Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

15152545657141

Komentarz

  • [cite] Cart:[/cite]No to xwxłaściwie mamy zdobyty dwutysięcznik...
    Prawdziwym wyzwaniem byłoby zdobycie ośmiotysięcznika:wink:
  • Z rebelyi bardzo fajny wpis cichej wody (nie wiem czy na tym forum też jest":
    Tysiące watków powstało na temat planowania, npr- czy wolno miec dwoje dzieci , czy wolno powiedziec ,ze ktos ma dwoje, czy jak ktos policzy czyjes dzieci to kogos poniza, czy wielodzietnosc jest dobra czy to przesada, czy jak ktos nie ma dzieci to moze mówic wogóle o dzieciach itd.

    Tymczasem klucz jest prosty a brakuje go nawet w wypowiedziach kapłanów.


    Całe zycie katolika, w kazdym stanie ma byc szukaniem i wypełnianiem Woli Bozej.


    Brakuje jasnego i konkretnego komunikatu , ze małżeństwo jest slużbą Bogu ( jak kazde inne powołanie) i ta słuzba Bogu ma polegac na szukaniu i wypełnianiu Jego Woli. W kazdym aspekcie, więc również w aspekcie rodzicielstwa. Bo jak sie mówi o planowaniu to trzeba DOPOWIEDZIEĆ , że to planowanie ma być wypełnieniem tego czego chce Bog, a nie co sobie człowiek sam zaplanuje i wymyśli.

    Odnośnie Woli Bożej:

    Człowiek nie modli się, aby powiedzieć Bogu, co On ma zrobić, ale aby Bóg powiedział, co człowiek ma zrobić. Św. Augustyn.

    Wola Boża jest jak doskonały ster, który kieruje nas co do otrzymywanych rad i drogi, jaką zamierzamy. Św. Wincenty a Paolo.

    Gdybyśmy byli zjednoczony z wolą Bożą we wszystkich przeciwnościach, stalibyśmy się na pewno świętymi i bylibyśmy bardziej szczęśliwi na świecie. Św. Alfons Liguori.

    Nie chciej spełniać swej woli, choćbyś pozostawał w gorzkości, bo w spełnianiu jej znajdziesz podwójną gorzkość. Św. Jan od Krzyża.
    Podziękowali 1Katia
  • Bogna, a możesz te cytaty odnośnie Wili Bożej, wkleić także tu:
    ZŁOTE MYŚLI

    Bardzo mi się podobają:bigsmile:
  • Mnie to się głubio odzywać, bo moja plodność chyba jest poniżej przeciętnej i uważam za wielkie błogosławieństwo Boże, że mam chociaż trójeczkę pod opieką.
    Nie umiem sobie wyobrazić, co by było gdybym miała inne możliwości zdrowotne. Dla mnie może jedyną możliwością, żeby dzieci mieć - jest nie wchodzić w ogóle w NPR (nawet prokoncepcyjny).
    I jeszcze mam taki trochę żal do przedślubnego kursu NPR-u za taki jednostronny obraz i za to, że pani nie chciała podpisać nam zaliczenia i za to że kazała wywnętrzniać się przed obcymi chłopami (brała po 3 pary na warsztat).

    Ciekawe, czy są badania naukowe, opisujące model płodności, np. jak się rozkłada krzywa powrotu płodności po porodzie, u ilu % kobiet wraca ona po 3 mies, u ilu po roku, czy 2 latach?
  • Aśka i Staranowakowa przykro sie zrobiło i mam potrzebe wam powiedzieć ze nie wszyscy forumowicze tak o was myślą. Ja czytałam te obrazy z wielkim niesmakiem i zapachem siarki:sad: Zostańcie z nami. Ja w każym razie zchodzę z tego wątku bo mam niesmak. Do zobaczenia na innych watkach
  • Tak się z Olą zastanawiamy... Hmm... Czy dzieci z gwałtów i z in vitro też są błogosławieństwem? Nie są w żadnym stopniu gorszymi ludźmi, nie o to chodzi. Ale czy globalnie patrząc są błogosławieństwem - darem Boga?
  • [cite] mamaania5:[/cite]Aśka i Staranowakowa przykro sie zrobiło i mam potrzebe wam powiedzieć ze nie wszyscy forumowicze tak o was myślą. Ja czytałam te obrazy z wielkim niesmakiem i zapachem siarki:sad: Zostańcie z nami. Ja w każym razie zchodzę z tego wątku bo mam niesmak. Do zobaczenia na innych watkach

    Ja myślę, że niektórzy niepotrzebnie za bardzo biorą sobie wszystko do siebie i za bardzo angażują się emocjonalnie.
    To Tylko dyskusja- swoją drogą uważam, że bardzo ciekawa i potrzebna. Ale i tak każdy sam decyduje, jaką drogę obieże w swoim życiu. I każdy sam za swoje decyzje bierze pełną odpowiedzialność.
    Dziewczyny, wyluzujcie!
  • Paweł i Ola:Tak się z Olą zastanawiamy... Hmm... Czy dzieci z gwałtów i z in vitro też są błogosławieństwem? Nie są w żadnym stopniu gorszymi ludźmi, nie o to chodzi. Ale czy globalnie patrząc są błogosławieństwem - darem Boga?
    ----------------------------------------------------------
    Czytałam kiedyś bardzo fajną książkę dotykającą tego tematu:

    "Dziecko pokuty"

    Polecam!
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]Tak się z Olą zastanawiamy... Hmm... Czy dzieci z gwałtów i z in vitro też są błogosławieństwem? Nie są w żadnym stopniu gorszymi ludźmi, nie o to chodzi. Ale czy globalnie patrząc są błogosławieństwem - darem Boga?
    A czyim darem miało by być? Na pewno Bóg jakiś cel ma.
    Podziękowali 1Katia
  • Mało mnie takie teologizowanie rusza, natomiast strasznie chciałabym zobaczyć wyniki doświadczenia empirycznego. Czyli porównać rodziny obu stron barykady za parę lat. Zostaniecie tak długo na forum?:ag:
  • [cite] Aga:[/cite]Zostaniecie tak długo na forum?:ag:

    Pewnie tak! O ile forum będzie istniało...Cóż to jest parę lat?
    Aga, zauważ, że niektórzy z nas już tu są parę lat! Mi np za trzy miesiące stuknie 4 lata!:bigsmile: A niektórym w tym czasie już niejedno dziecko przybyło:bigsmile:!

    Może szanowny Admin po kilku latach bytności na forum powinien przyznawać szczytny tytuł: "zasłużony dla forum" czy też "weteran"???:tooth:
  • [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] Paweł i Ola:[/cite]Tak się z Olą zastanawiamy... Hmm... Czy dzieci z gwałtów i z in vitro też są błogosławieństwem? Nie są w żadnym stopniu gorszymi ludźmi, nie o to chodzi. Ale czy globalnie patrząc są błogosławieństwem - darem Boga?
    A czyim darem miało by być? Na pewno Bóg jakiś cel ma.
    Czyli są błogosławieństwem? W tym biblijnym sensie, o którym wiele razy była tu mowa?
  • Jednak "NPR jest O.K." skoro tyle postów napisano.:wink:
    P.
  • "Czyli są błogosławieństwem? W tym biblijnym sensie, o którym wiele razy była tu mowa?"

    Istnieje wiele świadectw mówiących o tym, że jeżeli kobieta urodzi dziecko poczęte w wyniku gwałtu i pokocha je, to przeżycie to staje się mniej traumatyczne i jej stan emocjonalny znacznie się poprawia.
  • Ja myślę, że niektórzy niepotrzebnie za bardzo biorą sobie wszystko do siebie i za bardzo angażują się emocjonalnie.
    To Tylko dyskusja- swoją drogą uważam, że bardzo ciekawa i potrzebna. Ale i tak każdy sam decyduje, jaką drogę obieże w swoim życiu. I każdy sam za swoje decyzje bierze pełną odpowiedzialność.
    Dziewczyny, wyluzujcie!


    ja owszem biorę do siebie, bo skoro ktoś, kto zupełnie mnie nie zna pozwala sobie na takie teksty to zwyczajnie robi mi się przykro:sad:
    Ja też uważam, że ta dyskusja jest ubogacająca i potrzebna, zresztą dzięki niej zaczęłam się poważnie zastanawiać nad kilkoma rzeczami, ale nadal uważam, że chamskie odzywki nikomu do niczego nie są potrzebne
  • [cite] Maciek:[/cite]
    Istnieje wiele świadectw mówiących o tym, że jeżeli kobieta urodzi dziecko poczęte w wyniku gwałtu i pokocha je, to przeżycie to staje się mniej traumatyczne i jej stan emocjonalny znacznie się poprawia.

    Ta książka, którą polecam jest właśnie o tym!
    A tu jedna z recenzji:

    Gwałt - park nieopodal studenckiego kampusu, chwila przerażenia, wszechogarniające uczucie upodlenia, wielomiesięczny dramat moralny i ciężkie próby poskładania na nowo życia, rozbitego w proch i pył - to główny wątek książki Francine Riverso i los bohaterki - Diny Carey.Wychowana w religijnej rodzinie jest studentką chrześcijańskiej uczelni i narzeczoną Etana, wzorowego studenta, doskonałego kandydata na duchowego przewodnika wiernych. Pewnego styczniowego wieczoru, gdy wracała do kampusu, została brutalnie zgwałcona. Jej osobisty, wewnętrzny dramat pogłębia się, gdy wychodzi na jaw, że jest w ciąży. Dina musi podjąć decyzję dotyczącą aborcji, której jej religia absolutnie zabrania. Musi uporać się z własnymi odczuciami, z poczuciem klęski, hańby i stawić czoła światu. Dina czuje się ukarana za nieistniejące winy, na ciężką próbę zostaje wystawiona siła jej wiary. I nie tylko jej. Etan - wzór doskonałości i wyśmienity kandydat na pastora okazuje się człowiekiem małej duszy i zwykłym karierowiczem. Przeciwny aborcji jest jedynie Joe, przyjaciel Etana, współlokator ze studenckiego kampusu. Dziewczyna poddawana jest najprzeróżniejszym naciskom. Żadna z osób, próbujących wpłynąć na jej decyzję (oprócz Joego), nie bierze pod uwagę jej stanu ducha, ich motywacje mają egoistyczne podłoże. Zasady rządzące światem i ludźmi okazują się mocno rozbieżne od tych, jakie wynikałyby z nakazów wiary. Jako niezamężna, ciężarna kobieta Dina nie może pozostać na uczelni, mimo że jest ofiarą gwałtu. Rektor niedwuznacznie daje jej do zrozumienia, że zmieni decyzję jedynie wówczas, gdy Dina usunie ciążę i - jego zdaniem - powinna to zrobić głównie dlatego, że jej stan i opór źle wpływają na Etana.Dina opuszcza kampus, wraca do domu, gdzie kolejną walkę musi stoczyć z najbliższymi - rodzicami i babcią. Wychodzi na jaw, że obie najbliższe jej kobiety również mają za sobą aborcje. Usunięcia ciąży żąda od niej ojciec i na matkę nakłada obowiązek doprowadzenia do zabiegu. Obie trafiają do prywatnej kliniki, gdzie pracuje dawny znajomy matki Diny - Jim. Dina w ostatniej chwili rezygnuje z zabiegu. Wyjeżdża z domu, podejmuje pracę w barze, z dala od rodziny, w całkowicie zmienionym otoczeniu, wśród obcych ludzi próbuje dojść do ładu z sobą samą. Bez nacisków, fałszywych motywacji stara się sama sobie odpowiedzieć na najważniejsze, nękające ją pytania. Ostatecznie Dina sprzeciwia się wszelkim namowom. Postanawia urodzić dziecko, pod medyczną opieką Jima. Dla niego postawa Diny ma ogromne znaczenie. Porzuca pracę w klinice aborcyjnej. Nie zagłusza już własnego sumienia argumentem, że dokonywał aborcji po to, by dziewczęta "w kłopocie" nie umierały w efekcie pokątnych, niefachowo przeprowadzanych zabiegów. W takich właśnie okolicznościach zmarła jego własna siostra.Dina rodzi córeczkę. Ponownie stawia czoła światu, który oczekuje od niej, że odda dziecko do adopcji. Skoro została matką, nawet wbrew swej woli, to przecież dziecko w żadnym stopniu nie jest temu winne. Dina zatrzyma dziecko przy sobie i będzie je wychowywać, wspólnie z Joeâ??m, jedynym człowiekiem, którego miłość do Diny była większa od miłości własnej.Książka jest świetnie napisanym dramatem psychologicznym, w którym uważny czytelnik znajdzie tysiące pytań, na które próbuje sobie odpowiedzieć każdy chyba człowiek, niezależnie od tego czy jest mocno religijny, czy też nie. To książka o tym, że najważniejsze człowiecze wartości mogą takimi pozostać nawet jeśli zostały brutalnie zbrukane, a także o tym, że zbyt często te wartości tak naprawdę są jedynie frazesami dla tych, którzy mienią się być ich wyznawcami.

    I jeszcze jedna recenzja:

    Jest to wspaniała powieść, która ukazuje świat wartości bliskich każdemu człowiekowi,pytań tak prostych, że często przemilczanych. Bohaterka Dina Carey wraca z pracy, jest juz późny wieczór,jak na nieszczęście samochód odmawia posłuszeństwa i staje się to co dotyka tak wiele kobiet. Zostaje brutalnie zgwałcona. Jej poukładany świat wali się w gruzy , kiedy dowiaduje się że następstwem gwałtu jest nie tylko psychiczna trauma ale i niechciana ciąża. Zaczynają się rpzterki, przyjaciele i rodzina namawiaja Dinę do aborcji, którą prawo amerykańskie dopuszcza w takich przypadkach. Dina jednak nie potrafi podjąć jednoznacznej decyzji. Co postanowi ? Czy młoda, religijna dziewczyna wchodząca w dorosłe życie może pokutować...za co? I o jakiej pokucie jest mowa? Ale to wydarzenie pokazuje również
    sytuacje i stosunek rodziców. Okazuje się, iż to właśnie zło dokonane przez nich w młodości pokutuje i powraca, powodując konflikty,wzajemne oskarżenia, brak porozumienia, a przede wszystkim
    przebaczenia.Cierpienie jest nieodłączną częścią naszego życia a wiara nadzieja i miłość wzmacnia każdego człowieka.
    Jest to powieść o kobietach, ich trudnych decyzjach ale także o mężczyznach i ich postawach.Mogłaby być doskonałym wstępem do dyskusji o aborcji na lekcjach wychowawczych, lekcjach religii czy etyki. Jak napisał K. Jaśkiewicz;
    "Ta powieść porusza. Stawia przed pytaniami o sprawy najważniejsze. Przynosi nadzieję,
    która nie stroi się w to, co modne magazyny określają ostatnim krzykiem mody.
    I przypomina, że nie ma takiego zła, na które lekarstwem nie byłaby miłość.

    Myślę ,ze te słowa wystarczą aby zachęcić wszystkich do przeczytania tej interesującej powieści i znalezienia odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
  • [cite] Aga:[/cite]Mało mnie takie teologizowanie rusza, natomiast strasznie chciałabym zobaczyć wyniki doświadczenia empirycznego. Czyli porównać rodziny obu stron barykady za parę lat. Zostaniecie tak długo na forum?:ag:
    Niektóre z tych rodzin istnieją już po 20-30 lat, więc coś tam powoli zaczyna być widać.
  • Gaudium et spes
    50. (Płodność małżeńska). Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci też są najcenniejszym darem małżeństwa i rodzicom przynoszą najwięcej dobra. Bóg sam to powiedział: "Nie jest dobrze człowiekowi być samemu" (Rdz 2,18), i "uczynił człowieka od początku jako mężczyznę i niewiastę" (Mt 19,14), chcąc dać mu pewne specjalne uczestnictwo w swoim własnym dziele stwórczym, pobłogosławił mężczyźnie i kobiecie mówiąc: "bądźcie płodni i rozmnażajcie się" (Rdz 1,28). Dlatego prawdziwy szacunek dla miłości małżeńskiej i cały sens życia rodzinnego zmierzają do tego, żeby małżonkowie nie zapoznając pozostałych celów małżeństwa, skłonni byli mężnie współdziałać z miłością Stwórcy i Zbawiciela, który przez nich wciąż powiększa i wzbogaca swoją rodzinę. Małżonkowie wiedzą, że w spełnianiu obowiązku, jakim jest przekazywanie życia i wychowywanie, obowiązku, który trzeba uważać za główną ich misję, są współpracownikami miłości Boga - Stwórcy i jakby jej wyrazicielami. Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności oraz z szacunkiem pełnym uległości wobec Boga; zgodną radą i wspólnym wysiłkiem wyrobią sobie słuszny pogląd w tej sprawie, uwzględniając zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu, licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła. Pogląd ten winni małżonkowie ustalać ostatecznie wobec Boga. Niech chrześcijańscy małżonkowie będą świadomi, że w swoim sposobie działania nie mogą postępować wedle własnego kaprysu, lecz że zawsze kierować się mają sumieniem, dostosowanym do prawa Bożego, posłuszni Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który wykłada to prawo autentycznie, w świetle Ewangelii. Boskie prawo ukazuje pełne znaczenie miłości małżeńskiej, chroni ją i pobudza do prawdziwie ludzkiego jej udoskonalenia. Tak więc małżonkowie chrześcijańscy, ufając Bożej Opatrzności i wyrabiając w sobie ducha ofiary, przynoszą chwałę Stwórcy i zdążają do doskonałości w Chrystusie, kiedy w poczuciu szlachetnej, ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności pełnią zadanie rodzenia potomstwa. Spośród małżonków, co w ten sposób czynią zadość powierzonemu im przez Boga zadaniu, szczególnie trzeba wspomnieć o tych, którzy wedle roztropnego wspólnego zamysłu podejmują się wielkodusznie wychować należycie także liczniejsze potomstwo.

    Małżeństwo jednak nie jest ustanowione wyłącznie dla rodzenia potomstwa; sama bowiem natura nierozerwalnego związku między dwoma osobami oraz dobro potomstwa wymagają, aby także wzajemna miłość małżonków odpowiednio się wyrażała, aby się rozwijała i dojrzewała. Dlatego małżeństwo trwa jako połączenie i wspólnota całego życia i zachowuje wartość swoją oraz nierozerwalność nawet wtedy, gdy brakuje tak często pożądanego potomstwa.
  • [cite] Agnieszka:[/cite]

    skutecznie 1 dziecko :confused:
    A skąd wiadomo, że ma jedno dziecko, bo tak planował? W mojej rodzinie są małżeństwa, które mają jedno dziecko, chcą mieć jeszcze dzieci, ale kobieta nie może zajść w ciążę. Nie każdy chce opowiadać wszem i wobec, dlaczego ma jedno czy dwoje (a nie więcej). Bardzo łatwo oceniać patrząć na rodzinę, że taka samolubna, bo "zdecydowała" się tylko na tego jedynaka czy na dwójkę. Przy jakiej ilości dzieci widać, że nie są samolubni i egoistyczni, tylko akceptują to, co przeznaczył im Bóg?
  • "Małżeństwo jednak nie jest ustanowione wyłącznie dla rodzenia potomstwa; sama bowiem natura nierozerwalnego związku między dwoma osobami oraz dobro potomstwa wymagają, aby także wzajemna miłość małżonków odpowiednio się wyrażała, aby się rozwijała i dojrzewała. Dlatego małżeństwo trwa jako połączenie i wspólnota całego życia i zachowuje wartość swoją oraz nierozerwalność nawet wtedy, gdy brakuje tak często pożądanego potomstwa. "

    Sto procent racji. Małżeństwo nie jest ustanowione wyłącznie dla rodzenia potomstwa. Oprócz tego celu służy także budowaniu jedności między małżonkami, a także chroni obdarzonych popędem seksualnym ludzi przed łamaniem szóstego przykazania. Zachowuje też swoją wartość i ważność, jeżeli MIMO PRAGNIEŃ RODZIC??W Bóg decyduje się nie obdarzyć tego związku dziećmi.
    Podziękowali 1Katia
  • Aśka Twój wpis skonil mnie do napisania. My mamy 5 dzieci mieliśmy tę łaskę przyjmować je mimo trudnych warunków. Nie stosujemy NPR-u. Jednak dwie ostatnie ciąże były trudne (szpital, leżenie, mnóstwo lekow). Ale jak mowi moj lekarz ciąża to krzyż którego sens widzimy dopiero poporodzie i że warto pomimo trudności walczyć o każde życie. Dla mnie to taka walka. Takie całkowite zawierzenie jest łaską. Dobrze że sa rodziny ktore są świdectwem, ze można przyjmować kolejne dzieci. Mi to pomaga. Na kolejną ciąże nie jestem do końca otwarta jest lęk nie o siebie bardziej o dziecko. Ja rozumiem ludzi którzy także boją się otworzyć. Uswidomilam sobie, że na serio muszę się modlić o wiarę aby moc przyjmować wolę bożą w moim życiu aby także rozpoznawać ją.
    Miałam taką potrzebę aby to napisać.
  • Aleks , gdzie znalazłaś lekarza z takim podejściem ?
  • W Lublinie ma chuba 11 dzieci i jest we wspolnocie. Idąc do niego mam pewność, że nie usłyszę żadnych komentarzy chociaż pod tym względem mam komfort psychiczny.
  • Jestem ciekawa jego podejścia do kobiet po cc?
  • edytowano maja 2013
    [cite] Aleks:[/cite]W Lublinie ma chuba 11 dzieci i jest we wspolnocie. Idąc do niego mam pewność, że nie usłyszę żadnych komentarzy chociaż pod tym względem mam komfort psychiczny.

    O, to chyba wiem o kogo chodzi :) Dobry fachowiec, mądry człowiek.
  • [cite] Małgorzata32:[/cite]Paweł i Ola:<i>Tak się z Olą zastanawiamy... Hmm... Czy dzieci z gwałtów i z in vitro też są błogosławieństwem? Nie są w żadnym stopniu gorszymi ludźmi, nie o to chodzi. Ale czy globalnie patrząc są błogosławieństwem - darem Boga?</i>
    Czytałam kiedyś bardzo fajną książkę dotykającą tego tematu:
    http://merlin.pl/Dziecko-pokuty_Francine-Rivers/browse/product/1,697756.html;jsessionid=EE85657119F647D6ECDA26364F89D974.LB4?gclid=COu-1oPqmKUCFZI93god70QtIw
    Polecam!

    Też to czytałam! Bardzo dobre!!!
  • [cite] Maciek:[/cite]"Małżeństwo jednak nie jest ustanowione wyłącznie dla rodzenia potomstwa; sama bowiem natura nierozerwalnego związku między dwoma osobami oraz dobro potomstwa wymagają, aby także wzajemna miłość małżonków odpowiednio się wyrażała, aby się rozwijała i dojrzewała. Dlatego małżeństwo trwa jako połączenie i wspólnota całego życia i zachowuje wartość swoją oraz nierozerwalność nawet wtedy, gdy brakuje tak często pożądanego potomstwa. "

    Sto procent racji. Małżeństwo nie jest ustanowione wyłącznie dla rodzenia potomstwa. Oprócz tego celu służy także budowaniu jedności między małżonkami, a także chroni obdarzonych popędem seksualnym ludzi przed łamaniem szóstego przykazania. Zachowuje też swoją wartość i ważność, jeżeli MIMO PRAGNIEŃ RODZIC??W Bóg decyduje się nie obdarzyć tego związku dziećmi.

    Zwróć uwagę na dwie subtelności
    Po pierwsze:
    "Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności oraz z szacunkiem pełnym uległości wobec Boga; zgodną radą i wspólnym wysiłkiem wyrobią sobie słuszny pogląd w tej sprawie, uwzględniając zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu, licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła. Pogląd ten winni małżonkowie ustalać ostatecznie wobec Boga."
    Jak dla mnie (upraszczająć) współpraca z Bogiem nie polega li tylko na rozkładaniu nóg (sorry).
    A słyszałem takie zdanie - "Płodzenie dzieci bez rozeznania to wystawienie Boga na próbę. Warto to przemyśleć.
    Po drugie
    "Dlatego małżeństwo trwa jako połączenie i wspólnota całego życia i zachowuje wartość swoją oraz nierozerwalność nawet wtedy, gdy brakuje tak często pożądanego potomstwa."
    Wartość małżeństwa jest niezależna od "posiadania" dzieci.
  • "Płodzenie dzieci bez rozeznania to wystawienie Boga na próbę."

    To zdanie jest całkowicie fałszywe, bo człowiek nie może wystawiać Boga na próbę. Może natomiast wystawiać SIEBIE na próbę zaufania do Stwórcy - i o tym właśnie dyskutujemy. Czy ufamy, że Bóg nas kocha, czy też jednak lekko niedowierzamy i wolimy sami kontrolować sytuację.

    "Wartość małżeństwa jest niezależna od "posiadania" dzieci."

    Od posiadania POŻĄDANYCH dzieci. Jeżeli małżeństwo unika rodzicielstwa, to sprawa jest jednak inna.
  • Aska opisujesz swoja sytuacje ... boisz sie - rozumiem to. Wciaz nie moge obronic mgr, bo wciaz sie przeprowadzamy, nie mam pomocy, dzieci sie rodza jedno za drugim, powiem Ci ze chcialabym rodzic sn, bo u mnie sa cc i naprawde nie jest to luz.

    Aska znam wiele osob ktorych sytuacja jest o wiele gorsza niz Twoja i moja - a jednak... sa lepsze, gorsze? Nie.
    Nie mozna zwalac na to ze Ty to masz widocznie takie powolanie i taka łaske. Biorac slub tez masz takie powolanie, kazdy kto jest malzonkiem.

    Mniej szukaj usprawiedliwienia - wiecej patrz na Maryje... to taka rada, ktora i mnie ratuje, bo ja np mieszcze sie w tych 3%... ale to nie zwalnia mnie tez nieustannie z badania swojego serca...

    Wiem, zes zmeczona, ze masz dosc bycia w domu, ale

    :bigsmile: Zaufaj Panu juz Dzis !!! A jeszcze Go bedziesz chwalic!!!
    Odwagi!
Ta dyskusja została zamknięta.