Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

15354565859141

Komentarz

  • [cite] Mateusz:[/cite]
    spróbuj pomyśleć...

    brakuje Ci argumentów?
    [cite] Mateusz:[/cite]Poczęcie dziecka to jest wyraz woli Boga, ale to czy powinnismy go począc powinno być rozeznawane wcześniej.

    oczywiście, powinno być rozeznane wcześniej
    myśmy z mężem rozeznali to jako narzeczeni - przed ślubem :P
    Podziękowali 1Katia
  • Ok, moge Ci powiedzieć...
    W zasadzie różnica jest czasowa - tak od kilku do kilkudziesięciu minut przeważnie :)
  • Aśka, przytulam. Jeśli mogę coś doradzić, to daj spokój z prasowaniem. Ja pracuję rzadziej niż sporadycznie i w sumie niewielka jest różnica, czy wyprasowane czy nie. Do tego jeśli ładnie się powiesi pranie, to nie będzie wielu załamań i ubrania wyglądają porządnie.
  • Oczywiście, ja prasuję tylko ubrania na "wyjścia". Pomyśl o środowisku naturalnym.:wink:
  • Staranowakowa:

    Ale Twój cytat z Pisma Świętego potwierdza to, co ja napisałem. Przekonanie, że Boga można poddać próbie pochodzi od szatana.

    Mateusz:

    Przekonałeś mnie - jesteśmy wyznawcami różnych religii. Ja czczę Boga, a Ty człowieka.
    Podziękowali 1Katia
  • .... a ja czczę Boga-Człowieka :tongue:
  • [cite] Maciek:[/cite]Staranowakowa:

    Ale Twój cytat z Pisma Świętego potwierdza to, co ja napisałem. Przekonanie, że Boga można poddać próbie pochodzi od szatana.
    Czyli człowiek może wystawiać Pana Boga na próbę poddając się podszeptom szatana. Jałowa dyskusja - ja tylko powtarzam opinię ogólnie uznaną w KK i nie zmienię zdania.
  • "Przekonałeś mnie - jesteśmy wyznawcami różnych religii. Ja czczę Boga, a Ty człowieka."
    Te zdania są złożone niepoprawnie. Pierwsze dotyczy religii, drugie bóstwa - to dwie różne sprawy - ale pokazuje jak mieszasz (i na tym forum sie miesza) doktryne z wiarą.
  • [cite] Mateusz:[/cite]
    [cite] Malgorzata:[/cite] (...) po drugie argument rozumu, do mnie też słabo przemawia, bo już w raju za pierwszym podejściem, okazało się , jak człowiek z tego rozumu skorzystał
    czego konsekwencje mamy wszyscy, aż do końca tego świata, więc daruje sobie ten argument, bo ten momentami urasta do wielkości Boga, co nie oznacza, że nie uznaję roli rozumu w życiu człowieka

    Tu nie chodzi tylko o rozum... Tu chodzi także o rozeznanie woli Boga.
    Założenie a'priori że w każdej rodzinie chodzi o wielodzietność jest bezpodstawne i chyba wystawianiem Boga na próbę.

    Mateusz, a dlaczego z góry zakładasz, że jak nie będziessz oplanował, to Bóg od razu pokarze Cię welodzietnością?. Może właśnie Wola Pana Boga względem twojej rodziny jest inna?
    Podziękowali 1Katia
  • [cite] Ania D.:[/cite]Aśka, przytulam. Jeśli mogę coś doradzić, to daj spokój z prasowaniem. Ja pracuję rzadziej niż sporadycznie i w sumie niewielka jest różnica, czy wyprasowane czy nie. Do tego jeśli ładnie się powiesi pranie, to nie będzie wielu załamań i ubrania wyglądają porządnie.

    No właśnie o to chodzi, że ja jestem chora jak ubrania nie są elegancko uprasowane i nie ułożone w równiutkie kupki.
    Potrafię wściec się maksymalnie jak np. położę dzieci spać i chcę coś zrobić w domu bo tak sobie właśnie ZAPLANOWAŁAM a tu, któreś zaczyna płakać, nie może zasnąć i cały mój plan do niczego.
    Albo PLANUJĘ że jak najmłodszą położę spać w dzień to wezmę się za obiad. A wtedy dwójka starszych jak na złość biega i swoimi wrzaskami budzi ją, i oczywiście z gotowania nici, bo mała później jest płaczliwa, niewyspana i marudna.
    Niby sytuacja banalna i na pewno Wam znana, ale mnie wyprowadza z równowagi. I czasem sobie myślę, że nie chcę mieć więcej dzieci bo męczą się z taka matką-wariatką.
    Wiem, że to "zamiłowanie" do porządku, dokładne zaplanowanie wszystkiego, przewidzenie tysiąca rzeczy, które mogą zdarzyć się w danej sytuacji i zapobieganie im jak tylko się da, i w każdej sytuacji dopatrywanie się tylko negatywów wyniosłam z domu rodzinnego.
    Przekonanie, że jak zostawisz na noc jakieś naczynia w zlewie to jesteś leniem i brudasem i niezrozumiałe, że urywa ci się film ze zmęczenia po całym dniu i masz gdzieś te cholerne naczynia. Brudas i tyle.

    Może tu leży przyczyna mojego braku otwarcia się, nie wiem.
    zresztą moje relacje z moją mamą to bardzo obszerny temat i to nie miejsce żeby o tym rozważać
  • A ja myślę, że demon świetnie cie zniechęca do wszystkiego.

    Jedno co wiem z doświadczenia-dzieci rosną, potem nie jest już tak tragicznie,wiadomo może być gorzej ale jednak dużo zależy od rodziców wychowujących te dzieci.Do mnie zawsze trafia argument:a może Bóg nie zechce mi powierzyć więcej dzieci?a ja się ciągle zastanawiam, wymyślam i usprawiedliwiam.a czas na moje nawrócenie płynie, płynie ...

    naprawdę nie wiem ile czasu mi pozostało...natomiast wiem, ile czasu marnuje

    jeszcze jedno-myślisz, że Bóg jest ślepy, niedosłyszący i nie wie jakie rozterki dźwigasz każdego dnia w sercu:wink:
  • Aśka, nie pomogę Ci w sensie podzielenia się podobnym doświadczeniem, bo jestem abnegatką i naczynia w zlewie nie ruszają mnie w najmniejszym stopniu, zmywam tylko z poczucia obowiązku i żeby mi tam cywilizacja nie powstała. Zresztą ostatnio zmywa Meter, bo mnie plecy bolą. Ale to prawda, że trudno jest puścić mimo uszu komentarze bliskich. Moja Mama nie żyje, a Teściowa do prowadzenia domu kompletnie się nie wtrąca, ale już do dzietności jako takiej zdarza jej się rzucić uwagę...
    Prawdą jest również, że można dostać na głowę po dniu przebywania sam na sam z dziećmi bez możliwości pogadania z innymi dorosłymi. Jesteśmy z beznadziejnego pokolenia i kultury, w której każda matka z przychówkiem siedzi zamknięta w osobnym pudełku i nie ma szans na wspólne łuskanie fasoli i pogaduszki.
    Mnie naprawdę pomaga to forum, wiesz? Jest do kogo paszczę otworzyć, choćby wirtualnie.
    Podziękowali 1Katia
  • Aśka, też tak miałam! Mniej więcej do trzeciego dziecka.
    Ale kolejne dzieci skutecznie wyleczyły mnie z perfekcjomizmu.

    Pomyśl, może właśnie porzez te drobne incydenty dnia codziennego, Pan Bóg chce Ci dać do zrozumienia, że twoje planowanie i tak na nic się zdaje?
    Zresztą, i tak, jak czegoś nie zrobisz na czas, świat się nie zawali...
    Wyluzuj! Życie jest zbyt któtkie, żeby przejmować się takimi szczegółami...
  • [cite] ProMama:[/cite]Dla mnie tez zawsze bylo rzecza jasna, ze jak nie mozemy
    poczac dziecka - rezygnujemy z seksu...
    Seks według zamysłu Bożego nie służy wyłącznie prokreacji, ale również potrzymywaniu więzi i miłości małżeńskiej. Dlatego małżonkowie mają prawo (i nie jest to grzechem) - jeśli nie mogą począć dziecka z ważnych przyczyn - "korzystać" z dni względnej i bezwzględnej niepłodności.
  • Cały wątek o to czy mają prawo czy nie.
  • Jak tak dalej pójdzie to lepiej niech admin szykuje następną książkę:wink:
  • I pozwól, Asiu, że przytoczę tu przykład pewnej rodziny, który tu kiedyś podała Małgorzata, bo bardzo do mnie przemawia:
    [cite] Malgorzata:[/cite]
    to odpowiem tak, cytując ojca Kubisowej:bigsmile:
    spotakałm Go kiedyś w kościele, jak byłam w ciąży z 12
    pytał, które to
    -odpowiedziałam , że tyle samo co u Jego córki
    i zapytałam
    - jak Oni sobie radzą??
    odpowiedział
    -Oni sobie nie radzą, Pan Bóg wszystko prowadzi!

    Tak właśnie jest, że do któregoś tam dziecka człowiek ma złudne przekonanie, że jest w stanie sam nad wszystkim panować. Tym samym stawia się niejako w roli Boga samego...
    A przecież Jezus wyraźnie powiedział:

    Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.(Mt 6,25-34)

    Podstawą naszej egzystencji ma być więc WIARA i ZAUFANIE! Nic więcej! Nie ma tu anio słowa o planowaniu. Co więcej- słowa "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie" są raczej przeciw planowaniu...
  • Aśka dzięki za Twoje swiadectwo to sa rozterki wielu osob moze nawet niewypowiedziane wprost. Ja równiez musialam wyluzować naczynia po kolacji zostają i zmywam po śniadaniu wszystkie i potem po obiedzie. Prasowanie tez leży jak mam czas to się biorę nic na siłę.
    Najtrudniej mi pogodzić się z tym że moja mama nie akceptuje ilosci dzieci w naszej rodzinie. Przeżyłam jej komentarze typu " tylko w ciąży i w ciąży" lub " może już wystarczy trzeba się jakoś zabezpieczać" itp. Nie jest to łatwe.
    Ale też widzę opiekę Boga w naszym życiu. U nas dzieci rodzily się a mąż tracil pracę lub był bez pracy i żyjemy. Bóg jest wierny i nie zawodzi. Odwagi.
    To odwagi jest też dla mnie.
  • [cite] Aleks:[/cite]Najtrudniej mi pogodzić się z tym że moja mama nie akceptuje ilosci dzieci w naszej rodzinie. Przeżyłam jej komentarze typu " tylko w ciąży i w ciąży" lub " może już wystarczy trzeba się jakoś zabezpieczać" itp. Nie jest to łatwe.
    Aleks, w tym temacie też nie jesteś osamotniona...Wiele osób na tym forum ma podobne doświadczenia...
    Moja matka np już od jakiegoś czasu, gdy tylko dowiaduje się o kolejnej ciąży, wysyła mnie do psychiatry.
    Tylko, że pomimo tego, że kocham własną matkę, uważam, że nie może ona być wyrocznią w tym temacie...
  • Cieszę się, że nie jestem osamotniona w tym temacie. Moja mama jak dowiedziała się o trzeciej ciąży to jakiś czas się nie odzywała do mnie. Rzekomo była załamana z troski o mnie. Nie wiem co zrobić, żeby nie żyła moim życiem i nie przejmowała się tak bardzo wszystkim i umiała zauważyć, że pomimo trudów jestem szczęśliwa. Bardzo ją kocham i wiem, że chce robić wszystko dla mojego (czasami źle pojętego) dobra ale dochodzi do takich sytuacji, że jak nie zadzwonię do niej rano (dodam, że dzwonimy do siebie codziennie) to ona dzwoni do mnie i pyta z pretensją - dlaczego nie dzwonisz? żyjecie w ogóle? coś się stało? Później dochodzi do tego, że mąż pyta mnie rano - "zameldowałaś się już?" a ja dzwonię nie dlatego, że chcę, tylko dlatego że muszę i rozmowa jest jakby wymuszona i nie klei się. Nie umiem tego przerwać, bo nie chcę robić jej przykrości.
    Ale przepraszam, że się rozpisuję na ten temat bo on nie na temat:confused:
  • Moja Mama też się zamartwia, ale bardzo mnie wspiera. Od dawna złego słowa od Niej nie usłyszałam i jestem jej za to ogromnie wdzięczna. Myślę, że to po części dlatego, że jesteśmy dobrą, zgraną rodziną, a u mojego rodzeństwa jest inaczej... Nie piszę o szczegółach, bo to zbyt osobiste, ale tak jest.
    Natomiast co do perfekcjonizmu i naczyń - nigdy nie byłam perfekcjonistką, choć bardzo dbam o porządek w domu. Mimo to nie zawsze jest idealnie i ja to widzę. Jednak uważam podobnie jak Małgorzata - życie jest zbyt krótkie, by przejmować się drobiazgami, są ważniejsze sprawy. A na naczynia u nas akurat remedium :bigsmile: stała się... zmywarka... Super wynalazek...! Choć czasami z kolei nie ma komu wyciagnąć czystych naczyń i pochować do szafek...:wink:
  • Asiu, ja nie uważam, że to wtrącanie się rodziców musi zaraz wynikać ze złej woli.
    To, że rodzice uzurpowują sobie prawo do wtrącania się w nasze życie, to powszechna norma- w końcu jesteśmy ich dziećmi i chcą dla nas jak najlepiej. Szkoda tylko, że my też mamy prawo do własnego szczęścia według swojego "widzimisię", do własnych decyzji, a nawet do własnych błędów...

    Najlepszą radą na uniezależnienie sie od rodziców jest pamiętać że: ...Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną i będą oboje jednym ciałem... (Mt 19,6 )
    Od chwili wejścia w związek małżeński naszym punktem odniesienia na pierwszym miejscu jest nasz współmałżonek- poza Bogiem oczywiście.


    Ps. A tak w ogóle to jest to mój 3000 post na tym forum!:jumping::jumping::jumping:
  • Gratulacje M32! :D
  • Moja mama stwierdziła - przy trzecim wam już nie pomogę, no i jest bardzo konsekwentna (ale przyznać też muszę, że wyraziła radość z narodzenia najmłodszej). Tak mi się zdaje, że to taki rodzaj prewencji: "jak dostaną w dupę, to im się odechce więcej dzieci" :tooth:
  • A powiem Wam jeszcze, że moja mama popiera hasło gdzieś kiedyś zasłyszane, że "dzieci to zła lokata kapitału" :shocked: , że nie ma co się dla nich poświęcać, że się nie odwdzięczą na stare lata. Powiedziałam jej, że ja nie myślę o ich wdzięczności, tylko traktuję to tak, jakbym je dostała na pewien czas, aby zrobić wszystko, żeby je jak najlepiej wychować i ukształtować. Na to moja mama - wyznawczyni hasła, że "chleb na stare lata musi być oddany" stwierdziła, że nie wiem co mówię i na pewno w przyszłości zmienię zdanie
  • [cite] marynia:[/cite]
    Seks według zamysłu Bożego nie służy wyłącznie prokreacji, ale również potrzymywaniu więzi i miłości małżeńskiej. Dlatego małżonkowie mają prawo (i nie jest to grzechem) - jeśli nie mogą począć dziecka z ważnych przyczyn - "korzystać" z dni względnej i bezwzględnej niepłodności.


    Skoro maja prawo, to czemu czepiamy sie prezerwatywy.....:devil:
  • [cite] Bogusia3:[/cite]
    [cite] marynia:[/cite]
    Seks według zamysłu Bożego nie służy wyłącznie prokreacji, ale również potrzymywaniu więzi i miłości małżeńskiej. Dlatego małżonkowie mają prawo (i nie jest to grzechem) - jeśli nie mogą począć dziecka z ważnych przyczyn - "korzystać" z dni względnej i bezwzględnej niepłodności.


    Skoro maja prawo, to czemu czepiamy sie prezerwatywy.....:devil:
    Ja nie piszę, że mają prawo się ubezpładniać lecz, że mają prawo współżyć w dni fizjologicznie niepłodne, szanując swój rytm płodności.
    Takie to niezrozumiałe?
  • no i znowu wracamy do 3%

    a co z resztą?
  • Kto powiedział że to 3%? Kościół Katolicki?
  • [cite] Małgorzata32:[/cite]
    [cite] Mateusz:[/cite]
    [cite] Malgorzata:[/cite] (...) po drugie argument rozumu, do mnie też słabo przemawia, bo już w raju za pierwszym podejściem, okazało się , jak człowiek z tego rozumu skorzystał
    czego konsekwencje mamy wszyscy, aż do końca tego świata, więc daruje sobie ten argument, bo ten momentami urasta do wielkości Boga, co nie oznacza, że nie uznaję roli rozumu w życiu człowieka

    Tu nie chodzi tylko o rozum... Tu chodzi także o rozeznanie woli Boga.
    Założenie a'priori że w każdej rodzinie chodzi o wielodzietność jest bezpodstawne i chyba wystawianiem Boga na próbę.

    Mateusz, a dlaczego z góry zakładasz, że jak nie będziessz oplanował, to Bóg od razu pokarze Cię welodzietnością?. Może właśnie Wola Pana Boga względem twojej rodziny jest inna?
    Nie rozumiem o co Ci chodzi. Ja nie piszę o planowaniu. Ja piszę o rozeznawaniu woli Bożej (ma to oparcie w dokumentach Kościoła) i moim zdaniem to rozeznanie w większości przypadków będzie prowadzić do zabiegania o potomstwo.
Ta dyskusja została zamknięta.