Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

17273757778141

Komentarz

  • [cite] Biznes Info:[/cite]
    [cite] Ania D.:[/cite]Dlaczego katolicy mają czytać to, co przekazuje szatan?
    Jezus jest Królem i to on nakazuje mówić szatanowi. Jeżeli szatan się ujawnia to jest to tylko i wyłącznie Łaska Boża.
    Dla mnie bzdura. Dlaczego Bóg ma nam cos przekazywać przez szatana? Przekazuje przez tych, których sobie wybrał - i naprawdę ich nie brakuje w dziejach, nie przez szatana. Dla mnie zagłębianie się w to, co przekazuje szatan, to prosta droga do złego.
  • [cite] Ania D.:[/cite]
    [cite] Biznes Info:[/cite]
    [cite] Ania D.:[/cite]Dlaczego katolicy mają czytać to, co przekazuje szatan?
    Jezus jest Królem i to on nakazuje mówić szatanowi. Jeżeli szatan się ujawnia to jest to tylko i wyłącznie Łaska Boża.
    Dla mnie bzdura. Dlaczego Bóg ma nam cos przekazywać przez szatana? Przekazuje przez tych, których sobie wybrał - i naprawdę ich nie brakuje w dziejach, nie przez szatana. Dla mnie zagłębianie się w to, co przekazuje szatan, to prosta droga do złego.
    To nie jest odezwa szatana do ludzi tylko przekaz EGZORCYSTY, czyli człowieka szczególnie wyróżnionego, wybranego przez Boga.
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Biznes, trudno nie przyznać ci częściowej racji. Ale tylko częściowej. Bo wystarczy wejsć na inne wątki forumowe i widac ze jednak ważne są dla uczestników forum wielodzietni.org wszystkie te punkty które wymieniłaś.
    Wiem że są ważne i nigdy tego nie podważałem. Co więcej jakbym tego nie uznawał to nie inwestowałbym swojego czasu tu na tej grupie.
    To że wątek npr budzi takie emocje wynika z czegoś innego.
    Pewnie ma tu jakiś wpływ fakt że wielodzietność jest traktowana przez świat jak patologia i coś w ogóle gorszego niż planowane rodziny 2+2.
    Jeśli świat tak mówi to pal sześć, ale jeśli zaczynaja tak mówić ludzie uważający się za katolików i są cytowani w katolickich tygodnikach to wielodzietni czują się zdradzeni w jakiś sposób.
    Bardzo chciałbym uniknąć takiego rozłamu. Piszę bo widzę tych kilka przyczyn.
    Nie potępiam stosujących npr; ich prawo ich wola, ich decyzja, ale niech mnie nie przekonują że rozeznali wolę Bożą tylko niech piszą prawdę: że się boją, że nie chcą z różnych powodów... Bo tylko próbują się zasłonić Bogiem i Kosciołem.
    To niezawsze jest ta przyczyna tzn strach. A nawet jak ze względu na strach ktoś stosuje npr to podstawy tego strachu mogą być różne.
    [cite] ProMama:[/cite]To jedyna "pozytywna" wypowiedz jaka znam. Reszta to byly nagonki na "otwartych za bardzo" ze to psychole, dziecioroby, ze to zony seksoholikow, ze to patologia neokatechumenalna gdzie maz wali konia jak mu zona nie da, albo idzie do burdelu, gwalci siostry ze wspolnoty, a zona akceptuje, ledwo zipie i rodzi te dzieci, a one potem samopas... itd itd itd
    Tego typu wypowiedzi mają swój cel. Wiadomo muszą zaboleć, ale niekoniecznie muszą wpłynąć na nasze tzn wielodzietnych zachowanie, sposób wypowiadania się itd. Chciałbym żeby z tego typu zachowań wyciągać budujące wnioski, tzn widzieć cel tych zachowań i niepozwolić aby został on osiągnięty. Tego nam gorąco życzę, taki jest z mojego założenia cel tej mojej jak widać miernej pisaniny.
  • No to wracając do adremu. Aktualnie u wujka gugla szczytuje strona o czystym seksie, promująca akcję szanownych małżonków chcących by odtąd wielodzietność nie kojarzyła się z katolicyzmem:

    Jak wygląda akcja NPR jest OK ?

    * na stronie www.NPRjestOK.pl można dopisywać się do listy zwolenników/użytkowników NPR

    Nasi eksperci.
    1) jakaś pani specjalistka od HIV;a

    2) Pod zdjęciem zarośniętego gostka w niebieskiej rozchełstanej koszuli:
    o. Lesław Ptak SJ, jezuita (czyli ksiądz po conajmniej 11 latach studiów â?? m.in. filozofii i teologii),

    (zero koloratki, o sutannie nie mówiąc, jezuici ...)

    3) spec od edukacji seksualnej, tata 2 dzieci

    3) mama trójki dzieci

    4) studentka filologii polskiej i slawistyki :shocked:


    Co wy na to?
  • Bo mnie najbardziej rozwaliła ta studentka slawistyki przedstawiana jako ekspert npr.
  • Pozwolicie, że doleję oliwy do ognia ;-)
    Przeglądając dziś zapytaj.wiara.pl trafiłam na coś takiego:

    http://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/a1e0e/

    PS. Uwaga do Macieja: w tym wątku widać, że linki do kolejnych stron z wypowiedziami wyświetlają się dobrze tylko pod dyskusją; nad dyskusją jest tylko link do pierwszych 7 stron, tak ma być?
  • [cite] wiesia:[/cite]Pozwolicie, że doleję oliwy do ognia ;-)
    Przeglądając dziś zapytaj.wiara.pl trafiłam na coś takiego:

    http://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/a1e0e/

    PS. Uwaga do Macieja: w tym wątku widać, że linki do kolejnych stron z wypowiedziami wyświetlają się dobrze tylko pod dyskusją; nad dyskusją jest tylko link do pierwszych 7 stron, tak ma być?

    Wyszło na to (z tej wypowiedzi) , że antykoncepcja w KK jest dozwolona i pozostaje spór jedynie o metodę.

    Ale to jeden z tysięcy głosów w KK. Chyba nie jest możliwym żeby wszyscy robili dokładnie to samo szczególnie w tej delikatnej i intymnej materii jaką jest posiadanie potomstwa.

    Tyle zrozumiałam z tego wątku :)
  • Od kilku lat regularnie czytam GN. Nie brakuje w nim artykułów o życiu poczętym (często w kontekście jego obrony), o małżeństwie itd. Chyba jednak nigdy nie było tekstu, który stawiałby sprawę tak jak Wy.
    A tu proszę "dyżurny odpowiadający", jakby w imieniu redakcji, rozgrzeszył wszystkich stosujących NPR. Trochę tak to rozumiem.

    A co w tym złego, że jest jakiś ruch w KK (neokatechumenat?), który każe się zastanowić nad sensem tej płaszczyzny małżeńskiego życia?

    Nie ukrywam, że po kilku latach refleksji, Wasze argumenty bardziej mnie przekonują, niż użalanie się, że przyjęcie kolejnego dziecka, spowoduje zubożenie rodziny o zbędne zachcianki.
  • "Wiem, w którym z ruchów w Kościele kwestionuje się nauczanie Kościoła w tym względzie."

    No i wydało się. Maciek jest neonem.:tooth:
  • No tak myślałam:ch:
  • Neonem przedsoborowym ;)
  • "Małżonkowie mają prawo decydować, ile chcą mieć dzieci. Powinni w tym względzie kierować się wielkodusznością, ale jeśli nie chcą mieć więcej dzieci i w celu uniknięcia poczęcia stosują tylko metody naturalne, nie robią nic złego. Brak wielkoduszności trudno uznać za poważny grzech."

    I koniec kropka. Wiecie, z braku wielkoduszności to się nawet nie trzeba spowiadać, a wręcz można być dumnym, że się jest takim skromnym, a nie megalomanem o "wielkiej duszy".

    Tylko kurka nie da się w ten sposób udowodnić, że kondom jest ble.

    Już bardziej spójni są w argumentacji fanatyczni ekologowie, odrzucający wszelkie środki niszczące środowisko, bo co by nie mówić guma ulega degradacji przez setki (czy nawet tysiące) lat, więc trzeba jej unikać.
    :devil:
  • [cite] Bogna:[/cite]
    I koniec kropka. Wiecie, z braku wielkoduszności to się nawet nie trzeba spowiadać, a wręcz można być dumnym, że się jest takim skromnym, a nie megalomanem o "wielkiej duszy".

    Bogna, rozumiem że sobie dworujesz z odpowiedzi ;-)
    O ile dobrze pamiętam, można grzeszyć przez zaniedbanie!

    Swoje 3 grosze dorzuciłam. Moje stanowisko jest takie, że zamiast du gadać lepiej się brać za robotę ;-)
  • [cite] Malgorzata:[/cite]wiesia, sory,
    ja gadam i robię( z mężem )
    więc się nie wymądrzaj:cool:

    weź się do roboty sama:tongue:..........no we dwoje:tongue:

    Małgorzata, mówisz jak moja teściowa... ale rozumiem, że chciałaś zażartować.
    Tymczasem fakt, że po latach przejrzałam na oczy (= bardziej podoba mi się wersja wielodzietna, niż wcale-, jedno-, dwudzietna), nie oznacza, że mogę (możemy) ten model realizować.
    O ile dobrze pamiętam, to właśnie na tym forum podkreśla się, że każde dziecko jest darem i jeśli przychodzi, to znaczy że taka jest wola Boża. Z Waszych wpisów, domyślam się jak wygląda współpraca z tą wolą od Waszej strony. Mnie samej ciężko czasem jest przełknąć ten drugi wariant Bożej woli = brak rodzonych dzieci.
    Także Małgorzata, pracuj dzielnie z mężem żeby za nas statystyki podnieść ;-)
    Zobaczymy jakie rozwiązania życie przyniesie... :-)
  • O ile dobrze pamiętam, można grzeszyć przez zaniedbanie!
    ---
    W jakim sensie można?
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]O ile dobrze pamiętam, można grzeszyć przez zaniedbanie!
    ---
    W jakim sensie można?

    Każdy grzech pociąga za sobą realizację nieuporządkowanego dobrowolnego aktu. Jeżeli akt taki przekłada się na jakiś uczynek, nosi nazwę grzechu popełnionego uczynkiem. Jeżeli natomiast dobrowolny akt przekłada się na zaniechanie czegoś należnego, nosi nazwę grzechu zaniedbania.

    http://www.opusdei.pl/art.php?p=38893

    Czy może chodzić o sytuację w której para ma warunki na kolejne dzieci, ale z wygodnictwa, ogranicza się do fazy niepłodności?

    Albo... w moim przypadku: zamiast realizować cele dnia dzisiejszego, które pomogą mi skończyć dom i zacząć się starać o dzieci w OA... siedzę forum i odpisuję ;-)
    Niniejszym już stąd zmykam.
  • A ja mam fajne świadectwo od koleżanki.

    12 lat starali się o dziecko. Wykresy, chodzenie po lekarzach, specjalistach. Wszystko OK, piękne klasyczne wykresy, klasyczne skoki temperatury. Badali nawet plemniki męża - też szybkie, sprawne, żywotne. Nic tylko dzieci robić.
    I nic (a korzystali z npr właśnie w celu prokreacji).
    Adoptowali dziecko, odpuścili sobie npr całkowicie, stwierdzając, że to już nie ma sensu. Gdy szykowali się do drugiej adopcji - nagle odkryli, że są w ciąży!
    A tej chwili mają już trójkę dzieci - w tym dwoje biologicznych (najmłodsze ma miesiąc) i są tacy radośni.
  • Badali nawet plemniki męża
    ---
    Nie pytam w jaki sposób...
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]Nie pytam w jaki sposób...
    Łapią za łepek i gilgają po brzuszku.
    Jak rusza witką, znaczy, że żywotny. Jak się podkłada do gilgania- to pieszczoch.

    MSPANC
    Podziękowali 1Katia
  • Jest wiele takich świadectw :smile:

    Ja osobiście znam dwie rodziny w których była podobna sytuacja. Długie starania o dziecko, bez rezultatu. W jednym przypadku tak jak pisze Bogna też wszystko OK, badania świetne a dziecka nie ma. W końcu decyzja o adopcji, rozpoczęcie przygotowań i..... ciąża!

    Drugi przypadek nawet bardziej ekstremalny: lekarze stwierdzili niepłodność u kobiety (nie znam szczegółów więc nie wiem co konkretnie miało być jej przyczyną, to jest pokolenie moich rodziców, więc możliwe że wiedza medyczna wtedy była na niższym poziomie ale w każdym razie orzeczenie-wyrok: nie bedziecie Państwo mogli mieć dzieci).
    Para ta adoptowała dwójkę - a teraz jest ich już troje. Ich trzecie (a biologiczne pierwsze) dziecko poczęło się bez żadnego wspomagania i urodziło zdrowe kiedy mama miała blisko 40 lat!
  • [cite] Malgorzata:[/cite]@Bogna
    no , tak sami zdecydują ale po "świecie " głoszą , że to wolę Boga rozeznali w bezpłodnym seksie małżeńskim i że do tego jeszcze są otwarci jak to słyszę, to sie też mi otwiera nóż w szufladzie:cool::cool:kuchenny..................
    To czym dla małżonków w/g KK miał być npr?
    Przecież chyba też należysz do KK i dodatkowo jeszcze znasz dużo rodzin wielodzietnych - dlatego pytam Ciebie.

    Pokutą?
    Stanem przejściowym do "otwartości"?
    Zupełną pomyłką?
    Knotz podejmując tę tematykę zupełnie ją wynaturzył?
    W jakim kierunku powinna pójść opinia na temat npr?

    Może znasz jakieś ciekawe artykuły na ten temat, bazujące na podobnym do twojego światopoglądzie?
  • Ja nie sadze żeby ktos zaczął stosować NPR na samym poczatku starań o dziecko.
    Gdy zawodzi spontan najpierw włacxa sie obserwacje własnych cykli, potem obserwację z ginem potem badania i ewentualne interwencje hormonalne czy chirurgiczne...


    Mnie sie wydaje, ze u par npr'owych owszem. Przeciez i tak wiedza oni, w jakim momencie cyklu jest kobieta, wiec po co "strzelac" poza jajeczkowaniem?

    Jak dla mnie to troche taki seks na zamowienie, ale ja sie osobiscie zrazilam do npr'u :devil: wiec obiektywna tu nie bede.
  • @Gabrysia

    Nikt tu żadnych wniosków nie wyciąga. Takie historie świadczą po prostu o tym że "Duch wieje kędy chce" i że często przerasta to ludzkie rozumowanie.
    Dla mnie to tylko potwierdzenie faktu, że lepiej zaufać Bogu niż termometrowi.
  • [cite] Gabrysia:

    hmmm i niby z tego wniosek ze po zarzuceniu NPR prokreacyjnego nagle pojawiły sie dzieci??
    Chyba za dalego posunięte te wnioski..
    Po porstu miłośc do adoptowanych dzieci sprawiła ze nie byli już zestresowani...odblokowali sie.
    Ja nie sadze żeby ktos zaczął stosować NPR na samym poczatku starań o dziecko.
    Gdy zawodzi spontan najpierw włacxa sie obserwacje własnych cykli, potem obserwację z ginem potem badania i ewentualne interwencje hormonalne czy chirurgiczne...

    1) Oczywiście, że jest mnóstwo osób stosujących npr od samego początku małżeństwa, nawet jeśli z góry zakładają, że chcą zajść w ciążę! Na tym forum jest kilka takich osób, a wejdź na fora npr-owskie to zobaczysz, że porządna dziewczyna poznaje swój cykl jeszcze przed ślubem, by potem niepotrzebnie nie stresować męża.

    2) Co do tej konkretnej pary to mieliśmy długą rozmowę, bo mnie ich historia zafascynowała, więc nie sądzę żeby ściemniali. Pewnie jest to kombinacja czynników - np. wreszcie przestali się stresować bo zaadoptowali to dziecko, ale stwierdzili, że marzy im się wielka rodzina, więc po prostu zdecydowali się zaufać Panu Bogu, że da im tyle dzieci ile mieć powini i rzucili wykresy w kąt. bardzo mnie tym zbudowali.

    3) Mój gin też mi potwierdził, że często niemożność poczęcia dziecka jest skutkiem blokad psychicznych - np. "za bardzo nam zależy" mimo braku problemów biologicznych.
  • Obserwacje prowadzone jeszcze w panieństwie przed ślubem mogą pokazać, że coś jest nie tak. Druga sprawa, że lekarze nie bardzo chcą leczyć. Pacjentka dorosła bez doświadczeń to czasem kłopot i dziwowisko. W małżeństwie, gdy się pragnie dziecka obserwacje pomagają w leczeniu. Takie jest moje zdanie. Mądrzy lekarze też sięgają do obserwacji pacjentek. Natomiast czasem obserwacje na coś wskazują, a USG owulacyjne mówi coś innego.
  • No właśnie "mimo braku blokad biologicznych", a co jeśli problemy ginekologiczne są i to kilka naraz, nakładających się na siebie? Warto się leczyć w sposób akceptowany w naszej wierze katolickiej, tzn. etyczne metody nie zastępujące aktu małżeńskiego. Zły stan zdrowia, brak pracy, zaawansowany wiek, to są obiektywne przeszkody do adopcji. U nas takie występują. Adoptować, gdy się tego nie czuje? Gdy pragnie się naturalnego macierzyństwa?
    Dla mnie terapią na zbytnie zaprzątnięcie chęcią bycia w ciąży jest praca. Wtedy głowę mam zajętą i sumienie spokojne.
  • [cite] AgaMaria:[/cite]No właśnie "mimo braku blokad biologicznych", a co jeśli problemy ginekologiczne są i to kilka naraz, nakładających się na siebie? Warto się leczyć w sposób akceptowany w naszej wierze katolickiej, tzn. etyczne metody nie zastępujące aktu małżeńskiego.

    No właśnie może mi podpowiecie! Badania trzeba robić w danym dniu, a to się nie zawsze da pogodzić z obowiązkami i tak przepada miesiąc albo dwa. Widzę, że chodzenie do lekarza niewiele daje, a tabletki coraz gorzej działają (jakby organizm się uodparniał). Mam dylemat moralny(?)... może sobie w ogóle odpuścić leczenie? W myśl, że Duch i tak wieje kędy chce... ;-) Jakby nie było człowiek się przez nie jeszcze bardziej nakręca.
    Z drugiej strony, za kilka lat będzie jeszcze gorzej, to może jednak zacisnąć zęby teraz i nawet pogodzić się z porażką (choć człowiek i małżeństwo cierpi), niż potem żałować że się nie dało z siebie wszystkiego.
    Często nad tym myślę... :-)
  • Nie bardzo mogę odłożyć leczenie, bo mam 44 lata (5 lat po ślubie). Jednak nie podchodzę do sprawy dramatycznie. Wiem, że bardzo boli rozczarowanie. Kiedy się robi betę hcg i usg i wychodzi, że jednak w tej ciąży nie jestem :sad:. Tak się nie daje żyć cały czas. Więc, pracuję, wyjeżdżam, , choruję na inne rzeczy :confused:. Badania i leczenie robię powoli, spokojnie. Muszę się leczyć. To nie chodzi tylko o macierzyństwo, ale w ogóle o zdrowie, kobiece również. Mimo mojego zaawansowanego wieku, małżonek jednak też chce żebyśmy spróbowali u mnie stymulacji hormonalnej owulacji. A czy dostaniemy dar dzieciątka, to już jest w Wyższych Rękach. I taki myślenie uspokaja.
  • Wiesia, może spróbuj leczenia, ale bez nakręcania, choć wiem, że to bardzo trudne. Ważne, żebyś miała inne rzeczy do roboty i myślenia, wtedy może łatwiej tak się nie nakręcać. Choć wyłączyć emocje, to nie jest zupełnie możliwe. Myślę, że obwiniać się po czasie nie ma sensu - robisz tyle, ile jestes w stanie.
    Miałam już laparo, leczenie hormonalne, potem HSG. Na stymulację owu najpierw się nie zdecydowałam, a teraz po dwóch latach do tego dojrzewam...
    Teraz muszę sie rozprawić z jakąś zmianą, która od paru miesięcy nie chce się wchłonąć. Może w tym cyklu leki zadziałają :neutral:
  • [cite] Malgorzata:[/cite]a z drugiej strony, sory,
    masz 44 lata, nie myślałaś o ciąży jak miałaś np 25

    teraz czego oczekujesz, ????????

    ciało sie starzeje i narządy też
    to chyba jasne z biologii jest

    osoba napisała że jest 5 lat po ślubie, więc jak miała 25 lat to może nie miała z kim spłodzić dzieci
Ta dyskusja została zamknięta.