Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

14950525455141

Komentarz

  • [cite] Paulisia:[/cite]
    GUTKA, TY TUMANIE, TY JESTEŚ POWAŻNIE CHORA, MAM WYMIENIAĆ ILE RAZY JUŻ NIE UMARŁAŚ?! A TERAZ MI YU WYJEŻDŻASZ Z TEKSTEM, ŻE NIC CI NIE JEST!

    A jednak nie umarła...
    To jest niezbity dowód na to, jak bardzo Gutka jest przez Pana Boga kochana. I, że warto Mu we wszystkim zaufać. Gdyby obawiała się swoich ograniczeń, to pewnie zasiliła by szeregi npr- owców. A tak ptoszę- szczęśliwie urodziła czwarte dziecko.
    I ma nadzieję na więcej
    Gutka:thumbup:
  • a jak by umarla to znaczy Pan Bog jej nie kochal?
  • [cite] Spioch:[/cite]a jak by umarla to znaczy Pan Bog jej nie kochal?

    Mysle ze jeszcze mocniej by ja kochal, bo bylaby w Jego ramionach,bez leku, oczekiwan itp.
  • o ile milosc boza mozna wazyc
  • [cite] Spioch:[/cite]a jak by umarla to znaczy Pan Bog jej nie kochal?

    J.Berette - Molle nie kochał?:wink:
  • [cite] mamaania5:[/cite]Jeszcze małe świadectwo. Kiedyś byłam w ciąży i bardzo sie bałam jak to będzie bo dopiero zaczęliśmy spłacać kredyt i pierwsza praca. Po 7 tygodniach poroniłam, gdy właśnie zaczęłam sie cieszyć. Ryczałam pare miesięcy i obiecałam Bogu że już nigdy nie bedę sie bała własnego dziecka.
  • Chciałam podziękować a mi się zacytowało.
  • [cite] Maciek:[/cite]Czyli akceptacja NPR wynika z motywacji neomaltuzjanistych? A to ci dopiero!

    No ja ten fragment czytałam kilka razy i szczena mi opadła. Albo nie rozumiem, albo JP2 uznawał maltuzjanizm za naukę a nie ideologię nie oparta na faktach. Brrr.
  • [cite] Spioch:[/cite]a jak by umarla to znaczy Pan Bog jej nie kochal?
    Wiedziałam, że to pytanie padnie...:bigsmile:
    Nikt nie twierdzi, że Bóg by jej nie kochał. Tylko, że dla wielu takie pojęcie miłości jest niezrozumiałe. Do ludzi bardziej przemawia jednak fakt, że Gutka żyje!
  • Maciek:
    Czyli akceptacja NPR wynika z motywacji neomaltuzjanistych? A to ci dopiero!


    No ja ten fragment czytałam kilka razy i szczena mi opadła. Albo nie rozumiem, albo JP2 uznawał maltuzjanizm za naukę a nie ideologię nie oparta na faktach. Brrr.



    Wiecie co, ja już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć :sad::sad:
  • A ja do cytatów Aśki znów się z poślizgiem odniosę.

    "Jeśli tego brak, to mężczyzna i kobieta powinni zrezygnować ze współżycia. Tak, więc należy zrezygnować z niego, gdy "nie mogą" czy też "nie chcą", gdy "nie powinni" być ojcem i matką."

    Jak dotąd koszer. Wstrzemięźliwość czyli rezygnacja ze współżycia, a nie współżycie na sucho.
  • "Wobec tego sama "naturalność" współżycia małżeńskiego nie zostają naruszona, metody sztuczne natomiast naruszają samą "naturalność" współżycia."

    Jak definiujemy "naturalność" - zgodnie z tym co podpowiada natura? W tym wypadku npr stosowany antykoncepcyjnie jest nienaturalny, bo wymusza współżycie w czasie gdy nie ma się zbyt na to ochoty, a zabrania w czasie gdy się ma.

    "Naturalność" - bez stosowania sztucznych środków? Lubrykant się liczy jako sztuczny środek czy nie?
  • Do mnie bardziej przemawia całkowita wstrzemięźliwość za obopólną zgodą (o ile oczywiście istnieją uzasadnione argumenty przeciw poczęciu) niż podejmowanie współżycia jedynie w dni (potencjalnie) niepłodne.

    Sami stanęliśmy kiedyś przed takim dylematem...Ale sytuacja się rozwiązała.
  • "I dlatego nie można mówić o wstrzemięźliwości jako cnocie wówczas, gdy małżonkowie wykorzystują okresy biologicznej bezpłodności jedynie w tym celu, aby w ogóle nie mieć dzieci, gdy dla swej wygody współżyją tylko i wyłącznie w tych okresach."

    Jedyna konkretna deklaracja - zero dzieci - nie koszer, potem zaczynają się dywagacje w tonie "bułkę przez bibułkę" i "nie chcę nikogo urazić, ale" że takie katolickie minimum to jednak trójka.

    I tak fajniej, niż współcześnie, gdzie od nprowców i księży można na naukach przedmałżeńskich usłyszeć, że od ich rozeznania zależy czy i ile dzieci będą mogli odpowiedzialnie przyjąć.
  • Wczoraj na onecie przeczytałam o rodzinie w USA, w której jest 18 dzieci. Powiedzieli, ze kazde dziecko jest blogoslawieństwem. Ale wiecie najciekawsze były komentarze. Ktoś napisał, ze mogą sobie przyjmować to błogosławieństwo ale niech nie żyją na koszt państwa i podatnika (na temat źródeł utrzymania nic nie było). W powszechnym przekonaniu rodzina wielodzietna równana jest z patologią.
    Straszne.
  • I wrócę do podstawowej w mojej ocenie kwestii - motywacja wstrzemięźliwości (ascezy) - dla wzrostu duchowego, jako umartwienie w szlachetnym celu itp. OK

    Dlatego, że boimy się począć dziecka - to żadna asceza.
    Podziękowali 1Katia
  • No to jeszcze 35 wpisów i będzie fertig.
  • i co potem, wątek wybuchnie ;)?:cool:
  • To jeszcze może jakieś argumenty, że npr jest OK ale takie przedsoborowe, ktoś ma?
    I może mniej filozoficzne niż rozważania o personalizmie, ontologii i bycie jako takim?:cool:
  • Bogna, przeczytaj artykuł, który podlinkował Witek via DużeRodziny.

    A co do książki, to jednak nie będzie o enpeerze. Są inne fora, niech tam takie rozdają. Będzie o czymś innym, naturalnie w tematyce wątku.
  • Uwaga, nadciągają ważne daty.
  • Na ten przykład niniejszy wpis to mój rocznik.!
  • i jeszcze jeden i jeszcze raz..i dwa razy po dwa razy :bigsmile:
  • ten jest mój :)
  • Bogna, dochodzimy do podobnych wniosków różnymi drogami.
    Ja od wczoraj myślę o tej wstrzemięźliwości w aspekcie tego, czego uczą na Drodze- trzy ołtarze małżeńskie- stół, łoże i Eucharystia.
    Nikt nie zaleca wstrzemięźliwości od Eucharystii. wręcz przeciwnie- zaleca się przystępowanie do Stołu Pańskiego codziennie, lub jak najczęściej.
    Codziennie też zasiadamy do stołu i posilamy się. Wstrzemięźliwość od pokarmów stosujemy tylko w okresach postów, lub z przyczyn duchowych.
    To dlaczegóż by miało się zalecać wstrzemięźliwość seksualną poza okresami, w której jest ona w sposób naturalny oczywista? Jeśli zaś wstrzemięźliwość ta miałaby na celu umartwienie, wtedy wszystko jedno, kiedy - czy w okresie płodnym, czy niepłodnym.
    W takim ujęciu wstrzemięźliwość jedynie w okresie płodnym to ewidentne działanie antykoncepcyjne.`
  • A ja przeczytałem dziś celną uwagę, że NPR uczy oddzielać miłość małżeńską od płodności. Można się zastanawiać nad konsekwencjami takiego zjawiska. Kim stają się dzieci, jeżeli przestają być owocem miłości? Owocem pożądania? Nieujarzmionej płodności? Zaraz, czy takie podejście nie pojawiało się już w naszej dyskusji?
  • [cite] Bogna:[/cite]

    Dlatego, że boimy się począć dziecka - to żadna asceza.

    Ja Bogna poszłabym dalej - dlatego, że boimy sie opinii, utraty zdrowia, własnej śmierci
  • Macku, tak, staralam sie to nadgryzac.
Ta dyskusja została zamknięta.