No, i ukrył przed ludźmi jego działanie na dobrych parę tysięcy lat. Chociaż w sumie nie, Naród wybrany był w cyklu obcykany, tylko ekhm, w drugą stronę. Jakoś ich nie wzruszały małe mieszkania tudzież słaba polityka prorodzinna. Więcej naszych=dobrze.
ukrył przez ludźmi leki na dżumę ospą też na tysiące lat , to niczego nie dowodzi - dał człowiekowi rozum aby się rozwijał zarówno w złą jak i dobrą strone - zapewne przewidział źe przyjdzie rewolucja seksualna 68 i pigułka i teraz mamy antidotum.
Zważ że dawniej połowa dzieci umierała po narodzeniu
"Cała ta przygoda ze świadomym rodzicielstwem uczy mnie jednak, jak już pisałem, szacunku dla żony i współżycia, uczy także samokontroli, wzmacnia wolę. Widzę, że owoce są dobra, zwłaszcza, że poczęliśmy 4 dzieci w ciągu 6 lat małżeństwa. "
Czyli zapewne dokładnie tyle, ile byście mieli bez samokontroli i wzmacniania woli :)
Nieporozumienie polega jednak na tym, że małżeństwo zawiera się nie po to, aby się umartwiać rezygnując ze współżycia. To tak, jakby ksiądz ćwiczył wolę i nie odprawiał Mszy św. przez połowę miesiąca. Zupełnie bez sensu.
Większość katoliczek łyka pigułki i NPR nic na to nie poradzi. Planowaniem rodziny po katolicku zajmują się najbardziej zaangażowane osoby, które równie dobrze by mogły przyjąć postawę otwartości na życie. Na tym polega cały przekręt. Dobrzy katolicy rysują wykresy zamiast rodzić dzieci, a źli i tak mają to wszystko w nosie.
Dziwna ta dyskusja... Zastanawiam się patrząc na niektóre małżeństwa - mają po jednym dziecku, ludzie praktykujący... Może pewne rzeczy trochę wygasają z wiekiem, plus to, że płodność z wiekiem spada....
Niby prowadzą jakieś obserwacje, ale chyba bez szaleństw...
Małe ćwiczenie. Dwa małżeństwa o identycznym statusie materialnym. Jedno stosuje NPR w celu zmniejszenia prawdopodobieństwa poczęcia dziecka (mają już trójkę) i kolejne dziecko oznaczałoby pogorszenie statusu materialnego. Drugie małżeństwo nie zmniejsza prawdopodobieństwa. Nie traci sił i czasu na obserwacje, zaufali Bogu.
Która postawa jest bardziej chrześcijańska.
A kobieta, która pragnie męża wbrew woli męża, może go oszukać, gdy on mysli, że z punktu widzenia npr "mogą".
Tylko, że wiele kobiet nie chce oszukiwać.
Może i się obawiają, że jak uprą się na dziecko wbrew mężowi, to cały trud wychowanie spadnie na żonę.
Taką sytuacje znam wśród znajomych.
Komentarz
Zważ że dawniej połowa dzieci umierała po narodzeniu
Skąd, jestem debiutantem.
Czyli zapewne dokładnie tyle, ile byście mieli bez samokontroli i wzmacniania woli :)
Nieporozumienie polega jednak na tym, że małżeństwo zawiera się nie po to, aby się umartwiać rezygnując ze współżycia. To tak, jakby ksiądz ćwiczył wolę i nie odprawiał Mszy św. przez połowę miesiąca. Zupełnie bez sensu.
Mówiłem że ten wątek to licytacja.
"Małżeństwo Chrześcijańskie" rewelacja!
Niby prowadzą jakieś obserwacje, ale chyba bez szaleństw...
Która postawa jest bardziej chrześcijańska.
Tylko, że wiele kobiet nie chce oszukiwać.
Może i się obawiają, że jak uprą się na dziecko wbrew mężowi, to cały trud wychowanie spadnie na żonę.
Taką sytuacje znam wśród znajomych.