Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

18889919394141

Komentarz

  • Monia,to Elcia? Śliczne dzieciatko!!!
  • :bigsmile::bigsmile::bigsmile:

    No... :bigsmile:
  • [cite] Paradidel:[/cite]@Odrobinka Leśna

    No tak, ale pomijając względy moralne, to mieszkając ze sobą bez ślubu w zasadzie żyje się jak małżeństwo. To jest całkiem niezły sposób poznania człowieka, który ma zostać drugą połówką. Codzienność potrafi dotkliwie zweryfikować siłę miłości/zauroczenia...

    Taaaaaaa, ale na nic to wszystko, kiedy człowiek zaangażowany emocjonalnie..... Choćby jej chłopak okulary rózowe pięścią tłukł, ona już "na amen".

    Eeeeeee tam, siedzenie w grzechu pozwala kosztować śmierci, a nie drugiego człowieka.
    Drugiego człowieka to trzeba kochac czystą miłością, a po Ślubie - prawdziwą miłością.

    Nie pozna sie faceta mieszkajac razem.
    Ja też mieszkałam i potwierdzam za Małgorzatą - dwaj różni faceci. Tak samo ja - inna byłam, byłam jak dziecko.
    Dwa różne seksy, dwa różne podziały obowiązków, dwie różne dojrzałosci do małżeństwa. To co było, a nie jest (chwała Bogu!) poszło z dymem trudnych czasów.

    Najlepiej jak sie razem dojrzewa do człowieczeństwa i małżęństwa stojąc przed Bogiem w życiu.
    Wtedy i seks idzie zgodnym rytmem i cała reszta sie zgrywa bosko.
    I nawet jak są przerwy w jedności to w końcu na lepsze idą......
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Ale chyba ta furtka w małżeństwie się jednak rózni sporo od tej w konkubinacie? W konkubinacie można się rozstać bez zadnych zobowiązań, konsekwencji itp.

    Konsekwencje są zawsze.
    Nie ma czegos bez konsekwencji tego czegoś.

    Ja dziękuję za wspomnienia z seksu z innymi facetami. Dziekuję, ze mi Bóg tego oszczędził.
  • W przedślubnym mieszkaniu razem i pożyciu jest takie ryzyko, że łatwo może się to wszystko rozpaść ( nie ma opcji ratujemy małżeństwo ) a jeśli jest się w następnym związku to jednak nie da się nowemu partnerowi wszystkiego nawet jeśli się bardzo chce.
    Czasami zostają jakieś urazy lub pragnienia z poprzedniego związku i pretensje do nowego męża/ żony , że jednak nie jest taki dobry jak poprzedni. Zawsze zostaje jakiś cień, tego się nie da przekreślić grubą krechą.
  • [cite] Malgorzata:[/cite]Ja też mieszkałam i potwierdzam za Małgorzatą - dwaj różni faceci. Tak samo ja - inna byłam, byłam jak dziecko.

    w sumie, to chyba jestem juz po etapie, kiedy opadły mi różowe okulary,
    tylko kurde, nie zauważyłam kiedy

    a tak jeszcze , ja dla Niego też jestem inną kobietą
    no, rzeknę, bez okularów jak najbardziej

    i w sumie tak mnie się bardziej podoba, jest realnie, więcej można "widzieć"
    ciut jaby szerzej, różowe okulary jednak zawężają horyzont

    no, ale często je zakładam jeszcze , ale już świadomie i z premedytacją
    :shades:

    To tak jak ja.
    Olewam już coraz wiecej błachostek w charakterze meża, a rozdmuchuję zalety do czerwoności. Płoną coraz piekniejszym płomieniem.
    To nakręca faceta :ad:
  • [cite] Iśka:[/cite]podbijamy, podbijamy, żeby z pierwszej strony nie zszedł :wink:

    to co zrobić gdy jedno chce być otwarte, a drugie chce stosowania NPRu w wiadomych celach - antykoncepcyjnych - i nie widzi w tym nic złego?
    Dobijać się? Do znudzenia? Czy tylko się modlić o Światło dla drugiej strony?
    Może ktoś z Was ma takie doświadczenie? Jak przebić rozumne argumenty?

    Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA:
    Walenie głową w mur niesie ze sobą wyłacznie skutek chronicznych bólów głowy.

    Modlitwa i cierpliwość i namawianie dzieci do modlitwy, najskuteczniejsze formy przekonywania
  • [cite] Ilonka:[/cite]Raz, że takie rzeczy przed ślubem ustalać.

    Dwa, jak już się nie ustaliło, zawrzeć taki kompromis żeby jedna i druga strona była jak najmniej "poszkodowana".

    Trzy, czasami spojrzeć na drugą osobę, a nie tylko na siebie. To JA chcę, to JA wymagam, to JA jestem taka idealna (tutaj otwarta) a małżonek mi do pięt nie dorasta.

    Ustaliłam przed slubem z mężem, ze chcę jechać na Misje.
    Z trudem, ale zgodził się.

    Tylko ze ja juz teraz nie chcę :tongue:
  • Tak trochę poza tematem......

    Normalnie zjem to dziecko..... Jakie kochane!!!!!!!! Całuję i całuję i nacałować się nie umiem....... Kuleczka kochana, Kurczaczek słodki......... :rainbow::rainbow::rainbow:
    Buziulka jej się tak ślicznie śmieje :twosome:
  • Te odgłosy, stękanie, marszczenie się..... ruszanie raczkami, bładzace oczka, paluszki.... Ech..... Bym sobie też tak rodziła te Cuda cudowne bez ograniczeń
  • [cite] ruda megi:[/cite]W przedślubnym mieszkaniu razem i pożyciu jest takie ryzyko, że łatwo może się to wszystko rozpaść ( nie ma opcji ratujemy małżeństwo ) a jeśli jest się w następnym związku to jednak nie da się nowemu partnerowi wszystkiego nawet jeśli się bardzo chce.
    Czasami zostają jakieś urazy lub pragnienia z poprzedniego związku i pretensje do nowego męża/ żony , że jednak nie jest taki dobry jak poprzedni. Zawsze zostaje jakiś cień, tego się nie da przekreślić grubą krechą.

    To zależy Megi jacy byli poprzednicy. Moim hmm z perspektywy czasu widzę, że mój obecny mąż jest od nich w każdej kwestii lepszy.
    Primo potrafi zarobić pieniądze na dom, zająć się dzieckiem, posprzątać zwierzątom, pozmywać naczynia, wyprasować, wyprać, ugotować, posprzątać mieszkanie, wyremontować, naprawić komputer, podłączyć wszystkie potrzebne sprzęty, złożyć meble. Zdecydować ze mną o kupnie nowych ubranek dla synka, właściwie on potrafi wszystko, nie wszystko robi, bo nei ma na to czasu, ale generalnei lepiej sobie radzi w życiu niż kobieta.
    A Jego poprzednicy zawsze mieli jakieś niedociągniecia:/.
  • [cite] Monia6:[/cite]Tak trochę poza tematem......

    Normalnie zjem to dziecko..... Jakie kochane!!!!!!!! Całuję i całuję i nacałować się nie umiem....... Kuleczka kochana, Kurczaczek słodki......... :rainbow::rainbow::rainbow:
    Buziulka jej się tak ślicznie śmieje :twosome:

    Najsmaczniejsze są policzki hehe. Mąż mi ograniczył całowanie synka raz na godzinę dla zartów, bo mówił, że Go zacałuję.
    Jak przyjeżdżam moja koleżanka, to ciągle Go nosi, całuje po wszystkim i się śmieją razem. Właściwie wszyscy chcą mojego synka całować, ja nie mam takich ciągot do obcych dzieci.
    Ale Twoją maleńką Monia6 to bym po policzkach głaskała są śliczniutkie.
  • Małgorzata, mam pytanie.
    Leczyłaś sie kiedyś na coś?

    Kiedy jestem otwarta na życie unikam wszelkiego rodzaju tabletek.....

    Kiedy łykasz jakieś prochy (np na zapalenie pęcherza (to sie łyka długo czasem) to też pozostajesz otwarta na życie w tym okresie czy jakoś sie ograniczasz?
  • [cite] Monia6:[/cite]Tak trochę poza tematem......

    Normalnie zjem to dziecko..... Jakie kochane!!!!!!!! Całuję i całuję i nacałować się nie umiem....... Kuleczka kochana, Kurczaczek słodki......... :rainbow::rainbow::rainbow:
    Buziulka jej się tak ślicznie śmieje :twosome:

    Właśnie tak patrzę na tego twojego roześmianego pulpecika ...
    I też bym już chciała
    I nie mogę się doczekać
    Zresztą nie tylko ja :bigsmile:
  • Monia6 sama jestem ciekawa odpowiedzi. Nie zawsze można funkcjnować bez tabletek niezależnie od tego czy choroba jest fizyczna i np. ból uniemożliwia czy psychiczna. A jak trzeba się leczyć np latami ? Ta wiem białe małżeństwo z tym że to w jakimś sensie kara za to że jest się chorym.
  • Nie chce mi sie wierzyc ze Ciebie nigdy ząb nie boli czy coś......
  • z bólem zęba to się idzie do dentysty:wink: na płodność i ciążę nie wpływa:wink:
  • Się idzie do dentysty...Szczurzysko Ty w innym świecie żyjesz.:wink:
  • A widzisz, moze dentysta szkodzić.... ja miałam RTG zęba w pierwszych dniach ciąży (dobrze, ze poprosiłam o ołowiany kaftan na jajniki :bigsmile:)

    Dobra, zbieram Małą i na ręce biorę... idziemy sie werandować w drodze po siostry i brata.......
  • Małgosia, gratuluję zdrowia.

    Ale Ci powiem, ze jak skończyłam 30 to poszłam na przegląd techniczny, tak dla dzieci..... zeby sie kiedys nie okazało, ze mam 3 miesiace życia, jak mój tata, który też lekarzy omijał.......

    Czuje sie przy Tobie jak hipochondryk..... (pewnie z "h-ch" mi sie pokićkało)
    Ale mysle ze prawda gdzies pośrodku lezy
  • no nie, w ciąży nie robię rtg:bigsmile:
    @megi - a co się robi z chorym zębem jak boli:shocked:
  • Ja nie wiedziałam ze jestem w ciaży.

    Stosowałam pilnie NPR, bo ciełąm też wtedy żylaki, ale o jajniki sie zatroszczyłam.
    Dzieki Bogu planowałam kolejne dziecko, tylko trochę później....
  • Ja tez z tych co lekarza to tylko ginekologa i stomatologa widzą ,,
    Lekarza pierwszego kontaktu wybrałam 12 lat temu .Nie miałam okazji go zobaczyć ,
  • ja nie wiedziałam, że jestem w ciąży i benzodiazepiny brałam....
    ale po co je brałam?
    chyba dlatego tylko, że w Pl każdy lekarz, jak się ładnie poprosi, to przepisze...
    tu w UK chciałam kiedyś to mi chcieli dać w zamian antydeprestanty - podziękowałam, ja problemów tego typu nie mam:bigsmile:
  • Kobietki drogie, przerażacie mnie... najgorsze syfy, jak np. nowotwory nie bolą.

    Moja ciocia osierociła dwójkę małych dzieci na raka piersi - klasyczny przypadek za późnego wykrycia guzu.

    Bliska mi osoba pozbawiła się możliwości posiadania kolejnych dzieci, bo też za późno była leczona. Z lekkich zawirowań hormonalnych zrobił się wielki guz na szczęście niezłośliwy, ale skomplikowana operacja była potrzebna.

    Dlatego ja chodzę do ginekologa regularnie... i bardzo nie podobało mi się, jak niektórzy katoliccy działacze przeciw antykoncepcji nawołują - nie stosuj to nie będziesz musiała chodzić do ginekologa! :fb:

    To jest czysty biznes - lepiej lekko zalepić zęba niż potem wyrwać. Lepiej usunąć małego guzka na zabiegu niż potem umierać na morfinie na onkologii. Odwiedzałam ciocię - ten płacz matek że gdyby wiedziały, że jakby czas mogły cofnąć, że dzieci, że mąż... Młode kobiety (ciocia miała lat 27 jak zmarła)

    Dla mnie jako nastolatki to było okropne i obiecałam sobie, że jeśli mam dla kogo żyć to zrobię wszystko żeby im potem nie zafundować wizyt na onkologii i sieroctwa.
  • Nie chce mi się skopiować fragment tekstu ,,,i wkleja cały ..:-(
  • a ja nie chodzę do ginekologa, ale cytologię robię :bigsmile:
  • poza tym
    jak Cię nie boli nic po 40-tce, to znaczy , że nie żyjesz
    mnie jak na razie nadal najbardziej boli poranne wstawanie
    czyli , żyję

    :cool:

    to tak jak mnie

    :bj::bj:
  • Poranne wstawanie to zawsze boli! więc nie jest to "dolegliwosc" wielodzietnych
    a skoro boli tak czy inaczej to lepiej mieć dla kogo wstawać niż nie mieć.
    Dla samej siebie to czasem nie wstawałam :wink:
  • Goska@
    Juz mowilam, ze chodzilo o brak otwartosci w czasie lykania koniecznych lekow.

    Acha, super, ze sie badasz, o to chodzi
Ta dyskusja została zamknięta.