Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

16566687071141

Komentarz

  • A co napisał? Bo ja rozumiem to tak. Brak namysłu przy prokreacji jest wystawianiem Pana Boga na próbę. Podobnie jak próba rzucenia się pod pociąg będzie wystawieniem Pana Boga na próbę (Pan Bóg mi pomaga, wiec moje życie jest bezpieczne).
    Porównanie jest kontrowersyjne, ale (wg mnie) nijak nie ma się do nakłaniania do próby samobójczej.
    PS. Oczywiście Marcelino piszę to tylko jako ja, a nie jakiś Super Guru. Chociaż stosujac argumentację Małgorzaty - na studiach miałam z filozofii 6 :)), choć przyznam, że też troche ziewałam...
  • [cite] staranowakowa:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]@staronowakowa: to w której części okłamują czytelnika : w tej wstępnej czy w tej dla zaawansowanych? Zmiana poglądów odpowiednio do audytorium - no kurcze schizofrenia albo hipokryzja.
    W obu nie kłamią. Jak ktoś zaczyna wędrówkę po górach - jeszcze w Zakopanem - pokazujesz mu mapę i zaznaczasz na niej którymi ulicami ma dojść do terenów niezabudowanych (oraz gdzie po drodze będą budki z hamburgerami). Jak wchodzi wyżej, to dajesz uwagi o patrzeniu pod nogi i nie karmieniu niedźwiedzi. Dopiero przy szczycie uczysz posługiwania się rakami, czekanem i linami.

    Myśle że nikt po 3 stopniu specjalizacji z alpinizmu nie powinien mieć wstępu do TPN.
    (sarkazm - szczerze sie przyznaję)
  • Nominacja do bzdury tygodnia:
    "Brak namysłu przy prokreacji jest wystawianiem Pana Boga na próbę."

    Dziecko jest darem od Boga, błogosławieństwem - jak można stawiać tezę, że staraniem o dziecko, otwartością na dziecko wystawia się Boga na próbę..... :shocked:
    Podziękowali 1Katia
  • [cite] Maciek:[/cite]<i>"Jeśli nie planują obecnie następnych dzieci (ale pojawienie się ich nie byłoby problemem)"</i>

    ... to korzystają z NPR bez uzasadnienia, wyłącznie jako antykoncepcję.

    <i>"Możecie stosować npr tak dokładnie, że uzyskacie prawie 100% pewność, że nie pocznie się potomek. Pan Bóg widząc wasz strach nie będzie na siłę wam nikogo przysyłał."</i>

    Tu jest błąd logiczny. Jeżeli Pan Bóg nikogo nie będzie przysyłał, to nie trzeba celowo unikać ciąży.

    Zauważyłem rzecz ciekawą w rozmowach na forum z apologetami NPR. Uważają oni bowiem, że wyrazem woli Boga, aby obdarować małżonków dzieckiem jest uczynienie tego wbrew technikom zapobiegania ciąży. Czyli ktoś stosuje NPR i nagle zachodzi w ciążę, komuś pęka prezerwatywa, albo prostują się podwiązane jajowody. Słowem - musi zdarzyć się cud, aby widać było rękę Boską. Natomiast normalnym sposobem zachodzenia w ciążę Pan Bóg się nie zajmuje i pozostawia te kwestie uznaniu małżonków.

    Zabieg ten jest o tyle zrozumiały, że pozwala zignorować wewnętrzną sprzeczność, która tkwi w planowaniu rodziny po katolicku. Jeżeli ktoś rzeczywiście rozeznaje wolę Boga, że nie powinien mieć więcej potomstwa, to nie musi podejmować żadnych działań, bo skoro Bóg ma taki plan wobec niego, to nie obdarzy go dzieckiem. Wynika z tego, że jeżeli ktoś twierdzi, że po rozeznaniu musi stosować NPR, to powinien się zastanowić, czyją wolę naprawdę rozeznał.

    "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się" nie oznacza współżyjcie bez użycia rozumu tak samo jak "bierz i jedz" nie oznaczało jedz aż sie zwymiotujesz a potem dalej jedz aż sie znów zwymiotujesz.

    Myślę że w umiarkowaniu nie ma nic złego.

    To, ze mamy żołądek, a Bóg jest Panem Życia, nie oznacza, ze możemy jeść bez opamiętania.
    Co złego we współpracy z Bogiem, polegającej na rozeznaniu u siebie na ile chcę teraz zapraszać Dzidziucha??

    Myślicie że Bóg ma za złe tym, którzy nakładają na siebie ograniczenia we współżyciu, kiedy nie czują sie gotowi na kolejne dziecko?

    Popatrzcie na mnie.

    Żylaki mam okropne, mówiąc delikatnie (ryzyko zakrzepicy, udaru i innych krążeniowych niespodzianek).
    Blizna mnie boli baaaardzo, dlatego poród będę miała pod koniec 37 tyg chyba (tak zostało jednak wstepnie ustalone).
    Nie pozwolę jednak podwiązać jajowodów.

    Dożywotnio będę stosowała NPR zostawiając Bogu furtkę i zagryzając zęby na ograniczonym seksie, którego nie lubię (ograniczeń a nie seksu nie lubię)..... myśle ze moze tak być iż zostaniemy jeszcze obdarzeni dzieckiem.
    Biorę to pod uwagę, nie wiem jaki Bog ma plan, ale radykalne podwiązanie dla mnie to jak powiedzenie Bogu "s..laj od mojej macicy" (moje subiektywne odczucie).

    Chcę Mu zostawić szansę.
    Chce być otwarta na Jego plan.... I będę.
    ale nie odrzucę ograniczeń, które mi stawia moje zdrowie nadwątlone.
    Czuję sie do tego powołana.

    Na "diecie" do końca życia.
  • Mam nadzieję, że się Maciek nie obrazi, jeśli napiszę rzecz powszechnie znaną - jest założycielem i jest/był? adminem strony dla ludzi borykających się z myślami samobójczymi. Z zawodu jest jednym z tych, na których przedmiocie ziewałaś. To oznacza, że niejedno już usłyszał, niejedno przeczytał i wie, że takich rzeczy się ot tak nie wypisuje.

    To mi podpowiada i moja wiedza, choć z trochę innej dziedziny. Ale przede wszystkim - jest to piramidalna bzdura.
  • [cite] Marsjanka:[/cite]Nominacja do bzdury tygodnia:
    "Brak namysłu przy prokreacji jest wystawianiem Pana Boga na próbę."

    Dziecko jest darem od Boga, błogosławieństwem - jak można stawiać tezę, że staraniem o dziecko, otwartością na dziecko wystawia się Boga na próbę..... :shocked:

    Tak samo jak otwartością na jedzenie smażonek przy ciezkich schorzeniach watroby.

    Bóg nam dał narządy (wątrobę, macicę itp) abyśmy rozsądnie z nich korzystali, a nie po to, byśmy zapominali o istnieniu mózgu w trakcie uczt (jedzeniowych, seksualnych, czy innych).

    Co złego w umiarkowaniu??

    Jeśli pomimo umiarkowania strzeli mi wątroba - wola Boża.
    Jeśli nie mam umiarkowania i strzeli mi wątroba - idę do Sądu Ostatecznego z obciążeniem "nieumiarkowania w jedzeniu"
    Jeśli nie mam umiarkowania i nie strzeli mi wątroba - spowiadam sie z braku szacunku do zdrowia i obżarstwa.

    Myśle że otwierajac sie na full spontan sex przy takim zdrowiu jak moje - popełniam grzech przekraczając przykazanie piąte.
    Tak to coraz mocniej widzę.

    I stad porównanie Mateusza z pociągiem.

    Full spontan sex w moim przypadku to jakby samobójcza zabawa na torach.
  • Maciek, dlaczego twierdzisz, ze pomimo wszystkich moich schorzeń powinnam prokreacyjnie współżyć, tzn mieć 100% otwartość na życie?

    (Chylę czoła przed Twoją pracą z potencjalnymi samobójcami)
  • [cite] Monia6:[/cite]
    [cite] Marsjanka:[/cite]Nominacja do bzdury tygodnia:
    "Brak namysłu przy prokreacji jest wystawianiem Pana Boga na próbę."

    Dziecko jest darem od Boga, błogosławieństwem - jak można stawiać tezę, że staraniem o dziecko, otwartością na dziecko wystawia się Boga na próbę..... :shocked:

    Tak samo jak otwartością na jedzenie smażonek przy ciezkich schorzeniach watroby.

    Bóg nam dał narządy abyśmy rozsądnie z nich korzystali, a nie po to, byśmy zapominali o istnieniu mózgu w trakcie uczt (jedzeniowych, seksualnych, czy innych).

    Co złego w umiarkowaniu??

    Jeśli pomimo umiarkowania strzeli mi wątroba - wola Boża.
    Jeśli nie mam umiarkowania - idę do Sądu Ostatecznego z obciążeniem "nieumiarkowania w jedzeniu"
    Myślę, że próżno stukamy w klawiaturę. Ta dyskusja jest jak nabożeńswo w starej parafii - ksiądz swoje, a organista swoje. Obrońca npru pisze, że należy stosować rozsądek w każej dziedzinie życia (zarówno w rozmnażaniu się jak i w chodzeniu po torach). A antynprowcy zarzucają mu nakłanianie do samobójstwa. Po prostu tu panuje myślenie - wyłącz mózg i idź sie rozmnażać. Nawet jeśli pisze o planowaniu w wydaniu moich koleżanek lub mnie (4-7 dzieci) to i tak jesteśmy zamknięte na działanie Boga. Dlaczego? Bo ośmielamy się używać mózgu.
  • [cite] Marcelina:[/cite]Mam nadzieję, że się Maciek nie obrazi, jeśli napiszę rzecz powszechnie znaną - jest założycielem i jest/był? adminem strony dla ludzi borykających się z myślami samobójczymi. Z zawodu jest jednym z tych, na których przedmiocie ziewałaś. To oznacza, że niejedno już usłyszał, niejedno przeczytał i wie, że takich rzeczy się ot tak nie wypisuje.

    To mi podpowiada i moja wiedza, choć z trochę innej dziedziny. Ale przede wszystkim - jest to piramidalna bzdura.
    Dla mnie Maciek mógłby założyć nie tylko stronę, ale i cały ośrodek dla borykających sie z samobójstwami. M. zastosował METAFORĘ, czyli PRZENOŚNIĘ, i to tylko w kontekście zaangażowania umysłu w różne dziedziny życia. Tam nie było krzty namawiania do czegokolwiek.

    PS. Człowiek ziewa również wtedy, kiedy słyszy rzeczy oczywiste...
  • No, moja droga, teraz pojechałaś. Rzeczywiście ten sposób wyrażania się, który prezentujesz, charakterystyczny jest dla ludzi subtelnych, racjonalnych i pełnych delikatności uczuć, którzy RZECZ JASNA używają mózgu.

    W odróżnieniu od kogo używasz tego mózgu, hę?
  • Staranowakowa - z wiekszością sie zgadzam... :cool:
    ... ale rozumiem nadwrażliwość Maćka na takie teksty.
    Też próbowałam "pracować" z samobójcami.
  • [cite] Marcelina:[/cite]No, moja droga, teraz pojechałaś. Rzeczywiście ten sposób wyrażania się, który prezentujesz, charakterystyczny jest dla ludzi subtelnych, racjonalnych i pełnych delikatności uczuć, którzy RZECZ JASNA używają mózgu.

    W odróżnieniu od kogo używasz tego mózgu, hę?

    Marcelina..... nie bierz tak dosłownie.

    Zarzucacie nam nadmiar rozsądku, a dla nas to jest normalne korzystanie z mózgu.
    Podobnie jak brak rozsądku, o którym mówimy mówiąc o Was, nam sie jawi jak zakaz korzystania z mózgu w przypadku pełnego zaufania Bogu.

    Cokolwiek powiem, obawiam sie ze zostanie źle zrozumiane.

    A nikt tu nikogo nie chce urazić....
  • Nie, Monia. Ja się gniewam na zarzut braku korzystania z mózgu wobec ludzi, którzy nie tylko - do cholery - rodzą te dzieci, ale potem je wychowują, nie oddają do adopcji, nie sprzedają na części, przepraszam za makabrę. Rodzą i wychowują. Dbają, żywią, ubierają, tulą, rozmawiają, karcą, uczą itd. itd. Żeby mieć dużo dzieci, trzeba mieć mózg o niezłej pojemności.



    Ale przede wszystkim trzeba mieć jaja. Bez obrazy.
    Podziękowali 1Katia
  • Tymka, już pisałam: wkurza mnie sugerowanie, że rozumu się używa tylko w kwestii "począć - nie począć". Wychowanie dzieci wymaga gigantycznego wysiłku umysłowego, nieustannego namysłu i pracy. I tak, prosi się przy tym Boga o pomoc, jak w każdej innej sprawie życiowej. Ale w przypadku wielodzietnego to już będzie wystawianie Boga na próbę? Tak patrząc, to życie jest wystawianiem Boga na próbę.
  • Marcelina, dlatego skasowałam - nie nadążyłam "na bieżąco" odpisać, już się dalsze posty pojawiły ;)
    I nie chciałam sugerować, że "rozumu się używa tylko w kwestii "począć - nie począć"". Nie wiem tylko, dlaczego nie używać go też w tej kwestii.
    Z tym wystawianiem Boga na próbę - znowu bezsensownie generalizować tę metaforę na całość tematu, ale jakoś... do mnie ta myśl przemawia. Ogólnie. Poza tym, bardzo też do mnie przemawia, jak ktoś się decyduje na pełną otwartość. Bardzo. Ale, jak tu już n razy było pisane - nie każdy musi chcieć iść tą drogą.
  • Staranowakowa - czy Mateusz to Twój mąż? Bo bronisz go z tak rozpaczliwą determinacją, że trudno uwierzyć, aby nic Was nie łączyło.
  • [cite] Marcelina:[/cite]No, moja droga, teraz pojechałaś. Rzeczywiście ten sposób wyrażania się, który prezentujesz, charakterystyczny jest dla ludzi subtelnych, racjonalnych i pełnych delikatności uczuć, którzy RZECZ JASNA używają mózgu.

    W odróżnieniu od kogo używasz tego mózgu, hę?
    Pisząc te zdania tłumaczyłam jak rozumiem zdanie Mateusza, pojechanie z tym nie ma nic wspólnego (no, może trochę ma - pomiędzy tym a poprzednim postem pojechałam po spodnie ciążowe, bo przestaję włazić w normalne, a w biodrówkach zbyt zimno)...
  • [cite] Maciek:[/cite]Staranowakowa - czy Mateusz to Twój mąż? Bo bronisz go z tak rozpaczliwą determinacją, że trudno uwierzyć, aby nic Was nie łączyło.
    :bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile:
    Po prostu nie umiem milczeć w sytuacji, w której widzę, że toczy się taka dyskusja. Przez cały czas myślę, że każda strona mówi o czymś innym i dlatego nie można dojść do porozumienia.
    Ps. Mój mąż nie widział ani jednego mojego postu
    Ps2. I ja dziś już też żadnego nie zobaczę - muszę skanalizować energię na kładzenie dzieci i szykowanie na jutrzejszy pobyt w szpitalu ze średniakiem.
  • skanalizować energię ???:shocked:
  • Bóg stworzył człowiekowi rozum, żeby Go kochał całym swym umysłem a nie po to aby kombinował jak odejść wolę bożą i być w porządku z nauką kościoła. Po ludzku patrząc na nasze życie to powinniśmy usłyszeć od Boga jesteś głupkiem mając tyle dzieci. W zasadzie nigdy nie byl czas na kolejne dziecko a mamy 5. Ale Bóg jest wierny nie zostawia nas samych. Żyjemy.
    Dzieci są najcenniejszym darem dla małżonków. Bóg nie jest urzędnikiem mopsu ani Józefem11 aby powiedzieć gdzie miałeś rozum płodząc kolejne dzieci.
    Człowiek ma tę możliwość uczestniczyć w dziele stworzenia jest narzędziem w rękach Boga. Zamiast się cieszyć z takiego zaszczytu to robi wykresy.
    Podziękowali 1Katia
  • Mnie nie razi że niektórzy wierzący stosują NPR tylko to że uważają że tak trzeba i mieszają do swojej słabości, lęku, niepewności Boga.
    To ludzie stosują NPR. I to ich decyzja. Może po to żeby sie poczuć lepiej z tym że mają nad swoim życiem jakąkolwiek kontrolę.
    Bóg i tak robi swoje i daje tyle dzieci ile chce, mimo naszych barier. Bo one dla niego są niczym.
    Jak byłam wśród protestantów to bez przerwy była mowa o Bożym Planie dla mojego życia, o pytanie Go o każdą decyzję, a później były straszne zgrzyty i problemy, bo ludzie są słabi i chętnie przerzucają odpowiedzialność za swoje błędy na Boga w sensie negatywnym. Są zamknięci na naukę, bo przecież oni przemodlili, pytali, czuli ze to jest wolą Bożą.
    Przekonują mnie tacy nprowcy jak moi znajomi, którzy mówią że po ludzku baliby się przyjąć kolejne dziecko, baliby się że nie dadzą rady utrzymać, wychować... Że z obecna dwójka nie bardzo sobie daja radę i dlatego stosują npr. Żadnych tekstów o planach Bożych, o planowaniu jako drodze rozsądku, tylko o swoim strachu.
    I tacy ludzie są dla mnie prawdziwi, uczciwi, choć niekoniecznie odważni.
    Nie ma w nich pychy i tłumaczenia że Kościół zaleca stosowanie naturalnej antykoncepcji.
    Osobiście traktuję życie jak poligon doświadczalny. Mam się tu nauczyć kochać, żeby umieć po tamtej stronie zycia odpowiedziec na Bożą miłość z której będzie sadzić mnie Bóg. Czasem jest cholernie trudno, jak teraz, ale uczę się wierzyć że wszystko co mnie spotyka służy mojemu doskonaleniu się.
    Podziękowali 1Katia
  • Moniu6 ja rozumiem twoją sytuację i myślę, ze większość osób na forum też. Masz dużo heroizmu, zeby ze swoimi chorobami przyjmować kolejne dzieci. Ja zdrowa jak koń mam obawy....
    Tylko dyskusja nie tyczy sie twojej osoby, ale zasady, czy katolik, osoba ufająca Bogu, powinna stosować NPR. Przynajmniej ja to tak rozumiem.
    Podziękowali 1Katia
  • Milcarek locuta causa finita? - skoro Milcarek jest waszym papieżem, to dyskusja rzeczywiscie jest jałowa.
    Ja jednak wierze bardziej Kościołowi niż Milcarkowi, więc przypomnę chociaż Gaudium et spes, co by nie cytować wszytskie znowu:
    Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności oraz z szacunkiem pełnym uległości wobec Boga; zgodną radą i wspólnym wysiłkiem wyrobią sobie słuszny pogląd w tej sprawie, uwzględniając zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu, licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła. Pogląd ten winni małżonkowie ustalać ostatecznie wobec Boga.
    To co pisze powyżej Odrobinka jest własnie postawą anykoncepcyjną - i ona pisze ze to uczciwe, a kiedy ktos chce postepowac zgodnie z nauczaniem Kościoła i próbuje rozeznać, to jest nieuczciwy, tak? No nieżle
  • @Aneta: Myślę że dyskusja toczy się na kilku płaszczyznach - w tym rozmijających się - i stąd ma szanse być podtrzymywana aż do 8k postów. :bigsmile:

    Ja osobiście wciąż wracam do płaszczyzny ideologicznej: uważam że źle jest, gdy NPR jest stawiany za cel lub źródło dobrego katolickiego małżeństwa. Nie chodzi mi tu o ocenianie konkretnych osób (chyba że jest to osoba wyrażająca swoje poglądy dotyczące Kościoła publicznie na łamach gazety wydawanej przez kurię jak tytułowi państwo Marcinkowscy:confused:), a jedynie ich postaw i zachowań w pewnych sytuacjach.
    NPR powinien być tylko dopuszczalną furtką, a nie zalecaną drogą.
    Podziękowali 1Katia
  • Jak juz weszłam w dyskusję, to moze załapię się na tę ikonę na 3000 post :shades:
  • Mateusz, ile osób po uczciwym prześledzeniu podanych warunków, po uwzględnieniu wszystkich zastrzeżeń, po rzeczywistym przemodleniu - stwierdzi, że rzeczywiście teraz pod żadnym pozorem nie pora na dziecko? Hę? Bo mnie się wydaje, że mniej niż legendarne 3%. Tylko naprawdę mało komu się chce uczciwie spojrzeć na swoje życie i uwzględnić wszystkie "za". Na pierwszym planie będą wszystkie "przeciw". No i podetkną sobie pod nos trzy dokumenty, żeby się upewnić w swojej doskonałości, i chodzą cali dumni ze swojego rozsądku. znam takich ludzi, wiem, o czym mówię. Ileś godzin rozmów mam za sobą. Ludzie, o których pisze Odrobinka, uczciwie stawiają sprawę i nie udają, że wczoraj z Panem Bogiem gadali.

    BTW: ile masz dzieci? Bo piszesz, jakbyś wcale nie miał.
  • @Mateusz: antykoncepcja - czyli działanie przeciw poczęciu. Każde działanie mające na celu uniknięcie poczęcia jest antykoncepcją.

    Sformułowanie "Odsunięcie poczęcia w czasie" jest eufemizmem, bo w danej chwili małżonkowie działają antykoncepcyjnie i jestem przekonany, że lepiej gdy zdają sobie sprawę z tego że nie jest to do końca w porządku.

    @Aneta: ikona jest na 4k o ile pamiętam.
  • Nie wiem kto wytrzyma te jałowe gadkiz Mateuszem tak długo :bu:
  • Namor - myślę że idziesz za daleko w ocenie co jest antykoncepcją - przy Twoim podejsciu małżonkowie w zasadzie nie powinni wychodzic z łóżka.
    NIe ja promuje NPR - Kościół w swoich dokumentach, pisze o promowaniu i co wiecej robi to w praktyce - zmuszajac przyszłych małżonków do przechodzenia kursów w tym zakresie.
    Marcelina - w zasadzie w dyskusjach nie chce by tak osobiscie odnosisc sie do konkretnych "dyskutnatów", bo mnie interesuje zasada a nie przyklad konkretnej osoby - ale dobra mam 4 dzieci i nigdy nie stosowalem NPR, bo rozeznałem na razie ze dzieci miec powinienem i je chce - ostatnie dziecko (córka) urodziło mi sie 22.11.2010 r. i jestem bardzo szczesliwym ojcem i spełaniam sie jako ojciec.
    Mi nie chodzi o przekonywanie kogokolwiek, ile o obrone Kościoła, który moim zdaniem na tym forum jest atakowany przez niektóre wypowiedzi - np. wywyzszanie artykulika Milcarka wbrew oficjalnym dokumentom KOsciola.
  • [cite] Aneta:[/cite]Nie wiem kto wytrzyma te jałowe gadkiz Mateuszem tak długo :bu:
    A co to znaczy jałowe gadki?
Ta dyskusja została zamknięta.