Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Brawario zmienia zdanie w kwestii tańców damsko-męskich

1121315171828

Komentarz

  • Zapewniam, że w piekle nie ma nikogo, kto by miał dobre chęci.
    ---
    Buahahahahaha :bj::bj::bj:
  • @Wołodia: ostanie osobiste przytyki do Brawario poniżej krytyki.
    Sp... przytulać się z mamą palancie.
  • 2. Jedziesz 180 km na godzinę, ale masz dobrą intencję nie spowodowania wypadku na drodze. Czy sama dobra intencja jest gwarantem tego, że do żadnego wypadku nie dojdzie?
    Ty Brawario... chyba chcesz mnie zrazic do siebie...?
  • [cite] Włodzimierz:[/cite]No i jaki jest ten "zły, przeciwny woli Boga przedmiot" w wypadku tańca? Dowiem się wreszcie tej "tajemnicy wiary", czy nie?
    Nie, nie dowie się Pan. Jak wielokrotnie bowiem podkreślałem taniec d-m nie należy do kategorii czynów złych ze swej natury (a więc takich jak kłamstwo, cudzołóstwo, morderstwo niewinnego czy bałwochwalstwo, których sam przedmiot jest niegodziwy) ale bardzo niebezpiecznych (a więc takich, które co prawda nie są złe zawsze i wszędzie, ale z różnych względów są źródłem wielu pokus i okazji co grzechu). Gdzie zaś tkwi źródło wielu pokus w tańcach d-m łatwo jest wskazać i było to nieraz już tu omawiane (konwencja większej cielesnej bliskości pomiędzy mężczyzną i niewiastą jaka niemal z założenia w nich zachodzi; okoliczności i sposób, w jaki zazwyczaj odbywają się tańce, a więc np. mniej skromny i bardziej rzucający się w oczy strój, wątpliwa muzyka, nadmiar alkoholu, etc).
    [cite] Włodzimierz:[/cite]Nie nazwałem Cię "cielesnym zboczeńcem". Wydumałeś to sobie, Racjonalisto Kochanienki!
    Wywnioskowałem to logicznie z Pana postów.
    [cite] Włodzimierz:[/cite] Neurotykami byli np. św. Franciszek, św. Ignacy z Loyoli, św. Alfons Liguori i masa innych świętych.
    A skąd Pan o tym wiem? Gościł Pan ich na kozetce?


    [cite] Włodzimierz:[/cite]Gdy kobieta, mówi do Ciebie "kocham cię" to o czym myślisz: o jej oczach czy jej kroczu?
    Myślę o jej oczach, ale najpewniej i tak mi Pan nie uwierzy, gdyż ma Pan już z góry ustaloną wizję mej osoby.
    [cite] Włodzimierz:[/cite]Tyle głupot napisałeś o tańcu, że o wszystko można Cię podejrzewać? Mama zapomniała przytulić? Mo z egidy tego nie robiła i wychowałeś się bez nieseksualnych konotacji bliskości kobiety? Nigdy w rodzinie nie witaliście się, nie ściskaliście? Naprawdę pożądasz kobiety, kiedy ją obejmujesz?
    Oczywiście mojej Ś.P. Mama nigdy mnie przytulała i zawsze mnie biła. Czy takiej odpowiedzi Pan oczekiwał? Czy odpowiada to Pana wyobrażeniom na mój temat?
    [cite] Włodzimierz:[/cite]Wiesz z jakiej rodziny pochodził św. Jan Maria Vianey? Kojarzysz te sprawy w ogóle?
    Najpewniej z takiej, gdzie jedynym kontaktem fizycznym pomiędzy mamą a dziećmi było silne uderzenie w pośladki.
  • Ty Włodek... poprosisz dziewczynę z naszego stada do tańca i w ryj.
  • Nie ma się z czego śmiać. To jest dogmatycznie pewne.
    ---
    Proszę, chociaż w tym się nie ośmieszaj.
  • Jeśli przytulanie ciebie jest dla Twojej Czcigodnej Rodzicielki poniewieraniem, to rozumiem wyżywanie się osobistymi wycieczkami w dyskusji. :cool:
    Jak w całej dyskusji znajdujesz pomiędzy wierszami to czego tam nie ma i na tym opierasz argumentację, akcentując przytykiem osobistym. Zaiste postawa dojrzałego dyskutanta.

    Nie karmię więcej trolla.
  • A Ty co chciałeś se potańczyc...? Poproś mnie do tańca...
  • To powiedziawszy Włodzimierz napełnił się helem i wzniósł się pod chmury.
  • hehe chyba z czyms ostrym bo najwyraźniej Twój balon przebił...
  • Coś mądrego.
    Wazelinka pod admina z opowiastką.
    A na koniec twarde własne zdanie.
    Bleee
  • Dlaczego Pan Włodzimierz, by przekonać nas do piękna ziaren prawdy używa tak odrażającej formy?

    :gn:
  • [cite] Eleonora:[/cite]Dlaczego Pan Włodzimierz, by przekonać nas do piękna ziaren prawdy używa tak odrażającej formy?

    :gn:

    A co nazywasz odrażającą formą? Nic takiego nie zauważyłam.
  • Na początku pomyślałam: ma człowiek rację, czytałam tak u o. Woronieckiego, tylko nie mogłam załapać różnic między uczuciem pożądliwym, a popędliwym. Ale jak zaczęły się nieprzyjemne insynuacje osobiste, to już zwątpiłam w dobrą wolę, bo nie rozumiem po co to.
  • "A co nazywasz odrażającą formą? Nic takiego nie zauważyłam."

    Zawsze mnie fascynuje, jak bardzo różny jest odbiór zachowania ludzi na forum w zależności od tego, czyją stronę trzymamy. Jak wielu słów potrafimy nie zauważać, albo przeciwnie - traktować z przewrażliwieniem. To dobry temat na badania psychologiczne :cool:
  • Maćku-To zjawisko nie ogranicza się tylko do forum, czyż nie?
  • Czyż tak :)
  • @Maciek: Zawsze mnie fascynuje, jak bardzo różny jest odbiór zachowania ludzi na forum w zależności od tego, czyją stronę trzymamy. Jak wielu słów potrafimy nie zauważać, albo przeciwnie - traktować z przewrażliwieniem. To dobry temat na badania psychologiczne

    Tak, masz rację, Maćku. Nawet napisałam dość podobne zdanie w wątku o ŚDM w Madrycie w odniesieniu do artykułu, do którego link podał Gregorius.
    Z dużym zaciekawieniem czytałam tę wymianę poglądów i nie ukrywam, że w kwestii tytułowej tego wątku zdecydowanie bliżej mi do poglądów Włodzimierza. Nie mam takiej wiedzy teologiczno-filozoficznej, aby brać udział w tej dyskusji, ale jestem przekonana, że czym innym jest rozeznawanie, co jest zgodne z wolą Bożą, a czym innym nadmierne skupianie się (a tak odbieram Brawiaria) i wyszukiwanie działania złego (z premedytacją nie piszę z wielkiej litery). Jak dla mnie szkoda czasu. Lepiej go wykorzystać bezpośrednio na czynienie dobra (a nie wręcz obsesyjne szukanie wokół zła) . Zło nie jest warte, by się zanadto na nim skupiać (nie mylić z lekceważeniem zła). Ta, w moim odczuciu, nadmierna ostrożność, by unikać tego, co, być może, mogłoby prowadzić do czegoś, co, być może prowadzi do czegoś, co może otrzeć się o grzech, po prostu trąci pychą.
  • [cite] Maciek:[/cite]Czyż tak :)

    Aaa czyli to tylko taki pretekst...:)
  • A czy Włodzimierz jest mężczyzną? Ostatni wpis wychodzi wyraźnie z pozycji feministycznej...
  • @ Włodzimierz: Najcięższym stanem emocjonalnym jest depresja. To już coś więcej niż uczucie. Istnieje pokaźna biblioteka pokazująca jak pakuje się ludzi w depresję za pomocą tłumienia uczuć.
    W zasadzie to jest tragedia.
    Podaj, proszę, jakieś tytuły. Chętnie bym poczytała (może być na priv).
    A czy jest choć w połowie równie pokaźna biblioteka, jak te uczucia odkryć i uwolnić?
  • Po jego wysłuchaniu zaraz lecimy do spowiedzi (z radością)
    ---
    Czyli jego wysłuchanie jest grzechem ciężkim, czy tak?
  • Rozumiem więc, że ten zestaw autorów, w większości niszowych eksperymentatorów mieszających teologię z psychologią, jest dla Włodzimierza większym autorytetem, niż wybitni duszpasterze, których cytuje Brawario. No cóż można powiedzieć - jaki pan, taki kram.
  • Włodzimierzu, dziękuję! Spróbuję się zmierzyć z którąś z tych pozycji.:br:
  • [cite] Włodzimierz:[/cite]To nie tak, że ja mam rację. Albo, że to mistyka. Na KUL tak uczą. To jest podstawa etyki klasycznej. Arystoteles to sformułował. Platon już to znał. Było i jest nonsensem nie wymagać od mężczyzny panowania nad swoimi pożądaniami. Wg Arystotelesa zwolnione są tylko dzieci i niewolnicy. Umiarkowanie i męstwo wchodzą do definicji męskości w kulturze zachodniej i żaden Brawario tego nie zmieni. To mężczyzna ma ŚWIADOMIE PRZEKSZTAŁCIĆ swoje uczucia, bardziej niż bierniejsza z natury kobieta. Tak aby w konsekwencji mógł posługiwać sie "mową ciała". I nikt go z tego nie zwolni. Wystarczająco napatrzyłem się na nieszczęścia powodowane przez różnych świętoszków, żeby teraz cicho siedzieć. To nawet nie jest rzecz łaski, skoro pogańska etyka do tego doszła. W bajkach jest! Kobieta ma czuć w mężczyźnie oparcie, to nie ona ma kierować i wychowywać jego popęd jak teraz mówią już nawet księża. Brawario nazywa to zboczeniem!
    Włodzimierzu co Ty znowu wymyślasz?!? Co nazywam rzekomo zboczeniem??? Umiarkowanie i męstwo??? Naprawdę zaczynasz już odlatywać :shocked:
    [cite] Włodzimierz:[/cite]Ostatecznie seksizm umiłowanego brata Brawaria to właśnie Was, Drogie Panie, stawia w najgorszej sytuacji. Oto dowiadujecie się, że mężczyzna to istota owładnięta chucią, jako tako bezpieczna, gdy zamknięta w klatce. Jak go z tej klatki wypuścić to "w większości wypadów, na ogół, prawie zawsze" będzie Was traktował jako obiekty seksualne, bo TAK MÓWI DOŚWIADCZENIE. Nie daj Boże jak się w Was zakocha. Jak się z Wami ożeni to po prostu bedzie egzekwował swoje prawa, bo co innego zrobi? Przecież on inaczej nie umie. Strzeżcie się zatem pokazywania im swojej urody. Żadnych gustownych sukienek, żadnych spodni, żadnych wesel, żadnych fryzjejów i modystek. To wszystko jest po to żeby kusić bydło do grzechu. A jak któryś poprosi do tańca pamiętajcie, że on już przeżywa z Wami seks. Tak to niestety wyglada.
    I co, nie mam prawa do gniewu, jako mężczyzna?
    Tak oczywiście Włodzimierzu, żadnych fryzjerów wszak wiadomo, że od dawna głoszę, iż niewiasty powinny chodzić w poczochranych i brudnych włosach. Oczywiście, w mych tekstach można też bez trudu znaleźć twierdzenie, iż kobiety i dziewczyny nie powinny nosić ładnych sukienek, ale winny ubierać w śmierdzące worki po kartoflach. Oczywiście też wszelkie weselenie jest zakazane. Co jeszcze Pan wymyśli?
  • [cite] Eleonora:[/cite]Na początku pomyślałam: ma człowiek rację, czytałam tak u o. Woronieckiego, tylko nie mogłam załapać różnic między uczuciem pożądliwym, a popędliwym.
    A co ma różnica pomiędzy uczuciem pożądliwym a popędliwym wspólnego z kwestią tańców damsko-męskich??? Pan Włodzimierz wklepuje tu jakieś długie rozważania psychologiczno-duchowe, które nie mają bezpośredniego związku z tematem i próbuje wszystkich przekonywać, iż potwierdzają one jego - sprzeczną z tradycyjnym nauczaniem - tezę o nieszkodliwości tańców d-m. To jest haczyk, na który nie warto się łapać.
  • Najbardziej mnie dziwi, że skoro sam Włodzimierz jest tak świetny, że żadna myśl nieczysta mu przez głowę nie przemknie w żadnej sytuacji, to czemu z taką zajadłością zwalcza porady dla ludzi mniej doskonałych? Przecież jego w ogóle nie powinno interesować, co Brawario pisze, bo to nie dla niego. Czy to więc pacjent, który neguje istnienie choroby, z której sam się wyleczył, czy raczej jakaś ściema?
  • [cite] Brawario:[/cite]To jest haczyk, na który nie warto się łapać.
    No właśnie od pierwszego jego posta w tym wątku mam takie uczucie, że niby wszystko pięknie-ładnie tylko z pomiędzy wyrazów rogi wystają. Wyjaśniło się trochę po informacji, że interpretacja Ojców jest nie do strawienia, a potwierdziło w ordynarnych atakach personalnych.

    Jakby tak brać pod uwagę posty Włodka to mamy tu co najmniej kandydata na ołtarze: nie straszne mu żadne pokusy cielesne, na odległość wyczuwa cudze grzechy i niedomagania psychiczne. I do tego ten ton wszechwiedzącego patosu: "Wystarczająco napatrzyłem się na nieszczęścia powodowane przez różnych świętoszków".

    Włodzimierzu! Wyprowadź nas z tego Egiptu wielodzietnych.org!

    Edit: html miast BBC
  • [cite] Włodzimierz:[/cite]
    Interpretacja Ojców jest jak najbardziej do strawienia. To Ojcowie pustyni celowo wystawiali się na pokusy Szatana a nie uciekali, gdzie ich rzekomo nie ma.
    Pokusy cielesne są włąściwe dla człowieka i mężczyzny zwłaszcza. Dzięki ich pokonywaniu staje się silnym i pełnym wigoru mężczyzną a nie rozlazłą babą. Ma na to czas od bierzmowania do ożenku. Pokusa cielesna jest dla naszej siły dana. Kto nie umie ich pokonać jest pierdołą życiową, czego żadne gadanie nie zmieni.
    Gdybyś choć trochę liznął tradycyjnej duchowości katolickiej, to wiedziałbyś, że o ile - owszem z różnymi pokusami trzeba mężnie walczyć i stawiać im czoła - o tyle, jeśli chodzi o pokusy przeciw cnocie czystości, to jest dokładnie na odwrót: należy bardziej przed nimi uciekać, aniżeli stawiać im czoła. Ma to silne oparcie w samym Piśmie świętym, gdzie czytamy o przykładzie Józefa z Egiptu, który w obliczu kuszenia go przez żonę Potifara, szybko dał dyla (a nie np. zaczął ją przekonywać, żeby go nie namawiała do cudzołóstwa).
    [cite] Włodzimierz:[/cite]Ja od 20 lat niezmiennie kocham św. Tomasza z Akwinu.
    20 lat "kochania" św. Tomasza z Akwinu, a nie podałeś choćby jednego fragmentu z jego dzieł, który przeczyłby tradycyjnemu przekonaniu o tym, iż tańce d-m są zazwyczaj bliską okazją do grzechu...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.