I jak tu się dziwić opinii kurialnych kanonistów, że większość małżeństw zawiera się nieważnie, skoro jednym z głównych czynników sprzyjających wadom zgody małżeńskiej jest obowiązkowy kurs przedmałżeński?
Hmm, cóz kolezanka miala na mysli? Moje cykle np. trwaly od pazdziernika zeszlego roku - 23,24, 28, 28, 25, 25, 25 22, 28 i 22 dni - w kolejnym zaszlam w ciaze prawdopodobnie kolo 7 dnia cyklu , no ale tego nie udowodnie, bo dokladnieszych notatek nie prowadze. Znowu trzeci syn poczal sie kolo 25 dnia cyklu (wtedy mialam cykle po 31-35 dni), a ten jeden musial byc szczegolnie dlugi.
[cite] ruda megi:[/cite]I wszyscy mają cykle co 28- 29 dni ?
jeśli tak to faktycznie jestem trollem a nie kobietą.
Długość cyklu jest sprawą indywidualną.
I to nie długość cyklu stanowi akurat o jego regularności, ale przebieg. Czyli zachowanie nastęstw faz: miesiączka-dojrzewanie pęcherzyków Graffa-owulacja (pęknięcie)-faza niepłodności poowulacyjnej-miesiączka.
Długość cyklu zależy od I fazy cyklu, od czasu dojrzewania pęcherzyka.
Cykle 24-dniowe są tak samo regularne jak 28-dniowe, a nawet jak 35-dniowe, jeśli tylko ich fizjologiczny przebieg nie jest zaburzony.
A w jakich Ty czasach żyjesz przedsoborowych, czy posoborowych?
W posoborowych, które trwają od 325 roku. Mamy za sobą 23 sobory powszechne. I bynajmniej ostatni w kolejności nie był z nich najważniejszy, bo nie ogłosił żadnego dogmatu.
Stosując npr zaszłam w 4 ciąże, z czego się nie ukrywam cieszę. Moje ciąże były ,, nieplanowane" przez otoczenie w tym zwolenników npru.
,,jak mogłaś, czy nie umiesz liczyć, używać, termometru ?" co przepraszam to obchodzi ludzi , którzy powinni promować otwartość na życie.
Fajny tekst Pauliny Przybysz w Zwierciadle najnowszym:
" Promowana antykoncepcja hormonalna obniża libido, to komplikuje związki; poza tym tak długo czekamy na swoja wygodę, w której nie ma miejsca na dziecko, ze kiedy się w końcu decydujemy zaprosić je do siebie, jest już za późno. Więc wydajemy miliony na sztuczne przywrócenie równowagi albo kupujemy dzieci z Azji, nie chcąc przegapić najpiękniejszego w zyciu kochania."
Jak dla mnie nie ma różnicy tutaj między antykoncepcją hormonalna a naturalną. Npr został dopuszczony po to żeby małżeństwa o słabej wierze, z brakiem zaufania do Boga, przeżywające trudności zdrowotne, finansowe, itp. miały jakąś alternatywę żeby pozostać w porządku wobec Kościoła. Czy są w porządku wobec Boga, okaże się jak tana z Nim twarzą w twarz. Kosciół nie chce odrzucać słabych w wierze, wie że rozwój duchowy jest procesem długotrwałym i trudnym i myslę że tylko dlatego dopuszcza NPR jako forme antykoncepcji.
Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Jest on w stanie przełamać nasze wszystkie zabezpieczenia. To że tego nie robi, to dlatego, ze szanuje naszą wolna wolę i woli współpracę od włażenia z butami w cudze życie.
Zebyście mi nie zarzucili braku pokory, piszę po prostu jak mi sie wydaję. Nie jestem nie wiadomo jak pokorna i dużo mi brakuje jesli chodzi o zaufanie, ale nie lubię owijac w bawełnę i wolę mówić wprost, a ktoś nie musi się ze mną zgadzać.
staranowakowa, a kogo niby próbowałam obrazić? Dziwi mnie emocjonalny ton tej dyskusji i to branie wszystkiego do siebie. Nie dziwią i nie bulwersują małżeństwa stosujące npr, które mają 10 dzieci, jak i nie dziwią te, które mają 1 dziecko i nigdy żadnej metody zapobiegania ciąży nie stosowały.
Poznam bardzo chetnie kobiety - Otwarte na zycie - ktore choruja na nieuleczalne choroby. [choroby na swiecie to nie tylko rak, a jego wymienia sie najczesciej]
Nie wiem, jak Wy, ale my podeszlismy poważnie do małzeństwa takze i przed nim, wybierając odpowiedni kurs przedmałżeński. Bo jakbym usłyszała takie dyrdymały o jakich piszecie, to bym stamtąd wyszła.
Zapietrusialismy na ten kurs przeszło pół roku.
Na ostatnich spotkaniach nie byłam, bo wylądowałam w szpitalu z rozpoznaniem "radosnej", nieuleczalnej choroby.
Ale zdążyłam jeszcze być na spotkaniu o npr gdzie więcej było w ogóle o zdrowiu kobiety, przebiegu ciąży, połogu itp.
Zdążyłam też byc na spotkaniu o dzieciach. I nikt nie mówił o planowaniu, o jednym czy dwojgu dzieciach.
Usłyszałam, żeby nie zamykać się na życie. Usłyszałam, żeby nie czekać zbyt długo. Usłyszałam, że dzieci są darem i ze nie należą do mnie, lecz do Boga. Usłyszałam wreszcie, że nigdy, przenigdy nie żałuje się "zbyt dużej" ilości dzieci. Żałuje się natomiast potem, że się tych dzieci nie miało więcej. @ProMamo - mam koleżankę z tą samą chorobą (a własciwie obiema chorobami) co ja. Dziewczyna spodziewa się własnie czwartego dziecka. Żeby było weselej bedzie to czwarte cc. Jest z neo. Tylko niestety ona tez planuje npr-em, bo ciąża dla nas wiąże się np. z odstawieniem pewnych leków. Wiec być może jest niewiarygodna. Dośc, że napiszę, że to właściwie jej zawdzięczam swoją przygodę z macierzyństwem, bo wierz mi, że kiedyś byłam bardzo na "nie". Po prostu powiedziała mi kiedyś, że duża liczba dzieci to fantastyczna sprawa, a radość z macierzyństwa to nie wieczny uśmiech i cierpliwość i jakieś poczucie szczęścia, i ta radośc przychodzi zupełnie inaczej. Że to taka tajemnica, jak ze strachu, bólu, niepewności, nieporadności, czasem braku cierpliwości powstaje tak wielka radość i miłosc, że aż trudna do opisania i ogarnięcia.
I te słowa tak mi duszę drażyły, że mamy Milkę i bardzo bym chciała, żeby nie była ona naszym ostatnim dzieckiem.
Promamo,
wrodzony ubytek między komorami serca (w części błoniastej) oraz przewlekłe autoimmunologicze zapalenie tarczycy typu Hashimoto - obie nieuleczalne
z powodu hashi - poważne zagrożenie insulinoopornością i cukrzycą typu II - próbkę miałam w ostatniej ciąży - cukrzyca ciążowa na dwóch insulinach
[cite] ruda megi:[/cite]A jak ktoś ma skaczące wykresy, nijak nie pasujące do wzorca ?
Okresy w rozbieżności 30 ( bardzo rzadko ) do 50 dni?
To może warto byłoby sprawdzić poziom hormonów. Jeśli jest niedobór albo nadmiar któregoś z hormonów, to może się tak dziać.
Ja tak miałam. W moim przypadku okazało się, że miałam za mało progesteronu, a za dużo prolaktyny. Moje cykle były bezowulacyjne i trwały bardzo długo 2, 3 miesiące. A wykresy zupełnie odbiegały od wzorca.
Fenyloketonuria - nieuleczalna choroba genetyczna. Duże ryzyko przekazania choroby dziecku. Jeśli od samego początku ciąży nie zastosuje się bardzo rygorystycznej diety i nie utrzyma się jej prawidłowo przez całą ciążę, dziecko może się urodzić z wadami wrodzonymi oraz innymi poważnymi chorobami.
Mam troje dzieci (wszystkie z CC), wszystkie zdrowe - Bogu niech będą dzięki. NPR stosuję głównie z tego względu, że muszę jak najwcześniej wiedzieć o poczęciu dziecka, aby móc szybko przejść na drastyczną dietę, by mogło się zdrowe urodzić. Jestem otwarta na kolejne.
Maryniu, dziękuję za poradę. Badania hormonów oraz tarczycy robiłam i to nie raz.
Właściwie wszystko zawsze w normie, prolaktyny poniżej,w zasadzie mało nawet po porodzie ( robiłam to badanie dawno) dolna norma estrogenów a jazdy z okresami miałam od zawsze. Może o swoich dolegliwościach pisać publicznie nie wypada, ale mogę przysiąc, że to nie jest wymysł panienek z lemingowych forów. Dlatego zalecono mi tabletki anty, żeby ,, się unormowało". O konsekwencjach stosowania tychże nie będę pisać bo to niemoralne i niezdrowe- na tym forum to jasne.
Nie piszę tego, żeby się wyśmiewać z NPR i osób zmuszonych to stosować ze wzgl. na stan zdrowia.Denerwuje mnie tylko czasami nietolerancja nprowców wobec ludzi, którzy chcą mieć nieprzeciętną ilość dzieci. Ja nie mam na razie wykrytych żadnych chorób metabolicznych nawet cukrzycy choć jestem gruba. Moją przeszkodą w rodzeniu dużej ilości dzieci są 4 cesarki a żyjemy w kraju raczej niesprzyjającym tego typu operacjom.
Po za tym żaden npr nie jest czynnikiem scalającym i cementującym małżeństwo, bez akceptacji i otwartości na drugiego człowieka, wzajemnego zrozumienia i miłości ( także w razie kryzysów modlitwy i pomocy Bożej ) żadne małżeństwo nie przetrwa, niezależnie od ilości dzieci czy stosowania lub nie npru.
Tylko w kwestii formalnej: Nie da się wypełnić obowiązku niedzielnego przez środki przekazu. Nawet słuchanie Mszy przez głośnik na przykościelnej plebanii już nie byłoby wypełnieniem o.n. Musi być jedność miejsca i czasu.
A propos głośnika -- anegdota.
Proboszcz z kolegą siedzą na plebanii przy kawie.
Z głośnika słychać przebieg właśnie udzielanego w kościele ślubu.
Wikary, ks. Stanisław, zamiast podawać mikrofon narzeczonemu, też Stanisławowi, sam głośno mówi do mikrofonu: "Ja, Stanisław" itd.
Proboszcz komentuje do kolegi: "No popatrz, wikary mi się żeni, a mnie na ślub nie zaprosił...".
(A swoją drogą, to podawanie mikrofonu... Niemądry zwyczaj.)
Komentarz
jeśli tak to faktycznie jestem trollem a nie kobietą.
Dla Twej informacji: Kościół jest ponadczasowy.
I to nie długość cyklu stanowi akurat o jego regularności, ale przebieg. Czyli zachowanie nastęstw faz: miesiączka-dojrzewanie pęcherzyków Graffa-owulacja (pęknięcie)-faza niepłodności poowulacyjnej-miesiączka.
Długość cyklu zależy od I fazy cyklu, od czasu dojrzewania pęcherzyka.
Cykle 24-dniowe są tak samo regularne jak 28-dniowe, a nawet jak 35-dniowe, jeśli tylko ich fizjologiczny przebieg nie jest zaburzony.
Okresy w rozbieżności 30 ( bardzo rzadko ) do 50 dni?
W posoborowych, które trwają od 325 roku. Mamy za sobą 23 sobory powszechne. I bynajmniej ostatni w kolejności nie był z nich najważniejszy, bo nie ogłosił żadnego dogmatu.
,,jak mogłaś, czy nie umiesz liczyć, używać, termometru ?" co przepraszam to obchodzi ludzi , którzy powinni promować otwartość na życie.
" Promowana antykoncepcja hormonalna obniża libido, to komplikuje związki; poza tym tak długo czekamy na swoja wygodę, w której nie ma miejsca na dziecko, ze kiedy się w końcu decydujemy zaprosić je do siebie, jest już za późno. Więc wydajemy miliony na sztuczne przywrócenie równowagi albo kupujemy dzieci z Azji, nie chcąc przegapić najpiękniejszego w zyciu kochania."
Jak dla mnie nie ma różnicy tutaj między antykoncepcją hormonalna a naturalną. Npr został dopuszczony po to żeby małżeństwa o słabej wierze, z brakiem zaufania do Boga, przeżywające trudności zdrowotne, finansowe, itp. miały jakąś alternatywę żeby pozostać w porządku wobec Kościoła. Czy są w porządku wobec Boga, okaże się jak tana z Nim twarzą w twarz. Kosciół nie chce odrzucać słabych w wierze, wie że rozwój duchowy jest procesem długotrwałym i trudnym i myslę że tylko dlatego dopuszcza NPR jako forme antykoncepcji.
Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Jest on w stanie przełamać nasze wszystkie zabezpieczenia. To że tego nie robi, to dlatego, ze szanuje naszą wolna wolę i woli współpracę od włażenia z butami w cudze życie.
Zebyście mi nie zarzucili braku pokory, piszę po prostu jak mi sie wydaję. Nie jestem nie wiadomo jak pokorna i dużo mi brakuje jesli chodzi o zaufanie, ale nie lubię owijac w bawełnę i wolę mówić wprost, a ktoś nie musi się ze mną zgadzać.
Wi9ec napisą jeszcze raz delikatniej
Małgorzatu tu się z tobą zgodze , NPR guzik buduje a nie więź
a kogo niby próbowałam obrazić? Dziwi mnie emocjonalny ton tej dyskusji i to branie wszystkiego do siebie. Nie dziwią i nie bulwersują małżeństwa stosujące npr, które mają 10 dzieci, jak i nie dziwią te, które mają 1 dziecko i nigdy żadnej metody zapobiegania ciąży nie stosowały.
Zapietrusialismy na ten kurs przeszło pół roku.
Na ostatnich spotkaniach nie byłam, bo wylądowałam w szpitalu z rozpoznaniem "radosnej", nieuleczalnej choroby.
Ale zdążyłam jeszcze być na spotkaniu o npr gdzie więcej było w ogóle o zdrowiu kobiety, przebiegu ciąży, połogu itp.
Zdążyłam też byc na spotkaniu o dzieciach. I nikt nie mówił o planowaniu, o jednym czy dwojgu dzieciach.
Usłyszałam, żeby nie zamykać się na życie. Usłyszałam, żeby nie czekać zbyt długo. Usłyszałam, że dzieci są darem i ze nie należą do mnie, lecz do Boga. Usłyszałam wreszcie, że nigdy, przenigdy nie żałuje się "zbyt dużej" ilości dzieci. Żałuje się natomiast potem, że się tych dzieci nie miało więcej.
@ProMamo - mam koleżankę z tą samą chorobą (a własciwie obiema chorobami) co ja. Dziewczyna spodziewa się własnie czwartego dziecka. Żeby było weselej bedzie to czwarte cc. Jest z neo. Tylko niestety ona tez planuje npr-em, bo ciąża dla nas wiąże się np. z odstawieniem pewnych leków. Wiec być może jest niewiarygodna. Dośc, że napiszę, że to właściwie jej zawdzięczam swoją przygodę z macierzyństwem, bo wierz mi, że kiedyś byłam bardzo na "nie". Po prostu powiedziała mi kiedyś, że duża liczba dzieci to fantastyczna sprawa, a radość z macierzyństwa to nie wieczny uśmiech i cierpliwość i jakieś poczucie szczęścia, i ta radośc przychodzi zupełnie inaczej. Że to taka tajemnica, jak ze strachu, bólu, niepewności, nieporadności, czasem braku cierpliwości powstaje tak wielka radość i miłosc, że aż trudna do opisania i ogarnięcia.
I te słowa tak mi duszę drażyły, że mamy Milkę i bardzo bym chciała, żeby nie była ona naszym ostatnim dzieckiem.
wrodzony ubytek między komorami serca (w części błoniastej) oraz przewlekłe autoimmunologicze zapalenie tarczycy typu Hashimoto - obie nieuleczalne
z powodu hashi - poważne zagrożenie insulinoopornością i cukrzycą typu II - próbkę miałam w ostatniej ciąży - cukrzyca ciążowa na dwóch insulinach
może być?
nie stosujemy NPR
Ja tak miałam. W moim przypadku okazało się, że miałam za mało progesteronu, a za dużo prolaktyny. Moje cykle były bezowulacyjne i trwały bardzo długo 2, 3 miesiące. A wykresy zupełnie odbiegały od wzorca.
Teraz jest ok.
Moje cykle mają rozpiętość 17 - 27 dni i są wzorcowe :bigsmile:
Fenyloketonuria - nieuleczalna choroba genetyczna. Duże ryzyko przekazania choroby dziecku. Jeśli od samego początku ciąży nie zastosuje się bardzo rygorystycznej diety i nie utrzyma się jej prawidłowo przez całą ciążę, dziecko może się urodzić z wadami wrodzonymi oraz innymi poważnymi chorobami.
Mam troje dzieci (wszystkie z CC), wszystkie zdrowe - Bogu niech będą dzięki. NPR stosuję głównie z tego względu, że muszę jak najwcześniej wiedzieć o poczęciu dziecka, aby móc szybko przejść na drastyczną dietę, by mogło się zdrowe urodzić. Jestem otwarta na kolejne.
Właściwie wszystko zawsze w normie, prolaktyny poniżej,w zasadzie mało nawet po porodzie ( robiłam to badanie dawno) dolna norma estrogenów a jazdy z okresami miałam od zawsze. Może o swoich dolegliwościach pisać publicznie nie wypada, ale mogę przysiąc, że to nie jest wymysł panienek z lemingowych forów. Dlatego zalecono mi tabletki anty, żeby ,, się unormowało". O konsekwencjach stosowania tychże nie będę pisać bo to niemoralne i niezdrowe- na tym forum to jasne.
Nie piszę tego, żeby się wyśmiewać z NPR i osób zmuszonych to stosować ze wzgl. na stan zdrowia.Denerwuje mnie tylko czasami nietolerancja nprowców wobec ludzi, którzy chcą mieć nieprzeciętną ilość dzieci. Ja nie mam na razie wykrytych żadnych chorób metabolicznych nawet cukrzycy choć jestem gruba. Moją przeszkodą w rodzeniu dużej ilości dzieci są 4 cesarki a żyjemy w kraju raczej niesprzyjającym tego typu operacjom.
Po za tym żaden npr nie jest czynnikiem scalającym i cementującym małżeństwo, bez akceptacji i otwartości na drugiego człowieka, wzajemnego zrozumienia i miłości ( także w razie kryzysów modlitwy i pomocy Bożej ) żadne małżeństwo nie przetrwa, niezależnie od ilości dzieci czy stosowania lub nie npru.
A propos głośnika -- anegdota.
Proboszcz z kolegą siedzą na plebanii przy kawie.
Z głośnika słychać przebieg właśnie udzielanego w kościele ślubu.
Wikary, ks. Stanisław, zamiast podawać mikrofon narzeczonemu, też Stanisławowi, sam głośno mówi do mikrofonu: "Ja, Stanisław" itd.
Proboszcz komentuje do kolegi: "No popatrz, wikary mi się żeni, a mnie na ślub nie zaprosił...".
(A swoją drogą, to podawanie mikrofonu... Niemądry zwyczaj.)