Dwa, jak już się nie ustaliło, zawrzeć taki kompromis żeby jedna i druga strona była jak najmniej "poszkodowana".
Trzy, czasami spojrzeć na drugą osobę, a nie tylko na siebie. To JA chcę, to JA wymagam, to JA jestem taka idealna (tutaj otwarta) a małżonek mi do pięt nie dorasta.
Nie każdy przed ślubem znał dobrze argumenty za otwartością ...
Pan Bóg oświeca ludzi w dowolnie przez Siebie wybranym momencie.
A przed ślubem to tylko o dobrodziejstwach NPRu można zazwyczaj usłyszeć - jak już to tu wspominaliśmy...
Moje niedawne studenckie kursy przedmałżeńskie, a potem wiedza wyszperana na forach różnych.
Wokół NPR kręci się całe życie. Codzienne obserwacje a potem dyskusje z mężem czy już można. Planowanie odpowiednio spotkań i wyjazdów :bigsmile: jak się czegoś zakazuje i ciągle się myśli kiedy to będzie można to ma się przysłowiowego fioła na tym punkcie.
Szczególnie że rygorystyczny NPR to naprawdę - dla wytrwałych. Historie okresów poporodowych, gdzie ludzie po półtora roku nie uprawiają seksu bo wykres nie wychodzi.
I wieczna gadka. Tylko NPR sprawi że będziecie się szanować. Nie możesz z nim uprawiać swobodnego seksu - bo to rozpusta i hedonizm, zobaczysz, potem on Cię zdradzi jak nie będziesz mogła (i tutaj wszystkie narzeczone patrzą się ze strachem na towarzyszy).
Musisz wyliczać i wydzielać, normalnie jak słodycze. :bigsmile:
Może, a nawet powinno, ponieważ instynkt seksualny został nam dany nie tylko po to aby płodzić dzieci, ale także by podtrzymywać jedność i wyrażać w ten sposób miłość małżeńską.
Sławx, Prayboy, a kto tu napisał, że tylko o płodność chodzi? Tylko o dzieci? Dzieci są OWOCEM miłości. My się kochamy, a Pan Bóg decyduje, czy i kiedy będą tego owoce. Przecież to proste jest.
[cite] Malgorzata:[/cite]poza tym
wrócę jeszcze do tego szukania kandydata
no sory, ale wymagania, jak czasem czytam, to taki poziom najczęściej prezentuje kilku facetów, ale każdy w innym
a nie jeden mężczyzna
poza tym, czy my jako kobiety dajemy w ogóle szansę tym mężczyzną, żeby nimi byli
skoro nawet w małżeństwie potrafimy wziąść na siebie więcej niż trzeba, żeby tylko On nie czuł zbytnio ciążaru rodziny posiadania
i jeszcze
może się czepnę nas samych też
, czy my jako kandydatki spełniamy oczekiwania tychże mężczyzn, zadajemy sobie czasem to pytanie,??
czy tylko ciągle , a bo wiesz, JA nie znalazłam odpowedniego kandydata, ale czy JA w Jego oczach jestem włąsciwą , to juz absolutnie,NIE, no bo to ja stawiam wymagania, On , to ma je co najwyżej spełnić
a jak nie spełnia, to jest nieodpowiedzialny, nie dorósł, etc
Wybacz, Małgorzato, ale czy założenie, że kandydat na mojego męża ma być osobą wierzącą jest zbyt wygórowane...?! (Bo takie akurat miałam z racji tego, że sama jestem osobą wierzącą).
Akurat tak się złożyło, że zanim poznałam swojego męża interesowali się mną albo rozwodnicy, albo żonaci, albo nie wierzący
Czy Twoim zdaniem miałam wyjść za mąż za jednego z nich...? Tylko dlatego, że mój wiek był taki, że już dawno powinnam zajść w ciążę...?!
Wiesz, wśród tych mężczyzn byli też i tacy, którzy chcieli współżyć bez ślubu. Więc gdyby mi TYLKO I WYŁĄCZNIE chodziło o wczesne zajście w ciążę, to nawet nie musiałbym brać ślubu, żeby w nią zajść. Ale mnie NIE CHODZIŁO o to, by znaleźć reproduktora. Tylko MĘŻA. A życie małżeńskie nie sprowadza się jedynie do zachodzenia w ciążę...
[cite] MonikaN:[/cite]Jak możesz tak krzywdzić wlasne dzieci?
Nie masz racji Moniko. Jeżeli Ilona nie może zobowiązać się przy chrzcie, że wychowa dzieci w wierze to nie powinna ich chrzcić.
Kościół to nie supermarket, sakramenty są dla wybranych.
Ale sama Ilonka jest ochrzczona i ma sakrament ślubu.
Skoro ma sakrament ślubu, to już w podczas przyjmowania tego sakramentu zoboawiązała się do wychowania wszystkich swoich dzieci w wierze katolickiej.
"Czy chcecie z miłością przyjąć i po KATOLICKU WYCHOWAĆ potomstwo, którym Was Bóg obdarzy?"
W tym przypadku dla mnie najlepsza jest Pieśń, nad Pieśniami wraz z fragmentem gdzie mówi sam Bóg:
Jedzcież, przyjaciele, pijcie,
upajajcie się, najdrożsi!
Nie wiem czy się teraz nie pomylę ale jest to chyba jedyny lub jeden z nielicznych fragmentów w Biblii, gdzie Bóg "wtrąca" swój tekst, tzn. że fragment mowy Boga nie jest poprzedzony słowami "Bóg rzekł" , tylko po prostu nagle zabiera głos i to już na samym początku Pieśni.
Ilonka, dziewczyno (bo, że jesteś młodą panienką, nie ulega wątpliwości).
Jest wystarczająco dużo badań naukowych pokazujących, że mieszkanie przed ślubem prowadzi w prosty sposób do rozwodu.
Polecam zresztą teksty dr Półtawskiej - po 60 latach pracy w poradni rodzinnej ma dużo do powiedzenia na temat skutków puszczania się przed ślubem na małżeństwo.
W prosty sposób do rozwodu prowadzą inne rzeczy - zdrada, przemoc, alkohol a czasami najzwyklejsze "nie chce mi się już"...
To tak z obserwacji otoczenia.
Mieszkanie przed ślubem/nie mieszkanie przed ślubem to chyba nie jest magiczna zasada rozwiedziesz się/nie rozwiedziesz się?
A dr Półtawską czytałam. Powiem szczerze - niezbyt jej wierzę. Albo inaczej - to nie dla mnie, nie przekonuje mnie to. Kilka postów wyżej napisałam czego nauczyłam się na kursach NPR. Myślę, że jej działalność tez mocno przyczyniła się do takiej a nie innej formy.
[cite] Ilonka:[/cite]Moje niedawne studenckie kursy przedmałżeńskie, a potem wiedza wyszperana na forach różnych.
Wokół NPR kręci się całe życie. Codzienne obserwacje a potem dyskusje z mężem czy już można. Planowanie odpowiednio spotkań i wyjazdów :bigsmile: jak się czegoś zakazuje i ciągle się myśli kiedy to będzie można to ma się przysłowiowego fioła na tym punkcie.
Szczególnie że rygorystyczny NPR to naprawdę - dla wytrwałych. Historie okresów poporodowych, gdzie ludzie po półtora roku nie uprawiają seksu bo wykres nie wychodzi.
I wieczna gadka. Tylko NPR sprawi że będziecie się szanować. Nie możesz z nim uprawiać swobodnego seksu - bo to rozpusta i hedonizm, zobaczysz, potem on Cię zdradzi jak nie będziesz mogła (i tutaj wszystkie narzeczone patrzą się ze strachem na towarzyszy).
Musisz wyliczać i wydzielać, normalnie jak słodycze. :bigsmile:
Nie wiem skąd wzięłaś te bzdury.
W naszym małżeństwie wcale tak to nie wygląda.
A co do okresów poporodowych, to akurat my współżyliśmy już tydzień po porodzie. A pierwszą miesiączkę dostwałam zazwyczaj 6 miesięcy od porodu :bigsmile:
I nie miałam problemów z odczytaniem wykresu poprodowego. Oczywiście, że "nie wychodził", bo był poporodwy, a nie "standardowy". Jak ktoś wiem jak wygląda cykl poporodowy, to potrafi go odczytać...
[cite] Ilonka:[/cite]Mieszkanie przed ślubem/nie mieszkanie przed ślubem to chyba nie jest magiczna zasada rozwiedziesz się/nie rozwiedziesz się?
oczywiscie, ze nie. ale niemieszkanie daje statystycznie wieksza pewnosc nierozejscia sie. niemieszkanie jest czynnikiem "przeciwdzialajacym" rozwodom, ale nie wykluczajacym ich. na Ziemi, po ludzku, chyba nic nie wyklucza rozwodu.
Tak naprawdę to miarodajne są tylko statystyki wykazujące zależność modlitwy, oraz wspólnej modlitwy małżonków oraz liczby rozwodów w takich małżeństwach. To dostępne wielokrotnie publikowane dane.
Ilonka ma po części rację - sam sakrament małżeństwa - niczego nie gwarantuje, jast łaska i błogosławieństwo - ale to za mało.
Znam parę która przed ślubem nie mieszkała wspólnie.. a po ślubie małżonek nie może sie wyprowadzić od mamusi bo mama lepiej pierze, prasuje, gotuje i rzeczywiście wcale nie ma powodów i czynników sprzyjających rozpadowi małżeństwa
[cite] Sławx:[/cite]Prayboy: nie pamiętam źródła, tekst niewątpliwie napisał mąciwoda, więc po paru akapitach odpuściłem sobie. Ponieważ powołał się na kilka interesujących fragmentów Pisma, zasiał we mnie jednak pewne wątpliwości, dlatego szukam odpowiedzi w Magisterium, i jestem pewien, że je tam znajdę - w większości dylematów moralnych KK jest wspaniałym przewodnikiem, choć czasem trzeba się trochę naszukać. A jak nie znajdę, to będę prosił o dar rozeznania na modlitwie.
no strasznie jestem ciekawa co tam Panowie znajdziecie mądrego
Historie dziejące się wśród młodych, katolickich małżeństw, wyrosłych na kursach o NPR i całej otoczce przyprawiają mnie o zawrót głowy.
Kiedyś chyba nawet tutaj na forum było ile jest wniosków w sądach kościelnych "o stwierdzenie nieważności zawartego małżeństwa". Patrząc na niektórych - nie dziwię się i jak się dalej nic nie zmieni to będzie ich jeszcze więcej.
u Ozeasza Bóg mówi ogólnie, jak napisałem wcześniej - ksiąga rozpoczyna się od słóâ??:
Gdy rozpoczął Pan przemawiać przez Ozeasza, rzekł do niego: itd...
w "Pieśni" natomiast mówi w "kulminacyjnym" momencie - dla mnie to pochwała radości płynącej z seksu małżeńskiego. Wchodzę do mego ogrodu, siostro ma, oblubienico;
zbieram mirrę mą z moim balsamem;
spożywam plaster z miodem moim;
piję wino moje wraz z mlekiem moim.
Jedzcież, przyjaciele, pijcie,
upajajcie się, najdrożsi!
[cite] Prayboy:[/cite] Jedzcież, przyjaciele, pijcie,
upajajcie się, najdrożsi!
Oczywiście nie dotyczy to ciąży ale ogólnie seksu
^^^^^^^^^
Jesteś pewny? Ja może już stary jestem, obecnie dość przemęczony i zdala od małżonki i dlatego chętnie upoił bym się nawet samą osobistą rozmową z nią. (Wybacz ten ton wypowiedzi nieprzystający trochę do mojej ksywy)
Nie wiem, mam dziś kaca i może nieporadnie formułuję myśli jak Jaruzelski w ostatnim liście otwartym do prezydenta - ale myslę że ten fragment zachęca do czerpania radości z małżeńskiego współżycia i to w dni płodne jak i niepłodne, w czasie ciąży także
Komentarz
Dwa, jak już się nie ustaliło, zawrzeć taki kompromis żeby jedna i druga strona była jak najmniej "poszkodowana".
Trzy, czasami spojrzeć na drugą osobę, a nie tylko na siebie. To JA chcę, to JA wymagam, to JA jestem taka idealna (tutaj otwarta) a małżonek mi do pięt nie dorasta.
Pan Bóg oświeca ludzi w dowolnie przez Siebie wybranym momencie.
A przed ślubem to tylko o dobrodziejstwach NPRu można zazwyczaj usłyszeć - jak już to tu wspominaliśmy...
Wokół NPR kręci się całe życie. Codzienne obserwacje a potem dyskusje z mężem czy już można. Planowanie odpowiednio spotkań i wyjazdów :bigsmile: jak się czegoś zakazuje i ciągle się myśli kiedy to będzie można to ma się przysłowiowego fioła na tym punkcie.
Szczególnie że rygorystyczny NPR to naprawdę - dla wytrwałych. Historie okresów poporodowych, gdzie ludzie po półtora roku nie uprawiają seksu bo wykres nie wychodzi.
I wieczna gadka. Tylko NPR sprawi że będziecie się szanować. Nie możesz z nim uprawiać swobodnego seksu - bo to rozpusta i hedonizm, zobaczysz, potem on Cię zdradzi jak nie będziesz mogła (i tutaj wszystkie narzeczone patrzą się ze strachem na towarzyszy).
Musisz wyliczać i wydzielać, normalnie jak słodycze. :bigsmile:
Normalnie testy feministyczne - wytresuj męża, decyduj kiedy seks. Niech wie, że nie zawsze może. Bo zdradzi, pamiętaj.
Piszę to z lekkim przymrużeniem oka oczywiście.
Może, a nawet powinno, ponieważ instynkt seksualny został nam dany nie tylko po to aby płodzić dzieci, ale także by podtrzymywać jedność i wyrażać w ten sposób miłość małżeńską.
To nas odróźnia od zwierząt. :bigsmile:
Akurat tak się złożyło, że zanim poznałam swojego męża interesowali się mną albo rozwodnicy, albo żonaci, albo nie wierzący
Czy Twoim zdaniem miałam wyjść za mąż za jednego z nich...? Tylko dlatego, że mój wiek był taki, że już dawno powinnam zajść w ciążę...?!
Wiesz, wśród tych mężczyzn byli też i tacy, którzy chcieli współżyć bez ślubu. Więc gdyby mi TYLKO I WYŁĄCZNIE chodziło o wczesne zajście w ciążę, to nawet nie musiałbym brać ślubu, żeby w nią zajść. Ale mnie NIE CHODZIŁO o to, by znaleźć reproduktora. Tylko MĘŻA. A życie małżeńskie nie sprowadza się jedynie do zachodzenia w ciążę...
"Czy chcecie z miłością przyjąć i po KATOLICKU WYCHOWAĆ potomstwo, którym Was Bóg obdarzy?"
W tym przypadku dla mnie najlepsza jest Pieśń, nad Pieśniami wraz z fragmentem gdzie mówi sam Bóg:
Jedzcież, przyjaciele, pijcie,
upajajcie się, najdrożsi!
Nie wiem czy się teraz nie pomylę ale jest to chyba jedyny lub jeden z nielicznych fragmentów w Biblii, gdzie Bóg "wtrąca" swój tekst, tzn. że fragment mowy Boga nie jest poprzedzony słowami "Bóg rzekł" , tylko po prostu nagle zabiera głos i to już na samym początku Pieśni.
Oczywiście nie dotyczy to ciąży ale ogólnie seksu
Jest wystarczająco dużo badań naukowych pokazujących, że mieszkanie przed ślubem prowadzi w prosty sposób do rozwodu.
Polecam zresztą teksty dr Półtawskiej - po 60 latach pracy w poradni rodzinnej ma dużo do powiedzenia na temat skutków puszczania się przed ślubem na małżeństwo.
To tak z obserwacji otoczenia.
Mieszkanie przed ślubem/nie mieszkanie przed ślubem to chyba nie jest magiczna zasada rozwiedziesz się/nie rozwiedziesz się?
A dr Półtawską czytałam. Powiem szczerze - niezbyt jej wierzę. Albo inaczej - to nie dla mnie, nie przekonuje mnie to. Kilka postów wyżej napisałam czego nauczyłam się na kursach NPR. Myślę, że jej działalność tez mocno przyczyniła się do takiej a nie innej formy.
W naszym małżeństwie wcale tak to nie wygląda.
A co do okresów poporodowych, to akurat my współżyliśmy już tydzień po porodzie. A pierwszą miesiączkę dostwałam zazwyczaj 6 miesięcy od porodu :bigsmile:
I nie miałam problemów z odczytaniem wykresu poprodowego. Oczywiście, że "nie wychodził", bo był poporodwy, a nie "standardowy". Jak ktoś wiem jak wygląda cykl poporodowy, to potrafi go odczytać...
Ilonka ma po części rację - sam sakrament małżeństwa - niczego nie gwarantuje, jast łaska i błogosławieństwo - ale to za mało.
no strasznie jestem ciekawa co tam Panowie znajdziecie mądrego
Kiedyś chyba nawet tutaj na forum było ile jest wniosków w sądach kościelnych "o stwierdzenie nieważności zawartego małżeństwa". Patrząc na niektórych - nie dziwię się i jak się dalej nic nie zmieni to będzie ich jeszcze więcej.
u Ozeasza Bóg mówi ogólnie, jak napisałem wcześniej - ksiąga rozpoczyna się od słóâ??:
Gdy rozpoczął Pan przemawiać przez Ozeasza, rzekł do niego: itd...
w "Pieśni" natomiast mówi w "kulminacyjnym" momencie - dla mnie to pochwała radości płynącej z seksu małżeńskiego.
Wchodzę do mego ogrodu, siostro ma, oblubienico;
zbieram mirrę mą z moim balsamem;
spożywam plaster z miodem moim;
piję wino moje wraz z mlekiem moim.
Jedzcież, przyjaciele, pijcie,
upajajcie się, najdrożsi!
Jesteś pewny? Ja może już stary jestem, obecnie dość przemęczony i zdala od małżonki i dlatego chętnie upoił bym się nawet samą osobistą rozmową z nią. (Wybacz ten ton wypowiedzi nieprzystający trochę do mojej ksywy)
spożywam plaster z miodem moim;
to jakieś wyrafinowane czerpanie przyjemności jak na moje oko
może lepiej odpuścić sobie osobista interpretacje :bigsmile:
Asiao nie masz za grosz wyobraźni poetyckiej? myślisz że chodzi o jedzenie miodu?
Może kaca nie mam, ale taki jakiś niezdecydowany dziś jestem.
Zanim minęły te wszystkie możliwe dni "oczyszczania" kobiety...
:ag: