Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

14849515354141

Komentarz

  • [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] Aśka:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] Aśka:[/cite]niekoniecznie eliminuję
    Jeśli jest to decyzja przemodlona i w zgodzie ze swoim sumieniem (które musi być dobrze uformowane, żeby nie była to decyzja egoistyczna)
    Taka decyzja powinna być również uzgodniona z duszpasterzem.

    jak najbardziej, też jestem tego zdania

    Ale nie znam żadnej pary prowadzących kursy NPR która by o tym mówiła, wiesz?
    Ale to chyba nie jest wyznacznikiem "zła" samej metody, tylko jej propagandy - a temu, że npr jest "żle" propagowane, chyba się tutaj nikt nie "sprzeciwił", z tego co pamiętam.
  • Alej lepiej nie propagować wcale niż propagować źle.
  • [cite] Gregorius:[/cite]Aśka: i o to nam tutaj chodzi, że na kursach NPR jest przedstawiane jako antykoncepcja zgodna z KK.

    zgadzam się
  • [cite] Aśka:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]Aśka: i o to nam tutaj chodzi, że na kursach NPR jest przedstawiane jako antykoncepcja zgodna z KK.

    zgadzam się

    no i uważasz, że ta sytuacja jest OK?
  • Czy małzonkowie (razem lub osobno) mają prawo stwierdzić, że nie mają sił i srodków na kolejne dziecko czy nie mają takiego prawa?

    Kiedy kobieta może odmówić mężczyźnie współżycia? Jakie argumenty są dopuszczane a jakie nie? Kiedy mężczyzna może odmówić kobiecie?

    NPRowcy odpowiadają, że są dopuszczalne powody, a antyNPRowcy również dopuszczają takie sytuacje. O co więc spór? O skalę?
  • Śpioch: o interpretację.
  • [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] Aśka:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]Aśka: i o to nam tutaj chodzi, że na kursach NPR jest przedstawiane jako antykoncepcja zgodna z KK.

    zgadzam się

    no i uważasz, że ta sytuacja jest OK?

    absolutnie nie
  • Wcześniej na 50 stronie umieściłam cytat, który moim zdaniem jest bardzo trafny do tych rozważań:
    "Prawdziwie odpowiedzialni rodzice są nastawieni pozytywnie na dar przekazywania życia, odrzucają więc negatywne i minimalistyczne nastawienie w podejmowaniu decyzji. Analizując swoją sytuację życiową małżonkowie nie tyle
    szukają w niej "usprawiedliwienia", co raczej wspaniałomyślnie i wielkodusznie pytają siebie o Boże plany względem swojej rodziny. Naturalnie, roztropna miłość małżonków i roztropny osąd sytuacji mogą doprowadzić ich do wniosku, że odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza dla nich odłożenie decyzji o poczęciu dziecka lub nawet o całkowitej rezygnacji z dalszego przekazywania życia.

    Jeśli bowiem nawet rodzice posługując się naturalnym rytmem płodności, zachowując wstrzemięźliwość okresową i odwołując się w sposób uczciwy do warunków fizyczno-psychicznych i ekonomiczno-społecznych zamkną
    się w swoich wyborach moralnych na wielkoduszną realizację planu Bożej miłości, to ich postawa odpowiedzialnego rodzicielstwa nie będzie nigdy w pełni dojrzała.

    Człowiek musi się narodzić, aby mógł wypełnić swoje miejsce w świecie. Rodzice przekazujący życie swoim dzieciom mocą Boga winni więc pamiętać, że w ten sposób przyczyniają się do wypełnienia Bożego planu miłości. Ten plan jest powszechny i obejmuje całą ludzkość. Ale w Bożych planach
    każdy jest wezwany "po imieniu" i każdy ma swoje jedyne i niepowtarzalne miejsce na tym
    świecie. Tak więc Boży plan miłości nosi zawsze konkretne imiona ludzi: są to najpierw imiona
    małżonków, a potem imiona dzieci. Ludzie czasami zapatrzeni w swoje plany nie dają szansy nie narodzonym dzieciom, aby można było je wezwać po imieniu. Myślę jednak, że Bóg w swojej miłości znajdzie dla tych nie narodzonych swoje imiona i wezwie ich po imieniu. Ale czy Bóg będzie "pamiętał" imiona ich rodziców, aby wezwać ich "po imieniu" do swojego Królestwa?"
  • Aśka ja gratuluje Ci wytrwałości i cierpliwości!
    Trzymaj się post 2011 już blisko:bigsmile:
  • NPR jest wiedzą, to dobrze znać siebie. Używanie rozumu jest pożądane, po to go otrzymaliśmy, po to też otrzymaliśmy wolną wolę. A sposób w jaki używa się tej wiedzy jest już zależny od naszej otwartości na to by przekazać swoja wolną wolę Panu Bogu. Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi na oścież - to wołanie mojego umiłowanego Ojca świętego. Mnie kiedyś do nie lękania się przekonał przykład wielodzietnej rodziny, w której wszyscy kochali się i wspierali jakoś bardziej niż inni. To miłość jest argumentem przekonywującym.
  • Czytam i czytam argumenty obu stron i moim zdaniem obie strony zasadniczo mają rację. Możemy się tak naparzać do 3000 postów i chyba nic z tego nie wyniknie.
  • I ja tak myślę. Dlatego starałam się przestać pisać... Ale jak widziałam 150 postów naparzanki, to nie wytrzymywałam i wracałam.
    Nic piszmy. My będziemy mieli się z czego spowiadać (kłótliwość, ubliżanie, wywyższanie się), a Administrator czym chwalić (3000 postów jak obszył).
  • [cite] Gutka:[/cite]
    [cite] marynia:[/cite]
    [cite] Paulisia:[/cite]Moim skromnym zdaniem NPR jest do niczego, gdyż:
    - niszczy relacje w małżeństwie
    - bądż co bądź to jednak ingerencja w naturę
    - dzieci są fajne, więc trzeba mieć ich jak najwięcej

    Jeśli nie stosujesz NPR, to chociaż sąsiedzi mają o czym gdać, no i w ogóle NPR jest do bani....
    Wybacz, ale Twoje argumenty są niedorzeczne.
    Jest właśnie na odwrót:
    - NPR wzmacnia relacje małżeńskie, uczy szacunku dla współmałżonka i jego płodności,
    - w żaden sposób NPR nie ingeruje w naturę, gdyż szanuje naturalny rytm płodności i nie zaburza go,
    - z ostatnim punktem się zgadzam.

    No wybacz, jak NPR może wzmacniać relacje małżeństwie?! Jeśli mąż chciałby się z Tobą pokochać, to Ty odpowiadasz mu wybacz mężu, ale dziś są moje dni płodne i nie możemy.... Jak on się wtedy czuje? To jest dopiero niedorzeczność.:confused:
    Jak on sie wtedy czuje?
    Bezpiecznie.
    Widzi, że żona akceptuje jego decyzje.

    Pomyślałaś że mąż może akceptować odsuwanie poczęcia?
  • Mając w tej chwili 5 dzieci wiem, Ameryki nie odkryję, że każde dziecko jest inne, choć z tych samych rodziców i w tej samej rodzinie, przynajmniej zbliżonej, bo nasz pierworodny jednak miał inna rodzinę gdy sie rozwijał. Tak samo myślę sobie patrzy na nas Pan Bóg. Każdy jest inny, ma inne doświadczenia i rożnymi drogami Pan Bóg nas do Siebie prowadzi. Trzeba sie nauczyć tak rozmawiać, żeby do spowiedzi nie musieć zaraz biec. Każdy odpowiada za siebie. Mamy sie nawzajem budować mową a nie doprowadzać do grzechu. Starajmy sie więc tak rozmawiać, Uważam mimo wszystko że dylemat jest ważny i warty podnoszenia.
  • czy obecni tu instruktorzy NPR pomyśleli, żeby jakoś dotrzeć do tytułowych bohaterów wątku i uświadomić im że tkwią w błędzie?

    NPR jest usankcjowowany jako furtka, a nie brama

    u wojujących wyznawców NPR drażni mnie niczym nie poparta wiara w "nieograniczoną płodność" kobiety, i to że "wmuszają" wszystkim wokół swoją wersję jako prawdę objawioną

    do mnie osobiście NPR nie przemawia - w końcu świadomie braliśmy ślub :P
    i żeby nie było, że nie rozumiem tu sytuacji "3%" - mieszczę się w tej grupie - aczkolwiek rozeznaliśmy tę sprawę z mężem - i oddaliśmy sprawy w ręce Boga

    oczywiście wiem i rozumiem, że do tego trzeba dojrzeć

    P.S. braliśmy ślub bez "zaliczenia" z NPRu - ksiądz najpierw nalegał, ale się w końcu zgodził :)
  • Podtrzymuję, warto rozmawiać, ale warto byłoby zgodnie z wezwaniem do miłości, łagodności, cierpliości...........
  • [cite] Maciek:[/cite]"NPR wzmacnia relacje małżeńskie, uczy szacunku dla współmałżonka i jego płodności,"

    W jaki sposób uczy szacunku dla męża i jego płodności?
    Chociażby w taki, że małżonkowie nie traktują siebie przedmiotowo.
  • [cite] Sarcella:[/cite]Wystarczy poczytac fora NPRowiczow, wychodzi stamtad jak byk ow "szacunek" i "wzmocnione relacje".

    Owe relacje "wzmacniaja" sie w oddzielnych sypialniach przez pol cyklu kobiety :an:
    Nieprawda.
    My z mężem nigdy nie sypiamy w oddzielnych łóżkach, nawet wtedy, gdy nie podejmujemy współżycia.
  • [cite] Gutka:[/cite]
    [cite] marynia:[/cite]
    [cite] Paulisia:[/cite]Moim skromnym zdaniem NPR jest do niczego, gdyż:
    - niszczy relacje w małżeństwie
    - bądż co bądź to jednak ingerencja w naturę
    - dzieci są fajne, więc trzeba mieć ich jak najwięcej

    Jeśli nie stosujesz NPR, to chociaż sąsiedzi mają o czym gdać, no i w ogóle NPR jest do bani....
    Wybacz, ale Twoje argumenty są niedorzeczne.
    Jest właśnie na odwrót:
    - NPR wzmacnia relacje małżeńskie, uczy szacunku dla współmałżonka i jego płodności,
    - w żaden sposób NPR nie ingeruje w naturę, gdyż szanuje naturalny rytm płodności i nie zaburza go,
    - z ostatnim punktem się zgadzam.

    No wybacz, jak NPR może wzmacniać relacje małżeństwie?! Jeśli mąż chciałby się z Tobą pokochać, to Ty odpowiadasz mu wybacz mężu, ale dziś są moje dni płodne i nie możemy.... Jak on się wtedy czuje? To jest dopiero niedorzeczność.:confused:
    Ja z moim mężem wspólnie podejmujemy decyzję o współżyciu :tongue:
    Jeśli decydujemy się nie współżyć, to jest jeszcze 100 innych sposobów, którymi okazujemy sobie miłość.
    Takie traktowanie małżonka "masz się ze mną kochać, bo ja chcę i będę się się źle czuł jak mi odmówisz", to są dopiero niewłaściwe relacje między małżonkami. To jest przedmiotowe traktowanie współmałżonka. Małżonek=obiekt do zaspokojenia seksualnego.

    A jak np. będziesz tak chora (przewlekle), że nie będziesz mogła zaspokoić małżonka. To istnieje prawdopodobieństwo, że małżonek, który nie umie czekać poszuka sobie pani do zaspokojenia...
  • [cite] marynia:[/cite]
    [cite] Sarcella:[/cite]Wystarczy poczytac fora NPRowiczow, wychodzi stamtad jak byk ow "szacunek" i "wzmocnione relacje".

    Owe relacje "wzmacniaja" sie w oddzielnych sypialniach przez pol cyklu kobiety :an:
    Nieprawda.
    My z mężem nigdy nie sypiamy w oddzielnych łóżkach, nawet wtedy, gdy nie podejmujemy współżycia.
    Ale jak ładnie wygląda w wypowiedzi. Nie ważne, że to nie prawda. My nawet nie mamy sypialni tylko jeden pokój na całą naszą piątkę (niedługo szóstkę). Ale tu się nie liczą argumenty. Jak ja piszę o mnie i moich innych nprowych koleżankach (do siódemki dzieci włącznie) to jest to tendencyjnie pomijane - bo nie pasuje do modelu wrednego i egoistycznego nprowca...
  • Chociażby w taki, że małżonkowie nie traktują siebie przedmiotowo.
    ---
    To nie ma nic do rzeczy.
  • Nie - nprowcy najczęściej są szczęśliwi i sie szanują bo sie nie boją. Przynajmniej siestarają. Npr zawsze jest z lekką nutką lęku, ale mimo to udaje sie być szczęśliwym. Choć chyba troche mniej. Mówię co czuję, bo kiedyś też straliśmy sie stosować npr ze strachu bo kredyt i studia itp. Teraz Pan nam błogosławi i wspiera i przestaliśmy sie bać
  • Jeszcze małe świadectwo. Kiedyś byłam w ciąży i bardzo sie bałam jak to będzie bo dopiero zaczęliśmy spłacać kredyt i pierwsza praca. Po 7 tygodniach poroniłam, gdy właśnie zaczęłam sie cieszyć. Ryczałam pare miesięcy i obiecałam Bogu że już nigdy nie bedę sie bała własnego dziecka.
  • Wiecie komu potrzebny jest NPR? Żonom mężów-nieudaczników, którzy nie potrafią zarobić tyle by utrzymać rodzinę. To chciałyście powiedzieć?
    Podziękowali 1Katia
  • Jeśli ktoś jest niudacznikiem bo nie mie zarobić na rodzinę to Święta Rodzina a konkretnie św. Józef też nim był. Chyba to nie tak. Czasem trudna sytuacja finansowa w ogóle od nas nie zależy.
  • Św.Józef nie umiał zarobić na rodzinę? :shocked:
  • Mieszanie św. Józefa do tej pyskówki to już naprawdę nieprzyzwoitość.
  • Ano właśnie...
  • chciałam zauważyć, że to nie wojująca wielodzietność sięgnęła po taki argument...
  • [cite] mamaania5:[/cite]Jeszcze małe świadectwo. Kiedyś byłam w ciąży i bardzo sie bałam jak to będzie...Po 7 tygodniach poroniłam, gdy właśnie zaczęłam sie cieszyć. Ryczałam pare miesięcy i obiecałam Bogu że już nigdy nie bedę sie bała własnego dziecka.
    Miałam dokładnie takie samo doświadczenie. To była największa lekcja pokory w moim życiu...
Ta dyskusja została zamknięta.