A nie wynika to z tego, że póki co ludzie zrzeszenie wokół VOM to malkontenci na NOM i modernizm? Widziałeś kiedyś grupę malkontentów tworzącą wspólnotę? Chyba, że grupę wisielców...
To raz.
Dwa - we wspólnocie powinno być miejsce dla wszystkich, a sorry, jeśli księżą "szczęść Boże" nie odpowiedzą bo pani ma spodnie, a nie spódnicę, to o czym w ogóle mówić? Jeśli nie mówi się o relacjach i nie ma duszpasterstwa, ale jest czysta apologetyka o teorii, to jak mówić o jedności wspólnotowej?
W Ars za Vyanneya cała wiocha stałą się niemal wspólnotą. Da się. Tylko, że Vyanney nie robił wszystkiego za świeckich...
Jako osoba, która bardzo się starała o to, aby budować wspólnoty w ramach Tradycji, uważam, że to zadanie niemożliwe do wykonania. Po pierwsze dlatego, że środowisko to gromadzi ludzi, którzy nie chcą należeć do żadnej wspólnoty i z ulgą korzystają z miejsca, gdzie mogą funkcjonować jako niezależne atomy. Po drugie dlatego, że w Kościele przedsoborowym nie zwracano uwagi na świeckich i nie było mechanizmów, aby budować wśród nich wspólnotowość. Wspólnota sama się nie sklei, trzeba wykonać konkretną pracę w tym celu i trzeba wiedzieć, co robić. Tego w Tradycji nie ma i nie będzie.
Co wyjaśnia, czemu zwolennicy tzw. starej mszy ignorują wspólnotowy wymiar Eucharystii.
ja już od kilku tzw tradsów słyszałam, że w sytuacjach kryzysowych małżeńskich nie uzyskali oni u siebie w kościele żadnego wsparcia (mimo, że go szukali) poza cierp i znoś.
W Kościele posoborowym najbardziej zaskoczyło mnie to, że ludzie w ogóle nie zajmują się zwalczaniem takich, czy innych wrogów (Żydów, masonów, modernistów, sprawców nadużyć liturgicznych, papieża Franciszka itp.), tylko ciężko pracują nad swoim rozwojem duchowym, wspierają braci w trudnościach, walczą w parafiach o młodzież, intensywnie się formują. To zupełnie inna rzeczywistość, niż przedstawiana w Tradycji, która zawsze traktuje „posoborowie” z pogardą i lekceważeniem.
@Maciek_bs serio twierdzisz, że przedsoborowi święci nie pracowali duchowo nad sobą? smiała hipoteza...
Przedsoborowi święci żyli w innych czasach, przede wszystkim nie musieli walczyć z całym przekazem medialnym, mieli tylko rodzinę, szkołę/pracę i kościół. A mimo to, ilu mamy przedsoborowych świętych świeckich? - garstkę
Co wyjaśnia, czemu zwolennicy tzw. starej mszy ignorują wspólnotowy wymiar Eucharystii.
nie ignoruja, bo nie ma potrzeby, gdzie w teologi albo Objawieniu powiedziane jest coś o wspolnotowym wymiarze sakramentu Eucharystii? Msza św to wiecej niż Eucharystia, która jest tylko czescia Mszy.
Ad 1 to jest skierowane do kapłanow . Ostatnia wieczerza to ustanowienie 2 sakramentow jakby nie było
Ad 2. Rozumiem, że wszelakie msze w samotnosći kapłana i ministratnta uznajemy jako nieważne?
A tak w ogóle to mnie sie wydaje, że teologicznie wspólnotowośc ma inne znaczenie niż to co rozumie pod tym pojęciem większość dyskutantów w tym wątku Wspolnota wiernym na VO jak najbardziej bowiem istnieje (o ile tacy sa obecni na mszy) . Tyle, że jestem niemal pewien, że zwolennicy NOM tę wspolnotowośc pojmują zupelnie inaczej
@PawelOdOli dlatego zarzut o braku wspolnotowosci uwarzam za chybiony, bowiem twierdzący o tym braku mają bardzo specyficzne pojecie wspólnotowości, ktore odrzuca inne interpretacje tego pojęcia
Wierni na VOM jak najbardziej stanowia jednoś, razem z celebransem dąża w jednym kierunku,. To raczejhj NA NOMie nie wiadomo komu i püo co sie kult sprawuje
@Gregorius a tak z ciekawości - czy to z ostatniej wypowiedzi Maćka wywnioskowałeś, że twierdzi on, że VOMowcy nie pracują nad sobą duchowo? Bo jeśli tak, to chyba dobrze by było, gdybyś przeczytał jeszcze raz jego wypowiedź, gdyż nic takiego tam nie powiedział.
Wierni na VOM jak najbardziej stanowia jednoś, razem z celebransem dąża w jednym kierunku,. To raczejhj NA NOMie nie wiadomo komu i püo co sie kult sprawuje
nie mam takich problemów z NOMem, jeśli Ty masz, to może powinieneś się dokształcić
@Gregorius a tak z ciekawości - czy to z ostatniej wypowiedzi Maćka wywnioskowałeś, że twierdzi on, że VOMowcy nie pracują nad sobą duchowo? Bo jeśli tak, to chyba dobrze by było, gdybyś przeczytał jeszcze raz jego wypowiedź, gdyż nic takiego tam nie powiedział.
Może ty przeczytaj, zwłaszcza jak rozój duchowy Maciek przeciwstawia Tradycji w słowach: "To zupełnie inna rzeczywistość, niż przedstawiana w Tradycji"
Naprawdę, niesamowite jest to dążenie do szukania ataku nawet tam, gdzie go zupełnie nie ma A ucinanie drugiej części zdania może zmienić jego sens, nie uważasz?
Wierni na VOM jak najbardziej stanowia jednoś, razem z celebransem dąża w jednym kierunku,. To raczejhj NA NOMie nie wiadomo komu i püo co sie kult sprawuje
nie mam takich problemów z NOMem, jeśli Ty masz, to może powinieneś się dokształcić
Teoretycznie w NOMie jest wszystko dozowlone, zwłaszcza traktowanie celebransa jako showmena albo celebrytę. To nawet praktyka, wiec cel kultu rozmyty, Z resztą o likwidacji ołtarza, zrobienia z niego stołu i obroceniu kapłana duyo mądrych rzeczy pisał Klaus Gamber w książce "Zwróćmy sie ku Panu" pozytywnie opiniowanej przez Benedykta XVI
@PawelOdOli, są w KK ruchy formujące małżonków, dzieci - gdzie mówi się o dialogu, budowaniu relacji. Wyrosłam w oazie i widzę, że dużo dobrego tam było, właśnie od strony relacji, była ona dla mnie oparciem w trudnych momentach życia.
Teraz tak się moje losy potoczyły (małżeństwo), że dużo mam do czynienia z tradycjonalistami i widzę ich niedomagania, boleję nad tym i tak jak pisze Maciek- trudno pewnych spraw tu oczekiwać, bo większość nie chce wspólnoty, uważa że jest niepotrzebna, że nasz punkt widzenia jest najmądrzejszy i my będziemy wracać do sprawdzonych starych rozwiązań w relacjach podwładności (żona-mężowi, dzieci-rodzicom, wierni- księżom). Bardzo irytuje mnie oddzielanie: pół kościoła dla kobiet, pół dla mężczyzn. Dlategoż nie chodzę do FSSPX (no, bardzo rzadko). Mszę wolę starą i też widzę, że jest spychana na złe godziny, co utrudnia budowanie wspólnotowości rodzinnej. Ale to akurat nie ich wina.
Wierni na VOM jak najbardziej stanowia jednoś, razem z celebransem dąża w jednym kierunku,. To raczejhj NA NOMie nie wiadomo komu i püo co sie kult sprawuje
nie mam takich problemów z NOMem, jeśli Ty masz, to może powinieneś się dokształcić
Teoretycznie w NOMie jest wszystko dozowlone, zwłaszcza traktowanie celebransa jako showmena albo celebrytę. To nawet praktyka, wiec cel kultu rozmyty, Z resztą o likwidacji ołtarza, zrobienia z niego stołu i obroceniu kapłana duyo mądrych rzeczy pisał Klaus Gamber w książce "Zwróćmy sie ku Panu" pozytywnie opiniowanej przez Benedykta XVI
Ciekawe, jak Benedykt XVI zaopiniowałby Twoje powyższe słowa i w ogóle podważanie katolickości NOM.
Bardzo sympatyczne rodziny chodzą na VOM i też się lubimy.
Ja bym chciała np. jakiejś propozycji grup dla dzieci, jakiejś propozycji dla małżeństw, przygotowania do Bierzmowania, wyjazdu wakacyjnego dla dzieci, rekolekcji o godziwej porze dla rodzin z małymi dziećmi. To chyba bardziej problem nasz małżeński (mój mąż jest dużym tradycjonalistą i potrzebuje mieć wszystko w porządku pod kątem teologicznym, ja to szanuję) niż, że tego nie ma. Nie do końca mi odpowiada np. kurs katechetyczny dla młodzieży FSSPX, czy dla młodszych też, ale nie mamy alternatywy. Może tam na południu Wawy macie więcej propozycji, my mamy niewiele. Są tylko ministranci, dla dziewcząt nic, rekolekcje zawsze późnym wieczorem. Byli i są skauci, ale oni przestali chodzić tylko na tradycyjne msze.
W Dziele bardzo dużo mówi się o apostolstwie przyjaźni i zaufania. Formacja jest ukierunkowana na to by szukać tego, co łączy a nie dzieli. W takim razie to naturalne, że tworzy się wspólnota jeśli ludzie są otwarci i chcą się przyjaźnić. Sęk w tym, że to tylko Józefów.
U nas w zwykłej parafii jest tylko róża różańcowa , innej formacji nie ma, kontaktu z ludźmi z parafii nie mam , róża to samodzielna modlitwa w domu, poza 1 msza w miesiącu się nie spotykamy. Żal mi, że parafia nie jest właściwie wspólnotą.
U nas w zwykłej parafii jest tylko róża różańcowa , innej formacji nie ma, kontaktu z ludźmi z parafii nie mam , róża to samodzielna modlitwa w domu, poza 1 msza w miesiącu się nie spotykamy. Żal mi, że parafia nie jest właściwie wspólnotą.
Komentarz
To raz.
Dwa - we wspólnocie powinno być miejsce dla wszystkich, a sorry, jeśli księżą "szczęść Boże" nie odpowiedzą bo pani ma spodnie, a nie spódnicę, to o czym w ogóle mówić? Jeśli nie mówi się o relacjach i nie ma duszpasterstwa, ale jest czysta apologetyka o teorii, to jak mówić o jedności wspólnotowej?
W Ars za Vyanneya cała wiocha stałą się niemal wspólnotą. Da się. Tylko, że Vyanney nie robił wszystkiego za świeckich...
serio twierdzisz, że przedsoborowi święci nie pracowali duchowo nad sobą? smiała hipoteza...
A mimo to, ilu mamy przedsoborowych świętych świeckich?
- garstkę
2) Dzieje Apostolskie
"aby stanowili jedno"
https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=356&werset=5#W5
Ad 2. Rozumiem, że wszelakie msze w samotnosći kapłana i ministratnta uznajemy jako nieważne?
A tak w ogóle to mnie sie wydaje, że teologicznie wspólnotowośc ma inne znaczenie niż to co rozumie pod tym pojęciem większość dyskutantów w tym wątku Wspolnota wiernym na VO jak najbardziej bowiem istnieje (o ile tacy sa obecni na mszy) . Tyle, że jestem niemal pewien, że zwolennicy NOM tę wspolnotowośc pojmują zupelnie inaczej
---
A kto tak twierdzi(ł)?
Co do wspólnotowości - tak.
dlatego zarzut o braku wspolnotowosci uwarzam za chybiony, bowiem twierdzący o tym braku mają bardzo specyficzne pojecie wspólnotowości, ktore odrzuca inne interpretacje tego pojęcia
Kapłan występuje in persona Christi.
Nie ma co do tego wątpliwości.
Zdecydowanie nie. Znam naprawdę wielu księży i żaden nie zachowuje się w taki sposób.
Teraz tak się moje losy potoczyły (małżeństwo), że dużo mam do czynienia z tradycjonalistami i widzę ich niedomagania, boleję nad tym i tak jak pisze Maciek- trudno pewnych spraw tu oczekiwać, bo większość nie chce wspólnoty, uważa że jest niepotrzebna, że nasz punkt widzenia jest najmądrzejszy i my będziemy wracać do sprawdzonych starych rozwiązań w relacjach podwładności (żona-mężowi, dzieci-rodzicom, wierni- księżom).
Bardzo irytuje mnie oddzielanie: pół kościoła dla kobiet, pół dla mężczyzn. Dlategoż nie chodzę do FSSPX (no, bardzo rzadko).
Mszę wolę starą i też widzę, że jest spychana na złe godziny, co utrudnia budowanie wspólnotowości rodzinnej. Ale to akurat nie ich wina.
Ja bym chciała np. jakiejś propozycji grup dla dzieci, jakiejś propozycji dla małżeństw, przygotowania do Bierzmowania, wyjazdu wakacyjnego dla dzieci, rekolekcji o godziwej porze dla rodzin z małymi dziećmi.
To chyba bardziej problem nasz małżeński (mój mąż jest dużym tradycjonalistą i potrzebuje mieć wszystko w porządku pod kątem teologicznym, ja to szanuję) niż, że tego nie ma. Nie do końca mi odpowiada np. kurs katechetyczny dla młodzieży FSSPX, czy dla młodszych też, ale nie mamy alternatywy. Może tam na południu Wawy macie więcej propozycji, my mamy niewiele. Są tylko ministranci, dla dziewcząt nic, rekolekcje zawsze późnym wieczorem. Byli i są skauci, ale oni przestali chodzić tylko na tradycyjne msze.