Wręcz przeciwnie, rozmowa nie jest o tym, że jak siedzisz w domu to się nie rozwijasz. Raczej odwrotnie - padają tezy, że to siedząc w pracy robisz durne nikomu niepotrzebna rzeczy. Z tego co pamiętam, to Twoją pracę Małgorzato bardzo lubiłaś, byłaś w tym dobra i - chyba - Cię rozwijała. O tym ten wątek, więc nie wpisujesz się z tutejszy mainstream.
@Zuzapola , po prostu bardziej mnie to martwi, bo o swój rozwój się już nie martwię. Nasze pokolenie miało większy ciąg na bramkę, często w kierunku pieniędzy ale zawsze można było się przekierunkować na rzeczy inne, jak była wola wytrenowana. Natomiast dzisiejsze nie ma tego ciągu, bo może jest dostatniej, nie wiem, może nawet to i dobrze, że nie są pazerni. Przykład jaki dajemy to jest to co rodzic robi po pracy, wtedy nas widzą, a mnie to widzą non stop bo nie pracuję, i jestem mimo to zmęczona, mam niemowlaka. Chciałabym pójść do pracy, jak niemowlę dorośnie do przedszkola (i będzie je lubiło), nie dla rozwoju ale dla pieniędzy. Jeśli nie dla pieniędzy to dla dobra czegoś, ludzi, pszczół, czy czegokolwiek w potrzebie.
Ale mam znajome, które chcą być w domu, żeby "ciepła zupa" czekała na domownikow. Jedna ma noworodka i masę maluchów, ale chce być w domu z dla nastolatków wracających po szkole do domu, więc się spieszy na ten czas, choć chłopak sobie obiad nie tylko by zagrzal ale i zrobil. Ale ona chce bo powitac, być w domu, kiedy dzieci starsze wracają do domu. Inna ma najmłodsze 10 lat i też chcieli by była w domu, żeby ktoś w tym domu byl. W obu przypadkach mężowie ciężko pracują na utrzymanie rodziny.
I taki tradycyjny model ma w sobie coś. Jedna pracuje z domu, inna obmysla biznes bez wychodzenia z domu.
Ale mimo, że model życia piekny, zbyt wiele czynników się składa na nasze wybory, żeby było jak my do końca chcemy. Czasem można tylko minimalizować szkody.
E tam, z tymi dziećmi w placówkach to przesada, że tak dużo się w pustym domu siedzi. W podstawówce lekcji jest jednak nie tak wiele, zresztą dzieciaki mają tyle ferii i innych dni wolnych, że przez pół roku jednak nie siedzą w placówkach.
Wracam z kijków a tu ponad 100 postów poszło mnie praca mogłaby rozwinąć bardzo, ale musiałabym poświęcić bardzo dużo czasu na szkolenia itd., a ja cenię bardziej dom, moją rodzinę
W ogóle praca pasją? Never Zawsze bym miała jakiś niedosyt, pasje to ja mam popracowe, zakręcone, nieopłacalne finansowo, ale mnie i moja rodzinę rozwijające Dla mnie tak jest ok
W sumie ja bym chciała żeby mój mąż zarobił tyle żeby mnue było stać na taką edukację bo myślę że wiecej dziecko skorzysta w takim systemi nauki niż w szkole.
A poziom podstawówek jest tragiczny. Moje sobie radzą bez korepetycji ale wsumie się nie dziwie patrząc na to czego ich uczą w tej podstawówce i jak...
Zazdrościsz bogatym bogactwa i zaradności? Ja ich podziwiam za to że są zaradni i staram się ich naśladować w zaradnosci A że większość społeczeństwa jest zawistnikami to cóż. Szkoda bo to jedyny grzech główny którego popelnianie nie przynosi nawet doraźnej przyjemności.
O tym że nie masz po co komentować sposobów realizacji edukacji domowej. Jak ktos na posyla na prywatne lekcje to znaczy że go na to stać a nie że to jest bezsensowne wydawanie kasy. Uważam że inwestowanie w edukację porządną dzieci nie jest marnowaniem. Jest oszczednoscia i czasu i pieniędzy. A to że nie każdego na to stać nie jest powodem do uwazania tego za głupotę. Ja bym chciała żeby mnie było stać na taką edukację i nie uważam jej za marnowanie kasy. A Ty usilujesz zdyskredytować taki sposób edukacji tylko dlatego że Ciebie na niego nie stać. Czyli kierujesz się zwykłą zawiścią.
@J2017 to znaczy że trzeba zabronić bogatym posiadania większej liczby dzieci? Rodziny wielodzietne są różnie sytuowane. Jak i rodziny jedynakow i parek. Wielodzietnosc nie oznacza nędzy. Ja jestem bogatsza niż kiedy mialam jedno dziecko i wynika to również z tego że dzieci trzeba wykarmic i zapewnić im jakiś poziom życia a to zmusza do szukania pracy która daje odpowiednue dochody. Są tacy co potrafią zarobić i mieć dużo dzieci. Coś w tym oburzającego?
@J2017 Bo tak jest. Bogaci uczą się w szkołach prywatnych albo mają prywatne lekcje. W szkołach publicznych uczą się biedni. To nie są prawdy objawione tylko rzeczywistość.
@ J2017 Bo tak jest. Bogaci uczą się w szkołach prywatnych albo mają prywatne lekcje. W szkołach publicznych uczą się biedni. To nie są prawdy objawione tylko rzeczywistość.
To znowu uogólnienie, które budzi moje zdumienie, bo pracuję w szkole publicznej i uczę dzieci z rodzin niezwykle zamożnych, w tym dzieci polityków. Stać ich na edukację zagraniczną, a jednak są w polskiej szkole i to , tfu, tfu - publicznej!!!
Oczywiście. Nie neguję tego. Są tacy bogaci co wysyłają dzieci do szkół publicznych. Śmiem jednak wątpić że jest ich większość. Po prostu denerwują mnie uogolniajace teksty @J2017 i pozwoliłam sobie zejsc do jej poziomu.
Natomiast krytykowanie czyjegoś sposobu uczenia jego własnych dzieci jest uważam nieeleganckie i moim zdaniem wynika z zawiści i braku wyobraźni. Aż z ciekawości poszukam takich danych.
Wczoraj dostałam ofertę pracy w zawodzie z widokiem na Wawel w pakiecie Mulitisport, także i na pasję jest miejsce... Tylko co powie rodzina
A tak poważnie, cieszę się że od czasu do czasu mogę zrobić jakieś zlecenie. Od zawsze lubię projektować materiały reklamowe, kiedyś strony www. Rozwiązywać jakieś zagadnienia z programowania / automatyzowania ... Ale jestem w ciazy (sennosc) mam jedno małe dziecko, starsze w ED wymagające atencji. No nie widzę tego co wieczór lub w drzemkach dzieci.
@Odrobinka Czy ja kogoś krytykuję? Po prostu nie widzę sensu ED , okazuje się ta wersja edukacji bardzo kosztowna. Mam prawo do własnego zdania. Tak samo jak osoby, które nie widzą sensu w posyłaniu dziecka do szkoły publicznej. Tymczasem do szkół publicznych też chodzą dzieci z bardzo zamożnych rodzin, które nie widzą sensu w ED i bynajmniej nie wydają na korepetycje.
@Agnieszka mnie najbardziej dziwi brak planów, nawet dotyczących miłości, rodziny, co do pracy to już nawet nie najważniejsze. Jakiś brak zrozumienia, że niedługo samemu trzeba się będzie utrzymać. Kilka koleżanek już się skarży na taką młodzież. I takie jakieś mrzonki nierealne, w stylu nie muszę się uczyć bo będę pisarzem, bo będę restauratorem itp., a nie idzie za tym żadne działanie.
Komentarz
Z tego co pamiętam, to Twoją pracę Małgorzato bardzo lubiłaś, byłaś w tym dobra i - chyba - Cię rozwijała. O tym ten wątek, więc nie wpisujesz się z tutejszy mainstream.
Inna ma najmłodsze 10 lat i też chcieli by była w domu, żeby ktoś w tym domu byl. W obu przypadkach mężowie ciężko pracują na utrzymanie rodziny.
I taki tradycyjny model ma w sobie coś. Jedna pracuje z domu, inna obmysla biznes bez wychodzenia z domu.
Ale mimo, że model życia piekny, zbyt wiele czynników się składa na nasze wybory, żeby było jak my do końca chcemy. Czasem można tylko minimalizować szkody.
Bez sensu te porównywania i wyliczanki.
mnie praca mogłaby rozwinąć bardzo, ale musiałabym poświęcić bardzo dużo czasu na szkolenia itd., a ja cenię bardziej dom, moją rodzinę
W ogóle praca pasją?
Never
Zawsze bym miała jakiś niedosyt, pasje to ja mam popracowe, zakręcone, nieopłacalne finansowo, ale mnie i moja rodzinę rozwijające
Dla mnie tak jest ok
Podziękowałam przypadkiem.
Dla biedaków są szkoły publiczne.
A że większość społeczeństwa jest zawistnikami to cóż. Szkoda bo to jedyny grzech główny którego popelnianie nie przynosi nawet doraźnej przyjemności.
Po prostu denerwują mnie uogolniajace teksty @J2017 i pozwoliłam sobie zejsc do jej poziomu.
A tak poważnie, cieszę się że od czasu do czasu mogę zrobić jakieś zlecenie. Od zawsze lubię projektować materiały reklamowe, kiedyś strony www. Rozwiązywać jakieś zagadnienia z programowania / automatyzowania ... Ale jestem w ciazy (sennosc) mam jedno małe dziecko, starsze w ED wymagające atencji. No nie widzę tego co wieczór lub w drzemkach dzieci.