi, które już są na świecie. Pan Bóg to wie.
[cite] Aśka:[/cite]niekoniecznie eliminuję
Jeśli jest to decyzja przemodlona i w zgodzie ze swoim sumieniem (które musi być dobrze uformowane, żeby nie była to decyzja egoistyczna)
Taka decyzja powinna być również uzgodniona z duszpasterzem.
"Jeśli jest to decyzja przemodlona i w zgodzie ze swoim sumieniem (które musi być dobrze uformowane, żeby nie była to decyzja egoistyczna) "
Jeżeli decyzja jest przemodlona i w zgodzie z sumieniem, to i tak się nie zajdzie w ciążę. Bo Bóg nie ma takiego planu. Unikanie poczęcia jest ZAWSZE dowodem nieufności. Albo do siebie, albo do Boga.
[cite] Aśka:[/cite]niekoniecznie eliminuję
Jeśli jest to decyzja przemodlona i w zgodzie ze swoim sumieniem (które musi być dobrze uformowane, żeby nie była to decyzja egoistyczna)
Taka decyzja powinna być również uzgodniona z duszpasterzem.
[cite] Aśka:[/cite]niekoniecznie eliminuję
Jeśli jest to decyzja przemodlona i w zgodzie ze swoim sumieniem (które musi być dobrze uformowane, żeby nie była to decyzja egoistyczna)
Taka decyzja powinna być również uzgodniona z duszpasterzem.
jak najbardziej, też jestem tego zdania
Ale nie znam żadnej pary prowadzących kursy NPR która by o tym mówiła, wiesz?
[cite] Aśka:[/cite]niekoniecznie eliminuję
Jeśli jest to decyzja przemodlona i w zgodzie ze swoim sumieniem (które musi być dobrze uformowane, żeby nie była to decyzja egoistyczna)
Taka decyzja powinna być również uzgodniona z duszpasterzem.
jak najbardziej, też jestem tego zdania
Ale nie znam żadnej pary prowadzących kursy NPR która by o tym mówiła, wiesz?
Komentarz
PS. Ciągle podkreślam, że wielodzietnosć z wyboru (w tym wielodzietnosć w wersji mega) jest bardzo ok. Prosze tylko o szacunek dla innych osób, działajacych zgodnie z nauczaniem Kościoła.
Czy to tak na zlosc, czy naprawde strach czy zwyczajnie nie jest Wam to dane ... nie wiem juz...
Owszem, celem każdego małżeństwa jest to aby dzieci było jak najwięcej i NPR-u nie można traktować w sposób antykoncepcyjny i z góry zakładać liczbę dzieci bo to jest bez sensu. Ale każdy z nas jest inny, ma inną psychikę, inne warunki fizyczne, psychiczne, materialne. Czy to taki wielki grzech np. mieć kilkoro dzieci, kredyt na głowie, męża pracującego na półtora etatu, którego prawie nie ma w domu, pragnąć więcej dzieci, ale na pewien czas (pewien to nie znaczy długi) odłożyć decyzję o poczęciu kolejnego dziecka. Czy naprawdę w tym temacie nie wolno posłużyć się rozumem?
---
Ale to też by było PLANOWANIE rozumem.
Moim zdaniem przyjmujesz zupełnie fałszywe kryteria. To nie wielodzietność taka czy siaka jest OK, tylko uczciwe wypełnianie zobowiązania deklarowanego w przysiędze małżeńskiej - otwartość na przyjmowanie potomstwa, jakim nas Bóg obdarzy. Wedle Bożej woli może to skutkować wielodzietnością, małodzietnością, ale też bezdzietnością - jeżeli taki jest plan Stwórcy.
Jeżeli natomiast ktoś cwaniakuje, chce korzystać z przyjemności małżeństwa, ale bez przyjmowania obowiązków, to na szacunek nie zasługuje.
Wielka bzdura! Chodzi o cos zueplnie innego, widac wlasnie tok myslenia NPRowkiego!
W MALZENSTWIE CHODZI O TO BY MIEC TYLE I TAKIE DZIECI - JAKIMI BOG CHCE OBDARZYC MALZONKOW !
Cart&Pud w tym jest najlepsza [objasnianiu]
źle się wyraziłam
Porównanie jak najbardziej na miejscu
ja pierdzielę
jestem cwaniakiem
tylko korzystam z przyjemności małżeństwa
ciąża, karmienie, ciąża, karmienie, 2 m-ce przerwy, ciąża, karmienie
w ogóle nie przyjmuję obowiązków
nie zasługuje na szacunek i będę się smażyć w piekle bo stosuję NPR
wam się chyba coś popieprzyło
normalnie nie mogę już
Przepraszam, ale pisząc iż małżeństwo odkłada decyzję o poczęciu dziecka eliminujesz z tego procesu Pana Boga. Bo to on decyduje tak na prawdę czy kobieta zajdzie czy nie w ciążę.
Jeśli jest to decyzja przemodlona i w zgodzie ze swoim sumieniem (które musi być dobrze uformowane, żeby nie była to decyzja egoistyczna)
Różnica między naszymi sposobami myślenia polega na tym, że w mojej opinii żadne dziecko nie pojawia się przypadkiem, na złość, przez pomyłkę. Skoro jest, to znaczy, że tak jest dobrze. Oczywiście, z perspektywy dnia dzisiejszego, może to wydawać się uciążliwe. Ale nie wiemy, co niesie przyszłość. Nie wiemy, ile jeszcze będzie trwała nasza płodność. Nie wiemy, ile jeszcze będziemy żyć. Nie wiemy, co się stanie z naszymi dziećmi, które już są na świecie. Pan Bóg to wie.
Jeżeli decyzja jest przemodlona i w zgodzie z sumieniem, to i tak się nie zajdzie w ciążę. Bo Bóg nie ma takiego planu. Unikanie poczęcia jest ZAWSZE dowodem nieufności. Albo do siebie, albo do Boga.
jak najbardziej, też jestem tego zdania
Ale nie znam żadnej pary prowadzących kursy NPR która by o tym mówiła, wiesz?
Ja też nie, niestety:sad: