Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

17677798182141

Komentarz

  • [cite] Ilonka:[/cite]
    Tak samo faceci. Mama lepiej ugotuje niż dopiero eksperymentująca młoda żonka, cała kasa dla mnie z tej malej wypłaty.
    Bo on to jest stworzony do wyższych celów niż urabianie się po łokcie na żonę i dzieci. Podyskutować z dziewczyną i romantycznie otrzeć jej łezki ok, ale ożenić się i zamieszkać?
    Potwierdzam, ten npr nieźle zdeprawował nawet kościelno-oazową młodzież. :wink:

    A tak naprawdę myślę, że to zamieszanie nprowe które aplikuje się takiej młodzieży prowadzi do różnych nieporozumień, w przypadku gdy dwoje z tak wyedukowanej młodzieży planuje zawrzeć związek małżeński.

    Z punktu widzenia handlowca: "słaba konkurencja jest lepsza od żadnej".
    Npr został wciśnięty na pozycję konkurencji dla antykoncepcji. I z tego wynika fakt, że młodzież jest przekonywana wbrew logice do wyboru gorszego.
  • [cite] Malgorzata:[/cite]to przecież nie jest tak, że się wszystko ma gotowe, podane na tacy zgrania, odpowiedzialności, decyzyjności, i czego tam jeszcze (...)
    Tylko lepiej na starcie dostać kopa, ale w tyłek.
    Przy takim starcie, gdzie się otrzymuje cios nie fair, wielu się wykłada i wielu już nie wstaje.:sad:
    A dużo małżeństw potem kuleje...
  • Mam nadzieję, że na tym kopie co teraz dostajemy jako młode małżeństwo nie wyłożymy się ani nie dostaniemy jeszcze większego.:confused:
  • [cite] Biznes Info:[/cite]
    [cite] Malgorzata:[/cite]to przecież nie jest tak, że się wszystko ma gotowe, podane na tacy zgrania, odpowiedzialności, decyzyjności, i czego tam jeszcze (...)
    Tylko lepiej na starcie dostać kopa, ale w tyłek.
    Przy takim starcie, gdzie się otrzymuje cios nie fair, wielu się wykłada i wielu już nie wstaje.:sad:
    A dużo małżeństw potem kuleje...

    Można i o kulach, ważne by w dobrym kierunku i do celu :)
  • [cite] Malgorzata:[/cite]
    zsyłał nam te dzieci jak deszcz
    http://www.youtube.com/watch?v=fDZjAA1sadE
    od 2;14 w zasadzie :cool: nie mogłam się powstrzymać :P
  • A zakochanie się bierzecie pod uwagę w tej całej nagonce na "wydziwiających" na kandydatów na małżonków. I do tego ze wzajemnością. Bo jak czytam , to mi tu wychodzi " Brać jak leci i nie marudzić"
  • Właśnie często tak jest , że zakochują się w sobie fajni ludzie dla siebie stworzeni. Ale rodziny ( a przecież niby te czasy już dawno minęły) i znajomi ich odciągają od ślubu, straszą odpowiedzialnością, że trzeba mieć doktoraty, stanowisko dyrektora, poświęcić się robieniu kasy, mieć najnowsze samochody, itd. miłość nie ucieknie a najlepiej jeszcze poczekać bo może się po drodze trafić ktoś fajniejszy i lepiej ustawiony ( stąd tyle konkubinatów bo nie wiadomo czy ta osoba to jest ta jedyna):devil:
  • Małgorzata, i to nas łączy, ja też się zakochałam i wyszłam za mąż, tyle, że pewnie byłam od Ciebie sporo starsza? No i co z tego? Poza tym, myślę, że mamy zupełnie inne doświadczenia życiowe i inny sposób pisania.
    Wątek dotyczył głównie NPR, a cóż ja mogę o nim wiedzieć? Mogę jedynie zauważyć, że obserwacje mogą byc mylące w stosunku do USG owulacyjnego.
    A tak w ogóle Małgorzata, to kontakt z Tobą na forum powoduje, że już się uodparniam i już nie biorę tak do siebie, tego co piszesz :cool:. A tobie widzę trudno się wczuć w sytuację, kogoś, kto długo był sam. Masz tu braki w zakresie empatii, ale masz pewnie bezpośredniość i całe mnóstwo innych zalet :wink:. Ale przecież rozmawiasz z córkami i któraś mogłaby być bardziej wrażliwa :wink:.
    Po prostu nigdy wcześniej nie spotkałam kogoś, kto tak twardo wypowiadał się w sprawie wieku i prokreacji. Widocznie w takim środowisku się obracam.
  • Temat NPR przeplata się tu z tematem późnych związków i dojrzałości do małżeństwa. Sama ten temat sprowokowałam chyba :shamed:. Patrzymy z różnych punktów widzenia. Ja długo byłam w środowisku starych panien i .... pamiętam jak to jest żaden cud miód. Samotne koleżanki myslały, że jak założę rodzinę, to zapomnę, jak to było, a ja wciąż w jakiś sposób solidaryzuje się z tymi, którym w samotności nie jest dobrze i czują, że nie wypełniają swojego powołania. Swoboda jest, obowiązków mniej, ale i samotność etc.
    Fajne jest to, że piszecie z pozycji rodziców i wychowania do małżeństwa. U mnie Mama, która już dawno nie żyje, też się martwiła, że jeszcze nie byłam mężatką w wieku 26 lat. Rodzice własnie nakierowali mnie na rodzinę, a nie na karierę, dlatego kariera i ambicja nigdy mnie nie kręciały. Wierzyłam, że dla kobiety najlepsze to wyjść za mąż i mieć dzieci :smile:
  • AgaMaria czy czytanie forum ludzi z dziecmi nie jest dla Ciebie dołujące ?
  • Do Asiao, wiesz ja chyba powoli wychodzę z tego forum. Mam nadzieję, ze moje wypisywanie też coś dało, przynajmniej tyle, że mogłam pisać .:shamed:. Powoli jednak dochodzę do wniosku, że faktycznie większość forumowiczów tutaj to ludzie z inną sytaucją, bo i taki był cel forum, jak rozumiem, pomagać rodzino wielodzietnym.
    Sama natomiast powolutku czuję, że pisanie o naszych problemach z płodnością i moich na szczęście wspomnieniowych problemach z samotnością, nic nie daje konstruktywnego :sad:.
    Ufam Panu Bogu i tak niech zostanie!
  • Nie wiem co ma wspolnego NPR z sytuacja kobiety w srednim wieku.No I raczej wiedzialas,Ze beda tu ludzie majacy dzieci wiec beda miec totalnie inne spojrzenie niz ty.
  • o tym wybrzydzaniu na kandydatów na męża słów kilka powiem.

    Ja wyszłam za mąż w wieku 27 lat. Patrzę na facetów, w których się wcześniej zakochiwałam i (z jednym, szlachetnym wyjątkiem) moralnie i pod wieloma innymi względami, wszyscy zeszli na psy. W życiu mają przesrane.
    Jak sobie pomyślę, że mogłabym ja i moje dzieci być elementem tego przesranego życia to mnie ciarki biora i na kolana padam z wdzięczności do Pana Boga i mojego anioła stróża, że mnie przed tym uchronili, a zesłali męża naprawdę wspaniałego, prawego i odpowiedzialnego. Gdybym wyszła za mąż przy tzw. pierwszej okazji już dawno byłabym porzuconą rozwódką, lub zdradzaną żoną. Jestem tego pewna, bo widzę jak oni potraktowali swoje żony i partnerki. (Jak mówiłam z jednym, szlachetnym wyjątkiem. )
  • W okresie licealnym miałam wielu adoratorów starszych ode mnie, że się tak pochwalę.
    Oni na studiach, pracujący, ja jeszcze nieopierzona nastolatka. I mimo że w tym wieku nie ma się określonych planów, poglądów, tym bardziej nie patrzy się na kandydatów jak na mężów przyszłych potrafiłam wyczuć, że kiedyś tam w przyszłości to ja się z nimi nie dogadam.

    I rzeczywiście, teraz jesteśmy dorośli, każdy podejmuje kolejne zadania życiowe. Bardzo się cieszę, że nie wpakowałam się w jakiś długoletni związek z którymś z nich. Rzeczywiście, ich wybory życiowe nie są dla mnie, byłoby wiele kłótni a w końcu pewnie rozstania.

    Są to faceci fajni, w porządku, nawet nie chodzi o zdrady czy coś - no ale nie dla mnie.
  • Kiedyś na poważnie byłam w związku przez 2 lata, o tym, że się rozeszliśmy przesądziła rekacja mojego ówczesnego chłopaka na śmierć Jana Pawła II. To było nie do przełknięcia. Potem się okazało dopiero, że jest antykościołowi, miałabym z Nim przerabane, a że był duuużo starszy, to namawianie Go na wiarę mi małolacie wydawało się trudne.
  • Oj dziewczyny, ja miałam być starą panną i w głębi duszy chyba nadal jestem jakąś dziwaczką co uwielbia psy i koty:wink:
    Ale zakochałam się raz a dobrze mając 19 lat. W chłopaku 2 lata starszym. I od razu wiedziałam, że ten albo żaden. Ludzie nas skłócali ( rzekomo dla naszego dobra), rodzice kazali najpierw pokończyć studia, zrobić karierę - żebyśmy nie skończyli klepiąc biedę i słysząc , że jesteśmy patologią.Ale chciałam być z nim, mieszkać razem i po prostu być blisko niego ( nie chodziło mi o sex).Chodziliśmy ze trzy lata- i to było o 3 za dużo. Uparliśmy się na ślub i nikt nie był w stanie nas powstrzymać- żadne głosy rozsądku. Choć nigdy wcześniej nie marzyłam o mężu , ślubie i nocy poślubnej- błe a tm bardziej jakichś porodach- zgroza tyle się nasłuchałam na ten temat. Tak wyszło. Chociaż obydwoje byliśmy strasznie infantylni i ,, nieodpowiedzialni" Pan Bóg powierzył nam aż 4 dzieci chociaż z góry nie zakładaliśmy , że one muszą być. Myślę, jednak, że gdyby nas rozdzielono, nie wiem co zrobiłby on ale ja bym już nigdy nie wyszła za mąż bo nie widzę sensu życia po za tym człowiekiem. Gdybym go nie spotkała też bym była starą panną ale może robiłabym w życiu coś innego, znalazłabym sobie inne powołanie.
    Dlatego nie sądzę aby narzucanie przez starszych młodym zakochanym ludziom aby odkładali ślub jak najdalej, a może się ktoś lepszy trafi, a później swatanie ich na siłę z pierwszym lepszym starym kawalerem lub co gorsza facetem z odzysku ( i jeszcze żądanie ,,a teraz zróbcie sobie dziecko bo tak wypada") miało jakikolwiek sens.
    Rodzice i znajomi chcąc dobrze pokierować czyimś życiem nie zdają sobie sprawy ile krzywdy wyrządzają swoim dorosłym dzieciom.
  • Plusem w późnym wychodzeniu za mąż :wink: jest na przykład i to, że taka panna sama na siebie zarabia i ma zwykle lokum. Jest samodzielna i dorosła, przyzwyczajona do decyzji, więc nikt nie ma prawa wtrącać się :wink:. Zresztą niektórzy się nie wtrącają, cieszą się, że komuś się udało :bigsmile:. Ja tam życzę tym samotnym, którzy tego pragną i odczytują jako powołanie spotkanie takich współmałżonków własnie dla nich :wink:.
  • Ok, wpiszę cokolwiek, bo pewnie dobijacie na wątku NPR do 3000 :cool:. Jak rozumiem linię tego wątku, chodzi o to, że NPR jest nadużywane. Trudno sądzić. W każdym razie nie bardzo mogę zrozumieć zwolenników farmaceutycznej antykoncepcji, z NPR owcami porozumieć się łatwiej, pewnie dlatego, że to osoby wierzące w większości. Tekst z GN czytałam tylko tyle, co tu na forum, ale miałam niestety (nie)przyjemność przeczytać tekst T. Bartosia w Nesweeku zdaje się i jestem powalona. Totalna krytyka katolickiego nauczania o płciowości małżeństwie jako rzekomo nieludzkiego pióra byłego ojca zakonnika. Fatality :sad:
  • Mogę tu wstawić słowa Bogny, jako swoje, tylko wiek muszę jeszcze zmienić z 27 na 29.:wink:
  • nie do 3000!

    Zdecydowaliśmy się od razu na ośmiotysięcznik mierzyć :smile:
  • [cite] MonikaN:[/cite]Kiedyś na poważnie byłam w związku przez 2 lata, o tym, że się rozeszliśmy przesądziła rekacja mojego ówczesnego chłopaka na śmierć Jana Pawła II. To było nie do przełknięcia. Potem się okazało dopiero, że jest antykościołowi, miałabym z Nim przerabane, a że był duuużo starszy, to namawianie Go na wiarę mi małolacie wydawało się trudne.

    Przez dwa lata chodzenia z kimś nie zdołałaś się zorientować, że jest antyklerykałem? Sorrry, pachnie lipą na 100 km.
  • Bogna, są faceci, którzy potrafią się doskonale maskować. Zwłaszcza jeśli się z takim dziewczyna spotyka 2 razy na tydzień i polega to tylko na przejściu się pół godziny po parku lub do kawiarni. W rzeczywistości nie wiadomo co facet naprawdę myśli ani jaki jest.
  • to do roboty konkretnej go zapędzić albo w góry lub na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy wziąć i zaraz wyjdzie co on za jeden :wink:
    Podziękowali 1Katia
  • Oj tak, Ci co nasłuchali się że nie wolno mieszkać przed ślubem zamienili na - przez trzy lata spotykam się raz na tydzień z facetem na spacerze a potem wychodzę za mąż.

    No a potem historie wśród znajomych że słabo się robi. Ale to czasami w druga stronę - chłopak był 100% katolik i modlił się z dziewczyną żarliwie. A okazał się psychopatą w codziennym życiu.
  • Nie trzeba zaraz mieszkać razem a tym bardziej uprawiać sexu przed ślubem.
  • Nie polecam mieszkania razem przed slubem. Mówię z doswiadczenia własnego. Nigdy nie masz pewności za kogo wychodzisz i co mu akurat odbije w jakims momencie. Zawsze tu trzeba liczyć na miłosierdzie Boże. I wierzyc że czemuś ma służyć taki krzyż. Mnie się podoba to co powiedział Pulikowski kobiecie która skarżyła sie na męża: "to przy tobie się taki zrobił?"
  • Mieszkałam przed ślubem z narzeczonym dwa lata, uważam że nam to nie zaszkodziło. Przekonałam się że mogę za nim wszędzie pójść i zawsze na niego liczyć. Więc pomogło.
    Ale wiem, że nie każdy może mieszkać przed ślubem zgodnie ze swoim sumieniem.


    A w wcześniejszym poście miałam na myśli to, że nie trzeba od razu mieszkać przed ślubem żeby się poznać, tylko warto robić coś razem więcej niż spacerować i snuć marzenia.
  • Właśnie warto robić coś razem.
  • Argumenty płynące z wiary są najważniejsze i są podstawą.
  • Są minusy choćby tak przyziemne ( dla niewierzących ) , że facetowi się znudzi, nie wiem tabletki zapomni , zajdzie w ciążę i zostaje sama z dzieckiem.
Ta dyskusja została zamknięta.