Dużo rozmawialiśmy z mężem na ten temat.
czuliśmy, że coś trzeba zmienić, że nadszedł ten czas.......
podjęliśmy decyzję
rozmawiałam o tym wczoraj z księdzem w ISNARze
pobłogosławił nam
zamiast strachu czuję wielki spokój......
[cite] Maciek:[/cite]A co z przypadkiem, kiedy żona rozeznaje, że wolno współżyć w okresie płodnym, a mąż - że nie wolno?
To naprawdę niesamowite, jak NPR potrafi zagmatwać coś tak naturalnego, jak spotkania małżonków.
To było coś naturalnego kiedyś w raju. Obecnie jest często zabarwione egoizmem, porządliwością, strachem, czasem niechęcią lub przymusem. To nie npr skusił kiedyś niewiastę, a obecnie gmatwa spotkania małżonków.
Pan Bóg wykombinował, aby w okresie płodnym przyciągali się jak magnesy, a tu nici z magnesów - zamiast tego rozważania, negocjacje, kombinowanie.
To co jest pewne to to, że Bóg daje życie. Po grzechu ludzkość wybrała swą drogę w kierunku samozagłady, a więc śmierci. Wtedy Bóg uczynił ludzi płodnymi, aby część z tej ludzkości uratować.
Na chwilę obecną uważam, że Bóg pragnie aby małżonkowie byli bardziej świadomi tego jak wielkim darem są dla siebie. Darem który pozwala połączyć w sobie logikę umysłu z uczuciami płynącymi z serca. To magnetyczne przyciąganie, o którym pisałeś nie zawsze działa na korzyść małżonków, dlatego myślę, że może równie dobrze wynikać z grzechu pierworodnego.
Czy ludziom daje to więcej szczęścia? Głęboko wątpię.
Przestrzeganie przykazań miłości prędzej, czy później da więcej szczęścia. Głęboko w to wierzę. A że nie jest to łatwe i u różnych ludzi różnie wygląda to już inna sprawa.
zabieramy Wam strach przed poczęciem (...)
a jak stracicie poczucie obecności Boga w Waszym pożyciu
polecimy Wam, rekolekcje , jak seks jest boski
:cool:
Zwykły strach różni się od Bojaźni Bożej, czyli strachu ze względu tylko i wyłącznie dla Miłości Bożej. Bojaźń nie pochodzi od Boga.
Chociaż niestety trochę racji masz: strach, oto co jest najczęściej najlepszym wskaźnikiem popularności danej metody planowania rodziny. Być może to być także strach przed Bogiem.:sad:
A mnie ciągle zastanawia skąd Mateusz wie, z taką wielką pewnością, jaka jest wola Boga wobec niego - w kwestii ilości dzieci. Bo ja wiem tylko w kwestii świętości:
"Bądźcie świętymi, bo ja jestem Święty" - a skoro mam się uświęcać przez rodzenie dzieci ...
Aśka!
Dzięki za świadectwo! Módlcie się za tych, którzy ciągle jeszcze mają szansę dojrzeć.
Dla mnie ta decyzja zmieniła wszystko.
Mówię Bogu - bądź wola Twoja
wtedy, kiedy dasz mi następne dziecko być może zaraz, kiedy wolałabym jeszcze nie
i wtedy, kiedy nie dasz mi więcej dzieci, choćbym bardzo chciała
i w każdym innym temacie
Po prostu wiem, że Bóg da mi to, co najlepsze dla mnie według Niego a nie według mnie.
Przecież mnie kocha
To i za mnie się pomódlcie..... bo mnie diabeł kusi żeby podwiazać jajowody, nie wiem jak będzie cesarka przebiegać i żebym się nie pokusiła.......
a ja już wolę NPR....
Mówię strasznie serio.
Bardzo mi cieżko fizycznie w tej ciazy i boję się ze stchórzę, a taka decyzja to jedna chwila i całe życie sie niesie konsekwencje
[cite] Malgorzata:[/cite]ja dziękuję za osoby, które przechodzą "burzę mózgów" w podejściu do płodności małżeńskiej, i przechodzą na stronę otwartości
mamy tu kilka przykładów ,
dzięki Wam bardzo!! za odwagę, i chęć otwartości!!
Otwartości?
Czyli zupełne zrezygnowanie z jakiejkolwiek formy planowania, czy unikania poczęcia?
Czyli npr to antykoncepcja. Służy tylko i wyłącznie temu samemu co zwykła antykoncepcja i dlatego jej unikacie. Planując samemu cokolwiek można przeszkodzić Bogu w Jego Planach.
Tak rozumiałem i szczerze podziwiam. Może dlatego że czytam w przerwach to wysnuwam niedobre wnioski.
czy jest ktoś , kto "przeszedł" tu z otawrtości na NPR??
bo nikt się nie zgłosił
Skoro nikt się nie zgłosił to i ja się nie zgłoszę:sad:
Ja np. przy nprze zostaje, ale rozmowa i tak dużo mi dała.
Generalnie w naszych środowiskach (poza Kościołem Domowym i niewielką częścią naszej rodziny) ludzie uważają nas za szaleńców. Spotykam się z opiniami w stylu: "To Wy sie nie zabezpieczacie????", "Kościół to wam na życie nie da!", "Chyba oszaleliście z czwartym dzieckiem na jednym pokoju, podusicie te dzieciaki!", "Jak tak dalej pójdzie to będziecie mieli dziesiątkę".
I powiem, że po wysłuchiwaniu takich opinii żyło mi się ciężko. Faktycznie czułam się mało odpowiedzialna. Może zbyt niechlujnie interpretowałam obserwacje? Może trzeba było się ograniczyć tylko do fazy 100% niepłodnej, a nie korzystać z dobrodziejstw fazy niepłodności względnej (zwłaszcza, ze my mamy tendencję do zachodzenia właśnie w tym okresie).
Czytając wypowiedzi ludzi na forum poczułam, że to Dziecko poczęło się, jako wyraz Woli Bożej. A więc - mimo, iż dalej jest mi trudno, - wszystko jest na dobrej drodze. Czuję wielką ulgę, do tego stopnia, że nie boję się kolejnych dzieci (a przygnieciona patrzeniem świata miałam już takie objawy).
A tak z drugiej beczki. Dalej uważam, że każdy ma swoją ścieżkę i nie można W ŻADEN SPOS??B oceniać innych. A formułowanie myśli, w sposób, jaki tu jest czasem prezentowany jest mało kulturalne (starałam się sie wyrazić eufemistycznie).
Mnie to też dało do myślenia.
I w sumie nie wiem czy mogę pisać o przejściu "na drugą stronę barykady", jeśli moje obserwacje od lat sprowadzają się do świadomości, który dzień cyklu, ból owulacyjny i w zasadzie tyle. To już nawet nie NPR, może jakieś po nim popłóczyny:bigsmile:
[cite] staranowakowa:[/cite]Dalej uważam, że każdy ma swoją ścieżkę i nie można W ŻADEN SPOS??B oceniać innych. A formułowanie myśli, w sposób, jaki tu jest czasem prezentowany jest mało kulturalne (starałam się sie wyrazić eufemistycznie).
No właśnie - mało kulturalne formułowanie myśli jest też zazwyczaj mało przekonujące.
Niestety wpisuje się dobrze w schemat realizowany najpierw w tv mający przygotować grunt pod zmiany w ogólnie pojętej polityce antyrodzinnej. Obecnie ten schemat dość dobrze funkcjonuje nawet na stronie z tytułu obecnego wątku. Chodzi mi o pokazywanie rodzin wielodzietnych, u których szczególnie była podkreślona patologia. Patologia była właśnie oparta o tzw brak odpowiedzialności, czyli jak tu nazwano "otwartość".
Czytając niektóre posty Małgorzaty, Macieja i innych zwolenników "otwartości" odnoszę wrażenie że nie przestrzegają oni ważnej reguły: Człowiek jest w stanie zaakceptować niewielką ilość zmian swojego światopoglądu (1%).
Za to dobrze jest ta reguła wykorzystywana przez zwolenników antykoncepcji. Npr zamiast iść w stronę otwartości idzie w stronę antykoncepcji.
Szkoda, że nie ma dobrze wypracowanej obrony życia w ogóle i na tej grupie (w szczególe).
Atak personalny, osobisty jest taką bronią która pozwala (w dialektyce) głupszemu pokonać mądrzejszego. Jest ostatecznością i jeżeli prawda jest po stronie "otwartości" i/lub npr to NIGDY nie powinien być przez którekolwiek z nich stosowany. NIE SŁUŻY ON PRAWDZIE.
Podkreślę jednak, że jest tutaj dużo dobrej woli po obu stronach barykady i dlatego lubię tą grupę. :bigsmile:
Komentarz
Myslisz o porze dnia, czy o dobiciu do 4000..?
Zaraz sie zabiorę za skrecanie Łóżeczka [nastołowego]..... Dom pusty do 14
czuliśmy, że coś trzeba zmienić, że nadszedł ten czas.......
podjęliśmy decyzję
rozmawiałam o tym wczoraj z księdzem w ISNARze
pobłogosławił nam
zamiast strachu czuję wielki spokój......
żegnaj NPR (mam nadzieję, że na zawsze)
dziękuję Wam za świadectwa
To co jest pewne to to, że Bóg daje życie. Po grzechu ludzkość wybrała swą drogę w kierunku samozagłady, a więc śmierci. Wtedy Bóg uczynił ludzi płodnymi, aby część z tej ludzkości uratować.
Na chwilę obecną uważam, że Bóg pragnie aby małżonkowie byli bardziej świadomi tego jak wielkim darem są dla siebie. Darem który pozwala połączyć w sobie logikę umysłu z uczuciami płynącymi z serca. To magnetyczne przyciąganie, o którym pisałeś nie zawsze działa na korzyść małżonków, dlatego myślę, że może równie dobrze wynikać z grzechu pierworodnego.
Przestrzeganie przykazań miłości prędzej, czy później da więcej szczęścia. Głęboko w to wierzę. A że nie jest to łatwe i u różnych ludzi różnie wygląda to już inna sprawa.
Jeszcze ok 300 postów do 3000, a Ty już? :bigsmile:
ja?
Bo nie czytam... Ja zerkam...
Chociaż niestety trochę racji masz: strach, oto co jest najczęściej najlepszym wskaźnikiem popularności danej metody planowania rodziny. Być może to być także strach przed Bogiem.:sad:
Odwagi !!!
Na stale biore Was na modlitewna tace
"Bądźcie świętymi, bo ja jestem Święty" - a skoro mam się uświęcać przez rodzenie dzieci ...
Aśka!
Dzięki za świadectwo! Módlcie się za tych, którzy ciągle jeszcze mają szansę dojrzeć.
Iska swietnie to napisalas.
Mówię Bogu - bądź wola Twoja
wtedy, kiedy dasz mi następne dziecko być może zaraz, kiedy wolałabym jeszcze nie
i wtedy, kiedy nie dasz mi więcej dzieci, choćbym bardzo chciała
i w każdym innym temacie
Po prostu wiem, że Bóg da mi to, co najlepsze dla mnie według Niego a nie według mnie.
Przecież mnie kocha
To i za mnie się módlcie, bo co zrobię krok do przodu, to następnie dwa dotyłu
dzięki za Wasze świadectwa.
a ja już wolę NPR....
Mówię strasznie serio.
Bardzo mi cieżko fizycznie w tej ciazy i boję się ze stchórzę, a taka decyzja to jedna chwila i całe życie sie niesie konsekwencje
Czyli zupełne zrezygnowanie z jakiejkolwiek formy planowania, czy unikania poczęcia?
Czyli npr to antykoncepcja. Służy tylko i wyłącznie temu samemu co zwykła antykoncepcja i dlatego jej unikacie. Planując samemu cokolwiek można przeszkodzić Bogu w Jego Planach.
Tak rozumiałem i szczerze podziwiam. Może dlatego że czytam w przerwach to wysnuwam niedobre wnioski.
Skoro nikt się nie zgłosił to i ja się nie zgłoszę:sad:
Bea1
będę pamiętać w modlitwie
(i po cichu zazdraszczam:shamed:)
Bea +
Generalnie w naszych środowiskach (poza Kościołem Domowym i niewielką częścią naszej rodziny) ludzie uważają nas za szaleńców. Spotykam się z opiniami w stylu: "To Wy sie nie zabezpieczacie????", "Kościół to wam na życie nie da!", "Chyba oszaleliście z czwartym dzieckiem na jednym pokoju, podusicie te dzieciaki!", "Jak tak dalej pójdzie to będziecie mieli dziesiątkę".
I powiem, że po wysłuchiwaniu takich opinii żyło mi się ciężko. Faktycznie czułam się mało odpowiedzialna. Może zbyt niechlujnie interpretowałam obserwacje? Może trzeba było się ograniczyć tylko do fazy 100% niepłodnej, a nie korzystać z dobrodziejstw fazy niepłodności względnej (zwłaszcza, ze my mamy tendencję do zachodzenia właśnie w tym okresie).
Czytając wypowiedzi ludzi na forum poczułam, że to Dziecko poczęło się, jako wyraz Woli Bożej. A więc - mimo, iż dalej jest mi trudno, - wszystko jest na dobrej drodze. Czuję wielką ulgę, do tego stopnia, że nie boję się kolejnych dzieci (a przygnieciona patrzeniem świata miałam już takie objawy).
A tak z drugiej beczki. Dalej uważam, że każdy ma swoją ścieżkę i nie można W ŻADEN SPOS??B oceniać innych. A formułowanie myśli, w sposób, jaki tu jest czasem prezentowany jest mało kulturalne (starałam się sie wyrazić eufemistycznie).
I w sumie nie wiem czy mogę pisać o przejściu "na drugą stronę barykady", jeśli moje obserwacje od lat sprowadzają się do świadomości, który dzień cyklu, ból owulacyjny i w zasadzie tyle. To już nawet nie NPR, może jakieś po nim popłóczyny:bigsmile:
Niestety wpisuje się dobrze w schemat realizowany najpierw w tv mający przygotować grunt pod zmiany w ogólnie pojętej polityce antyrodzinnej. Obecnie ten schemat dość dobrze funkcjonuje nawet na stronie z tytułu obecnego wątku. Chodzi mi o pokazywanie rodzin wielodzietnych, u których szczególnie była podkreślona patologia. Patologia była właśnie oparta o tzw brak odpowiedzialności, czyli jak tu nazwano "otwartość".
Czytając niektóre posty Małgorzaty, Macieja i innych zwolenników "otwartości" odnoszę wrażenie że nie przestrzegają oni ważnej reguły: Człowiek jest w stanie zaakceptować niewielką ilość zmian swojego światopoglądu (1%).
Za to dobrze jest ta reguła wykorzystywana przez zwolenników antykoncepcji. Npr zamiast iść w stronę otwartości idzie w stronę antykoncepcji.
Szkoda, że nie ma dobrze wypracowanej obrony życia w ogóle i na tej grupie (w szczególe).
Atak personalny, osobisty jest taką bronią która pozwala (w dialektyce) głupszemu pokonać mądrzejszego. Jest ostatecznością i jeżeli prawda jest po stronie "otwartości" i/lub npr to NIGDY nie powinien być przez którekolwiek z nich stosowany. NIE SŁUŻY ON PRAWDZIE.
Podkreślę jednak, że jest tutaj dużo dobrej woli po obu stronach barykady i dlatego lubię tą grupę. :bigsmile: